|
| Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Rosalie Rabe
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pią 06 Lis 2015, 20:02 | |
| Niewerbalne calidus w Bena Wattsa. Przepraszam, ja to uzupełnię ale jak tylko będę miała chwilę czasu. Przepraszam! |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pią 06 Lis 2015, 20:02 | |
| The member ' Rosalie Rabe' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Mistrzynie Ohydki
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pią 06 Lis 2015, 20:04 | |
| Gloria - Claire - Gabriel Wynik starcia w drużynie której trzon stanowiła żeńska reprezentacja Hufflepuffu wydawał się oczywisty. Nic nie wskazywało na to, że kumpele z dormitorium, znające się zresztą od pierwszego roku nauki zwrócą się przeciw sobie, pomagając tym samym wygrać obcemu, nieco ponuremu Krukonowi, który aktualnie sprawiał wrażenie jakby nieobecnego. Gdy tylko Auror dał sygnał do rozpoczęcia starć, panienka O'Loughlin udowodniła, że zwycięstwa w poprzedniej turze nie zawdzięczała sprzyjającym zbiegom okoliczności. Ze skupieniem malującym się wyraźnie na jej szesnastoletniej twarzy, puchonka wystrzeliła w stronę Gabriela niewerbalne zaklęcie oszałamiające(drętwota- 16). Mimo, że wcześniej nie udało jej się przebić postawionej tarczy, tym razem zaklęcie bez problemu dotarło do celu i uderzyło zaskoczonego krukona w pierś zwalając go z nóg. Wynik starcia był przesądzony, bowiem ułamek sekundy przed Glorią, Claire, mimo delikatnego niezdecydowania jawiącego się w jej ruchach, zachowawczo wyczarowała przed sobą zaawansowaną formę tarczy( contrprotego- 17) by odbić ewentualne niebezpieczeństwo w stronę wroga. I choć w obecnej sytuacji okazało się nieprzydatne, to instynkt samozachowawczy oraz refleks puchonki, dzięki którym z pewnością byłaby wstanie obronić się bez pomocy stróżującego obok samca alfa, były bez wątpienia godne pochwały.
Zwycięzcy: Gloria O'Loughlin oraz Claire Annesley |
| | | Mistrzynie Ohydki
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pią 06 Lis 2015, 20:15 | |
| Enzo - Maise - Blake Atmosfera w drużynie Panicza Romulusa była napięta. Jedynie ślepiec nie dostrzegłby złości iskrzącej w ciemnobrązowych oczach chłopaka. Obrzucając go nienawistnym spojrzeniem, kroku nie ustępowała mu również puchonka. W całym towarzystwie spokój zachowywała jedynie gryfonka, która bez wątpienia wciąż nie otrząsnęła się z dwóch poprzednich zwycięstw nad reprezentantami domu Salazara Slytherina i miast skupić się na walce, odpłynęła w odległą przyszłość w której występowała w roli bohaterki swojego domu. Czyżby jednak tym razem w życie miała wejść starsza niż mury Hogwartu zasada mówiąca o tym, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta? Nie potrzeba było jasnowidza by stwierdzić, że wszystkie znaki na niebie i ziemi właśnie na to wskazywały. Na wynik starcia nie trzeba było długo czekać. Pierwszy urok(saburra- 13) wystrzelony w drużynie krukona, pochodził właśnie z jego hebanowej różdżki i wycelowany był w ciemnowłosą puchonkę. Tym razem jednak chłopak nie był aż tak brutalny jak poprzednio, zamiast zafundować dziewczynie poważny uszczerbek na zdrowiu, ograniczył się tylko do uniemożliwienia jej skutecznego wycelowania różdżką. Dzięki zaklęciu Saburry piwne oczy szesnastolatki w ułamku sekundy zaszły łzami, a oszałamiacz(drętwota- 8) którym planowała potraktować byłego chłopaka, śmignął ponad jego ramieniem. 2:0 dla Włocha. Pytanie tylko czy Zwycięzca rzeczywiście odczuwał należytą satysfakcję
Zwycięzcy: Enzo Romulus oraz Maired Haldane |
| | | Mistrzynie Ohydki
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Sob 07 Lis 2015, 14:52 | |
| Ben - Rosie - Gwen
Zwycięzcy: Ben Watts
|
| | | Gość
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Nie 08 Lis 2015, 23:37 | |
| Zatrzymując wzrok na wyprowadzającym atak Benie, Joshua uniósł brwi ze zdziwienia. Nie spodziewał się, że którykolwiek z uczniów będzie próbował zgarnąć laur zwycięstwa tylko dla siebie. A nawet jeśli, to próba znokautowania dwóch niewinnie wyglądających blondynek była dla Aurora nie lada zaskoczeniem. Krukon nie patyczkował się z koleżankami ze szkoły, postawa - choć niezbyt dżentelmeńska – w opinii Dunbara była iście godna podziwu. - Wybornie, Panie Watts – powiedział Joshua, po czym podszedł do leżących dziewcząt i gdy już pomógł im wstać, ponownie zwrócił się do siedemnastolatka odpowiedzialnego za ich obecny stan: - Winszuję zdecydowania i odpowiedniego doboru zaklęć, to podstawa, oto pana nagroda - pochwalił chłopaka i wręczył mu srebrny, trójkątny amulet wielkości dłoni, a już po krótkiej chwili obrzucił badającym spojrzeniem resztę zgromadzonych. Niektórzy spośród nich sprawili się wyśmienicie, niektórzy wygrali tylko dzięki sprzyjającym zbiegom okoliczności, a jeszcze inni zwyczajnie przegrali z kretesem. Samoocena młodego Gryfona musiała zostać wystawiona na próbę, bo kolejny raz tego popołudnia został rozbrojony przez reprezentantkę domu węża. Joshue zasmucił ten fakt, bo choć nie darzył chłopaka żadną namiastką sympatii, obawiał się, że frustracja z powodu piętrzących się porażek może źle wpłynąć na jego zdolności bojowe, które i tak nie były zbyt imponujące. Obserwując jak chłopak dźwiga się z podłogi, Auror pokręcił głową z niedowierzaniem i westchnął przeciągle. - Skup się van Vuuren – rzucił krótko w jego kierunku i podszedł do ustawionej na stole nauczycielskim niewielkiej szkatuły którą wziął w dłonie i rozpoczął obchód. Pozostałą część drużyny piętnastolatka stanowiły dwie ślizgonki, lecz tylko jedna z nich wyglądała na zadowoloną z wyniku starcia. Tym razem to Isabelle próbowała obronić młodszego kolegę, ale podobnie jak On kilka minut wcześniej nie miała zbyt wiele szczęścia. Czyżby próba współpracy reprezentantów domu węża i lwa była aż tak wbrew naturze, że uczniowie nie potrafili się dostroić? Tak, to niezwykle ciekawe, ale Joshue w obecnej sytuacji niewiele to obchodziło. - Niezbyt dobrze wychodzi wam współpraca, następnym razem nie będziecie w jednej drużynie, macie moje słowo – oznajmił przystanąwszy obok Isabelle – Dla zwycięzcy – rzekł spokojnie i wyjąwszy ze szkatułki mały flakonik bez etykiety podał go dziewczynie – A to dla Pana, mam nadzieję, że zrobi pan z tego użytek – wręczył Riaanowi podobną fiolkę z płynem o perłowej barwie– Panienko Hanyasho, ponownie jestem pod wrażeniem refleksu – dodał skinąwszy głową z uznaniem i ruszył dalej w kierunku zwycięskich puchonek, które nie miały najmniejszego problemu z wyeliminowaniem z gry Krukona. Jak się zresztą okazało kilka sekund później, niestety permanentnego, bo mimo próby ocucenia szesnastolatka zaklęciem, on w dalszym ciągu sprawiał wrażenie jakby nie do końca wiedział gdzie aktualnie się znajduje. - Jestem zmuszony odesłać Cię do Skrzydła Szpitalnego Gabrielu, zgłoś się do Pani Pomfrey jeśli łaska, dziękuję Ci za udział – powiedział i pomógł mu wstać - B rawo dziewczęta…dobra robota, to dla was – stwierdził i przyglądając się przez chwilę zawartości swojej skrzyneczki, podał Glorii dwie fiolki – Proszę podzielić się z koleżanką, ta z eliksirem o szarej barwie jest dla panienki Annesley- wyjaśnił i nie zaszczyciwszy ich ani jednym słowem więcej, przeniósł wzrok na przecierającą oczy Blake. Dziewczyna znów została ofiarą rosłego krukona. Joshua nie musiał zastanawiać się zbyt długo by stwierdzić, że ta dwójka nie darzyła się sympatią, lecz nie miał zamiaru tego faktu komentować. - Widzę, że tym razem pokusił się pan o słabsze, lecz równie skuteczne zaklęcie, rozsądny wybór – stwierdził i podarował Włochowi buteleczkę wypełnioną po brzegi płynem – A to dla panienek – dodał zwróciwszy się do stojących obok przedstawicielek płci pięknej i wręczył im trójkątne amulety – Tylko jeden jest autentyczny– oznajmił z uśmiechem i badając zawartość szkatułki wrócił spokojnym krokiem w okolice prefekta Ravenclaw. - Proszę, panienko Scrimgeour – zwrócił się do blondynki i z sympatycznym wyrazem twarzy podał jej zakorkowany flakonik – I ostatni dla Rosalie – powiedział Auror i gdy ślizgonka przyjęła od niego nagrodę w postaci eliksiru, zwrócił się wreszcie do ogółu. - Dziękuję wszystkim za wykonanie ćwiczenia, mam nadzieję, że działania grupowe przypadły wam do gustu, bowiem pozostała część zajęć będzie prowadzona właśnie w tym systemie – oznajmił oparłszy się o stół nauczycielski, tak, że mógł objąć wzrokiem całą Wielką Salę – Jednak tym razem to ja stworzę wam drużyny…zespół numer jeden będzie składał się z panienek Blackwood, Hanyashy i Haldane – powiedział wskazując różdżką po kolei wszystkie z wymienionych dziewcząt - Zespół numer dwa to Watts, Rabe i Annesley, drużyna trzecia O’loughlin, Srimgeour i van Vuuren i ostatni, czwarty zespół…Romulus, Cromwell i Milloti – wyjaśnił tworząc składy na podstawie własnych obserwacji i danych zawartych w aktach osobowych uczniów. Jedyną zmianą rzecz jasna było dodanie Pheebs w zastępstwie za Gabriela. - Nie martwcie się, moja koleżanka potrafi panować nad swoją mocą magiczną – rzekł patrząc wymownie w stronę Abigail na wypadek potencjalnych protestów – Wracając jednak do zajęć, kolejne ćwiczenie będzie wymagało od was pracy zespołowej, tak, tym razem macie wspierać się w obrębie wyznaczonych trzyosobowych drużyn. Waszym zadaniem będzie wyeliminowanie jak największej liczby członków wrogiego zespołu. Wyeliminowanie następuje poprzez podwójne trafienie uczestnika ćwiczenia, dlatego każdy z was może rzucić maksymalnie tylko dwa zaklęcia. Możecie rzecz jasna zrobić użytek z otrzymanych nagród… i wymieniać się nimi do woli, dam wam zatem jeszcze 5 minut na ustalenie strategii działania – wyjaśnił i machnąwszy różdżką wyczarował na kamiennej podłodze cztery kręgi, każdy w okolicy jednego z rogów Sali. - Drużyna pierwsza, ustawcie się w tym czerwonym okręgu – rzekł wskazując dłonią na swoje lewo czyli w kierunku magicznych klepsydr – Drużyna trzecia, niebieski– tutaj pokazał przestrzeń po prawo od stołu nauczycielskiego – Drużyna czwarta, żółty, a drużyna druga zielony – powiedział celując różdżką po kolei w róg po lewo a następnie po prawo od wrót Wielkiej Sali – Zaczynacie w wyznaczonych miejscach, ale możecie poruszać się bez żadnych ograniczeń, ciskacie zaklęciami na 3 – kontynuował obserwując rozchodzące się w różnych kierunkach grupki i bez otwierania ust rzucił zaklęcie „Pluvia” sprawiając, że magiczne sklepienie zasnuło się czarnymi chmurami z których po chwili zaczął zacinać deszcz – Bawcie się dobrze…raz…dwa…trzy… – zawołał konkurując z zagłuszającą go ulewą, po czym dla dodania smaczku, dołożył jeszcze niewerbalne „Tenebris” a wokół natychmiast zapanował nieprzenikniony mrok. - Pomyśleć, że mogłem pić herbatę w moim gabinecie – zamruczał pod nosem Joshua i po omacku sięgnął w poszukiwaniu leżącego na stole parasola. Nie miał zamiaru moknąć. Joshua Drużyna 1: Blake - Maise - Tanesha Drużyna 3: Gloria- Riaan - Gwen Drużyna 4: Enzo - Isabelle - Pheebs Drużyna 2: Ben - Rosalie - Claire Rzucając zaklęcie kulacie kostką k10, i tak jak w poprzednich starciach, poziom efektywności zależy od sumy waszych statystyk oraz liczby wylosowanych oczek. Drugie zaklęce rzucane w poście posiada ujemny modyfikator o wartości 2. Aby wykonać unik fiziczny rzuacie jedną kostką k10 i jedną kostką k6, a suma oczek określa wynik waszych starań. Osoby z umiejętnością "latanie na miotle" na poziomie przynajmniej 6, ze względu na zwinność otrzymują dodatni modyfikator do uniku o wartości 2 Dopóki w pomieszczeniu panuje ulewa i mrok poziom trudności rzucanych zaklęć to 17(chodzi rzecz jasna o trafienie przeciwnika) Aby zidentyfikować otrzymane nagrody musicie zdać test znajomości run(umiejętność "'runy") bądź eliksirów(umiejętność "Eliksiry") o stopniu trudności 9. Aby wykonać test identyfikacji otrzymanej nagrody rzucacie kostką k10 w tym temacie, jeśli suma waszych statystyk i liczby wylosowanych oczek będzie wyższa bądź równa 9 otrzymacie wiadomość pw z instrukcjami. Walka trwać będzie 3 kolejki, po każdej kolejce pojawi się post opisujący wydarzenia w wielkiej Sali.
Czas na odpis – 11 listopada godz. 20:21 Ps. Jeśli wyjątkowo nie macie czasu by wstawić pełny post, określcie przynajmniej jakie akcje wykonujecie a uzupełnieniem treści zajmijcie się później. PPS. Z powodu mojego spóźnienia(sprawy osobiste, wybaczcie) wszystkie osoby które wyrobiły się przed deadlajnem otrzymują modyfikator dodatni o wartości 1 do jednego, dowolnego rzutu kością.
Ostatnio zmieniony przez Joshua Dunbar dnia Pon 09 Lis 2015, 18:02, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Claire Annesley
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 09 Lis 2015, 17:04 | |
| Ha, całkiem nieźle im to wyszło! Gdy Gloria potraktowała ich nieszczęsnego rywala perfekcyjną drętwotą, twarzyczkę Claire rozjaśnił szeroki, bardzo szeroki uśmiech. Oczywiście, ani przez moment nie pomyślała, że to ona mogłaby być ofiarą drugiej Puchonki... Nie, no w porządku, pomyślała. Nim okazało się, że względnie surowa mina przyjaciółki nie zapowiada niczego złego przynajmniej dla Annesley, Irlandka była naprawdę bliska ofuknięcia koleżanki jakimś znaczącym chyba żartujesz! A puchońska solidarność? A lata przyjaźni? A solidarność jajników?! W końcu jednak Claire zorientowała się, co jest grane i nic nie powstrzymało jej już od uzupełnienia wspólnego manewru. Jedna atakuje, druga broni, tym samym stając się całkiem nieźle współpracującym duetem. Cudnie! Annesley rozochociła się na tyle, że nie przeszkodziła jej nawet zmiana grup. Oczywiście, pomagał w tym na pewno fakt, że znów miała stać ramię w ramię z Benem - jego towarzystwo miało zrównoważyć konieczność współpracy z Rosalie, o której niewiele wiedziała, ale która przez sam fakt przynależności do Ślizgonów budziła w Klarze bardzo nieprzyjemne wrażenie niepewności - z drugiej jednak strony istotne było także podbudowanie pewności siebie Puchonki. Nie to, żeby od razu dostrzegła w sobie wojownika - ale jako tako sobie radziła. Nie było pełnej kompromitacji, nie zrobiła z siebie największego pośmiewiska tego wieczoru, nie było więc najgorzej. Co więcej, w tym momencie miała dodatkową okazję by udowodnić, że jednak coś umie i potrafi być przydatna. Przejmując od Glorii przydzieloną jej nagrodę - nieoznakowaną fiolkę z szarym eliksirem - potrzebowała wprawdzie chwili na to, by rozpoznać, z czym ma do czynienia, ale jednak tego dokonała! Oglądając zawartość naczynka pod światło wyciągnęła również zatyczkę i ostrożnie powąchała miksturę, by wreszcie z uśmiechem pełnym satysfakcji unieść spojrzenie na swój nowy już zespół. Nie ulegało wątpliwości, że sama na eliksirze niewiele skorzysta - był to wywar Męstwa, ale nawet on nie byłby w stanie uczynić z Claire skutecznego wojownika - nie znaczyło to jednak, że mikstura była nieprzydatna. - Ben - rzuciła, w dwóch krokach znajdując się obok Krukona. - Ben, masz. Wypij. - Bez wahania wyciągnęła fiolkę w kierunku chłopaka. Nie podała nazwy eliksiru w zasadzie dlatego, że dość łatwo przyszło jej uważać, że to co jest oczywiste dla niej dla innych również takie będzie. Jeśli jednak Watts nie miałby problemu z zaufaniem umiejętnościom Annesley, nie powinni mieć problemu. W końcu Puchonka nigdy nie zrobiłaby mu krzywdy, nie? Nikomu by nie zrobiła, na pewno nie świadomie. Potem zaś nastała ciemność i ulewa, z którymi musieli sobie poradzić tyleż samo, co z przeciwnikami. - Słuchajcie - rzuciła cicho do własnego towarzystwa. - Mogę oświetlić wam na chwilę którąś grupę... No, a przynajmniej spróbować. - Jej plan był prosty. Błysnąć kilkusekundowym światłem w kierunku mniej więcej zapamiętanym jako strona, z której mogli zostać zaatakowani przez inną grupę (przy czym Annesley nie była szczególnie zdeterminowana, by za cel wybierać jakiś konkretny zespół - błysnęłaby w ten pierwszy z brzegu), umożliwić tym samym towarzyszom namierzenie przeciwników i następnie ponowne skrycie się w ciemności, by nie ułatwiać celowania innym. Proste? No, przynajmniej w teorii. Czas sprawdzić, jak to zadziała. - Lumos soren! - rzuciła więc po uzgodnieniu z Benem i Rosalie ewentualnego kierunku, w który chcieliby miotać czarami, by już w kolejnej chwili szykując się do użycia następnego zaklęcia. Czuła że marznie, bycie mokrą od stóp do głów też nie było przyjemne, ale z tym jakoś sobie poradzi później. Na razie liczyło się ćwiczenie - im szybciej je skończą, tym szybciej zapanują pewnie przyjemniejsze warunki pracy. Zaciskając więc zęby, panna Annesley nie zawracała sobie głowy wywołaną pogodą, decydując się na sięgnięcie ponownie po sprawdzone zaklęcie. Contrprotego miało odbić pierwsze zaklęcie, jakie mogłoby pomknąć ku jej własnemu zespołowi - niezależnie, czy ofiarą miałaby być ona sama, Ben czy Rabe. |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 09 Lis 2015, 17:04 | |
| The member ' Claire Annesley' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 10 Lis 2015, 00:51 | |
| Znowu nie wyszło. ZNOWU NIE WYSZŁO! Te słowa dzwoniły w głowie Riaana, kiedy chłopak zbierał się z ziemi po tym jak po raz kolejny został pokonany. Jak niepyszny zebrał swoją różdżkę z podłogi i z wściekłością wypisaną w oczach wrócił do swoich koleżanek z drużyny. - Nic mi dzisiaj nie wychodzi. - mruknął bardziej do siebie niż do nich, wcześniejsze westchnięcie prowadzącego zajęcia aurora wywołało dreszcze na ciele i powrót widmowego śmiechu hieny dręczącego go zawsze w chwilach, kiedy emocje brały nad nim górę. Tak jak teraz. I nawet rzucone przez Dunbara: "skup się" w niczym nie pomogło. Co gorsza, poczuł się jakby słyszał ojca. Obejrzał podany mu przez Joshuę eliksir, jak można było się domyślić po reakcji Riaana, był zupełną nogą z alchemii i nie miał najmniejszego pojęcia co właśnie trzymał w dłoni. Nic, zupełnie nic nie mu dzisiaj nie sprzyjało. Na każdym kroku piętrzyły się tylko utrudnienia, no może za wyjątkiem doboru drużyny bo tym razem trafił na Gwen, a to już był jakiś uśmiech losu. - Dzięki za współpracę. - pomachał Ślizgonkom na pożegnanie. Nie zżył się z nimi za bardzo, ale przynajmniej wiedział że są zdecydowanie mocniejsze od niego w zaklęciach. Nie można się dziwić, obie były w końcu starsze od niego. Riaan przebył dystans dzielący go od jego nowej grupy. Nie znał tej całej Glorii, choć jej imię przypominało podpis dziewczyny z Puchonlandu, z której kilka tygodni temu zrobili sobie żarty wraz z innymi chłopakami z domu Lwa. Ciekawe, czy to była ona? Zresztą, nieważne. Trzeba się w końcu skupić. - Cześć dziewczyny. Gwen, bądź tak dobra i użyj swojego wielkiego mózgu. Co to jest? - pokazał starszej koleżance flakonik z eliksirem o perłowej barwie, a następnie wsłuchał się w polecenia aurora. Wszystko jasne, szkoda tylko że Riaan był zerem w ofensywnych zaklęciach. Czyli pozostaje mu obrona koleżanek, a sam będzie musiał polegać na refleksie. No dobra, jakoś to będzie. - Skupmy się na jednej grupie, powiedzmy na drugiej. Rozświetlcie to pomieszczenie i atakujcie, ja wykorzystam swoje dwa zaklęcia na to aby was chronić. Sam powinienem dać sobie radę uskakując. Nie ma za bardzo czasu na dyskusje, więc zróbmy to. - widać było, że szybko wszystko sobie przemyślał, na dodatek powiedział to takim zdecydowanym tonem jakby nie chciał słyszeć nawet słowa sprzeciwu. Tę stanowczą postawę jednak przełamało dodane ciszej zdanie: - Wybaczcie, że się rządzę. - Quidditch był jego życiem, więc potrafił działać zespołowo, a kiedy brakowało przywódcy naturalnie obierał tę rolę i przyjmował na siebie odpowiedzialność. Jak widać dobre nawyki z boiska przechodzą też na życie codzienne. Riaan przygotował się do rzucenia dwóch protego socii na Glorię, albo Gwen. Zgiął też kolana, aby być gotowym do uskoku gdyby jakieś zaklęcie miało go ugodzić.
+1 za terminowość do tego nieszczęsnego zera poproszę...
Ostatnio zmieniony przez Riaan van Vuuren dnia Czw 12 Lis 2015, 00:03, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 10 Lis 2015, 00:51 | |
| The member ' Riaan van Vuuren' has done the following action : Dices roll#1 '10-ścienna' : -------------------------------- #2 '10-ścienna' : -------------------------------- #3 '6-ścienna' : |
| | | Claire Annesley
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 10 Lis 2015, 13:31 | |
| zapomniałam o ewentualnych unikach, więc to jeszcze raz ja ;-; |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 10 Lis 2015, 13:31 | |
| The member ' Claire Annesley' has done the following action : Dices roll#1 '10-ścienna' : -------------------------------- #2 '6-ścienna' : |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Sro 11 Lis 2015, 13:20 | |
| Podwójny nokaut poszedł Krukonowi bez właściwie żadnych przeszkód – trochę zbyt gładko jak na jego gust, ale nie zamierzał kłócić się z wygraną. Szkoda tylko, że zdobytą bez większego wysiłku. Co to była za frajda, gdy pokonać przeciwnika nie stanowiło wyzwania? Kąt ust Bena drgnął lekko, gdy przyszło mu na myśl, że maleństwo Scrimgeour będzie potem wypominać, jak pozbawił ją gruntu pod nogami, prawdopodobnie mszcząc się w iście widowiskowy sposób, gdy przyjdzie do ich kolejnych wspólnych urodzin i wręczania prezentów. A może do tego czasu zapomni? Słysząc, jak auror wymawia jego nazwisko, chłopak przeniósł spojrzenie na Dunbara, pochwałę kwitując lekkim uśmiechem, a otrzymany amulet zaraz poddając oględzinom. Para niebieskich oczu rozszerzyła się lekko, czoło zmarszczyło, gdy bez większego problemu zidentyfikował artefakt, prawie wyrywając się z pytaniem, skąd pan auror wziął coś takiego. Niewiele brakowało, a wepchnąłby wisior do kieszeni, by zostawić go na ważniejszą okazję niż zajęcia, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Podmianę Gwen na Claire przyjął posyłając Puchonce uśmiech. Tak po prostu. Zanim zdążył otworzyć usta, by zaproponować swojej drużynie plan działania, panna Annesley wręczyła mu swoją nagrodę z poleceniem wypicia. Blondyn odruchowo przyjął fiolkę, choć jej szarawa zawartość wzbudziła w nim pewien niepokój – nie był kompletną nogą z eliksirów, ale teraz na szybko niespecjalnie wiedział, co znajdowało się w środku. - Jesteś pewna? – spytał krótko, a uzyskując odpowiedź twierdzącą, wyciągnął korek i wypił zawartość. Bueh. Jednego był pewien, nie smakowało to najlepiej, a gdyby miał podać pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mu do głowy, powiedziałby: rozrzedzone smarki trolla. Nie żeby wiedział, jak smakowały, ale wyobrażał sobie, że podobnie. Mikstura rozlała się po żołądku dziwnym, ale przyjemnym ciepłem, która pomknęło w górę jak młode pędy. W jednej chwili panicz Watts poczuł się, jakby mógł przenosić góry kiwnięciem palca. Wsuwając pustą fiolkę do kieszeni, Krukon założył na szyję amulet otrzymany od Dunbara i schował go pod swetrem, żeby nie dyndał swobodnie. Miał pomysł tak szalony, że nikt się tego nie spodziewał, pewnie włącznie z samym prowadzącym i co lepsze, zamierzał wprowadzić go w życie. Nawet jeśli nie wyjdzie, to i tak spróbuje, a co mu tam. Pochylając się w kierunku Claire i Rose, rzucił: - Amulet, który dał mi Dunbar pochłania dwa zaklęcia. Schowajcie się za mną, zróbcie sobie tarczę, bo i tak pewnie będą walić w największy cel – w jego głosie niemal dało się wyczuć rozbawienie. - Spróbuję zrobić coś z tą ulewą, Claire, celuj światłem w grupę, która stoi naprzeciwko. Rosalie... Bądź tak uprzejma i wal w nich Magnaictum albo innym obszarowym, skasujmy wszystkich w jednym ataku. Plan do bólu prosty. Co mogło pójść nie tak? W zasadzie wszystko, ale pod wpływem eliksiru Ben nie przejmował się możliwymi problemami – jeśli się pojawią, zareagują odpowiednio i tak wychodząc z tego wszystkiego zwycięzcami. Wraz z końcem odliczania, osłaniając sobą dwójkę dziewcząt, Watts wycelował różdżką w sufit, rzucając zaklęcie: - Meteolojinx Recanto! Dunbar wywołał deszcz, a deszcz łatwo przemienić w burzę, prawda? Zamiarem chłopaka było oczyścić teren, na którym stała jego drużyna z uporczywej ulewy, dla reszty uczniów sali zmieniając ją w burzę z piorunami. Niech się męczą, niech tańczą między walącymi błyskawicami. Niezależnie od tego czy się udało czy nie, kolejny czar: - Magnaictum – wyprowadził w kierunku drużyny trzeciej, zamierzając zafundować im dokładnie identyczny nokaut jak wcześniej Rose i Gwen.
/Ercio, sorry za te moje dzikie kombinacje (znowu), mam nadzieję, że nie robię ci bardzo pod górkę xD |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Sro 11 Lis 2015, 13:20 | |
| The member ' Ben Watts' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Tanesha Hanyasha
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Sro 11 Lis 2015, 17:21 | |
| Zwód na uśmieszek nie zadziałał aż tak dobrze, jak oczekiwała. Mało brakowało a Iz miała szansę ją skosić Expelliarmusem... zamiast tego próbowała ratować chłopaka. Ślizgonka zmarszczyła nieco brwi, bo wydawało jej się, że na tą chwilę wszyscy są dla siebie przeciwnikami. Posłała pytające spojrzenie Isabelle, w chwili gdy Riaan zdążył się już pozbierać z podłogi. - Nie wiem, czy cię to pocieszy, ale latałam w tej sali jako pierwsza - obdarzyła Gryfona spojrzeniem, które można by uznać za... współczujące? Fakt faktem, zamierzała mu jedynie wytrącić różdżkę, jednakże jej własny badyl tak się rozochocił, że postanowił zafundować van Vuurenowi krótki lot. Ot tak, by dąb nie czuł się samotny po spotkaniu z materacami. - Winorośl jest kapryśna, sorry za glebę. Na tym ewentualne konwersacje w zespole się zakończyły, bo zjawił się Auror ze szkatułą, z której wręczył dwie fiolki, zarówno Isabelle jak i Riaanowi. Tanesha została tylko uraczona chwilą uwagi, po czym mężczyzna poszedł w kierunku kolejnej grupy. - Mojego nazwiska nie odmienia się w ten sposób... - powiedziała bardziej do siebie niż kogokolwiek i skrzyżowała ręce na piersi. Rzekoma pochwała po raz kolejny zabrzmiała raczej prześmiewczo, zwłaszcza, że dziewczyna - jak miała okazję przekonać się chwilę później - jako jedyna niczego nie dostała. - Świetnie - Tan wywróciła oczyma pozostając na swoim miejscu. Obecnością przyjaciółki nie miała się jednak cieszyć nazbyt długo, bo prowadzący zapowiedzieli kolejny, wspaniały pomysł. Na myśl o przydziale, jaki jej przypadł uniosła brwi i skrzywiła się nieznacznie. Serio? Puchonka nagminnie obściskująca posadzkę i Gryfonka, która solidnie się przymuliła? Słuchając kolejnych składów odczuła ukłucie niesprawiedliwości. Przez chwilę kusiło ją, żeby odpowiedzieć na pytanie retoryczne zadane przez Dunbara, że obecny stan rzeczy nijak się jej nie podoba... ale ostatecznie machnęła ręką, wypowiadając pod nosem kilka niespecjalnie przyzwoitych słów. - Jak zamierzasz mnie ustrzelić, to przynajmniej nie w plecy - klepnęła Iz w ramię, kierując się do swoich nowych towarzyszek. Obrzuciła obie krótkim, beznamiętnym spojrzeniem błękitnozielonych tęczówek i ponownie przyjęła postawę zamkniętą, krzyżując ramiona na piersiach. Niechętnie i bez krzty entuzjazmu Tanesha wysłuchała kolejnych instrukcji, które podsumowała spojrzeniem w sufit jakby stamtąd oczekiwała rady na niemoc i irytację jaka ją powoli ogarniała. Nie czas było się jednak mazać i użalać, nie zamierzała nikomu ułatwiać powalenia jej na ziemię. Skoro już tu przyszła to zamierzała stąd wyjść w jednym kawałku i o własnych siłach. - Przejmuję dowodzenie. - oświadczyła stanowczo i nie bacząc na ewentualne sprzeciwy ze strony dziewczyn cofnęła się o krok łapiąc obie za łokcie i przyciągając bliżej. - Zacznijmy od tego, że jeśli któraś z was miała w planie miotać czym popadnie bez ustaleń, licząc, że powali kogokolwiek... niech lepiej zmieni zdanie, bo nie ręczę za siebie. - była to zarazem pierwsza jak i ostatnia groźba jaka padła z ust Hanyashy. Dziewczyna momentalnie spoważniała i jakby się uspokoiła. - Mamy 5 minut, nie ma czasu do stracenia. Ja wam coś zaproponuję - odkrząknęła, nadal utrzymując ton głosu na poziomie uniemożliwiającym podsłuchanie przez innych uczestników - a wy powiecie co o tym sądzicie. Jeśli będzie to równie rozsądne, weźmiemy to pod uwagę. Nie mam ochoty obijać sobie tyłka ani was zbierać z posadzki za kilka minut, czy to jasne? Także słuchajcie, bo zrobimy tak... Brunetka ściszyła głos jeszcze bardziej, odwracając się ramieniem do pozostałych uczniów. Jej monolog był dość szybki ale prosty i raczej zrozumiały, a przynajmniej taką miała nadzieję. Była konkretną osobą, która lubiła rozwiązania z sensem, bez zbędnych 'upiększaczy' czy innych niepraktycznych punktów programu. Teraz jej celem było przetrwanie kolejnego starcia, które miało nastąpić już za kilka minut, a przynajmniej wyjście z niego z twarzą, bynajmniej z odciskiem ściany i spłaszczonym nosem. - Tyle z mojej strony, co wy na to? - zapytała w końcu, przenosząc wzrok z Blake na Maise - Swoją drogą, istotne pytanie... czy wiecie co dostałyście? Odpowiedź Puchonki zdawała się ją satysfakcjonować. - No, to do dzieła. Odliczanie... Tanesha zacisnęła mocniej palce na różdżce rzucając ostatnie spojrzenie na swoje towarzyszki. Liczyła, że dogadały się na tyle, by ich współpraca przebiegła bez większych trudności ani szkodzenia sobie nawzajem. Trzy... dwa... jeden... Ślizgonka natychmiast nachyliła się i na lekko ugiętych nogach wycofała niemal truchtem stanowczo poza okrąg, pociągając za sobą Gryfonkę. W ten sposób znajdowały się poniżej wysokości ramienia większości uczniów, a tym samym ewentualnych, rzucanych pośpiesznie zaklęć. A to już coś. Sama już w trakcie przemieszczania się poza wyznaczone pole, rzuciła niewerbalne "Protego Totalum" na swoją grupę. Z góry założyła, że nie uznają ich za zbyt silną grupę i ktoś na pewno będzie próbował ich wyeliminować. Albo Krukonowi nadal nie przeszła złość na Blake i będzie w nich tłukł bez opamiętania. Nie było to jednak wszystko, ponieważ plan jaki ustaliła z koleżankami, był dość skomplikowany i wymagał pełnego skupienia. Zostało jej do wykorzystania jeszcze jedno zaklęcie... ale żeby je rzucić należało coś zrobić. A mianowicie czekać na zdradziecki blask cudzej różdżki... badź głos. Uczniowie niejednokrotnie zdążyli udowodnić, że wydzieranie się w trakcie pojedynku to najwyraźniej ich styl bycia. Brunetka spoglądała w kierunku, gdzie ostatni raz widziała drużynę nr 2... i wydawało jej się, że zauważyła błysk. Nie było czasu do stracenia - niewerbalna "Bombarda maxima" została przez nią skierowana w podłoże pod grupą 2... a raczej materace, którymi była wyłożona podłoga.
--- Nie wiem czy mieliśmy od razu rzucać z unikiem więc jak coś proszę dwie ostatnie kostki olać. A! Prawie zapomniałam - moje +1 za terminowość proszę doliczyć do pierwszego zaklęcia [Protego] Z góry dziękuję.
Ostatnio zmieniony przez Tanesha Hanyasha dnia Sro 11 Lis 2015, 17:31, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] | |
| |
| | | | Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |