|
| Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Huncwot
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Sob 14 Lip 2018, 12:47 | |
| The member 'Lucas Shaw' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 4, 6
--------------------------------
#2 'k10' : 6 |
| | | Alecto Carrow
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Nie 15 Lip 2018, 17:00 | |
| Alecto podobnie jak Horn zapomniała o obecności gościa z Ministerstwa, całkowicie zaabsorbowana zadaniem, które mieli do wykonania, umknęła jej postać mężczyzny, który był jedynie biernym obserwatorem. Za przykładem Castiela skierowała swój wzrok na łysą postać unosząc jedną brew do góry. Ich gość wydawał się znudzony, w dodatku poza trzymaną w dłoniach czapką, nie miał nic. Dziewczyną przyzwyczajona była, że podczas takich wizytacji bardzo często robione są notatki, zapisywane na pergaminie, zaś tym razem? Mężczyzna nie wykazywał żadnego zainteresowania. Wzruszyła jedynie ramionami po czym wróciła do stolika, a po chwili z wielkim uśmiechem na ustach pojawił się brunet. Wyglądał tak nienaturalnie, co obudziło jedynie podejrzenia blondynki. -I wcale nie widać po tobie, że coś knujesz – zaśmiała się, zaglądając do jego szerokiego rękawa, w którym ukryty był słoiczek z małymi, białymi jajeczkami. Kolejne słowa Ślizgona wywołały u niej cichy śmiech –A może to twoje? – zapytała, po czym roześmiała się nieco głośniej, co zwróciło na nich uwagę Sharewooda, w mgnieniu oka opanowała się posyłając Gryfonowi znienawidzone spojrzenie. Z jakiegoś powodu nigdy nie lubiła Nicolasa, pomijając oczywiście fakt, że należał do domu Gryffinfora. Wróciła spojrzeniem do swojego partnera –No chyba muszę cię pochwalić, właściwie mamy już wszystko – stwierdziła z wyraźną nutą zadowolenia w głosie, klasnęła w dłonie, lecz nie zamierzała na tym kończyć swoich poszukiwań. – Zabierz się za rogi garbotoga, trzeba je zetrzeć w moździerzu, a ja zaraz wracam – dodała, w między czasie sięgając po ogniste nasiona, wrzuciła je do kociołka w którym znajdowała się już woda, po czym podeszła do szafy. Otworzyła szufladę numer 2, szukając wzrokiem to czego potrzebowała. Musiała wysilić się nieco bardziej, jednakżew końcu udało się jej odnaleźć żądła żądlibąków, nie pytając więc nikogo o zdanie, zabrała owy składnik. Z uśmiechem na ustach wróciła do Casa, który zdążył już rozetrzeć rogi. Dziewczyna dosypała je do mikstury, wzięła łyżkę, którą zamieszała w kociołku pięć razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, na koniec nakreślając ósemkę. –Posiekaj kwiat ciemiernika oraz stokrotki na mniejsze kawałki i dodaj – rozkazała głosem nie znoszącym sprzeciwu. Tym razem to ona musiała przejść inicjatywę, była dobra w warzeniu eliksirów, a ich receptury znała wręcz na pamięć, zaś gdyby to Castiel podjął się tego zadania zapewne doszłoby do jakiegoś wypadku, czy nawet czegoś gorszego. Chłopak nie miał dzisiaj zbyt dużego szczęścia.
Zabieram z szuflady nr 2 żądła żądlibąków w liczbie 3 sztuki
Ostatnio zmieniony przez Alecto Carrow dnia Nie 15 Lip 2018, 18:31, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Nie 15 Lip 2018, 17:00 | |
| The member 'Alecto Carrow' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 2, 4
--------------------------------
#2 'k10' : 9 |
| | | Castiel Horn
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Nie 15 Lip 2018, 19:44 | |
| mamy wszystkie składniki, to już nie rzucałam kością
Wywrócił oczami. - Po czyjej jesteś stronie? - burknął ostrzej niż zamierzał. Westchnął z rezygnacją i zostawił dziewczynę przy szufladach. Starcie rogów nie zajęło mu wbrew pozorom dużo czasu. Jako dobry pałkarz, a w dodatku świeżo upieczony kapitan drużyny, ręce miał wyćwiczone lepiej niż jakiekolwiek inne części ciała. Skończywszy, przekartkował księgę na stronę z antidotum, aby przypadkiem czegoś nie pominęli. - Po co przyniosłaś żądła? Przecież leżą jak wół. - ponownie wywrócił oczami, przypisując roztrzepanie Alecto do jej koloru włosów. Castiel wziął się za poprawianie posiekanych roślin. Brudził sobie palce od soku płynącego z roślin. W sumie to było nic w porównaniu z bliskim zapoznaniem się z diabelskimi sidłami. Zerknął na lewą, wciąż różową rękę. Na następne zajęcia zielarstwa spóźni się czterdzieści minut. Ma dosyć roślin na najbliższy miesiąc. Przez chwilę Ślizgon nie spoglądał co robi Alecto, zajęty wykańczaniem roślinek. Wyciągnął rękę po figę i zatrzymał ją w powietrzu, widząc ruch dziewczyny. - Uważaj, Carrow. - syknął, gdy ta beztrosko wrzuciła nasiona do kotła. Jak było to wspomniane w księdze, z wody buchnął mały płomień. Niech się dziewczyna cieszy, że nie podpaliła sobie swoich pięknych jasnych włosów. - Powstrzymaj swoje ego. - mruknął, nie cierpiąc gdy zachowywała się tak zarozumiale. Dziewczyny wystawiały jego cierpliwość na próbę. Jak nie Nessie, to Alecto. Kto następny w kolejce? Obrał ładnie figę, nie zostawiając na niej ani kawałka skóry. Zeskrobał do kociołka z drewnianej tacy pokrojone stokrotki oraz ciemiernik. Poczekał aż Alecto zamiesza dwa razy i nie czekając na jej kolejny wyniosły rozkaz, wrzucił do kociołka całą figę abisyńską. W następnej kolejności zaczął sprzątać brudną tackę i skórę po owocu, przysuwając ku dłoni Alecto pancerze chropianek. |
| | | Nicolas Sharewood
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Pon 16 Lip 2018, 15:07 | |
| Chantal spojrzała na niego surowym spojrzeniem, jednak zanim coś powiedziała jej uwagę przykuła inna para uczniów, tym samym Nicolas uniknął ochrzanu z ust profesor, jednocześnie wykorzystał moment nieuwagi kobiety, by schować dzianinowy woreczek do rękawa szaty, po czym z lekkim trzaskiem zamknął szufladę. Mimo ogólnego zadowolenia ze swojej zdobyczy, popadał w coraz większą irytację. Bezczynność Lucasa powoli, lecz sukcesywnie zaczynała działać mu na nerwy, nie rozumiał co dzieje się z przyjacielem odkąd wrócił. Zdawał się być ciągle nieobecny, jakby zagubiony we własnych myślach. Gryfon ponownie podszedł do szafki, tym razem otwierając szufladę numer sześć, brakowało im tylko dwóch składników. Spojrzał na parę, która dzieliła z nimi stanowisko, co mieli już wszystko, a w dodatku na nieszczęście Shawa i Sharewooda Alecto była bardzo dobra z eliksirów, w przeciwieństwie do nich. Brunet westchnął jedynie zrezygnowany, posyłając w stronę blondynki szeroki uśmiechem, w zamian otrzymując jedynie nienawistne spojrzenie. Przeczesał wzrokiem zawartość szuflady, wtem pojawił się przy nim Lucas, zaglądając przez ramie przyjaciela sięgnął po jeden z woreczków. Nicolasowi przed oczyma mignął jedynie napis bezoary, więc sam bez większego zastanowienia wziął składnik standardowy w ilości dwóch dawek. Tym razem dopisało im niebywałe szczęście a sam Gryfon miał nadzieję, że i w dalszej części lekcji nadal będą w jego łasce. -Udało się nam, ale nie sądzę by Merlin ciągle był tak łaskawy – oznajmił, kiedy oboje znaleźli się przy przypisanym im stanowisku –Nie ma co liczyć ciągle na fart – dodał nieco ostrzejszym tonem niż zamierzał.
Zabieram 2 dawki składnika standardowego z szuflady numer 6
Zabieram śledzionę nietoperza z szuflady numer 1
Ostatnio zmieniony przez Nicolas Sharewood dnia Pon 16 Lip 2018, 19:50, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Pon 16 Lip 2018, 15:07 | |
| The member 'Nicolas Sharewood' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 4, 2
--------------------------------
#2 'k10' : 4 |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Wto 17 Lip 2018, 00:10 | |
| Nie mogła narzekać na to stanowisko, jak na razie nikt nie ucierpiał za bardzo. Byli spokojni, wyważeni, wyuczeni, skupieni. Takich uczniów Chantal uwielbiała. Na pytanie Sharewooda miała się nie zgodzić, lecz uśmiech jaki jej posłał i fakt, że w międzyczasie do nauczycielki podszedł wizytator, chcąc obejrzeć pozostałe sale lekcyjne. Chantal zgromiła go wzrokiem, chcąc mu powiedzieć, że chyba wątpi, iż ona zostawi sama uczniów z szafką pełną drogich składników. Nie pamiętając już od zdobyczy Nicolasa machnęła tylko na to ręką. Gryząc się jednak mocno w język kobieta odnalazła brakujące składniki dla poszczególnych uczniów i osobiście im podała, zamykając szafkę na 4 spusty. Opuściła salę wraz z wizytatorem. ***
Pary czy osoby grające samotnie dostały w tym poście brakujące im składniki. W tej kolejce proszę opisać warzenie eliksiru przez OBIE osoby, do momentu dodania DWÓCH ostatnich składników. Nie wszystko na raz. Na tę chwilę Chantal i wizytatora nie ma w klasie, ale w czasie trwania tej kolejki pojawi się inna osoba, która zapewni Wam trochę niespodziewanych rozrywek. Kolejna data odpisu MG pojawi się na dniach. |
| | | Argus Filch
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Pon 23 Lip 2018, 21:12 | |
| [przepraszam za opóźnienie, ale myślałam, że dam jeszcze czas na odpis pary Nicolas-Lucas z warzeniem eliksiru]
Żodyn nie wiedział. Żodyn nie wiedział, ani nie doceniał sprytu Argusa Filcha. Stary charłak, jak tylko usłyszał o lekcji wizytacyjnej, czuł, że będzie to jego szansa. Szansa, na utarcie nosa nauczycielom, którzy tak pozwalali panoszyć się szkolnej gawiedzi bardziej niż wypadało. Ileż to razy biedny woźny musiał później sprzątać po ich wybrykach, kiedy wracali z zajęć w terenie, albo szorując posadzkę po wykipiałych wywarach. Taka Lacroix mogła to wszystko uprzątnąć jednym ruchem różdżki, ale najwyraźniej satysfakcjonowało ją zostawianie tak podłej pracy Filchowi. Nie żeby sam wpychał się do klas uzbrojony w wiadro z mopem, bynajmniej czekając na zaproszenie. Przecież robił to z czystej uprzejmości i poczucia obowiązku! Pan Cork nie bez powodu spóźnił się na eliksiry. Cwany charłak zaczepił go jeszcze na korytarzu, kierując rozmowę na odpowiednie tory. I tym oto sposobem, Argus Filch zyskał pozwolenie na nadzór nad tymi nicponiami. *** Z dumnie wypiętą piersią i pordzewiałą odznaką na klapie od wypłowiałem marynarki, Argus Filch przemierzał rzędy ławek szukając zwady. Wróć, przestępców. Oczywiście, że przestępców! Bystre, choć już nieco wyblakłe spojrzenie woźnego przesuwało się po uczniach, szukając choćby cienia przewinienia na ich twarzach i rękach. Przechadzając się kolejnym rzędem i mlaskając z niesmakiem, Wielebny zaglądał do kolejnych kociołków, rzucając raz po raz kąśliwe uwagi. I wtem usłyszał głośny, bezczelny śmiech! Wodniste oczka charłaka natychmiast spoczęły na osobie Alecto, która najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy, że Chantal tak na prawdę nie pozostawiła ich bez opieki. Ślizgonka czuła się zdecydowanie zbyt swobodnie, nawet jak na prefekta, to też Argus postanowił skontrolować stanowisko numer trzy. Kuśtykając na niesprawnym kolanie, z rękoma złożonymi za plecami, podszedł do stołu, ogłaszając swe przybycie nie tylko aromatem wyjątkowo intensywnej wody kolońskiej o zapachu cebulowo-koperkowym, ale i nieapetycznym chrząknięciem. Utwił nienawistne spojrzenie w pannie Carrow, szukając odpowiednich słów by zrugać uczennicę. - Nie jesteś w tej klasie sama, panno Carrow. Zachowuj się! - Krzaczaste acz spłowiałe brwi Wielebnego poruszały się w górę i dół. Argus nie mógł się zdecydować, kiedy wyglądał groźniej - z wytrzeszczem czy patrząc z pod byka. - Śmiać się będziesz, jeśli wyjdziesz stąd cała... a tego nie byłbym taki pewien. - Posłał jej złośliwy uśmieszek. Ależ miałby szczęście gdyby pani Prefekt przeskrobała coś, co pozwoliłoby ją zagonić do polerowania podłogi. Wzrok starucha prześlizgnął się (hehehe) po Castielu i spoczął na składnikach leżących na stole. Brwi charłaka po raz kolejny odbyły taniec, kiedy ten próbował się doliczyć nieprawidłowości. Był wręcz pewien, że inni uczniowie mieli zdecydowanie mniej tego paskudztwa na swoich blatach. - Ty! - Wymierzył sękatym paluchem w twarz Horna. - Co ma znaczyć ten bałagan?! - Argus podniósł głos, aż uczennica siedząca dość blisko skuliła się za kociołkiem. Jeśli mógł, nie przepuszczał okazji by inne nicponie czuły się niepewnie. Wtedy miał pewność, że ze strachu przed sprawiedliwością pohamują swe niecne postępki. Tymczasem postukał palcem w blat, chrząkając po raz kolejny i świdrując wzrokiem Ślizgona. - Przeczytaj listę składników, natychmiast! Myślisz, że jak nie znam receptury to nie zauważę, że zrobiliście sobie solidne zapasy bez wiedzy pani profesor?! - Dużo można było zarzuć woźnemu, ale jak na swoje lata wzrok miał aż za doskonały. Lata praktyki w postaci szczotkowania fug i innych zakamarków do białego rana spowodowały, że nie umknęły mu nadprogramowe igły leżące na stole. Czy tam żądła, wszystko jedno. - Zaraz wracam i lepiej, żebyś miał już listę gagatku! - Ofukał Castiela. Wspaniale. Miał teraz całe kilkanaście sekund by skontrolować resztę stołu. Przeczłapał kawałek dalej, stając przed Nicolasem i Lucasem. - A wy nicponie na co czekacie?! - Warknął, czy też raczej wydarł się na pół klasy, po skontrolowaniu zawartości kociołka. Woda. Zimna woda. Cała reszta uczniów warzyła już te śmierdzące i bulgoczące paskudztwa, a tych dwóch leni urządzało sobie pogawędki. - Do roboty! Bo jak nie... - Woźny nachylił się w ich stronę, racząc już nie tylko wątpliwej jakości wodą kolońską, ale i nieświeżym oddechem - ... to będziecie mieli to szansę odpracować, szorując sanitariat na czwartym piętrze! - Parsknął, opluwając Gryfonowi nie tylko część blatu ale i rękaw. Powinni być szczęśliwi, że argusiany jad nie trafił do kociołka, bo Merlin jeden wie, co mogłoby się stać. - No już, do roboty! Bo wyślę panom specjalne zaproszenie na szlaban! - Walnął pięścią w stół. I jeszcze raz. Teraz mordercze spojrzenie w kierunku Krukona, jedna, wielka, niema zapowiedź kaźni z udziałem brudnych toalet i Wielebny mógł wrócić do Ślizgona. - No dalej. Czekam. - Ponaglił Castiela stukając niecierpliwie w blat. - I lepiej nie próbuj mnie oszukać gagatku, bo sam to zweryfikuję. A ty będziesz miał czas przemyśleć swoje nikczemne zachowanie dźwigając krzesła z wieży astronomicznej! Argusiany jad znów wzbił się w powietrze, a kilka kropel wpadło wprost do kociołka pary Ślizogonów... w ciągu sekundy z powierzchni mikstury wyleciał rząd uroczych, jadowicie zielonych fajerwerków. Charłak odskoczył wybałuszając oczy na to niespodziewane zjawisko. Oczywiście nijak nie powiązał go ze swoim pluciem. Ziemista cera woźnego zaczęła przybierać oficjalne barwy Gryffindoru. - Co to ma znaczyć?! |
| | | Alecto Carrow
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Sro 25 Lip 2018, 21:06 | |
| Posłała w jego stronę nieśmiały uśmiech, choć tak naprawdę była zadowolona ze swojej riposty, doskonale wiedziała jak wkurzyć Castiela i choć robiła to rzadko, sprawiało to dziewczynie niebywałą radość. Panicz Horn, jako chłopak był….w mniemaniu Alecto średnio się sprawdzał w tej roli, lecz przyznać trzeba iż jego aparycja, gdy pojawiali się razem w towarzystwie budziła zazdrość w innych dziewczynach, na tym chyba najbardziej zależało panience Carrow, gdyż teraz kiedy zostali ex dogadują się znacznie lepiej. - Niech cię to nie interesuje, mój drogi – oznajmiła chowając kolejny składnik do swojej kieszeni, rozglądając się czy czasem ktoś tego nie przyuważył. Po czym posłała Casowi wymowne spojrzenie okraszone diabelskim uśmieszkiem. Co do składników, które sobie przywłaszczyła miała swoje plany, o których nie zamierzała głośno rozprawiać. Zadowolona zajęła się warzeniem eliksiru, fakt iż Castiel posłusznie wykonywał jej polecenia przyprawiał ją jedynie o dobry humor, a ciche nucenie wydobywało się co jakiś czas z jej warg. Doskonale wiedziała co robi, dlatego każdy jej ruch był niezwykle pewny, a jednocześnie pełen gracji. - Horn doskonale wiem co robię, nie ufasz mi? – zapytała, przenosząc wzrok na niego, kącik ust blondynki uniósł się delikatnie do góry, a w oczach pojawiły się niepokojące iskierki. Nie odpowiedziała nic na komentarz dotyczący jej ego, może i było duże, jednak całkowicie w tym wypadku uzasadnione. Ślizgonka podczas eliksirów czuła się jak ryba w wodzie, zaś talent do ich ważenia jedynie potęgował pewność siebie. Na sam koniec dodała do mikstury żądło żąblibąka oraz pancerze chropianek, teraz zostało im jedynie podgrzać wywar do temperatury 100 stopni, którą kontrolowali za pomocą termometru umieszczonego w kociołku. Blondynka uważnie obserwowała wywar, kiedy żądło i pancerze się rozpadły, zamieszała jeszcze dwa razy, również zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czekając aż eliksir zmieni swą barwę. Wtem jakby znikąd zjawił się przy nich „ukochany” woźny, choć najpierw Alecto poczuła jego zapach zanim postać mężczyzny, który w obyciu wcale nie był łatwy, od razu skupiając swoją uwagę na blondynce, uśmiech jej nieco zmalał, jednakże nie zamierzała przejmować się gadaniem Filcha. Posłała jedynie ironiczny uśmieszek w jego stronę, słysząc uszczypliwy komentarz, charłak nie do końca chyba zdawał sobie sprawy z kim ma do czynienia. Westchnęła wracając do pracy, gdy ten skupił się na jej partnerze, posłała złowrogie spojrzenie w kierunku Horna, który niepotrzebnie wspominał o nadprogramowym składniku, lecz cieszył ją fakt, że to nie ona został oskarżona o jego zdobycie. Uważnie przyglądała się chłopakowi i mężczyźnie. Cichy pisk wydobył się z jej ust, kiedy z kociołka wydobyły się zielone fajerwerki. - Co pan zrobił?! - warknęła w stronę woźnego. |
| | | Nicolas Sharewood
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Czw 26 Lip 2018, 22:16 | |
| Nicolas bardzo szybko pożałował wypowiedzianych przez siebie słów, bo oto nagle w drzwiach klasy pojawił się nie kto inny jak – Filch we własnej osobie. Ich szczęście właśnie dobiegło końca, a cuchnący oddech woźnego Gryfon mógł poczuć na swoim karku. Dlatego bez dalszego ociągania sam wziął się za warzenie eliksiru, nadal byli daleko w tyle za innymi, choć Lucas zdawał się tym zupełnie nie przejmować. Sharewood zacisnął zęby w taki sposób, że kości szczęki stały się jeszcze bardziej wyraźne niż zwykle. -Shaw rozmówimy się później, a teraz usiądź i najlepiej tylko oddychaj – warknął zirytowany w stronę przyjaciela, rzadko kiedy Krukon wyprowadzał go z równowagi, jednak teraz zdawał się testować cierpliwość bruneta. Nie czekając nawet na odpowiedź chwycił moździerz wrzucając do niego dwa bezoary, siłą mięśni rozdrobnił je na bardzo drobny proszek, a w chwili kiedy właśnie przeglądał książkę, by ustalić dalszy plan działania zjawił się przy nich Filch karcąc za brak postępów. Nicolas posłał mu nienawistne spojrzenie, zaś w chwili gdy pogroził mu szlabanem, jedynie delikatnie się uśmiechnął, wracając do swoich zajęć. Odmierzył cztery miarki wrzucając je do kociołka, następnie dodał dwie porcje składnika standardowego. Zwiększył ogień do średniego, zupełnie tak jak głosiły zapisy w książce, odmierzył pięć sekund, wcześniej posyłając gniewne spojrzenie w stronę Lucasa. Już nie pamiętał kiedy chłopak tak bardzo wyprowadził go z równowagi. Kolejno w kociołku wylądowało ziele rdestu oraz liść wierzuchy. Chłopak wrócił do książki czytając kolejne kroki. Teraz musieli odczekać dokładnie 40 minut. W tym czasie Nicolas skupił się na obserwowaniu innych, nie chciał wchodzić w niepotrzebną dyskusje z Krukonem, gdyż nie skończyłoby się to zapewne zbyt miło, a przy Filchu wolał uniknąć niepotrzebnych zatarć, miał inne plany niż szorowanie podłogi. Kiedy wymierzony czas upłynął ponownie stanął nad książką, przeczytał kolejne linijki: sproszkowany róg jednorożca. Wykonał polecenie, zamieszał dwa razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, dodał jagody z jemioły, ponownie zamieszał – przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Teraz została najgorsza czynność. –Kurwa, serio?! – mruknął pod nosem, choć zapewne nieco głośniej niż zamierzał - Hallo!! Jak ja mam niby kurwa zrobić eliksir skoro nie mam różdżki by wykonać ostatni element?! – wydarł się na całą klasę, zapewne nawet mysz w dziurze go usłyszała. Irytacja powoli dawała o sobie znać, więc chłopak nie kontrolował się tak jak powinien.
|
| | | Castiel Horn
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Pią 27 Lip 2018, 21:29 | |
| Tłumił ziewnięcie. O tyle o ile zajmował się przygotowywaniem składników i podawaniem ich do ręki Alecto to jako tako oczy mu się nie zamykały ze znudzenia. Wyjście Chantal skwitował wzruszeniem ramion. Wolał szybko skończyć eliksir, sprawdzić czy hipogryf nie zdechnie od niego, a później iść i zapomnieć o całej lekcji. Alecto wydawała się zadowolona z postępów, widział w jej oczach błysk inteligencji, gdy skorpulatnie kontrolowała produkcję eliksirów. Nie zamierzał więcej ingerować w jej czynności o ile nie miała w planach rażącej pomyłki. Po chwili namysłu Castiel westchnął, rezygnując z czujnej obserwacji ex dziewczyny. Radzi sobie, niczego od niego nie chce, to równie dobrze może usiąść wygodnie na ławce i się zderzmnąć tak, jak zawsze miał to w zwyczaju. Na pytanie czy ufa Alecto, mimowolnie uśmiechnął się. - Skądże. Głupim byłbym, gdybym ci ufał. - puścił jej oczko. Przecząc swojej odpowiedzi całkowicie oddał jej pałeczkę. Jeśli czegoś od niego zechce, będzie go budzić. Po wyjściu Smoczycy i Wizytatora, Castiel schował skradziony składnik w wewnętrzną stronę szaty. Na dniach wyśle Salvage'owi jego jaja, jak będzie miał ku temu nastrój. Tymczasem Horn usiadł wygodnie na krześle, oparł policzek o dłoń, a łokieć o ławkę. Przez chwilę przyglądał się Alecto namiętnie wpatrującej się w kociołek. Powoli, pomału powieki opadały i byłby poszedł w objęcia Morferusza, gdyby nie nagła odrażająca woń. W pierwszym momencie Castiel zaniepokoił się zawartością kociołka. Skrzekliwy głos Filcha wszystko wyjaśnił. Jęknął, zawiedziony bezpowrotnie straconą szansą na drzemkę. Gdyby spojrzenia mogłyby zabijać, woźny leżałby i kwiczał, wijąc się w konwulsjach. W pocie czoła pracowali (szczególnie Castiel) nad eliksirem odtruwającym mającym ratować magiczne stworzenie, a podczas tak istotnej czynności pojawia się zakała Hogwartu. Jak na dłoni widział, że Filch szuka zaczepki i powodu do ukarania kogokolwiek za cokolwiek. Castiel zatrzymał spojrzenie na Alecto i zacisnął szczękę, aby nie rzucić jakąś uwagą. Nie miał czasu na szlabany. - Czyli mówi pan, że wątpi w umiejętności nauczycielki dotyczące kontroli zachowania uczniów? Jestem ciekaw jak pani Lacroix zareaguje na takie oszczerstwo z pana strony. - mruknął, rzucając jedynie okiem na zebrane składniki. Nie widział tam niczego niepokojącego. Żaden nie uciekał, nie otrzymał swojej świadomości ani nie wzbudzał podejrzeń. Horn wzruszył ramionami i powiódł wzrokiem za pokraczną sylwetką woźnego dyszącego teraz nad Gryfonem. Z radością oddałby się senności, ale jak tu spać w takich warunkach? - Carrow, powstrzymaj mnie jeśli będę chciał go udusić. - szepnął do dziewczyny gdy się do niej znacznie nachylił. Zerknął kątem oka na wracającego woźnego i jęknął w duchu. Nim zdołał cokolwiek powiedzieć, Filch wydalił z siebie zapas śliny. Sam ten obrzydliwy fakt byłby do wyszorowania i zdezynfekowania całej powierzchni sali, gdyby nie nagły wybuch fajerwerków dobiegających z kociołka. O ile Castiel był spokojny jeszcze trzydzieści sekund temu, teraz na jego twarz wpełzł tłumiony gniew. - Co pan zrobił?! - powiedział jednocześnie z Alecto. - Teraz musimy zaczynać wszystko od początku i mamy ZA MAŁO składników! Ten eliksir ma leczyć a nie zabijać. - syknął przez zaciśnięte zęby. Żyłka na skroni pulsowała niebezpiecznie. Castiel posłał pytająco błagalne spojrzenie na Alecto. Niemo pytał czy da się zawartość odratować czy też będą musieli naprawdę zaczynać od nowa. Nagle odwrócił głowę w kierunku Gryfona. Sądząc po jego minie był wytrącony z równowagi bardziej niż Castiel i Alecto razem wzięci. Uniósł brwi. - Gryfon ma rację. Panie Filch, jak mamy dokończyć eliksir bez różdżek? - podniósł nieznacznie głos. Nie potrzebował rózdżki do ich antidotum, ale charłak o tym przecież nie wiedział. Celowo obarczał woźnego odpowiedzialnością za ich zadanie. Jakaś zemsta musi być. Horn z rozkoszą będzie obserwować Filcha, który będzie zmuszony do ratowania sytuacji - wszak jak zareagowałaby Smoczyca jakby wróciwszy tutaj zastała chaos? Póki co Castielowi udawało się trzymać nerwy na wodzy, choć jego mina zdradzała jak wiele go to kosztowało. |
| | | Argus Filch
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Sob 28 Lip 2018, 18:00 | |
| Dzisiejsza młodzież nie miała kultury za złamanego knuta. Myśleli, że głupimi uśmieszkami i bezczelnymi uwagami uda im się zbyć najpilniejszego Stróża Prawa, ale nic z tego! Argus wietrzył podstęp w ich zachowaniu, to też kontynuował patrolowanie stanowiska trzeciego niczym stary, wygłodniały sęp. Z panienką Carrow, której nawet do głowy nie przyszło, żeby przeprosić za swoje wydzieranie się na pół klasy, zamierzał się jeszcze policzyć. Plakietka perfekta nie zrobiła z tej trzpiotki porządnej uczennicy, więc zajmie się tym Argus Filch. Dwa dni prac społecznych, i nadęta Ślizgonka będzie znała swoje miejsce. Bycie prefektem oznaczało pilnowanie porządku i pomaganie innym, a nie prestiż i pindrzenie się przy kolegach. Co to w ogóle za niegodne zachowanie?! Przynajmniej para gagatków przy drugim końcu stołu, najwyraźniej wzięła sobie propozycje woźnego do serca. Mimo, że charłak wiedział, z kim ma do czynienia, obecny tu Gryfon nie miał dla niego żadnej ciętej riposty i od razu zabrał się do roboty. Jego kolega z ławki wyglądał natomiast, jakby rozważał czy się rozpłakać ze strachu czy schować pod stołem. Już oni dobrze wiedzieli, co oznacza pucowanie szaletów po swoich niewychowanych koleżkach! Z niemałą satysfakcją, staruch wracał się do pary ze Slytherinu, by ukrócić te ich uśmieszki i cwaniackie żarciki. Fakt, że Ślizgon zupełnie zignorował jego polecenie i nie był przygotowany na dalsze przesłuchanie w ciągu całej minuty, którą Argus poświęcił na ruganie pozostałych uczniów... - Was trzeba kontrolować nieustannie, wy przebiegłe nicponie! - Kolejne grzmotnięcie pięścią w stół. Och, jakże się to charłakowi spodobało! - A profesor Lacroix teraz tu nie ma... - Złośliwy uśmiech wpłynął na twarz Wielebnego, bo doskonale zdawał sobie sprawę jak nauczycielka eliksirów niańczy tych swoich niezrównoważonych wychowanków. Bez niej w klasie nie mieli już taryfy ulgowej. Argus był sprawiedliwy, w jego starczych oczach każdy był takim samym hultajem zdolnym do wszelkiej zbrodni przeciw regulaminowi szkoły. A te rozpuszczone gówniarstwo ze Slyherinu, wykazywało się szczególnymi zdolnościami w tym kierunku. Woźny przypisywał to przesiadywaniu w piwnicach, gdzie te zdegenerowane jednostki mogły tylko gnić w ciemnościach i knuć przeciw sprawiedliwości. Deszcz fajerwerków tylko utwierdził go w fakcie, że te nicponie czyhały na jego życie! Czerwony jak dojrzały pomidor, aż trzęsąc się z oburzenia, po raz kolejny zagrzmiał na całą salę. - Śmiesz zrzucać winę na mnie, ty bezczelny hultaju?! - Zawył Wielebny, wbijając nienawistne spojrzenie w Castiela. - Dobrze wiem, że to wasza sprawka! - Wrzasnął wściekle, ponownie nie zdając sobie sprawy jaką fontannę śliny przy tym wzbija. Kiedy się denerwował miał tendencję do ślinotoku, niczym buldog. Tym razem kropelki śliny ponownie wpadły do kociołka i kolejny raz rozbłysły jadowicie zielone fajerwerki. Staruch odskoczył jak kaleczna żaba, kryjąc się za najbliższym stołem. Jakieś dziewczę krzyknęło, kiedy stojące na nim kociołki zachybotały się niebezpiecznie. Ale Argus tego nie widział. Te przebrzydłe Ślizgony zamierzały go wysadzić w powietrze! Doskonale widział jak ciecz w kociołku reaguje na jego osobę! - Koniec dyskusji! Koniec kłamstw! - Wychynął zza blatu, a wodniste oczka rozlazły się w rozbieżnego zeza, kiedy staruch wytrzeszczył je przesadnie. - To był zamach! Jesteście aresztowani! Dopiero po kilku sekundach znalazł w sobie siłę, by wygramolić się za stołu. Nadal jednak stał w bezpiecznej odległości. I wtedy do jego uszu doszła wulgarna wiązanka pana Sharewooda. Łysiejący tupecik Wielebnego aż znacznie się uniósł, bo moc nieeleganckiego słownictwa przyprawiła mężczyznę o ciarki na całym ciele. Co za chamstwo! Co za prostactwo! - Ty niewychowany nicponiu! Jak śmiesz! - Argus już stał nad Nicolasem, plując niemalże gdzie popadnie. Jak tak dalej pójdzie to jego biedne serce nie wytrzyma tych nerwów i biedny charłak skona na zawał. - Zaraz po lekcji widzę cię w moim gabinecie, Sharewood! - W takich chwilach pamięć woźnego była ostra i przejrzysta jak za czasów jego młodości. Nazwiska skazańców natychmiast pojawiały się w jego myślach, jak tylko przychodziło do wyznaczania szlabanów. - Skoro zabrano wam różdżki, to znaczy, że ich nie potrzebujecie! - Grzmiał, rozglądając się złowrogo po klasie, gdyby jeszcze komuś przyszło do głowy, spytać o to samo. Co za bezczelność! Kestionować odgórne decyzje nauczycieli! - I kto teraz podważa autorytet pani profesor, gagatku? - Argus Filch skierował złośliwe spojrzenie wprost na Castiela. - Może powinienem ją o tym poinformować? |
| | | Alecto Carrow
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Pon 30 Lip 2018, 20:29 | |
| Złość rozchodząca się z każdą kolejną sekundą zaczęła trawić ciało Alecto. Pogodna dotąd mina szybko zniknęła. Dziewczyna zacisnęła usta tak, że teraz tworzyły cienką linie, zaś twarz przybrała kolor wiśni i to w pełni dojrzałej. Filch. Na samo wspomnienie tego nazwiska mimowolnie zacisnęła dłonie w piąstki, mała ochotę rzucić się mu do gardła, niczym wygłodniała tygrysica, rozszarpując jego aortę, jednocześnie starając się by umierał śmiercią powolną. Praca i wysiłek, który włożyli w zdobycie składników oraz uwarzenie eliksiru zostały tak brutalnie zniszczone przez zatrutą ślinę woźnego, którego obecność była tu zbędna, a teraz dodatkowo doprowadzała blondynkę do białej gorączki. - Prędzej sama to zrobię – odpowiedziała głosem mrożącym krew w żyłach, przepełnionym chęcią zemsty, jadowitym, jednocześnie bardzo spokojnym. Ton ten nigdy nie zwiastował niczego dobrego, każdy kto znał panienkę Carrow choć w małym stopniu dobrze o tym wiedział. -Castiel ma rację, zepsuł pan nasz eliksir, nie kontroluje pan swojego ślinotoku – oznajmiła z wyraźnie zaciętą miną, krzyżując ręce na piersi i choć złość wręcz ją roznosiła za wszelką cenę starała się zachować spokój, jak przystało na panienkę z dobrego domu i Prefekta Naczelnego. –W tym momencie przez pana lekkomyślność zostaliśmy z niczym – dodała, chciała powiedzieć coś jeszcze, lecz wtedy rozległ się wkurzony głos Sharewooda. Woźny od razu skierował na niego swoją uwagę. –Cas, musimy wykombinować coś innego, jakieś pomysły? – zwróciła się do swojego partnera, to co znajdowało się w kociołku nie nadawało się już do niczego. Trybiki w głowie Ślizgonki pracowały na pełnych obrotach, gorączkowo myślała jak wyjść z tej sytuacji obronną ręką, jednocześnie postanowiła ciut nastraszyć woźnego, by raz na zawsze ją popamiętał. -Nie chce stawiać panu warunków panie Filch, jednakże jeżeli nie odzyskamy różdżek nie omieszkam złożyć na pana skargi do samego dyrektora. Zachowanie pana było niewłaściwe, a biorąc pod uwagę fakt, że znam się na eliksirach będę w stanie udowodnić pana winę – zwróciła się po raz kolejny do charłaka. Spokój, którym się wykazywała był wręcz przerażający. W głowie powoli układała nowy plan, gdyby udało im się odzyskać różdżki zanim ponownie wyjdą na spotkanie hipogryfom mogliby użyć zaklęcia uzdrawiającego, nie była pewna czy zadziała ono tak samo jak na ludziach, ale przecież kto nie ryzykuje ten nie pije szampana nie?
|
| | | Nicolas Sharewood
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Pon 30 Lip 2018, 21:16 | |
| Ściągnięcie na siebie uwagi Flicha nie było zbyt mądrym posunięciem, niestety świadomość błędu, który popełnił dotarła do niego z lekkim opóźnieniem. Frustracja wzbierająca w nim od kilkudziesięciu minut w końcu musiała znaleźć ujście, nie mógł nic poradzić na to, że przekleństwa same cisnęły mu się na usta. Zachowanie Shawa było wręcz naganne, w pewnym momencie śmiał nawet podejrzewać, iż stał się on ofiarą jakiejś klątwy. Cała robota – ta najmniej przyjemna – spadła na jego barki. Za wszelką cenę starał się skupić na warzeniu eliksiru, aby przypadkiem nie przeoczyć któregoś z punktów do odhaczenia, jednak kiedy okazało się, że różdżki które im zabrano są jednak potrzebne czara goryczy przelała się. -Szlaban?! Jaki szlaban, za co?! – odpowiedział gniewnie, kiedy poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Lucas stał przy nim, był niczym oaza spokoju pośród sztormu, który panował w ciele Gryfona. –Stary, nie daj się mu jeszcze bardziej sprowokować - powiedział, jednak on odrzucił jego dłoń, wręcz zabijając go wzrokiem. –Ty to się lepiej zamknij Shaw, już wystarczająco pomocny byłeś – warknął w jego stronę po czym ponownie skierował spojrzenie na Filcha. Zacisnął dłonie w pięści, zastanawiając się komu walnąć najpierw… woźny czy Krukon. – Panie Filch, to moja wina. Trochę wyłączyłem się z lekcji, dlatego musi pan wybaczyć to wysoce nieodpowiednie zachowanie Nicolasa – Shaw stanął w jego obronie, czego brunet nawet nie skomentował tego zachowania, które według niego było idiotyczne. Oto w prosty sposób Lucas podkładał się woźnemu, na szczęście nie tylko ich obrał sobie on za cel. Horn i Carrow również stali się jego ofiarami, choć znacznie bardziej walecznymi.
|
| | | Castiel Horn
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas Wto 31 Lip 2018, 18:57 | |
| Cierpliwość Castiela miała swoje granice. Co innego, jeśli cierpiał na jej niedostatek. Na końcu języka miał soczystą obelgę, która uciszyłaby woźnego przynajmniej do końca dnia. Świadomość, że musi powściągnąć swoje zapędy wywoływała u niego niemalże fizyczny ból. - Ależ to wspaniały pomysł, panie Filch. Nauczycielka musi się o wszystkim dowiedzieć. Mamy świadków. Eliksir jest już bezużyteczny i im bliżej będzie pan niego stał, tym więcej wpadnie tam pana śliny. Poświęciliśmy na to cholerne trzy godziny... - zacisnął pięść i aby nie wybuchnąć gniewem, powiódł wzrokiem do Alecto. Uniósł brwi zaskoczony jej spokojem. Po chwili obserwacji wiedział już co to znaczy. Kobiecy chłód, zdystansowanie i ta mina, która poświadczała o żądzy mordu. Jakże podzielał jej odczucia. - Zamach? - parsknął krótkim śmiechem. - Chyba na hipogryfa. - wykrzywił się. Zastanawiał się co mają zrobić w tej sytuacji. Spacer do cieplarni zajmie zbyt sporo czasu, bo jak sądził, bez nauczyciela ich tam nie wpuszczą. Tutejsze szafki zamknięte przez różdżkę Smoczycy... To stawiało ich w beznadziejnej sytuacji. Nie mieli fizycznie nic, czym mogliby próbować zaliczyć zadanie. Nawet głupiego bandaża. Filch zniszczył ich pracę. Powinien smażyć się w piekle. Castiel spojrzał na Shawa i Sharewooda, który przypominał tykającą bombę. Jest tu trzech rosłych chłopaków i dziewczyna, która potrafi być jadowita. Muszą w jakiś sposób pozbyć się charłaka i wykombinować jak ratować zadanie. - Fizycznie nie mamy nic poza tym czymś w kotle. Może z reszty składników da się zrobić jakąś maść... musielibyśmy tylko mieć chociażby odrobinę aloesu czy czegoś podobnego. Pełna improwizacja. Posiekać, zmiażdżyć, ugotować, stężyć itepe... Z różdżką moglibyśmy rzucić coś leczącego. - wytężał mózg, byleby znaleźć rozwiązanie zastępcze. Nic z tego, choćby dwoił się i troił połowa składników została zaprzepaszczona. Czas przecieka im przez palce. - Alecto, mamy niewiele czasu. Musimy coś wykombinować. - mruknął do niej. Udowadnianie winy Filchowi to jedno. Stracą szansę na dobrą ocenę, a Horn nie zamierzał robić tego eliksiru jeszcze raz w innym terminie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas | |
| |
| | | | Stanowisko 3 - Alecto, Castiel, Lucas, Nicolas | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |