Niczemu niewinna dwunastoletnia dziewczyna przemierzała spokojnie korytarz z książką przytuloną do piersi. Z jej wielką tajemnicą - bowiem to nie był zwykły podręcznik. Ani literatura piękna, ani pamiętnik, ani nic podobnego - o nie. Był to zapis nutowy muzyki do ulubionego filmu jej mamy, z takim dziwnym tytułem. Bo kto chciałby jeść śniadanie przed witryną sklepu?
Westchnęła dziewczyna, obserwując ze spokojem sunącą ku niej postać. Nie obchodziło jej, że biegła i to, że biegła w jej stronę bo zaczęła właśnie wyobrażać sobie, co odpowie jej mama kiedy wróci do domu i zagra Księżycową Rzekę na pianinie. Na pewno będzie zachwycona, może się nawet roześmieje. Jak dobrze, że ciocia pomyślała o tak wspaniałym prezencie na jej urodziii…
Kurcze.
Chwilę później, Mer znalazła się na ziemi. Nieco nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na burzę kłaków przesłaniającą jej ogląd na świat, po czym wstała na ile mogła. Bolała ją głowa, ale to nic bo ważniejsza była książka. Nuty, gdzie są te nuty - przemknęło jej przez myśl - podczas gdy dziewczyna coś tam mówiła. Nie zrozumiała jej, w sumie nie była w stanie dopóki nie przytuliła do piersi chudziutkiej, postrzępionej sterty papieru. Bardzo ważnej dla niej sterty papieru.
- Co? - spytała więc, nie odzyskując na czas przytomności umysłu. Po czym jakby przez mgłę przypomniała sobie co tam mówiła Allison - Filch? Zatrzymał cię? To chyba ja cię zatrzymałam - mruknęła Puchonka, uśmiechając się niemrawo. Głowa bolała, ale co tam, dziewczyna nie musi o tym wiedzieć. To nie jej wina, każdy normalny człowiek uciekał przed koperkowym widmem na złamanie karku.
- Jestem Meredith, a ty? - rzuciła przyjaźnie, po czym zamilkła z grozą. Gdzieś tam daleko usłyszała złowrogie syczenie Pani Norris, na co trzeba było reagować natychmiastowo. Skutecznie i błyskawicznie - TEN kot. Ciiisza. Idzie tu? Słyszysz? - szepnęła, po czym nie marnując już więcej czasu podniosła chudy tyłek z ziemi. Trudno, może i zmierzała do pokoju z pianinem ale pogra kiedy indziej - W nogi!
I pobiegła. Mając nadzieję, że towarzyszy jej nowo poznana koleżanka. Do pokoju z kominkiem!