Dostrzegając sowę jednego z jej niewyobrażalnie niezabawowych przełożonych, westchnęła sobie ciężko pod nosem. No tak, bo młoda przecież nie ma nic innego do roboty, niż jak ganianie po Mungu i przesłuchiwanie przyjaciółki, która przecież nie skrzywdziłaby muchy. No ale mus to mus, niech śmierciożercy jeszcze trochę sobie pohasają podczas gdy Milloti, ten niedoceniany potencjał zmarnuje jeszcze jedno popołudnie z serii "Ej młoda". Ci Anglicy są nie do zniesienia
dziadziuniu! napisał:
Szanowny Aurorze Howe
Już się robi! Tylko wyślę jeszcze parę listów gończych i bezzwłocznie udaję się do Munga. W poszukiwaniu panny Trent, rzecz jasna. Raport złożyć mogę już dzisiaj wieczorem.