|
| Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Resa Anderson
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Nie 22 Lip 2018, 22:13 | |
| Nie zwracała uwagi na to co dzieje się dookoła niej aż do momentu kiedy ktoś swoimi wrzaskami zakłócił święty spokój lekcji. Co prawda "spokój lekcji" brzmi jak oksymoron, szczególnie kiedy z sali wyszła Smoczyca, ale wszyscy zdawali się, lepiej lub gorzej, odnajdywać w chaosie składników, palników, łyżek i kociołków. Słysząc wyplute z pogardą, bardzo znajome "Padmore", podniosła głowę i odłożyła bezoar, który trzymała w ręce. Zmarszczyła brwi, kiedy jej najgorsze obawy się potwierdziły - w sali pojawił się Filch i chyba zamierzał wprowadzić swoje porządki poprzez opluwanie uczniów swoją śliną podczas tradycyjnych wrzasków. Biedny Nash, nie dość, że zabrali mu zwierzę, to ten jeszcze mu to wypominał. I to z jaką satysfakcją! Poświęcił mu dłuższą chwilę, obdarzając kilkoma niesympatycznymi epitetami, po czym przeniósł się na Jona i Katarinę, racząc ich kolejnymi uwagami. Obserwowała to wszystko dokładnie, a przez to, że nie do końca wiedziała czy powinna jakoś zareagować, póki co stała w ciszy. Kiedy jednak woźny zdecydował się stanąć i nad nią, wraz ze swoim cebulowo-koperkowym oddechem, prychnęła gniewnie pod nosem. – Panie Filch, niech Pan lepiej uważa gdzie pluje bo jeszcze zmieni mi Pan recepturę eliksiru w kociołku. – powiedziała głośno ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, unosząc dumnie głowę. Ani myślała stosować się do poleceń Wielebnego, miała w głębokim poważaniu czy siedzi za blisko kogokolwiek. Nie istniały odpowiednie słowa by opisać głupotę woźnego. Z pomocą przyszedł jej Jon, który nagle wyciągnął odznakę Prefekta Naczelnego i błysnął nią z powagą. Blink, blink, działanie jak święty Graal, albo inny artefakt. Nie wiedziała nawet, że Morensen piastuje to stanowisko, co znaczyło, że albo była do tyłu ze szkolnymi nowinkami, albo była to wciąż świeża sprawa. Szybko zresztą zrozumiała czemu ma odznakę - jego przemówienie było naprawdę godne dobrego Prefekta. Resa kiwała głową od czasu do czasu, szczególnie energicznie w chwili, kiedy wspomniał jej nazwisko. |
| | | Nessy Temple
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Wto 24 Lip 2018, 15:18 | |
| W końcu ten okropny dzień powoli dobiegał końca, jeszcze tylko uwarzyć eliksir i z czystym sumieniem mogła opuścić tę salę, udając, że nigdy jej w niej nie było. Na tę myśl usta Nessy mimowolnie wykrzywiają się w miłym dla oka uśmiechu. Podwija długie rękawy mundurka, szybkim ruchem ręki wiąże włosy w pseudo koczek i już jest gotowa do ostatniego sprintu. Jeżeli zastanawiacie się, czy mądrym było zostawienie tego ostatniego etapu do samodzielnej dyspozycji pozornie roztrzepanej i nieogarniętej życiowo Krukonki to grubo się mylicie, w nieszczęsne eliksiry oprócz numerologii i astronomii były jedynym przedmiotem, w którym panna Temple czuła się pewnie. Spokojnie z wyrazem skupienia na jasnej twarzy wlewa pół litra wody do cynowego kociołka po czym bierze leżące na stole ogniste nasiona. - Odsuń się. – Mówi do chłopaka zanim wrzuci je do wody. Kiedy, chłopak się odsuwa, szybkim ruchem ręki przekręca fiolkę i zanim jeszcze nasiona dotkną cieczy odsuwa rękę na bezpieczną odległość. Z nad powierzchni wody wystrzeliwuje mały płomyk, który na krótką chwilę oświetla ich twarze przyjemnym, ciepłym światłem. Nie mogą się jednak długo cieszyć spokojem ważenia eliksiru bo już po chwili, przy akompaniamencie wstrzymanych oddechów i cichych modłów wznoszonych do nieba do klasy, niczym nieproszony gość wpada woźny. Od samego brzmienia jego głosu pannę Temple przechodzi dreszcz. Agnes jednak stara się nie zwracać na niego uwagi, by tym nie kusić losu. Już ma wrzucać do gotującej się wody następne składniki, kiedy słyszy przeszywający krzyk, przemieniający się w nazwisko jej nieszczęsnego partnera. Zdzwiona spogląda jak woźny nachyla się nad Nashem i z ogromną radością w kaprawych oczkach, zaczyna się z niego naśmiewać, na temat braku gadziny, przy okazji grożąc mu, że w przyszłości podzieli jej los. W jednej chwili wyrzuty sumienia i strach przed jaszczurką miesza się w jej wnętrzu, nie znajdując jednak odbicia na twarzy. Modląc się, by mężczyzna sobie poszedł, wraca do przerwanej czynności. Kiedy przy drugim podejściu do wrzucenia składników, przeszkadza ją jej wszędobylskie łapy woźnego, odsuwające ją od chłopaka. Nessy jest wstanie przysiąc, że ta pełna kurzajek dłoń zatrzymała się na jej biodrze o chwilę za długo. Z trudem powstrzymuje odruchy wymiotne i z ulgą spogląda za odchodzącym woźnym, który za cel wybrał sobie już kogoś innego. - Przepraszam za, no wiesz, tego małego. – Mówi równolegle biorąc od niego starte rogi i powoli wsypując je do wrzącego kociołka. Kiedy pył osiada na zburzonej tafli wody, ogromną łyżką zaczyna je mieszać zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, by po pięciu obrotach wykonać ósemkę. - Nie wiedziałam, że go zabiorą, nie chciałam ci sprawić problemu. – Mówi, a czując dramatyzm tej chwili, jej oczy zaczynają się bardziej błyszczeć, tak jakby miała się zaraz znowu rozpłakać. Czekając aż płyn znowu zmieni kolor naprędce obiera figę, po czym bierze od chłopaka posiekane kwiatki i wrzuca je do cieczy. Kolejne dwa obroty i dodaje obrany przez siebie owoc. |
| | | Nash Padmore
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sro 25 Lip 2018, 19:31 | |
| Gdyby przez resztę lekcji mógł tylko obserwować działania panny Temple i zastanawiać się, jak bez większych konsekwencji odzyskać Zgreda, to byłby zdecydowanie zbyt dobry dzień. Zaledwie zdążył ułożyć w głowie jakieś marne przeprosiny dla profesora Wattsa i wstępną bajeczkę o zezwoleniu na tak krnąbrne gadzisko... kiedy do jego nozdrzy dotarł znajomy swąd, nie mający wiele wspólnego z przygotowywanym przez nich eliksirem. Ślizgon spojrzał na Krukonkę, która zajęta warzeniem mikstury, zdawała się być w nawet niezłym humorze. W pewnym stopniu było mu nawet przykro, że ten stan nie potrwa za długo, bo woźny z pewnością nie przepuści okazji by przyczepić się do jego osoby. Ruganie Padmore'a było mu niezbędne jak powietrze i zapewne środki higieny, których zdecydowanie nie nadużywał. Chłopak starał się jak najmniej rzucać w oczy, co przy jego pokaźnym wzroście jak i kurtynie czarnych włosów wcale nie było takie proste. W końcu jednak Wielebny chwycił trop, i niczym emerytowany pies gończy przykuśtykał do ich stanowiska. Brunet momentalnie się wyprostował, by chociaż w minimalnym stopniu zburzyć pewność siebie charłaka. Nie od dziś było wiadomo, że Filch nie mógł się chełpić wzrostem, zwłaszcza, że w ostatnich latach przygarbił się jeszcze bardziej niż dotychczas. Dzięki temu, Nash nie musiał przynajmniej wdychać teraz jego nieświeżego oddechu, którym staruch postanowił ich uraczyć... - Z pewnością ma pan rację, panie Filch. - Rzucił beznamiętnie, posyłając woźnemu lodowate spojrzenie. Wdawanie się w pyskówki z tym starym wariatem były kiepskim pomysłem. Ślizgon nie zapomniał ani o wizytatorze, który mógł wrócić w każdej chwili, ani o tym, że rozjuszony charłak mógłby zepsuć im eliksir. Ile to razy widział, jak Argus nie bacząc na zasady BHP przewraca coś niebezpiecznego, rozlewa czy tłucze, w pogoni za swoimi rzekomymi przestępcami. Gdyby przyszło mu do głowy chwycić go za łachy i przy okazji przewrócić im kociołek... cóż, może i nie pałał specjalną sympatią do panny Temple, ale za poparzenie Krukonki nie miałby po prostu wyjścia. Przetrąciłby Wielebnemu ten spróchniały kark. - Myślę, że pan Watts zajął się nim odpowiednio. Na pewno wie, że Zgred lubi jeść koty. - Rzucił na ten stek bezsensownych gróźb ze strony Filcha. Jakże żałosny to był człowieczek. Starczyła mu krzywda jakiegoś zwierzęcia i gnębienie innych, by poprawić sobie humor. Stary Drops powinien się zastanowić kogo trzyma w zamku, bo pokłady litości dla tego zacietrzewionego charłaka już dawno powinny ulec przedawnieniu. Po tym jak staruch władował się między niego a Nessy, Nashowi powoli puszczały już nerwy. Przez moment rozważał czy jednak nie przejść do jakichś rękoczynów, bo kładzenie tych niedomytych łapsk na kimkolwiek, a zwłaszcza uczennicy, to było już za wiele... ale Wielebny zadowolony ze swych niecnych praktyk właśnie się oddalił. Ich kociołek stał nadal, eliksir zdawał się warzyć prawidłowo. Może nie było sensu ryzykować. - Mam nadzieję, że ktoś regularnie szczepi tego starego kretyna... - burknął pod nosem oglądając rękaw, jakby spodziewał się znaleźć na nim obce formy życia czy inny szlam po dotyku wielebnego łapska. Dopiero kiedy spojrzał na dziewczynę i zauważył, że najwyraźniej zbiera jej się na płacz, zaczął się zastanawiać, czy jednak nie powinien zdzielić charłaka po tym łysiejącym czerepie... - Ah... no cóż. - Nash nie sądził, że Nessy poruszy temat Zgreda. W każdym razie, że będzie ją cokolwiek obchodził po tym jak nazywała go potworem. - Raczej nic mu nie będzie. W każdym razie, w najgorszym wypadku odeślą mi go do domu... tak sądzę. - Ślizgon z marsową miną rozejrzał się po sali, śledząc poczynania Argusa. Teraz już na prawdę nie był pewien, czy profesor Watts tak po prostu odda mu gada, czy może raczej odeśle do ich posiadłości. Bajeczka o zezwoleniu musiałaby być na prawdę niezła, a w tym cebulowo-koperkowym smrodzie, z wizją plującego na lewo i prawo charłaka, Ślizgon nie mógł skupić się na niczym innym, jak tylko jakże kuszącym podłożeniu nogi temu staremu dziadowi. Może grzmotnięcie tym pustym łbem w posadzkę naprostowałoby mu trochę te wybrakowane klepki... |
| | | Argus Filch
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 28 Lip 2018, 00:38 | |
| Nie bez powodu od lat stosował tę samą wodę kolońską, kupowaną regularnie w jednej z mniejszych uliczek Hogsmeade. Nie tylko odpowiadała gustom jego powonienia, ale i z pewnością była jego znakiem rozpoznawczym. Woźny był święcie przekonany, że to co rysuje się na twarzach uczniów, kiedy dociera do nich zapach cebulkowo-koperkowy, to lęk przed stróżem sprawiedliwości. Jakże radością napawało go, że pewnie gdy na kolację podają kiełbaskę z cebulką, jest jedynym, który zajada z apetytem. Cała reszta tych wstrętnych nicponi z pewnością dostawała skrętu jelit i nerwowej obstrukcji na myśl o ukaraniu ich za te wszystkie występki. W końcu nic nie umknie Argusowi Filchowi, nawet kiedy nie ma z nim pani Noriss! Ze złośliwym uśmieszkiem wysłuchał tej koguciej mowy Ślizgona i tylko pokiwał mu z politowaniem. Czy on na prawdę myśli, że uwierzyłby w te bzdury? Że to latające bydlę dostałoby w ogóle cokolwiek do jedzenia? Jeśli profesor Watts miał trochę oleju w głowie, a tego Filch był pewien, to już pozbył się tego gada. Trzymanie tego paskudztwa, zagrażającego pożarem i niszczeniem włosów uczennic, powinno już dawno mieć swoje konsekwencje. Po tym jak mało delikatnie wtargnął między tego nicponia, a zapewne jego lubą (spłoszoną tak, jak należało) oddalił się całkiem zadowolony, kontynuować swój obchód. W pewien sposób charłak poczuł do panny Temple cień sympatii, bo zareagowała prawidłowo na jego zaczepki. Strachem! Bardzo słusznym z resztą. Co też miały w głowach te dzisiejsze dziewczyny, prowadzać się z takimi hultajami! A potem same nieszczęścia - pobicia, ciąże, nielegalny handel konwalią przy głównej alejce w mieście. Filch znał takie kobiety. Proponowały mu kupno bukiecika za kilka knutów, a tak na prawdę czyhały na jego kotkę i spadek. Jeszcze by brakowało, żeby jego najdroższa otruła się, spijając wodę z wazonika, jak lubiła czynić. Wstrętne, wyrachowane babska! Jego poprawione samopoczucie szybko uległo zdruzgotaniu. Czy te niewyrośnięte wszy właśnie podważały jego autorytet? Z tym cwaniaczkowatym prefektem na czele? Brwi Argusa zatańczyły niczym morskie fale, współgrając ze zmarszczkami na czole. Przemielił szczęką, zgrzytając przy tym i mlaszcząc nieelegancko. Już on tych gówniarzy nauczy kultury! - Nie mydl mi tu oczu, Morensen! - Och, jak dobrze było pamiętać kilka nazwisk. Zwłaszcza, jeśli któregoś dzieciaka nie mógł wyzywać stosownymi określeniami. Prefekt Naczelny, dobre sobie! - Wszystkie narzędzia pracy i składniki powinny znajdować się na stole! Na widoku! - Zagrzmiał na całą salę, splatając ręce za plecami i łypiąc złowrogo na wszystkich, którzy ośmielili się na niego spojrzeć. - Jeszcze brakuje, żeby ktoś z was rozbił sobie tą pustą makówkę zaglądając pod stoły! Nie wspominając, że możecie wylać te wasze eliksiry! - Kontynuował swoje orędzie do szkolnej gawiedzi. Zupełnie pominął fakt, jakoby chwilę wcześniej przepychał się rzędami krzeseł, wzburzając zawartość kilku kociołków, a jeszcze do innych sowicie dodając swoje plwociny. On był stróżem prawa, nie bezmyślnym nicponiem, który grzebie łapskami po pakunkach zamiast zająć się robotą. - Czy ty sam siebie słyszysz chłopcze? - Charłak mimo już spokojniejszego tonu, nie zamierzał odpuszczać tym ignorantom. - Te eliksiry są niebezpieczne, a wy nieuważni! Siedzenie tak blisko siebie to prawdziwe zagrożenie! Wystarczy, że jedno z was coś zepsuje i nastąpi reakcja łańcuchowa! - Argus niespodziewanie zamachnął się rękoma w górę, chcąc zobrazować zasięg ewentualnego wybuchu i katastrofy biologicznej. Do tej drugiej się niemalże przyczynił, bo do aromatu wody kolońskiej dołączyły jego wonie z pod pach, w połączeniu z jego wątpliwej jakości dezodorantem. - Zresztą nieważne. Jak słusznie zauważyłeś Morensen, to ja tu reprezentuję grono pedagogiczne i to ja dopilnuję procedur. Wcale nie uśmiechało mu się dźwiganie kociołka, ale nie zamierzał dać satysfakcji tym dzieciakom. Nie bacząc na ewentualne protesty, odepchnął pannę Anderson i przywdział leżące na stoliku rękawice. Uzbrojony w odzież ochronną, chwycił za rączkę kociołka i podniósł go. Płynu nie było znowu tak dużo, a rękawice sprawdzały się znakomicie. - Za mną! - Warknął, kierując się do najbliższego stolika. Wszystko szło wspaniale, dopóki Wielebny nie postanowił nachylić się i jeszcze popisać uruchomieniem nowego palnika. Kiedy tak zgarbiony grzebał pod kociołkiem Resy, jego spodnie postanowiły wydać ostatni dech. Czy może raczej trzask. Do odgłosów pomrukiwań, zapewne wydawanych przez ostatnie, wysilające się szare komórki woźnego, dołączył mało subtelny zgrzyt rozrywanego materiału. Argus zamarł, czując jak jego wyjściowe spodnie robią się podejrzanie luźne. Jedno łypnięcie za siebie, na swe szlacheckie siedzenie i już wiedział. W dziurze powstałej pomiędzy nogawkami świeciły jego wyjściowe kalesony w kolorze gnijącego kabaczka. Wytrzeszczył oczy nie dowierzając na to nieszczęście i próbując się odwrócić, zanim ktokolwiek zauważy ten haniebny wypadek... rozległ się drugi trzask. Charłak poczuł jak grzbiet mu sztywnieje, zostając w tak wykręconej pozycji. Być może na wieki. Zachłysnął się zaszokowany tym nagłym obrotem wydarzeń. - Panno Anderson! - Prychnął, siląc się by nie okazać zdenerwowania - Zabrać resztę swoich rzeczy i się przesiąść, natychmiast! Teraz pozostało tylko zsunąć nieco marynarkę by zamaskować rozerwane spodnie i oddalić się krabem by nikt tego nie zauważył. Na nieco groteskową pozę już nic nie mógł poradzić. Będzie musiał wytrzymać zanim pójdzie do skrzydła szpitalnego... Wszystko by się udało, gdyby nie ten cholerny Padmore. Woźny właśnie przeczłapywał przy drugim końcu stołu, gdy jego stopa zahaczyła o wyciągnięte przeszczepy tego nicponia. Argus przez chwilę wachlował powietrze rękoma, próbując utrzymać równowagę, ale ta umknęła mu, tak samo jak kant stołu, którego mógłby się złapać. Mknąc na spotkanie z podłogą już czuł ból, który chwilę później rozległ się w jego kościach. Gramoląc się pośpiesznie, zauważył, że przynajmniej jego kręgi postanowiły wrócić na miejsce i był w stanie się wyprostować... Teraz już miał dobry powód by zamknąć tego gnojka w schowku na miotły i zmusić do konserwacji sprzętów przez cały dzień. "PADMORE" próbował wykrzyknąć Argus, mierząc palcem w twarz opryszka. Niestety z jego usty wydobyło się tylko "Pamol", a język woźnego wyrzucił spore pokłady śliny... z dziury ziejącej po jego przednich jedynkach i jednej dwójce. Charłak zamarł zaskoczony tym niecodziennym zjawiskiem, po czym rozejrzał się po podłodze. Jak to się stało, że wypluł swój cenny mostek!? |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sro 01 Sie 2018, 22:32 | |
| Na wszystkie hipogryfy i smoki tego świata! Chantal nie było w smak zostawiać uczniów samych w tak kłótnogennych gronach i ogromem mniej lub bardziej niebezpiecznych składników. Lacroix najszybciej jak tylko mogła udała się z wizytatorem do sali niedaleko, pokazując wszystkie zakamarki, a w myślach przeklinając urzędnika, że zajmuję jej cenny czas. Kiedy obeszli wszystko co można było, Chantal prawie biegiem udała się do sali, gdzie byli uczniowie... -FILCH!!!-kobieta wpadła do środka niczym tajfun, z daleka słysząc już chrapliwy i gderliwy głos woźnego. Dojrzała moment, w którym woźny pada jak długi na ziemię. -Zbierz to co... co Ci wypadło i wynoś się z tej sali! -okrzyczała Filcha i odczekała, aż w podskokach zniknie z sali. Przesunęła wzrokiem po uczniach i po bałaganie, jaki tu został. -W te pędy kończyć mi te eliksiry i zjeżdżać stąd! Watts czeka na Was przed Wielką Salą na eliksiry. -fuknęła groźnie na uczniów.
*** Osoba samotna i 1 osoba z pary przynajmniej proszona o napisanie posta kończącego eliksir i wyjście z tematu. Nie ma już kolejnego etapu lekcji. Proszę zaznaczyć w zakończeniu postu, że przekazaliście eliksir Wattsowi pod Wielką Salą. Wyniki i nagrody zostaną podsumowane i upowszechnione. Dzięki za zaangażowanie! |
| | | Resa Anderson
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Czw 02 Sie 2018, 00:12 | |
| Na twarzy Anderson wykwitł malowniczy grymas obrzydzenia kiedy woźny ważył się dotknąć jej w celu przesunięcia w inne miejsce. Co on sobie w ogóle myślał? Stary dziad. - Niechże mnie pan puści! Współpracujący ze sobą uczniowie nie mogą siedzieć koło siebie, podczas gdy PAN - tu wytknęła go złowieszczo palcem, podnosząc głos, a jednocześnie przechodząc w bardziej jadowity ton - szuka sobie okazji by obłapiać UCZENNICE! To NIEDORZECZNE! Niech Pan wyczekuje następnego numeru Lustra, gwarantuję Panu rozrywkę. Kończąc swój nieco przerysowany wybuch oburzenia, zdmuchnęła z oczu kilka pojedynczych włosków, które wysunęły się z kucyka. To nic, że ledwo ją dotknął, a właściwie to tylko pchnął. To nie miało znaczenia. Razem z Nessy, jeśli ta będzie chciała, tak obsmaruje go w szkolnej gazetce, że Drops przemyśli kwestie zatrudnienia woźnego. W duchu chichotała jak szalona, choć z pozoru wyglądała na rozwścieczoną. Niechętnie patrzyła jak woźny przenosi jej kociołek, całe szczęście że ten matoł pomyślał o rękawicach, w innym wypadku na pewno upuściłby kociołek i cała jej praca poszłaby na marne. Woźny pochylił się nad palnikiem, majstrując przy tym z niedorzeczną wręcz nieporadnością, zabierając jej cenne sekundy, które dzieliły ją od ukończenia zadania. Już, już miała się odezwać, otworzyła nawet usta, jednak w tym samym momencie rozległ się głośny trzask, na który brwi dziewczyny powędrowały ku górze. Usta pozostały otwarte, kiedy namierzyła źródło tego dźwięku. Kazał jej wziąć swoje rzeczy, ale nie zareagowała, zbyt zszokowana by dotarły do niej jego słowa. Była najbliżej woźnego, miała więc „najlepszy” widok na stare gacie Filcha. Dałaby sobie rękę uciąć, że nieprzyjemny zapach jaki go otaczał przybrał na mocy. Czyżby to tu leżało źródło jego problemów? W jego GACIACH?! Poczuła, że śniadanie podchodzi jej do gardła i walczy z dzikim śmiechem, który pragnie wyrwać się z jej piersi. Zagryzła wargę, starając się nie zareagować w żaden sposób. Miała już pomysł na swój dalszy teatrzyk - Tego już za wiele! Nie dość, że narusza pan moją sferę prywatną, to jeszcze pokazuje mi pan BIELIZNĘ?! Następnym razem zdejmie Pan i ją? To absolutnie O-BU-RZA-JĄ-CE! Podparła się pod boki, obserwując to co się dalej działo. A było przecież co oglądać. Ostatecznie nie udało jej się powstrzymać śmiechu, poziom absurdu sięgnął zbyt wysokiego poziomu. Karuzelę śmiechu zatrzymała dopiero Smoczyca, która z jeszcze groźniejszą niż zazwyczaj miną wkroczyła do sali i wywaliła z niej woźnego. Dopiero kiedy obdarzyła ich lodowatym spojrzeniem, Anderson przypomniała sobie gdzie właściwie się znajduje i co powinna teraz robić. Eliksir! Włączyła ten nieszczęsny palnik, modląc się, by zawartość kociołka nie zmieniła swoich właściwości ze względu na przerwanie wrzenia. Odczekała aż ciecz zagrzała się do właściwej temperatury i wrzuciła do kotła bezoar, po czym odczekała dwie minuty. Wrzuciła smoczą krew i zaczęła mieszać zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Minęło kilka chwil, a eliksir, ku jej uciesze, przybrał czerwony kolor. Z uśmiechem wyłączyła palnik i zgłosiła się do Chantal, a następnie zebrała fiolkę z eliksirem i wybiegła z sali, chcąc wręczyć ją profesorowi Wattsowi jak najszybciej.
Zt |
| | | Nessy Temple
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 04 Sie 2018, 09:47 | |
| Och cóż to był za okropny dzień, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały jednak na to, że już niedługo miał dobiec końca. Jedynie ta myśl potrafiła jeszcze utrzymać Nessy na nogach, no i może wizja wieczornego spaceru, chociaż zanim do tego dojdzie będzie musiała spędzić milion godzin zmywając z siebie dotyk tego wstrętnego karalucha. Mimo, że to było jedynie muśnięcie, Krukonka miała wrażenie, że na jej mundurku pozostanie niezmywalne piętno Woźnego. Będzie musiał spalić tę koszulę. Słysząc dookoła zamieszanie związane z tym wstrętnym stworzeniem, szybko zlokalizowało źródło kolejnego wybuchu, którym była Resa. Widać nie tylko biodro panny Temple wydało się dla charłaka obiecującym kąskiem. Jedno spojrzenie w stronę Gryfonki i telepatyczne połączenie dwóch największych plotkar Hogwartu ustaliło, że ktoś bardzo dotkliwie poczuje, że złe pióro może boleć całe życie. Kolejne wydarzenia zignorowała, chociaż słysząc jak ten stary cap upada na podłogę, mimowolnie jeden kącik jej ust podniósł się do góry, ach jaka szkoda, że sobie tego głupiego łba nie rozwalił. W ważeniu eliksirów istotny był czas, a przez Filcha i jego nad wyraz absorbującą aurę mało brakowało, a Nessy spóźniłaby się z dodaniem kolejnych składników zanim kolor cieczy zmieniłby się, a w konsekwencji doprowadził do eksplozji albo innego spektakularnego zakończenie, jakie często zdarzały się, gdy w wakacje z nudów podkradała matce różne składniki i próbowała tworzyć z nich własne przepisy. Wrzuca ostatnie składniki, jedno żądło żądlibąka i pięć pancerzy chropianek, po czym pozwala cieczy spokojnie dojść do temperatury wrzenia, ignorując przelatujące nad jej głową wrzaski Smoczycy, wyjątkowo nie skierowane w stronę uczniów. Trzeba było przyznać, że była to całkiem miła odmiana. Mimowolnie przygryza dolną wargę w oczekiwaniu, aż dodane składniki się rozpadną, a kiedy to się dzieje, miesza jeszcze dwa razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara po czym chwilę czeka, aż eliksir przybierze odpowiednią zielonkawą barwę. Kiedy wszystko jest gotowe nabiera jego drobną ilość do jednej z fiolek i podaje ją chłopakowi. - Możesz ją zanieść do Wattsa?- Uśmiecha się przymilnie i zanim chłopak zdąży się zgodzić, zaprzeczyć, czy choćby pomyśleć o czymkolwiek innym. Szybkim ruchem różdżki Nessy czyści kociołek, po czym krzycząc na całą salę zaczyna biec, za panną Aderson. - Ma… Reso poczekaj.
Nash nie mając nic lepszego do roboty, jeżeli planował zaliczyć ostatnie godziny udręki, wziął od Krukonki fiolkę. Może nie był to taki, głupi pomysł, by rozdzielić się już nigdy nie musieć ze sobą rozmawiać? Myśl nie zdążyła wybrzmieć do końca, bo już za chwilę usłyszał, jak dziewczyna głośno woła za opuszczającą sale Gryfonką. Nie skomentował głośno, tylko psiocząc pod nosem zaniósł fiolkę profesorowi Wattsowi.
ZT 2
Ostatnio zmieniony przez Nessy Temple dnia Pią 10 Sie 2018, 17:41, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Jon Morensen
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Pią 10 Sie 2018, 00:41 | |
| Rudowłosa partnerka Jona zamarła, widząc śmiałe poczynania Wielebnego, który przeistoczył się tym razem w Koperkowego Tyrana. Czyżby Katarina miała coś do ukrycia? Krukon nie koniecznie chciał znać odpowiedź na to pytanie i ku uldze wszystkich zebranych nie zabrał się za rewizję osobistą tobołków każdego z uczniów. Ulga szybko jednak przeszła w obrzydzone i oburzone krzyki Resy oraz panny Temple. Co wywołało ową wrzawę, chłopak mógł się tylko domyślać – mógł, ale niekoniecznie to zaprzątało mu teraz głowę. Szczerze powiedziawszy, skupił się na wykonaniu eliksiru, który był nieco ponad jego poziom, ostatecznie ignorując odpowiedź Filcha na – umówmy się - nie do końca udaną próbę obłaskawienia pracownika Hogwartu. Po wsypaniu startych rogów garboroga, Krukon zamieszał w kociołku pięć razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, po czym nakreślił mieszadełkiem ósemkę. Posiekane chwilę wcześniej stokrotki oraz kwiat ciemiernika również trafiły do mikstury, która została ujednolicona poprzez dwukrotny, okrężny ruch mieszadła. Następnie w płynie wylądowała obrana figa abisyńska, a za nią po kolei żądło żądlibąka i pancerze chropianek. Cały eliksir został podgrzany do punktu 100 stopni. Po upewnieniu się, że twarde ingrediencje się rozpuściły, chłopak ponownie, dwukrotnie i zgodnie z ruchem wskazówek zegara, zamieszał w naczyniu. Po chwili ciecz przybrała jaskrawozieloną barwę, co oznaczało, że wszystko poszło tak, jak powinno. Blondyn był całkiem zadowolony. Grunt to ćwiczyć, huh? – pomyślał z satysfakcją.
Jon zignorował wiele rzeczy, na które nie miał wpływu, a w których centrum znajdował się Woźny – nie umknęło jednak jego uwadze to, że wygłoszona chwilę wcześniej do niego przemowa odniosła chociaż taki skutek, że to właśnie Filch wziął się za przenoszenie kociołka Resy. Zrządzeniem Losu, akurat ta akcja sprawiła, że stare portki Wielebnego nie wytrzymały napięcia, oczywiście ku dzikiej uciesze i jednoczesnemu, niebywałemu obrzydzeniu szkolnej gawiedzi. Druga rzecz, która nie umknęła uwadze Morensena to potknięcie Argusa o nogi Ślizgona siedzącego przy stanowisku numer 4. Wszystko stało się szybko – Woźny na ziemi, a kawałek dalej, wyrzucony tchnieniem spowodowanym nagłym kontaktem z podłogą, mostek na trzy zęby (dwie jedynki i dwójka!), który to oznaczył przebytą przez siebie drogę kropelkami mieszaniny śliny i filczowego jadu. Jon zastanawiał się, czy to dziadostwo jest w stanie przeżreć się przez kamienną posadzkę komnaty. Jeśli tak, to Lacroix go zabije. Jeśli nie… to też go może zabić. Eh, nieważne. – pokręcił głową, przeganiając te pozbawione ładu składu myśli. W tej chwili do Sali, niczym letnie tornado wparowała profexor Lacroix. Nauczycielka słusznie się zdenerwowała, ale każdy wiedział, że był to dobry moment na ulotnienie się i ewakuację z zasięgu ewentualnych zaklęć rzucanych w kierunku Woźnego. Jon w tym czasie szybko zajął się uporządkowaniem swojego stanowiska i przelaniem odpowiedniej ilości eliksiru do fiolki. - Chodźmy, Katarino, czas na nas – rzucił tylko Jon do rudej Krukonki, po czym oboje skierowali się w wyznaczone przez Wattsa miejsce przed Wielka Salą.
z/t x2 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina | |
| |
| | | | Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |