Cieszy mnie bardzo, że wolisz pozytywa~ Co za dużo z samymi laskami...
Ben co prawda ma już przyszywanego brata (i siostrę), więc aż tak blisko jak Sama raczej nie dopuściłby Tima, ale to w praktyce oznaczałoby tylko, że panicz Lowther nie wiedziałby o umiejętności legilimencji.Może kiedyś by się to zmieniło, ale póki co wolałabym pozostawić to w sekrecie.
Tak na co dzień... Wspólna nauka, włóczenie się po błoniach, podglądanie/włamywanie się do zagród, w których czekają na lekcje różne magiczne stworzenia? Poza gumochłonami, bo przy nich idzie się zanudzić na śmierć. Ben mógłby podrzucać Timowi zagadki z tomiszczy o runach, nałogowo miziać jego kotkę i nadawać o kolejnej dziewczynie, która wpadła mu w oko. Coś do bólu normalnego, ale w ten najlepszy ze sposobów. A te konflikty na tle altruistyczno-egoistycznym pasują idealnie :D Obu ciężko jest doprowadzić do gniewu i uniesienia głosu, ale może kiedyś zdarzyła się im kłótnia tak potężna, że wieża Krukonów drżała od wrzasków?