Temat: I'll make a man out of you! Sro 11 Maj 2016, 01:15
Opis wspomnienia
Riaan chciał się uczyć, Ben chciał pobawić się w nauczyciela.
Osoby: Riaan van Vuuren, Ben Watts
Czas: początek stycznia 78
Miejsce: szkolny dziedziniec
Czarne chmury zbierały się nad Anglią. Wszyscy w kościach czuli zbliżającą się burzę. Nawet Riaan, dla którego zwady między czarodziejami były tylko szeptami na korytarzach, ogłoszeniami o zniknięciu osób, uczniami opuszczającymi szkołę na prośbę rodziców. Teraz jednak, jak chwilę przed momentem w którym łowca atakował zwierzynę, Riaan był świadom zagrożenia. I swoich umiejętności. Swojej znajomości zaklęć defensywnych nie miał nic do zarzucenia. Gorzej było, gdyby miał komuś oddać, dlatego też napisał ogłoszenie o korkach, po czym porozwieszał ją po szkole. Prefekt Krukonów - Watts był chyba ostatnią osobą, której się spodziewał mimo tego ucieszył się, że to właśnie on weźmie go pod swoje skrzydła. Często byli dobierani w pary na wspólnych lekcjach, więc wiedział czego może się spodziewać po rosłym blondynie, pamiętał też doskonale że dostawał od Bena łomot w każdym ćwiczeniu. Raz nawet miał zamiast głowy mackę ośmiornicy. Z tymi myślami siedział po kolacji na jednym z parapetów na dziedzińcu oczekując przybycia starszego ucznia. Ubrany był w długą, czarną szatę skrywającą dokładnie jego sylwetkę. Pod szatą miał na sobie sweter i ciepły kożuch, oczywiście jak na zmarźlucha przystało czarną czapką chronił głowę, a szalik owinięty w okół szyi odkrywał tylko jego brązowe oczy. Wieczór był ciemny jak okiem wykol, księżyc tej nocy schował się za kłębami chmur pozbawiając Hogwart swojego światła. Ciężko było dojrzeć co było kilka metrów przed Tobą, co dopiero ćwiczyć zaklęcia. Ale Riaan nie narzekał, spoglądał tylko na jedyne źródła światła na opuszczonym dziedzińcu, czyli na okna zamku. Ciepła jasność padała na wyjście ze szkoły oświetlając je. W końcu wrota się otworzyły, wychodząca na zewnątrz rosła postać otrzymała od hojnego światła złotą poświatę. To zbliżał się Ben Watts, Zgryźliwy Pingwin.
Ben Watts
Temat: Re: I'll make a man out of you! Czw 12 Maj 2016, 21:41
Jak to się działo, że mając więcej obowiązków niż czasem był w stanie upchnąć w swoim kalendarzu, Ben wciąż brał się za więcej? Jakby nie wystarczyło bycie prefektem, wizja nadchodzących egzaminów, dodatkowe zajęcia z Rowanem i Machiavellim, przynależność do organizacji Dumbledore'a i jeszcze uczenie Claire patronusa. No właśnie, Klara. Przecież ona go zabije, kiedy się dowie, albo przynajmniej ochrzani – i tak mieli niewiele czasu dla siebie, a mimo to, widząc ogłoszenie na jednej z tablic, Watts nie zastanawiał się długo, posyłając Riaanowi wiadomość. Właściwie wystarczyły dwie dłuższe chwile w trakcie których prefekt Krukonów zmarszczył brwi, przekrzywiając nieco głowę i kalkulując, czy jeśli wygospodaruje trochę czasu dla poznanego na zajęciach z magii niewerbalnej van Vuurena, będzie w stanie się wysypiać. Gdyby to był ktokolwiek inny, gdyby na tablicy pojawiło się nieznane Szkotowi nazwisko, nie zatrzymałby się na dłużej, szybko zapominając, że coś takiego w ogóle przeczytał, ale to już było w jakiś sposób sprawą osobistą. Nawet jeśli o Riaanie wiedział dokładnie tyle, że jest na piątym roku, nosi barwy Gryffindoru, a na zajęciach z niewerbalnej stara się ile może – chyba właśnie ten ostatni fakt przesądził o decyzji, wywołując w Benie potrzebę odpowiedzi i wzięcia go pod swoje skrzydła. Co tu dużo mówić, Krukon lubił ludzi ambitnych i inteligentnych, a jeśli w parze z tymi cechami szedł pęd do wiedzy, gotów był pomagać o wiele chętniej i z większym zaangażowaniem niż przy jakiejkolwiek innej kwestii. Właśnie dlatego na kolację zszedł już z płaszczem i rękawiczkami pod pachą oraz niedużym, szarym workiem, by nie musieć wracać się siedem pięter w górę do dormitorium, gdy pochłonął swoją porcję tostów. A właściwie, wychodząc z zamku na dziedziniec w niedopiętym wierzchnim okryciu, przeżuwał jeszcze ostatniego kęsa, otrzepując okruchy z przodu ciemnego płaszcza. Światło padające z otwartych drzwi zamku nieco przeszkadzało w dokładniejszym rozpoznawaniu kształtów na dziedzińcu, ale wychodząc z jego jasnego, ciepłego kręgu, Watts dojrzał postać przycupniętą pod jednym z łuków, bez wahania kierując się w jej stronę i sięgając do niesionego w ręku worka. Większość szkoły radośnie zajadała jeszcze kolację, więc nie sądził, by na dziedzińcu miał znaleźć się ktoś jeszcze poza nim i młodszym Gryfonem. - Riaan! Różdżka w rękę! – zawołał z zadowoleniem tak wyraźnie słyszalnym w głosie, że gdyby się nad tym zastanowić i dodać do tego fakt ciśnięcia w Afrykanera ciężką, fioletową piłką wielkości melona, można by uzyskać niepokojący wniosek, że Ben miał zamiar znęcać się nad kolegą.
//jeśli zamierzasz rzucać zaklęcie, kulnij sobie k6 na powodzenie próby 0 - w zamieszaniu rzucania czaru przechyliłeś się za mocno na miejscu i padłeś prosto w zaspę pod łukiem parzyste - powodzenie zaklęcia nieparzyste - niepowodzenie, dostajesz piłką, trochę boli, ale nie dzieje się nic poważnego
Riaan van Vuuren
Temat: Re: I'll make a man out of you! Wto 17 Maj 2016, 22:42
Ben mógł myśleć wszystko o Riaanie, ale czy chłopak na pewno był wystarczająco inteligentny aby dorównywać jego towarzystwu. Poza zwyczajowym myśleniem o niebieskich migdałach, Quidditchu, oraz o pewnej rudej głowie, Riaanowej głowy raczej wybitne myślicielstwo nie skalało. Za to nadrabiał refleksem. Opuściwszy gardę chłopak rysował czubkiem buta w śniegu bezkształtne bohomazy, czekając na Bena odpłynął gdzieś daleko i nie przejmował się otoczeniem. Czuł się w Hogwarcie bezpiecznie, pomimo burzy która powoli zbierała się poza murami szkoły, zamek wciąż pozostawał najlepiej strzeżonym po ministerstwie miejscem w świecie czarodziejów. Choć nawet siedzibę Ministra niedawno zaatakowano. Z tą myślą nagle został obudzony przez głos jakiejś postaci, która dołączyła do niego na dziedzińcu. W ułamku sekundy odwrócił głowę w stronę głosu, zeskakując z murka i wyciągając jednocześnie różdżkę rzucił zaklęcie. - Protego! - wrzasnął i coś z głuchym dźwiękiem odbiło się od niewidocznej tarczy. Ciemność panująca wokoło nie sprzyjała rozpoznawaniu znajomych, tak samo zaskoczenie, przez które Riaan zupełnie nie skupił się na tonie głosu przybysza. - Ekspeliarmus! - kolejna formułka została wykrzyczana i biały pocisk poszybował ze świstem w stronę kształtu niebezpiecznie zbliżającego się do jego osoby. Nie wiedział kto próbuje go zaatakować, ale nie miał zamiaru tanio sprzedać swojej skóry. Po rzuceniu ekspeliarmusa odwrócił się i przeskoczył przez murek arkad i pobiegł ile miał sił w nogach krużgankiem. Kierował się na wschód, w ten sposób miał szansę okrążyć napastnika i uciec do zamku. Serce waliło mu jak oszalałe, ręce trzęsły się, ale głowa działała zupełnie sprawnie i spokojnie. Przynajmniej tak wydawało się Riaanowi. Niestety, w rzeczywistości jego mózg przełączył się na automat i wykorzystując doświadczenia z boiska, oraz polowań pracował na ratowanie jego skóry. //wiem, że miało być k6, ale z przyzwyczajenia wziąłem dychę. Wybaczysz?
Ostatnio zmieniony przez Riaan van Vuuren dnia Sro 18 Maj 2016, 00:32, w całości zmieniany 4 razy
Huncwot
Temat: Re: I'll make a man out of you! Wto 17 Maj 2016, 22:42
The member 'Riaan van Vuuren' has done the following action : Dices roll
'10-ścienna' :
Riaan van Vuuren
Temat: Re: I'll make a man out of you! Sro 18 Maj 2016, 00:31
EKSPELIARMUS
Huncwot
Temat: Re: I'll make a man out of you! Sro 18 Maj 2016, 00:31
The member 'Riaan van Vuuren' has done the following action : Dices roll
'10-ścienna' :
Ben Watts
Temat: Re: I'll make a man out of you! Czw 19 Maj 2016, 00:21
No dobrze, może niekoniecznie czegoś takiego spodziewał się Watts, gdy zamiast zwyczajowego powitania zasymulował młodemu Gryfonowi sytuację zagrożenia. Chciał się dowiedzieć, po jaki typ zaklęć odruchowo sięgnie, które były dla niego najbardziej naturalne – czy odpowie atakiem na atak, posłuży się transmutacją, utworzy tarczę, a może wykona jeszcze inny manewr? Ten jeden rzut dał Benowi odpowiedź na to, jakiego typu czarów Riaan raczej nie musi już ćwiczyć. Szkoda tylko, że pan piątoklasista uznał, że ktoś naprawdę go zaatakował i najpierw cisnął przed siebie expelliarmusem, przed którym Szkot się uchylił, a potem zaczął uciekać pod osłoną arkad otaczających dziedziniec. Gdyby ktoś faktycznie chciał go skrzywdzić lub zabić byłby to godny pochwały odruch, ale w tej sytuacji zwyczajnie on Wattsa skonfundował, a potem rozbawił. - Riaan! To ja, nie uciekaj! – krzyknął, przykładając dłoń do ust, by zwielokrotnić swój głos, ale chłopak nie stanął, jakby nic nie usłyszał. A może usłyszał, tylko adrenalina nie pozwoliła zarejestrować się pełnemu znaczeniu tych słów. Faktem pozostawało, że młody Gryfon najwyraźniej kierował się w stronę drzwi do zamku, czyli najzwyczajniej w świecie uciekał z dziedzińca, z dala od prefekta, z którym miał ćwiczyć. Wywracając oczami w panującym dookoła półmroku, Ben puścił się biegiem ku wejściu tą samą trasą, którą jeszcze przed momentem przyszedł, planując odciąć drogę Afrykanerowi. Przecież nie po to wychodził na zimno, żeby uczeń mu teraz po prostu zwiał? Jedna myśl mignęła Krukonowi w głowie, gdy niespodziewanie zwinnie jak na swoją potężną posturę przeskakiwał zaspy, chcąc zrównać się z Riaanem, a potem go przegonić i zatrzymać – opłacało się przez te wszystkie miesiące wstawać rano i robić sobie przed lekcjami rundkę dookoła zamku. Wyglądało jednak na to, że przewaga kilku chwil i siła, jaką miał w nogach pozwoliła chłopakowi skutecznie uciec przed goniącym go Wattsem, który szybko zirytowany tym bezowocnym, głupim pościgiem przystanął, szybkim zaklęciem zawieszając w powietrzu kulę światła, a potem mrużąc nieco oczy, posłał w jego kierunku czar podcinający nogi. Łoskot, z jakim Gryfon wywalił się na podłoże zapewne obijając się boleśnie, poniósł się pod kamiennymi arkadami, przez chwilę wibrując nieprzyjemnie w uszach. - Van Vuuren, nie waż mi się ruszyć – podniósł głos, teraz już normalnie, a nie szaleńczym biegiem zbliżając się do Riaana, prowadząc różdżką kulę światła, która dostatecznie rozpraszała ciemność nadchodzącej prędko nocy. - Wołałem, nie słyszałeś? No ale to ci muszę przyznać, odruch masz dobry – pochylając się nad nieco sponiewieranym chłopakiem, wyciągnął rękę, chcąc pomóc mu stanąć na nogi.
Kostki na doścignięcie uciekiniera [pierwszy rzut] (+ ewentualne zaklęcie, jeśli nie doścignę[drugi rzut]) parzyste – udana akcja nieparzyste – nieudana, jestem frajer
Ostatnio zmieniony przez Ben Watts dnia Czw 19 Maj 2016, 00:32, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Temat: Re: I'll make a man out of you! Czw 19 Maj 2016, 00:21
The member 'Ben Watts' has done the following action : Dices roll
'6-ścienna' :
Riaan van Vuuren
Temat: Re: I'll make a man out of you! Sob 21 Maj 2016, 02:12
Dziesięć punktów dla Ravu za przemyślność, panie Watts! Pomysł z symulacją okazał się na tyle dobry, że Riaan zachował się najbardziej naturalnie jak tylko było to możliwe. Chłopak doskonale znał swoje ograniczenia i szczerze mówiąc, niechętnie chciał sprawdzić jak długo przeżyje spotkanie z poplecznikiem Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, dlatego wziął nogi za pas. I bynajmniej nie była to oznaka tchórzostwa. Godrykowi Gryffindorowi nie zależało na straceńczej brawurze, ale na odwadze w obronie innych. Dlatego teraz zwiewał i wszystko byłoby dobrze, gdyby Ben nie przypomniał sobie, że może zatrzymać go różdżką. Z całym szacunkiem dla Krukona, ale bieganie rano dookoła zamku to nie to samo co bieganie dookoła jeziora z plecakiem pełnym kamieni i dwoma kaflami w obu rękach. Nie wspominając o gimnastyce i innych czynnościach, do których Riaan się zmuszał w swojej pogoni za boiskową perfekcją. Zawiódłby się na sobie, gdyby choć przez chwilę ktoś pracowałby ciężej od niego nad sprawnością wymaganą od profesjonalnego zawodnika Quidditcha, bo właśnie o tej karierze myślał w przyszłości. O ile będzie miał jakąś przyszłość. Afrykaner padł jak ścięte drzewo, kiedy zaklęcie Bena w końcu trafiło w jego nogi. Co za wieczór, już po nim. Dorwali go. Na szczęście, bliskie spotkanie z kamiennymi płytami dziedzińca otrzeźwiło go natychmiast. Przewrócił się z brzucha na plecy i dojrzał nareszcie twarz Wattsa. Odetchnął z ulgą widząc, że to znajomy, a nie Śmierciożerca. Złapał rosłego Krukona za wielką rękę i pozwolił pomóc sobie wstać. Swoją różdżkę wciąż ściskał w prawej ręce. - To Ty... Przestraszyłeś mnie, do cholery!... Nie słyszałeś, że napadają i porywają ludzi? - wysapawszy rozluźnił ramiona. Riaan oddychał ciężko, bardziej z powodu adrenaliny i dopiero co opanowanego strachu niż przez zmęczenie. - Dzięki, trochę już się nauciekałem w swoim życiu. - O, i to nie raz. Gryfoni też uciekali, bo jak każdy kochają swoje życie. Szczególnie mocno, kiedy szarżuje na nich wściekła samica buchorożca, albo gdy w pobliżu grasuje wataha wilkołaków.
Ben Watts
Temat: Re: I'll make a man out of you! Nie 22 Maj 2016, 18:29
Jedną rzecz Ben musiał przyznać Riaanowi, choć zapewne tylko w cichości własnych myśli – chłopak był o wiele szybszy i sprawniejszy, co przy odpowiednim wyćwiczeniu zaklęć mogło zrobić z niego dobrego pojedynkowicza. Albo żołnierza, wojna która już zdążyła zapukać do drzwi czarodziejskiego świata, mogła z góry zadecydować o ich losie, nie pytając nikogo o zdanie. I o ile sam Watts zdążył już poczynić kroki decydujące, po której stronie w niej stanie, o tyle młody Gryfon pozostawał niewiadomą, jaką zamierzał rozwiązać, skoro już znalazł się w kręgu jego zainteresowania. Wolałby jednak pewnego dnia nie stanąć naprzeciw kogoś, z kim sam wcześniej ćwiczył, bo o ile byłoby w tym coś poetyckiego, o tyle Ben pozostawał osobą mocno praktyczną, skupioną raczej na skuteczności niż efektowności czegokolwiek. Podcięcie nóg nie było może najdelikatniejszym sposobem na zatrzymanie chłopaka, ale pierwszym jaki przyszedł Szkotowi do głowy, gdy zrozumiał, że nie było nawet mowy o udanej pogoni – w próbie doścignięcia Riaana zdążył tylko nabawić się szybszego bicia serca i cięższego oddechu, który w tej temperaturze pojawiał się w powietrzu małymi, białymi obłoczkami. Zbliżył się do niego już normalnym tempem w towarzystwie świetlistej kuli, pewnym szarpnięciem stawiając Afrykanera na nogi. Nie wyglądało na to, by połamał sobie nos przez to bliskie spotkanie z podłogą, co osobiście Wattsa cieszyło – rozpoczynanie z kimś zajęć od reperowania mu facjaty nie brzmiało zbyt podniecająco. - Pewnie, że słyszałem – rzucił w odpowiedzi na zarzut, czując jak kąt ust unosi mu się lekko. - Ale o to mi właśnie chodziło, żebyś się zachował tak, jakby cię ktoś naprawdę atakował – obrócił się nieco, spoglądając przez ramię na zalany półmrokiem dziedziniec - I wychodzi na to, że pierwsze co robisz, to się bronisz, a nie odpowiadasz atakiem na atak, czy próbujesz transmutować drania w pufka pigmejskiego. Przynajmniej jeśli mówimy o zaklęciach – ruchem głowy zasugerował, by wyszli z wnęki pod arkadami z powrotem na pokrytą śniegiem murawę. Kula światła, którą jeszcze niedawno wyczarował Ben, potulnie podążyła za nimi, ułatwiając poruszanie się między zaspami. - To dobrze, bo najlepszy jestem z ofensywy i transmutacji, tego mogę cię skuteczniej uczyć niż stawiania tarcz – stwierdził z wyraźną nutą zadowolenia w głosie. - Jak ci w ogóle idzie z zaklęć? Jest coś, co cię wkurza, bo nie wychodzi, a bardzo byś chciał? Czy wystarczy jak dzisiaj zaczniemy od Jak skutecznie znokautować gnoja?
Riaan van Vuuren
Temat: Re: I'll make a man out of you! Czw 26 Maj 2016, 18:17
Powoli uspokajając oddech Riaan wysłuchał podsumowania zaprezentowanego przez Bena. Zwykle nie lubił, kiedy ktoś komentował albo krytykował jego zachowanie, albo co gorsza, umiejętności, jednak tym razem sam zgodził się aby starszy Krukon z nim ćwiczył, więc nie miał prawa kręcić teraz nosem. Kiedy tylko ruszyli spod arkad w stronę centrum dziedzińca Riaan docenił magiczną kulkę światła, która im towarzyszyła. Bez niej prawdopodobnie skończyłby w zaspie. Jasność padająca z okien zamku przygasła - to znak, że kolacja się kończyła i uczniowie wracali już do swoich dormitoriów. Teraz prawie cały dziedziniec okrył się ciemnością, a jednym jasnym punktem rozświetlającą styczniową noc była właśnie kula wyczarowana przez Wattsa. Na pytanie, które padło nagle Riaan najpierw zareagował spleceniem ramion i chwilą zastanowienia, jednak wahanie trwało krótko: - Potrafię się obronić, ale jestem pewien że przyjdzie taki moment, kiedy będę musiał kogoś zaatakować. Nie mogę wtedy wyłącznie polegać na wyuczonym odruchu obrony i ucieczki w razie napotkania kogoś potężniejszego ode mnie. Wiem, że to mądre i wiem z doświadczenia, że to działa, ale muszę... muszę umieć atakować. - Riaan wzruszył ramionami, po czym ścisnął mocniej trzymaną w dłoni różdżkę. - Tylko mnie nie oszczędzaj. Najlepiej uczę się pod presją. - chłopak wycofał się na kilka kroków i stanął w pozycji gotowości. Ben zawsze wysoko stawiał mu poprzeczkę na poprzednich zajęciach, co więcej jeszcze nigdy Riaanowi nie udało się nawet drasnąć rosłego Krukona, więc spodziewał się że i tym razem nie będzie łatwo. No i dobrze, im więcej siniaków będę miał, tym więcej się nauczę. - Jestem gotowy. - oznajmił skupiając się na nauczycielu.
Ben Watts
Temat: Re: I'll make a man out of you! Pon 30 Maj 2016, 15:21
Gryfon nie zadawał głupich pytań, odpowiadał na te zadane przez Wattsa i w przeciągu kilku minut zrobił na prefekcie naprawdę niezłe wrażenie. Przynajmniej teraz na wstępie wyglądało to tak, jakby czas, jaki zamierzał mu poświęcić, nie miał zostać spisany na straty. Kiwając tylko głową i zgadzając się tym samym ze słowami Riaana, Ben przystanął wreszcie, zaklęciem rozgarniając śnieg, by utworzyć coś w rodzaju otoczonego zaspami ringu mającego kilka metrów wzdłuż i wszerz. Tak było nieco wygodniej niż brodzić po kolana w białym puchu. - Nie zamierzałem traktować cię ulgowo – rzucił z cichą nutą rozbawienia w głosie. Nawet własnej dziewczyny nie oszczędzał podczas nauki patronusa, dlaczego miałby to zrobić z kimkolwiek innym? Mógł poprowadzić na początku za rękę i dać kilka chwil na oswojenie się z sytuacją, ale to był tylko moment – ludzie po prostu najskuteczniej przyswajali pewne informacje wrzuceni na głęboką wodę, bo choć na początku ledwie utrzymywali się na powierzchni i wiele razy znikali pod nią, później osiągali o wiele lepsze rezultaty niż ci, których stopniowo wprowadzało się w nowe środowisko. - Na początku chciałem zobaczyć siłę twoich zaklęć na bałwanach, ale w tej sytuacji to raczej bez sensu – pociągnął dalej, stając w odległości kilku kroków od Gryfona. - Będziesz uderzał w moją tarczę, ale oberwiesz czymś w zamian za każde zaklęcie, które jej nie przebije. Protego – wykonał krótki ruch różdżką, stawiając drgającą w powietrzu barierę. - O czym myślisz, kiedy się pojedynkujesz? O tym, żeby skończyć jak najszybciej, czy żeby znokautować przeciwnika? Wścieknij się na mnie, wyobraź sobie, że mam zamiar podrywać dziewczynę, która ci się podoba, sprałem twojego najlepszego przyjaciela na kwaśne jabłko albo zniszczyłem coś, co chciałeś chronić. Cokolwiek, znajdź tę złość i wpakuj ją w zaklęcie.
//Próg przebicia bariery Bena wynosi 45. W każdej kolejce możesz kulnąć k10 maks 4 razy, z czego każde kulnięcie to jedno zaklęcie wyprowadzone w cel. Sumują się oczka na kostkach bez uwzględnienia statystyki z ofensywy w KCZ. Uzyskana liczba oczek dodaje się do sumy z kolejnej kolejki, aż nie przekroczysz 45 oznaczających trafienie w pana Wu.