IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

  Wracaj tu, ty szmato na pręcie!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 22:04

Opis wspomnienia

Wyprawa po ryjówki, czyli o masohistycznych skłonnościach panicza Blacka. Uwaga: zawiera lokowanie produktu (Parasolka Zagłady nr 006).
Osoby:
Regulus Black, Tanesha Hanyasha i jej Parasolka Zagłady nr 006
Czas:
Wrzesień, 1977
Miejsce:
Szkolne błonia




Cóż za straszne rzeczy działy się w tej szkole. Kto to słyszał by panna Hanyasha pałętała się po błoniach i to w godzinach największego nasłonecznienia. Co najmniej jakby chciała popełnić samobójstwo. O tej porze rozsądnie było siedzieć w budynku, z dobrą książką i herbatką. A nie wędrować przez zielsko do kolan z dwoma ciężkimi torbami i parasolem w łapie. Gorsze mogło być tylko uzyskanie zgody na wyprawę do Hogsmeade po podpaski. Chociaż wpisywanie w powód "niedyspozycja fizyczna spowodowana ułomnością natury organizmu żeńskiego" najwyraźniej było wystarczająco zawiłe i brzmiące na tyle groźnie, że dostawało się zezwolenie w trybie natychmiastowym. Przynajmniej jeden przypadek w którym otępienie umysłowe woźnego było zjawiskiem pozytywnym.
Tanesha przedzierała się przez zarośla gadając do siebie jak to mają w zwyczaju ludzie stuknięci lub zwyczajnie zirytowani. Jak na okoliczność wyprawy po robactwo była ubrana podejrzanie elegancko. Miała na sobie rozkloszowaną, dopasowaną w talii, fioletową sukienkę w stylu pin up. Dekolt wycięty w trapez i przyozdobiony małym kołnierzykiem jak zwykle skrywał - poza biustem - jej paskowanego i łysego jak kolano pupila, znanego jako Henryk Łysy. Na nogach miała wiązane trzewiki z czarnej skóry, na niewielkim obcasie. Parasolka była czarno-zielona, zdobiona koronkami, ze srebrną rzeźbioną rączką. Idealnie wręcz nadawała się do ochrony przed słońcem. Poza tym była cholernie ciężka i z tego powodu irytująca.
- Borze zielony, wreszcie cywilizacja... - wysapała kiedy już wreszcie udało jej się wyjść z niewielkiej dolinki pełnej chwastów i robactwa. Ostrożnie poprawiła obie torby, zaklęła na uciążliwy parasol i ruszyła w stronę zamku. Przebywanie w zagłębieniu miało te logiczne plusy, że wiatr w nich hulał nieco mniej niż na wzniesieniu. Brunetka przeszła zaledwie mały kawałek, kiedy to żywioł postanowił zabawić się z nią niczym gwiazdą Holllywood podwiewając jej kieckę aż oberwała warstwą tiulu w twarz. Zaraz złapała za przód sukienki klnąc nader wprawnie w językach obcych. Jakby to było za małą upierdliwością natury, najwyraźniej spodobała jej się także parasolka panny Hanyashy bo zaraz wyrwała ją dziewczynie z ręki. I sru! Zanim Tan zdążyła zareagować jej pamiątka rodowa frunęła już radośnie obracając się z wprawą baletnicy.
- Cholera jasna i wszystkie plagi! - warknęła głośniej i przytrzymując sukienkę podreptała za przedmiotem na ile pozwalały jej bagaże.
A parasolka najwyraźniej bawiła się w najlepsze, aż w końcu postanowiła przenieść podniebną ucieczkę na ziemię. Toczyła się teraz lekko podskakując i nadal umykając przed dziewczyną.
Ta jednak nie dawała za wygraną. A pech chciał, że jej patyk mocy walał się teraz gdzieś między słoikami pełnymi robaków i żyjątek.
- Wracaj tu, ty szmato na pręcie! - warknęła biegnąc dalej nieco zgięta z wyciągniętą ręką. Jak szukający za zniczem. Jak matka polka za niesfornym bachorem. Albo jak wieśniak za kurami. Wszystko jedno - pecha miała dziś wyjątkowego!
Regulus Black
Regulus Black

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 22:10

Różnie już bywało w życiu młodego panicza Blacka, lecz teraz natłok wydarzeń i spraw wymusił na nim, by przebywał więcej poza zamkiem niż w jego chłodnym wnętrzu. Co więcej, za pomocą kuzynki Belli przebywał nawet poza terenem Hogsmeade, lądując w Londynie na Śmiertelnym Nokturnie. W tej chwili jednak wracał z tajemniczego spotkania w samym sercu Zakazanego Lasu. Czy bał się, wchodząc między nieznajome drzewa? Biorąc pod uwagę fakt, że prawie co tydzień miał kontakt z najdziwniejszym osobistościami świata magii , nic nie było w stanie go przestraszyć.
Odsunął różdżką ostatnie gałęzie zasłaniające mu światło słoneczne. Dosyć irytujące promienie zagroziły wspaniałym, czarnym spodniom wyblaknięciem. Jedynie popielata koszulka, lekko opinająca się na torsie i ramionach zachowywała swój pierwotny kolor. Reg przeczesał swoje ciemne kosmyki palcami, gdyż pojawił się porywisty wiatr, który wszystko niszczył! Zaklął cicho pod nosem.
Był już zdecydowany, aby jak najszybciej dostać się, gdy jakieś wydarzenie wygięło jego pół pełne usta w ironicznym uśmiechu.
Jego oczom ukazała się dosyć komiczna postać... ah tak.. Taneshy. Związana z nią była cała, dosyć skomplikowana historia, jednak na nią kiedyś przyjdzie czas. Dziewczyna starała się jednocześnie złapać parasolkę i utrzymać w ryzach dosyć niesforną sukienkę. Regulus uznał to za uśmiech losu. Skierował różdżkę na parasolkę. Przejął nad nią kontrolę. Teraz pamiatka rodowa Ślizgonki latała tak, jak młody Black jej zagrał. Oczywiście nie robiła tego jakoś nienaturalnie, by dziewczyna niczego się nie domyślała. Nucąc cicho, nie zagłuszając wiatru i szumu Zakazanego, zbliżył się do Tan majestatycznym krokiem. A raczej starał się zbliżyć, bo ta dosyć uparcie goniła parasolkę. Stanął w pewnej odległości od "biednej", pozbawionej ochrony przed słońcem dziewczyny i pozwolił sobie teraz na swawolny taniec z parasolką. Zaczęła wywijać koziołki, piruety... a potem zaczęła "pisać" w powietrzu jakieś litery. Najpierw B... potem L... potem A....reszty łatwo się domyślić? Właściciel różdżki spokojnie obserwował to i uśmiechał się drwiąco do pleców Taneshy. Ciekawy był jej reakcji, że parasol nigdzie nie uciekał tylko nad jej głową wyprawiał jakieś dziwne harce.
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 22:16

Nie po to wybierała się na takie zapomniane przez Boga chwaściane meandry, żeby wpadać na tego tłumoka. Spodziewała się prędzej sklątki tylnowybuchowej albo innego przyjemniaczka z Zakazanego Lasu, który postanowił przygrzać tyłek w promieniach słońca.
Ona nie miała takich zamiarów. Wręcz czuła się jak kiełbasa na grillu albo langusta porzucona na pustyni. Nie dość, że słońce raziło ją w oczy to jeszcze mogło zmienić jej bladą skórę w każdej chwili w czerwone, nieestetyczne coś. Nie chciała być łososiowa. Kto by chciał, do cholery?!
Podążała jeszcze chwilę za parasolką, ale widząc, że ta znów coraz bardziej się wznosi, odpuściła sobie dalszy pościg. Podbiegała tylko na tyle, by nie stracić jej z oczu. Przy okazji poczuła na własnych cyckach, że Henryk najwidoczniej nie jest zadowolony z turbulencji. Przystanęła więc zaglądając za dekolt i sycząc cicho by uspokoić gada. Do uszu Tan doszedł jednak szelest i inne nadprogramowe dźwięki. Do tego od pewnego czasu czuła się obserwowana. Brunetka zerknęła na parasolkę, która teraz fruwała jakby jej ktoś pręty wykręcał... osz ty wszo nad wszami!
- Flak? - odezwała się dość głośno biorąc się pod boki - Jaki znowu flak?! Przecież jesteś cała, ty stara ruro! To ja cię wyciągam z odmentów kontenera na złom, a ty mi się tak odwdzięczasz?! - burczała nadal dość głośno, po czym odbiegła jeszcze kawałek nad skraj wzniesienia, gdzie trawa była dość wysoka i spojrzała na parasolkę robiąc daszek z ręki. Odstawiła obie torby na ziemię z hukiem, tak, żeby było widać, że jest poirytowana. Poprawiła ich zawartość i przy okazji znalazła różdżkę. Nie będziemy się tak bawić panie Black, oj nie będziemy. Odłożyła ją na ziemię koło toreb po czym wyprostowała się i ruszyła jakby ponownie zamierzała ruszyć w pogoń za parasolką. Dwa kroki dalej, wykorzystując swe talenty gimnastyczne, oddała bardzo realistycznie pośliźnięcie na ptasim guanie i wyłożenie się na plecy. Zamachnęła się przy tym ramionami jak wiatrak i pisnęła, co by owa 'przypadkowa' gleba nie pozostawiała wątpliwości. Wywinięcie orła w taki sposób pozwoliło jej zarazem zerknąć za siebie i mniej więcej ustalić gdzie stała ta samcza wsza. Wpadła w zarośla tuż obok toreb robiąc dodatkowy hałas obijającymi się o siebie słoikami. Chwyciła ostrożnie różdżkę celując mniej więcej w kierunku bruneta. Czuła się jak żołnież na wojnie. Tylko ona, patyk mocy i chwastowe okopy.
- Accio, buty! - mruknęła jak najciszej. Bardzo liczyła, że pomysł okaże się całkiem niezły i Reg zaliczy co najmniej glebę, o ile nie przejedzie kawałka polany na swym szlacheckim tyłku. No, tak czy inaczej buty to buty. Bez nich raczej do zamku nie wróci. Była w gotowości wyskoczyć na niego jak Filip z konopi i zgnieść swoimi pięćdziesięcioma kilogramami o ile przywlekło by go odpowiednio blisko.
Regulus Black
Regulus Black

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 22:17

Oglądanie dziwnych poczynań Taneshy było iście szatańskim zajęciem, które Regulusowi schlebiało. Bawił się w najlepsze. Planował właśnie zachować się kulturalnie i oddać parasolkę, gdy panna H. postanowiła dosyć widowiskowo się wywalić. Gdzie w męskim, szesnastoletnim mózgu mogła zakiełkować myśl, że to na pokaz? Black opuścił różdżkę i skierował się niespiesznie ku dziewczynie...
DUP!BAM! TURLU TURLU.....!
Spotkanie pierwszego stopnia z nieco wilgotną i twardą ziemią nie należało do najprzyjemniejszych doznań. W jednej chwili robił krok, a w drugiej lądował plecami na glebie, ledwo łapał oddech, a but postanowiły.. odlecieć.
Soczyście zaklął pod nosem, czego cytować nie można, bo uszy mogą zwiędnąć.
-Ty żmijko! -syknął, gdy zbierał się z ziemi w samych skarpetach. Niektórych ta obelga mogła by kosztować wiele nerwów i stanowiła by urazę, jednak "żmijka" była dosyć pieszczotliwą ksywką Regulusa dla Tan. Kwestia węża w dekolcie i jej słodkiego charakterku.
Poprawił palcami grzywkę, która opadła mu na oczy. Zmrużył powieki, chcąc jakoś spożytkować nadmiar adrenaliny w jego arystokratycznej krwi. Dojrzał jeszcze kątem oka, jak buty lecą w zarośla.. no tak, tam ta żmijka wylądowała. Jak chce się bawić, to czemu nie? Miała dosyć rozkloszowaną sukienkę, więc może zawiśnięcie głową w dół wybije jej te głupie pomysły z głowy?
Uniósł różdżkę i smagnął nią krótko, korzystając z tego, że całkiem niedawno zaczął się uczyć magii niewerbalnej.
Nie, panna H. nie będzie latać. Trudno było w nią w ogóle wycelować. Wycelował za to w krzaki... które pod wpływem zaklęcie ożyły i zaczęły dosyć "czule" witać się z gościem. Raczej nieproszonym gościem, gdyż pędy lubiły się owijać wokół chudych nadgarstków i kostek.
Albo Tan wyskoczy sama, albo krzaczki same ją wyrzucą.
A mówiła mamusia, nie bądź jeleń, szanuj zieleń...
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 22:25

Szkoda, że panu Blackowi nie przyszło do głowy jaki to sza-Tański plan rodził się w główce panny Hanyashy. Że też przez tyle lat nie nauczył się jeszcze, że z tej pani się nie żartuje. No ale czego można oczekiwać od samca. W końcu jak wierzyć mugolskim książkom to są opóźnieni o dwa lata! Przecież to prawie jak całe wieki. Chociaż musiała przyznać, że 'naiwność' Regulusa nawet ją bawiła. Dzięki temu mogła knuć takie zdziwaczałe intrygi i podziwiać efekt.
Tan uniosła się nieco by podziwiać malowniczą glebę chłopaka i skomentowała to cichym chichotem. Masz za swoje, panie Black! Zaraz zanurkowała z powrotem powstrzymując się od głośniejszego śmiechu kiedy jego buty wylądowały tuż koło niej. Wizja jak wraca do zamku na skarpetkach spowodowała, że dziewczyna aż się trzęsła powstrzymując dziki chichot. Co by nie było, nie leżało w jej planach utylizowanie butów Regulusa. Mimo, że przez większość czasu zajmowała się głównie wymyślaniem coraz to nowszych wyzwisk psiocząc na niego pod nosem, jakoś nigdy nie miała specjalnej ochoty zrobić czegoś wybitnie okropnego, nawet jeśli nadarzała się stosowna okazja. Tłumaczyła to sobie faktem, że zwyczajnie zostawi to dla kogoś, kogo nie lubi znacznie bardziej. Ciekawe ile osób uśmiechnęłoby się pod nosem słysząc takie tłumaczenia...
- Słyszaaałam! - odezwała się brunetka dość głośno, słodkim głosem - Też cię kocham! - dorzuciła złośliwie sięgając za dekolt i wyciągając Henryka. Domyślała się, że zemsta może się dokonać w każdej chwili, a nie chciała narażać swojego pupila na nadprogramowe turbulencje czy coś równie niemiłego. Poza tym, jakby nie patrzeć to był sojusznik. Jej dziadek, Vitold, ewidentnie wiedział co robi kiedy darował jej tego tresowanego gada.
Poza zwyczajowym wygrzewaniem cielska na biuście panny Hanyashy, potrafił zawstydzić niejednego psa. Zwłaszcza obronnego.
Teraz jednak paskowana gadzina powlekła się gdzieś na ubocze w gęstsze chaszcze, jakby z zamiarem porzucenia swej pani na pastwę młodego panicza Blacka. Brunetka syknęła kilkakrotnie jakby na pożegnanie.
- Ohoho, cóż to za wymyślne fantazje? W tym wieku? - uniosła brew traktując gałęzie 'Diffindo' po czym upchnęła różdżkę za stanik, co by jej nie zgubić. Zamachnęła się nogami i zrobiła przewrót w tył na prostych rękach. I jeden i drugi i trzeci. Z powodu sukienki wyglądała przez to jak meduza z odmętów gdzie zapuszczają się tylko ryby z latarnią na sznurku, drugą szczęką w gardle i te urodziwe jak pasztetowa w flaku. Trochę to było ryzykowne ze względu na nierówności terenu ale co się niby takiego mogło stać? W najgorszym wypadku trafi na jakąś dziurę i utknie jak Alicja. Włosami do zająca a tyłkiem do słońca. Ale łaziła tu już tyle razy na chrabąszcze i ryjówki, że było to tak bardzo prawdopodobne jak to, że Black wcale nie obił sobie tyłka i nie jest wściekły. Zrobiła jeszcze dwa łuki i stanęła na nogach w niewielkiej odległości od chłopaka.
- Jak tam twoja kość ogonowa, Reg? - spytała z uśmiechem zdmuchując roztrzepane włosy z twarzy - Mam nadzieję, że nie ucierpiała~
Może i nie rozsądnie było się tak zjawiać, poniekąd bezbronna bo zamiast trzymać patyk mocy w ręku, tkwił on teraz między cyckami, zatknięty za stanik. Mimo wszystko, najwidoczniej czuła się dość pewnie, stojąc i się przymilnie uśmiechając.
Regulus Black
Regulus Black

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 22:27

Oczywiście ta kochana inaczej Żmijka musiała mu popsuć całą zabawę, ścinająć biedne gałązki biednym krzaczkom!
-Szanuj zieleń! -oburzył się na głos, chcąc wyrazić jawny sprzeciw takim zabiegom. Powinien jeszcze przypiąć się łańcuchem do nich jak jakiś mugolski ekolog.
Wracając na skąpane słońcem błonia..
-Ja zawsze wiedziałem, że Ty mnie kochasz, ale z jakiś dziwnych powodów odsuwasz od siebie tę myśl. -zaironizował lekko, przy okazji pozbywając się zielonych plam ze swych zacnych spodni.. Nie pokaże się tak ludziom!
Odwrócił wzrok i przyglądał się, jak Tanesha robi te swoje dziwne "akrobacje". Gdy w końcu stanęła na nogach, a nie na rękach zagwizdał. Oczywiście mógł podziwiać jej całkiem niezłe nogi, a nawet dojrzał skrawek jakiejś bielizny... dla chłopaka w tym wieku to było jak zapowiedź uczty, której finał niestety odbędzie się w głowie. Na razie.
Czy był zły? Na pewno nie był zachwycony z obitej kości ogonowej, jednakże gorsze numery Tanesha potrafiła mu wywinąć i jakoś musiał się z tego otrząsnąć. Nie bywał jednak dłużny.
-Oczywiście, że moja kość ogonowa ucierpiała i wcale nie wyrażasz nadziei, że wszystko z nią w porządku. -odgryzł się jadowicie, co było normalką w ich rozmowach. Raz jedno, raz drugie...raz cios językiem, raz książką do transmutacji..
Starał się nie złamać różdżki w dłoni, choć było to trudne w aktualnej sytuacji. Wolał nie zdradzać się ze swoimi planami. Smagnął różdżką w swoim kierunku. Tanesha mogła by to odebrać za atak.... ale Regulus wyciągnął dłoń po parasolkę, która kulała się paręnaście metrów dalej. Z najwyższą dozą samokontroli podał go dziewczynie.
-Chyba Twój, czyż nie?-zapytał, uśmiechając się ironicznie.
Wiedział, że kontrola nad sobą i niejaka.. kultura bardziej mogą Tan wkurzyć niż jakakolwiek zemsta.. co nie oznaczało, że tego drugiego nie będzie! Oczekiwał, że dziewczyna weźmie parasolkę.
-Nie bój się, jest Twoja. Kto by chciał, abyś miała czerwoną skórę, albo by Twój ukochany.. pupil cierpiał nasłonecznienie w tak zacnym miejscu jakim jest dekolt. O ile dalej go tam masz. -rzucił dosyć konspiracyjnie. Widział, idąc za nią jak zaglądała do dekoltu i szeptała coś.. to musiał być ten. Łysy? Jakoś tak mu było. Kto to spamięta..
Kiedy czekał, by Tan odebrała swoją zgube... kątem ust, jakby nieopacznie, jakby to był komentarz o pogodzie...
-Ładna bielizna, jakaś specjalna okazja?
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 22:37

- To samo tyczy się Ciebie, Reg! Po arystokracie spodziewałam się czegoś lepszego, niż końskich zalotów na poziomie mugolskiego parobka... - rzuciła jadowicie, acz z lekkim uśmiechem. Lubiła takie docinki. Zwłaszcza, jak mogła się odgryzać bez obaw, że współuczestnik strzeli nagle focha albo się obruszy, co zdarzało się dość często. Przewrażliwieni ci ludzie, ot co!
Akrobacje przebiegły bez problemów, jeśli nie licząc kilku zadrapań na rękach i kilka rzepowatych chwastów we włosach i na sukience. Dziewczyna wzięła się zaraz za pozbywanie tego ustrojstwa, póki nikt nie widział.
- Od martwienia się stanem uczniów jest pięlegniarka - stwierdziła złośliwie panna Hanyasha. Też niejednokrotnie kończyła potyczkę ze siniakiem albo zadrapaniem. Raz nawet o mało nie wybiła sobie palców, kiedy przyłożyła mu podręcznikiem. Ale tak czy inaczej i jedno i drugie było niezniszczalne jak karaluch.
Tanesha wzdrygnęła się lekko widząc co robi, ale nie ruszyła z miejsca ani nawet nie próbowała sięgnąć po różdżkę. Obserwowała jednak gotowa wyłożyć się w trawnik, gdyby zaszła taka potrzeba. Przyznała, trochę się zdziwiła widząc swój parasol, jeszcze na tę chwilę cały i sprawny.
- Zgadza się, mój. - odpowiedziała mierząc go podejrzliwym wzrokiem. Brunetka spodziewała się, że jej pamiątka rodowa zaraz stanie w ogniu, albo rozpadnie się na kawałki. Nic jednak takiego nie nastąpiło więc zmrużyła oczy z zastanowieniem. Co ta samcza menda kombinowała? Nie wściekł się? Nie, udaje. Na pewno jest wściekły, nie umknęło jej uwadze to jak zacisnął rękę na różdżce. Pewnie jak tylko przejmie parasol to poderwie ją do góry i porwie jak Dorotkę, aż do Kalifornii. A przynajmniej zaciśnie się jej na głowie. Z pewnością!
Po raz enty Tan mogła mu pokrzyżować plany i ryzykując oparzenia słoneczne stwierdzić, że nie jest jej już potrzebny. W końcu to był jeden z wielu parasoli. Do tego nie specjalnie ulubiony, więc jak Regulus przerobi go na pochodnię, to nie będzie jej jakoś szczególnie smutno.
Postanowiła być jednak wspaniałomyślnie bezmyślna i udać, że niczego się nie domyśla. W końcu, jak brunet zrobi jej cokolwiek to będzie dobry powód, żeby mu oddać z nawiązką. Poza tym, mugolskie książki, poza informacją o opóźnieniu traktowały również o tym, że stałe niedowartościowanie u samców może obniżyć im IQ. Hanyasha jakoś niespecjalnie miała ochotę jeszcze przed końcem siódmej klasy rozmawiać z ludzką amebą. Chociaż wtedy nie musiałaby się pewnie martwić o swoje wymarzone staropanieństwo.
- Dziękuję. Niesamowicie pan uprzejmy. - rzuciła nieco z przekąsem odbierając swoją własność.
- Widzę, że jednak muszę pana doinformować. Po pierwsze gadziny lubią wylegiwać się na słońcu niczym kotlet schabowy na patelni, więc wątpię, żeby Henrykowi to przeszkadzało... - zauważyła poprawiając nieco sukienkę. Niejednokrotnie otwierała okno i wystawiała swojego pupila na parapet co by mógł ugrzać swój gadzi zadek w promieniach popołudniowego słońca. Jak na węża przystało, lubił ciepło więc kiedy rano zastawała puste terrarium wiedziała, że pana Łysego znajdzie na najbliższej wystającej rurze z ciepłą wodą. Z tego samego powodu z upodobaniem pakował się jej za dekolt.
- Po drugie, panie Black, przycinanie pędów roślin pobudza je do szybszego wzrostu chociażby - dorzuciła od niechcenia, à propos psucia jego planów z gałęziowymi tentaclami w tle. - Ktoś tu wybitnie nie uważa na lekcjach... Czyżbyś miał na roku aż tyle biuściatych dziewcząt? - uniosła brew z rozbawieniem - A może raczej Gryfonki z piątego rocznika są hojnie obdarzone przez matkę naturę... - na jej twarzy zakwitł złośliwy uśmieszek.
Jednak nie na długo. Słysząc uwagę na temat swojej bielizny drgnęła nieznacznie robiąc przy tym zaskoczoną minę. Zaraz też odwróciła się gwałtownie bokiem, osłaniając nieco parasolką. Wyglądało na to, że widok ludzi łażących w okolicach zamku stał się wybitnie interesujący.
Brunetka tymczasem wyklinała w myślach i na Blacka i na siebie i jeszcze bardziej na swoją dzisiejszą bezmyślność. Co to w ogóle za pomysł stroić się tak na polowanie na robactwo po krzakach?! Zawsze chodziła w getrach i koszulce, co jej tym razem padło na mózg?!
I jeszcze ta cholerna bielizna... Szlag jasny by ją trafił! To wszystko przez matkę i paczkę od niej. Tak! Z pewnością tak to było. Że też musiała przyjść dzisiaj! Gaci jej się zachciało testować, psia mać! I jeszcze ten dziadowski rumieniec. Tak, biedna Hanyasha dosłownie czuła jak krew napływa jej do twarzy. I to nie tylko ze złości. Powachlowała się bezradnie ręką.
- Owszem. - burknęła, kręcąc parasolką w ręku i nadal patrząc gdzieś w dal. - Ale to nie twoja sprawa, panie Black.
Regulus Black
Regulus Black

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 22:40

Fakt faktów był taki... że wszelkie wypowiedzi Regulus musiał puszczać mimo uszu, ponieważ mogły by go nieco zdenerwować, a co za tym idzie.. zdekonspirować. Uśmiechnął się ironicznie i pogłaskał dwoma palcami podbródek. Intensywnie wpatrywał się w te niesamowite oczy Taneshy.. ponieważ w oczach najwięcej rzeczy można dostrzec.
Pamiętał ich pierwsze spotkanie... byli wtedy całkiem mali. Może cztery lat miał Regulus, a Tanesha rok więcej... ich rodzice się rozpływali, jaka to z nich będzie wspaniała para, jak cudnie wyglądają razem.. jak się ślicznie bawią... a skończyło się to tak, że Regulus dostał czymś twardym w głowę za to, że oderwał jakiejś przytulance głowę. To było straszne przeżycie dla Regulusa. Biorąc pod uwagę, że prawie wcale tego nie pamiętał. To była jakaś anegdotka rodzinna. Cóż zrobić... nikt nie wiedział o co poszło.
Uśmiechnął się w stylu "kobieto, nie pogrążaj się".
-Czy Ty myślisz, że w tym wieku zaglądam każdej pannie w dekolt? Że ślina mi kapie na widok cycków? Nie jestem erotomanem gawędziarzem! -oburzył się, co oczywiście tylko poniekąd było prawdą. Jeśli jakaś dziewczyna miała czym oddychać.. to czasem zajrzał kątem oka... i to było tyle. Nie stawało mu od tego coś w spodniach, a widok majtek Tan też nie wywołał u niego reakcji namiotowej.
Uniósł lekko brwi do góry, co miało oznaczać, że jednak sprawa jej majtek może być nęcąca.
-Jeszcze nie moja, Tan. -syknął cicho. Oczywiście jakiś związek, tym bardziej małżeński mało go interesował, on był wolnym strzelcem.. co nie znaczyło, że flirt nie był wskazany.
Lubił się bawić słowem, gestem.. czasem i myślą.. lubił widzieć te konsternacje na twarzach innych.. albo rumieniec na twarzy tak bladej jak śnieg w grudniu. Jak u Taneshy. Irytowała go i nie zapomniał, że musi się zemścić.
-Słuchaj Tanesha... w ogóle... dlaczego ciągle sobie dokuczamy? Ja jestem mądry, Ty piękna... -niedbałym ruchem zrobił krok w jej stronę i jakoś tak rozłożył ręce w otwartym geście przyjaźni.
-Bylibyśmy piękną parą... -zachwycał się dalej. -Dałabyś się zaprosić na randkę w stylu "you.me.bed.now". -wyszczerzył się niczym lovelas z mugolskich filmów...
|Ile go to nerwów kosztowało! Ile samokontroli! By dobrze grać, by się nie zdradzić... Podszedł do niej bliżej i objął ja po przyjacielsku za ramię. Poklepał ją leciutku po ramieniu.
Oczekiwał, że od niego odskoczy. Oh jak bardzo oczekiwał, że ona odskoczy. Albo chociaż zrobi krok w bok. W przód. Tył.
I poleci na ziemię. Przy geście otwartości "nieopacznie" przyszpilił jej buty do ziemi. Nie mogła tego poczuć, a musiał wyrównać rachunki. Mała gleba za małą glebę.
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 23:15

Jak w każdej anegdotce, zależnie od opowiadającego treść może ulec zmianie. I tak dziadek lubił wspominać jak to mała Tan naoglądała się pożerających małe futerkowce węży i postanowiła wziąć z nich przykład. Według pana Vitolda to ona urwała przytulance głowę, a później bawiąc się w anakondę Lusię postanowiła młodego Blacka pogryźć. Jeden pies. Tak czy inaczej próba ogłuszenia książką też była prawdopodobna biorąc pod uwagę charakterek małej panienki.
- Dokładnie tak myślę. - stwierdziła Tan znudzonym głosem. - Skoro nie interesują cię biusty to z pewnością zaglądasz w rozporki kolegów. Okres dojrzewania bywa okrutny, także nie przejmuj się, istnieje niewielka szansa, że jeszcze Ci to przejdzie... - zakręciła parasolką rozglądając się po okolicy. Niespecjalnie interesowało ją, czym się zajmują faceci w tym wieku, dopóki ją ignorują i nie zaczepiają. Sama poza byciem niedotykalską była cholernie wybredna i w jej odczuciu w szkole nie było specjalnie na co popatrzeć. Co innego mugolskie gazety. Brunetka miała nawet sporą kolekcję wycinków ukrytą w posłaniu Henryka. W końcu kto by podejrzewał istnienie damskiej fap-koperty w termoforze dla pupila.
- Jeśli jeszcze kiedyś będziesz miał okazję podziwiać moją bieliznę, to tylko na lince od prania. - odgryzła się unosząc lekko górną wargę na znak pogardy. Która nienormalna kobieta chciałaby się z nim użerać? Bo to, że normalne były nie reformowalne miała okazję widywać nagminnie w Hogwarcie. Tak czy inaczej, na przestrzeni lat panna Hanyasha zdążyła się utwierdzić w fakcie, że te całe koffy i loffy to zwyczajna choroba psychiczna obniżająca IQ i logiczne myślenie.
Już sam fakt, że zwrócił się do niej po imieniu był podejrzany.
- Łapy przy sobie, samcze. - burknęła dziewczyna mrużąc oczy i łapiąc mocniej parasolkę. Co to znowu za durnowate podchody? - Ty mądry? Chyba uderzyłeś się w głowę...
Słuchając kolejnych słów już niemalże czuła jak wszystko w środku bije na alarm. Ewidentnie był niepoczytalny. Co gorsza, wyglądało na to, że jej strefa prywatności zaraz zostanie brutalnie naruszona. I niestety nie myliła się. Czując dotyk na swoim ramieniu Tanesha skrzywiła się zaraz z odrazą i spięła. Już miała odskoczyć i przyłożyć mu parasolką...
I momentalnie poczuła jak traci równowagę. Zamachała rękoma próbując jednak zostać na nogach ale cholerna, posrebrzana pamiątka akurat postanowiła złapać wiatr w żagle i dziewczyna poleciała na plecy razem ze swoim przedmiotem zagłady.
Wyłożenie się w zielsko i zeschnięte źdźbła przyjemne nie było. Brunetka widząc, że pochlastała sobie rękę i zdażyła ubrudzić nową sukienkę krwią aż zazgrzytała zębami ze złości.
Ubiję jak psa!
Hanyasha już miała się zerwać i mu po prostu przyłożyć swoim słynnym prawym sierpowym ale zamarła słysząc znajome szumienie. Wyglądało na to, że Henrykowi znudziło się pełzanie w naturze i szukał jej z zamiarem usadowienia cielska w swojej ulubionej kryjówce.
Zasyczała więc cicho nadal zasłonięta przez parasol i po chwili miała już paskowanego łysola w ręku. Upchnęła go za dekolt wracając do wyklinania w myślach... ale nie miała zamiaru wstać. Ułożyła się względnie wygodnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej z zacięta miną.
Pewnie gdyby to ona była obserwatorem to stwierdziłaby, że wygląda trochę jak czarownica z Oz przygnieciona przez dom. Spod wielkiego czarno-zielonego parasola wystawały bowiem tylko nogi.
Regulus Black
Regulus Black

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 23:20

Tak jest! Jeśli Black sobie coś postanowi, to to realizuje nawet po trupach! Musiał niestety zdusić w sobie ten okrzyk radości, kiedy Tanesha się zachwiała i wylądowała na zimnej glebie. Nie omieszkał jednak unieść kącików ust ku górze. Dopiął swego i są kwita.. za ostatnie podłożenie Regowi kolców jeżozwierza na krześle w Wielkiej Sali. Co prawda upadek nie był na pewno taki bolesny jak to ukłucie... bądź co bądź Tan była kobietą, więc nie mógł jej bić nawet kwiatkiem. Tylko doniczką.
Postanowił zabawić się w aktora. Przyłożył wierzch dłoni do swego czoła i westchnął teatralnie.
-I oto byliście państwo świadkiem.. jak wielka panna H. nazwiska nie wymówię, bo jest za trudne.. zalicza ogromny upadek. Niech Merlina ma ją w swej opiece. -zaintonował prawie żałobnym tonem.
Skrzyżował ręce na torsie i z zachwytem przyglądał się, w jak bardzo komicznej pozie poległa Żmijka. Zasłoniła się przed światem...
-Warto było ze mną zaczynać te śmieszną grę docinek? -zapytał trochę pod nosem, a trochę w stronę Taneshy. -Nie masz szans wygrać wojny, chociaż w bitwach jest prawie po równo.
Ironia, bezczelność i wrodzona chęć zemsty dosyć kolokwialnie wpasowały się w nazwisko Regulusa. Lubił być ponad wszystkimi. Taneshę mógłby i polubić... ale to ona nie lubiła jego. On się nigdy nie prosił. Wolał jej odpowiadać pięknym za nadobne.
Chwycił czubek parasolki i podniósł ją lekko do góry. Chciał zobaczyć, jaką minę to ma dumna i blada panna H.
-Może Ci pomóc wstać? -zaironizował tak jadowicie, że aż czuł lekkie pieczenie na języku. Nie podałby jej ręki, nogi, złamanego włosa, a co dopiero pomóc jej, gdy co dopiero sam ją wywalił.
Opuścił parasol z powrotem na dziewczynę. Rozejrzał się po okolicy. Taki piękny dzień rozpoczęty zwycięstwem... musi to uczcić!
A może... nie dać kobiecinie spokoju?
Smagnął różdżką w sobie tylko znany sposób, co spowodowało rzecz, którą pozna dopiero wieczorem..Chyba, że przy korzystaniu z łazienki. Na słodkich majtkach Taneshy pojawił się napis "Zatwierdzone przez Regulusa Arcturusa Blacka". Coś na wzór pieczątki.
-Wstawaj, czekam na Twoją zacną ripostę. Podobno jak się złościsz, to nie widać Ci zmarszczek koło ust.. tak słodko szepczesz te swoje klątwy. -odezwał się bojowo, chcąc dziewczynę sprowokować. Potrzebna mu była adrenalina.
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 23:37

Jakie kwita? Żadne kwita! Nie będzie remisów. Dopuszczalna jest tylko wygrana ze strony panny Hanyashy.
Wysłuchując tej przemowy, ukryta pod parasolem i mając wyłącznie widok przez czarną koronkę, Tanesha Hanyasha wyraźnie się skrzywiła. Z niesmakiem. Z politowaniem.
Oh, panie Black... jakże pan przystojny... a jakże głupi... taka szkoda... wielka szkoda...
Spojrzała na niego wyniośle kiedy podniósł parasol. I opuścił. Wysłuchując kolejnych uwag ponownie się wykrzywiła. Chociaż w wykonaniu Tan miał być to uśmiech rozbawienia.
Jak to niewiele trzeba mężczyźnie, żeby podbudować jego marne morale. Pokazanie cycków nie podziałałoby lepiej. Oni muszą czuć władzę, wyższość nad kobietą. Że mają przewagę, że panują nad sytuacją. Właśnie dlatego brunetka od dłuższego czasu rozważała na stałe przerzucić się na podobne sobie. Posiadaczki biustów. Jeśli wszyscy faceci w tej szkole są tacy to z pewnością to tylko kwestia czasu.
Słuchała więc patrząc na ten marny popis przez drobną, delikatną koronkę.
Nie lekceważ przeciwnika panie Black... nawet jeśli to 'tylko' kobieta...
Wyraźnie musieli wykazywać jakieś podobieństwo, bo Tan również nie zamierzała zmarnować okazji, że w zasadzie jest ukryta. W końcu, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Ostrożnie wyciągnęła różdżkę i wykorzystując, że Regulus robił swoją osobą sporo hałasu zakręciła kółeczko wytężając pamięć i szepcząc pod nosem. Schowała różdżkę ciekawa czy pamięć jej nie zawiodła. Raczej nie powinna. W końcu "Team Syriusz" opatrzony podobizną starszego Blacka widywała nieraz na koszulkach wybitnie szurniętych fanek owego pana. Jego młodszy braciszek z pewnością będzie szalał z radości, kiedy go ktoś uświadomi co za prezent sprawiła mu Hanyasha z tyłu koszulki. Może wreszcie wtargnie do dormitorium dziewcząt... i ją udusi. Oh, aż poczuła dreszczyk na samą myśl!
Kimże by jednak była, gdyby to była jedyna niespodzianka dla niedoszłego męża. W końcu z tego powodu pewnie tak nieustannie uprzykrzał jej żywot. Bo go zaskakiwała. Może nie zawsze tak, jakby sobie tego życzył (a w zasadzie zawsze było to nie specjalnie miłe) ale widocznie był masochistą. Tym razem również miała dla niego nie lada niespodziankę. Leżąc w trawie, jego jakże 'ukochana' Żmijka miała całkiem sporo czasu, by ze swojej pokaźnej kolekcji żarcików dla pana Blacka, wybrać coś na taką okazję.
- Gdyby tak było już dawno byś to zauważył, Black. Kiepskich masz informatorów, ale jakoś szczególnie mnie to nie dziwi... - jej głos był nieco znudzony acz dało się wyczuć nutkę odprężenia... i rozbawienia zarazem - Moje ledwo zauważalne zmarszczki znikają kiedy jest mi miło i przyjemnie. - Tan ugięła nogi i kiecka razem z warstwami tiulu zsunęła się do pół uda. Założyła nogę na nogę przesuwając dłonią po udzie. - Ale biorąc pod uwagę Twoje, ekhem, umiejętności, to nawet gdyby przyszło nam zostać małżeństwem, to nie będzie ci dane tego oglądać... - tak. Właśnie dała mu do zrozumienia, że ma go za prawiczka impotenta. Albo jeszcze gorzej.
Odrzuciła parasolkę i wstała powoli przeciągając się jak kotka. Ramiona wyciągnęła wysoko do góry, jednocześnie odginając się nieco do tyłu. Nabrała powietrza w płuca, aż górny guzik od sukienki zkapitulował odlatując gdzieś w trawę.
- Ups. - skomentowała Hanyasha rozbawiona, wyciągając jeszcze ręce do tyłu i po raz kolejny naciągając ramiona z cichym mruczeniem. Przymknęła oczy.
- Tak czy inaczej, zasługujesz, żeby Cię zdrowo trzepnąć... - brunetka łaskawie spojrzała w kierunku chłopaka, jakby z jakimś niecnym zamiarem, kiedy wzdrygnęła się zaskoczona. Sięgnęła za dekolt wyciągając posrebrzany zegarek. Otworzyła go i zerknęła na tarczę. Głośno wciągnęła powietrze.
- Na łysość węży! Jestem już niemal spóźniona! - jęknęła Tan upychając zegarek ponownie. Nerwowo poprawiła włosy i sukienkę. - Tak bardzo spóźniona, tak bardzo spóźniona! - powtarzała gorączkowo odczepiając wszelkie chwasty i gałązki od ubrania.
- Mam pół godziny! Pół godziny! - denerwowała się wyraźnie niezadowolona dziewczyna, mamrocząc do siebie. - A muszę się się przebrać, dobrać pończochy! Jasna choleerrra... - pokręciła głową krzywiąc się jakby w rozpaczy i z jeszcze większą złością wyrywając rzepy z koronki przy sukience.
W końcu chwyciła parasolkę i złożyła ją. Jednym sprawnym ruchem pannica trzepnęła bruneta w głowę.
- Zaliczka, Reg! Resztę odpłacę ci innym razem - rzekła ponownie otwierając parasol i kierując się w stronę swoich pakunków i  podtrzymując sukienkę z jednej strony. Była jakby nazbyt pobudzona. I zarumieniona. Jak na bycie Żmijką. - Nie wypada, żebym przez kogoś takiego jak Ty, spóźniła się na randkę! - rzuciła jakby na pożegnanie. Szybkim krokiem przemierzała trawę i zarośla.
- Więc jak sądzisz Henryk, mogłabym założyć ten wyszywany gorset od babci? Nie za wulgarnie jak na 27 randkę? Oh, na prawdę tak sądzisz? Wspaniale, w takim razie go założę! - gadała podnieconym głosem nader głośno, jakby co najmniej radziła się najlepszej przyjaciółki... a nie łysego, nie rozumiejącego ludzińskiego, węża. W każdym razie jak na bycie Hanyashą była nazbyt podekscytowana i zadowolona. W każdej innej sytuacji rozprawiłaby się z Regulusem tak, że powrót do zamku w skarpetkach byłby szczytem marzeń dla biedaka.
Tymczasem jednak wężowa panienka korzystając z faktu, że oddaliła się wystarczająco i jej nadmierna gestykulacja wydaje się być uzasadniona... sięgnęła w dekolt po różdżkę. Lekkim, płynnym ruchem skierowała patyk mocy na buty chłopaka, wyraźnie odznaczające się w trawie koło pakunków. Jakie to szczęście, że rozsiekała całą tą zieleninę. Bez większego problemu przemalowała wpierw buty na majtkowy róż. Ale tylko dla niepoznaki, by uśpić czujność Blacka. Ponownie machnęła delikatnie różdżką i wsunęła ją zadowolona za dekolt. Tak, z pewnością efekt sprężyny mu się przyda. Jeszcze będzie jej dziękował! W końcu kilka gleb i nauczy się w tym chodzić. Co to dla niego! Zresztą, zawsze może wracać na boso... hahaha!
Regulus Black
Regulus Black

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 23:40

Ciosy w głowę różnej maści przedmiotami należało do codziennych zagrywek Tan. W szczególności, gdy musieli spędzać czas obok siebie w pokoju wspólnym. Cios z parasolki wywołał jednak syk bólu. Reg pochylił się, chcąc rozetrzeć czubek głowy. Znienawidził wszystkie parasolki na świecie. Nieco zamroczony tym doznaniem bólowym nie zauważył, że jego buty zmieniły kolor... podniósł wzrok w tym samym momencie, gdy kolor się zmienił. Ale gdy dojdzie do jego inteligentnego rozumu, że coś jest z nimi nie tak... to znajdzie pannę H. Chociażby pod ziemią. I wtedy kryj się kto może.
-Wiesz, moja Ty najjadowitsza niedoszła-przyszła-planowana-ofiaro-żono? Ze mną powinnaś pójść na randkę, bo wiem, że na mnie lecisz. A ja chętnie bym się pobawił Twoimi sznureczkami w gorsetach. -rzucił za nią, gdy była jeszcze na tyle blisko by coś mogła usłyszeć.
Irytowała go. Nie mógł zrozumieć, jak kiedyś matka mogła planować z jej rodzicami małżeństwo?! Skazała by ukochanego synka na koszmar! Dosyć krótki koszmar, bo długo nie pozwoliłby Tan na takie zagrywki... teraz na to pozwalał, bo nie miał nad nią żadnej władzy. Poza tym skończy się szkoła i on zniknie... i nie kobiety będzie miał w głowie. Są inne sprawy, donioślejsze. Ważniejsze.
Swoją drogą doszło do Rega, że sam jest spóźniony. Co więcej, był spóźniony spotykając Taneshę. Jednakże.. jak kocha to poczeka. A jak nie kocha, to też poczeka, bo będzie chciała go opieprzyć, a on oczywiście od razu ją oczaruje i ciasteczka dzisiaj będą. Regulus cieszył się powodzeniem u dziewcząt, głównie w kręgu własnego domu... i leciały na niego prawie wszystkie te, które nie leciały na jego starszego brata. Tyle, że on chociaż jak już wybierał, to te najlepsze.. a nie wszystkie jak lecą. Nie liczy się ilość, a jakość. Poza tym, nie zawsze Black miał czas na dziewczyny. Bywały, tak jak teraz ważniejsze sprawy. Tak, dokuczanie Taneshy należało do ważnych spraw. To była walka o honor dumnego i bladego rodu Blacków. A propo bladości...
-Idź idź... tylko nie natknij się na Filcha, bo szuka wampirzej dziwaczki, która wczoraj rozbiła szybę w Izbie Pamięci! -krzyknął jeszcze za nią. Nie będzie za nią leciał...
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! EmptyPon 05 Lut 2018, 23:46

Jej upodobanie do okładania Blacka po głowie i to parasolką, nie wzięło się znikąd. Nie pomyliłby się nikt, gdyby powiedział, że ten średnio przyjemny zwyczaj podpatrzyła u matki. Emily z kolei prawdopodobnie podpatrzyła to u swojej matki, a babki Tan. Okładanie facetów parasolem widocznie było znakiem rozpoznawczym kobiet wywodzących się z rodziny Padmore. Na ewentualną taryfę ulgową mogli liczyć mężowie, bo w końcu dobrze wychowanej kobiecie nie wypada upokarzać małżonka w towarzystwie. I to ciosem w potylicę. Pamiątką rodową, prezentem od niego samego.
To, że Regulus z pewnością nie zapomni brunetce tych niespecialnie męskich dodatków ubioru, jakie mu zafundowała, wiedziała na pewno. I jakoś niespecjalnie się tym jednak przejmowała. Ba, oczekiwała zemsty! Jak na chłopaka był dość nieprzewidywalny więc przynajmniej nie musiała się obawiać jakichś wybitnie oklepanych, godnych pożałowania zagrywek, które były tylko stratą jej cennego czasu.
- Oczywiście, mój Ty niedoszły-przyszły-nieudolnie-planowany, felerny mężu! Jakże mogłabym się z tym kryć! Jednakże, plany na dziś wieczór już mam, więc może kiedy indziej~ - odezwała się Tan słodkim głosikiem i zerknęła przez ramię posyłając mu całusa. Na jej ustach zagościł cień złośliwego uśmieszku.
Doskonale wiedziała, że go wkurzała. I była z tego dumna. Brakowało jeszcze, żeby za znoszenie towarzystwa Rega nie miała żadnych profitów.
Co do decyzji rodziców, była to chyba jedyna kwestia w jakiej mogłaby się zgodzić z paniczem Blackiem. Tan również uważała to za wybitnie poroniony pomysł. Chociaż może starsza arystokracja wiedziała co robi? Na pewno spacyfikowanie Hanyashy nie poszło by Regulusowi tak łatwo a raczej byłoby rozrywką na conajmniej kilka lat. Istna wojna podjazdowa. Oni by się pewnie świetnie bawili, gorzej ze służbą i resztą osób postronnych. Im by trzeba raczej współczuć... i wykupywać po kolei miejscówki na pobliskim cmentarzu.
W odczuciu brunetki nie było większego sensu zawracać sobie głowy chłopakami ze szkoły, a już na pewno nie kobieciarzami. Uważała ich za niepoważnych cwaniaczków, a stada omamionych dziewczątek potrafiących się z zazdrości naprzykrzać ewentualnej faworytce, również skutecznie zniechęcały do czegokolwiek poza ignorancją. Zresztą, czy takiej Tan wypadało by podglądać i narzucać się jakiemukolwiek facetowi? Wstyd, hańba i bycie langustą jak Anglia długa i szeroka!
A sam fakt, że nieudolnie planowano jej dalszy żywot z kimś takim był jednoznaczny z tym, by darzyć niechęcią ten ród Blacków! Chociażby i dla zasady.
Na ostrzeżenie Tan pomachała tylko niedbale ręką, jak gdyby na pożegnanie i zgarniając po drodze swoje pakunki przedarła się z łąki na dość porządnie wydeptaną ścieżkę prowadzącą do zamku.

[koniec]
Sponsored content

 Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty
PisanieTemat: Re: Wracaj tu, ty szmato na pręcie!    Wracaj tu, ty szmato na pręcie! Empty

 

Wracaj tu, ty szmato na pręcie!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-