Temat: Tak się bawi Slytherin! Pon 16 Maj 2016, 22:21
Opis wspomnienia
Trzeba pokazać nowemu jak to w Slytherinie jest i upewnić się, że dobrze zrozumiał i zapamiętał otrzymaną lekcję życia.
Osoby: Miszka i Tyler Walsh
Czas: Jakoś w grudniu?
Miejsce: Pokój Wspólny
Widział tego nowego. Rzucił mu się w oczy gdzieś między śniadaniem a trzecią lekcją jakoś w ubiegłym tygodniu i od tamtej pory regularnie natykał się na niego w Pokoju Wspólnym gdy szedł na lekcje czy wieczorny trening. Wydawał się spoko. Z plotek, jakie w ekspresowym tempie obiegły szkołę dowiedział się, że miał na imię Tyler i przeniósł się z Salem, czemu Asen się wcale nie dziwił, bo przecież Hogwart to najlepsza szkoła i sam nie wyobrażał sobie, by miał chodzić do jakiejkolwiek innej. Zamek byłby jeszcze lepszy, gdyby nie było w niej tylu nadętych krukonów, ale trudno. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Asen starał się nie zwracać uwagi na osoby, których nie był w stanie nawet choćby tolerować, toteż jakoś dawał radę przeżywać każdy kolejny dzień bez większych nieprzyjemności związanych z domem kruka. Wracając do nowego. Coś podpowiadało Miszce, że nikt prócz niego, lepiej nie wyjaśni mu jakie zasady panują w tej szkole, ani jak zrobić tak, by się wcale nie narobić, a dobrze na tym wyjść. Wyglądał na pojętnego ucznia. Takiego, któremu będzie można przekazać pałeczkę, bo przecież gdy ślizgon razem z Priorem opuszczą szkołę, ktoś będzie musiał przejąć po nich schedę. Ten cały Tyler mógłby być taką osobą, ale najpierw trzeba było sprawdzić, czy się nadaje i czy Bułgar nie pomylił się w swojej powierzchownej ocenie. Postanowił więc złapać świeżaka przy najbliższej okazji i sprawdzić, czy tytuł króla Slytherinu może być przekazany właśnie jemu. Nie chciało się Asenowi szukać go po dormitoriach, bo był na to za leniwy, postanowił więc poczekać na niego w Pokoju Wspólnym. Zajął w tym celu największą kanapę w salonie i rozłożywszy się jak przystało na osobę, która ma gdzieś otoczenie skrzyżował nogi w kostkach i położył je na stole. Nie pomijając żadnej osoby wchodzącej, ani wychodzącej szukał tej jednej, konkretnej, żałując przy okazji, nie po raz pierwszy zresztą, że Jonathan Prior był gryfonem, i nie mógł z tego tytułu siedzieć tu razem z nim.
Gość
Temat: Re: Tak się bawi Slytherin! Wto 17 Maj 2016, 19:34
Tyler już od kilku miesięcy chodził do Hogwartu. Został przydzielony do Slytherinu i właściwie nie wiedział, czy to dobrze czy źle, ani czym charakteryzują się poszczególne domy. Po korytarzach chodził - a właściwie biegał, bo nie za bardzo umiał się na początku odnaleźć w tym wielkim zamku - sam. Starał się nie spóźniać na lekcje, zawsze stał pod pracownią przed czasem, co często spotykało się z krzywymi spojrzeniami pozostałych ślizgonów. Nie widział w tym jednak nic złego. Uważał, że skoro dano mu możliwość uczęszczania do najlepszej szkoły magii na świecie, powinien dawać z siebie wszystko i mimo, że nie udało mu się wynaleźć tu jeszcze żadnego eliksiru, to radził sobie na zajęciach całkiem dobrze. Czuł się w szkole bardzo samotnie. Oczywiście zdarzyło mu się porozmawiać z kilkoma chłopakami z jego roku, a także zdążył doświadczyć westchnięć dziewcząt na jego widok, ale nie zawiązał z nikim szczególnej więzi. Jeden z uczniów, Mikhail Asen, szczególnie rzucił mu się w oczy. Wydawał się mieć wszystko w dupie, robił wiele głupich rzeczy, ale w pewien sposób imponował Tylerowi. Może dlatego, że po części widział w nim siebie z Salem. Chłopak także wydawał się być nim zainteresowany. Szczególnie w przeciągu ostatnich kilku dni. Na każdym wspólnym posiłku przynajmniej raz udało mu się nakryć go na gapieniu się na niego. Wbijał wtedy wzrok w jedzenie, a Asen dalej patrzył jakby nigdy nic. Po lekcjach Tyler zwykle udawał się do dormitorium ślizgonów, a z rzadka zwiedzał w samotności szkołę i okolicę. Pewnego dnia po skończonych zajęciach był tak zmęczony, że marzył o tym, by położyć się w łóżku, toteż czym prędzej pognał do lochów. Przechodząc przez Pokój Wspólny natrafił na Miklaila, który nawet nie próbował ukryć tego, że na niego czekał. Gdy tylko wszedł do pomieszczenia, od razu poczuł na sobie zaciekawiony wzrok. Odwrócił się w stronę chłopaka i zobaczył, że lustruje go zmrużonymi oczami. Wzdrygnął się lekko. Nie wiedział co zrobić więc po prostu wyjąkał krótkie "Hej", uśmiechnął się niezręcznie i ruszył dalej. Na jego nieszczęście zza pleców dobiegł go głos blondyna, więc odwrócił się powoli na pięcie.
Mikhail Asen
Temat: Re: Tak się bawi Slytherin! Sro 18 Maj 2016, 18:56
Nikt go nie spytał po co tak siedzi na tej kanapie, skoro ani się na niej nie uczy, ani nie robi niczego poza gapieniem się na ludzi. Nikt nie zwrócił mu też uwagi, że zajmuje jej większą część, a gdyby się posunął spokojnie zmieściłyby się jeszcze cztery osoby. Misza spędził na skórzanej sofie dobre piętnaście minut nie niepokojony przez nikogo, zanim w końcu na jego twarzy pojawił się wyraz triumfu, po nim szeroki uśmiech a dłoń ślizgona powędrowała w górę, przywołując młodego Walsha do siebie prostym gestem. - Siadaj, przecież nie gryzę - powiedział takim tonem, jakby właśnie oświadczał, że koty mają ogony, a sowy skrzydła. Przecież nie chciał mu nic zrobić, chciał tylko pogadać. Chciał odsłonić przed nim tajniki bycia prawdziwym ślizgonem i Tyler powinien docenić fakt, że tak naprawdę został wybrany. Na jego twarzy jednak kryło się lekkie przerażenie, na widok którego Misza parsknął śmiechem. No nie no, wzrok pełen uwielbienia, wzrok pełen zazdrości i nienawiści, wzrok pełen radości ze wspólnie obalonej flaszki - tak. Do tego zdążył się już przyzwyczaić. Nie wydawało mu się jednak by wyglądał na tyle strasznie by trzeba było się go bać, mimo wszystko dość mocno rozbawiła go dezorientacja młodszego ślizgona. Wyobrażał sobie jak chłopak musi się czuć, bo przecież był nowy, nie znał prawie nikogo, a gwiazdka szkolnej drużyny Quidditcha nagle ni z gruchy ni z pietruchy zaczyna dość mocno się nim interesować. Jak czułby się sam Asen? Ciężko powiedzieć. Nigdy nie był nigdzie nowy, od pierwszej klasy miał tu swojego najlepszego przyjaciela nie był więc też samotny a natura obdarzyła go całkiem porządnymi genami tak więc nie narzekał na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Był po prostu w czepku urodzony i nie żeby jakoś przesadnie na ten fakt narzekał. Ściągnął nogi z blatu stolika i przesunął się na kanapie klepiąc miejsce obok siebie zachęcająco. Splótł dłonie i oparł je na karku opierając się wygodnie o oparcie kanapy. - Pewnie wiesz jak się nazywam, a ja wiem jak ty się nazywasz, więc darujmy sobie zbędne uprzejmości - uśmiechnął się. Naprawdę żałował, że Jonathana nie ma tu z nim, bo we dwójkę zawsze lepiej wychodziło im praktycznie wszystko. Nie znaczy to jednak, że nie wiedział co powiedzieć, od czego zacząć, jak wyrazić w słowach to, co chodziło mu po głowie. Z jednej strony tak głupio było oświadczyć Walshowi, że chce sprawdzić, czy nadaje się na bycie ślizgonem. Z drugiej jednak może wcale nie musiał. To przecież było łatwe jak alfabet - wystarczyło kilka szklanek Ognistej, by bez pytania przekonać się, co tkwi w człowieku. - Mam zaszczyt zaprosić cię na imprezę, taką dwuosobową. Widzę jak się snujesz taki samotny i szkoda mi się ciebie zrobiło - wyjaśnił spoglądając na chłopaka kątem oka. - Znam wszystkie tajne przejścia do Hogsmeade, no chyba, że się boisz
Gość
Temat: Re: Tak się bawi Slytherin! Czw 19 Maj 2016, 09:38
- Siadaj, przecież nie gryzę - odezwał się Asen. Tyler spojrzał na niego trochę przerażony faktem, że ktoś taki jak on nagle chce sobie z nim pogawędzić w Pokoju Wspólnym. Mikhail parsknął śmiechem, co wprowadziło Tylera w jeszcze większe zakłopotanie. Chłopak ściągnął nogi z blatu i poklepał miejsce obok siebie, gdzie Walsh posłusznie usiadł, wpatrując się we własne buty. Nie chciał nawiązać z nim kontaktu wzrokowego. Nie żeby się go bał, po prostu czuł się nieswojo. To dość dziwne uczucie w mniemaniu Tylera, bo w poprzedniej szkole nigdy się tak nie czuł, a wręcz przeciwnie - zdarzało się, że to on stawiał ludzi w sytuacjach takich jak ta teraz, za co aktualnie chciał ich wszystkich przeprosić. - To... O co chodzi? - zapytał Tyler, dalej na niego nie patrząc. - Pewnie wiesz jak się nazywam, a ja wiem jak ty się nazywasz, więc darujmy sobie zbędne uprzejmości. - Uniósł wzrok i zobaczył, że ślizgon się do niego uśmiechnął, co starał się odwzajemnić. Jego umysł wypełniały myśli zatytułowane "Co tu się odpierdala". Naprawdę zaczynał się poważnie obawiać, co starszy ma w planach. - Mam zaszczyt zaprosić cię na imprezę, taką dwuosobową. - Że co?, pomyślał Tyler. - Widzę jak się snujesz taki samotny i szkoda mi się ciebie zrobiło - wyjaśnił. "Cholera, serio? Czyli wyglądam aż tak źle, że jakiemuś szóstoklasiście zrobiło się mnie szkoda. Świetnie." - Właściwie to bardzo chętnie - odparł pewnie Walsh. Stwierdził, że nie ma sensu trzymać się pod kloszem, bo będzie w tej szkole sam do ostatniego dnia. Jasne, wydawało mu się trochę podejrzane, że akurat nie kto inny, a Mikhail Asen - gwiazda Slytherinu - chce z nim spędzić czas i to w pojedynkę, ale nie ma nic do stracenia. - Znam wszystkie tajne przejścia do Hogsmeade, no chyba, że się boisz - dopowiedział, widząc reakcję Walsha. - Do Hogsmeade? I że niby kiedy mamy tam iść? I nie mów, że się boję. Nie znasz mnie, a to, że chodzę cały po szkole sam jak Filch nie znaczy, że... - urwał, bo właściwie sam nie wiedział, co chce powiedzieć. Po minie, jaką obdarzył go Asen, zaczął szczerze wątpić w to, że ten wypad, ta cała znajomość, skończy się dobrze.
Mikhail Asen
Temat: Re: Tak się bawi Slytherin! Pią 20 Maj 2016, 07:48
Czy Tyler trząsł się jak osika? Czy Misza był, albo wyglądał na takiego strasznego? Przecież kazał mu usiąść a nie popełniać samobójstwo, młody Asen nie miał w dłoni nawet różdżki. Mimo wszystko mile połechtało to jego i tak wygórowane ego. Całkiem w porządku było przekonać się, że wywołał u młodego taki respekt. Kurde, w porządku? To było conajmniej zajebiste uczucie. Dlatego właśnie uśmiech na jego twarzy powiększył się znacznie, a sam Asen był jeszcze bardziej chętny na ten nielegalny wypad do Hogsmeade, nawet jeśli na samym początku zadawał sobie pytanie na co mu w szóstej klasie zabawy w niańkę. Nie odrywając wzroku od chłopaka wstał więc i przywołał z dormitorów ich okrycia, czy cokolwiek tam Walsh narzucał na siebie zimą. Gdy już dotarły do nich, chwycił pewnie swoją pikowaną kurtkę i wsunął ramiona w rękawy nie przejmując się kompletnie tym, czy ktoś ich widzi i czy przypadkiem nie podkabluje ich do Filcha. A mogliby to zrobić. Trwała godzina policyjna, toteż nie wskazane, a nawet zabronione były chociażby wypady na błonia. Asen miał jednak w poważaniu czy ktokolwiek w Pokoju Wspólnym będzie na tyle nierozważny i zapragnie stracić kilka cennych punktów z klepsydry ślizgonów. Robili tak z Priorem nie raz i nikt na nich nie doniósł. Dlaczego dziś miałoby być inaczej? - To chodźmy - powiedział i skierował się w stronę wyjścia z salonu Slytherinu. Następnie jego kroki zaprowadziły ich w pobliże posągu jednookiej wiedźmy, gdzie było tajemne przejście do wioski. - Jak powiesz komuś o tym przejściu-nie żyjesz. - dodał cicho głosem, po którym nie dało się jednoznacznie stwierdzić czy Misza żartuje, czy nie. Przejście było ciemne, pełne pajęczyn i długie. Krótkie lumos jednak załatwiało sprawę, dzięki czemu po wyjściu nie musieli wydłubywać z włosów na w pół zjedzonych much, czy zwłok starych pająków. Asen używał tego przejścia nie raz. Dziwił się, że nikt go jeszcze na tym nie przyłapał. - Kremowe piwo jest dla bab, ale niestety niczego innego nam nie sprzedadzą - stwierdził z przekąsem, a nawet pewnego rodzaju smutkiem. Tęsknił za wyborową whiskey Jonathana, która ledwo tknięta tkwiła gdzieś w kufrze pod łóżkiem w dormitorium gryfona. Stali właśnie przed Trzema Miotłami i wsunąwszy dłonie do kieszeni kurtki Asen utkwił spojrzenie w szyldzie pubu. Powinien mieć tu kartę stałego klienta. Na tych wszystkich randkach, które tu się odbywały wydał tyle galeonów, że dał zarobić Rosmercie kupę siana. Nigdy go jednak za to nie doceniła. - [i]Mam nadzieję, że nie masz głowy jak dziewczyna. Mam zamiar wypić sporo[/b]
Gość
Temat: Re: Tak się bawi Slytherin! Sob 21 Maj 2016, 10:27
Wstał za Mikhailem, który przywołał ich okrycia. Obawiał się tej wyprawy. Była dość ryzykowna i już nawet nie chodziło o Asena, ale o niebezpieczeństwa czekające na nich poza murami szkoły szczególnie w okresie, w którym Śmierciożercy panoszą się gdzie i kiedy tylko chcą. Mimo tego czuł lekką ekscytację. To miłe ze strony chłopaka, że zaprosił go na wypad do Hogsmeade, a skoro ma zamiar pokazać mu jedno z tajemnych przejść to znaczy, że ma do niego trochę zaufania. - Możemy iść - powiedział Tyler, gdy założył na siebie swój czarny płaszcz. - To chodźmy - odparł Mikhail. Wyszli z pokoju wspólnego i dotarli do posągu jednookiej wiedźmy. 'To pewnie przejście' pomyślał Tyler. Nie mylił się. - Jak powiesz komuś o tym przejściu-nie żyjesz - zagroził blondyn pół żartem pół serio. Tyler tylko prychnął i poszedł za kompanem. Wtedy zaczął się koszmar. Nie od dziś wiadomo, że Tyler nienawidził pająków. Bał się ich tak panicznie, że na widok zwykłego kątnika był w stanie zacząć piszczeć jak dziewczynka. Nie wiedział, skąd wzięła mu się ta fobia. Pająki po prostu od zawsze go przerażały. Nieważne, czy były duże czy mniejsze niż paznokieć - dla Tylera każdy z nich był chodzącym monstrum, przed którym trzeba uciekać gdzie pieprz rośnie. Jak można się domyślić, w tunelu prowadzącym do Hogsmeade aż roiło się od pajęczyn, które zapewne były zamieszkane przez te szkarady. Misza nie ułatwił mu zadania, krzycząc nagle 'lumos', przez co teraz Tyler był w stanie dokładnie dostrzec każdą niteczkę sieci utkanych przez pająki, których widać nie było, a gdy Walsh zobaczy pająka, jedyną gorszą rzeczą, jaka może go wtedy spotkać jest moment, w którym traci go z oczu. W głębi siebie zaczął panikować. Wbił wzrok w ziemię i po prostu szedł za Mikhailem, starając się nie myśleć o wszechobecnych pajęczakach, które w każdej chwili mogłyby wejść mu we włosy, skoczyć na ramię albo po prostu dać się zauważyć. Dzięki Bogu przeszli przez to piekło szybciej, niż mu się wydawało, ale było to najgorsze co spotkało go do tej pory w tej szkole. 'Nigdy więcej' powiedział w duchu. 'A nie, chwila, przecież jeszcze trzeba jakoś wrócić. Kurwa.' Stanęli przed Trzema Miotłami. Tak nazywał się miejscowy bar, do którego planowali wejść. Tyler nigdy tu nie był, ale dziwnie mu się spodobało nim jeszcze zdążył przekroczyć próg. - Co będziemy pić - zapytał szczerze zainteresowany tym, czym raczą się tutejsi mieszkańcy i uczniowie. - Kremowe piwo jest dla bab, ale niestety niczego innego nam nie sprzedadzą - odparł Asen z wyczuwalnym smutkiem w głosie, co rozbawiło Tylera. - Mam nadzieję, że nie masz głowy jak dziewczyna. Mam zamiar wypić sporo - dodał po chwili. Zabrzmiało trochę jak groźba, ale Walsh dobrze znał swoje możliwości, więc nie obawiał się szybkiego końca. - Mamy dużo czasu, a ja nie wrócę na trzeźwo do Hogwartu. Nie przez to przejście - oznajmił zupełnie szczerze, mając nadzieję, że zapunktuje trochę swoją postawą, no może pomijając końcówkę. Nie mogąc doczekać się, aż zobaczy wnętrze, chwycił za klamkę, otworzył drzwi i wszedł do środka.
Mikhail Asen
Temat: Re: Tak się bawi Slytherin! Wto 24 Maj 2016, 17:09
Pchnął jednoskrzydłowe drewniane drzwi, w których tkwiła brudna szybka. Zadźwięczał dzwoneczek oznajmiający przybycie nowych gości ale nikt ani nie obrócił głowy, ani w ogóle nie zarejestrował przybycia dwójki młodocianych ślizgonów, których obecność w Trzech Miotłach o tej porze była nadzwyczaj nie wskazana. Mikhail wskazał puste miejsce obok małego stolika, przy którym nie bedą się zanadto rzucać w oczy, choć ludzie którzy zdecydowali się tak jak oni spędzić wieczór w tym pubie zdawali się mieć ich w kompletnym poważaniu. I dobrze. Poszedł do baru i kupił od razu cztery duże kufle, a następnie starając się nie uronić ani kropli wrócił z nimi do stolika. Madame Rosmerta nie skwitowała ich obecności nawet chrząknięciem bo jednak czasy to złe, a zarabiać było trzeba. Wystarczyło rozejrzeć się wokół by stwierdzić, że kobieta nie narzekała na nadmiar klientów. Opustoszałe krzesła, barmanka smętnie krzątająca się po sali i wycierająca po raz piąty ten sam, już dawno czysty stolik. Miszę nawiedził lekko nostalgiczny nastrój, który mówił, że wszystko się zmieniało. Może to ostatni taki raz kiedy napije się nielegalnie z kolegą w Hogsmeade? Gdy opadł na siedzenie od razu chwycił za jeden z kufli i przechylił go, upijając zdrowy, potężny łyk. Lubił kremowe piwo. Co prawda nie dawało takiego kopa jak norweska whisky Priora ale i tak. Z braku laku można było zadowolić się i tym. - Nie chcesz wracać tamtym przejściem? - spytał zaciekawiony. Nie, żeby go to śmieszyło. Szczerze mówiąc mogli wracać każdą inną drogą, która nie prowadziła przez tunele pełne robactwa i chociaż jemu to jakoś mocno nie przeszkadzało, to potrafił zrozumieć niechęć Walsha. Było mu wygodnie. Co prawda nie tak jak byłoby w łożku w jego osobistym dormitorium ale i tak. Często myślał, że w życiu do szczęścia potrzeba mu dobrego alkoholu, dobrej miotły, dobrej dziewczyny i dobrej zabawy. Nic więcej się nie liczyło i choć takie hedonistyczne podejście było dość zrozumiałe w tak młodym wieku to Misza wiedział, że długo na nim nie pociągnie. Tym bardziej więc nie przejmował się niczym i tę świętą prawdę postanowił przekazać teraz młodszemu ślizgonowi. - W Slytherinie panują pewne zasady, a skoro tiara przydzieliła cię właśnie do nas to znaczy, że nie będziesz miał problemu, żeby się do nich dopasować. Pomogę ci. Streszczę całe poprzednie cztery lata, które cię tu niestety ominęły, żebyś wiedział. Wszystko. Kto ogarnia alkohol na lewo, kto ma dojście do zakazanych składników, kto jest najpopularniejszy i to, które laski są najlepsze a które nietykalne. - zrobił chwilową przerwę by zwilżyć gardło ale nie trwała ona długo. - Pierwsza zasada: trzymaj się z daleka od krukonek. Nie ma w tym zamku chyba żadnej normalnej dziewczyny z Ravenclawu i uwierz mi, wystarczy, że ja i mój przyjaciel Prior przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Nasze błędy są po to, byś ty nie musiał ich popełniać. Masz co do tego punktu jakieś pytania?
Gość
Temat: Re: Tak się bawi Slytherin! Pią 10 Cze 2016, 08:29
Weszli do środka i Tylera od razu ogarnął niespodziewany i niezrozumiały zachwyt. Nie spodziewał się, że ta cała przeprowadzka będzie w jakikolwiek sposób dobrym rozwiązaniem, ale gdy przekroczył próg pubu u boku nowo poznanego kolegi, poczuł, że może jednak nie będzie tu do końca życia sam. Może znajdzie przyjaciół, może znajdzie dziewczynę i może nawet znajdzie swoje ulubione miejsce, o którym będzie wiedział tylko on. W Stanach takim miejscem była mała, drewniana chatka, którą sam zbudował. Znajdowała się zaledwie kilka mil od jego domu, co mogłoby być nie do pomyślenia, bo przecież mieszkał w Nowym Jorku. Gdzie tam miejsce na drewniane chatki? On jednak znał miasto bardzo dobrze i odnalazł na Long Island miejsce, które idealnie nadawało się na tego rodzaju twór. Usiedli przy wolnym stoliku - choć większość z nich była wolna - i Mikhail poszedł zamówić piwo. Wrócił z czterema kuflami. Tyler wziął ostrożnie łyk i gdy poczuł smak, wziął kolejny, tym razem już mniej ostrożnie. Nie było mocne, właściwie prawie w ogóle nie było czuć w nim alkoholu, ale bardzo mu posmakowało. Odstawił je na stolik i wpatrywał się z ciekawością w Asena. W końcu chciał z nim porozmawiać i objawić mu tajniki dotyczące bycia ślizgonem. - Nie chcesz wracać tamtym przejściem? - zapytał Mikhail. Tyler nagle poczuł jak cały się czerwieni. Blondyn jednak wydawał się go rozumieć mimo małego uśmieszku, który na chwilę pojawił się na jego ustach. - Wiesz, w sumie - odchrząknął nieręcznie. - W sumie to mówiłeś, że sporo dziś wypijemy, więc obojętnie, którym przejściem wrócimy. - Prawda była taka, że bardzo nie chciał wracać tamtym przejściem, ale nie chciał wyjść przez pierwszą osobą, która nawiązała z nim jakiś większy kontakt na totalnego ćwoka. - W Slytherinie panują pewne zasady, a skoro tiara przydzieliła cię właśnie do nas to znaczy, że nie będziesz miał problemu, żeby się do nich dopasować. Pomogę ci. Streszczę całe poprzednie cztery lata, które cię tu niestety ominęły, żebyś wiedział. Wszystko. Kto ogarnia alkohol na lewo, kto ma dojście do zakazanych składników, kto jest najpopularniejszy i to, które laski są najlepsze a które nietykalne. - zrobił chwilową przerwę by zwilżyć gardło ale nie trwała ona długo. - Pierwsza zasada: trzymaj się z daleka od krukonek. Nie ma w tym zamku chyba żadnej normalnej dziewczyny z Ravenclawu i uwierz mi, wystarczy, że ja i mój przyjaciel Prior przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Nasze błędy są po to, byś ty nie musiał ich popełniać. Masz co do tego punktu jakieś pytania? - Dlaczego to robisz? Po co? Liczysz, że przejmę od ciebie pałeczkę? Skąd taki pomysł? Nie żebym nie chciał tego wszystkiego wiedzieć, bo takie informacje są dość przydatne. Nie rozumiem tylko, dlaczego ja?- Napił się piwa, słuchając odpowiedzi Asena. Może się z kimś założył. Sam już nie wiedział, co o tym myśleć, nie wspominając o fakcie, że byli poza terenem szkoły i to jeszcze w czasach, gdzie potencjalny śmierciożerca może siedzieć dwa stoliki obok.