|
| Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Chantal Lacroix
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 14 Lip 2018, 02:10 | |
| Post uzupełniony w chwili wolnego *** 3 kolejka Każda osoba proszona o 2xk6 i 1k10 - wybieramy 1 szufladę, która się nie powtórzyła. |
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 14 Lip 2018, 15:57 | |
| Szło im naprawdę sprawnie i po raz kolejny musiała stwierdzić, że współpraca z Jonem była jedną z lepszych decyzji tego dnia. Krukon był przede wszystkim konkretny, za co musiała mu przyznać kilka ładnych punktów swego poparcia. Gdyby miała decydować o tym czy dostanie się do załogi pirackiej to po zobaczeniu jego sposobu działania do tej pory może nawet załatwiłaby mu posadę trzeciego mata - pierwszym byłaby oczywiście ona, a drugim Gilles de Jeż. Nie lekceważmy kolczastych czołgów, których właściciel zna się na magii, a przede wszystkim eliksirach. Kiedyś opracuje taki, który będzie potrafił zmienić jeżyka na krotki czas w niepokonaną, strzelającą igłami bestię. Tak będzie, panie władzo, przysięgam. Nim się zorientowała na ich stanowisku leżał komplet brakujących składników do przyrządzenia eliksiru na niepopularne trucizny. Cóż, najprawdopodobniej umknął jej cały proces, podczas którego Morensen uzupełniał braki, gdyż ona w tym czasie dokładnie analizowała instrukcję przygotowywania wywaru. Elementy składowe to jedno, ale jeśli przez głupi błąd zepsuje cały projekt to nie wybaczy sobie tej hańby do końca życia - a planuje żyć bardzo długo. Zauważyła jednak jeszcze coś - profesor Chantal, która najwyraźniej skupiła się na dłużej na innych grupkach, co dawało Katarinie niepowtarzalną okazję. Spojrzała na szuflady i przypomniała sobie o pewnym planie, który od jakiegoś czasu kołatał jej się po głowie. Nie była jednak na tyle bogata, by ot tak ubezpieczyć się w potrzebne składniki, szczególnie, że problematycznym był ten drobny fakt, że trucizna została zakazana przez ministerstwo. Jeśli jednak zdobędzie chociaż jeden składnik bez świadków to już ograniczy możliwość wykrycia. Horoskop na ten dzień nie był najgorszy, szczęśliwy przedmiot ze sobą miała. Albo teraz, albo czekało ją wypatrywanie kolejnej okazji, która może się zdarzyć dopiero za kilka tygodni, albo i nawet w przyszłym roku szkolnym. Krukonka postawiła wszystko na jedną kartę i uważnie śledząc poczynania nauczycielki otworzyła szufladę nr 3. Już na "dzień dobry" zauważyła dwie potrzebne jej rzeczy, ale szybko doszła do wniosku, że zachłanność nigdy nie jest dobra. Tak, szybkość w całym złodziejskim przedsięwzięciu była kluczowa, więc bez zbędnego zastanawiania się sięgnęła po jad bahanek, by schować go do kieszeni. Na wypadek przyłapania zawsze będzie mogła powiedzieć, że w związku z tematem lekcji pokazowej chciała najzwyczajniej w świecie przeanalizować ten składnik, by poznać jego pełny zakres właściwości. Ot, taka ambitna z niej dziołcha. Wróciła do Jona i posłała mu lekki uśmiech. Wyciągnęła frotkę, którą spięła burzę swych rudych włosów. Eliksiry były jednym jedynym powodem, przez który decydowała się na tak drastyczne i mało przyjemne czynności jak związywanie ukochanych, płomiennych fal. Profesjonalizm przede wszystkim. - Wspaniale, mamy komplet z tego, co widzę. - rzuciła zadowolona, przygotowując powoli stanowisko do pracy. Wtedy zdała sobie sprawę, że tak właściwie to nie są tutaj sami. Przesunęła spojrzeniem po dziewczynie, którą od razu przypisała do gryfońskiej drużyny quidditcha, po czym jej wzrok padł na Ślizgona. - Wielka szkoda, że Zgred trafił do chwilowej niewoli. Biedak pewnie jest sfrustrowany, gdy nie ma możliwości wlatywania w czyjeś włosy przez tak długi czas. - powiedziała, lekko unosząc kąciki ust, po czym wróciła do robienia porządku, który ułatwi wszystkim pracę.
Ostatnio zmieniony przez Katarina Vento dnia Sob 14 Lip 2018, 16:36, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 14 Lip 2018, 15:57 | |
| The member 'Katarina Vento' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 5, 3
--------------------------------
#2 'k10' : 3 |
| | | Nessy Temple
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 14 Lip 2018, 19:30 | |
| Nessy u boku nauczyciela przekroczyła próg pomieszczenia. Twarz miała bledszą niż zwykle, usta spięte w cienką kreskę, a wzrok wyjątkowo skupiony w jednym punkcie, znajdującym się na czubkach zabrudzonych ziemią trampek. Poparzone dłonie chowała za sobą, mimo zaklęcia leczącego, rzuconego przez profesora, panna Temple nadal czuła delikatny dyskomfort, który dodatkowo potęgowały czerwone plamy na skórze. Nie wydawała się zadowolona z powrotu na zajęcia. Stojąc niczym zamurowana w progu, oddzielona od wszystkich niebezpiecznych przedmiotów rzędami ławek, palników i cynowych kociołków, czuła się prawie bezpiecznie, do póki cichy głosik nie kazał jej ruszyć w głąb. To nie był jej dzień, a sam fakt, że jeszcze żyła uznawała za sporej klasy cud, którego nie powinno się nadwyrężać, niepewnie, jakby poruszała się pomiędzy śpiącymi lwami ruszyła w stronę Nasha, który z nietęgą miną szukał czegoś w szafie. Ciężkie westchnięcie, po czym powoli, cicho jak duch podeszła do niego. - Przepraszam. – Mówi szeptem, kiedy pojawia się przy nim. - Czego jeszcze potrzebujesz?- Pyta zmęczonym ale spokojnym głosem. Widać było, że ze wszystkich miejsc, w których się dzisiaj znaleźli w tym w końcu czuła się jakkolwiek pewnie. W oczekiwaniu na odpowiedź przygląda się szafce otwierając pierwszą lepszą z brzegu szufladę. Dostrzegając leżące w niej muchomory i żądła żądlibąków, szybko zamyka ją z powrotem, zanim spojrzenie Smoczycy zdąży skupić się na ich parze.
Ostatnio zmieniony przez Nessy Temple dnia Sob 14 Lip 2018, 19:36, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 14 Lip 2018, 19:30 | |
| The member 'Nessy Temple' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 5
--------------------------------
#2 'k6' : 3
--------------------------------
#3 'k10' : 1 |
| | | Resa Anderson
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 14 Lip 2018, 19:56 | |
| To naprawdę nie był jej dzień. Z początku nic na to nie wskazywało, od wczesnych godzin porannych, kiedy to wykonała swój standardowy poranny trening na błoniach, miała dobry humor i była święcie przekonana, że nic jej tego nie zepsuje. Cieszyła ją ciekawa lekcja łącząca przedmioty, które mocno wpisywały się w jej zainteresowania, cieszyło ją słońce, które w końcu wyszło zza chmur i rozświetlało dzisiejszy dzień. Kiedy Ethran zostawił ją na pastwę roślin, zostając przed szklarnią by obejrzeć cholerne chwasty, machnęła tylko ręką, uważając, że przecież w dzień tak dobry jak ten ze wszystkim da sobie radę. Ropa z czyrakobulwy próbowała pokrzyżować jej plany, nawet na kilka chwil starła uśmiech z jej twarzy, ale w gruncie rzeczy wciąż była optymistycznie nastawiona do świata – ostatecznie udało jej się przecież zebrać wszystkie potrzebne rośliny, włącznie z mandragorą, której obawiała się najbardziej, a co więcej, udało jej się dokonać tego w czasie, który nie odbiegał od reszty grupy, mimo że zaczęła z opóźnieniem. Chciała by na tej części lekcji poszło jej naprawdę dobrze bo eliksiry były przedmiotem, który darzyła szczególną sympatią, tymczasem wszystko zdawało się iść nie tak. Składniki jakby chowały się przed jej oczami, jakby umykały spod palców, znała je dobrze i wiedziała czego szuka, a mimo to zupełnie nie potrafiła znaleźć. Pijawki były raczej marnym znaleziskiem. Mimo tego wszystkiego, mimo poirytowanego pomrukiwania pod nosem i coraz bardziej nerwowego przeszukiwania szuflad w kącikach jej ust wciąż czaił się uśmiech. Nie byłaby przecież sobą gdyby się poddała, prawda? Otworzyła tę nieszczęsną szufladę w momencie kiedy do sali w towarzystwie nauczyciela wróciła Agnes. Prawdopodobnie wcześniej zauważyła, że pośród tych składników nie ma niczego co potrzebuje, a co więcej – lepiej nie pakować tam łapy. Prawdopodobnie tak było, ale powrót Krukonki odwrócił zupełnie jej uwagę. Posłała jej szczery i szeroki uśmiech i zastanawiała się czy nie powinna do niej podejść, ale zaraz przywróciła się do porządku: obie były do tyłu ze składnikami i musiały jak najszybciej je znaleźć. To właśnie ten pośpiech i zamieszanie spowodowały, że Resa nieopatrznie wsunęła dłoń pomiędzy najbardziej niebezpieczne ze zgromadzonych tu składników. Jeszcze zanim uświadomiła sobie jak wielką głupotę zrobiła, poczuła to na własnej skórze. Zaraz potem do jej uszu dotarł okrzyk Lacroix. Syknęła przez zaciśnięte zęby, krzywiąc się kiedy poczuła pieczenie tak silne, jakby wsadziła rękę wprost w ognisko. Wrażenie było prawdopodobnie spotęgowane wcześniejszym podrażnieniem skóry wywołanym ropą czyrakobulwy. Wyrwała rękę z szuflady, choć równie dobrze mogłaby trzymać ją tam w nieskończoność. Naprawdę wierzyła, że tego dnia nic nie jest w stanie zepsuć jej humoru, a teraz stała tu z poparzoną po raz drugi ręką, zastanawiając się czy powinna płakać z bezsilności, kląć z bólu czy po prostu wyjść z klasy.
Ostatnio zmieniony przez Resa Anderson dnia Wto 17 Lip 2018, 01:19, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 14 Lip 2018, 19:56 | |
| The member 'Resa Anderson' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 2, 5, 2, 6
--------------------------------
#2 'k10' : 4 |
| | | Nash Padmore
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Nie 15 Lip 2018, 17:04 | |
| Mały sukces wcale nie przysłonił czujności panicza Padmore'a, bo chłopak ewidentnie czuł, że niebezpieczeństwo jest nadal blisko. Może nawet bliżej niż zakładał. Był zbyt skupiony na próbie wybrania właściwej szuflady, kiedy panna Temple postanowiła zajść go od tyłu, skradając się jak szykujący do ataku drapieżnik. Ślizgon lekko się wzdrygnął, słysząc ten znajomy głos za sobą i szybko odwrócił się przez ramię. Krukonka nadal była blada o ile nie bardziej, chyba, że był to efekt fatalnego oświetlenia w sali. W każdym razie, minę miała niepewną, ręce schowane za sobą, więc brunet spodziewał się, że nie wróciła tu z własnej woli. I że ma jeszcze dużo szans, zrobić sobie kolejną krzywdę, za co on później prawdopodobnie oberwie po głowie. Ta dziewczyna jest jak Pandora - pomyślał chłopak, nawet nie zdając sobie sprawy jak trafnie. Zanim zdążył się do niej odezwać, Nessy otworzyła jedną z szuflad. Zawartość mówiła sama za siebie. Kłopoty. Mimo, że dziewczyna całkiem sprawnie ją zamknęła, Padmore już sięgał ręką, sądząc, że zrobi to szybciej. I wtedy coś paskudnego wbiło mu się w dłoń. Szybkie oględziny wskazywały na żądło, tylko nie bardzo wiedział czego. Wyrwał je pośpiesznie i przyglądał się, jak ręka w miejscu ukłucia robi się fioletowa. Drobna, nawet nie krwawiąca rana zaczynała pulsować tępym bólem. - Zostań tutaj. Zaraz wracam. - Odezwał się do Krukonki grobowym głosem, a między jego brwiami pojawiła się lwia zmarszczka. Nie bardzo już wiedział, czy bardziej drażni go użądlenie, czy ponownie pojawienie się Nessy, które ekspresowo wpakowało go w kłopoty. - Pani profesor... - odezwał się będąc już blisko nauczycielki. Niechętnie pokazał jej siniejącą rękę - Chyba mam mały kłopot. Słowo "mały" w ustach chłopaka zabrzmiało wręcz szyderczo. Oto Nessy "Pandora" Temple ledwo dotknęła się do szuflady, wypuściła już z niej pierwsze paskudztwo. Brunet był niemalże pewien, że kiedy przyjdzie mu opuszczać salę, w jednym kawałku czy też nie, będzie cierpiał na poważny babowstręt i delirium.
Ostatnio zmieniony przez Nash Padmore dnia Nie 15 Lip 2018, 17:36, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Nie 15 Lip 2018, 17:04 | |
| The member 'Nash Padmore' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 5, 5
--------------------------------
#2 'k10' : 10 |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Wto 17 Lip 2018, 00:04 | |
| Po pierwszej turze wybierania składników zrobił się niesamowity rumor przy szufladzie i nawet samej Chantal ciężko było dostrzec, czy ktoś aby nie zabiera czegoś więcej niż było im trzeba... Lacroix stanęła niedaleko szafki z założonymi na piersi rękoma i oczekiwała na wynik tych poszukiwań. Tak jak się spodziewała, ludzie w amoku szukania i przepychankach nie patrzyli w co pakują łapy. Aż wzdrygnęła się na widok ukłutej łapy Nasha. Dzięki temu pozostali mogli skorzystać z chwili nieuwagi i podkraść to i owo. -Nash... czy Ty nie możesz troszkę bardziej uważać? -zapytała troskliwym głosem, nie mając nawet cienia żalu do swojego wychowanka. Trzymając go za przegub ręki poprowadziła go do biurka. Wyciągnęła z pierwszej szuflady antidotum. Zielona ciecz w kryształowej fiolce dotknęła rany z cichym syknięciem, ale praktycznie zaraz sprawiła, że zniknęła wraz z uczuciem bólu. Ledwo co profesor puściła wolno Ślizgona, zaraz dojrzała problem w postaci uczennicy Gryffindoru. Trafiła na tę samą szufladę i wkłada swoją gładką dłoń wprost w parzącą wydzielinę korniczaka. -Anderson!-krzyknęła, ale było już za późno. Doskoczyła do uczennicy z tym samym środkiem, którego dopiero co użyła na Nashu. Wyciągnęła rękę Gryfonki z szuflady, lecz ta już zaczynała pokrywać się bąblami. Błyskawicznie oblała poparzona dłoń zielonym eliksirem, co spowodowało zanik bąbli. Zaczerwienie i ból pozostały. Chantal szybkim krokiem udała się tym razem po gazę i maść, którą nałożyła szpatułką na opatrunek. -Nałóż to sobie na dłoń i nie zdejmuj przez kwadrans! -poleciła ostrym tonem. Dziewczyna kiepsko trafiła z tą wydzieliną.
W międzyczasie do nauczycielki podszedł wizytator, chcąc obejrzeć pozostałe sale lekcyjne. Chantal zgromiła go wzrokiem, chcąc mu powiedzieć, że chyba wątpi, iż ona zostawi sama uczniów z szafką pełną drogich składników. Gryząc się jednak mocno w język kobieta odnalazła brakujące składniki dla poszczególnych uczniów i osobiście im podała, zamykając szafkę na 4 spusty. Opuściła salę wraz z wizytatorem. ***
Pary czy osoby grające samotnie dostały w tym poście brakujące im składniki. W tej kolejce proszę opisać warzenie eliksiru przez OBIE osoby, do momentu dodania DWÓCH ostatnich składników. Nie wszystko na raz. Na tę chwilę Chantal i wizytatora nie ma w klasie, ale w czasie trwania tej kolejki pojawi się inna osoba, która zapewni Wam trochę niespodziewanych rozrywek. Kolejna data odpisu MG pojawi się na dniach. |
| | | Resa Anderson
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Wto 17 Lip 2018, 02:09 | |
| Stała tak, zupełnie zrezygnowana, po raz drugi tego dnia wpatrując się z lekkim niedowierzaniem w swoje dłonie pokryte paskudnymi bąblami. W myślach powtarzała wiązankę przekleństw, wszystkich jakie tylko przychodził jej na myśl. Podniosła wzrok, starając się ustalić co powinna zrobić w następnej kolejności by jakoś złagodzić cholernie bolesne pieczenie, przez które w jej oczach znów stanęły łzy, których za wszelką cenę nie chciała wypuścić na policzki. Zauważyła, że i Nash włożył rękę nie tam gdzie potrzeba, ale w obecnej sytuacji cudze nieszczęście nie obchodziło jej za bardzo. Wydawało jej się, że minęła cała wieczność, choć w rzeczywistości minęły sekundy nim przy jej boku pojawiła się Chantal Lacroix z buteleczką wypełnioną zielonym płynem. Bąble zniknęły, ale ból pozostał, Anderson zmarszczyła brwi, zastanawiając się czy to jakiś wybitnie słaby żart ze strony Smoczycy, czy może jakiś dziwny rodzaj kary za głupotę i nieumiejętność przewidywania skutków swoich działań. Zanim zaprotestowała, ta wróciła z gazą namazianą jakąś maścią. Cóż, nie miała innego wyboru jak po prostu jej zaufać, skinęła więc głową, obawiając się, że drżenie głosu zdradzi jak bardzo jest zdenerwowana i straci resztki godności. Łzy były dla niej wystarczająco uwłaczające. Przyłożyła gazę do ręki i odeszła w kącik, upewniwszy się wcześniej, że w tym miejscu nie będzie nikomu przeszkadzać. Ona zawaliła swoje zdanie, ale reszta grupy zdawała się być na finiszu, ba, Jon i ta Krukonka chyba znaleźli już wszystko co było im potrzebne. Kwadrans dłużył się w nieskończoność, bezczynność dobijała ją jeszcze bardziej niż ból, który stopniowo ustawał. W końcu nie czuła już zupełnie nic, a kiedy odsunęła rąbek gazy od skóry, zauważyła, że zaczerwienienie zniknęło. Z zadowoleniem nasmarowała również drugą dłoń, która, choć nie miała styczności z wydzieliną korniczaka, spotkała się dość blisko z czyrakobulwą i wciąż była trochę zaczerwieniona. Wmasowała resztę w skórę i podeszła do swojego stanowiska, skąd chciała zabrać swoje rzeczy i po prostu wyjść. Wtedy Chantal bez słowa podała jej składniki, których wciąż jej brakowało, a Resa z niedowierzania zamarła na kilka chwil. Nie można powiedzieć, że nagle odzyskała energię, którą tryskała o poranku, ani że świat stał się piękniejszy, ale nagła szansa na ukończenie lekcji zdeterminowała ją do działania. Niemal natychmiast napełniła kociołek wodą i włączyła palnik, a kiedy ta zawrzała, wrzuciła do niej oczyszczoną mandragorę, którą zaczęła z niemałą satysfakcją dusić w kotle. Nie lubiła tych roślin, mimo wszelkich środków ostrożności co roku ktoś padał ofiarą ich wrzasku. W tym czasie zważyła belladonę i odmierzyła dokładnie 200g, zraz zresztą posiekała ją na bardzo drobno wraz z gałązkami waleriany. Kiedy wijąca się (już nie, hyhy) roślina zmiękła, dorzuciła do 4 figi abisyńskie i pocięte przed chwilą zielsko, zamieszała w kotle pięć razy zgodnie ze wskazówkami zegara. Początkowo wydawało jej się, że zawartość kotła wcale nie chce zmienić koloru i wystraszyła się, że zrobiła coś nie tak, jednak z piątym zamieszaniem kolor zielony wybił się wyraźnie, nie pozostawiając miejsca na dalsze wątpliwości. Ten kolor kojarzył jej się z Irlandią, a tym samym z Lucasem, na tę myśl uśmiechnęła się mimowolnie. Mimo wszelkich wydarzeń, które nadszarpnęły dziś jej nerwy, odkąd zaczęła mieszać w kociołku wydawała się... rozluźniona. Kiedy tylko przestała skupiać się na nieszczęściach, a zaczęła na tym w jaki sposób tnie rośliny i miesza łyżką, zrobiło jej się o wiele lepiej. Nadszedł czas na najmniej przyjemną część – pijawki. Wytrząsnęła je z pojemniczka do moździerza i, krzywiąc się troszkę, zmiażdżyła je na kleistą maź o obrzydliwym kolorze i konsystencji. Niechętnie wrzuciła zawartość moździerza do kotła, a zaraz po pijawkach dołączyły tam 2 liście dyptamu. Zamieszała dziesięć razy, bardzo uważając na to, by nie pomylić się w liczeniu. Mieszała zgodnie z ruchem wskazówek zegara, z żalem obserwowała jak piękna zielona barwa przechodzi powoli w błotnistą, a w końcu czarną. A był taki ładny... Pomyślała, a tuż po tym po raz setny powtórzyła w myślach recepturę eliksiru leczącego rany - pozostało jej tylko wrzucić bezoar i smoczą krew i... gotowe! |
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sro 18 Lip 2018, 21:37 | |
| Idealnie, podkradziony składnik tkwił bezpiecznie w jej kieszeni, a profesor Lacroix zdawała się niczego nie zauważyć, co wywołało na ustach Katariny krótki, zdawkowy uśmiech, który zniknął równie szybko jak się pojawił. Dodatkowo zadowolił ją fakt, że ani jej, ani Jonowi nic się nie stało podczas pozyskiwania składników, a po kompanach ze stanowisko widziała, że bywało różnie. Bąble na dłoniach i inne nieprzyjemności zdecydowanie nie należałyby do ulubionych dodatków podczas warzenia eliksiru, choć znając swoją samokontrolę była wręcz przekonana, że nijak nie zmniejszyłoby to jej sprawności. Bardziej obawiałaby się efektów zdolnych dosięgnąć jej włosy, które mimo że spięte to jednak swoją długość i objętość miały. To, że ich kolor przywodził na myśl intensywny płomień w środku zimy wcale nie oznaczało, że będą spalać się wolniej w kontakcie z ogniem. Z jakiegoś powodu preferowała żywioł wody, on nie sprawiał, że trawił wszystkiego, co miało w jej życiu większą wartość. W każdym razie przyszedł ten piękny moment, gdy mogli przejść do przygotowywania eliksiru. Jako iż szufladki zostały zamknięte na cztery spusty to nieobecność nauczycielki nie zrobiła na niej wrażenia. Nie wykorzysta tego, by zwiększyć swój nielegalny zapas na Eliksir Ravenclaw, więc ograniczyła się do schowania ukradzionego składnika na dno torby, robiąc to do bólu naturalnie i bez zbędnych emocji. W tym była dobra, nawet gdy nie chciała. Przeczytała jeszcze raz instrukcję przygotowania antidotum, po czym rozpaliła ogień pod kociołkiem. Następnie pozyskała pół litra wody, które od razu wlała do środka, uważając, by nawet najmniejsza kropla nie padła poza obręb ich pracy. - Jon, rozetrzyj dokładnie rogi garboroga. Będą zaraz potrzebne. - powiedziała cicho, manifestując głosem jak i mimiką twarzy najwyższy poziom skupienia. Chwyciła słoiczek z zebranymi wcześniej ognistymi nasionami i wrzuciła pięć sztuk, od razu odsuwając się jeden krok w tył od kociołka. Tak jak ostrzegano w podręczniku, płomień buchnął, sprawiając, że Krukonka przez moment poczuła delikatne ciepło na twarzy. Kiedy reakcja na składnik ustała wbiła spojrzeniem najpierw w Morensena, czekając aż ten doda to, o co go prosiła. Sama stała już w gotowości, by zamieszać wywar pięć razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Potem tylko nakreślić w cieczy ósemkę i będzie można przejść do dalszej części. Nawet w palcach czuła mrowienie ekscytacji, które towarzyszyło jej za każdym razem podczas przygotowywania mikstur czy układania horoskopów.
