|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Dorian Whisper
| Temat: Re: Pub Sob 16 Sie 2014, 21:43 | |
| Dorian zapomniał ile zdążył już wypić podczas tego wieczoru. Przestał liczyć gdzieś w połowie, bo mimo wszystko ile wypije, to zawsze pozostanie trzeźwy. Cierpiał na dziwną przypadłość nieupijania się i to trochę go ubodło. Po raz pierwszy chciał zalać się w trupa i nie mógł, bo nie. Gdy miał już przechylić kieliszek z ognistą, aby wlać zawartość do ust… ktoś wyrwał mu go z rąk. Zaskoczony podniósł głowę do góry, a gdy rozpoznał osobę, stojącą nad nim… poczuł, jak oblewa go fala gorąca. Aria Fimmel. Osoba, z którą zazwyczaj nie wymieniał zdań, a jednak żywił do niej dosyć ciepłe uczucia, jakim była przyjaźń. Wiele razy mógł na niej polegać, a ona mogła polegać na nim. Ten sam dom, czasami odrabiali lekcje, on jej pomagał, jak to przykładny starszy kolega. Była mądra, lecz bardzo nieśmiała i wciąż zagubiona w tym świecie, jakby całkowicie do niego nie pasowała. Był bardzo zdziwiony jej obecnością… tutaj, w tym miejscu, w dodatku wieczorem. Otworzył usta, jednak zamknął je, jakby zapomniał języka w gębie, zupełnie nie wiedząc do powiedzieć. Podrapał się po policzku i zmarszczył brwi, zastanawiając się przez chwilę. Uderzył pięścią w stół i wyrwał kieliszek Arii z dłoni i szybko wypił, aby nie mogła znów mu przeszkodzić. Skrzywił się, czując, jak smak spirytusu mocno rozgrzewa jego jamę ustną, eh. Chwila przerwy i już kubki smakowe szaleją, a myślał, że już mocno je zahartował. - Nie możesz tego wypić, jesteś za młoda, Księżniczko – powiedział w końcu, uśmiechając się do niej zadziornie, po czym skrzyżował ręce na torsie i wskazał miejsce naprzeciwko. Opierając się o tył krzesła, zmierzył dziewczynę spojrzeniem i ze świstem wypuścił powietrze z płuc. Miała taką minę, jakby zobaczyła ducha. Dorian może i nie wyglądał za dobrze, ale chyba nie aż tak tragicznie, żeby mrozić go spojrzeniem. Na pewno nie miał zamiaru opowiadać o tym, jak się czuł gdzieś w środku. To było przerażające, ale nie czuł nic. Całkowicie nic. Strata dotknęła go tak mocno, że wywierciła wielką dziurę w jego wnętrzu, sprawiając, że wyparowały z niego wszystkie możliwe emocje z tym związane. Oprócz nienawiści, tak, ona była teraz napędem, który sprawiał, że nie popadł w depresję, z której nie tak dawno zdołał wyjść. Spoglądając na Arię zastanawiał się co ona tutaj robi. Wyglądała jakby się zgubiła, bo w żadnym wypadku nie pasowała do tego miejsca. Księżniczka znajdująca się w śmierdzącej spelunie, jak to w jednej z jej książek. On jednak miał być pijakiem, który ją zaczepiał i sprawiał, że czuła się zakłopotana. Tak to szło, prawda? A może inaczej? Sam nie wiedział, nigdy nie czytał książek, w których ona była niemalże zakochana. - Księżniczko, może mi panienka wyjaśnić co tutaj robi? – spytał, oblizując spierzchnięte wargi. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Pub Czw 21 Sie 2014, 22:17 | |
| Nie wiedziała jak powinna interpretować zdziwienie na twarzy chłopaka – czy był zaskoczony tym, że ją widzi, czy tyle wypił, że nie wiedział gdzie przyporządkować jej twarz? Milcząc, obserwowała jego zachowanie. Gdy Dorian nagle uderzył pięścią w stół, prawie upuściła kieliszek, który chłopak w tym samym momencie zdołał znów przechwycić. Westchnęła ciężko, gdy wlał mocny trunek w siebie, krzywiąc się przy tym tak, jakby po raz pierwszy kosztował jego smak. - Nie miałam takiego zamiaru… - Zmarszczyła brwi, gdy nazwał ją Księżniczką. Zawstydzona na chwilę spuściła wzrok, po czym zajęła wskazane przez Krukona miejsce. Nie wiedziała kiedy zjawi się jej ojciec, sama dosyć wcześnie opuściła dom cioci i Desiree, a lepsze było towarzystwo Doriana, niż chowanie się po kącie. Czy ona naprawdę myślała, że ma na tyle odwagi, by wytrzymać w tym miejscu tak długo sama? Próbowała przypomnieć sobie kto właściwie wymyślił miejsce spotkania… Głos chłopaka wyrwał ją z zamyślenia. Chciała mu zagrozić, że jeżeli jeszcze raz nazwie ją Księżniczką, to oberwie, ale tłumaczyła sobie ten fakt jego obecnym stanem. Być może mówił normalnie, ale pewnie alkohol robił swoje. - Czekam na ojca, ale przyszłam trochę za szybko... – Wyjaśniła, przygryzając wargę i próbując poczuć się swobodnie na krześle. Dłonie ułożyła na kolanach, starając się nie bawić włosami, czy też jakimś skrawkiem swojej odzieży. – A ty? – Jak się czujesz? To pytanie ugrzęzło jej w gardle, wydało jej się niezręczne. Chciała zapytać, lecz pozostawiła je w zawieszeniu. Jeżeli będzie chciał, sam zacznie mówić, a dopóki tego nie zrobi może po prostu odpowiedzieć co zechce. Milczenie też jej nie przeszkadzało. Odkąd poznała Doriana, zdarzało im się po prostu razem przebywać, nie zakłócając ciszy ani jednym słowem i było to niezwykle przyjemne. Czasami mowa staje się zbędna. |
| | | Dorian Whisper
| Temat: Re: Pub Sob 23 Sie 2014, 18:22 | |
| Dorian spoglądał na Arię z zainteresowaniem. To zadziwiające, że ta młoda dziewczyna sprawiała, że czuł się naprawdę spokojny. Nie wiedział jak to możliwe, że Krukonka była siostrą bliźniaczką tej szalonej Porunn Fimmel, z którą Wanda wręcz toczyła wojnę. On sam starał się unikać kontaktów ze Ślizgonką, jednak Aria była zupełnie inna, w dodatku zamieszkiwała Dom Kruka. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który szybko zniknął. Wydawało mu się, że Norweżka była bardzo zagubiona, a sam fakt, że znalazła się w miejscu pełnym ludzi był dla niej przytłaczający i dosyć niekomfortowy. Jego błękitne oczy przeszywały Arię intensywnie, śledząc każdy jej ruch, a gdy usiadła naprzeciwko niego, puścił do niej oczko. - Czekasz na ojca? Chyba nie będzie zadowolony, jak zobaczy Ciebie w towarzystwie takiej osoby, jak ja – powiedział całkiem poważnie. Wiele słyszał o starym Fimmelu i to bynajmniej nie od samej Arii. Zmierzył ją zamyślonym spojrzeniem, zastanawiając się czy to był dobry pomysł, żeby zaczynać z nią dłuższą rozmowę. Nie miał raczej w planach spotkania się twarzą w twarz z tym człowiekiem, na którego myśl mroziło krew w żyłach. Podrapał się po policzku i wypuścił z płuc powietrze ze świstem, gdy zapytała o powód jego przybycia do dziurawego kotła. Tak się spodziewał, że to pytanie w końcu nastąpi. I co on miał jej powiedzieć? Że pije, żeby zapomnieć, że pije? Spojrzał na Arię uważnie, przypominała Małego Księcia, bohatera jednej z tych mugolskich książek, które kiedyś mu poleciła, żeby przeczytał, gdy byli trochę młodsi. Miał wrażenie, że jego obecność w towarzystwie dziewczyny tylko zatruwała jej czystą, nieskalaną żadnym okrucieństwem duszę. Może to ona była osobą, która poda mu pomocną dłoń, żeby wyciągnąć go z tego bagna, w które powoli sam wchodził. Gorzej, że on nie chciał pomocy, uważając, że wie najlepiej co robi i nie spocznie, dopóki to wszystko się nie skończy tak, jak on sobie ustalił. - Ja? Przyszedłem tutaj pić – mruknął w odpowiedzi. Może nie brzmiało to dosyć przekonująco, ale butelki rozstawione dookoła chyba potwierdzały to, co powiedział, prawda? Wiedział, że nie do końca o taką odpowiedź jej chodziło, jednak nie miał za bardzo co jej odpowiadać. Nie czuł niczego negatywnego, tylko pustkę, która z każdą sekundą robiła się coraz większa i głębsza. Znając charakter Arii, ujął jej dłoń w swoją, aby dać jej do zrozumienia, że to nie była odpowiedź świadcząca o tym, że nie chciał jej towarzystwa. Wręcz przeciwnie, była teraz jedyną osobą, której obecność zupełnie mu nie przeszkadzała. - Ładnie dzisiaj wyglądasz - powiedział po chwili, uśmiechając się słabo, ale jednak. Nie zasługiwała na to, aby traktować ją źle... Postanowił, że nigdy w życiu nie sprawi, że będzie czuła się odtrącona przez niego, nawet jeśli miało to być sprzeczne z jego uczuciami i nastrojem.
Ostatnio zmieniony przez Dorian Whisper dnia Sob 23 Sie 2014, 18:29, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : Gramatyka taka ciężka.) |
| | | Hallvard Olav Fimmel
| Temat: Re: Pub Sob 23 Sie 2014, 18:54 | |
| Hall już od jakiegoś czasu kręcił się po Londynie - w końcu wypadało czasem wyciągnąć trochę gotówki. Miał ochotę rozerwać te cholerne gobliny na strzępy - zdecydowanie nie trawił stworów prawie ludzkich, a w szczególności tych długopalczastych kreatur. Budziły w nim taką odrazę, że czasami zastanawiał się czy nie wolałby szlam. Po głębszym namyśle uznał że jednak nie - szlamy były znacznie gorsze. Gobliny przynajmniej nie dostawały różdżek do rąk no i wbrew pozorom mogły być całkiem pożyteczne - o mugolakach nie mógł tego powiedzieć. Kiedy dotarł wreszcie do miejsca spotkania, zostało mu jeszcze pół papierosa, którego odpalił jakiś czas temu. Zaciągnął się z lubością i rozejrzał po pubie w poszukiwaniu Arii. Tutaj czekała go niestety przykra niespodzianka - prócz córki, zauważył jakiegoś palanta który wyraźnie się do niej przystawiał. Hallvard zręcznie strzelił papierosem do pobliskiej popielniczki i wypuścił ostatnią chmurę, po czym zgrzytnął zębami. Gdyby to była Porunn zamiast Arii, takie zachowanie skończyłoby się mordobiciem. Jednakże uważał że Aria jest delikatniejsza oraz zdążył zauważyć że zdecydowanie jest przeciwna przemocy, a nie zamierzał narażać jej na tak nieprzyjemne widoki jak roztrzaskana czaszka jakiegoś amanta za trzy knuty. Niestety, mordobicia dzisiaj nie będzie, jednakże poinformowanie dzieciaka żeby uważał, to chyba nie jest nadopiekuńczość? Hall po prostu jest uprzejmy i woli ostrzec, że nie powinien podtrzymywać tego drobnego flirtu. Zbliżył się do stołu i położył swoją ciężką dłoń na ramieniu chłopaka, po czym nachylił się do jego ucha i wyszeptał: -Hola Romeo, zwolnij trochę bo będę zmuszony sprawdzić, czy tak rozwodniony koleszka krwawi w ten sam sposób co ja, a to raczej nie będzie przyjemne. A więc skoro już ojcowski obowiązek został spełniony, wyprostował się, ścisnął ramię chłopaka i spojrzał na stół. To dopiero mu się nie podobało - alkohol i jego kochana córeczka nie chodziły raczej w pakiecie, co to to nie. Prawdopodobnie powinien poważnie porozmawiać z Arią na temat tego co i z kim robi pod jego nieobecność, ale nie chciał jej teraz psuć humoru. -A alkohol, raczej nie jest dobrym sposobem na rozrywkę dla młodych ludzi. Pić trzeba umieć, a panu już wystarczy-mruknął, chwycił kielich stojący przed nim i opróżnił go bez najmniejszego skrzywienia. Ten to dopiero pod szczęśliwą gwiazdą urodzony - nie dość że nie zmasakrował go za tak bezczelne zachowanie, to jeszcze pomaga mu dłużej pożyć - w końcu alkohol szkodzi zdrowiu. Hallvard Fimmel, dobroczyńca. -Księżniczko, niepokoi mnie lista Twoich...-zaczął i spojrzał wymownie na Doriana-..znajomych. Mniejsza. Gotowa na zakupy?-spytał Arii jak gdyby nigdy nic, zastanawiając się jak właściwie głowa obecnego tu Whispera wyglądałaby nad kominkiem. Zapewne całkiem gustownie, musiał poważnie przemyśleć czy nie warto spróbować. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Pub Nie 24 Sie 2014, 20:20 | |
| Mimo obecności kogoś znajomego, nie była w stanie zapomnieć o reszcie ludzi. Atmosfera panująca w Dziurawym Kotle powoli zaczynała ją przytłaczać, choć próbowała odciąć się od tego uczucia. Nie pasowała do tego miejsca i dobrze o tym wiedziała. Dorian miał rację – ojciec nie będzie zadowolony widząc chłopaka, który wyglądał – zdaniem Arii – jakby miał za chwilę wyzionąć ducha, w dodatku byli otoczeni alkoholem. Ale czegóż innego mógł się spodziewać, ustalając takie miejsce spotkania? Nie było to niczym nowym, ani też nadzwyczajnym. - Myślę, że każąc mi tu na siebie czekać, powinien był przewidzieć taki scenariusz. – Uśmiechnęła się delikatnie. Nie wiedziała, skąd nagle wzięła się jej umiejętność składania słów w zdania, bez zająknięcia. Być może przyzwyczaiła się już na tyle do Doriana, że jakaś część jej przestała patrzeć na niego jak na kogoś, kogo należy się podświadomie obawiać? Może było to też spowodowane faktem, że Krukon w tej chwili wyglądał na kogoś, kto potrzebuje pomocy, a dziewczyna zawsze troszczyła się o innych. Współczuła mu, ale nie miała pojęcia, co tak naprawdę dzieje się w jego głowie. Nie chciała, żeby błąkał się jak bezdomny kot, nie mogący znaleźć życzliwej duszy, która go przygarnie. Topienie smutków w alkoholu nigdy nie było dobrym rozwiązaniem. Gdy poczuła jego ciepły uścisk, początkowo miała ochotę cofnąć rękę, lecz zamiast tego, ścisnęła lekko jego dłoń. W odpowiedzi na komplement tylko uśmiechnęła się nieśmiało, rumieniąc się lekko jak to miała w zwyczaju. Na chwilę zapomniała, że czeka na ojca, więc jego nagłe pojawienie się obok Doriana ją zaskoczyło. Nie była w stanie usłyszeć, co Hallvard wyszeptał chłopakowi do ucha, ale znając rodzica to zapewne nie było to nic miłego. Zmarszczyła brwi, wiodąc wzrokiem za spojrzeniem starego Fimmela. Wiedziała, że skomentuje w jakiś sposób liczne butelki po alkoholu, ale słuchała go tylko jedną częścią umysłu. Nawet na chwilę całkowicie się wyłączyła, przyglądając się jego surowemu wyrazowi twarzy, który zawsze trochę ją przerażał. Ich relacje zawsze były chłodne, oddalili się od siebie w zasadzie jeszcze zanim mogły się zrodzić jakieś cieplejsze odczucia. Nie chciała mu patrzeć w oczy, więc lekko opuściła głowę, wbijając wzrok w stół. Matka zawsze sprawiała, że Aria czuła się chciana i kochana. Nie mogła powiedzieć tego samego o ojcu i choć myślała, że już się do tego przyzwyczaiła, to jednak jakaś mała cząstka jej serca pragnęła, by było inaczej. Brakowało jej miłego słowa, czułych gestów, a przede wszystkim poczucia akceptacji z jego strony. Hallvard od pewnego czasu zaczął się nią bardziej interesować, ale nie wiedziała, w jakim stopniu powinna – i czy w ogóle mogła? – mu zaufać. Zdaniem Krukonki, liczyły się dla niego tylko smoki i Porunn. - …na zakupy? – Powtórzyła jego pytanie, zdziwiona. Od kiedy ojciec chciał ją gdzieś ze sobą zabierać? Uniosła nieznacznie oczy, próbując doszukać się w jego zachowaniu podstępu. |
| | | Dorian Whisper
| Temat: Re: Pub Wto 26 Sie 2014, 17:51 | |
| Gdy dziewczyna odwzajemniła uścisk dłoni, Dorian uśmiechnął się kątem ust. Zawsze uważał, że Aria była osobą, która miała w sobie mnóstwo współczucia i wyrozumiałości. Nie pytała o nic, co mogłoby sprawić jeszcze więcej bólu, chociaż Dorianowi było wszystko jedno. Nie czuł nic, oprócz pociągu do Ognistej, która leżała przed nim, w połowie pusta. Jego błękitne ślepia spoglądały na Arię z dziką intensywnością, jakby chciał ją w jakiś sposób prześwietlić i zgarnąć tajniki jej duszy tylko dla siebie. Była interesująca, cicha i pełna tajemnic, których w żaden sposób nie pozwalała sobie nikomu zdradzić. Dorian chciał ją przejrzeć, zaczerpnąć chociaż garści tego, co starała się tak bardzo ukryć i nikomu nie pokazywać. Puścił ją jednak z chwilą, kiedy poczuł oddech na swoim policzku i uchu, a ciężka dłoń zacisnęła się mocno na jego ramieniu. Nawet nie drgnął, gdy chłodne i słowa padające z ust rosłego mężczyzny z brodą sprawiły, że miał ochotę wyjść i nigdy nie wracać. Gdy myślał o ojcu Arii, wcale nie chciał, żeby chwilę później pojawił się tuż obok i zaczął mu grozić śmiercią, bo to robił, prawda? Zmarszczył brwi, a jego kącik ust drgnął lekko, jakby wymknął się spod kontroli Doriana. Czy czuł złość na Hallvarda Fimmela? To na pewno, ale nie do końca wiedział, czy chciał mu cokolwiek zrobić. Był bardziej doświadczony i pewien swoich umiejętności, których Dorianowi na pewno było brak, a nie chciał w żaden sposób stracić życia przez głupi kaprys i dumę godną rodu Whisperów, już prawie wymarłego. Zacisnął mocno pięść, patrząc, jak mężczyzna wypija kieliszek jego alkoholu i westchnął ciężko, odzywając się tonem zimnym jak lód i pozbawionym emocji: - Uważam, że tylko alkohol nigdy nikogo nie skrzywdził, w przeciwieństwie do innych osób i chyba o to chodzi, panie Fimmel. Nie wiedział jak ten człowiek zareaguje na jego słowa i szczerze… nie obchodziło go to w zupełności. To nie jego sprawa, pewnie wraz z odejściem Arii, odejdzie także i jej ojciec, pozostawiając Doriana na powrót samego. Tego chciał, świętego spokoju, chociaż towarzystwo Arii zupełnie mu nie przeszkadzało. Wiedziała kiedy milczeć i nie zadawać pytań. Po prostu była, co bardzo doceniał w tej sytuacji, jak ta. Z ulgą dostrzegł, że mężczyzna zajął się już swoją córką, jednak zdziwienie na twarzy dziewczyny trochę zaniepokoiło Doriana. No cóż, z tego co wiedział z krótkich opowieści dziewczyny, to nie do końca zdawała się dogadywać z Hallvardem. Dziwne więc było to, iż ów człowiek zaprosił swoją córkę na zakupy. Pamiętał, że jego, już martwy, ojciec zapraszał Wandę na zakupy dosyć często, szczególnie jeśli się pokłócili, a on chciał odkupić swoje winy i trochę ją udobruchać. Tak, może i w Fimmelu znajdowała się potrzeba zaimponowania Arii? Chciał wpłynąć w jakiś sposób na nią i zyskać chociaż trochę sympatii z jej strony? Nie wiedział, nie znał się na takich relacjach i szczerze mówiąc, wolał pozostać w takim stanie, jakim był aktualnie. Nie lubił wściubiać nosa w nieswoje sprawy, wolał stać na uboczu i przyglądać się wszystkiemu z daleka. Normalnym więc było, że kiedy tak siedział w samym centrum rodzinnych kłopotów… nie było mu do końca przyjemnie i wesoło, jeżeli kiedykolwiek mógł poczuć takie pozytywne uczucia. Nagle przyszedł mu do głowy dosyć ciekawy pomysł, jednak osoby, które spoglądały na to z boku, mogły uznać, że jego zachowanie równa się z byciem samobójcą. Wstał i pochylił się w stronę Arii, po czym złożył jej pocałunek na policzku i znów usiadł, zerkając kątem oka na Hallvarda. - Zakupy to fajny pomysł, jednak o wiele ciekawsze rzeczy można znaleźć u Borgina i Burkesa – mruknął, posyłając dziewczynie krótki uśmiech.
|
| | | Hallvard Olav Fimmel
| Temat: Re: Pub Wto 26 Sie 2014, 18:50 | |
| -Uważasz że alkohol nikogo nie skrzywdził? Jesteś młody, głupi i bezczelny synek.-mruknął do Whispera na jego śmieszną wzmiankę o krzywdzeniu. Najwyraźniej ten szczeniak lubił wypowiadać sie na tematy o których zupełnie nie miał pojęcia, ale cóż poradzić? Takie były dzieci. Jeszcze przed chwilą patrzył na złośliwego, zachlanego małolata - teraz widział tylko dziecko, dziecko które najwyraźniej zbłądziło we mgle i przypadkowo zbliżało się do groty smoka. Dlatego właśnie gardził nastolatkami - dlatego uważał, że próba przyjęcia takiego (a ostatnio w ich szeregach zaroiło się od ledwo wyrosłych Ślizgonów) było czymś na miarę świętokradztwa. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego jego pan i władca przedkłada potrzebę posiadania mięsa armatniego ponad dumę ich idei, jednakże nie do niego należało roztrząsanie takich spraw. Nie był filozofem, nie był też strategiem - Czarny Pan nie potrzebował nikogo, kto pomagałby układać mu jego boskie plany. Hallvard był egzekutorem - zaufanym egzekutorem i to właśnie była jego rola. Nie udzielał sugestii, starał się nawet o nich nie myśleć w obecności Lorda - po prostu przyjmował rozkazy i robił, to co mu kazano, nawet jeśli miałby coś przeciwko - wierzył w to, że ich przywódca poprowadzi ich do bezapelacyjnego zwycięstwa. Tyle wystarczyło by szedł za nim w ogień. Co do ognia, to młody Dorian najwyraźniej chciał posmakować go na własnej skórze. Gdy zobaczył jak bezceremonialnie potraktował jego córkę, poczuł wściekłość. To było tak rozsądne i bezpieczne ze strony młodzieńca jak dźganie śpiącego smoka różdżką w oko. Jednakże obecność Arii wszystko utrudniała, więc pan Fimmel postanowił zachować swoje uczucia do siebie, mimo że oczy zwęziły mu się ze wściekłości i wyszarpnął różdżkę, jakby w pierwszym odruchu zamierzał rozgnieść go jak robala po czym westchnął i opuścił dłoń ze swoim magicznym kijaszkiem. Oparł lewą dłoń na stoliku i oparł koniec różdżki o kolano Doriana. -Tak Ario, zakupy. Porunn bawi się na obozie, Tobie też się coś należy, dlatego ja uzupełnię zapasy a Tobie pozwolę sobie wybrać dowolny prezent. Co tylko zapragniesz. To jak, idziemy?-odparł spokojnie starając sie nawiązać kontakt wzrokowy i wywołać na ustach coś na kształt łagodnego uśmiechu. Wyszło krzywo, jednakże starał się jak mógł. Cały czas się uśmiechał, jednakże nie potrafił się powstrzymać od ukarania Whispera za bezczelność, dlatego też na moment przymknął oczy aby nie dekoncentrował go widok jednego z jego najukochańszych skarbów i niewerbalnie użył na Whisperowym kolanie zaklęcia "Bracchium Emendo", po czym spojrzał Dorianowi w oczy. -Mam nadzieję że kolega zrozumiał swój błąd i już nigdy go nie nakryję na tak niecnych czynach. Alkohol może Ci tylko zaszkodzić drogi nicponiu. Mam nadzieję że się zrozumieliśmy.-rzekł chłodno, a za każdym słowem czaiła się groźba. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Pub Czw 28 Sie 2014, 22:17 | |
| Arii nie podobała się zaistniała sytuacja. Czuła się niekomfortowo, żałując, że nie ma z nią Porunn. Niesamowicie za nią tęskniła… Nie chciała nigdzie iść z ojcem, nie wiedziała, dlaczego w ogóle zgodziła się na to spotkanie. Choć czy miała jakiś wybór? Powoli zaczęła obwiniać się za wrogość, która unosiła się między Dorianem a Fimmelem. Gdyby go nie zauważyła i nie dosiadła się do stolika, to Hallvard nie miałby się teraz na kim wyżywać, bo to właśnie robił, prawda? Chwytał się każdej okazji, by pokazać swoją wyższość. Zacisnęła mocno pięści, czując się bezradnie. Otrzeźwił ją dopiero Krukon, który nagle podniósł się z krzesła. Była przekonana, że zrezygnował z wdawania się w dyskusje z jej rodzicem i po prostu opuści pub. Nie spodziewała się tego, że nagle nachyli się w jej stronę i pocałuje ją w policzek, to też nawet nie zdążyła zareagować. Jedynie przyłożyła dłoń do policzka, nie rozumiejąc o co chodzi. Co się właściwie teraz stało? Zakłopotanie wymalowało na jej twarzy rumieńce, które gubiły się w przytłumionym świetle pomieszczenia. Następną rzeczą, którą widziała, było gwałtowne wyszarpnięcie różdżki przez ojca. Serce załomotało dziewczynie z przerażenia, lecz po chwili wypuściła głośno powietrze z płuc, gdy Hallvard znów opuścił swoją groźną zabawkę. Wciąż nie mogła się uspokoić, a całe ciało stało się ociężałe. Z jednej strony chciała natychmiast odciągnąć ojca od Doriana, nim ten jednak postanowi zrobić mu jakąś krzywdę. Nie chciała jednak zostawiać chłopaka teraz samego, nie mając pewności, że nie będzie siedział i topił się w alkoholu do samego rana, a może i dłużej. Nagle w jej głowie zakłębiła się nowa, genialna myśl – zabierze ich obu ze sobą! Może kłóciło się to trochę z jej planem odciągnięcia ich od siebie, ale chyba się na jej oczach nie pozabijają? - Idziemy, ale… Dorian pójdzie z nami. – Dobrze. W pewnym sensie udało jej się powiedzieć to, co zamierzała. W końcu jej ojciec również uważał, że alkohol szkodzi. Posłała w jego stronę najpiękniejsze spojrzenie, jakim córeczka mogła obdarzyć tatusia. Poczuła się w tej chwili tak bardzo jak Porunn, gdy czegoś chciała. |
| | | Dorian Whisper
| Temat: Re: Pub Pią 29 Sie 2014, 19:47 | |
| Dorian nigdy nie spodziewał się po sobie, że może być tak lekkomyślnym kretynem. Raczej nigdy nie zachowywał się wbrew sobie, a jednak ten jeden, jedyny raz postanowił przekroczyć granicę zdrowego rozsądku i zatańczyć na krawędzi przepaści. Pocałunek, chociaż może i niewinny… skutecznie sprawił, że Krukon na długo zapamięta spotkanie z ojcem swojej przyjaciółki. Chyba mógł ją tak nazywać, prawda? Chociaż już nie do końca wiedział jak nazywać te wszystkie relacje między ludźmi. Pozytywne, negatywne… Kogo to obchodziło, skoro tak naprawdę nigdy nie było wiadomo kto siedzi obok ciebie, a kto przed tobą. Whisper nie miał pojęcia, że obok niego siedziała osoba, należąca do zgromadzenia, którego tak szczerze nienawidził, jednak w tej sytuacji dobra była niewiedza. Zaoszczędziła mu wiele cierpienia i naprawdę na dzień dzisiejszy powinno tak zostać. Przysłuchiwał się wszystkim słowom ojca dziewczyny, a gdy poczuł na nodze różdżkę, zmarszczył brwi i przełknął ciężko ślinę. Co z tego, że zdawał sobie sprawę ze swojej głupoty. Od kiedy działał tak pochopnie, skoro był jednym z najlepszych uczniów w Hogwarcie? Wypuścił powoli powietrze, chcąc się odezwać, gdy nagle poczuł, jak jedna z jego nóg opada bezwładnie, a on z trudem zaczął utrzymywać się na krześle. Kątem oka spojrzał na Hallvarda Fimmela i wyszczerzył zdenerwowany zęby. Nie wierzył, po prostu w to nie wierzył. Dostać zaklęciem, które usuwało kości było czymś na szarym końcu jego listy zaklęć. Zacisnął pięści i kiwnął głową na znak, że całkowicie zgadzał się ze słowami ojca Arii. A co miał innego powiedzieć? Był sam, a jeśli chciał dokonać osobnej zemsty za swojego ojca i Alexandra… to musiał żyć. Narażanie się Fimmelowi nie było dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę temperament, jakim obdarzył swoją drugą córkę, Porunn. Na słowa Arii, spojrzał na nią jak na kogoś, kto urwał się z choinki. Ona chciała, żeby szedł z nimi na zakupy? Tak, chętnie, tylko jak? Nie miał cholernej kości w nodze. - Podziękuję. Źle się poczułem i muszę chyba udać się do szpitala Świętego Munga – powiedział, mając ochotę deportować się jak najszybciej. Cholera by to wszystko wzięła. Podniósł się i ledwo oparł o ścianę, biorąc głęboki oddech. – Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy, księżniczko… - i nie patrząc na pana Fimmela, deportował się.
[z/t - ucieczka od Fimmela taka bardzo] |
| | | Hallvard Olav Fimmel
| Temat: Re: Pub Pią 29 Sie 2014, 22:20 | |
| Kiedy Aria zaproponowała żeby Dorian poszedł z nimi, Hallvard doskonale zdawał sobie z tego sprawę że ciężko będzie odmówić córce, jednakże wiedział też że Whisper może tych zakupów zwyczajnie nie przeżyć. Na szczęście dla ex-Krukona, wykazał się on jakimkolwiek intelektem i postanowił się wynieść - trochę szkoda, chętnie pozbawiłby go kości innych kończyn. Wówczas to by chłopak dopiero był radosny. Niestety, resztki jego instynktu samozachowawczego najwyraźniej się odezwały. Spojrzał tylko na Arię i wzruszył ramionami. -Chyba mnie nie polubił-mruknął zdając sobie sprawę z tego, że wyżej wymieniona na pewno nie jest usatysfakcjonowana tym że jej koleżka postanowił się deportować. Jednakże to przecież nie jego wina, prawda? Nie zrobił nic złego, co więcej - był bardzo łagodny i miły. Schował różdżkę i podał Arii ramię. -Mam nadzieję że jesteś gotowa. Tylko proszę, niech Twoim wymarzonym prezentem nie będzie "pokój na świecie". To chyba poza zasięgiem mojej sakiewki.-powiedział. Dla niektórych to mógł być kiepski żart, jednak nie dla niego - on nie był jakimś fircykiem, więc nie zamierzał sobie żartować. On naprawdę miał taką nadzieję że Aria nie postanowi sobie wymyślić czegoś nierealnego i ograniczy się do jakiejś ciekawej książki albo...książki. Co ona tam jeszcze lubiła? W sumie to nie wiedział - może i próbował się z nią dogadać, ale nigdy nie udało mu się z nią porozmawiać zbyt długo i otwarcie. Ale starał się, a to chyba najważniejsze prawda? Chociaż to demotywowało, że jego mała Aria odkąd podrosła zachowywała się trochę jakby już nie widziała w nim ojca - patrzyła na niego raczej jak na jakieś wyjątkowo nieprzyjemne dla oka smocze truchło. Przykrość, ale chyba nie mógł z tym nic zrobić - jej stosunek do niego nie zmieni się raczej z dnia na dzień, tak samo jak jej poglądy na temat szlam i innego ścierwa, więc nie miał co próbować jej przekonywać na siłę. Robił więc to co mógł -starał się jej trochę uprzyjemnić życie kiedy potrafił. Poczekał aż córka wstanie i razem wyszli w stronę Ulicy Pokątnej.
z/t x2
Ostatnio zmieniony przez Hallvard Olav Fimmel dnia Pią 29 Sie 2014, 22:22, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : Bo zapomniałem :<) |
| | | Gość
| Temat: Re: Pub Nie 18 Sty 2015, 19:26 | |
| Joshua nie miał dzisiaj nic do roboty. Księgarnię zamknął szybciej, choć miał jeszcze sporo do roboty. Jednak kto by się tym przejmował? To tylko księgarnia. Utrzymała się do tego czasu, to tę jedną noc również przetrzyma. Papierkowa robota, kto ją lubi? Na pewno nie tern typ... Oh, najchętniej to by zamknął interes i po prostu gdzieś wyjechał... A co trzyma tego młodego chłopaka w tym miejscu? Dobre pytanie. Postanowił odwiedzić rodzinny pub. Czemu rodzinny? Bo to naprawdę jak jego drugi dom. Z barmanem znał się jak z dobrym kumplem, a gdy nie posiadał towarzystwo, mógł przynajmniej wymienić się ciekawymi informacjami z tym typem. Nigdy nie gardził dobrym towarzystwem, ważne aby się nie nudzić, prawda? Dzisiaj jego kumpel miał ręce pełne roboty, i szczerze współczuł temu człowiekowi. To dlatego podniósł kufel piwa do góry, jakby w geście życzenia mu powodzenia. Przy czym posłał mu szeroki uśmiech. I tak, widział to pełne mordu spojrzenie. Dzięki stary! |
| | | Jared Wilson
| Temat: Re: Pub Nie 18 Sty 2015, 19:52 | |
| Kursował między czterema obiektami. Hogwart i dzieciarnia. Szczerze nienawidził tam tkwić, ale skoro Dumbledore go poprosił o przysługę, to to znosił. Miał przynajmniej pewność co do bezpieczeństwa Skai. Córka miała wobec niego mieszane uczucia po tym jak ujrzała jego gorszą wersję, tę z 'pracy'. I nie miał jej tego za złe. Miała prawo go nienawidzić jak reszta szkoły. Miał z nią porozmawiać, a tymczasem odwiedził obiekt numer dwa. Ministerstwo Opieprzył podwładnych za brak postępów, naskoczył na sekretarza Ministra Magii za wysłanie nieskończonych raportów dotyczących zamieszek w Dolinie Godryka, przykładem były niedawne bawienie się pogodą nad Doliną. Jerry po raz kolejny się przekonał, że jeśli sam się nie weźmie osobiście za poszczególne sprawy, ludzie to spieprzą. Po kilkugodzinnym porządkowaniu części papierkowej udał się z biura na Grimmauld Place. Obiecał synowi odprowadzić go na trening latania na miotle dla juniorów. Wilson nie zamienił ani jednego słowa z żoną, na wypadek gdyby zamierzała urządzić mu kolejną awanturę. Odprowadził syna, trochę wszedł w rolę ojca, choć marnego, ale się starał i wybył do obiektu numer cztery. Pubu. Zakapturzona postać sunęła nad ziemią i po cichu usiadła na wolnym stołku barowym Jak się okazało, obok jakiegoś młodzieńca. Jared nawet na niego nie spojrzał. Skinął ręką na barmana, który choć zarobiony po uszy przerwal to, co robił i nalał aurorowi dużą szklankę korzennego sherry. Bez słowa podsunął mu trunek i powrócił do swojej roboty. Wilson zdjął kaptur z głowy i podrapał się po zaroście, zabierając komuś Proroka Wieczornego. Wyjąl cygaro, podpalil je końcówką różdżki i oddał się odmóżdżaniu. Wolne chwile od dziecięcego zgiełku... Jared parsknął widząc w gazecie swoje maleńkie zdjęcie na piątej stronie z nagłówkiem 'Dowódca Brygady w Hogwarcie. Czy w szkole jest bezpiecznie?' Oj nie, jak on tam jest to nie jest bezpiecznie, gdy ktoś każe mu nauczać. Nie bez powodu dzieciaki mdlały na jego zajęciach. |
| | | Gość
| Temat: Re: Pub Nie 18 Sty 2015, 20:23 | |
| Ten cały strach, który opanował ten świat jest jedną wielką paranoją. Joshua nigdy tego nie zrozumie. Tego zgiełku wokół całej sprawy. Może dlatego, że nigdy się tym za bardzo nie przejmował? Jakby nie miało go to dotknąć, jakby wcale go to nie dotyczyło. Polityka nie była jego domeną. Nie jemu podejmowanie trudnych decyzji. Był lekkoduchem, robił to co zwykle szło w parze z jego dobrem. O ile nadarzała się okazja? Brał ją. Dlatego tutaj przesiaduje. Lubił zapach dymi papierosowego i dobrego alkoholu. Było tu spokojnie, a przynajmniej powstały gwar i rozmowy stanowiły część tego jego "spokoju". Mógł poznać ciekawych ludzi, przeprowadzić interesujące rozmowy... Lubił dowiadywać się pewnych rzeczy o ludziach, poznawać ich a jednak wciąż zachowując ten dystans. On mógł poznać ich, jednak czy idzie to w drugą stronę? Niekoniecznie. Zaskocz go czymś. Spojrzał na mężczyznę, który dołączył do tych niewielu osób, które siedziały przy barze. Dopił swoje piwo i zamówił kolejne. Cóż, dzisiaj ograniczy się do tego słabego trunku. Innym razem zaszaleje. Zgasił drugiego już papierosa. A czemu nie odwracał wzroku od nowo przybyłego? Bo mu się tak podobało. Zerknął na Proroka i uniósł delikatnie brwi, kręcąc przy okazji głową. -Nie czytałbym tego.-Mruknął i uśmiechnął się pod nosem. Jakby wiedział coś, o czym nikt inny nie mógł wiedzieć. Taki już był. Bywa. Chwycił kufel piwa i chwilę patrzył w jego zawartość, a dopiero po chwili ponownie podniósł spojrzenie. |
| | | Jared Wilson
| Temat: Re: Pub Nie 18 Sty 2015, 20:51 | |
| Przerzucił na następną stronę nie znajdując niczego wartego uwagi. Strzepnął cygaro so podsuniętej przez barmana popielniczki i objął szklankę, wlewając sobie do gardła połowę sherry. Wykrzywił się od ostrego, gorzkiego smaku i stuknął dwa razy w szklankę. Napełniła się sama. Wokół głowy czarnoskórego aurora nakłębiło się mnóstwo trującego dymu. Z reguły odstraszało to osoby siedzące obok. Czy czuł, że ktoś się na niego gapi? Czuł, ale miał to w poważaniu. Przywykł, że ludzie wytykają go palcami. "To ten gbur ministerstwa co urządza piekło każdemu kto się nawinie! Współczujmy jego żonie i dzieciom". Tak bardzo się tym przejmował... zanurzył usta w drugim łyku alkoholu. Piwa nie pił. Ale radochę miał jak wcisnął uczniom zatrute kremowe w ramach indywidualnej lekcji. O tak, Jared lubił się znęcać tak okazjonalnie. Musi wymyślić jak upokorzyć Richardsona na wyjątkowym szlabanie. To zaszczyt mieć karę u Wilsona. Coś cholernie paskudnego. Musi postawić whisky Sebastianowi za tę cudowną okazję do 'zabawy'. Kątem oka zerknął na młodzieńca, jakbyb dopiero teraz go zauważył. Spojrzał na niego od góry do dołu bez zainteresowania. Mina Jerryego była wybitnie znudzona. - Jak się ma pracę to czyta się każde badziewie. - mruknął powracając do szukania czegokolwiek, co mogłoby dać mu do myślenia Same bzdety. Media jak zwykle udają, że nic się nie dzieje. Trupy, zaginięcia, napady... nie no, nie ma i czym mówić światu. |
| | | Gość
| Temat: Re: Pub Nie 18 Sty 2015, 21:14 | |
| Piwo to rzadki trunek, który gości w jego przełyku. Ale nie bądźmy nudni, spróbujmy czegoś nowego! A kim był Joshua? Czy z wiekiem stanie się zgorzkniały? A może kompletnie przestanie kontaktować, odizoluje się od ludzi i będzie sprawiał wrażenie kogoś, kto naprawdę nie potrafi obcować wśród ludzi. Kto wie... Sam nie należał do przyjemniaczków. Ale przecież nie gramy w grę "zgadnij kto". I co? Miał uciec widząc nieprzyjemną minę jakiegoś faceta? Już się boję. Co mi zrobi, wlepi szlaban? Każe wykonywać jakąś brudną robotę? Spierze go na kwaśne jabłko? Proszę bardzo. Przynajmniej będzie się coś działo, prawda? Joshua nie lubił się nudzić. Kto wie, może nowy gość w pubie zapewni mu tą rozrywkę. Uwielbiał takich ludzi, "mam wszystko i wszystkich w dupie". Przecież sam niekiedy przybierał taką postawę... Bo ludzie to przebieralnia postaw i masek. Nic zaskakującego. Mimo jak i postawa mężczyzny wcale go do niego nie zraziła. Jedynie bardziej rozbawiała i wzbudziła jego względne zainteresowanie. Zaśmiał się. -Czyli co. Ja nie mam?-Uniósł lekko brwi, jakby zastanawiał się nad sensem tego co właśnie mężczyzna powiedział.-Wytłumacz, co ma piernik do wiatraka bo nie mogę sobie z tym poradzić.-Wzruszył lekceważąco ramionami, wyjmując kolejnego papierosa. Zapalniczka w jego dłoni cały czas znajdowała się w ruchu, raz ją otwierał i odpalał, innym razem po prostu obracał ją w palcach. Dla niego czytanie tych kilku kartek papieru to jedynie strata czasu. Do tego marnujemy papier, zapewne przydałby się do czegoś innego. Nie wiedział jeszcze do czego, ale do czegoś na pewno. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pub | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |