Temat: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Pią 04 Wrz 2015, 14:05
Opis wspomnienia
I need a hero. I'm holding out for a hero 'til the end of the night. He's gotta be strong and he's gotta be fast And he's gotta be fresh from the fight. I need a hero. I'm holding out for a hero 'til the morning light. He's gotta be sure and it's gotta be soon And he's gotta be larger than life.
W historii tej poznajemy dopiero co rozwijające się odruchy obronne młodego Gryfona oraz nieporadność małej Krukonki, których spotkanie być może zapoczątkuje coś niezwykle wspaniałego.
Osoby: John MacQueena, Wanda Whisper.
Czas: Boże Narodzenie, 1971r.
Miejsce: Hogwart, sala balowa.
Wanda Whisper
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Pią 04 Wrz 2015, 14:29
Bal! Bal, bal, bal. Chyba nie było dziewczynki, która nie wyczekiwałby swojego pierwszego szkolnego balu. Nawet jeżeli się miało tylko jedenaście lat i ledwo sięgało starszemu bratu do barku. Wraz z rozgadanymi przyjaciółkami z dormitorium przygotowywały się solennie do pierwszej, tak wielkiej imprezy w swoim życiu. Obserwowały również jak starsze koleżanki z domu malowały się i układały włosy w fikuśne fryzury - Wanda jednak jak i jej koleżaneczki zrezygnowały z czegoś tak trywialnego jak MAKE - UP twierdząc zgodnie, że ich twarze są zbyt ładne by niszczyć je czymś takim. Malinowy błyszczyk do ust wystarczał - przekazywany z rąk do rąk zresztą. Sukienka, którą przesłała jej sowią pocztą mama była w odcieniu błękitu, z krótkim rękawkiem i plisami układającymi się zgrabnie wokół ud Krukonki. Gęste fale spięła czarną kokardą, by nie wpadały jej do piwnych oczu. Usatysfakcjonowana swoim wyglądem - no, może nie do końca - w tym świetle twierdziła, że jej łydki wyglądają zbyt grubo - przemierzyła korytarz szkolny, by wraz z innymi pannicami z pierwszej klasy wpaść na bal.
Po kilku godzinach tańczenia, zabawy i picia słodkiego ponczu wyrwała się z klejących łapsk starszego o dwa lat Krukona, z którym tutaj przyszła. W myślach już zabijała nie tylko durnego Thomasa, bo tak ów chłopaczyna miał na imię - ale i swojego kochanego braciszka, który nie pozwolił jej pójść na imprezę z przyjacielem Whisperówny. Dlatego klnąc soczyście pod nosem przepchnęła się przez tłum nie zauważając grupki starszych [hoho, o cały rok!] Ślizgonów, z których jeden z nich nadepnął niezbyt subtelnie na czarne lakierki panny krukoniastej, która nie dość, że się odsunęła to jeszcze przeprosiła praktycznie za nic. Uniosła dłoń w obronnym geście idealnie współgrając z rytmem muzyki grającej w tle. Uniosła spojrzenie, nieco przerażone zresztą gdy jeden z nich zawołał. - Te, Whisper. Uważaj jak chodzisz głupia kujonico. - Ten wyższy, ubrany elegancko acz nieschludnie zerknął na nią z perfidnym uśmieszkiem machając ręką na swojego kolegę, który skierował się w jej stronę. Bezszelestnie, jak dziki kot, który ma niekoniecznie przyjemne zamiary wobec niej. - Z kim tutaj przyszłaś, co? Może masz ochotę POTAŃCZYĆ? - Ten drugi właśnie, pulchniejszy i zwyczajnie brzydszy złapał ją za przedramię, a ona tylko pisnęła. Chociaż jej pisk zaginął pośród krzyków innych uczniów.
Gość
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Pią 04 Wrz 2015, 14:58
Ano, bal.
Z kolei jeżeli chodzi o chłopców a szczególnie tych pokroju Johhnego, tego typu uroczystości były czymś fajnym ale nie wyczekiwanym z niecierpliwością. Fajnie było sobie potańczyć, pośmiać się, zagadać do jakiś dziewczyn ale bez żadnych rewelacji. Szczególnie że trzeba było się wystroić jak szczur na otwarcie kanału. Gdy John wraz z dwoma kolegami przekroczył próg sali balowej już był lekko poszarpany. Może nie tyle co przekroczył ile wpadł i schował się w tłumie. Na czubku prawego buta, swoją drogą bardzo eleganckiego znajdowała się rozmazana kropla krwi, marynarka którą miał na sobie gdy wychodził z dormitorium zniknęła a koszuli brakowało guzika pod szyją. Oczywiście Mac po drodze na imprezę wpadł na dwójkę Ślizgonów z VI roku. Johhny jeszcze wtedy nie miał reputacji łobuza no i po prostu był mały ale mimo to nie zwykł schodzić z drogi członkom nielubianego domu. Nawet jak byli od niego o głowę wyżsi. Od jego kolegów o dwie. Chwilę po nich, na salę wbiegli również ich oprawcy jednak szybko darowali sobie uganianie się za trójką małolatów. Poza tym i tak zdążyli dostać za swoje. John szybko doprowadził się do względnego porządku. Impreza fajnie się zaczęła, to zwiastowało tylko jeszcze lepszą kontynuację. No bo jak lepiej można było rozpocząć bal jak nie od małej bójki?
Godziny mijały przez które John tańczył z dziewczynami z różnych domów, przez moment udało mu się nawet przytulić do Ślizgonki. Oczywiście to tylko dzięki temu że Mac zwinął innemu Slytherinowcowi krawat. Od czasu do czasu schodził z parkietu by razem z kolegami zrobić komuś kawał bądź coś przekąsić. W końcu John stwierdził że mu wystarczy na dzisiejszy wieczór. Pocałował na odchodne swoją dotychczasową partnerkę w usta po czym odszedł puszczając do niej oczko. Pożegnał się z kolegami i ruszył w kierunku wyjścia. Już miał opuścić salę balową gdy do jego uszu dotarł krótki pisk. John zatrzymał się w pół kroku i rozejrzał się dookoła. Zobaczył dziewczynę, chyba w jego wieku osaczoną przez dwóch Ślizgonów. Jeden z nich trzymał ją z ramię a ona sama nie wyglądała na zadowoloną z takiego stanu rzeczy. John sapnął. Grabi sobie dzisiaj u Zielonych, oj grabi. Mac ruszył w ich stronę zdejmując marynarkę, którą w trakcie balu udało mu się odzyskać. Rzucił ją na pobliskie wolne krzesło i rozpiął mankiety koszuli. Niedbale podciągnął je dwoma ruchami do łokci. Gdy znajdował się tuż obok nich, jego uszu dobiegły słowa tego grubszego. John pokręcił ze zrezygnowaniem głową. - Może ze mną chcesz potańczyć? - zapytał na tyle głośno by zwrócić ich uwagę. Gdy niższy Ślizgon odwrócił swoją pulchną głowę by zlokalizować źródło głosu, jedyne co zobaczył to pięść MacQueeny która z plaskiem wylądowała na jego szczęce. Zielony zachwiał się i runął z łoskotem na ziemię, na szczęście w procesie puszczając Wandę i nie pociągając jej za sobą na podłogę. - Stań za mną. - powiedział cicho acz wyraźnie do Krukonki, mierząc wzrokiem wyższego Ślizgona. Był trochę wyższy od niego ale to nie stanowiło dla Johna problemu. Jednak nie chciał dalszej eskalacji, przyłożył już dzisiaj w sumie czterem Slytherinowcom wliczając w to tego grubego który niezdarnie gramolił się z podłogi. - Zostaw ją w spokoju. - powiedział chłodno, obrzucając starszego ucznia groźnym spojrzeniem.
Wanda Whisper
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Pią 04 Wrz 2015, 15:18
To nie tak, że miałaby coś przeciwko gdyby jakiś miły chłopiec poprosił ją do tańca, a potem zabrał na równie miły spacer na równie miłym i białym koniu. Wanda lubiła tańczyć i szło jej to całkiem dobrze, a wszystko za sprawą znienawidzonych przez nią i przez Doriana lekcji, na które kazali uczęszczać im rodzice. Nie podobało się jej jednak to w jaki sposób obrzucił ją spojrzeniem Ślizgon - tym bardziej nie podobał się jej jego dotyk. Krótkie, świńskie łapska obłapiały ją gorzej niż dłonie Thomasa, który po prostu chciał zaznać przyjemnego wytchnienia w jej ramionach. W tym wieku? No way. Przestraszyła się jeszcze bardziej, gdy zauważyła wysokiego chłopaka podchodzącego do ich trójki - minę miał nieciekawą, był chyba zdenerwowany co jeszcze bardziej zdezorientowało panienkę Whisper, która skuliła się momentalnie błagając o litość. Obiecała sobie w duchu, że już nigdy nie poprosi o dokładkę kolacji, bo pewnie przez jej apetyt teraz tak strasznie obrywa. Chłopaczyna, który wtargnął pomiędzy ich grupkę okazał się być kimś w rodzaju bohatera. Wpadł, szarpnął, uderzył i pogroził, a to wszystko przy akompaniamencie czarodziejskich Beatlesów, którzy przygrywali ze sceny. Oczy Krukonki otwierały się coraz szerzej i szerzej zupełnie jakby nie wierzyła w to co dzisiaj ją spotkało. John jawił się jej teraz jako ktoś, komu powinna postawić ołtarzyk i odprawiać modły na jego cześć, a wszystko za sprawą jego bohaterskiego czynu, którego się dopuścił. Posłusznie przemknęła za jego postać, tak wysoką, że aż musiała zadrzeć głowę do góry by zerknąć na jego twarz, by wiedzieć komu ma posłać dziękczynną sowę. Dwójka Ślizgonów dalej przebywała w ich towarzystwie - przy czym jeden z nich dopiero co się gramolił z ziemi przyciskając dłoń do rozwalonego nosa. Szatynka poczuła zapach krwi, co jej się nie spodobało - wykrzywiła usta w podkówkę i zamrugała szybko by się nie rozpłakać. - Zapamiętam Cię, dupku. - pogroził ten wyższy i zabrawszy kolegę pod ramię oddalili się szybko i dosyć sprawnie jak na Flipa i Flapa. Między dwójką młodocianych uczniów zapadła cisza - Whisperówna nie wiedziała co ma powiedzieć. Dalej się trzęsła jak osika zrzucając to wszystko na winę wiatru, który wiał poza murami szkoły. Odchrząknęła i nieśmiało chwyciła Gryfona za ramię, tak by ten na nią spojrzał. - Nic - Nic Ci nie jest? Wszystko okej? - Spytała przestraszona wpatrując się pulchną i jeszcze dziecinną buzią w swojego wybawiciela, na którego widok zaparło jej dech w piersiach. Nie widziała go wcześniej. A może widziała tylko nie zwracała na niego uwagi tak bardzo wpatrzona w czubki własnych butów i książki, z którymi się nie rozstawała? Dygnęła przed nim prześmiewczo i wygięła malinowe usteczka w delikatnym uśmiechu. - Dziękuję. Można powiedzieć, że uratowałeś mi życie. Jak mogę się odwdzięczyć? - Brytyjski akcent miękko lądował w jej ustach gdy ciekawskie i już mniej załzawione piwne ślepia obarczały facjatę Maca.
Gość
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Pią 04 Wrz 2015, 22:57
John był gotowy do bitki. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewał się że wyższy i starszy od niego Ślizgon odwróci się na pięcie i jedyne co rzuci w jego kierunku to groźba. Mac już w trakcie wypowiadania słów próbował przewidzieć w jaki sposób zaatakuje go chłopak i już rozpatrywał opcje jak ma zareagować. Tymczasem Slytherinowiec zawiódł jego oczekiwania i zostawił młodego Gryfona oraz młodą Krukonkę samym sobie. Gdy Flip i Flap znikali z ich oczu, Johhny zatrząsł się lekko. Nie było to spowodowane strachem lecz adrenaliną która właśnie zaczęła krążyć w jego żyłach. Organizm przewidywał że w tym momencie będzie kogoś prał po gębie zamiast stać w miejscu, dlatego nadmiar energii objawił się w postaci takiej drgawki. Groźbę Ślizgona skwitował tylko ironicznym prychnięciem. Nie wątpię pomyślał. Szczególnie jego kolega który został znokautowany przez młodszego. John zauważył że nie on jeden się trzęsie. Był tak zaaferowany niedoszłą walką że nie zorientował się nawet gdy Wanda przykleiła się do jego ramienia. Gdy usłyszał jej słowa, uniósł lekko brwi zdziwiony. - Powinienem Cię spytać o to samo. - powiedział i delikatnie złapał jej przedramię. - Zrobił Ci krzywdę? - zapytał obdarzając ją ciepłym uśmiechem, który na widok jej dygnięcia rozszerzył się jeszcze bardziej. Johhny parsknął śmiechem, rozśmieszony jej ironicznym ukłonem. - Buziak w policzek wystarczy. - powiedział i mrugnął zalotnie.
Wanda Whisper
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Nie 06 Wrz 2015, 19:39
Gdy ślizgońscy panowie zniknęli im z oczu Wanda odetchnęła z widoczna ulgą wciąż jednak pozostając czujna jak tylko jedenastolatka to potrafi. Nerwowe spojrzenia rzucane w prawo i lewo w poszukiwaniu swoich wszystkich krukoniastych przyjaciół, którzy akurat teraz rozpłynęli się w powietrzu jak za dotknięciem magicznej różdżki. Przed sobą miała jedynie młodocianego zabijakę, który to chwycił ją zaraz za ramię i z przyjemnym uśmiechem na ustach spytał czy wszystko z nią w porządku. Dziewczyna chwilę przyglądała się facjacie MacQueena upewniając się jeszcze czy aby na pewno nigdzie go nie spotkała. Nie mógł być z Ravenclawu bo jako przykładna uczennica poświęciła niemal cały wieczór na sprawdzenie wszystkich chłopców z ów domu biorąc na pierwszy ogień wszystkich kolegów z klasy Doriana. John musiał być od niej starszy – na pewno. Takich wysokich chłopców nie produkują w jej roczniku. - Nie, nic się nie stało. Wszystko ze mną w porządku. – Odpowiedziała machinalnie tylko przez moment bojąc się, że Dżon jest z tych złych chłopców, którzy czyhają na okazję by poobmacać młodsze koleżanki ze szkoły. Dlatego tylko raz cofnęła się natrafiając na ścianę, do której przylgnęła. Czerwona lampka zapaliła się jej po raz drugi tego wieczora, gdy usłyszała o pocałunku. Umknęła wzrokiem gdzieś w bok, potem umieściła go na czubkach swoich zbeszczeszczonych lakierków, zahaczając jeszcze po drodze o udekorowany sufit po czym ostatecznie i niezwykle łaskawie omiotła piwnymi oczyskami buzię nowego kolegi mając nadzieję, że w tym świetle – które dalej notabene pogrubiało jej łydki – nie zauważy rumieńca, który wtargnął bezczelnie na jej policzki. By zlikwidować uciążliwego zdrajcę uszczypnęła się w udo piszcząc przy tym i podskakując jak niepełnosprytne dziecko. Odchrząknęła i zrobiła dobrą minę do złej gry czując jak wandziowe serducho wali jej oszalałe. - Nie całuję się z nieznajomymi. – Odparła zgodnie z prawdą dziewczynka zastanawiając się czy John to jeden z tych typów, którzy ciągną koleżanki za warkocze by pokazać jak bardzo je lubią. Odruchowo złapała się za końcówki ciemnych loków i zamrugała patrzałkami dając mu do zrozumienia, że byłoby miło gdyby się pierwszy przedstawił.
Gość
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Nie 06 Wrz 2015, 20:02
Na Merlina, jaka Wanda była wtedy rozkoszna! Biedna owieczka, nie wiedząca co ze sobą począć, skacząca wzrokiem wszędzie byleby nie tam gdzie nie chciała, rumieniąca się pod wpływem niezaprzeczalnego uroku Johhnego. Ale nie tylko ona. Johhny tak naprawdę był w środku śmiertelnie przerażony, tylko starał się tego nie okazywać. Tak naprawdę bał się tamtych chłopców, których przegonił, bał się groźby starszego Ślizgona, bał się nawet Wandy. Zachowywał się teraz tak jak Ci przystojni panowie z filmów, którzy takimi tekstami zdobywali serca pięknych pań z ekranu. Serce waliło mu mocno jak dzwon i to z częstotliwością machnięć skrzydeł kolibra a prawa noga nerwowo podskakiwała. John jedną ręką ukradkiem zasadził sobie kulawego w udo by odrętwić trochę niespokojną nogę. Gdy Wanda odsunęła się od niego, przestraszył się że... cóż, że przestraszył ją. Nie chciał by czuła się w jakikolwiek zagrożona, dlatego robił krok w bok by nie stała pomiędzy nim a ścianą. Pomyślał że poczuje się swobodniej gdy nie będzie w potrzasku. Dobry pomysł mały Johnie. Widząc jej konsternację, uciekanie wzrokiem, odsuwanie się do Gryfona maska filmowego podrywacza zniknęła tak szybko jak się pojawiła. - Nie, nie. Ja... eeee... ja tylko żartowałem o tym buziaku. Nie... nie bój się. - powiedział jąkając się lekko. Po plecach przeleciał mu zimny dreszcz. Danie chłopcowi w twarz to jedno a dręczenie dziewczyny to drugie. Nie bał się konsekwencji, ich nigdy się nie obawiał i nigdy nie zaczął. Bał się raczej tego jak się zachowywał, do czego lub kogo można by dane zachowanie porównać. John zawsze chciał być fair przede wszystkim względem siebie. Gdy Wanda pisnęła, dreszcz przeszył jego plecy jeszcze mocniej. Przestraszył się że nadepnął jej na nogę czy coś w tym stylu. Odskoczył od niej i spojrzał baranim wzrokiem. - Przepraszam, przepraszam. Nie chciałem. - powiedział. Gdy Whisper jednak się odezwała uniósł brwi zdezorientowany pytaniem. Bała się go a jednak chciała znać jego imię? Może chciała na niego naskarżyć? - J-John. MacQueena. - powiedział. Był zbyt zestresowany by zrozumieć przesłanie za słowami Krukonki. Gdy jednak minęło kilka sekund, zdał sobie sprawę że zupełnie niepotrzebnie wypadł z roli. Wtedy to on się zarumienił jak burak. Ośmieszył się przed dziewczyną, zaczął się jąkać i przepraszać jak jakiś mięczak. Jak ten z którego zawsze się śmiali w tych filmach. Jak śmiali się Ci przystojni panowie i piękne panie którzy później się ze sobą całowali. John też mógł się całować z tą dziewczyną. Tak dobrze mu szło. Gryfon czerwony jak burak obrócił się na pięcie z zamiarem opuszczenia sali balowej. Złapał swoją marynarkę i opuszczając głowę tak nisko jak to tylko możliwe wybiegł z pomieszczenia.
Wanda Whisper
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Nie 06 Wrz 2015, 20:29
Cała ta sytuacja wydała się jej zgoła dziwna. Jej tajemniczy bohater, którego oskarżała przez chwilę niemo o bycie złym chłopcem chcącym zrobić jej krzywdę okazał się być tak samo przerażony jak ona. Ulga ponownie omiotła jej ciało kiedy w końcu odważyła się na niego spojrzeć. Zauważyła również jak się cofa, przechodzi na bok, byleby nie osądziła go o złe chęci. Ów gest, chociaż tak niewidoczny i tak teoretycznie nieważny urzekł ja i chwycił za serce, co zaowocowało jedynie wyciągnięciem ust w nieśmiałym uśmiechu, który poszerzył się tylko gdy John próbował ją przeprosić. Za co? Zdawały się jej mówić piwne oczy wpatrujące się w postać Gryfona. Mimo bycia kujonem była lojalna i nieco strachliwa. Nie mogła się przemóc i naskarżyć na kogoś kto tak naprawdę nic złego jej nie zrobił. John jej nie skrzywdził, nie dotknął jej w żaden niesubtelny sposób ani nie był napastliwy – za wyjątkiem buziaka, z którego ostatecznie zrezygnował, Jej delikatna aluzja była wynikiem ciekawości Krukonki, ale i sprytu, który przejawiła w obronie własnej. Bowiem gdyby chłopak zmienił zdanie i chciał się do niej dobrać wiedziałaby gdzie się skierować wpierw. Do brata, który porozmawiałby z rozochoconym uczniem. Nie było jednak takiej potrzeby dlatego szatynka czym prędzej uniosła obie ręce jakby bała się, że MacQueena ze wstydu zaraz zacznie miotać się na wszystkie strony strącając jej przy tym kokardę z głowy, co najpewniej by ja zabolało. Role się na chwile odwróciły. - Spokojnie. Jest okej, naprawdę. – Zaczęła gestykulować i posuwać się w jego stronę by pokazać, że się już nie boi – i mimo tego, że nie da się mu pocałować to może z nia porozmawiać. Bo by zdobyć miękki pocałunek chociażby w policzek trzeba się postarać suit bardziej niż ją uratować. Rycerz na białym koniu wiedziałby co zrobić. Gdy usłyszała jego godność zamrugała oczyma i już otworzyła usta by się przedstawić, gdy zauważyła jak wysoki chłopak chwyta swoja marynarkę porzuconą do tej pory na krześle po czym ucieka przed nią. Przez chwilę czuła jedynie niedowierzanie i konsternację – nikt prócz jej bratem i Lucasem przed nią nie uciekał. Czyżby wyglądała tak xle, że Johnny nie chciał z nią rozmawiać? Przełknęła gulę goryczy uniemożlwiającą jej normalną komunikację i otrząsnęła się z chwilowego zamulenia stwierdzając, że wypadałoby się chociaż przedstawić znajomemu-nieznajomemu. Dlatego rozejrzała się raz jeszcze dostrzegając w tłumie wysoką sylwetkę i pomknęła za nim po drodze obijając się nieomal o każdego kto stanął jej na drodze. Na zmianę to przepraszała, to płaczliwie stękała gdy jakiś gbur znowu nadepnął jej na stopę bądź gdy jej włosy zaczepiły o wyjątkowo upierdliwe korale nauczycielki. Nie miała zbyt dobrej kondycji dlatego dopchała się do pana obrońcy jak ten był już na korytarzu, przed Wielką Salą, gdzie było pusto, a pojedyncze latarenki tworzyły swoisty klimat. - [b[ Hej! Hej, John! [/b] – Zawołała dopadając do niego akurat w momencie gdy ten się odwracał co spowodowało niezbyt przyjemne zetknięcie się z jego twarda jak stal klatka piersiową. Jej dłoń dopadła do nosa, który zaczął ją cholernie boleć, a usta wykrzywiły się w nieprzyjemnym grymasie. Znowu siłą woli powstrzymywała się od płaczu, bo zwyczajnie nie chciała być nazwana beksą. - Jestem Wanda. Wanda Whisper. Cześć. – Pomachała niemrawo i zatoczyła koło najpewniej po to by pozbyć się bólu.
Gość
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Nie 06 Wrz 2015, 22:24
Ale jestem głupi. myślał John wybiegając z sali. Zamiast to wszystko obrócić w żart i dalej ją bajerować to spaliłem buraka i uciekam z balu. W momencie kiedy przestąpił próg Wielkiej Sali i wyszedł na korytarz walczył ze sobą by tam nie wrócić. Ogromne było jego zdziwienie gdy usłyszał głos dziewczyny, przed którą właściwie uciekał. Przestał biec w pół kroku i od razu się odwrócił. Najwyraźniej zatrzymał się za szybko gdyż dziewczyna wpadła prosto w niego. Johhny odruchowo ją przytrzymał za barki by się nie przewróciła, upuszczając swoją marynarkę. (Biedna marynarka swoją drogą.) Chłopak zaczął już odzyskiwać rezon. Rumieniec co prawda dalej gościł na jego twarzy, jednak powoli zaczynał już blednąć. Bieg pozwolił mu trochę ochłonąć dlatego przestał już myśleć o dwóch Ślizgonach i swoim nieodpowiednim zachowaniu wobec Krukonki która starała się go uspokoić zanim ten zdecydował się opuścić bal. - Nic Ci nie jest? Wszystko okej? - zapytał uśmiechając się słabo. Nie był pewny swojego żartu, używając słów dziewczyny skierowanych do niego jeszcze parę minut temu. Gdy zobaczył jak dziewczyna trzyma się za nos, zaczął prosić w myślach wszystkich potężnych czarodziejów by Krukonce tylko nie poleciała krew z nosa bo wtedy będzie u niej skreślony na 100%. - Miło mi Cię poznać Wando. - odparł.
Wanda Whisper
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Pon 07 Wrz 2015, 07:30
Zapewne nie pierwszy i nie ostatni raz dziewczyna obrywa - miss gracji i wdzięczności raczej nie zostanie w tym, ani w kolejnym roku do czego się już przyzwyczaiła. Ból, który jednak wstrząsnął jej ciałem ostudził jej zapędy i chęć ratowania świata, a przynajmniej swojego nazwiska toteż minęła chwila zanim cokolwiek zaczęło do niej dochodzić. Była dobrze wychowaną dziewczynką - rodzice zawsze jej powtarzali, że powinna odnaleźć się w każdej sytuacji, by wiedzieć kiedy powiedzieć proszę czy dziękuję bądź jak teraz gonić chłopców, którzy przewyższali ją o głowę co już samo w sobie było wyczynem bo panna Whisper od dziecka należała do wysokich dziewcząt. Kolorowe światła migały wokół nich wesoło, a gwar dobiegający z Wielkiej Sali skutecznie zagłuszał jej zgrzytanie zębami, co miało na celu zmniejszyć ból w okolicach twarzy, za którą ciągle się trzymała szatynka. Nawet wtedy gdy John chwycił ją za barki, by nie upadła co znowu ją zaalarmowało - chłopczyk miał lepkie ręce. To nic jednak w porównaniu z tym co mogło ją spotkać, gdyby nie jego interwencja. Słowa, które wypowiedział, a raczej gdy ją zacytował przypomniały jej o zabawnej stronie tego spotkania, co sprawiło, że Krukonka parsknęła śmiechem odkładając ręce od buzi, by spojrzeć zaraz bystro na MacQueena, który teraz stał przed nią. Przemknąwszy oczyma pod nogami zauważyła leżącą marynarkę, po którą się schyliła, bo Gryfon chyba dalej zbytnio nie rozumiał co się dzieje. Ułatwiła mu ten skomplikowany proces myślowy i wepchnęła mu okrycie wierzchnie w dłonie nie spuszczając nań piwnych oczu. - Masz strasznie twardy tors. - Powiedziała chwaląc się niejako strasznie trudnym słownictwem jak na jedenastolatkę. Nos dalej pulsował bólem, ale mniej niż wcześniej. Teraz czuła jedynie mrowienie, które raczej nie skończy się wizytą u szkolnej pielęgniarki. - Uciekłeś bo boisz się dziewczyn? - Badum tss. Proste pytanie padło z jej ust szybko, prędko, jakby się nie zastanowiła nad konsekwencjami. Była jednak ciekawa co spowodowało jego ucieczkę, jego - wielkiego bohatera, za którym pewnie będzie chodzić kolejny tydzień po szkole domagając się niewerbalnie uwagi. On jednak pewnie dalej będzie uciekał, bo Wanda była jedynie młodszą dziewczyną z Ravenclaw, która i tak najpewniej szybciej wróci do książek niż do chłopaka z Gryffindoru.
Ostatnio zmieniony przez Wanda Whisper dnia Pon 07 Wrz 2015, 17:53, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Pon 07 Wrz 2015, 15:35
John lekko się rozluźnił gdy usłyszał śmiech Wandy. Nie był nerwowy, tylko naturalny i swobodny co ostatecznie rozwiało wątpliwości Gryfona jakoby dziewczyna miałaby się go bać. Krukonka zapunktowała też w głowie chłopaka, gdyż w lot pojęła drugie dno jego wypowiedzi. Wyglądało na to że Johhny mógł trafić na kogoś równie bystrego co on, dlatego odpowiedział Whisper równie rozumnym spojrzeniem. Tak bardzo się zapatrzył w jej piwne oczy że nie zorientował się że w procesie ratowania Wandy od nawiązania bliższych relacji z podłogą, upuścił swoją marynarkę która zdecydowanie nie miała dzisiaj swojego dnia. Najpierw zgubił ją w trakcie potyczki ze starszymi Ślizgonami, potem jakiś Puchon oblał ją ponczem, John rzucił ją później na krzesło a teraz upuścił na kamienie. Jeżeli będzie jeszcze w stanie używalności to czeka ją solidna kąpiel. Niemniej jednak gdy zobaczył jak Krukonka kuca przed nim, nie wiedział za bardzo co robi aż wepchnęła mu w dłonie jego okrycie. Dopiero wtedy Mac zorientował się że je upuścił i obrzucił ja krytycznym wzrokiem, obracając o 360 stopni i strzepując co większe zabrudzenia. - Dzięki. - powiedział uśmiechając się krzywo. Niby nikt go nigdy nie uczył jak się zachowywać w towarzystwie, nigdy nie miał książki z tymi dziwnymi słowami... jak to było... sawłar wiwrę? Jakoś tak. W każdym razie wiedział że dziewczyna nie powinna się po nic schylać. Gdy Wanda wypowiedziała swoje spostrzeżenia na temat budowy ciała Johhnego, Gryfon prawie się spytał co miała na myśli. Na szczęście w porę przypomniał sobie co oznacza słowo ,,tors" i zaoszczędził sobie kolejnego upokorzenia. Przez głowę przeleciała mu też wypowiedź jednego z tych przystojnych panów z filmów, który na taki komentarz odparł: ,,Nie tylko tors mam twardy". Niestety John wtedy żył w błogiej nieświadomości o czym innym mógł mówić owy aktor, a sam Gryfon nie miał w nawyku mówić rzeczy o których znaczenia nie miał pojęcia, dlatego też powstrzymał się od cytatu. - To komplement? - zapytał zamiast tego bezczelnie, również popisując się znajomością zaawansowanego słownika jak na dwunastolatka. Jednak pewność Johna ponownie prysła jak bańka mydlana gdy Krukonka strzeliła w niego bezpośrednim pytaniem, prosto między oczy. - Eeee... - zawahał się John na odpowiedzią, gorączkowo myśląc nad dobrą ripostą. Znowu poczuł jak się czerwieni, ale tym razem nie miał już zamiaru uciekać. Zamiast tego odetchnął, ni to starając się odpędzić rumieniec który zaczął się wylewać na jego twarz, ni to przygotowując się do poważnego wyznania. - Tak. - odparł krótko, rzeczowo i na temat. A przede wszystkim szczerze. Nieraz tak oczywiste odpowiedzi były najbardziej dezorientujące i to miał zamiar osiągnąć. Panna Whisper starała się go wytrącić z równowagi - proszę bardzo, Johhny tez potrafił. - A Ty zawsze piszczysz i podskakujesz gdy stoi przed Tobą chłopak? - Badum tss. Wanda - 1, John - 1.
Wanda Whisper
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Pon 07 Wrz 2015, 18:27
Wanda nie była typem dziewczynki, która kogokolwiek pragnie wytrącić z równowagi. Była jeszcze zbyt mała by myśleć o grze słów, która mogłaby zawrócić niejednemu chłopakowi w głowie. Zamiast tego myślała o nauce oraz słodyczach, których napchała się podczas balu. Teraz jedynie stała w obecności Gryfona, którego nie potrafiła rozgryźć z prostych przyczyn - nie znała się na flirtowaniu, ani tym bardziej na wodzeniu osobników płci męskiej za nos. Mama zawsze jej powtarzała, że na to będzie miała czas. I się nie myliła. Spoglądała jak szatyn sprawdza czy z jego marynarką jest wszystko w porządku - nie miała mu za złe, że się po ni schyliła - wyświadczyła mu jedynie zwykłą przysługę, za którą otrzymała już podziękowanie. Uśmiechnęła się delikatnie wzruszając przy tym ramionami, bo to nie było nic szczególnego. Nie każdy musiał mieć w małym palcu podstawowe zasady dobrego wychowania, a i najlepszym czasem zdarzały się wpadki. W tej kwestii panna Whisper była niezwykle wyrozumiała. W innych kwestiach zresztą też. Mrugnęła ciemnymi ślepiami i przestąpiła z nogi na nogę nie mogąc już wysiedzieć w jednym miejscu toteż bez słowa - no, może kiwnęła chłopakowi dłonią by poszedł za nią - ruszyła się ze swojej dotychczasowej miejscówki wiedząc już, że bal się dla niej skończył. Odkryła to z niejakim smutkiem, który dosłownie na sekundę zagościł na jej twarzy. Nie prawiła nikomu komplementów - prócz tych, które rzuca przyjaciółkom oraz rodzicom - stąd też jej zdziwienie, które odbiło się n licu dziewczynki, gdy spoglądała na swojego nowego kolegę. - To chyba chłopcy powinni komplementować dziewczynki. - Wtrąciła jedynie dosyć uprzejmie, tym swoim piskliwym głosikiem po czym dorwała się do wysokiego parapetu, na który się wgramoliła. Odgarnęła brązowe włosy z czoła i spojrzała tym razem z góry na Johna. Nie spodziewała się twierdzącej odpowiedzi co nieco ją zaskoczyło. Spodziewała się, że ją okłamie, powie coś innego, zamydli jej oczy. Przemknęła wzrokiem po jego buzi odkrywając rumieniec na jego policzkach co ją rozbawiło. Do tej pory widziała jedynie Shawa, który rumienił się z byle powodu. Co za śmieszny widok! Mniej śmieszne było pytanie MacQueena, które padło z jego ust. Wanda musiała zastanowić się nad odpowiedzią. Była płochliwą uczennicą, ale nie chciała przyznawać się do tego, że jest żałosną i nieśmiałą dziołszką. Dlatego wpatrzyła się w ucznia Gryffindoru i westchnęła. - Nie wiem. Nie zawsze. Raczej nie. A powinnam? - Paplała, na zmianę machając swoimi krukońskimi nogami.
Gość
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Wto 08 Wrz 2015, 17:59
Nie tylko zachowanie Johna zmieniało się jak w kalejdoskopie. Wanda również z przerażonej dziewczynki w parę chwil zamieniła się w rezolutną i pyskatą młodą damę. Podobny kontrast prezentował Gryfon, który z heroicznego obrońcy uciśnionych zamienił się w strachliwego wstydziocha. Na szczęście on również znalazł w sobie pokłady rezolutności i pyskowania, więc mógł dotrzymywać kroku w konwersacji Krukonce. Komentarz Wandy co do komplementów puścił mimo uszu, nie poświęcając mu za dużo uwagi. Nie po raz pierwszy usłyszał coś pokroju ,,Masz strasznie twardy tors". Non-stop słyszał ,,Na Merlina, jaki ty jesteś wysoki"; ,,Jesteś wyjątkowo dobrze zbudowany jak na tak młodego chłopca"; ,,Jaki Ty masz rozmiar buta?" i tak dalej. John zdążył się więc przyzwyczaić do uwag na temat jego wyglądu. Chłopak w milczeniu ruszył za swoją nową koleżanką. Faktycznie, głupio było tak stać i to w dodatku przed Wielką Salą na której toczył się bal. Jeszcze by wpadł na tych starszych Ślizgonów i znowu musiałby uciekać. Gdy dotarli do parapetu na którym Whisper postanowiła sobie przycupnąć, Johhny włożywszy w międzyczasie na plecy zwichrowaną marynarkę, skrzyżował ramiona na piersi i oparł się barkiem o murek. Najchętniej włożyłby je do kieszeni ale gdzieś słyszał że nie było to kulturalne gdy się z kimś rozmawiało. John z lekkim uśmieszkiem przysłuchiwał się jąkaniu Wandy. Ten zawstydzony Mac sprzed kilku minut zdawał się zniknąć, a ten rozluźniony zastąpił jego miejsce. - Nie wiem. - wzruszył ramionami po czym dodał - Mi się zdarza uciekać przed ładnymi dziewczynami, więc i Tobie może się pisnąć od czasu do czasu. - wyszczerzył zęby. - Jesteś z Ravenclawu? Na którym roku? - zapytał.
Wanda Whisper
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Wto 08 Wrz 2015, 19:13
Było jej odrobinę szkoda, że uciekła z balu zostawiając pewnego Thomasa w objęciach paskudnej blondynki z klasy wyżej - jej partner zapewne był wniebowzięty tą zmianą, bo jak sam zaznaczył wolał filigranowe blond kocice, do których oczywiście Wanda nie należała. Pomyślała jednak, że bal odbywa się co roku, także finalnie i tak pozostanie jej w udział w jeszcze sześciu kolejnych imprezach szkolnych. Nie mówiąc już o reszcie ceremonii, w których będzie uczestniczyć. Teraz pozostało jej towarzystwo Gryfona, który najwyraźniej wyczuwał wszelkie zmiany jakie w niej następowały co sprawiało, że nie wiedziała jak odebrać jego zachowanie. Czy to dobrze, że wiedział jaka jest? Krukonka zagryzła policzek od środka wpatrując się w czubki swoich lakierków dostrzegając nie odpowiedź na swoje pytanie, a otarcie, które zafundował jej bezczelny Ślizgon. Nie wiedziała o kim mówi John podając za przykład mianowany ładnymi dziewczętami jednak przyznała mu w duchu rację, bo pewnie też by przed nimi uciekała - takie panny zadzierające nosa potrafiły zbić ją z pantałyku. Poza tym nie piszczała zbyt często na widok chłopaków. Nie lubiła sobie nimi zawracać głowy, bo miała lepsze zajęcia do wykonania niż ganianie za ubłoconymi patafianami. Jego pytanie najpierw puściła mimo uszu, potem jednak zastanowiła się nad odpowiedzią - a raczej nad konkluzją - czy faktycznie wyglądała jak szara myszka z Krukolandii? Zmarszczyła ciemne brwi i przeniosła buzię odwracając się częściowo w stronę Maca tym samym poświęcając mu praktycznie całą swoją uwagę. - Skąd przypuszczenie, że jestem z Ravenclawu? Mam to wypisane na czole? - Spytała lekko mrugając czekoladowymi oczkami zaciekawiona tokiem myślowym Johna. Miała ochotę jeszcze powiedzieć, że kobiet się o wiek nie pyta, ale wtedy wyszłaby na zarozumiałą i skrzywioną jedenastolatkę dlatego potulnie kiwnęła łepetyną. - Na pierwszym. - Przyznała przesuwając wzrokiem po jego wyświechtanej marynarce, którą mogłaby bez trudu wyczyścić - gdyby tylko przy sobie miała różdżkę. - Rozumiem, że Ty jesteś starszy, tak? Chłopcy w moim wieku nie są tacy wysocy.
Gość
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny. Wto 08 Wrz 2015, 20:02
Johhny parsknął słysząc dociekliwość Wandy, skąd Gryfon wiedział z jakiego domu jest dziewczyna. - Można tak powiedzieć. - zachichotał po czym wskazał na ubiór dziewczyny. - Masz niebieską sukienkę. Jedyne czym się zasugerowałem. - wyjaśnił przy okazji ponownie popisując się znajomością wyrazów trudnych. Johhny wcale nie postrzegał imprezy którą opuścił w takich samych kategoriach co Whisper. Dla niego nie było nic specjalnego w tym balu, podobnie jak w większości wszystkich innych uroczystości jak urodziny czy imieniny. Dla niego to był po prostu pretekst by się napić, pośmiać się i powyrywać dziewczyny. Zawsze miał takie nastawienie i nie zmieniło się ono z biegiem lat. Jednakowoż nie zanosiło się że tego wieczoru wyrwie pannę Whisper. Dziewczyna najwyraźniej nie zdawała sobie z własnych walorów albo miała zaniżoną samoocenę. To fakt, że starsze dziewczyny były znacznie ładniejsze od młodej Krukonki, miały ten figlarny błysk w oku, hipnotyzująco poruszały biodrami i miały swoje sposoby by zawrócić chłopakom w głowach. Wanda nie prezentowała jeszcze tych cech, ale to się miało zmienić z czasem. Na tą chwilę Johhny był trochę zaintrygowany tą dziewczyną. Miała w sobie coś fajnego, co sprawiało że chciał z nią rozmawiać. Nie mówi oczywiście że nie była ładna, po prostu była jeszcze za młoda by umieć się ową urodą posługiwać. Czyli jeżeli nie chodziło o prezencję, to o co? To było pytanie na które Johhny starał znaleźć odpowiedź. I patrząc z perspektywy czasu, w przeciągu nadchodzących sześciu lat dalej nie znalazł na nie odpowiedzi. Ale wróćmy do tamtej chwili. Dwójka przyszłych przyjaciół właśnie poznawała podstawowe fakty o sobie. - Ja też. - odparł John i wywrócił oczami, słysząc komentarz na temat swojego wzrostu. No tak, za pewnymi schematami trzeba było podążać. - Powiedzmy że jestem wyjątkowy. - powiedział pół żartem, pół serio. Żartem bo zabrzmiało to jakby miał o sobie mniemanie zaciągnięte ze Slytherinu, a serio bo faktycznie odstawał wzrostem od swoich rówieśników.
Sponsored content
Temat: Re: Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny.