IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Boisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 16 ... 25  Next
AutorWiadomość
Franz Krueger
Franz Krueger

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyPon 19 Maj 2014, 20:17

Sytuacja na boisku przeżywała teraz dantejskie sceny. Gilgamesz i Syriusz tak mocno zajęci sobą zapomnieli chyba o wszystkich innych i gdyby nie sędzia, bardzo prawdopodobne, że razem zeszliby z boiska z ciężkimi obrażenia. Mimo wszystko, Franz nie poczuwał się, niczym Potter, do strofowania swojego niemieckiego kumpla i przywoływania go do pionu. I nawet nie dlatego, że nie był kapitanem. Raczej chodziło o to, że Krueger był w stanie zrozumieć wściekłość obu graczy i tym samym przymknąć oko na ich wybryki. Wiedział bowiem, że najpewniej postąpiłby podobnie, gdyby rozchodziło się o Jasmine. Niewykluczone nawet, że stanąłby w obronie Rosiera, który niestety, w tym rozdaniu nie miał zbyt dużo szczęścia. Cały mecz, w zasadzie, prócz jednego udanego zagrania, nie był sprzyjający, ani dla Franza, ani dla Evana. Niestety, nikt nie był idealny i czasami los robił swoje, zasłaniając zawodnikom oczy. Niemiecki czarodziej również nie popisał się w ataku na Jamesa, jako że podszedł do swojego zadania chyba aż nazbyt brutalnie, za mocno próbując uderzyć pałką w jego miotłę. Pałka wypadła mu z rąk, jednak chłopak szybko pikował w dół, aby pochwycić ją z powrotem i powrócić do gry. Był szalenie podenerwowany sytuację, co nie powinno zresztą dziwić. Nadal jednak był tak samo skoncentrowany na dalszych poczynaniach. No, cieszmy się, że nikt nie zrzucił panny Vane z miotły, bo wtedy sytuacja wyglądałaby zgoła inaczej.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że najlepszy przyjaciel Kruegera padł na ziemię z impetem godzony kolejnym już tłuczkiem. Franz przeklął, tym razem, już na cały regulator, zdając sobie sprawę z tego, że tak mocne osłabienie kapitana w końcowej fazie meczu nie będzie zbyt korzystne dla całej drużyny. Poza tym, naprawdę, szczerze współczuł Evanowi, chociaż nie czuł się również winny z powodu jego upadku. Musiał przecież bronić Daniela, który w chwili, kiedy pojawił się znicz, odgrywał w meczu kluczową rolę, a w pobliże którego Franz musiał jak najprędzej wrócić. Przechylił miotłę lekko w dół, pozwalając swojemu sprzętowi osiągnąć maksymalną prędkości i po chwili znalazł się już z powrotem obok dwójki szukających.
-Co, Potter, przemawianie do rozsądku temu frajerowi jest dla Ciebie ważniejsze od złapania znicza? – mruknął niezbyt głośno, a jego ciało niemalże stykało się z postacią Pottera. W jego głosie dało się słyszeć wyraźną pogardę, zresztą sama wypowiedź Kruegera mogła wydawać się nieco zaskakująca, biorąc pod uwagę, że on był jednym z tych Ślizgonów na boisku, którzy raczej nie otwierali ust i nie inicjowali zaczepek.
-W takim razie, spieprzaj stąd. – dodał po chwili, ponownie starając się wcielić w życie ten sam plan, który poprzednim razem zakończył się fiaskiem. Rzecz jasna, podczas kolejnej próby zrzucenia Jamesa z miotły, Franz nie zapominał także o bezpieczeństwie Blaisa, podejmując wszelkie starania ku temu, by żaden tłuczek, ani zawodnik z przeciwnej drużyny, nawet go nie dotknął.
Syriusz Black
Syriusz Black

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyPon 19 Maj 2014, 20:32

Na sędziego nawet nie spojrzał. Jeśli Gilgamesh tknie kogokolwiek z jego przyjaciół, wyląduje na ziemi jak nie teraz, to po meczu, gdy będą sam na sam. Śmigał między tępymi ślizgonami, a emocje nim targające dodawały mu upartości. Póki co dopisywało mu szczęście, ale co to za fart, skoro Dorcas leżała teraz w skrzydle? Gdy obrywali na meczu, bo to normalne przecież, nie reagował tak emocjonalnie, bo były to obrażenia lekkie. Widział jednak zawziętość w ślepiach Niemca i recydywę. Specjalnie tak zrobił, aby mu dokuczyć. Zapłaci za to solidnie.
Złapał kafla, warcząc na przylepioną do ogona Jasmine. Przysunął do siebie piłkę i nie pozwalał sobie na jej wyrwanie. Nawet, gdyby oberwał od kogoś masywniejszego od tego chucherka, nie wypuszczał kafla.
- Spadaj Vane, albo dołączysz do swego chuderlawego kapitana. - warknął. Widział, że Rosier spotkał się z murawą tak, jak mu tego na początku życzył. Nie ucieszył się z tego tak bardzo, gdyby to był Niemiec. Leciał slalomem co chwila zmieniając tor lotu. Leciał tak wokoło ciągnąć za sobą sznurek ślizgonów. Gdyby nie był rozwścieczony zacząłby się śmiać, że dorobił się owłosionych fanek w Slytherinie. Zdecydowanie wolał panny gryfońskie, krukońskie i puchońskie. Te pierwsze były seksowne... chociaż miał już Dorcas i starczała mu w zupełności. Machnął na Tanję, aby leciała po drugiej stronie boiska, dla zmyłki dla jego nowych fanek. Starał się omijać wszystkie tłuczki lecące w jego stronę, chociaż trzeba zauważyć, że to Rogacz miał przerąbane. Przeklinając w duchu Niemca okrążył całe boisko i zaatakował z tyłu Regulusa, rzucając kafla do pętli. Jeśli mu się udało, uniósł kciuk do drużyny. Jeśli nie, ruszył w stronę Franza, aby mu przypomnieć co go czeka jak ośmieli się tknąć Rogacza. Gilgameshowi mógłby "niechcący" obić mordę, więc wybrał drugiego brzydala.
Gość
avatar

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyPon 19 Maj 2014, 21:10

Sprawy przyjęły niespodziewany obrót, wszystko stało się tak nagle... najpierw Evan zleciał z miotły... niech cię szlag, Anderson. Potem ten tłuczek, który zmusił go do zwalenia z miotły. Nie był pewien kto posłał go w jego stronę (chociaż podejrzewał Gryfonkę), ale miał ochotę wysłać tę osobę do piekła! Był już tak blisko, widział złotą piłeczkę, ale ta umknęła zaraz po tym jak zderzył się z Potterem. Zaklął paskudnie i zaraz potem wykrzyknął.
- Niech Cię szlag, Potter, zapomniałeś umyć okulary, czy już całkiem oślepłeś, kretynie? - zaszczycił go jednym jedynym lodowatym spojrzeniem, potem zmienił tor lotu. Nie da tak łatwo za wygraną. Zdezorientowany rozejrzał się za zniczem, ale zobaczył coś ciekawszego - przelatującą obok Anderson, która właśnie przymierzała się do wykonania odbicia. Postanowił odpłacić się gryfońskiej pałkarce za zrzucenie kapitana. Z całej siły natarł na dziewczynę, która wciąż była brudna po pierwszym upadku i nie zważając na efekt swych działań dał nura w kierunku murawy, bowiem tam widział znicza. Nie miał czasu oglądać się czy udało mu się ją zrzucić.
Nikt nie odbierze mu zwycięstwa, a już na pewno nie będzie to Potter.
Piłeczka była już tak blisko. Wyciągnął rękę najdalej jak mógł.
Resa Anderson
Resa Anderson

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyPon 19 Maj 2014, 23:15

Jej tłuczki były dziś wyjątkowo celne, z zadowoleniem patrzyła jak Rosier spada na murawę, znacząc ją śladem upadku. Nie podzielił jednak losu Dorcas - wyglądało na to, że był w stanie grać, ale czy dołączy...
cóż, jeśli znajdzie siły by wznowić grę z pewnością będzie chciał się na niej zemścić, dobrze pamiętała swoją wściekłość na Alexandra. Westchnęła cicho, po meczu prawdopodobnie znowu będą kłótnie. Jak zwykle. Gryffindor i Slytherin zawsze darli ze sobą koty.
Odbiła jednego tłuczka w stronę Regulusa, a drugiego do Jasmine.
Alexander O'Malley
Alexander O'Malley

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 00:44

Obserwował zajście z Potterem i Danielem z mieszaniną wściekłości i niedowierzania na twarzy.
Gdyby ten zagłodzony, wiecznie rozczochrany półmózg raczył wreszcie zmienić szkła, pewnie byłoby już po meczu. Tak mało brakowało!
Warknął zirytowany, posyłając O'Connorowi lodowate spojrzenie, a potem zanurkował, muskając stopami murawę, by następnie wzbić się w górę tuż przy pętlach Slytherinu, próbując zablokować rzut wykonany przez Blacka i jednocześnie zwalić go z miotły. Jeśli powiodłaby mu się ta sztuka, miał zamiar przejąć kafel i pognać prosto do bramek Gryffindoru, tratując każdego, kto stanąłby mu na drodze.
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 01:47

Durny Potter! Jasmine aż przymknęła oczy widząc jak Evan ląduje na murawie.. ale ruszał się i wyglądało to lepiej niż u Dorcas. Hmm... Jasmine postanowiła wzbić się nieco wyżej i rozejrzeć za kaflem. Mogła lecieć do Pottera i mu przeszkodzić w łapaniu znicza... wzbiła się wyżej i bezpardonowo potrąciła witki miotły Pottera, aby straciły sterowność i spowolniły jego lot.. błyskawicznie zapikowała ku pętlom Slytherinu by pomóc Alexowi przejąć kafla. I dopaść Blacka...
Tanja Everett
Tanja Everett

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 02:01

Dorcas wyeliminowana, czas wziąć się do roboty. Zgrabnie przejęła kafla i śmignęła nim do przodu i podała go Syriuszowi.... przy okazji oglądając genialny upadek kapitana Ślizgonów. I dobrze mu tak... ubezpieczała Blacka mając nadzieje,że się ogarnął.. chociaż odrobinę.
Regulus Black
Regulus Black

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 02:05

Te tłuczki miały dzisiaj ADHD... waliły na oślep i to z całej siły. Reg syknął, widząc upadek Rosiera, ale wierzył, że się pozbiera. Teraz należało pilnować pętli, bo zacięta mina jego brata podpowiadała mu, że nie odpuści tym razem. Regulus skupił się mocno i rzucił do obrony kafla, nogami dalej mocno trzymając miotłę. Nie powinien zawalić, chociaż teraz wszystko było w rękach Daniela.. a raczej jednej ręce, w której młody Black chciał za chwilę zobaczyć połyskującego znicza. Tylko i wyłącznie. Potter za bardzo działał innym na nerwy.
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 14:28

Cholerny sędzia. Że też musiał się wtrącić akurat teraz, gdy zupełnie nie był potrzebny i zepsuć zabawę. A tak miał nadzieję na zmasakrowanie Blacka. I w tym momencie zauważył że kolejna osoba zrobiła wypad by przytulić boisko. Pełen nadziei spojrzał w stronę spadającej postaci - w końcu to na pewno Gryfon! Dopiero po chwili się zorientował że się mylił. A raczej miał rację, z tym że wcześniej - Rosier nie potrafi unikać tłuczków. Co z nim było nie tak? Czy postawił sobie za punkt honoru, przyjąć na klatę każdy możliwy tłuczek? Ale to nie miało znaczenia - w końcu Dan musiał już złapać tego znicza. Gilgamesh już widział wygraną Ślizgonów, kiedy nagle Potter bezczelnie wpadł na ich biednego szukającego. Doskonale wiedział że zrobił to z premedytacją. Chociaż w sumie...ta Gryfońska menda była ślepa jak kret, więc nundu go tam wie. Tak czy siak, to utrudniało sprawę. Gdyby Blais ośmielił się nie złapać tego znicza, to po meczu mieliby do pogadania. Ale to oczywiste że Slytherin wygra. Chociaż...szczęściu trzeba pomóc. Wiedział że Franz poradzi sobie z ochroną ich szukającego, niezależnie od tego co będzie - ufał mu. Sam natomiast postanowił wykonać prosty manewr. Blitzkrieg. Skoro wszystko miało się rozegrać teraz, to niech się rozgrywa. Podleciał więc do jednego z tłuczków i posłał go w stronę Pottera. To połowa roboty już za nim. Przyśpieszył jak tylko mógł i wręcz gnając na złamanie karku, nie dbając o to czy nie zahaczy tym razem naprawdę przypadkiem, o jakiegoś Gryfona, doleciał do drugiego tłuczka i nim również spróbował ugodzić Pottera.
-Zabij-szepnął pod nosem podczas uderzenia, jakby tłuczek miał go zrozumieć i posłuchać. To co prawda było niemożliwe, ale kto go tam wie. Teraz wszystko się rozstrzygnie. Od nierealnego fartu Gryfonów, chroń nas Slytherinie.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 15:50

Wszystko albo nic. Czuł w kościach, że to ostatnie minuty meczu i teraz wszystko zależało od szczęścia i fartownego rozegrania całej końcówki. Black sobie nagrabił i najwyraźniej większość Ślizgonów skupiła się na nim, zaś Potter miał na karku cała resztę.
O'Connor liczył, że wygrają to spotkanie, choć już przyjął do wiadomości i drugą opcję. Naprawdę jednak miał nadzieję, że będzie w stanie pokazać Ari, że wybrała złą drużynę do kibicowania, a Evan będzie mógł się wypchać tą trawą z murawy. W końcu nadal barwy jego domu.
Nie miał czasu ani możliwości przejmować się zaczepkami Jasmine, która najwyraźniej upatrzyła sobie Resa. I dobrze, oby udało jej się trafić tą Vane.
On na głowie miał teraz Gilgamesha. Niemiec najwyżej postanowił wprowadzić w życie zmasowany atak. No dobra, no to skupiamy się na nim. Cú, mając możliwość, dzięki atakom tylko od jednej osoby, ustawił się tak, by stanowić swego rodzaju żywą ścianę między von Grossherzogiem a Jamesem. Pierwszy tłuczek spróbował odbić, podobnie drugi. Dopuszczał do siebie możliwość niepowodzenia w którejś akcji, dlatego też ustawił się w taki a nie inny sposób. Zasłoni Pottera, najwyżej samemu obrywając. A trudno, raz się żyję i miejmy nadzieję, że dziś nie będzie to dosłowne.
- Potter, złap tego cholernego znicza skoro już zasłaniam cię przed tym Niemcem z przydługim nazwiskiem! - krzyknął do szukającego z uśmiechem pilota samobójcy, który bardzo dobrze się bawi. Jakby nie było, rywalizacja i zabawa w quidditchu to jedno.
Evan Rosier
Evan Rosier

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 16:40

Cholerna Anderson postawiła sobie za punkt honoru, by młócić w niego tłuczkami przy każdej nadarzającej się okazji. Skoncentrowany na kaflu, mknąc w ślad za zmierzającą ku ich pętlom Everett, nie dostrzegł w porę nadlatującej ku niemu żelaznej piłki. Trzeci raz w ciągu tego meczu wstrząsnęło nim potężne uderzenie, tym razem jednak dość silne, że jego miotła, wymknąwszy mu się spod kontroli, zawirowała w powietrzu i runęła w dół razem z nim. Próbował poderwać ją jeszcze ku górze, jednak bezskutecznie. Uderzył w murawę uszkodzonym barkiem, na chwilę pociemniało mu w oczach, a wszystko wokół zlało się w różnorodność przenikających się barw, pulsujących świateł, umykających cieni. Przetoczył się na drugi bok i podparł ramieniem, z niejakim trudem podnosząc się ze zrytej śladami jego uderzenia trawy. Odtrącił pomocne dłonie pielęgniarki, która przebąkiwała coś niejasno o konieczności zdjęcia go z boiska i brutalności tego sportu, a potem zadarł głowę do góry, lokalizując krążącą nad nimi Anderson. Skoro jego pałkarze nie planowali blokować jej uderzeń, zdejmując z niego potrzebę ciągłego rozglądania się w celu umiejscowienia pozycji tłuczka, będzie musiał zająć się nią sam. Pochylił się i chwycił swoją miotłę, ignorując zarówno paplanie pielęgniarki, jak i rwanie obitych mięśni, a potem przerzucił przez nią nogę i wystrzelił w powietrze. Przelotnie zerknął na trybuny, na których zlewały się w jedno różne odcienie zieleni, a gdy przelatywał nad Blackiem, który groził właśnie Vane, lekko odbił się nogą od jego pustego łba.
— O mnie mowa, Black? Miewam się świetnie. My nie padamy od jednego uderzenia i nie ryjemy w ziemię tak spektakularnie jak wy, Gryfoni.
Z częściowo niesprawnym barkiem nie najlepiej nadawał się do oddawania strzałów na pętle, jednak widział dobrze, że Alex i Jasmine zajęli się już kaflem, więc nie zamierzał wchodzić im w paradę. Zamiast tego poszybował do Anderson i zrównał swój lot z jej miotłą, przylegając do jej ramienia. Spojrzał wprost na nią, a w jego oczach połyskiwało coś zimnego i niepokojącego, a potem wolną dłonią, tak by nie było to widoczne dla postronnych, chwycił trzonek jej miotły, uniemożliwiając jej tym samym obranie innego kursu. Uśmiechnął się do niej chłodno, wykonując wszystko z zaskakującym spokojem, nawet nie gniewem; prowadząc ją z dużą prędkością prosto na wieżę pobliskich trybun. Szarżował razem z nią w tę stronę i puścił ją dopiero w ostatniej sekundzie, odbijając w bok i mając nadzieję, że tym razem nie uda jej się umknąć ani szczęściem uniknąć zderzenia. A jeśli nie, cóż, to chyba starczy za ostrzeżenie, bo następnym razem, widząc jej tłuczka szybującego w swoją stronę, postara się, by na kolejnym meczu urządzić jej piekło.
Gdy się obejrzał, pierwszym co dostrzegł, było dwóch szukających lecących miotła w miotłę w walce o znicza. Poczuł, jakby całe trybuny, ba, nawet wszyscy zawodnicy, wstrzymali oddech w oczekiwaniu na rozwiązanie. Blais był już blisko, prawie ściskał znicza, ale wtedy, zupełnie niespodziewanie, zderzył się z Potterem. Zaklął, widząc, jak złota piłeczka umyka obojgu. Kto wpuścił ślepego z miotłą na boisko? Zacisnął szczęki i poderwał miotłę, bo obydwu szukających rzuciło się ponownie w kierunku błyszczącego punktu. Wystrzelił ku nim, wymijając innych zawodników, ale jego spojrzenie nie było skoncentrowane na Danielu, na kaflu ani nawet na zniczu, lecz na Potterze. Gdy tylko zobaczył, że tamten wyciąga dłoń, mając nadzieję sięgnąć nią wygranej, znikąd pojawił się tuż przed nim, blokując go z okrutnym uśmiechem. Co z tego, że Potter mógł nie zdążyć wyhamować i zderzyć się z nim z impetem, ważniejsze było, by ślepy i jego drużyna odeszli stąd dzisiaj z podkulonymi ogonami, skoro nawet ich śmieszny kapitan wyżej cenił sobie pogawędkę z Blackiem od możliwości schwytania znicza.
James Potter
James Potter

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 17:09

To było czymś naturalnym, że skoro podążasz za rzeczą, której pragniesz, otoczenie przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Dlatego też kiedy wpadł na Blaisa, słuchając następnie jego tyrady, wyszczerzył się tylko do Ślizgona, zabierając na szybko burzę artystycznego nieładu sprzed oczu.
- Wybacz, Blais, ale jestem zajęty. Spóźniłeś się! - nie trudno było się domyślić, iż Potter wcale nie miał na myśli faktu, że starał się za wszelką cenę złapać znicz. I już go nie było. Zdał sobie sprawę, że jego osoba cieszyła się przesadnym zainteresowaniem zawodników Slytherinu, dał więc czym prędzej nura w stronę znicza tak beztrosko sobie tańczącego nad murawą. Chciał wygrać. Nie tylko dla swojej satysfakcji, dla radości drużyny, czy też dla utarcia nosom zarozumiałym Ślizgonom. Chciał wygrać dla niej. Zagryzł wargi, chcąc wyminąć wszystkich i wszystko, byleby w końcu zamknąć w swoich dłoniach znicz.
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 17:55

Z jednej strony Black i Everett, z drugiej O'Malley oraz Vane. Ślizgońskich ścigających interesował jednakże tylko i wyłącznie Syriusz, a konkretniej kafel, który miał w rękach. Nie udało im się jednak przedrzeć na tyle, aby móc go przechwycić czy nawet, z rozpędu, zwalić Blacka z miotły. Ten wyrwał się do przodu, a im pozostało zadowolić się dość brutalnym odepchnięciem od siebie Everett, której miotła fiknęła koziołka, choć dziewczynie udało się utrzymać w powietrzu. Syriusz znalazł się przy pętlach, przerzucając przez nie kafla, a właściwie chcąc przerzucić, gdyż Regulus był szybszy i złapał kafla w ostatnich chwilach. Tym samym obeszło się bez punktów. Ledwo młodszy Black złapał "piłkę", a już oberwał z rykoszetem tłuczkiem w sam czubek głowy. Odrzuciło to Regulusa do tyłu, tak że i on, i trzymany przez niego kafel po prostu przelecieli przez pętlę, choć jak wiadomo zasady meczu takowe zagrania nie uznają.
Tłuczkiem oberwała również Vane, co definitywnie zniszczyło jej fryzurę. O tym, że uderzenie tłuczkiem bywa cholernie bolesne, chyba najlepiej przekonał się na własnej skórze w dzisiejszym meczu O'Connor. Chcąc chronić Pottera, przyjął na siebie lecący tłuczek, którego odbicia nie miał szans, a który zwyczajnie i jego, i miotłę, pchnął na murawę. Od razu mógł się pozbierać, otrzepać i wskoczyć z powrotem na miotłę, choć tak zwane siedzenie pulsowało bólem od nie do końca wymierzonego uderzenia. Zaraz obok O'Connora, nosem w ziemię zaryła po raz drugi Anderson, choć jej oprawca w osobie Rosiera był już daleko od miejsca "wypadku". Resa najadła się nieco trawy, jak i ziemi, choć poza siniakami i rozciętą wargą była w miarę cała.
Sam Potter musiał wykazać się umiejętnościami, unikając i ataków Ślizgonów, i kolejnego tłuczka. Kusiło go, aby samemu rzucić się na Rosiera, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Chciał wygrać. Tak samo, jak chciał tego Blaise. Dlatego też, ramię w ramię z Danielem, James znalazł się przy samej murawie. Oboje wyciągnęli przed siebie ręce, ale tylko w jednej pięści udało się zamknąć znicza. Zaważyły ułamki sekund. I kiedy Potter podniósł rękę do góry, a pomiędzy jego palcami łopotały malutkie skrzydełka, wiadomym już było, iż zwyciężył Gryffindor. Przedłużony gwizd sędziego zakończył cała rozgrywkę, punkty od razu znalazły się na tablicy, a McGonagall jako jedna z pierwszym wyrwała się do oklaskiwania swoich podopiecznych.


/O'Malley, Vane vs Black, Everett
O'Malley - 3 (149953)
Vane - 4 (149955)
Black - 9 (149956)
Everett - 3 (149957)

Walka o gola:
Black R. - 7 (149958)
Black S. - 5 (149959)

Krueger vs Potter
Krueger - 6 (149946)
Potter - 7 (149947)

Vane vs Potter
Vane - 5 (149949)
Potter - 6 (149950)

Rosier vs Anderson
Rosier - 6
Anderson - 5

Rosier vs Potter
Rosier - 0 (149952)
Potter - 3 (149953)

Tłuczki:
Anderson - 8 (149960)
von Grossherzog - 7 (149962)

Black R. - 6 (149963)
Vane - 6 (149964)
O'Connor (za Pottera) - 0 (149965)

Potter - 10 (149967)

Szukający! Znicz łapie ten, który uzyska większą sumę rzutów po 3 turach.
Blais - 10 + 6 + 2 (148866, 149618, 149793)
Potter - 7 + 3 + 8 (148872, 149622, 149792)

Blais - 2 (149940)
Potter - 2 (149941)

Blais - 5 (149944)
Potter - 10 (149945)

Blais - 10 + 6 + 2 + 2 + 5= 25
Potter - 7 + 3 + 8 + 2 + 10 = 30

Gryffindor - 160 (10 + 150)
Slytherin - 20 (10 + 10)

Wszyscy zawodnicy mają zgodę na bilokacje z okazji świętowania/opijania przegranej jeśli kapitanowie życzą sobie zorganizowania dla drużyny takowej.
Syriusz Black
Syriusz Black

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 18:12

Świst, huk, chóralny krzyk, jęki tych, co oberwali tłuczkiem. Łapa, choć wciąż wściekły, wybałuszył oczy, gdy Regulus dostał prosto w czoło i wykoziołkował do tyłu. Ba, Syriusz nawet ruszył w jego stronę, ale zaraz się powstrzymał, cofając miotłę. Był zaskoczony swoją reakcją i szybko wymazał ją z pamięci, odwracając się ku boisku. Owacje na stojąco, wrzaski i uśmiechy wymalowane na twarzy widzów w czerwieni powiedziało mu co się stało. James złapał znicza. A Connor leżał na murawie. Łapa podleciał do niego i podając mu rękę, pomógł mu się pozbierać i wsiąść ponownie na miotłę. Przybił mu piątkę, a potem podleciał do Resy, Charlie i Tanji pokazując im uniesiony kciuk. Ominął ryczących z żalu ślizgonów i podleciał do Rogacza.
- Świetna robota, jak zwykle. - uśmiechnął się do niego, ściskając mu rękę w ramach gratulacji. - Lecę po Dorcas i spotkamy się w pokoju wspólnym. Przynieś dużo kremowego. - odwrócił się do Connora. - Cu, pod moim łóżkiem jest sporo whisky! Nie zapomnij wyjąć, ja dołączę z resztą drużyny. - zawołał do chłopaka. Nie przyłączył się do zbiorowego entuzjazmu, bo wciąż ciągnęło go ku Dorcas.
- Nie zapomnijcie o pucharze, drogie damy. - puścił oczko dziewczynom i zapikował w dół. Po drodze zwolnił i spojrzał na wściekły Slytherin.
- Gilgamesh, dopadnę cię jak skończymy świętowanie po zmiażdżeniu waszych wielkich tyłków.. Załatw sobie panienki co cię zeskrobią z ziemi. - zawołał do Niemca posyłając mu lodowate spojrzenie. Resztę potencjalnych zaczepek zlekceważył, zsiadając z miotły i jednym ruchem różdżki odsyłając ją do schowka. Zrzucił z siebie po drodze pelerynę i zwijając ją w kłębek podał jakieś małej gryfonce robiącej do niego maślane oczy. Porzucił nabijanie się ze ślizgonów czy wyrównanie rachunków na oczach całej szkoły. Najpierw sprawdzi co się dzieje z Dorcas, potem odrobi zaległości. Poza tym w pokoju wspólnym gryfonów odbędzie się oficjalna impreza. To i Dor znacznie poprawi mu humor, a gdy emocje opadną, skopie parę tyłków. Wciąz kusiła go perspektywa porzucenia ich na pożarcie Luńkowi.

[zt]
/ do zobaczenia w Pokoju Wspólnym Gryfonów! będzie się działo,piwa będzie mało.
Charlie Allison
Charlie Allison

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 EmptyWto 20 Maj 2014, 18:24

Miała ochotę uściskać Pottera. Udało im się! Wygrali! Byli nieco pokiereszowani, ale wygrali! Wylądowała zgrabnie (no prawie) na ziemi. Zaczęła się śmiać, po czym podeszła do Connora. Przywołała zaklęciem dwie butelki piwa, i podała je chłopakowi. Patrzyła na niezadowolone miny Slizgonów i posłała im słodki uśmiech. Należała im się ta przegrana. Odłożyła miotłę do schowka i zdjęła pelerynę.Po czym wesołym krokiem odbiegła w stronę zamku.

z/t
Sponsored content

Boisko - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 8 Empty

 

Boisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 25Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 16 ... 25  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Tereny Zielone
 :: 
Boisko Quidditcha
-