Temat: Brother from another mother. Sob 05 Mar 2016, 23:31
Opis wspomnienia
He’s my brother. And not by something as accidental as blood… By something much stronger. By choice.
Osoby: Samuel Silver, Ben Watts
Czas: Kilka dni po balu zimowym '77
Miejsce: Pokój Wspólny Krukonów
Pierwsze, co postanowił, to przetransportowanie Bena w bezpieczne miejsce - takie jak na przykład Pokój Wspólny Krukonów. Użył do tego przywołanej wcześniej zaklęciem miotły, dzięki której szybko mógł się przemieścić z parteru do wieży. Nie przejmował się Ślizgonką, którą zostawił nietkniętą w opuszczonej sali i zamknął drzwi zaklęciem. Kiedyś powinna się stamtąd wydostać, jednak na tą chwilę stwarzała zagrożenie dla uczniów. Stwarzała zagrożenie dla Bena, a tego już nie miał zamiaru w żaden sposób zlekceważyć. Miarka się przebrała i jedyne, co mu zostało, to zaraz po wyleczeniu Bena… pójście do dyrektora. Tak być nie mogło. Nie, kiedy wrócił do szkoły, a odznaka Prefekta Naczelnego lśniła jak zwykle pięknie na piersi. Zrobi z tym chuliganem porządek raz na zawsze - co jak co, ale o przyjaciół Silver jak najbardziej potrafił zadbać. A teraz, kiedy wrócił odmieniony z Durmstrangu, nie miał zamiaru już tylko i wyłącznie patrzeć, dając Benowi wolną rękę. Był jego bratem. I nieważne, że o cały miesiąc starszym. Sam miał wrażenie, że po tym, co zobaczył, był o wiele bardziej przystosowany do życia niż większość tego szkolnego społeczeństwa. Co tu się do cholery odprawiało? Przed długi czas miał klapki na oczach, starając się nie zauważać niebezpieczeństwa, które przedarło się przez mury pozornie bezpiecznego Hogwartu. Lacroix i Rosier ścigani listem gończym. A przecież dziewczyna była prefektem Gryffindoru. Nie miał pojęcia, jak dyrektor mógł być tak ślepy. Gdy dotarł do celu swojej szybkiej podróży na miotle, położył nieruchome ciało Bena na miękkiej kanapie i usiadł na podłodze, wykonując kolejne, liczne kombinacje zaklęć, aby przywrócić go do stanu używalności. Dopiero gdy był pewny, że go poskładał, kiwnął głową i zdjął z niego czar petrificusa. - Możesz mi wyjaśnić co tutaj się dzieje? I nie, nie mam zamiaru odpowiadać na twoje pytania, dopóki TY nie odpowiesz na moje - powiedział, a raczej warknął, spoglądając na swojego Brata zielonymi, zmartwionymi oczami. Zacisnął mocno pięść na kolanie i nawet nie ruszył się z miejsca, czekając na odpowiedzi na pytania, które właśnie miał zamiar jeszcze zadać. Nie skończyło się tylko na jednym pytaniu. - Dlaczego znowu byłeś z Fimmel? Przecież jest niebezpieczna! PRAWIE UMARŁEŚ, BA!, BYŁEŚ JEDNĄ NOGĄ W GROBIE - nie powstrzymał się. Zaciśnięta pięść znalazła się tuz przy szczęce Bena, jednak w ostatniej chwili Sam się powstrzymał. Dopiero przecież go poskładał i nie chciał, żeby przez jego brak opanowania coś się spartoliło i znów musiałby próbować wszystkich swoich sił w naprawieniu przyjaciela. - Mam zamiar to zgłosić dyrektorowi. Dopilnuję, aby wyrzucili ją na zbity pysk - syknął przez zaciśnięte ze złości zęby. O tak, skończyło się bycie biernym, oglądającym wszystko z boku.