Przechadzająca się po korytarzach Hogwartu Allison nie spodziewała się przebiegłego szpiega. Argus Filch, woźny Hogwartu, wymyślił sobie parę oskarżeń.
Osoby: Allison Martin, Argus Filch
Czas: Listopad, 1997
Miejsce: Gdzieś w Hogwarcie
Nie zamierzała siedzieć bezczynie w Dormitorium Ravenclawu. Postanowiła wykorzystać wolny czas na… Właściwie to nawet nie wiedziała na czym. Po prostu chciała zrobić coś z swoim życiem, bo wizja grzania tyłka na kanapie nie wyglądała pociągająco. Cóż, pewnie większość dałaby się zabić za taki odpoczynek. Ona była inna. Być może to przyciągnęło uwagę woźnego? Ubrana w mundurek szkolny Ravenclawu, z książkami w dłoniach, zmierzała w stronę Lochów. Cóż, może spotkanie Ślizgona nie było jej marzeniem, ale… Coś ją tam ciągnęło. Bo przecież każdy może potrzebować chociaż chwili spokoju. Rozchyliła usta w nieśmiałym uśmiechu osuwając się pod ścianę. Za murami Hogwartu panował siarczysty mróz, śnieg bił drzwiami i oknami. Została zmuszona do założenia grubszej i jednocześnie cieplejszej bluzy. Przez chwilę wpatrywała się w ścianę, jakby złapała jakąś fazę. Dopiero po chwili potrząsnęła głową wracając do rzeczywistości. Co ona miała zrobić… Przypomniała sobie dopiero po chwili. Wyciągnęła pióro zza cholewki buta mażąc coś na pierwszej stronie pergaminu. Słysząc czyjeś kroki(najpewniej wchodzących do Pokoju Wspólnego Ślizgonów) zamknęła usta przestając oddychać. Dopiero, kiedy głosy ucichły odetchnęła z wielką ulgą. Ścisnęła różdżkę wypowiadając zaklęcie wiążące sznurówki. Lubiła je… Było niesamowicie łatwe, w sumie ciekawe. Świat czarodziejów, chociaż należała do niego od dnia narodzin, ciągle ją zaskakiwał. To dziwne jak wiele można posiąść za pomocą magii. Wystarczyło krótkie zaklęcie, a mieszkanie było posprzątane. Ojciec nauczył ją paru sztuczek, które obecnie regularnie wykorzystywała. Mowa o czarach, oczywiście.
Argus Filch
Temat: Re: Prześladowca Wto 12 Sty 2016, 20:32
Podejrzana zachowuje się podejrzanie. Przebywa na terenie zakazanym dla uczniów jej domu. Podejrzana uśmiecha się sama do siebie, a więc z pewnością chce złamać regulamin. Podejrzana idzie zbyt szybko, a to oznacza, że ucieka przed wymiarem sprawiedliwości. O nie, Filch na to nie pozwoli. Śledził ją odkąd wyszła z wieży Ravenclawu. Porządnie się przy tym zziajał, bo nie nadążał za giętkimi, młodymi nogami, ale udało się, dotarł nawet i tutaj i uczennica jeszcze go nie zauważyła. Mogła wyczuć aromat koperku i cebuli, ale to wcale nie oznaczało od razu jego. Na palcach bezszelestnie podbiegał zza jednego pomnika do drugiego. Lśniąca łepetyna wyglądała zza rogu. Mrużył wodniste oczka i wbijał ślepia w podejrzaną uczennicę. On już wie co ona knuje. Myśli, że go wykiwa tą uroczą, rozmarzoną miną? Nie takie numery z Filchem! Nie da się, on już wie, że dziewczyna jest złodziejką! Dlaczego przebywa na terenie lochów? Nieopodal sali eliksirów? Czyżby chciała okraść szanowną panią Lacroix? Niech tylko złapie ją na gorącym uczynku to zaprowadzi ją wprost do nauczycielki i wtedy zobaczymy kto jest górą. Woźny, na wpół ukryty w ciemnościach za pomnikiem Klementyna VIII nie spuszczał oczu z podejrzanej. Po co usiadła pod ścianą? Myśli, że go zmyli sztucznym omdleniem? Podejrzana symuluje. To podobne do uczniów Ravenclawu. Zawsze wymyślają, zmyślają i kłamią w żywe oczy. O, podejrzana wyjmuje pióro z cholewy. Co ona trzyma w butach? Trzeba je natychmiast skonfiskować! Kto wie, czy ich nie zaczarowała i nie trzyma tam przedmiotów z Listy Rzeczy Zakazanych. Filch zmarszczył nos i zacisnął szpiczaste paluchy na ramieniu pomnika. I nagle rozległ się wrzask. Pomnik machnął marmurową różdżką i dźgnął nią Filcha w zapadnięty policzek, krzycząc - Sio, ty przeklęty charłaku, nie macaj mnie! - AAAAAAA, auaaa! - wrzasnął na całe gardło, łapiąc się za podrażniony policzek. Zatoczył się i zachwiał, ale zaraz odzyskał równowagę. Ze łzami w oczach wycelował krzywy paluch w siedzącą uczennicę. - Mam cię! Jesteś winna zaczarowania pomnika i napaści pracownika szkoły! Jesteś aresztowana! - krzyknął. Widział w jej ręce różdżkę. O tak, dziewczyna ma teraz do czynienia z Filchem i z wymiarem sprawiedliwości. Nie ujdzie jej to na sucho.
Gość
Temat: Re: Prześladowca Wto 12 Sty 2016, 23:16
Czuła ten zapach. Koperek wymieszany z cebulą – tak bardzo podobne do śmierdzącego Filcha. Szczerze mówiąc, nawet nie przyszło jej do głowy, że charłak mógłby ją śledzić. Co niby takiego zrobiła? No tak, to Argus. Według niego wszystko było podejrzane. Ale należało mu wybaczyć. To starszy człowiek, miał swoje lata, zapewne zwariował wśród śmiejących się z niego uczniów. Po prostu nie potrafił odnaleźć się w otoczeniu. Allison nigdy go za to nie winiła. Mimo nienawiści, którą uczniowie darzyli woźnego, ona miala trochę inne zdanie. Owszem, również za nim nie przepadała. Ale rude kocię Norris wyglądało całkiem zabawnie. W pewnym momencie powietrze rozdarł głośny wrzask. Odwróciła się w stronę, z której nadbiegał odgłos marszcząc czoło. Jej usta uformowały się w „Co?”. Głowę przechyliła na bok zastanawiając się, kto mógłby narobić takiego rabanu. Po chwili twarz sprawcy została ujawniona. Argus Filch we własnej osobie, wziął się nie wiadomo skąd. Złapał się za podrażniony policzek, wykrzywiając twarz w agonii. Cóż, a może to był zwyczajny wyraz? Ciężko to odróżnić. Dopiero po chwili zorientowała się, że wskazuje na nią krzywym paluchem. Pokręciła z niedowierzaniem głową, wstając i przybierając poważny wyraz twarzy. - Dzień dobry – rzuciła z stoickim spokojem. Nie mogła jednak ukrywać, że cała ta sytuacja niemalże zmuszała ją do śmiechu. – Ja nie jestem niczego winna. Może i trzymałam różdżkę, ale zapewniam, że trenowałam pewne zaklęcie. W życiu bym pana nie napadła! Czemu miałabym zrobić panu krzywdę – zapytała wpatrując się w jego pomarszczoną twarz. Filch wyglądał obrzydliwie. Jego twarz pokrywała duża ilość pryszczów, najróżniejszych brodawek. Jego włosy powoli wypadały, a brudne i śmierdzące ubranie po prostu przyprawiało o mdłości.
Argus Filch
Temat: Re: Prześladowca Sro 13 Sty 2016, 18:03
Miał swoje lata, ale w tym ciele tkwił młody i przystojny duch. Przejrzysty umysł, instynkt detektywa i wysokie poczucie hunoru to tylko kilka z wielu jego zacnych zalet. I choć właśnie jęczał i stękał z powodu złego traktowania, jego wodniste oczka przyglądały się przenikliwie pannie Martin. Trzymała różdżkę i co lepsze, przyznała się do ćwiczenia zaklęć. Przyznała się do winy, to niesłychane. Żal karać duszyczkę, bo jako jedna z niewielu ma odwagę przyznać się do przestępstwa i ponieść konsekwencje swojego zachowania. - Łżesz w żywe oczy! - uniósł się, masując zbolały i teraz żółto-zielony policzek. - Na czwartym piętrze ktoś zaczarował pomniki i to jesteś ty. Widziałem jak przechodziłaś piętrem i przystanęłaś po pomnikach z różdżką. Jesteś poszukiwana i nie wywiniesz mi się. Złapałem cię na gorącym uczynku. - opuścił rękę i przysunął się do dziewczyny, atakując ją wzmożonym intensywnym aromatem cebuli, koperku i potu. Nachylał się nad nią, dysząc jej prosto w twarz. - Jakieś ostatnie słowa zanim poprowadzę cię pod sąd, panno Martin? - na jego ustach pojawił się ohydny grymas, który pojawiał się zawsze, za każdym razem, gdy wyniuchał w powietrzu krwisty szlaban. - Śledziłem cię i mnie nie zauważyłaś. Nie masz żadnego alibi. - zniżył głos i mówił niemal kojąco (jak to potrafią charłaki). On, utalentowany szpieg. Wszechstronny i honorowy obywatel Hogwartu, samozwańczy sędzia i kat. Uczniowie zapomnieli o regulaminie szkolnym, stąd wzmożona ilość szlabanów. Argus Filch powziął sobie za cel dobitnego przypomnienia młodzieży o zasadach, które muszą przestrzegać. Jeszcze parę wniosków i w końcu zdobędzie pozwolenie na fizyczne karanie dzieciaków... jeszcze trochę, a spełni się jego największe marzenie.
Gość
Temat: Re: Prześladowca Sro 13 Sty 2016, 19:20
Krzyki mężczyzny i ulatniający się z jego ust zapach przyprawiał Allison o mdłości. Cóż, ton jego głosu nigdy nie byłby miły dla ucznia. Ba, dla kogokolwiek. Posądzał ją o kłamstwa. Dlaczego? Cóż, to Filch, takiej osobie trzeba wybaczyć. Może sama wyglądała podejrzanie? A może to jego urojenia? Skoro ją śledził to na pewno wyczytał coś podejrzanego. Zresztą, użyła czarów w chwili, gdy pomnik uderzył woźnego w policzek. - W porządku – uśmiechnęła się. – Ale czemu pan mnie śledził? Należy mi się chociaż odrobina prywatności. Dyrektor Dumbledore mówił, że możemy czuć się tu jak w domu, prawda? – zmarszczyła czoło chowając różdżkę. Mogła się domyślić, że unoszący się w powietrzu aromat koperku należał do Argusa Filcha, charłaka, który nie mógł odpuścić sobie satysfakcji z złapania ucznia. Cóż, dzisiaj ona stała się jego łupem. Dzisiaj to ona obejrzała się z siebie, wypatrując niskiego mężczyzny. A nawet jeśli by to zrobiła… woźny znał najwięcej(prawdopodobnie) tajnych przejść, którymi poruszał się bez żadnego problemu. Mało kto mógłby mu uciec. A jego kotka Norris mogła w każdej chwili powiadomić go o rozrabiających uczniach. Cóż, może i nie mogła poruszać się po lochach? Może to wyglądało bardzo podejrzanie? Patrząc na jego wykrzywioną w ohydnym uśmiechu twarz, pomyślała, że mogła zostać w tym głupim i nudnym dormitorium. Mogła posiedzieć w swoim łóżku i zapomnieć o otaczającym ją świecie. Z drugiej strony, ominęłaby ją jakakolwiek akcja. - Panie Argusie, ja zapewniam, że niczego nie zrobiłam. Jak może mi pan nie ufać? – zapytała z udawanym żalem. Filch mógł posądzić ją o wszystko, i wiedziała, że nie uniknie szlabanu. Bardziej przerażała ją wizja rozmowy z ojcem.