|
| | | Nash Padmore
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sro 18 Lip 2018, 21:47 | |
| Och, jakże miał wielkie szczęście w tym nieszczęściu. Smoczyca, mimo rozdrażnienia spowodowanego obecnością wizytatora, nadal pozostała miła i troskliwa dla swoich wychowanków. Mało było takich okazji, w których Nash był aż wdzięczny za przydział do Slytherinu, ale to była właśnie jedna z nich. Pozwolił się poprowadzić do biurka nauczycielki i z wielką wdzięcznością przyjął jej pomoc. Pieczenie spowodowane antidotum było niczym w porównaniu z jadem, przez który powoli zaczął już tracić czucie w palcach. To była jedna z ostatnich przypadłości, których mu teraz było trzeba. Odratowany do stanu używalności, wrócił do stojącej przy szafce Krukonki. - Brakuje nam pancerzy chropianek i żądła żądlibąka. Możliwe, że to to, które przed chwilą wyrzuciłem... - ostatnie słowa wypowiedział z nieco skonsternowaną miną, bo do głowy mu nie przyszło, że właśnie mógł pozbyć się jednego ze składników. Ta chwila niepewności uratowała ich przed dalszym grzebaniem w szafie, bo Chantal udając się na niespodziewany obchód po salach, postanowiła poratować część towarzystwa i wydać potrzebne im składniki. - Dziękujemy, pani profesor - Padmore'owi zdecydowanie poprawił się humor, kiedy zamiast pchać ręce w kolejne kolekcje muchomorów i owadów, mogli spokojnie zasiąść przy stoliku i zabrać się do pracy. Po odłożeniu reszty ingrediencji na stolik, poszedł jeszcze po miarkę wody i potrzebne sprzęty w postaci moździerza i chochli. Wolał, żeby panna Temple zajęła się wertowaniem podręcznika, zamiast kusić los wędrówkami po sali. - Przygotuję część składników, ale warzenie zostawiam tobie. - Przypomniał dziewczynie, bo zdawało mu się, że tak się właśnie umawiali. On tańcuje przed hipogryfem a ona miesza w kotle i wszyscy są zadowoleni. Pomijając te kilka nieciekawych incydentów. Brunet na początek zabrał się za mielenie rogów garboroga w moździerzu, bo zerkając w podręcznik zauważył, że będą potrzebne w pierwszej kolejności. Gotowy proszek podsunał w stronę Nessy i zabrał się za posiekanie kwiatów, które zebrali w zielarni. Stokrotki i ciemiernik pokrojone na mniejsze kawałki, również ustawił w zasięgu rąk Krukonki. Teraz pozostało mieć nadzieję, że nasiona, które zebrali nie są jakieś lewe i nie wybuchną bardziej niż powinny... |
| | | Argus Filch
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Czw 19 Lip 2018, 22:46 | |
| Żodyn nie wiedział. Żodyn nie wiedział, ani nie doceniał sprytu Argusa Filcha. Stary charłak, jak tylko usłyszał o lekcji wizytacyjnej, czuł, że będzie to jego szansa. Szansa, na utarcie nosa nauczycielom, którzy tak pozwalali panoszyć się szkolnej gawiedzi bardziej niż wypadało. Ileż to razy biedny woźny musiał później sprzątać po ich wybrykach, kiedy wracali z zajęć w terenie, albo szorując posadzkę po wykipiałych wywarach. Taka Lacroix mogła to wszystko uprzątnąć jednym ruchem różdżki, ale najwyraźniej satysfakcjonowało ją zostawianie tak podłej pracy Filchowi. Nie żeby sam wpychał się do klas uzbrojony w wiadro z mopem, bynajmniej czekając na zaproszenie. Przecież robił to z czystej uprzejmości i poczucia obowiązku! Pan Cork nie bez powodu spóźnił się na eliksiry. Cwany charłak zaczepił go jeszcze na korytarzu, kierując rozmowę na odpowiednie tory. I tym oto sposobem, Argus Filch zyskał pozwolenie na nadzór nad tymi nicponiami. *** Naczelny Stróż Prawa przemierzał salę łypiąc wodnistymi oczkami na lewo i prawo. Biedne, małe dzieciaczki! Tego po prostu nie mogli się spodziewać! Jeśli myśleli, że towarzystwo Chantal Lacroix to ich dzisiejsza kara, to grubo się mylili. Od momentu kiedy do klasy wkroczył Argus Filch sprawa była jasna. Oto przed tą bandą nicponi stał jedyny, niepodważalny autorytet tej szkoły. Autor kilkunastu dekretów i list rzeczy zakazanych. Wielebny ma jedną, prostą zasadę - ma być przesrane jak w gułagu. Zawsze dba nie tylko o dyskomfort psychiczny uczniów odbywających szlaban, ale i o każdy szczegół pucowanych przez nich klamotów. A teraz oto przybył do lochów, zarządzić kociołkowe rewolucje. Z nieprzyjazną miną, roztaczając wokół siebie aromat kopru, ziołowej wcierki alkoholowej i potu, charłak poszukiwał jakiegoś nieboraka, do którego mógłby przyczepić się o cokolwiek. Doskonale wiedział, że wszyscy coś knują, bo łamanie jego cennego regulaminu było dla nich jak oddychanie. Jako pełnoprawny członek grona pedagogicznego nie mógł pozwolić na tą postępującą patologię i musiał przynajmniej spróbować naprostować część tych zdegenerowanych jednostek! Młodzież była już tak zdeprawowana, że ukrywanie swoich niecnych planów przed schorowanym woźnym wychodziło im coraz lepiej. Ale Argus miał swoje sposoby! Staruch już zamierzał przypieczętować późniejszy los jakiejś niemrawej blondynki, kiedy jego oczom ukazała się aż za dobrze znana postać. Napiął się jak struna, po czym wycedził przez zęby nazwisko tego hultaja, podpalacza i degenerata, panicza Padmore'a. - PADMORE - wypluł to słowo niczym kęs nieświeżej drożdżówki i ruszył w kierunku tego nicponia. Kiedy był w pół drogi, odezwał się jego instynkt przetrwania i woźny niespodziewanie rozejrzał się jak spłoszona łania. Zupełnie zapomniał o tym łysym, latającym paskudztwie! Czujne oczy lustrowały całe sklepienie, a następnie półki w poszukiwaniu tego wstrętnego gada, ale ostatecznie obecności towarzysza zbrodni nie stwierdzono. Filch uśmiechnął się złośliwie stając nad chłopakiem. - I co, Padmore? Gdzie twój latający wstręciuch? - Zagaił, uśmiechając się jeszcze szerzej i prezentując niekompletne, pożółkłe uzębienie. - W końcu ktoś nie wytrzymał i skonfiskował ci to bydlę? Bardzo dobrze! Wspaniale! - Woźny rozejrzał się po zebranych z nieukrywaną radością. - Ciebie też powinni zamknąć, wstrętny nicponiu. Patrz na mnie, jak do ciebie mówię! - Charłak chwycił krawędź stołu nachylając się nad stanowiskiem Nasha i Nessy. - I tak wiesz, że cię dopadnę. Nawet nie myśl, że się wywiniesz. - Wycharczał, wbijając w chłopaka swoje mętne, wytrzeszczone oczy. Gwałtownie spojrzał w kierunku Krukonki. - A tobie dziewucho radzę się trzymać od niego z daleka. To degenerat, krętacz i ... co to ma znaczyć?! - Dopiero teraz do charłaka dotarło, że ta mieszana para uczniów siedzi od siebie w odległości dwudziestu centymetrów. Argusem aż zatrzęsło. Co za brak przyzwoitości! Co za brak manier! Gdzie była matka i stosowna linijka kiedy te dzieciaki uczyły się siadać w ławkach?! - Rozsunąć się, natychmiast! Jesteście na lekcji, co to za obłapianie! - Piał Wielebny wymachując łapskami pomiędzy nimi. Ostatecznie kołysząc się przez niesprawne kolano, wepchnął się w ich rząd krzeseł i rozepchnął oboje na lewo i prawo, o mało nie zrzucając z siedzisk. - Zająć się robotą! Nie ma siedzenia, jesteście na lekcji! - W ekstazie wydzierania się na zdezorientowanych uczniów, staruch parsknął śliną, której kropelki doleciały do ścianki kociołka i z cichym pstryknięciem znikały w zielonych płomyczkach. Na szczęście umknęło to jego uwadze. Usatysfakcjonowany przeczłapał teraz do dalszej części stanowiska. - Co to ma znaczyć? - Splótł ręce za plecami, łypiąc groźnie na dwoje Krukonów i Gryfonkę. - Co to za tłok? Kto wam pozwolił tak usiąść?! Natychmiast się rozsiąść, teraz, zaraz! Stanowicie zagrożenie! - Nikt nie stanowił większego od Filcha, miotającego się w wąskim przejściu między ławkami. Zanim przelazł na drugą stronę stołu, zdążył potrącić łokciem Katarinę, wytrzeć się swoim wyświechtanym kapokiem o plecy Jona, by wreszcie stanąć nad biedną Resą, racząc ją swoim nieświeżym oddechem. - Anderson! - Parsknął, o mało nie opluwając Gryfonki. - Pozbierać rzeczy, oddalić się. Wykonać natychmiast! - Wlepił w nią swoje wodniste oczka, oczekując ekspresowej reakcji. Do starego, łysiejącego łba mu nie przyszło, że przenoszenie bulgoczącego kociołka jest o wiele bardziej niebezpieczne, niż siedzenie w pięć osób przy jednym stole. Liczyło się to, że mógł nimi dyrygować. A oni nie mieli prawa się sprzeciwiać. Zamierzał dopilnować tej podejrzanej dziewuchy, ale wtedy kątem oka pochwycił rudą czuprynę znikającą pod stolikiem. Tak nietypowe, nieodpowiedzialne zachowanie należało natychmiast skontrolować. - Co to za grzebanie w pakunkach?! - Odezwał się opryskliwie stając na przeciwko panny Vento i łypiąc na nią groźnie. - Wszystkie potrzebne rzeczy powinny znajdować się na stoliku. To lekcja wizytacyjna! Nie ma ściągania! Nie ma grzebania po plecakach! - Woźny lubił podkreślać swoje racje stosownymi czynami, to też każde oskarżenie pieczętował uderzeniem w stół. - Co tam chowasz, dziewucho? Okazać mi to, natychmiast! - Że też od razu na to nie wpadł. Przeszukanie! Jego zesztywniałe ciało aż przeszły ciarki podniecenia. Na pewno znajdzie tam coś, co można podpiąć pod listę rzeczy zakazanych. A później odeśle tą ryżą małolatę do łagru... na piętro z mopem! Splótł ręce za plecami, oczekując że Krukonka wypełni jego polecenie. Trwało to jednak zdecydowanie za długo, przez co Argus uznał, że jako sprawiedliwy stróż prawa nie powinien faworyzować jednych na rzecz drugich. Jego wyblakłe, acz czujne oczy skierowały się na Morensena. - A ty na co czekasz? - Warknął, mierząc w chłopaka sękatym paluchem. - Jazda, do roboty! Jak pani profesor wróci, macie mieć gotowe te swoje mieszanki! Nie jesteś na wczasach, młody człowieku! Fakt, że ma do czynienia z Prefektem, niespecjalnie podobał się woźnemu, ale jakiś szczątkowy szacunek musiał mu jednak okazać. Bycie Stróżem Prawa miało też przykre strony, a to była jedna z tych najgorszych. |
| | | Jon Morensen
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina Sob 21 Lip 2018, 18:45 | |
| Spokojna lekcja eliksirów. Świat dawno tego nie widział… i tym razem też nie zobaczy. „Miłe złego początki” aplikuje się także w tej sytuacji, ale po kolei! Ślizgon, który z tego co pamiętał Jon, był właścicielem miniaturowego smoka, a także Resa zostali poszkodowani w ten czy inny sposób. Roztargnienie? Nieuwaga? Jakkolwiek by tego nie usprawiedliwiać, wszystko na szczęście skończyło się tylko na dawce bólu – profesor Lacroix szybko zareagowała w odpowiedni sposób. Krukon uśmiechnął się tylko pocieszająco do panny Anderson-wkrótce-Shaw, bo tylko tyle mógł zrobić, tym bardziej, że Katarina przystąpiła do warzenia eliksiru i słusznie domagała się współpracy w przygotowywaniu składników. To całkiem miłe, że zaczynamy warzyć eliksir jako jedni z pierwszych – pomyślał z cieniem uśmiechu i samozadowolenia, biorąc się równocześnie za rozcieranie rogów garboroga przy pomocy moździerza, jak to poleciła mu Wiewiórka. Uczucie satysfakcji zniknęło jednak równie szybko, jak się pojawiło, ponieważ krótko po tym, jak do sali wszedł pan Cork, Smoczyca została poproszona na zewnątrz, co poskutkowało przydzieleniem wszystkich brakujących składników dla par, które jeszcze ich nie pozyskały. - Co do… – mruknął, jednak nie rozzłoszczony, a raczej zdziwiony chłopak. Lacroix nigdy, NIGDY, nie zrobiłaby czegoś takiego. Ułatwianie życia uczniom? Jest wizytacja, to fakt, ale nie posunęłaby się do wydawania składników… – myślał gorączkowo, bez opamiętania znęcając się nad startym na równy proszek składnikiem. Po kilku sekundach przestał, zorientowawszy się, co właściwie robi. - Coś mi tu śmierdzi, Katarino. – powiedział cicho, bynajmniej nie mając na myśli eliksiru. – Rzekłbym nawet, że niemożebnie jebie cebulą… i koperkiem – skrzywił się, marszcząc nos, albowiem to co mówił, było prawdą. Wtem otworzyły się drzwi i wszelkie pytania dostały odpowiedź. Panie i Panowie, na lekcję eliksirów wkroczył nie kto inny, a Jaśnie Wielmoża, Wielebny! Jon poczuł lekkie mdłości. Ta lekcja nie skończy się dobrze, Jon utwierdził się w tym przekonaniu widząc, jakie ‘porządki’ próbuje zaprowadzić tu Filch. Ręka Krukona powędrowała do kieszeni, a jego myśli w kierunku obmyślenia jakiejś strategii anty-Filchowej. Watts, powinieneś smażyć się w piekle za zabranie nam różdżek. Ah. Na gacie Merlina, będę musiał ratować się blachą? Meeeeeh I tak oto Morensen wydobył z kieszeni rzeczoną ‘blachę’. Zanim Woźny Hogwartu dotarł do jego stanowiska, na piersi Jona błyszczała świeżo otrzymana odznaka Prefekta Naczelnego. Po wszystkich przepychankach i uwagach wygłoszonych przez Wielebnego, w tym jednej, końcowej, trochę bardziej ludzkiej (item odznaka debuffuje ataki słowne klasy Wściekły Charłak) i skierowanej do Jona, chłopak odchrząknął znacząco i spojrzał w wykrzywioną i zaplutą twarz, ozdobioną wodnistymi oczkami.
- Szanowny… P a n i e Filch. Jak mniemam, przyszedł tu… P a n… aby przypilnować, lub właściwie: zaprowadzić porządek. Pragnę jednak P a n u podpowiedzieć – tu Krukon, nachyliwszy się odważnie w kierunku źródła woni koperku i cebuli, zniżył głos do konspiracyjnego, jednak słyszalnego dla wszystkich szeptu – …pragnę podpowiedzieć, że panna Vento właśnie wyciąga na stół potrzebne nam składniki, tak jak zaleciła to przed wyjściem profesor Lacroix. Nie radzę także przesadzać panny Anderson. Jak mniemam WIE P a n, jak niebezpieczne eliksiry dziś warzymy i WIE P a n, jak niebezpieczny jest choćby lekki wstrząs kociołka, prawda? Pracuje P a n w Howarcie już tyle lat, na pewno P a n WIE. – wyrzucił pochlebnym tonem, z uśmiechem wyrażającym wiarę w pozycję Woźnego w szkole. Tak naprawdę miał ochotę się porzygać, ale trzeba było spróbować. - Jeden kociołek tego świństwa i cała sala może pójść z dymem, Anderson chwilę temu zdążyła się tym czymś poparzyć, tak dla przykładu. Nie muszę chyba mówić, że podczas wizytacji obwiniany byłby opiekun z grona pedagogicznego, a w tej chwili to P a n jest przedstawicielem pracowników Hogwartu, prawda?
Skończywszy swoją małą, pochlebczą tyradę dobrego gliny, Jon bezceremonialnie wsypał starte rogi garboroga do kociołka, z którego do niedawna buchał płomień, ukazując tym samym, że jest zajęty. - Panno Vento. Co dalej? – zapytał Katarinę, korzystając z tego, że księga eliksirów była po przeciwnej stronie stołu, zwrócona w jej stronę. Kompletnie za to zignorował Wielebnego. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina | |
| |
| | | | Stanowisko 4 - Resa, Ethran, Nash, Nessy, Jon, Katarina | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |