A tam, takie tam. Plotki ploteczki plotunie. Sobotnie wyjścia do Hogsmeade zazwyczaj tak się kończą, prawda? Chyba, że kończą się czymś zupeeełnie innym.
Osoby: S. Owens oraz Ch. Montgomery
Czas: Zeszła wiosna?
Miejsce: Wioska Hogsmeade
Potrzebował, by udać się do wioski po to, by kupić w jednym ze sklepów jakiś super hiper specyfik, dzięki któremu doprowadzi swoje witki do porządku. Znaczy, chodziło o witki miotły, która aktualnie była w posiadaniu panicza Owensa, bo patrząc na posturę chłopaka nie było do czego się jakoś specjalnie przyczepić. Czekał na tę sobotę jak na zbawienie. Mógł co prawda wymknąć się z zamku nielegalnie, ale wrodzone lenistwo nie pozwalało mu na przemykanie się pod nosem nauczycieli, więc po prostu skreślał dni na kalendarzu aż do momentu, w którym będzie mógł narzucić na barki swoją wiosenną kurtkę, zawiązać starannie sznurówki i razem z resztą uczniów wynurzyć się ze szkolnych murów by podążyć błoniami w dół prosto do tych wszystkich miejsc, w których raz w miesiącu bywali od wielu już lat. Czekał jeszcze tylko na jedną z osób, z którymi umówił się poprzedniego wieczoru. Nie byłby Sethem Owensem, gdyby poszedł do Hogsmeade sam! Chayenne wydawała się być dobrym wyborem. Miał nadzieję, że oprócz towarzystwa, zapewni mu pomoc przy doradzeniu, za co miał ochotę niezwykle przyjemnie, jak na jego standardy, odwdzięczyć się dziewczynie. Stał więc, opierając się nonszalancko o kamienny posąg tuż niedaleko wyjścia z zamku, ciesząc oczy piękną pogodą. To sprzyjająca okoliczność, gdy na zewnątrz panowała tak wspaniała aura. Można było dzień spędzić na naprawdę wiele sposobów. W jego głowie już kiełkowało kilka pomysłów, toteż odwrócił się niecierpliwie w stronę drzwi do zamku, spoglądając na zegarek. Ah te baby.
Chayenne Montgomery
Temat: Re: x.o.x.o. gossip boy Pon 11 Sty 2016, 22:51
Hogsmeade? Zdecydowanie tak. Kolejny dzień, który mogła spędzić poza zamkiem i nie musieć oglądać ludzi, których wcale nie miała ochoty oglądać. Zmiana podejścia do życia nastąpiła u niej jakiś czas temu i zmieniła się diametralnie. Ale dla niej to było dobre, a fakt, że miała mniejsze kontakty z ludźmi był tylko skutkiem ubocznym. Nie mogła kontynuować znajomości, które niestety wpływały na nią samą negatywnie. To proste i kompletnie logiczne. A jednak. Umówiła się z Sethem na wyjście do Hogsmeade. Nie mogła się przecież całkowicie odizolować od społeczeństwa, a kilku znajomych wciąż miała. Wszystko szło zgodnie z planem dopóki nie przyszła pora na znalezienie wiosennej wersji płaszcza i Chayenne za nic nie mogła odkryć gdzie go wcisnęła i czy przypadkiem nie został zmniejszony, bo przecież ciuchów tak dużo trzeba mieć. Bez sens. Jednak, doszła do tego gdzie go położyła, a potem ubrała się kompletnie i wreszcie opuściła dormitorium, wyszła z niego i skierowała się w umówione miejsce, gdzie spodziewała się chłopaka. Na pewno czekał już na nią i to nie jedną czy dwie chwilę, biedaczek. - Wybacz spóźnienie, nie mogłam znaleźć płaszcza. – powiedziała usprawiedliwiając się i uśmiechnęła się do niego delikatnie. Po co wybierała się do Hogsmeade? Właściwie w tym samym celu, też musiała załatwić sobie parę rzeczy do konserwacji sprzętu latającego, a poza tym miała ochotę na ciekawe wyjście poza mury szkoły. - Nie jesteś zły, prawda? – spytała puszczając mu oczko i znów uśmiechając się czarująco.
się muszę rozgrzać.
Mikhail Asen
Temat: Re: x.o.x.o. gossip boy Pon 11 Sty 2016, 23:31
I w końcu potężne drzwi zamku zostały pchnięte przez dziewczęce dłonie ślizgonki, a na jego progu pojawiła się ona sama, odziana w lekki wiosenny płaszczyk, uśmiechająca się jak zwykle. To miła odmiana zobaczyć ją w czymś innym niż strój treningowy, albo mundurek szkolny, w którym to miewał okazję widywać Chayenne w ostatnim czasie. Musiał przyznać, że wyglądała naprawdę zgrabnie i tym bardziej w myślach pogratulował sobie swojego jakże wyszukanego smaku. Hogwart pełen był ładnych dziewcząt. Jakimś cudem znał je prawie wszystkie. Z panną Montgomery łączyły go na szczęście w miarę przyjazne stosunki, co było tak naprawdę nie lada wyczynem, ponieważ większość żeńskiej części Hogwartu albo coś od niego chciała, albo go o coś obwiniała, albo zwyczajnie go olewała, ponieważ urażona duma nie pozwalała na okazywanie tego, że jego brak zainteresowania w jakimś stopniu je uraził. W miarę jak Chayenne się zbliżała, uśmiech na jego twarzy rósł. Pokręcił głową słysząc jej niedorzeczne pytanie. Zły? Seth niezwykle rzadko bywał zły. Nigdy też nie bywał smutny. Wątpił, by ślizgonka posiadała cechy mogące wyprowadzić go z równowagi, ponieważ z natury był niezwykle pogodnym i optymistycznie nastawionym do życia człowiekiem. - Oczywiście, że nie - potwierdził, po czym objął dziewczynę ramieniem i drgnął, by podążyć wydeptaną ścieżką w dół, w stronę bramy Hogwartu. Gdy już dotarli do Hogsmeade, Seth od razu obrał kierunek na sklep z przyrządami do mioteł. W zasadzie, korzystając z okazji mógł zrobić większe zakupy niż to początkowo planował. W końcu czy miał pewność, że przy następnym wyjściu do wioski będzie mu się chciało ruszać ze swojego dormitorium? W końcu był sobotni poranek. W normalnych okolicznościach spałby w najlepsze, przewracając się właśnie na prawy bok. - Nie boisz się ze mną wychodzić? Jeszcze ktoś by nas zaczął o coś podejrzewać. - spytał nie zabierając oczywiście ramienia z jej barków. - Bo mi osobiście to absolutnie nie przeszkadza/
Chayenne Montgomery
Temat: Re: x.o.x.o. gossip boy Wto 12 Sty 2016, 00:25
Seth był jedną z niewielu osób, z którymi miała ochotę się widywać. To nie tak, że Chayenne zaczęła unikać ludzi. Po prostu pozrywanie kilku… niesprzyjających znajomości sprawiło, że wreszcie zaczęła się czuć tak jak powinna. Teraz było inaczej, ona się zmieniła, po prostu stała się inną osobą. Miała nadzieję, że przypięta jej łatka nie będzie stanowiła aż tak wielkiego problemu w przyszłości. Liczyła się dla niej teraźniejszość, bo w końcu co innego mogłoby być? Skoro nie wiedziała co będzie kolejnego dnia? A może ojciec każe jej wracać i od razu brać ślub? Wtedy podejmie inną decyzję, a na taką ewentualność również była gotowa. Teraz jednak powinna cieszyć się dniem wolnym i sobotą spędzoną w świetnym towarzystwie Setha. Najważniejsze, że nie był zły za ten mały, czasowy poślizg, jednak jestem pewna, że nie pozwoliłby na to, aby panienka Montgomery zmarzła! Bo przecież to by było dla niej bardzo, ale to bardzo niedobrze. Jeszcze by się przeziębiła, albo i gorzej! - Dlaczego miałabym się bać? – spytała z lekkim uśmiechem. W sumie. Miała się czego obawiać. Jakby tylko jej ojciec się dowiedział, że ma przypadkiem jakiegoś „chłopaka”, tak to nazwijmy pewnie by wpadł w szał i skończyłoby się dla niej nieciekawie. Dlaczego to wszystko musiało być tak cholernie skomplikowane? - W sumie to bardziej Ty się narażasz na ewentualny gniew mojego ojca… Bo mi grozi jedynie szybki wyjazd i ślub… Katastrofa. – wywróciła oczami. Nie, nie może sobie zepsuć tego dnia. – Nie mówmy o tym… lepiej. – dodała po chwili i spojrzała na niego znów z delikatnym uśmiechem.
Mikhail Asen
Temat: Re: x.o.x.o. gossip boy Wto 12 Sty 2016, 19:18
Słońce dopiero rozpoczynało swoją wędrówkę po niebie, toteż chwilowo jeszcze wiatr, mając w sobie coś z zimy, potrafił przeniknąć do szpiku kości, gdy jeden lub drugi ktoś, nie zadbał o wystarczająco okrywające odzienie. Na całe szczęście Owens nie należał do ludzi niedbałych. Musiał mieć zawsze wszystko na swoim miejscu, poukładane, tak, by nie musieć zamartwiać się potem jakimiś niedociągnięciami. Swoje zdrowie stawiał na piedestale. Był ważną częścią drużyny, był ścigającym - czyli tym od zdobywania punktów. Fakt, Chayenne była od niego jeszcze ważniejsza, bo gdy udało się jej złapać znicza ślizgoni kończyli mecz z pucharem w dłoni, ale gdyby jakimś cudem szukanie zajęło jej mnóstwo czasu? Gdyby trzeba było ratować się nie zniczem, a właśnie punktami? Zawsze istniała taka możliwość. Jeśli zaś chodziło o to, co myślał o tej dziewczynie, to sprawa była dość prosta. Gdyby jej nie lubł, nigdy w życiu nie zdecydowałby się na to, by gdziekolwiek ją zaprosić. Przecież to jasne - otaczamy się ludźmi, których towarzystwo jest dla nas czymś przyjemnym. Seth nie był masochistą, toteż gdy ktoś go irytował, ślizgon trzymał się od niego zwyczajnie z daleka. - No nie wiem, jeszcze ktoś pomyśli, że... No wiesz. Że jesteś kolejną, która ugięła się pod moim urokiem osobistym - zaśmiał się. Zawsze go to zadziwiało. Opinia psa na baby była na nim przyklejona już od dawien dawna, a on mimo to nie miał żadnego problemu z tym, by sobie swobodnie poflirtować. Zawsze znalazła się jakaś urocza dziewoja, która mu ulegała, jakby miała nadzieję, że będzie tą ostatnią. Że uda jej się zmienić panicza Owensa, że uda się jej go w sobie rozkochać. Dobre sobie. Seth nie zakochiwał się, gdyż zwyczajnie nie wierzył w miłość. Nie przeszkadzało mu to jednak obejmować w tej chwili panienki Montgomery i kroczyć z nią w stronę obranego sobie celu. Przewrócił oczami słysząć jej wypowiedź. Miał na ten temat własne zdanie. Na pewno nie było ono wcale przychylne. - Ah te wasze ustawione zaręczyny. Tragedia. Już bym wolał zostać osobiście wydziedziczony, niż gdyby ktoś miałby za mnie decydować z kim mam spędzić resztę życia. Kim jest twój wybranek, bo nie jestem na bieżąco? Zresztą, gdybym miał spamiętać ich wszystkich. Kiedyś nawet stwierdziłem, że to nie mże być prawda. Że niektóre dziewczyny ich po prostu wymyślają, tych pseudo narzeczonych. W Hogwarcie co druga już zaręczona, a nie dotrwała nawet do czwartej klasy!
Chayenne Montgomery
Temat: Re: x.o.x.o. gossip boy Wto 12 Sty 2016, 22:18
Na jego szczęście Monetgomery zdanie innych osób miała głęboko… w poszanowaniu. Nigdy specjalnie nie przejmowała się docinkami kierowanymi w jej strone, bo prawdę powiedziawszy tylko ona wiedziała jak jest naprawdę z nią, ale oczywiście bez zgryźliwych komentarzy się nie obyło. Ale to już raczej normalna kwestia, to takie naturalne, ta zawiść międzyludzka. - Ja się nie uginam pod niczyim urokiem… – powiedziała z cwanym uśmieszkiem na ustach. – A po drugie niespecjalnie przejmuje się opinią ludzi. – dodała po chwili namysłu. Z resztą, po co miała sobie psuć nerwy i przejmować się jakimś zbędnym pieprzeniem? To było bezsensowne marnowanie czasu. Jej to mówił? Ona też miała po dziurki w nosie planowanych małżeństw, to było bez sensu i tworzyło tylko chore i nieszczęśliwe związki. A Chayenne nie zamierzała być jak swoja matka i totalnie podlegać pod rozkazy małżonka. Nie ma takiej opcji. - Uwierz mi, też się zastanawiałam nad wydziedziczeniem… To korzystniejsze, ale nie wiem co miałabym zrobić, aby do tego doszło. – tak, jej ojciec prędzej by ją zabił albo kogoś, żeby tylko doprowadzić do tego, do czego chciał doprowadzić. Chay rozważała też mniej korzystną opcję zakończenia swojego żywotu, bo wolała wciąż to od udawania, że wszystko jest w porządku i bycia kompletnie nieszczęśliwym człowiekiem. - To nie jest mój wybranek… Marco Pherezza, jakiś Włoch… Nawet nie wiem jak wygląda. – odpowiedziała nieco przygasając. Tak, szczęście emanowało od niej na setki kilometrów wręcz!
Mikhail Asen
Temat: Re: x.o.x.o. gossip boy Sro 24 Lut 2016, 23:49
Zrobił smutną minę, choć jasne jak słońce było to, że po prostu udawał. Mimo wszystko jego twarz, ze ściągniętymi brwiami i wygiętymi w podkówkę ustami zwróciła się w stronę dziewczyny by spojrzeć na nią oczami wyrażającymi niewymowny żal. - Czyli nie mam szans? - rzucił. - Czyli, że moje wszystkie starania spełzły na niczym? To po co ja meczach tak prężę muskuły, skoro ty mi teraz mówisz, że mój urok na ciebie nie działa? Uśmiechnął się szeroko przyciągając Chayenne do siebie jeszcze bliżej. W sklepie miotlarskim zaopatrzył się we wszelkie niezbędne specyfiki, do pielęgnacji swojej ukochanej, która tkwiła w schowku czekając na dzisiejszy wieczorny, nadprogramowy trening. Tak naprawdę chciał odbębnić te zakupy, by jak najszybciej zaszyć się z panienką Montgomery w jakiejś herbaciarni. Mimo ładnej pogody nie chciało mu się spacerować po wiosce zbyt długo, a po drugie był przekonania, że sobota i niedziela były od odpoczywania, a nie od niepotrzebnego przemęczania się. Zaciągnął więc ślizgonkę do jednego z częściej odwiedzanych kawiarni, po czym, gdy już znaleźli jakimś cudem wolny stolik rozsiadł się wygodnie, rzucając torbę ze sprawunkami gdzieś pod kanapę, którą zajęli. - Jak nie wiesz, to poproś, pomogę ci coś wymyślić. - kontynuował wcześniej rozpoczęty temat. - Każdy w zamku wie, że jestem mistrzem debilnych pomysłów, także do usług, nie wahaj się. A jeśli chodzi o twojego narzeczonego... Nie widziałaś go nawet na zdjęciu? Ani on ciebie? Co to za związek... nieskonsumowany - zakpił.