Niespodziewana konfrontacja po treningu Gryfonów, pełna rękoczynów, słowoczynów i ubranioczynów... czyli jak rozmawiać o problemach.
Osoby: Nicolas, Tanja
Czas: maj 1977
Miejsce: Szatnia Gryfonów
Nie mogło być inaczej. Potter wycisnął z nich siódme poty, zwłaszcza dzisiaj, kiedy Słońce waliło w oczy jak opętane, a szata od quidditcha ciążyła jak kamień w rzece. Gryfonka dawała z siebie wszystko, chociaż ogromny siniak nabyty niedawno na żebrach dawał się we znaki. Dziewczyna musiała przetrwać w długim rękawie, żeby nie było widać za dużo. Jak zawsze. Trening wykończył ją niemiłosiernie do tego stopnia, że gdy miała stanąć na nogach, te się prawie pod nią ugięły. Siłą woli dostała się do szatni i pod prysznic. Myła się dostatecznie długo, aby mieć wrażenie, że powinna być ostatnia. Delikatnie wciągnęła na nogi długie spodnie i miała właśnie ubrać górę, kiedy zorientowała się, że musiała zostać na ławce. Wyjrzała przez zasłonkę. Nikogo już nie było, a czerwone ubranie leżało w połowie drogi do prysznica. Okuta w stanik, zakrywając się ledwo ręcznikiem, dotarła do bluzki i wciągnęła ją na posiniaczone ciało. Była względnie bezpieczna od spojrzenia obcych oczu. Względnie.
Nicolas Sharewood
Temat: Re: Łapy precz! Wto 08 Maj 2018, 22:15
Słońce ogrzewało swymi promieniami, niebo zdawało się być tego dnia bezchmurne, piękna pogoda. Przyroda żyła w idealnej harmonii, a on znajdował się na polanie w lesie, wokół rosły piękne rozłożyste drzewa, a pod stopami miał najbardziej zieloną trawę, jaką kiedykolwiek widział. Stalowo-niebieskie oczy, z których rzadko można było coś odczytać, teraz jakby skrywały iskierki szczęścia, na jego twarzy gościł uśmiech. Było wyjątkowe lato. Rośliny rozkwitały, ptaki wesoło ćwierkały, a w powietrzu roznosił się przyjemny zapach świeżej trawy i polnych kwiatów. Czas jakby się zatrzymał, nadając tej zwykłej chwili jeszcze więcej magii. Opuściły go wszystkie troski i zmartwienia, był po prostu szczęśliwy, wolny. *BOOM!* Zdezorientowany zamrugał kilka razy powiekami, z niemiłym zdziwieniem odkrywając, że leży wraz z pościelą na podłodze, obok łóżka. - Co je…- cisze pytanie wyrwało się z jego ust, jednak nie zdążył go do końca wypowiedzieć, gdy wzrok bruneta przykuła osoba stojąca po drugiej stronie posłania. -ANDERSON??!!! – warknął zaciskając zęby, jednocześnie nie kryjąc w tonie głosu zdziwienia, zmieszania i wściekłości. Gwałtowanie ożywiony, momentalnie zerwał się z podłogi, podnosząc przy tym kołdrę, z którą spadł. -Co ty tu robisz? – szczycąc dziewczynę najbardziej zabójczym spojrzeniem, na jakie było go w tej, niewątpliwie ciężkiej chwili stać. Brunetka jednak puściła pytanie chłopaka mimo uszu, spoglądając na zdezorientowanego Gryfona, ze skrzyżowanymi na klatce rękami, opierając się o pobliską ścianę. - Strasznie ciężko cię obudzić Shareood – skwitowała w końcu, posyłając w jego stronę coś na wzór uśmiechu. -A ktoś, ci kiedyś mówił, że ludzi nie powinno zrzucać się z łóżka? – zapytał, przeczesując dłonią trochę przydługie już włosy, powodując na swojej głowie jeszcze większy nieład. Westchnął ciężko, mimochodem kierując swój wzrok na szafkę nocną –Co?! Po jaką cholerę budzisz mnie o 5 nad ranem?! – krzyknął z chwilą, gdy odczytał cyfry z zegarka stojącego na drewnianym blacie. Dziewczyna jakby tylko na to czekała, ożywiona klasnęła w dłonie. -Zakładaj dres i idziemy, Potter zwołał wyjątkowy trening.. Nie wiem czy wiesz, ale za niecałe dwa tygodnie odbywa się turniej quidditcha. Czas trochę poćwiczyć. – odparła, a na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Odpowiedział jej zbolałą miną, podświadomie głośno westchnął, z grymasem na twarzy. Ostatnio miał na pieńku z Potterem i podświadomie czuł, że jest to jego zemsta.
****
Rozespany stał na błoniach, nie mogąc powstrzymać ziewania, które systematycznie co 15 sekund przypominało mu, że natychmiast powinien wrócić do ciepłego łóżka, ciesząc się resztkami pięknego snu. Nic z tego, przed nim stał James, a obok reszta drużyny, która pojawiła się w przeciągu kolejnych 30 minut. Postawa ich kapitana i wyraz twarzy sugerowały, że chce ich przygotować co najmniej na wojnę, wywołało to wredny uśmieszek na twarzy Nicolasa. Słońce nieśmiało wschodziło, oświetlając swoimi promieniami ich twarze. Odziany w strój określający barwę ich drużyny, dzierżył w lewej dłoni swoją miotłę, czekając na rozwój wydarzeń. - Dobra, zróbmy małą rozgrzewkę. – krzyknął Potter, wsiadając na swoją miotłę, a oni poszli w jego ślady.
****
Stał pod prysznicem, opierając się o ściankę rękami, woda mywała z niego bród, pot i w jakimś stopniu znieczulała ból, wszystkie mięsnie bolały go niemiłosiernie. Był wykończony, a po tym jak oberwał w plecy tłuczkiem, na chwilę tracąc oddech, musiał przyznać że już dawno nie czuł takiego fizycznego bólu. Przymknął oczy, zaciskając mocno zęby. Po kilku minutach doszedł do siebie i niechętnie oraz ociężale wyszedł spod prysznica, owinięty w pasie jedynie ręcznikiem, stanął przed lustrem. Dłonią przejechał po jego mlecznej powierzchni, chcąc pozbyć się z szyby pary. Przyjrzał się sobie uważanie, zmęczenie można było dostrzec nawet w jego oczach. Westchnął ciężko. Dłonią potarł zmęczoną twarz. Musiał się wziąć w garść. Gdy wyszedł z łazienki, reszta drużyny już dawno opuściła szatnie, poza jedną osobą. Tanja Everett stała przed nim w samym staniku i choć widok ten był niezwykle ciekawy, jego wzrok skupił się na wielkim siniaku, który w połowie pokrywał jej skórę tuż nad żebrami. Czuł jak krew zaczyna krążyć szybciej w jego żyłach, rozprzestrzeniając się niczym trucizna, obezwładniając jego ciało. Spiął mięsnie, szybkim krokiem podchodząc do brunetki, chwycił ją mocno za nadgarstek -Co to jest Everett? – zapytał przez zaciśnięte zęby, wskazując na fioletowo-czerwono-żółty ślad.
Tanja Everett
Temat: Re: Łapy precz! Wto 08 Maj 2018, 23:21
Nie zachowała należytej ostrożności. Zawiniła pewność siebie, bo zawsze wychodziła ostatnia. Miało już nikogo nie być. Miało... a "zawsze" okazało się także mieć wyjątki. Zawiodły ją przytępione zmysły. Nie słyszała odgłosu mokrych stóp na posadzce ani jej drżenia. Zarejestrowała fakt obecności kogoś poza nią dopiero, gdy poczuła ucisk na nadgarstku. Odwróciła się, w geście obronnym łapiąc drugą ręką napastnika. W jej błękitnych oczach pojawił się cień strachu. Zbyt wiele bolesnych wspomnień. Skojarzeń z ojcem-tyranem. Szarpnęła się mocno, ale nie miała na tyle siły by się wydostać z potrzasku. -Łapy precz! -oburzyła się, nie czując się komfortowo w tym położeniu. Wiedziała, o co pyta. Nie było trudno się domyślić. Na jej bladej skórze każda zmiana koloru biła po oczach niczym jaskrawa latarnia w środku nocy. -To... od tłuczka. Sam masz podobne. I puszczaj wreszcie! -warknęła oschle. Miała nadzieje, że Nicolas przełknie to wierutne kłamstwo. Bo to było kłamstwo. Każdy, chociaż trochę spostrzegawczy mógł się zorientować, że tłuczek nie mógł zostawić aż tak wielkiego siniaka w tak dziwnym kształcie, w którym wyraźnie było widać ciemniejsze tony układające się w zarys... pałki? Ojciec bezlitośnie potraktował ją nogą od stołu niecały miesiąc temu, gdy musiała wrócić na przerwę wiosenną do domu. Musiała, bo ojciec sam stawił się po nią w zamku. Nie miała wyjścia. Oprócz ogromnego siniaka na żebrach, miała też parę mniejszych, już bledszych, ale w prawie każdym możliwym miejscu.
Nicolas Sharewood
Temat: Re: Łapy precz! Sro 09 Maj 2018, 15:33
Rozpaczliwe szarpała kilka razy rękę, jednak musiała mieć świadomość, że Sharewood jest dużo silniejszy, a w złości która teraz trawiła jego ciało był również dużo groźniejszy i bardziej nieobliczalny niż na co dzień. Był wkurzony i to bardzo, widok który ujrzał, od razu przywołał wspomnienia. Jego matka siedziała w sypialni na wielkim łóżku i płakała, na nogach miała podobne ślady, które pokrywały prawie całe uda. Nie miał wtedy jeszcze pojęcia skąd się wzięły, dopiero kilka tygodni później po raz pierwszy zobaczył jak ojciec uderza jego matkę – połączył wszystkie fakty. Teraz też nie miał wątpliwości. Stał kilka milimetrów od dziewczyny, pierwszy raz był tak blisko niej. Mogła poczuć jego przyspieszony oddech, ujrzeć dzikość w jego stalowych źrenicach. - Łapy precz – krzyknęła niemal rozkazującym tonem, jednak w odpowiedzi brunet mocniej ścisnął jej rękę, gwałtownie, tracąc nad sobą kontrolę, pchnął ją na pobliską ścianę, blokując drugą rękę. Gryfonka znalazła się w wyjątkowo beznadziejnej pozycji, widział strach malujący się w jej oczach, rozluźnił nieco uścisk, chwytając w jedną rękę jej obie dłonie tak, by nie mogła się wyrwać. Palcami drugiej zaczął błądzić po wielkiej kolorowej plamie na ciele brunetki, z tak wielką czułością i delikatnością jakiej sam po sobie się nie spodziewał. Spojrzał w jej oczy, gdy próbowała wcisnąć mu kłamstwo, miała go za głupca?! - Myślisz, że uwierzę w te brednie? – zapytał lustrując ją nieodgadnionym spojrzeniem, gdy dostrzegł przerażenie w jej pięknych, niebieskich oczach zawahał się przez chwilę, a to zwątpienie było widać w jego źrenicach. Zupełnie jakby obecną sytuacja przerosła nawet jego, zdał sobie sprawę, że zachowuje się zupełnie jak jego ojciec, a przecież nie chciał nim być. Przerażony tą myślą, niespodziewanie puścił Tanje i odsunął się od niej, choć dalej zapobiegawczo miał ją na wyciągnięcie ręki. Przeczesał dłonią jeszcze mokre włosy, oddychając miarowo i ciężko jakby przed chwilą przebiegł maraton. Klatka po klatce wracały do niego wspomnienia z dzieciństwa, które tak bardzo chciał zepchnąć na dno swojego umysłu, zamknąć w jednej z wielu szuflad i nigdy nie otwierać, najbardziej uderzyła w niego świadomość, że przed chwilą w podobny sposób potraktował Everett. Wściekłość ponownie zaczęła go roznosić . Musiał się wylądować, w konsekwencji ofiarą jego furii padła ściana tuż za nim. Z całych sił walił w nią z pięści nie zważając na ból, powiększające się smugi czerwonej cieczy na szarej ścianie czy obecność drugiej osoby. Nie obchodziło go nic, pozwalał by wraz z bólem i wulgaryzmami padającymi z jego ust, ulatywały zbędne emocje i uczucia. Nie wiedział ile czasu minęło, w końcu przestał, odruchowo zaparł czoło o chłodną powierzchnię, zakrwawioną dłoń wziąć trzymając w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu uderzał. Oddech miał szybszy i niespokojny, mimowolnie przymknął powieki próbując unormować oddech. -Powiedz mi prawdę, co Ci się stało? - powiedział z niemą prośba w głosie, dużo spokojniejszy tonem, nawet na nią nie patrząc. Nie mógł spojrzeć jej w oczy, nie po tym co stało się przed chwilą. Bał się co w nich zobaczy, bał się swojego odbicia w tych niebieskich tęczówkach, a ta obawa, że zobaczy w nich swojego ojca była nie do zniesienia.
Tanja Everett
Temat: Re: Łapy precz! Sro 09 Maj 2018, 23:04
Może i nie miała nadziei na to, że wyrwie się z uścisku Nicolasa, ale to, co zrobił potem, o wiele bardziej nią wstrząsnęło. Aż zaparło jej dech w piersi, kiedy poczuła jak zimna i twarda jest ściana, która właśnie dotykała jej pleców. Przez chwilę Tanja nie wiedziała jak wziąć pierwszy haust powietrza. Zawsze uparte i niewzruszone spojrzenie błękitnych tęczówek ugięło się pod naporem agresji bijącej od Sharewood'a i ukazywały jedynie... Strach. Słowo, które napawało wstydem i zażenowaniem. Wywoływało niepotrzebną u innych litość, a u jej ojca cień satysfakcji. Nigdy mu nie pokazywała, że się boi. Wiedziała, że to w niczym go nie powstrzyma. Gdy palce Nicolasa zaczęły badać siniec na boku, Tanja zaczęła drżeć. Z obawy, z wizji bólu, z niemocy...? Może trochę. Czuła, że nie sprawia jej cierpienia, jedynie drażni i tak już zmęczone tym wszystkim zakończenia nerwowe. Nie odpowiedziała od razu, starając się jeszcze opanować drżenie ciała. Dojrzała w oczach Nicolasa, że zaczyna zauważać powagę sytuacji. Wyczuła w tym swoją szansę. Ucisk zelżał, a wtedy Tanja mogła wyswobodzić ręce i zsunąć bluzkę w dół. Jakby nie było, zakrywała jedynie wszystko co było nad biustem. Wszystko poniżej było na widoku zacnego zawodnika Gryffindoru. Można by było nawet uznać te sytuację za podniecającą, gdyby nie powód zachowania. Nie była nim namiętność, a agresja. Miała właśnie dyskretnie wydostać się z szatni, kiedy Nicolasem znowu poderwały gwałtowne emocje. Wydała z siebie zduszony pisk, kiedy uderzył w ścianę. Co tu się na Merlina odprawiało?! Wbrew ostrzeżeniom, które dawał jej rozum, została. Przyglądała się w lekkim przerażeniu na ten akt agresji, który miał rozładować napięcie. Co go tak wzburzyło? Czy... Kiedy zauważyła, że Nico już oddycha spokojniej, niepewnie do niego podeszła. Usłyszała pytanie, a jakże. -Powiem, jak dasz mi to opatrzyć. -odpowiedziała trzęsącym się głosem. Chciała go zwyzywać od wariatów, kretynów, zdzielić po twarzy i uciec... ale jednak wyczuła coś. Widziała w oczach Nico, że wie, z czego to jest. I może nawet gdzieś już widział? Tanja sama powoli dusiła się tym sekretem. Wiedziała, że nikt jej nie pomoże, a pełne litości spojrzenia tylko ją dobiją. Nie czekając na sprzeciw Nicolasa, wyjęła ze spodni sporą chustkę. Zamoczyła ją w kranie i powoli, delikatnie, zaczęła oczyszczać zakrwawioną pięść. Robiła to skutecznie, ale na tyle subtelnie, że Gryfon mógł czuć jedynie lekki dyskomfort. Płynne, zdecydowane ruchy dawały znak, że nie robiła tego po raz pierwszy. Jednak nie podnosiła wzroku na Nicolasa. Jeszcze nie teraz.
Nicolas Sharewood
Temat: Re: Łapy precz! Czw 10 Maj 2018, 20:54
Dał upust wewnętrznym demonom, a teraz próbował pozbyć się dziwnych głosów ze swojej głowy. Cały czas miał przed sobą obraz tego, co stało się przed chwilą. Jego i tak poszarpane nerwy atakowały myśli, że jednak przesadził. Widział w niebieskich oczach dziewczyny strach, a przecież nie taki był jego zamiar. Drżała pod wpływem jego dotyku, bała się. Zranił ją, jednocześnie zdając sobie sprawę dlaczego to zrobił. Wydarzenia, które wyparł dawno temu przypomniały o sobie, odbijając się w oczach brunetki. W jej tęczówkach dostrzegł coś więcej niż strach, były takie same jak oczy jego matki. Przepełnione uczuciem, ciepłem i tą dziwną troską, które zawsze niszczył jego ojciec. Gdy tak intensywnie mu się przyglądała, on zrozumiał, że stał się dokładnie taki sam. Ta myśl go przerosła, zupełnie jakby dopiero teraz dotarło do niego, że Everett cierpiała przez niego. Miał wyrzuty sumienia. On? - Cholera.... - szepnął zrezygnowany zbyt przytłoczony nadmiarem myśli, które atakowały go z każdej możliwej strony. Teraz do niego dotarło jak wielki ból sprawił dziewczynie. Zakryła się bluzką, być może dlatego, by dalej nie mógł patrzeć na jej okaleczone ciało. Był ciekawy, kto doprowadził do takiego stanu jej śniada cerę, na której każdy najmniejszy siniak był niezwykle wyraźny, a on sam mógł dokładnie policzyć każdy, określając czas w którym powstał. - Należało mi się.. – nim się zorientował, jedna z wielu myśli wyszła na światło dzienne. Pokiwał przecząco głową, w duchu krytykując się za chwilę słabości i niedorzeczne słowa. Myślał, że po tym, co zobaczyła ucieknie, jak najdalej od niego, właściwie prawie tego chciał. To wszystko, co zrobił, poddając się swojej impulsywnej naturze nie powinno mieć miejsca. Mimo, że doskonale wiedział co powinien czuć, myśleć i robić teraz zdawało mu się, że toczy coś na zwór walki, w dodatku sam ze sobą. Odruchowo zacisnął pięść, szybko jednak tego pożałował, syknął z bólu i zaklął pod nosem, automatycznie wzrok przerzucając na prawą dłoń. Zupełnie nie zdawał sobie sprawy, że Tanja nadal tutaj była, do chwili gdy jej trzęsący się głos wypowiedział jedno, niby proste zdanie, a jednak dla niego znaczące naprawdę wiele. Wiedział, że sprzeciw nie ma tu najmniejszego sensu, jego dłoń była cała zakrwawiona, a zdarty naskórek ukazywał nieprzyjemny widok surowego mięsa. Nieznośny i przeszywający ból dał o sobie znać w chwili, gdy Gryfonka zaczęła ją opatrywać. Na usta cisnęło mi się tak wiele słów, chciał je wytłumaczyć swoje zachowanie, by zrozumiała dlaczego postąpił w taki sposób, jednocześnie utwierdzając ją w tym, że nie musi się go bać. Nagły przypływ agresji nie był wymierzony w jej osobę, zbyt poddał się wspomnieniom, które uderzyły w niego ze zdwoją siłą, gdy zobaczył na jej żebrach wielkiego siniaka. Chciał przeprosić, lecz żadne słowa nie opuściły jego ust, cierpliwie znosił ból, zaciskając żeby, gdy dotknęła bardziej drażliwego miejsca. - Dlaczego zostałaś? – ciche pytanie wypełniło pustkę panującą między dwójką Gryfonow, jednocześnie przerywając nieprzyjemne napięcie.
Tanja Everett
Temat: Re: Łapy precz! Nie 13 Maj 2018, 22:27
Wszystko działo się tak szybko, że Tanja nie miała czasu analizować i wyciągać wniosków. Pierwotne odczucia zawładnęły jej ciałem, ukazując strach i osłupienie. W początkowych chwilach odbierała to tak samo jak atak ojca. On też się nie kontrolował, miał w oczach te same błyski, które nie przepowiadały nic dobrego. Wszystko się zmieniło w chwili, gdy Nico ochłonął i ją puścił. Ojciec nigdy nie przepuścił okazji do tego, żeby sprawić Tanji ból. Pastwił się nad nią i czerpał z tego chorą satysfakcję, której nic nie tłumaczyło. Nie miał wyrzutów sumienia, a Gryfon... on od razu pokazał po sobie, że się brzydzi samego siebie. Tylko to skłoniło dziewczynę do zostania. Okazał skruchę, chociaż nie wypowiedział ani jednego słowa. Nie komentowała zdań wychodzących z ust Nicolasa, gdyż sama zbyt się trzęsła. Wiedziała, że głos ugrzęźnie jej w gardle i tylko się zbłaźni. Wolała wykonać parę kroków na oswojenie się z nerwami i zająć się zakrwawioną ręką. Opatrywała ją niezwykle delikatnie, a kiedy uznała, że rana jest już czysta, na chwiejnych nogach podeszła do szafki i wyjęła z niej biały słoiczek. Wróciła do Nicolasa, nie podnosząc jeszcze wzroku. Trzęsącą się dłonią nabrała zielonej maści i smarowała nią ranę, mimo syków. Za parę minut rana miała się zasklepić i zostawić po sobie jedynie zaczerwieniona skórę. -Mi to zawsze pomaga. -odpowiedziała, w końcu podnosząc wzrok. Już nie okazywała w oczach strachu, ale swojego rodzaju... pustkę? -Nie wiem. Po prostu... czułam, że muszę. -umiejętnie wybrnęła z trudnego pytania. Trzymała rękę Nico w swoich dłoniach, czekając, aż rana się zabliźni. Ze zwykłego przyzwyczajenia dmuchała na nią, jak to robiła u siebie. Było lżej znieść pieczenie. Gdy skóra zalśniła, zasklepiając ranę, Tanja westchnęła. -Chyba dobrze wiesz. Ktoś, kto nie powinien tego nigdy zrobić. -nie umiała wydusić z siebie tego jednego słowa. Poza tym, on sam chyba wiedział, że łatwo nie mówi się o takich rzeczach. Puściła rękę, chcąc już odejść. Nie chciała pokazać, że jest słaba. Poradzi sobie. Taa... bardzo się myliła.
Nicolas Sharewood
Temat: Re: Łapy precz! Pon 14 Maj 2018, 13:27
Nagła utrata kontroli nad własnym ciałem była dla niego czymś nowym. Ostatni raz w podobny sposób postąpił będąc jeszcze dzieckiem, co pozostawiło na jego ciele bliznę. Potem nauczył się jak panować na własnym instynktem oraz emocjami, znosić wszystko, co robił ojciec z pokorą i nie stawiać oporu. W chwili gdy dojrzał siniaka na ciele dziewczyny coś w nim pękło, tak wiele razy w takich sytuacjach zaciskał jedynie zęby udając, że nic nie widzi, pozostając obojętnym na krzywdę którą jego ojciec wyrządzał matce. Ona była dorosłą kobietą, która radziła sobie z całą sytuacją na swój sposób, grając przed innymi jak cudownego męża ma, a Tanja? Była młodą dziewczyną skazaną na „łaskę” najbliższych. Różnica między nią a jego matka polegała na tym, że Everett nie mogła jeszcze tak po prostu odejść zostawiając wszystko za sobą. Nie miała wyboru, którego możliwość posiadała pani Sharewood. Uwadze bruneta nie uszło jak sprawnie Tanja radzi sobie z opatrywaniem jego rany, zupełnie jakby nie robiła tego pierwszy raz. Spokój i opanowanie z jakimi wykonywała tę czynność były aż w pewnym sensie przerażające. Był pewien, że większość uczniów nie wiedziałabym nawet, co zrobić w takiej sytuacji, poza tym by zabrać go do Skrzydła Szpitalnego. Spojrzał na nią z niemym pytaniem w stalowych oczach, które teraz przyjaźnie patrzyły na dziewczynę, jednak ona za wszelką cenę unikała jego spojrzenia. Strach? Wstyd? Nie był pewnym powodu, dla którego to robiła. Gdy w końcu odważyła się na niego spojrzeć, jej oczy wydawały się takie puste, a on poczuł jak żołądek zaczyna mu się powoli skurczać powodując tępy ból. Poczucie winy zaczęło na nim ciążyć. Westchnął cicho, odwracając od niej wzrok, kierując go na swoją dłoń, która powoli wracała do normalności, a po otwartej ranie został jedynie czerwony ślad. Odpowiedź Gryfonki wprawiła bruneta w lekkie osłupienie, swoim zachowaniem wyrządził jej krzywdę, a ona mimo to została. Dlaczego? Dlaczego czuła, że musi? Przecież nawet go dobrze nie znała, a on zachowywał się jak szaleniec. W mimo to została. Chłopak do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak wielką tajemnicę skrywa brunetka, nawet nie przypuszczał z jak wielkim ciężarem musi się ona mierzyć, udając przed resztą, że świat jest przecież taki piękny. A on? On To, co innego, był już mężczyzną, gdy skończy szkołę zabierze matkę od ojca tyrana, a jak zajdzie taka potrzeba dopuści się morderstwa. Nie zależało mu, ale ona? Miała uciekać przez całe życie albo udawać? Czuł, że musi coś zrobić. Chwycił delikatnie jej dłoń , gdy ta wstała z zamiarem odejścia. - Zaczekaj – poprosił lekko zaczerpniętym głosem. Nie chciał, by już odchodziła, może ich wcześniejsze relacje nie były najlepsze, lecz miał poczucie, że potrzebuje jej obecności, tak samo, jak ona potrzebowała jego. Nie wiedział w jaki sposób zacząć rozmowę, temat nie należał do prostych ani przyjemnych, wiedział za to , iż dziewczyna nie potrzebuje litości, ukrywając przed wszystkimi swój sekret miała w tym jakiś cel i on zamierzał to uszanować. - Mówiłaś o tym komuś? – zapytaj kierując na nią swoje spojrzenie, przepełnione troską i czymś na kształt zrozumienia, nadal trzymał jej dłoń, z obawy że gdy ją puści, ona ucieknie.
Tanja Everett
Temat: Re: Łapy precz! Pon 14 Maj 2018, 22:36
Wiedziała, że wchodzi na niebezpieczny grunt. Stąpała po cienkiej linii. Jeszcze chwila i mogła coś wygadać, coś... pożałować. Przecież nigdy sie z Nicolasem jakoś bardzo nie lubiła. Rubin wolał jego kolana niż ona sama. Może to go tak bodło, bo miał wiele wielbicielek, które traktował raz gorzej, raz lepiej. Everett była uprzedzona do mężczyzn, do "samców" jak to mówiła jej nie-bliźniaczka. Mogli okazać się tacy sami jak jej szanowny tatuś. Nico pokazał dzisiaj, że też nie umie nad sobą panować. Mimo tego, została. I mogła już tego żałować. Chociaż... Dmuchając na piekącą ranę, Tanja dojrzała bliznę na torsie chłopaka. Nigdy nie przyglądała mu się na tyle, by to zauważyć. Czyżby też miał w sobie jakąś tajemnicę? To by tłumaczyło jego reakcję i nagłą troskę. Wiedziała, że to ten moment, w którym musi się wycofać. I chciała to zrobić. Tym razem dłoń Nico, chociaż trzymała znacznie lżej, potrafiła ją zatrzymać. Everett z oporem popatrzyła na chłopaka. Był w samym ręczniku, co tylko pogarszało sytuację. Tanja starała się nie uciekać wzrokiem w te rejony. Zbyt często. Prychnęła cicho, wyraźnie rozzłoszczona. -A Ty powiedziałeś? -wiedziała, że mogła błędnie trafić. Przecież ta blizna nie musiała być wynikiem tego samego... Nie czekając na możliwy odzew w tym samym tonie ze strony Nicolasa, położyła wolną dłoń na bliźnie chłopaka. Czuła, jak bije pod nią serce. Spojrzała wyzywająco w oczy. Skoro szczerość, to szczerość, panie Sharewood.
Nicolas Sharewood
Temat: Re: Łapy precz! Wto 15 Maj 2018, 12:49
Nicolas nie przywiązywał dużej wagi do tego, jak wiele dziewczyn oglądało się za nim na korytarzu. Prawdą jest, że miał liczne grono wielbicielek i choć dawniej mu to w jakiś sposób imponowało teraz zaczęło męczyć. Towarzystwo tych wszystkich panienek, które głupio chichotały na jego widok wręcz go irytowało. Sama Everett nie mogła zdawać sobie z tego sprawy, jako postronny obserwator widziała tylko grę, którą brunet opanował do perfekcji, nie mając pojęcia co tak naprawdę myślał czy czuł. Uchodził za zimnego drania, który za nic ma uczucia dziewczyn z którymi się spotyka, lecz nikt nie znał prawdziwych powódek dlaczego jego związki nie trwały dłużej niż miesiąc czy dwa. Łatwiej jest oceniać ludzi, których się nie zna, gorzej wykonać krok, by czegoś się o nich dowiedzieć. Czując dotyk jej palców w miejscu gdzie znajdowała się blizna, tak delikatny niczym muśnięcie jedwabiu poderwał się gwałtownie, zaciskając mocno pięści. Odwrócił się do brunetki plecami, robiąc kilka kroków przed siebie, przymknął oczy. Wspomnienia ponownie zalały jego umysł , jednak teraz panował nad sobą, zacisnął pięści tak mocno, że paznokcie wbijały mu się w wewnętrzną część dłoni. Nie mógł znieść jej spojrzenia, które było niczym nieme wyzwanie. Dlaczego tak z nim pogrywała? - Tu nie chodzi o mnie – odpowiedziała po dłuższej chwili, którą wypełniała cisza. Przez nagły przypływ złości, który ogarnął jego ciało, całkowicie zapomniał, że jest w samym ręczniku, tym samym pozwalając na to, by Tanja odkryła jego sekret. Nie przejmując się zupełnie obecnością Gryfonki zsunął z bioder kawałek materiału, który je opasał, tym samym skazując niebieskooką na widok swojego nagiego tyłka. Czy się tym przejął? Skądże znowu, zamiast tego jak gdyby nigdy nic podszedł do szafki i wciągnął na siebie bokserki, a potem ciemne jeansy i czarną koszulkę. - O wielu sprawach nie masz pojęcia – dopiero teraz się odezwał, patrząc w jej oczy – Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie – zauważył, przeczesując dłonią ciut przydługie już włosy.
Tanja Everett
Temat: Re: Łapy precz! Wto 15 Maj 2018, 14:00
Patrząc na swój krótki żywot i ilość zawartych relacji, Tanja była w szoku, że Tiara nie wybrała ją do Slytherinu. Reasumując, znacznie lepiej dogadywała się z Zielonymi. Chociaż z reguły były to związki dość chwilowe, nadal jedna z jej najbliższych przyjaciółek była ze Slytherinu. Słynna Tanesha, uważana za bliźniaczkę Tanji. Faktycznie, ktoś niewprawiony mógł je pomylić, tak niewiele się różniły. Dziewczyna nie lubiła być pod ostrzałem, a właśnie coś takiego robił właśnie Nico. Ta pseudo-troska drażniła Tanję, nie lubiła zbytniego zainteresowania jej osobą. Przecież to groziło tym, że ktoś się dowie. Dowie i doniesie komu trzeba, a tego jej tylko brakowało. Ojciec szybko by się zemścił i kto wie, może obie z matką przepłaciły by to życiem. Jeszcze niedawno Everett prosiła niebiosa o śmierć. Teraz uznała, że ma sporo do zrobienia i nie wybiera się na drugą stronę. Gorzej z matką... ta straciła magiczne zdolności pod wpływem bólu i wiecznego stresu. Widziała, że dobrze uderzyła. Ze swoim zmysłem spostrzegawczości mogła być szukającym... tyle, że wtedy by zginęła z rąk Pottera. Między młotem, a kowadłem. Dojrzała te nerwowe ruchy, ale tym razem Nicolas powstrzymał się przed agresją. Odwrócił się i jakby nigdy nic zdjął ręcznik, ukazując zacne cztery litery. Tanja zamrugała nieco speszona. Pierwszy raz w życiu miała okazję widzieć męski tył. Sama, mimo wielu nieudanych związków pozostawała jeszcze dziewicą... nie umiała się rozebrać i pokazać swoich sińców i blizn, więc też nikt nie rozbierał się dotąd przed nią. Szybko się ogarnęła, podnosząc wzrok. Jeszcze tego by brakowało, aby Nico zorientował się, gdzie patrzyła. -Ty też nie masz. -wróciła dawna, butna Tanja. Dziewczyna nie mogła dać za wygraną, poza jednym. Słowo się rzekło. -Jakże wielce szanowany i podziwiany pracownik Ministerstwa... człowiek niezwykle oczytany i światły... mój ojciec. -rzuciła z pogardą, tym razem ona się odwróciła tyłem. Miała dość tych wyznań.
Nicolas Sharewood
Temat: Re: Łapy precz! Wto 15 Maj 2018, 17:04
Podobne odczucia dotyczące swoje osoby miał Nico, przez siedem lat nauki w Hogwarcie zadawał sobie pytanie „Dlaczego Gryffindor?” skoro wszystkie znaki na ziemi i niebie wręcz krzyczały Slytherin. Cofając czas, analizując wszystkie przewinienia, których dopuścił się Nicolas oraz jego nieobliczalny, często porywczy i niebezpieczny charakter Tiara musiała mieć gorszy dzień , by nie poznać się na nim od razu. Był dobrym aktorem od najmłodszych lat, ale czy aż tak? Nie jemu było to oceniać, lecz wielu uczniów należących do jego domu zapewne przeklinało w myślach dzień, gdy przekroczył on jego próg. Panicz Sharewood nie należał do osób łatwych w obyciu, nie ułatwiał życia innym, dodatkowo utrudniając je samemu sobie. Nie miał wielu przyjaciół, właściwie z nikim nie zdołał nawiązać na tyle bliskich relacji, aby otworzyć się choć trochę na drugą osobę. Tanja, właściwie to nie znając wiedziała o nim więcej niż sam by zdradził z własnej, nieprzymuszonej woli. Był na siebie wściekły za brak ostrożności i rozwagi ze swojej strony. Odkrył przed nią zbyt dużo, ale o ona nie postąpiła zbyt mądrze. Chłopak poznał jej sekret, który mógł wykorzystać przeciwko brunetce, ale czy tego właśnie chciał? Westchnął zrezygnowany, ciężko było mu się kontrolować w jej obecności, krzywda jakiej doświadczyła budzika w nim odrazę i wściekłość, miał ochotę tego który dopuścił się na niej tak okropnego czynu i zadać mu jeszcze więcej bólu niż on zadał Gryfonce. Cierpliwie czekał, z jakiegoś powodu chciał usłyszeć to właśnie od niej, choć nie miał wątpliwości kto był sprawcą, jednak potrzebował potwierdzenia swoich domysłów. – Jesteś tego pewna? – zapytał słysząc jej buntowniczy ton, zbliżył się do niej tak, że ich ciała dzieliły zaledwie centymetry. Był od niej wyższy o głowę, dzięki czemu górował nad dziewczyną. Kiedy się odwróciła, złapał jej ramię zmuszając by ponownie na niego spojrzała. Jeszcze z nią nie skończył. - Rozbierz sie- zarządzał głosem który nie wyrażał zgody na jakikolwiek sprzeciw, świdrując ją stalowo-niebieskimi oczyma.
Tanja Everett
Temat: Re: Łapy precz! Wto 15 Maj 2018, 22:38
Może Tiara miała w swoim życiu więcej podobnych zaćmień? Nico, Tanja... W każdym domu był ktoś, kto na pozór nie pasował do swoich barw. Może właśnie nie tylko wspólna krzywda od ojców ich łączyła? Niesprawiedliwość Tiary, zamiłowanie do zwierząt... Kiedyś się już zdarzyło, że Tanja uratowała Puszka od zdeptania przez rozhisteryzowane uczennice i zaniosła go do właściciela. Tylko skineli sobie głowami, a teraz? Tanja wstrzymała oddech, gdy znalazła się tak blisko Nicolasa. Znowu była traktowana jak marionetka. -Odpowiada Ci kierowanie mną jak Ci się podoba, co? - rzuciła z przekąsem, bo już powoli irytowała ją ta gra. Oczywiście, że była pewna. Może i znał przemoc na swoim własnym przykładzie, ale nie dawało mu to prawa do uważania, że zjadł wszystkie rozumy! Musiała jednak przyznać, że miał w sobie to coś, co tak kręciło wszystkie dziewczyny. Prawie wszystkie. Uniosła brew, wyraźnie rozbawiona. -Aż tak? -wbrew oczekiwaniom wszystkich, ona przytaknęła. Nie, nie bała się. Każdy normalny człowiek straciłby erotyczne zainteresowanie jej osobą na widok tych blizn i siniaków. Niech więc sobie popatrzy. Nie przerywając kontaktu wzrokowego pozbyła się bluzki, ukazując znany już Gryfonów widok. Zsunęła spodnie na posadzkę zgrabnym ruchem i oparła dłonie na biodrach. Jej ciało było dalekie od ideału. Chociaż miała kobiece wdzięki i to dość wyraźne, tak ilość siniaków i blizn szpeciła ciało. Potrzebowało jeszcze dwóch miesięcy regeneracji kremami, by to znikło. Tylko, że w tym czasie przybędą nowe. -Zadowolony?
Nicolas Sharewood
Temat: Re: Łapy precz! Sro 16 Maj 2018, 15:15
Dwójkę tych Gryfonów łączyły niepozorne zdarzenia mające miejsce w przeszłości, nie przyjaźnili się, właściwie nigdy wcześniej nie zamienili ze sobą więcej niż jednego zdania, a jednak przewrotne fatum przeplatało ich drogi między sobą. Tanja uratowała Puszka, który był postrachem 99.9% dziewczyn w szkole, zaś osobę Nicolasa dziwnym trafem upodobał sobie pupil brunetki. Zupełnie jakby wszystko prowadziło do chwili, w której się teraz znaleźli, która dla obojga nie była zbyt przyjemna. Poddawani byli swego rodzaju próbie, burza uczuć rozgrywała się w każdym z nich, choć jej przyczyny były inne. Dziewczyna wstrzymała oddech, skierował na nią pytające spojrzenie, a słysząc pytanie uśmiechnął się -Przecież wybór należy do Ciebie, ja robię krok. Ty możesz się temu poddać lub sprzeciwić – odpowiedział, a ona nie mogła zaprzeczyć, co prawda czuł, że posiada nad nią większą władzę niż ona sama by tego chciała, jednak nie miał w zamiarze niczego narzucać panience Everett. Nie trzymał jej, w każdej chwili mogła wyjść, a jednak grała w tą chorą grę, akceptując jego zasady. Nie był pewien czy wykona jego polecenie, wręcz przeciwnie, widząc jej zacięcie i wolę walki myślał, że zwyzywa go od najgorszych, zrobi oburzona minę po czym uderzając go w twarz opuści szatnie zostawiając go zmieszanego z czerwonym śladem na policzku. Zamiast tego wpatrywała się w niego jasnoniebieskimi tęczówkami, których kolor był tak niesamowity, że gdyby nie pogarda widoczna w jej oczach uznałby je za najpiękniejsze na świecie. Po chwili zaczęła się rozbierać, pozostając w samej bieliźnie. Lustrował jej ciało, w chwili gdy zdjęła bluzkę jego oczom w pełnej krasie ukazał się wielki siniaki, pokryte nimi były również ramiona, z tym że tamte zdążyły już prawie wyblaknąć , choć na bladej skórze Gryfonki i tak się mocno odznaczały. Ściągnęła spodnie, a on nabrał powietrza w usta, uda, kolana i łydki pokrywały kolejne kolorowe plamy oraz co gorsze, liczne blizny. Nie był w stanie wydusić z siebie żadnego słowa, stał jak zaczarowany. Wolnym krokiem zaszedł ją od tyłu oglądając plecy i pośladki. Tu również było wiele blizn oraz sińców, jej ciało było niczym mapa ukazująca jak wiele musiała znieść. Sekundę później palce chłopaka zetknęły się z jej skóra badając fakturę każdej blizny, stanął jeszcze bliżej. Uwadze Sharewooda nie uszło jak piękną sylwetkę miała dziewczyna, cała była piękna, szczupła lecz posiadała krągłości w miejscach, w których powinna je mieć każda kobieta, krągłe biodra, niewielkie ale urocze piersi, zgrabne łydki i dziewczęca, lecz wyrazista twarz. Może był szalony, być może postradał zmysły, jednak sądził iż nawet blizny i siniaki nie odbierały jej urody, wręcz przeciwnie pokazywały jak silną kobietą jest. Kierowany dziwnym impulsem pochylił się nad jej karkiem, odgarniając ciemne włosy po czym złożył subtelny pocałunek w miejscu gdzie zaczynała się jednak z blizn, która jednocześnie ciągnęła się przez całe plecy, między łopatkami i kończyła na lewym pośladku. Dopiero po kilku a może nawet kilkunastu sekundach odezwał swoje usta od jej rozgrzanego ciała, położył dłonie na kształtnych biodrach Gryfonki obracając w swoją stronę. Mimochodem oparł czoło o jej przyglądając oczy upajał się jej zapachem, czekał na cios.
Tanja Everett
Temat: Re: Łapy precz! Sro 16 Maj 2018, 22:19
Chyba Tanja powoli dostrzegała, jaka cechą zadecydowała, że trafiła do domu Lwa. Upór. On oraz odwaga. Odwaga, która raczej można pomylić z brawurą lub zwykłą głupotą. Chciała podołać wyzwaniu i nie stchórzyć. Nawet, jeśli wymagało to od niej naruszenia wielu swoich prywatnych zasad. Nie mogła wyjść na słabszą. -No co Ty powiesz... -mruknęła. Dała się wciągnąć w grę, której zaraz mogła by pożałować. Mogła by się wstydzić swojego pokaleczonego ciała. Tylko, czy to była jej wina? Nie. Ojca, ojca kata, który chciał za wszelką cenę ujrzeć w jej oczach strach. Nie dopatrzył się tego ani razu, chociaż Tanja wymiotowała że strachu zawsze, jak miała wrócić do domu. Domyślała się, że widok wszystkich jeszcze niewyleczonych siniaków i jeszcze widocznych blizn nie wywoła w chłopaku podniecenia. Wręcz przeciwnie, będzie czuł obrzydzenie, może współczucie. Cokolwiek to będzie, utwierdzi dziewczynę w przekonaniu, że nie jest pisane bycie z kimś długo i szczęśliwie. Myślała, że Nico chce uciec, widząc ogrom zniszczeń. Tym razem to ona została zaskoczona. Lekko zadrżała czując delikatny dotyk na karku, odgarniający włosy. Oddychała szybko, ale stała nieruchomo. Nie mogła uciec. Przymknęła oczy, czując subtelne łaskotanie rozchodzące się od szyi do stóp. Zwilżyła zaschnięte wargi. Nie rozumiała, co Nico chciał tym uzyskać. Pozwoliła się obrócić, a w oczach miała wielki pytajnik. Co on robił? Co myślał, że zyska? Zaczynała czuć, że przytłacza ją ta sytuacja. Byli za blisko, za mało ubrani, za... Przegrała tę grę, bo zrobiła dwa kroki do tyłu. Już prawie zbliżyła swoje usta do jego, kiedy naszło opamiętanie. Była zła, że pozwoliła, aby czuł jej oddech na swoich ustach. -To...było bardzo sprytne, prawie Ci się udało. -rzucila poirytowany głosem, ale mocno roztrzęsionym. Odwróciła się, by wsunąć spodnie na nogi. Bardziej była zła na siebie, że dała się podejść niż na niego, że chciał to wykorzystać.