IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Gdzieś na Syberii - Port

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptySob 27 Lut 2016, 18:56


Stary port, do którego dobijają dwa statki na tydzień. W dokach kręcą się podejrzane typy zarówno z mugolskiego jak i czarodziejskiego świata. Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, to najlepiej iść do kierownika portu, który zazwyczaj śpi w swojej rozpadającej się, drewnianej klitce.
Jest potwornie zimno.
Jest niebezpiecznie.
Spotkasz tutaj czaroksiężników, podrzędnych rabusiów, samozwańczych piratów i panny lekkich obyczajów.
No i turystów. Takich jak Ty.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptySob 27 Lut 2016, 20:59

Nikolai był durny. Serio, inaczej nie dało się tego wyjaśnić. Kto normalny dostając list od cholera-wie-kogo i cholera-wie-skąd rzuca wszystko i jak dobrze wychowane (czy raczej - beznadziejnie naiwne i nieprzygotowane do dorosłego, odpowiedzialnego życia) dziecko spełnia wszystkie, najgłupsze nawet wskazówki tylko dlatego, że ktoś obiecał mu cukierka? Ktoś, podkreślmy to, nieznajomy w pełnym tego słowa znaczeniu? No właśnie. Nikt. Nikt normalny.
Nikolai natomiast tak właśnie zrobił. Choć sama koperta ostrzegała już we wszystkich językach świata, by nawet jej nie otwierać, Asen poświęcił jej całą swą uwagę. Zasiadając za swym biurkiem w Banku Gringotta - tak jest, drodzy państwo, oto legendarne, płatne (!) nadgodziny - dziwną przesyłkę kontemplował ledwie przez chwilę, by już w kolejnej bez wahania rozedrzeć wilgotną kopertę i zająć się tkwiącym w niej listem. Liścikiem właściwie. Notką. Krótkim zestawieniem słów, z których najważniejsze były cztery pierwsze.
Znalazłem to, czego szukasz.
To właśnie dlatego Nikolai oszalał. Dlatego nie interesował go nadawca ani to, skąd ten dziwny człowiek miałby wiedzieć a) czego Asen szuka i b) gdzie to znaleźć. Nie zastanawiał się, czy to przypadkiem nie pułapka - a przecież aż się prosiło, żeby to rozważyć - ani dlaczego niby ma zrobić wszystko po mugolsku. Sowa go nie interesowała ani to, skąd tajemniczy nadawca miałby w ogóle zdawać sobie sprawę z istnienia Bułgara. Nie, absolutnie nic z tego się nie liczyło.
Znalazłem to, czego szukasz.
Zhenya.
Myśl, jakim cudem bułgarski artefakt miałby znaleźć się w syberyjskiej dziczy nie zajęła Nikolaia nawet na chwilę. Ostatecznie nie takie rzeczy już widział.
Ale tak, po mugolsku. To zapowiadało długą przeprawę, może by więc tak... Cóż, całe szczęście, że nie był czystokrwisty, dzięki temu wiedział przynajmniej, co to są samoloty i jak się tym posługiwać. Prędkie spakowanie kilku rzeczy, zaopatrzenie się w przewodnik po Rosji - tak, to było konieczne! - wymiana czarodziejskiej szaty na standardowy zestaw mugolskiego turysty i mógł ruszać w drogę. Lot z Londynu do Moskwy, jeden nocleg w radzieckiej stolicy. Dalej pociągiem, koleją transsyberyjską. Na koniec jeszcze rejs, z jednego bliżej niesprecyzowanego portu do drugiego, docelowego. Gdy dotarł na miejsce, Nikolai czuł się jak rozdeptany przez stado szarżujących słoni indyjskich.
Mimo tego udzielił mu się nastrój. Nie ten smętny, związany ze starym portem, ale jego własny - oczekiwania. Ekscytacji. Zhenya. Na bogów, jeśli faktycznie miałby ją tu znaleźć, jeśli miałby zamknąć dłoń na jej rękojeści, jeśli...
DOSYĆ. Spokojnie. Krok po kroku. Popytaj ludzi, tak było w instrukcji. No dobrze. To gdzie najlepiej pytać? No pewnie. W pobliskiej spelunie, gdzieżby indziej. Każdy port rządzi się przecież tymi samymi prawami, a jedno z najważniejszych mówi, że wszyscy - pracownicy portowi, marynarze czy wreszcie zagubieni turyści - prędzej czy później trafiają do karczmy. Pubu. A najczęściej po prostu do ukrywającej się przed sanepidem rudery.
Nikolai raźnym krokiem poszedł więc właśnie tam. Nieogolony, zmarnowany, ale gotów na przygodę. Jak dzieciak w rozdartych na kolanach spodniach czy... No, po prostu jak turysta niespełna rozumu. W sam raz, nie? List schował póki co zapobiegliwie do kieszeni kurtki, w dłoń chwycił zaś przewodnik i doskonale zdając sobie sprawę, jak żałośnie to wygląda, zaczepił najbardziej kompetentnego osobnika w tutejszej menelni. Kogoś, kto na oko wyglądał na człowieka obytego z morzem - jak wszyscy tutaj - i względnie inteligentnego - jako jedyny w lokalu.
- Przepraszam, że przeszkadzać, ale... - zaczął więc kulturalnie łamanym rosyjskim (trochę bardziej łamanym, niż w rzeczywistości go umiał) - ...być tu przejazdem, wycieczka, i chyba zgubić kierunek. To znaczy... - Pomachał znacząco przewodnikiem, robiąc z siebie debila pierwszej klasy. - ...Tu gdzieś być podobno jaskinia, grota taka.
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyPon 07 Mar 2016, 20:27

//P.

Na miejscu było przytłaczająco zimno. W powietrzu unosił się zapach zepsutych ryb, śmieci i czegoś, co w żadnym wypadku nie można było uznać za przyjemne. Rozpadające się zwłoki na prawej? Oby to było ciało zwierzęcia, a nie jakiegoś innego wyższego ssaka. Nikolai jednak miał pewność, że znalazł się w odpowiednim miejscu, do którego podróżował przez ostatnich kilka dni. Ważne było teraz tylko to, aby nie wpaść w jakąś pułapkę zastawioną przez tubylców, którzy śledzili Bułgara zaciekawionym spojrzeniem. Turysta? Przecież to dla nich bank pieniędzy! Musiał więc nie spuszczać ze swojej sakiewki wzroku, bo Bank Gringotta był stanowczo za daleko. Poza tym… czy pomyślał wcześniej o normalnej walucie, którą posługiwali się Mugole?
Podchodząc do siedzącego nieopodal mężczyzny, Nikolai mógł poczuć okropny odór papierosów wydobywający się ze sprzed potopowej fajki, która wciąż była w użyciu przez nieznajomego mężczyznę. Wyglądał jednak na osobę, która zdecydowanie wiedziała co się tutaj działo i gdzie ewentualnie można było iść na poszukiwania skarbów.
Czarne ślepia spoglądały na Nokolaia uważnie. Od razu wiedziały, że był cudzoziemcem, którego można świetnie wykorzystać. Oni zawsze chcieli wiedzieć co gdzie jest, a tubylcy chętnie brali od niego pieniądze. I dlatego waluta mugolska tak bardzo była mu potrzebna (rzuć sobie kostką 6-ścienną na to, czy masz walutę mugolską, czy jesteś lama i nie wziąłeś jej ze sobą - masz/nieparzyste , nie masz/parzyste).
- Mów do mnie normalnie, a nie jak do murzyna - odezwał się stary marynarz, spoglądając na mężczyznę z lekkim poirytowaniem. Jak się okazało, to całkiem dobrze znał angielski. I był rasistą. Musiał się pewnie go nauczyć po to, aby wyłudzać od ludzi coś, co było mu potrzebne, no i vice versa. Zmierzył czarnymi ślepiami Bułgara i zmarszczył siwe, krzaczaste brwi, które przysłaniały mu połowę twarzy. Za brodą błąkał się jakiś dziwny uśmiech, który raczej nie wyglądał na nic przyjemnego.
- Masz pieniądze? Jeśli tak, to wtedy porozmawiamy. Kup mi rum, duży, stary, dobry - powiedział starzec, opierając się wygodniej łokciami o blat stołu, pochylając w kierunku Nikolaia. Zmierzył go spojrzeniem ponownie, jakby tym samym szmuglował i sprawdzał, czy był użyteczny czy nie. No cóż - wyglądał na całkiem dzianego, a to był spory plus. Gorzej, jeśli nie znajdzie rumu, albo nie będzie miał czym za niego zapłacić (rzuć kostką 6-ścienną, 1-2 - udało ci się oszukać barmana galeonami, 3-4 nie znalazłeś rumu/nie kupiłeś go, 4-6 - kupiłeś rum jak normalny człowiek).
- Wtedy będziemy rozmawiać.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyPon 07 Mar 2016, 21:48

W porządku, próba zrobienia jakiegoś pierwszego wrażenia wyszła... Wyszła. Zawsze jakoś wychodzi. W tym przypadku raczej średnio, ale tak to już jest, jak się próbuje grać głupszego niż się jest. Zgrywanie idioty dla człowieka inteligentnego jest, moi drodzy, niezwykle trudne. Paradoks polega na tym, że człowiek inteligentny nie wie, kiedy osiąga dostatecznie niski poziom, a często też w ogóle nie ma pojęcia, jak do jego osiągania się zabrać. Co powiedzieć, jak się zachować i, co najważniejsze, jak być w tym wszystkim przekonującym. Asen, jak łatwo się w tej chwili domyśleć, też pojęcia o tajnikach głupoty nie miał, nic więc dziwnego, że początkowo mu nie wyszło. Niby udało mu się w jakimś stopniu zobojętnieć na niezbyt przyjemne bodźce, jakich dostarczała mu okolica - w jakimś stopniu oznaczało w tym przypadku stopień bardzo mierny, mocno ograniczony - niby też znalazł kogoś, kto wyglądał na obiecujące źródło informacji i wreszcie - niby udało mu się zagaić rozmowę, uzyskać ze strony mężczyzny jakąś odpowiedź. To wciąż jednak nie było to, czego potrzebował, prawda? Nie, zdecydowanie nie było. On chciał konkretów. Kierunkowskazu.
Osiągnięcie tego może nie będzie jednak aż tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Bo wiecie, czasem wystarczyła odpowiednia waluta. A co było taką w kontekście negocjacji z wilkami morskimi? Oczywiście. Alkohol. Szkoda, że Asen sam na to nie wpadł - podchodząc do mężczyzny z gotową butelką zarobiłby pewnie jakiegoś plusa już na wstępie. No, ale było minęło, teraz mógł co najwyżej spróbować naprawić swój dotychczasowy błąd. I tu, drodzy państwo, los się do Nikolaia uśmiechał i pokazywał, że inteligencja czasem się jednak na coś przydawała. Na co tym razem? Na to, żeby a) miał w portfelu stosowne do miejsca pieniądze w dostatecznie dużej ilości, by kusić złodziei, ale też żeby móc sobie nimi poszastać i kupować co najlepsze oraz b) wiedzieć, co kupić. Niby prosta sprawa, bo rum. Ale! Chodziło mu przecież o rum najlepszej jakości. Taki, jaki usatysfakcjonuje starcze gardło. I taki, który go zaskoczy, bo Nikolai miał dziwne wrażenie, że mężczyzna nie spodziewa się po nim rozeznania w tym temacie. I słusznie, bo Nikolai rzeczywiście się nie znał. Ale miał hajs. A za hajs, drodzy państwo, można kupić nawet brakującą wiedzę.
Bułgar odszedł więc na chwilę od stolika, by poświęcić moment na wybór alkoholu - czy raczej, wydobycie od tutejszego gospodarza, co tak naprawdę kupić powinien. I nie, żadne wybiegi w stylu najdroższe, co pan ma, poproszę nie miały tu racji bytu - przecież to najprostszy sposób na zostanie oszukanym w biały dzień. Nie, Nikolai postanowił wykorzystać te szczątkowe informacje na temat rumu, które posiadał, by po kilku mniej lub bardziej cwanych zwrotach i pytaniach dostać wreszcie to, czego potrzebował. Butelka z daleka robiła wrażenie idealnej do aktualnych potrzeb, Asen więc bez większego bólu zapłacił za nią tyle ile było trzeba i wrócił do stolika, po drodze zaopatrując się jeszcze w stosowne naczynia. Wiecie, teoretycznie mógł ograniczyć się do kupna jednej porcji, ale hej, czemu miałby? Na razie było go jeszcze stać na to, by mieć gest. Zresztą - im szybciej pieniądze wyda, tym mniejsze ryzyko, że go okradną. Proste.
- Przyjemność po mojej stronie - rzucił więc z nieznacznym rozbawieniem, gdy ponownie zasiadł przy stoliku. Po rozlaniu pierwszej kolejki do obu przyniesionych szklanek butelka spoczęła na środku blatu, a nienachalne spojrzenie Nikolaia spoczęło na zaczepionym mężczyźnie. Zależało mu na jak najszybszym wydobyciu potrzebnych informacji, ale pewnym etapów oczekiwania po prostu się nie przeskoczy. Cierpliwość była czasem wskazana i teraz był właśnie jeden z takich momentów, kiedy nie opłacało się z niej rezygnować.


Ostatnio zmieniony przez Nikolai Asen dnia Wto 08 Mar 2016, 21:23, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyPon 07 Mar 2016, 21:48

The member 'Nikolai Asen' has done the following action : Dices roll


'6-ścienna' :
Gdzieś na Syberii - Port  KgiWIZL Gdzieś na Syberii - Port  7X1pYBN
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyWto 08 Mar 2016, 23:01

//P.

Stary marynarz obserwował turystę uważnie. Co chwilę się uśmiechał, zaciągając jednocześnie dymem tytoniowym. Śmierdział okropnie. Tytoń i zapach cebuli był wręcz okropnie drażniący, a to już nie sugerowało nic dobrego. Jednak osobnik nie odezwał się nawet słowem. Spoglądał tylko na niego i pił, spoglądał i pił. Kolejny kubek, następny, aby w końcu uśmiechnąć się jeszcze szerzej i wyciągnąć rękę, aby chwycić Nikolaia za brodę, mocno zaciskając oślizgłe paluchy na jego policzkach i powoli kierując głowę w stronę mężczyzny, stojącego niedaleko starego wraku statku.
- To jest ktoś, kogo szukasz. Wyczuwam w tobie niesamowitą magię, dziecko. Jednak ostrożnie. Nikomu tutaj nie ufaj, oprócz niego. Ponoć czekał na ciebie i kazał mi cię do niego przyprowadzić, oczywiście powiedział, że ty zapłacisz. Dlatego rum jest bardzo dobrą zapłatą - powiedział w końcu staruszek, uśmiechając się szeroko, ponownie ukazując czarne, stare zęby, po czym puścił Bułgara, następnie chwytając po raz kolejny kubek z rumem. Wypił go jednym haustem, a następnie wstał, ponownie wdychając i wydychając okropnie duszący dym tytoniowy, który szczypał wręcz w oczy. W połączeniu z niesamowitym zimnem było to wręcz niekomfortowe. Wskazana przez starca nie ruszała się z miejsca. Nawet się nie rozglądała. Spoglądała w dal, za morze i rzeczywiście wyglądała tak, jakby na kogoś czekała. Ubiór i ogólna aparycja świadczyły o tym, że nie pochodził z tych okolic. Bardziej kraje Skandynawskie się kłaniały, jednak tego musiał się dowiedzieć sam.
- Ostrożnie z przygodami. Na takich czarodziejów, żądnych szaleństwa jeszcze nie spotkało nic dobrego - dodał marynarz, podchodząc bliżej Nikolaia, pochylając się nad nim, uśmiechając się znów szpetnie. Stanął blisko, jednak dosłownie na moment. Bułgar nie poczuł, jak coś zostało mu włożone do kieszeni kurtki. Rosjanin popchnął go w stronę osoby, która teoretycznie na niego czekała, jednak czy faktycznie była to prawda? Zanim Niko jednak się odwrócił w stronę marynarza, aby się od niego ewentualnie odsunąć, mężczyzna już ruszył gdzieś w swoją stronę i nie oglądał się nawet na chwilę za siebie.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptySro 09 Mar 2016, 11:48

To był naprawdę spory test cierpliwości, ale Nikolai wszystkie siły włożył w to, by zdać go lepiej niż poprzednią próbę. Gdy marynarz żłopał kolejne porcje rumu, zakąszając je jednocześnie tytoniowym dymem, Asen ograniczył się do jednej, grzecznościowej szklaneczki i czekania. Coraz bardziej drażniącego, coraz trudniejszego oczekiwania na konkrety. Konkrety, których swoją drogą mógł nie dostać - zgrywanie ważniejszego i wiedzącego więcej niż wiedziało się w rzeczywistości było przecież także znanym sposobem na dojenie głupiutkich turystów z pieniędzy. Bułgar podjął jednak ryzyko, bo tak naprawdę nie miał przecież innego wyjścia. Poza krótką, otrzymaną notką nie miał nic, co mogłoby mu wskazać odpowiedni kierunek. Musiał pytać, a skoro tak, to musiał też ostrożnie komuś zaufać i na własnej skórze przekonać się, czy popełnia błąd czy też nie.
Tym razem okazało się, że chyba jednak decyzję podjął słuszną. Instynktownie chciał się wprawdzie odsunąć, wyrwać z uścisku dłoni mężczyzny i tylko sile woli zawdzięczał to, że tego nie zrobił. I że nie skrzywił się niekulturalnie, choć opary otaczające starca zdecydowanie nie stały nawet obok Chanel No. 5. I cofnięcie się, i wyrażenie jakiegokolwiek aroganckiego niezadowolenia mogłoby zrujnować jego starania, a Asenowi przecież zależało. Gdy zaś rzeczywiście chciał coś osiągnąć, gotów był na bardzo wiele.
Także na ukrywanie swego zaskoczenia. Naturalną reakcją na oznajmienie marynarza dotyczące magii byłoby znaczące uniesienie brwi i tym samym nieme przytaknięcie, że przynajmniej w jakimś stopniu wie, o czym mężczyzna mówi. Nikolai jednak na podobną reakcję sobie nie pozwolił. Wstając od stołu uśmiechnął się tylko nieznacznie, ni to przytakując, ni to negując stwierdzenie nieznajomego. Z jednej strony rzeczywiście mógł założyć, że magia nie jest marynarzowi obca, z drugiej jednak - iluż wariatów paplających co im ślina na język przyniesie kryło się wśród mugoli? Właśnie, dość wielu, przez co niczego nie można było być pewnym.
- Dziękuję - rzucił więc Asen kulturalnie, jeszcze kilka chwil spędzając w towarzystwie marynarza. Jego kolejne komentarze... Cóż, Bułgar ponownie uśmiechnął się lekko. - Postaram się o tym pamiętać - zapewnił niezobowiązująco, by już w kolejnej chwili zwrócić się ku wskazanemu mu mężczyźnie. Nie miał pojęcia kto to jest, nie miał pojęcia dlaczego tamten miałby na niego czekać i w ogóle cokolwiek o nim wiedzieć. Mimo tego... Oglądając się przez ramię dostrzegł oddalającą się postać starca, co zmusiło go do zamknięcia otwartych już do jakiegoś pytania ust. No dobrze. Nie pozostało chyba nic innego, jak zawrzeć kolejną znajomość.
Wymijając innych kręcących się w porcie ludzi oraz zachowując należytą ostrożność w kwestii pieniędzy, które wolał jednak zatrzymać jeszcze w swoim portfelu dotarł wreszcie do nieznajomego i po prostu stanął u jego boku, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
- Wychodzi na to, że zna mnie pan lepiej niż ja pana - stwierdził spokojnie płynnym angielskim nie spoglądając na swego nowego rozmówcę, ale za przykładem tamtego - w dal, na morze.
Hallvard Olav Fimmel
Hallvard Olav Fimmel

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyNie 13 Mar 2016, 15:18

Czarny Pan dał mu wolną rękę na pewnego rodzaju działania. Poza tym należał do jednych z tych ważniejszych jednostek, które służyły w dobrej sprawie tępienia mugolaków i zdrajców krwi. Jemu może nie do końca chodziło stricte o wytępienie wszystkiego, co zagraża czystości krwi czarodziejów, ale zdecydowanie ważny był dla niego ród. A im bardziej przysłużył się w sprawy śmierciożerców, tym bardziej miał gwarancję, że będzie to w przyszłości sowicie wynagrodzone. Może i jedna z córek miała już krew zmieszaną z genem likantropii, to Aria wciąż była czysta jak łza. Jeszcze nie było nic do końca straconego. Miał plany wobec obydwu córek. Wystarczyło tylko wdrożyć swój plan w życie podczas najbliższej wizyty dziewcząt w domu. Teraz miał jednak chwilę na relaks. A jeśli ktoś zastanawiał się jak wyglądał relaks Hallvarda Fimmela, to lepiej niech się zastanowi, czy faktycznie chce wiedzieć. Już sam fakt, że znalazł się w porcie na Syberii nie świadczyło o normalnych zainteresowaniach śmierciożercy.
O szalonym poszukiwaczu dziwnego artefaktu usłyszał przypadkowo w dzielnicy Śmiertelnego Nokturnu. Większość czarodziejów się z niego naśmiewała, podkreślając, że tylko głupcy szukają czegoś, co być może w ogóle nie istnieje. Szybko się dowiedział jak miał na imię, gdzie mieszka i gdzie pracuje. Plotki i bardzo pożyteczne informacje szybko się rozchodziły, szczególnie w tej dzielnicy, gdzie nie istniało coś takiego jak moralność i poszanowanie prywatności.
I tak o to wystarczyła tylko jedna sowa, w dodatku anonimowa i … jego ofiara pojawiła się kilka dni później w porcie, na Syberii. Osobiście Hallvard nie podchodził do tego zbytnio optymistycznie, wiedząc, że większość ludzi raczej nie rzuca wszystkiego i nie biegnie na spotkanie z… no właśnie, z kim? Okazało się, że jednak istnieją jeszcze ludzie ze znikomym instynktem samozachowawczym.
Gdy jego ofiara podeszła do niego, gdy tak stał na brzegu i spoglądał za horyzont, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, który szybko zniknął. Spojrzał na wariata i kiwnął w jego kierunku głową. Zapowiadała się całkiem interesująca zabawa, w której to on zdecydowanie nie będzie się nudził.
- Czy znam? Być może. Jeśli napisałem do ciebie w sam wiesz jakiej sprawie, to zdecydowanie cię znam - powiedział, od razu przechodząc na ty, nie zwracając uwagi na głupie formalne, grzecznościowe zwroty. Przechylił głowę lekko w bok, mierząc mężczyznę spojrzeniem. Jeśli go nic nie nie myliło, to właśnie stał przed nim samobójca.
- Jeśli mam być szczery, to nie spodziewałem się, że przyjedziesz i to dokładnie tak, jak było napisane w liście, zgodnie ze wskazówkami - przyznał, wiedząc, że na początku wystarczyło tylko nawiązać jakieś dobre więzi i przełamać wrażenie pierwszego spotkania z nieznajomym. Schował ręce do kieszeni spodni, obserwując mężczyznę z zainteresowaniem wymalowanych w jasnych oczach. Przez chwilę milczał, zastanawiając się, czy to aby nie podstęp z jego strony. W pogotowiu cały czas miał przygotowaną różdżkę, którą ukrywał w kieszeni czarnej, skórzanej kurtki. Takie temperatury były dla niego zdecydowanie normalne.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyNie 13 Mar 2016, 20:58

Z pewnością nie powinien tu być - wiedział to każdy, kto miał choć trochę oleju w głowie. Nie rzucało się obowiązków tylko dlatego, że dostało się jakiś wybitnie podejrzany list. Nie rezygnowało się z komfortu własnego mieszkania na rzecz kilkudniowej podróży w warunkach co najmniej marnych, nie gnało się naprzeciw czemuś, co już z daleka śmierdziało podstępem. Nikolai jednak to właśnie uczynił, co tylko podkreśliło słuszność komentarzy, z jakimi spotykał się czy to w lokalach Nokturnu, czy gdziekolwiek indziej, gdzie zdążył już węszyć. Z jednej strony szanowany jako łamacz klątw - znał się przecież na swojej robocie, znał się na tyle dobrze, by ani jego miejsce pracy, ani też miejsce zamieszkania nie było w zasadzie tajemnicą - z drugiej wyśmiewany jako szaleniec. Bo szukał czegoś, co najprawdopodobniej nie istniało. Tracił życie na wędrówki skazane na porażkę. Zhenya. Legenda, przez którą kiedyś najpewniej zejdzie z tego padołu śmiertelności, nigdy nie zrealizowawszy swego marzenia.
Podoba świadomość nie przeszkadzała mu jednak w kontynuowaniu swych udręk., nie powstrzymywała go przed ładowaniem się w niepożądane towarzystwo. Takie, jak na przykład teraz. Nie miał pojęcia, z kim tak naprawdę ma do czynienia, ale nie trzeba było być bystrzakiem by nabrać podejrzeń. Asen też je nabrał, to jasne. Z tym, że nie poskutkowało to niczym rozsądnym, niczym dobrze przemyślanym, jak na przykład decyzją o powrocie do Anglii.
- A jednak jestem. - Po chwili obserwowania morskich fal obejrzał się na nieznajomego. Przejście na ty mu nie przeszkadzało, tym niemniej nie dał się złapać na pozornie sympatyczne zainicjowanie rozmowy. Umówmy się, nie był tu by zawierać nowe znajomości i chyba oboje o tym wiedzieli, prawda? Grzeczność grzecznością, ale do całej tej farsy Bułgar podchodził raczej jak do... spotkania biznesowego, powiedzmy. Najdziwniejszego i najbardziej śmierdzącego pułapką, w jakim dotąd zdarzyło mu się uczestniczyć. Pozwolił więc sobie na nieznaczny, kulturalny uśmiech, ale na niewiele więcej. Naprawdę, gdyby chciał popracować nad swoim życiem towarzyskim, uczyniłby to w znacznie przyjemniejszych okolicznościach. Mrozy Syberii mu nie odpowiadały, podobnie jak specyficzna, odstręczająca raczej atmosfera starego portu.
- Co więc możesz mi powiedzieć? - zapytał spokojnie. Do tego momentu zdążył się już spiąć nieco zarówno w wyrazie ostrożnego zaniepokojenia, jak też - znacznie bardziej - rosnącego, niecierpliwego wyczekiwania. Jeśli istniała jakaś szansa, jakakolwiek, że gdzieś niedaleko mógł znajdować się poszukiwany przez niego artefakt, Nikolai musiał to sprawdzić. Musiał, do cholery. - O grocie. O mojej zgubie. - Uśmiechnął się leniwie. Zguba. Przecież nigdy nie widział miecza na oczy, nie wiedział nawet, jak dokładnie miałby on wyglądać - opierał się jedynie na jednym obrazie nieznanego autora i samej nazwie, która powinna być wyryta na rękojeści czy ostrzu.
Hallvard Olav Fimmel
Hallvard Olav Fimmel

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyWto 15 Mar 2016, 20:38

Hallvard przyglądał się swojemu towarzyszowi z zaintrygowaniem. Wiedział, że po świecie chodziły istoty, które już dawno powinny leżeć pod ziemią, a mimo to coś wciąż uparcie trzymało ich twardo na jej powierzchni. Osobnik przed nim, Asen, wydawał się właśnie taką jednostką, która jakimś cudem potrafiła uniknąć ostatecznego spotkania ze śmiercią, wciąż zgrabnie jej uciekając. Kto normalny, przynajmniej trochę, był w stanie rzucić wszystko i przyjechać właśnie tutaj, do tego miejsca, nie mając w ogóle pewności, że list nie był fałszywką?
Panie i Panowie, o to mamy zwycięzcę i przyszłego zdobywcę nagrody Darwina!
Norweg nie odpowiedział od razu na uporczywe pytania mężczyzny, któremu najwidoczniej gdzieś się niesamowicie spieszyło. Jeśli naprawdę zależało mu na tym, po co tutaj przyjechał, a wiedział, że właśnie tak było, to poczeka. Chwilę, może dwie. Fimmel miał tendencje do sprawdzania wytrzymałości i cierpliwości swojego rozmówcy. Jeśli chodzi o tę drugą cechę, to Nikolaiowi bardzo jej brakowało, jednak nigdy nie było za późno, aby poćwiczyć. W końcu nigdzie się bez niego nie wybierze, nie mając żadnych wartościowych informacji. Nie, żeby te, które posiadał śmierciożerca miały jakąkolwiek wartość dla biednej ofiary. Odpalił się papierosa i zaciągnął się dymem tytoniowym, spoglądając bez przerwy na rozmówcę. Widział, jak jego twarz się zmienia w geście zniecierpliwienia. No cóż. Jak wcześniej wspominał - cierpliwość była jedną z największych cnot. Dopiero gdy dopalił papierosa i zgniótł go butem, schował ręce do kieszeni spodni i ruszył przed siebie, gestem głowy nakazując, żeby ten poszedł za nim.
- Powiedziałeś coś o twojej zgubie? Mi się wydawało, że nigdy tego artefaktu na oczy nie widziałeś, więc jak możesz mówić o czymś, że jest twoje, skoro twoje nigdy nie było? - spytał całkowicie formalnie, uśmiechając się kątem ust dosłownie przez sekundę. Takie temperatury, jakie panowały na Syberii zdecydowanie poprawiały jego samopoczucie, w przeciwieństwie do marnej zimy, która panowała na Wyspach Brytyjskich. Zerknął przez ramię na Nikolaia, aby się upewnić, czy szedł za nim, aby móc kontynuować swój wywód. W końcu nie mógł dłużej pozwolić, żeby ktoś się tak bardzo niecierpliwił i czekał na udzielenie mu konkretnych informacji. Dziwne, że nawet nie zapytał o nagrodę za to, że ktoś mu pomógł znaleźć coś tak cennego. Niegrzecznie z jego strony, bardzo niegrzecznie. W głowie Hallvarda co rusz pojawiały się obrazy, które zdecydowanie nie spodobałyby się nikomu o zdrowych zmysłach i chociażby minimalnym poczuciem moralności i etyki. No cóż, nie każdy był tak twardy.
- Doszły mnie słuchy, że jest taka jedna grota w puszczy Syberyjskiej, gdzie jakikolwiek czarodziej, znajdujący się w pobliżu zaczyna tracić zmysły, jeśli nie jest wystarczająco silny psychicznie. Powracają zupełnie szaleni i opowiadają niestworzone historie, albo po prostu umierają już tam w środku. Nie działa to na mugoli, bo co rusz jakiś wędrowiec znajduje martwe ciała w okolicy. Ewidentnie jest to sprawka jakiegoś zaklętego przedmiotu, który sprawia, że osoby słabe umysłowo po prostu nie dają rady - wyjaśnił, chowając ręce do kieszeni dosłownie na chwilę, aby zaraz później wyjąć kolejnego papierosa i odpalić go różdżką. Zaciągnął się ponownie dymem tytoniowym i przechył głowę lekko w bok spoglądając na Asena jasnymi ślepiami, które nie wyrażały zupełnie nic. Idealnie potrafił ukrywać złe zamiary. A miał ich naprawdę sporo.
- Zdecydowany?
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyCzw 17 Mar 2016, 20:12

Rzeczywiście, Nikolaiowi na cierpliwości brakowało... Nie, wróć. On był w cholerę niecierpliwy. Jak w przypadku swej codziennej pracy, rozwiązywania kolejnych zagadek czy nawet w sytuacji zdobywania kolejnych przedmiotów do swej skrytej przed światem kolekcji potrafił być istną oazą spokoju, cwanym lisem bawiącym się rozgrywkami i negocjacjami, tak teraz, w przypadku Zhenyi, o czymś podobnym nie było mowy. To trochę paradoks, w końcu wspomniane ostrze było najważniejszym z jego marzeń - tym bardziej powinien więc się starać, zachowywać klasę, dążyć do celu małymi kroczkami. Tylko, że nie umiał. Nie i już.
Nic więc dziwnego, że postawa nieznajomego go drażniła. Oczywiście, był świadom, że mężczyzna - Szwed? Norweg? - gra z nim celowo, że świadomie wystawia jego siłę woli na próbę, że bawi się aż nadto widoczną, bułgarską irytacją. Ta świadomość jednak w niczym mu nie pomagała. Nabieranie wolnych, mroźnych oddechów było trudne, wręcz bolesne, a przemarznięte dłonie mimowolnie zaciskały się w pięści. Bo Asen, drodzy państwo, w tym jednym temacie musiał mieć wszystko na już, teraz. W tej jednej kwestii nie umiał grać i nie umiał czekać.
Ale teraz musiał, prawda? Musiał, bo przecież nie miał pojęcia gdzie iść, co robić. Nie wiedział przecież... Nic. Nic nie wiedział i już samo to powinno nakłonić go do machnięcia na to wszystko ręką, do powrotu do domu. Ale nie, oczywiście, że tego nie zrobi. Bo był szaleńcem. Bo w przypadku tego jednego punktu był zupełnie obłąkany.
- To nie ma znaczenia - odpowiedział więc spokojnie, na tyle spokojnie, na ile mógł, choć tym razem nie pokusił się o spoglądanie na swojego rozmówcę. Zerknął na niego tylko raz, potem koncentrując się na drodze przed nimi, widocznej ponad ramieniem nieznajomego.
- Nie ma znaczenia, że nie widziałem - powtórzył, dobrze wiedząc, że jego słowa brzmią źle, że tylko podkreślają teorię o szaleństwie. Ale, na Merlina, może to nie tylko teoria. Może faktycznie był szalony. Ostatecznie każdy w jakiś sposób był, nieprawdaż? 
Zresztą, w końcu przeszli do konkretów. Konkretów, wśród których nie było mowy o nagrodzie. Że być powinno? Tak, być może. Ale Nikolai nie wynagradzał kogoś, kto na to nie zasługiwał. Gdyby faktycznie Zhenya trafiła wreszcie w jego ręce, gdyby mógł ją dotknąć, potwierdzić autentyczność, upewnić się, że nie jest iluzją... Tak, wtedy rzeczywiście mógłby odwdzięczyć się temu, kto wskazał mu ścieżkę do artefaktu. Ale nie teraz. Nie w tej chwili, kiedy nie miał nic, zupełni nic.
W milczeniu wysłuchał więc opisu nieznajomego, w duchu zastanawiając się nie tyle nad tym, czy będzie w stanie stawić czoła podobnej klątwie, ale czy coś takiego mogło być wywoływane właśnie przez poszukiwany miecz. Jeśli broń rzeczywiście istniała, szło by to w parze z faktem jej magicznych właściwości. Ostrze miało być przeklęte, a ten opis... To byłoby możliwe. Podobna broń, nawet w rękach mugola, w zaskakujący sposób mogłaby utorować mu drogę na carski tron, jednocześnie oszczędzając jego samego.. Asen I, który miał być prawowitym właścicielem oręża, miał przecież poprowadzić lud przeciw Bizancjum, stać za powstaniem niezależnego carstwa bułgarskiego. Broń sprowadzająca szaleństwo na czarodziejów mogła... Mogła. To było możliwe.
- Oczywiście, - Istniała tylko jedna odpowiedź, jakiej mógł więc udzielić. Jedna odpowiedź, której nikt normalny by nie udzielił. Szaleństwo. Próba siły woli. Tylko ktoś zupełnie zaślepiony mógł porywać się na coś takiego, dać się poprowadzić na swego rodzaju osąd. Ale ustaliliśmy już przecież, że Nikolai był obłąkany - przynajmniej w pewnym stopniu, wystarczającym, by popchnąć go do podobnej brawury, podobnego braku rozsądku.
Hallvard Olav Fimmel
Hallvard Olav Fimmel

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyWto 29 Mar 2016, 17:18

Hallvard nie powstrzymywał się przed okazaniem zadowolenia. Po co? Trzeba było jak najbardziej doceniać zdecydowanie ludzi, a już szczególnie, kiedy obdarzają cię zaufaniem. Wystarczyło teraz zagrać odpowiednią melodię i zaczynali tańczyć, dokładnie tak, jak chciał. Asen był jednym z nich, a Norweg bardzo doceniał fakt, że los był mu tak bardzo dzisiaj przychylny. Z resztą, zawsze dostawał tego, czego chciał. A teraz chciał oczywistego - życia tego człowieka, które bardzo mu się przyda w przyszłości.
- Nie ma więc na co czekać - powiedział Hallvard, a następnie rzucił papierosa na śnieg i przydeptał go, a chwilę później wyjął kolejnego, jak gdyby nigdy nic. Ruszył na przód, nie rozglądając się za siebie, doskonale wiedząc, że Asen będzie szedł za nim. A gdyby chciał jednak zmienić zdanie, to Fimmel nie będzie miał innego wyboru, jak szybkie złapanie go i skrócenie zabawy, którą tak starannie zaplanował. Nikt jednak nie lubił jak psuły mu się plany, dlatego też Hallvard zdecydowanie nie byłby osobą zachwyconą tym, jak się sprawy potoczyły.
Szli długo, nie używając teleportacji. Dla śmierciożercy nie miało to znaczenia, był zahartowanym mężczyzną, który całe swoje życie przemierzał przeróżne długie, ciężkie szlaki, szczególnie podczas mroźnej zimy. Zwyczaje rodzinne tego wymagały, aby się do nich stosować i nie odbierać od ogólnie przyjętych zasad uznanych jako normy, którymi trzeba było się całe życie kierować. Nie zagadał do swojego towarzysza przez całą podróż, nie rozglądał się na boki, nie podziwiał widoków. Po prostu szedł do celu, aby tam dokonać ostatecznej części swojego planu, który owocował w naprawdę wspaniałe fajerwerki.

Dotarli na miejsce.


Tajemnicza jaskinia, która jest oddalona od portu kilkadziesiąt kilometrów. Już przy wejściu można poczuć tajemniczą energię, która wręcz zapiera dech w piersiach. Wejście jest wielkie, słychać jakieś dźwięki wydobywające się z głębi jaskini, w dodatku strasznie wiało.


Dopiero gdy zatrzymali się przed wielką jaskinią, Norweg powoli podniósł wzrok na Asena, odpalając kolejnego papierosa. Podczas podróży wypalił ich chyba z pięć, jak nie więcej. Zmierzył Bułgara krótkim, krytycznym spojrzeniem, a następnie schował ręce do kieszeni skórzanej kurtki.
- Gdy tam wejdziemy będziesz musiał w pewnym momencie działać sam. Być może stracisz zmysły, a ja nie jestem tutaj po to, aby cię ratować. Mam nadzieję, że sprawy trzymają się jasno? - powiedział w końcu, nie czekając jednak na jego odpowiedź. Wszedł do środka, ostrożnie stawiając jedną nogę za drugą. Było ślisko i łatwo można było złamać sobie nogę albo rozwalić głowę na wystających ostrych krawędziach.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyWto 29 Mar 2016, 20:32

No nareszcie. Świetnie. Rzeczywiście nie było na co czekać, rzeczywiście nie było powodu, dla którego mieliby przedłużać. Doskonale, że nieznajomy informator też to pojął i nie wystawiał cierpliwości Nikolaia na dalsze próby. Oczywiście, Asen te testy by przeszedł - mogło przecież chodzić o coś, co stanowiło cel jego życia, to logiczne, że nie mógł więc zaprzepaścić okazji przez zwykłe zniecierpliwienie - tym niemniej byłby po tym zmęczony, bardzo zmęczony. I wściekły, wściekły na pewno też.
Tak czy inaczej na razie mu tego oszczędzono. Nieznajomy mężczyzna postanowił wreszcie pokazać mu drogę i... Daleko. Może nie bardzo daleko, ale jednak dalej, niż Nikolai zwykł chodzić. To, że po pokonaniu dystansu dzielącego jaskinię od portu zdyszał się tylko trochę, a nie jak pozbawiony leków astmatyk, mógł zawdzięczać jedynie własnej pracy. Trochę zwiedzania piramid, trochę wspinania się po różnych dziwnych konstrukcjach, trochę wędrówek i czołgania się przez zapomniane kąty świata - tylko dlatego, że gdzieś była klątwa, którą trzeba było złamać. Którą gobliny chciały, żeby złamał, bo mogła chronić - zazwyczaj chroniła - skarby. Tylko dzięki tym wycieczkom nie padł na twarz i był zdolny nadal myśleć. To... W porządku, fanaberie jego pracodawców wreszcie się do czegoś przydały. Do czegoś więcej, niż tylko zapewnienie mu etatu.
Nie zmieniało to jednak faktu, że od swego przewodnika zmęczony był z pewnością bardziej. Nie umierał tu może i gdyby było trzeba, gotów byłby iść jeszcze dalej (może nie drugie tyle, ale jeszcze kawałek), tym niemniej potrzebował chwili, by znów odzyskać koncentrację. Tyle dobrego, że nie musiał dzielić swej uwagi na rozmowę - tej nie podjął, a i nieznajomy był małomówny. I dobrze. To było teraz wygodne. A że może rozsądnym byłoby zadanie kilku pytań? Nie, Asen tak nie pracował. Nie chciał, by ktoś mu cokolwiek tłumaczył, dzielił się własnymi, często niepoprawnymi, domysłami. Mieli klątwę? W porządku, Nikolai się z nią zmierzy. Zrobi to jednak od zera, poznając ją samodzielnie od początku. Bez żadnych wspomagających go teorii, bez podpowiedzi, które mogły być mylne. Bo, szczerze mówiąc, Bułgar po prostu nie wierzył opiniom innym niż swoje.
W efekcie gdy dotarli na miejsce, mężczyzna odetchnął głęboko, mimowolnie zacisnął dłoń na schowanej w kieszeni spodni różdżce i skinął lekko głową, pozwalając sobie na lekki uśmiech. Uśmiech, drodzy państwo, nie szaleństwa, a po prostu rozbawienia.
- Nie oczekuję ratunku - stwierdził lekko i nie było w tym ani grama kłamstwa. Gdy ryzykował, robił to świadom potencjalnych konsekwencji, jakie mogą z tego wyniknąć. Nie liczył na to, że ktoś będzie wyciągał go z bagna, w które sam wpadnie - tym bardziej, że będzie robił to nieznajomy. Nie, Asen ani przez chwilę nie oczekiwał od swego przewodnika pomocy innej, jak tej dotyczącej pokazania mu drogi. To, co będzie potem... Nikolai gotów był udźwignąć to sam, jak zawsze. No, a przynajmniej spróbować.
Ruszył więc za blondynem bez zgłaszania jakichkolwiek dodatkowych wątpliwości. Zresztą rozmowa w tych okolicznościach byłaby tylko niepotrzebnym utrudnieniem - ścieżka wgłąb jaskini była niebezpieczna sama w sobie, nie trzeba było się dodatkowo rozpraszać. Bułgar skupił się więc na tym, by po prostu się nie połamać - to akurat byłoby żałosne, nie dotrzeć nawet do celu swej wędrówki tylko dlatego, że wyłożył się na lodzie i rozpadł na części - a wszystko inne pozostawił na później, kiedy już będzie czas myśleć o czymkolwiek innym niż ostrożne stawianie kolejnych kroków.
Hallvard Olav Fimmel
Hallvard Olav Fimmel

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyPią 01 Kwi 2016, 00:21

Szli przez dłuższy czas, schodzili coraz głębiej. Hallvard w pewnym momencie musiał zacząć świecić różdżką, nakazując to samo Asenowi, aby przypadkiem w ciemnościach nie złamał sobie jeden z nich nogi, albo nie utknął w szczelinach w kamiennym podłożu, których było całe mnóstwo. Wystarczył tylko zły krok, a mogli złamać sobie nogę i to byłby koniec ich przygody. Kto wie co się kryło głębiej w jaskini? Hallvard przemierzał nierówności bez problemu. Myślałoby się nawet, że znał to miejsce jak własną kieszeń i nie sprawia mu nic trudności. Obejrzał się za Asenem tylko raz - na początku, przy wejściu. Później już nawet na chwilę nie zwrócił na niego uwagi, nie patrzył czy sobie radzi. Jeśli nie, to nie był godny jego uwagi, a co za tym idzie… z pewnością zostawiłby go w tym miejscu na pewną śmierć. Testował go i Nikolai nic nie podejrzewał. Wszystko było idealnie ukartowane, a ktoś taki jak on Fimmelowi bardzo się przyda. Działanie pod przykrywką dawało większe pole do manewru, zyskanie więcej informacji. Szczególnie, że doszły go słuchy, że pan Asen miał kontakty u Aurorów, a to dawało jeszcze większe profity. Wszystko w swoim czasie. Wystarczyła odrobina cierpliwości, aby móc dostać to czego chciał. A chciał wiele. Na szczęście Bułgar był w stanie mu to dać, a to owocowało naprawdę bardzo dobrą współpracą.
W końcu, po wielu długich minutach, znaleźli się w wielkiej, kamiennej komnacie, która wydawała się zupełnie oderwana od rzeczywistości. Była zimna, ogarnięta jakąś przerażającą mocą, przenikającą czarodzieja niemalże na wskroś. Norweg zrobił krok w bok, aby Nikolai mógł wejść głębiej pomieszczenia, dając mu możliwość rozejrzenia się dookoła, dostrzeżenia tego, czego zwykły czarodziej nie mógł. Bułgara nic nie powstrzymało przed przyjściem tutaj. Mógł więc się cieszyć i nazywać siebie niepokonanym. Bo to on się tutaj znalazł, on był jedyną osobą, której było dane dotknąć tego, co się tutaj znajdowało.
Fimmel usiadł na wielkim kamieniu tuż przy wejściu do pomieszczenia. Obserwował Asena z coraz to szerszym uśmiechem na twarzy. Był niemalże pewien, że mężczyzna jest tak zaaferowany całą tą sytuacją, że nie zauważy zmiany nastawienia śmierciożercy. W końcu przed nim leżał na kamiennym ołtarzu stalowy miecz z pięknymi, wymyślnymi ornamentami i znakami ciągnącymi się od jednego końca do drugiego, tworząc tym samym swoiste, fantazyjne pismo. Wyglądało na starożytne.
- Uważaj na to. To przeklęty przedmiot - powiedział Hallvard, obserwując z lekkim rozbawieniem całe to przedstawienie. Wątpił raczej, że Asen go posłucha i będzie uważał. W końcu był osobą zupełnie pozbawioną instynktu samozachowawczego. Wystarczyło tylko poczekać. Wyciągnął więc papierosa z kieszeni i odpalił go różdżką, spoglądając z zainteresowaniem w stronę swojego nowego przyjaciela.
Przedstawienie czas zacząć!

Kochana, rzucasz kostkami 6-ściennymi!
W razie gdy Asen zdecyduje się dotknąć artefaktu, to:
1 - zostanie niezwykle poparzony w dłoń, która odmawia mu posłuszeństwa i zaczyna robić dziwne wywijasy tak szalenie, że wyłamujesz ją sobie ze stawów! Dosłownie.
2 - masz wrażenie, że ktoś jest w twoim brzuchu i chce cię rozerwać od wewnątrz.
3 - odrzuca cię moc artefaktu, przelatujesz przez połowę komnaty, dostajesz palpitacji serca, toczy się z twoich ust piana
4 - masz wrażenie, że pod twoją skórą chodzą larwy, widzisz je gołym okiem, jak próbują się wydostać na zewnątrz
5 - nagle tracisz orientacje w terenie, nie wiesz gdzie jesteś i jedyne co chcesz zrobić, to pociąć sobie ostrzem ciało.
6 - chcesz wymiotować, jednak nie możesz. Masz wrażenie, że w twoich ustach siedzi gniazdo szerszeni i bardzo boleśnie ranią twoją jamę ustną.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  EmptyPią 01 Kwi 2016, 17:45

Nikolai był głupi, ale nie aż tak. Zhenya była jego obsesją, jednak nawet ona nie byłaby w stanie wyprzeć z głowy Bułgara tego, kim był i czym zajmował się od ponad dwudziestu lat. Rozpoczynając swą przygodę z klątwami zaraz po ukończeniu Durmstrangu miał dość czasu, by pojąć wszystkie rządzące nimi zasady i oswoić się z metodyką postępowania. I jakkolwiek teorii na temat najskuteczniejszych sposobów pochodzenia do uroków było bardzo wiele, żadna nie uwzględniała sytuacji, w której łamacz rzuca się na artefakt jak głupi i bierze go w swoje niczym niechronione, zachłanne rączki.
Podążając ostrożnie za swym przewodnikiem, nieszczególnie przejmował się jego towarzystwem. Umówmy się, nie był tu po to, by zawierać jakiekolwiek nowe znajomości - liczył się miecz. Miecz. Cholera, rzeczywiście chodziło o broń.
Widok spoczywającego na ołtarzu ostrza wyraźnie go uderzył. Oczywiście, nie mógł wiedzieć, czy to tego okazu właśnie szuka - jedyna przedstawiająca Zhenyę rycina, którą znał, pochodziła sprzed wielu wieków i nie była raczej wystarczająco wiarygodnym obrazem - to jednak, co wiedział, to że ma do czynienia z artefaktem. Prawdopodobnie silnym, jeśli mógł wnioskować po delikatnych wibracjach zgromadzonej w jaskini mocy. I wiecie co? To w jakiś sposób wynagradzałoby nawet ewentualne rozczarowanie, gdyby miecz był po prostu jakimś mieczem, a nie tym konkretnym. Bo Asen zbierał takie rzeczy. Zbierał je, analizował i cieszył się nimi jak każdy dumny posiadacz. Leżące teraz na ołtarzu ostrze, niezależnie od tego, jakie imię by nosiło - jeżeli w ogóle by je miało - doskonale by się w jego kolekcję wpasowywało.
W efekcie Nikolai rzeczywiście nie zauważył zmiany nastawienia prowadzącego go mężczyzny. Marszcząc brwi w zamyśleniu postąpił kilka ostrożnych kroków na przód, by zbliżyć się do ołtarza i... Nie, nie zacisnął dłoni na rękojeści jak ostatni idiota. Był pozbawiony sporej części instynktu samozachowawczego, racja, ale nie całości. Zresztą, nie zapominajmy, że on naprawdę znał się na swojej robocie. Znał się na tyle dobrze, by profesjonalizm skutecznie równoważył szaleńcze zapędy, przynajmniej w bezpośrednim kontakcie z artefaktem.
Ostatecznie więc Bułgar zatrzymał się przy samym ołtarzu, zamiast jednak wyciągnąć łapczywe rączki po miecz, po prostu się nad nim pochylił. Z uwagą przyglądając się każdemu milimetrowi broni, nie odzywał się ani słowem, skupiając się tylko na początkowych oględzinach. W którymś momencie dobył też własną różdżkę, rzeźbiona rękojeść wygodnie ułożyła się w dłoni. Płynny ruch nadgarstka i rzucone niewerbalnie zaklęcie miało, przynajmniej w założeniu, rozjaśnić nieco kwestię klątwy. Nikolai żył przecież z łamania podobnych, wiążących zaklęć i wiedział, że podstawą jest zapoznanie się z tym, z czym ma się do czynienia. Działanie na ślepo nigdy nie przyniosło nikomu nic dobrego, a już z pewnością nie łamaczom klątw. Bułgar ze spokojem powiódł więc różdżką ponad wylegującym się na ołtarzu ostrzem, próbując prześledzić bieg nici składających się na kłębek ostatecznego, ciążącego na broni uroku.
A jego tajemniczy przewodnik? Cóż, w tej chwili nieszczególnie zwracał na niego uwagę. Mężczyzna nie był w końcu tak interesujący jak miecz.

Sesja zamrożona z powodu nieobecności jednego z graczy.


Ostatnio zmieniony przez Nikolai Asen dnia Pią 01 Kwi 2016, 17:47, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Gdzieś na Syberii - Port  Empty
PisanieTemat: Re: Gdzieś na Syberii - Port    Gdzieś na Syberii - Port  Empty

 

Gdzieś na Syberii - Port

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Las [gdzieś w Irlandii]
» Dom i plantacja pani Watts [las gdzieś w Irlandii]

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-