Temat: Eliksirowanie to trudne zadanie Sob 15 Sie 2015, 13:53
Opis wspomnienia
Sergie dość wcześnie zaczął planować naukę animagii. Jeszcze przed balem chodziły mu po głowie pomysły związane z ułatwieniem sobie zadania. Pewnego dnia, tuż po lekcji eliksirów, natrafiła się dobra okazja na realizację planów, gdy w pobliżu był Pan Prefekt.
Osoby: Sergie Lémieux Remus Lupin
Czas: Październik 1977r.
Miejsce: Sala od eliksirów
Trwała właśnie lekcja Eliksirów, którą prowadził Profesor Slughorn, dla uczniów ostatnich klas Gryffindoru, oraz Slytherinu. Sergie obowiązkowo musiał stawić się na zajęciach, mimo, że był kiepski z tego przedmiotu. Nigdy nie mógł poprawnie uważyć... czegokolwiek. To nie Zaklęcia, OPCM, czy Transmutacja. Gryfon nie potrafił być ze wszystkiego dobry. Nieliczni tak umieli... Przez całą lekcje wykładu teoretycznego na temat Wywaru Żywej Śmierci, myśli Francuza błądziły nie wiadomo gdzie. Prawdopodobnie kombinował jak przygotować substancję, która ułatwi mu naukę przemiany, lecz wykraczała ona jego umiejętności eliksirowania. Nawet nie zauważył, kiedy zajęcia dobiegły końca, a sala opustoszała. Oczywiście w środku pozostało parę osób, ale nauczyciel nikogo nie wyganiał. Blondyn miał właśnie okienko w rozpisce lekycjnej, dlatego nie śpieszył się do wyjścia. Zamiast tego otworzył podręcznik do eliksirów na temacie "Wywaru Silnego Skorupiastego Ducha". To było coś, co mogło mu pomóc. Ale dałby głowę, że efekt końcowy gotowania przyniósłby fatalne skutki. -Składniki: 2 grzyby księżycowe, 2 liście łopianu, ogon kameleona, 1 mały kamyk saargo, 1 krewetka, szczypta arszeniku, do smaku. Wszystko znajdę tutaj... Przeczytał na głos fragment podręcznika i zaczął szukać wszystkiego co było wymagane. Może po pięciu minutach uzbierał składniki. I nadszedł czas na problem! Sposób przygotowania był dla niego jak odczytywanie hieroglifów. Masakra. Wiedział, że bez pomocy kogoś znającego się na tym nie da rady. Wtedy spostrzegł Remusa, Pana Prefekta. Był przykładnym uczniem, ale pomógłby Francuzowi? Lémieux miał dobre stosunki z Huncwotami, poza Glizdogonem, który wydawał się rzepą przy psim ogonie. Dlatego zaryzykował. -Bonjour, Lupin. Masz wolną chwilę? Potrzebuję... pomocy. Przywitał się i od razu powiedział czego chce. Gryfoni raczej nie mieli problemu z komunikacją, gdyż echo roznosiło się po pustawym pomieszczeniu. -Pewien eliksir sprawia mi trudności...
Remus Lupin
Temat: Re: Eliksirowanie to trudne zadanie Wto 18 Sie 2015, 18:24
Remus przetarł ospałe ze zmęczenia oczęta i raz jeszcze tłumiąc całkiem pokaźne ziewnięcie, uśmiechnął się do profesora Slughorna. Nie żeby nie darzył sympatią owego jegomościa, broń Merlinie, a jednak… należało otwarcie przyznać, że lekcje teoretyczne prowadzone przez wyżej wymienionego pana były… nudne. Nudne do tego stopnia, że w chwilach takich jak ta, rozumiał doskonale pojęcie „śmiertelnie” nudne. Co jest w sumie dosyć ciekawe, bo chyba profesor Binns był w stanie je lepiej wytłumaczyć. Nie mniej jednak - Remus, jako przykładny pan prefekt - dawał chwalebny przykład aktywnego słuchacza. Sukcesywnie tłumiąc w sobie wszystkie oznaki wewnętrznego stanu zobojętnienia, choć szło mu z wielkim trudem. Nie dość, że nigdy nie był orłem w sztuce warzenia eliksirów to jeszcze zajęcia były zaledwie teoretyczne. Czego nie rozumiał - jak wiedza zdobyta w taki sposób ma ich czegokolwiek nauczyć - to była druga przeszkoda. Trzecią był charakterystyczny półmrok i cisza panująca w klasie. Cisza zakłócona jedynie monotonnym głosem Slughorna. Czwartą… no cóż płoche myśli naszego bohatera, które samoistne krążyły wokół panny pachnącej Szafranem. W każdym razie - zarówno te jak i inne czynniki sprawiły, że lekcja trwała dla Lunatyka niemiłosiernie długo. Za długo, by cały czas mógł grać rolę przykładnego ucznia, dlatego też po dwudziestu minutach wpadł w stan swoistego otępienia. W którym to skrył się jak w skorupie, docierając w ten sposób do końca wykładu a może i jeszcze parę chwil dłużej. Gdy w końcu, Remus przetarł ponownie oczy cała grupa zbierała się do wyjścia. Zarówno Ślizgoni, jak i Gryfoni - niczym jedna brać, niezwykle zgodnie i niesłychanie szybko - wybiegli z klasy, nie dając profesorowi dokończyć zdania „Zadanie domowe znajdziecie na…”. A ktoś im tę cenną informację musiał przekazać, prawda? Z racji wrodzonego poczucia obowiązku był to Lupin, przeklinający teraz wszystko co w nim wrodzone pochylając się nad zeszytem. Po czym zaczął zbierać swe manatki w tempie o wiele wolniejszym niż przyjaciele, którzy zapewne już byli w połowie drogi do kuchni. Lub na inne zajęcia - w co nieco powątpiewał. Skinieniem głowy pożegnał wychodzącego z klasy profesora i zarzucając torbę na ramię skierował się do wyjścia, by gnać razem z nimi. Lub, za nimi. Jednak coś mu przeszkodziło a raczej - ktoś. Remus momentalnie rozpoznał charakterystyczny francuski akcent należący do równie charakterystycznego jegomościa. Niedawnego nabytku domu Godryka. Mamroczącego zawzięcie składniki jakiegoś eliksiru. Zaintrygowany, podszedł bliżej, zdradzając tym samym swą obecność. Co natychmiast zauważył pan Francuz, zauważył i postanowił wykorzystać. - Witaj, Sergie. Nie wiedziałem, że tak interesujesz się eliksirami - rzucił Gryfon, odkładając na bok swe rzeczy. Bo wrodzony obowiązek, o zgrozo, znowu go chyba wzywał - No jasne, wal. Co chcesz przygotować?
Sergie Lémieux
Temat: Re: Eliksirowanie to trudne zadanie Czw 20 Sie 2015, 11:15
Zwrócenie uwagi Remusa to pierwszy krok do sukcesu. Lupin bywał pomocny, to prawda, ale czy opłacało się mu mówić po co w ogóle robi eliksir? Mógł powiedzieć to innemu huncwotowi, a ten dalej. Po chwili animagia Lémieux'a nie byłaby tajemnicą. Blondyn oczywiście nie miał pojęcia, że czworo Gryfonów, także zmaga się z mocą i urokiem bycia dyskretnym. -Tak szczerze to też nie wiedziałem. Odparł rozbawiony, ale starał się zachować powagę w obliczu dziedziny, jaką jest cudowne eliksirowanie! -Eliksir Silnego Skorupiastego Ducha. Przyśpiesza akcję serca, oraz jest lepsze od adrenaliny. Tutaj wszystko rozpisano. Przysunął w jego stronę otwartą książkę na temacie owego wywaru. Zastanawiał się jeszcze jak wytłumaczyć, po co komuś takiemu jak on, ten dziwaczny eliksir. -Chce się wykazać przed profesorem Slughornem, aby dał mi dobrą ocenę. Ale nie oszukujmy się, jestem w tym beznadziejny. Mam składniki, lecz znając życie, wysadzę wszystko w powietrze. Uśmiechnął się i zastukał palcami o blat. Był zagubiony, serio! Postanowił na szybko przeczytać sposób przygotowania. -"Do kociołka z zimną wodą wrzucamy krewetkę. Mieszamy i gotujemy na małym ogniu, do czasu osiągnięcia temperatury wrzenia. Dorzucamy 1 grzyba księżycowego, 2 liście łopianu i odstawiamy do studzenia. Gdy wywar jest zimny dodajemy kolejny grzyb księżycowy. Przez 15 minut moczymy kamyk saargo w zimnym wywarze. Na koniec dodajemy arszenik, wedle uznania, nie przekraczając dawki 5 mililitrów/litr. Wywar powinien być klarownym, bezwonnym, łososiowym płynem, na dnie którego może wytwarzać się osad." Zeerknął na Remusa pytająco.
Remus Lupin
Temat: Re: Eliksirowanie to trudne zadanie Wto 25 Sie 2015, 16:26
Uwagę Sergiego, Remus skwitował szczerym uśmiechem. No tak, ta szkoła to wielce niebezpieczne miejsce, gdzie bakcyl wiedzy niczym hiszpańska ospa czyha na uczniów, skryta w cynowych kociołkach. Lupina też to dotknęło, na szczęście Huncwotów, którzy bez niego nie poradziliby sobie na lekcjach dajmy na to ich własnego, czerwonego wychowawcy. Nie dziwił się więc Serkowi a nawet nieco cieszył - widać Hogwart to idealne miejsce na resocjalizację rozleniwionych beauxbatońskich duszyczek. Jak widać nawet Francuza można uratować z odmętu zdradliwego… pozerstwa. A szczególnie w domu Lwa! - To nie jest śmieszne, cholera się roznosi. Jeszcze dzień a i James sięgnie po książki, zobaczysz - rzucił rozbawiony Lupin, puszczając oczko do kolegi. Tak, to byłaby wielce niecodzienna perspektywa - Potter i historia magii. Jednak na szczęście nas wszystkich, równie niemożliwa co nauczenie trolla czytania z run. Bo Rogacz sam siebie zanudziłby się na śmierć i to nie opowiastkami o rudowłosej Lily a to byłby już koniec znanego świata. Zerkając pobieżnie na posunięte przez Serka notatki, po tym jak Gryfon przeczytał je na głos, co było w sumie niepotrzebne - jako wzrokowiec i tak wiele z tego nie zrozumiał. A jako, że sprawę wziął na poważnie chciał pomóc mu jak najlepiej umiał - tak więc twarz Remusa zmieniała swój wyraz wraz z czytaniem. Przepis nie wydawał się tak banalnie prosty jakby chciał, dlatego szeroki uśmiech zastępowało skupienie, wyrażone w zasznurowanych ustach. Polecenia przeczytał parę razy pod rząd, dopiero po kilku minutach układając w głowie co, jak i kiedy po czym spojrzał w niebieskie oczy, nieco rozbawiony. - Aresznik, krewetka i grzyb księżycowy? Dobrze, nie pomogę Ci dopóki mi nie powiesz kogo chcesz zabić. Bo jestem tak dobry z eliksirów jak Ci się wydaje, co nie oznacza… - rzucił, po czym zamilknął w zastanowieniu. Zaciekawiony zarówno postawą, jak i osobą, jak i faktem, że słynny, ale jakże introwertyczny Francuz prosi o pomoc. W tym musiało tkwić coś o wiele więcej, niż widać było gołym okiem - że Ci nie pomogę. Ale coś za coś, najpierw musisz się podzielić tym sekretem. Po co Ci ten eliskir? Jakoś nie wierzę, że Slughorn da Ci wybitny za podkradanie składników z jego schodka. Potrzeba Ci adrenaliny? - zapytał, opierając jedną rękę na blacie. Z huncwotową iskrą w oku, świadczącą o jego skrywanej, spontanicznej naturze.
Sergie Lémieux
Temat: Re: Eliksirowanie to trudne zadanie Wto 25 Sie 2015, 17:03
Gdyby Sergie dawniej poświęcał więcej czasu nauce, niż niszczeniu sobie zdrowia, oraz reputacji... możliwe, że potrafiłby ważyć nawet trudne eliksiry. Plus, krył się w nim wojownik, a nie prymus. Brzmi to głupio? Niestety, każdy ma wady. Jego mało interesowało większość rzeczy. Bądź, co bądź, zawsze był skazany na pomoc ze strony znajomych. Jeśli coś się udawało, to z odrobiną szczęścia i współpracy. -Chyba po jakieś romansidło, aby zwrócić uwagę Evans. Mam wrażenie, że jest to cel stawiany u niego ponad wszystko. Także odparł żartem, bo przecież widać co ostatnio odwala Potter. Znaczy... co nie odwala? Inni mówią, że zmienia się dla rudowłosej. Ale co tam Lemię może wiedzieć. Jest nowy, a szanse pogadania z Jamesem, poraz pierwszy, miał przy wspólnym wybryku. Podczas, gdy Lupin czytał na temat eliksiru, Francuz wykonał pierwsze czynności zapisane w sposobie przygotowania. Była to oczywiście najbardziej banalna część "gotowania". Ustawił kociołek, nalał zimnej wody, niepewnie wrzucił krewetkę i rozpalił mały ogień, zapominając o mieszaniu. Co oczywiście po chwili zauważył, chwytając drewnianią łychę. Chwilę wstrzymywał się z odpowiedzią na pytanie Remusa, aby pomyśleć nad dobrym kłamstewkiem. -Z tego co pisze, to ma nadać smaku, a nie zasadzić komuś kopa w kalendarz.- W sumie nie był pewien, czy powiedzenie w jego wykonaniu miało wystarczająco dużo sensu, by drugi Gryfon zrozumiał. W głowie brzmiało to lepiej. -Wiesz jak to jest... czasami szukasz nowych doświadczeń, chcąc wypróbować coś ciekawego. Tak, potrzeba mi adrenaliny. To nakręca. Powiedział zerkając na niego momentami, nie przestając mieszać, aż woda nie zacznie wrzeć. Wolał dla pewności, żeby Pan Prefekt cały czas nadzorował sytuację. I nie zadawał trudnych pytań, gdyż idąc dalej w wymyśloną wersję Sergie'a, można było się w końcu pogubić.
Remus Lupin
Temat: Re: Eliksirowanie to trudne zadanie Wto 25 Sie 2015, 19:26
Obserwując skrycie poczynania Francuza, Remus uśmiechnął się nieznacznie pod nosem. Gaworzenie o nieodwzajemnionej miłości najlepszego przyjaciela i to w żartobliwym tonie chyba nigdy nie znudzi się Gryfonom. Nigdy. - Romansidło i Lily? To ja już chyba wolę Jamesa z okularami na nosie. Ona chyba nie jest taka - odparł, patrząc smętnie przed siebie. Nie wyrażając obawy, że Rogacz chyba też nie jest taki - zdesperowany, że sięgnąć po jakiekolwiek romansidło jak kogokolwiek, nawet dla niej. Ale w sumie co on, Naczelny Ignorant mógł wiedzieć o potędze prawdziwej miłości? No cóż, na pewno Symplicja jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Odpędzając od siebie te i inne myśli, Remus z zaskoczeniem dostrzegł, że w międzyczasie Sergie wyjął z nikąd kociołek, wodę oraz krewetkę. By rzeczywiście od razu, nad wyraz ochoczo, przejść do wprowadzania misternie układanego planu w życie. No proszę, na słowach się nie kończyło, co Remus skwitował długim i badawczym spojrzeniem. Czyżby Francuz aspirował do miana nowego Mistrza Eliksirów w szkole? Jednego już mieli, co i tak biedakowi nie przyniosło popularności. Wyczuwając nutę zgrabnie przemyconego kłamstwa, z tym większą ciekawością wsłuchiwał się w odpowiedź na zadane pytanie. - Niektórzy mają taki antytalent do igrania z proporcjami, że nigdy nie wiadomo. Z eliksirami, jak z każdą dziedziną magii, trzeba ostrożnie. Bo łatwo się sparzyć - nie tylko dosłownie, pomyślał zaglądając z zaciekawieniem do kociołka. No cóż, nie wyglądało tak źle, przynajmniej na razie - A od adrenaliny dosyć łatwo się uzależnić, wiem coś o tym. Także uważaj, Sergie, zwłaszcza w tej szkole. Tu tak łatwo narobić sobie kłopotów, w dosyć głupi sposób. Poza tym, no wiesz… są znacznie łatwiejsze sposoby na sprezentowanie sobie mini-zawału serca. Możesz na przykład iść do łazienki Jęczącej Marty i przerzucić książkę przez jej głowę. Uwierz mi - wspomnienia, których nie da się zapomnieć - rzucił, wodząc palcem po książce. Tonem sugerującym zaniechanie zadawania wszelkich pytań - i tak nie podzieliłby się wiedzą, skąd owe doświadczenie wydawało się znajome. Remus po prostu Hogwart znał, jak własną kieszeń, podobnie jak mieszkańców tej szkoły i na tym stwierdzeniu poprzestańmy. Wyczytując księżycowe grzyby, prefekt wstał, by rozpocząć poszukiwania owego składniku. W czym nigdy nie był specjalnie dobry, szczerze powiedziawszy, dlatego po paru minutach bezowocnego przetrząsania szuflad chrząknął, co do złudzenia przypominało rzucone ukradkiem accio. I rzeczywiście, z wyrazem tryumfu wypisanym na twarzy podszedł po chwili do kolegi, kładąc składnik na desce. Teraz tylko poczekać, aż woda się zagotuje. I mieszać, cały czas mieszać o ile nie chciał mieć na sumieniu pewnego chętnego adrenaliny wiedzy Gryfona. O co zadbał osobiście, wyręczając go wraz z życzliwym uśmiechem. Niejako zagoniwszy, do grzebania sobie na własną rękę w nie swoich zapasach. - To z Francji przywiozłeś chęć robienia sobie kłopotów, czy bakcyla złapałeś od nas? - spytał, nie powstrzymując iskry w oku. Bo wprost kochał być Huncwotem, nieco wbrew sobie i wyrzutom sumienia podpowiadającym, że złymi nawykami zarażali każdy nowy nabytek domu Godryka. Czy to stary, czy nowy.
Sergie Lémieux
Temat: Re: Eliksirowanie to trudne zadanie Wto 25 Sie 2015, 22:27
-Eh, Remusie... każda piękna kobieta lubi, gdy facet ma romantyczną dusze. Uwierz mi, pochodzę z kraju miłości, gdzie bliskość pomiędzy dwójką ludzi to coś normalnego. Powiedział to w sposób mocno teatralny, ale i prawdziwy. Ktoś taki jak on znał się na tym najlepiej. Wciąż nawet sądził, że Brytyjczykom brakuje... tego czegoś, co czyni ich łamigłówkami, których on sam nie chciałby rozwiązywać. On Mistrzem Eliksirów nigdy nie zostanie, ale jeszcze można mieć nadzieję, że opanuje wiedzę młodego adepta. Co prawda, początek był łatwy, lecz dalej... grr. Lupin chyba wolał po prostu go pilnować, zamiast chociażby dodać kolejny składnik. Przez to, Sergie miał caly czas wrażenie, że zrobi coś nietak, nim Prefekt zareaguje. Lecz jak zaczął, to należało kontynuować. Najwyżej Slughorn wystraszony przybędzie wszystko gasić. Tak jak było z tym biednym Puchonem tydzień temu. -Racja. Ostrożnie. Proporcje. Tak. Przytakiwał nawet nie odwracając wzroku od wody, która niedługo miała zacząć wrzeć. Niestety łapa po kilku chwilach mieszania już drętwiała, jednak huncwot kontynuował czynność. Ciekawe, czy ktokolwiek w rodzinie potrafił coś dobrze ugotować. Francuz pewnie nie zostałby kucharzem, hah. -Wole obejść się bez męczenia się z upiorem przez cały rok. A to tylko jeden łyk. Podobno są także ciekawe efekty uboczne. A chyba każdy prawdziwy Gryfon, odważnie zechciałby to sprawdzić, nie? Dodał weselej i spojrzał w końcu na towarzysza, który ruszył dzielnie na poszukiwania grzybów księżycowych. Lémieux zapomniał o nich? No tak, cały Serg. A kiedy woda zaczęła wrzeć, wrzucił do gorącej wody jednego z nich, plus dwa liście łopianu. -Co teraz? Co tam napisali?- Spytał wskazując na książkę, gdy na tę chwilę Lupin mógł przestać mieszać. -Chyba z Francji. Do mojej starej szkoły nie chodziły tylko grzeczne i ładne blondynki, wbrew pozorom. Odparł z uśmiechem. Korciło go, by spytać skąd ten drugi ma blizny, ale to niegrzeczne. Dlatego został myślami przy wywarze.
Remus Lupin
Temat: Re: Eliksirowanie to trudne zadanie Sro 26 Sie 2015, 19:05
- Sergie, Sergie, Sergie… Nie wiem, jak to robicie tam, za morzem ale tutaj facet to musi być facet. Męski, niewzruszony. Przynajmniej z pozoru - rzucił Remus, rozbawionym tonem z życzliwą iskrą w oku obserwując poczynania kolegi. Teatralne, a jednak niewymuszenie szczere - co sprawiało, że Francuza nie dało się jednoznacznie nie lubić. Oraz lubić, przy okazji, co wcale nie umniejszało sympatii odczuwalnej teraz przez Remusa. Choć uczciwie należało przyznać, że i ona miała swój smaczek - mianowicie brak bezwarunkowego zaufania. Całkowicie normalny, można wręcz powiedzieć zdrowy w początkowych etapach pozytywnych relacji. Tak też traktował kolegę - na dystans, a jednak przyjaźnie. Co widać było teraz jak na ręku, w geście, w spojrzeniu, w tym co właściwie robił. Pomagał, choć nie musiał - co stanowiło nieodzowny Remusowy kamień młyński przy szyi. Bo kiedyś doigra się zabawy z ogniem - choćby tym muskającym teraz leniwie kociołek, skrywający cały ogrom tego, w czym Lupin dobry nie był. Jednak zważywszy na to, że Sergie mógł być jeszcze gorszy nie chciał go tu samego zostawiać. Na pastwę arszeników i niedokładnych metalowych wag. Którymi dosyć sukcesywnie wystraszył cudzoziemca, co skwitował krótkim wybuchem serdecznego śmiechu. By poklepać go po chwili po ramieniu, rzucając pocieszające. - Nie martw się, będzie dobrze - nie do końca zresztą szczere w jego odczuciu, choć tymi obawami dzielić się nie chciał. - Obawiam się jednak, że nie każdy. Niektórzy z nich mają wciąż łeb na karku - rzucił beztrosko, machając łapką nad kociołkiem - Ponoć. Poza tym wielu z nich lubi upiory, na przykład taki Sir Nicolas jest całkiem przyjemnym duszkiem. I na dodam na koniec, że te efekty… wiesz na czym one w ogóle polegają? Jak myślisz, co to może przypominać? - spytał patrząc się przelotnie w tęczówki Sergiego, który skrywał o wiele więcej niż na pierwszy rzut oka. Po czym kontynuował - Teraz? Wywar do ostudzenia, a potem grzyby. Widać mamy jeszcze trochę czasu na rozmowę. O tych blondynkach, na przykład. Mam nadzieję, że wbrew pozorom te ślicznotki nie były grzeczne. Co tam w ogóle się robi? - spytał Remus, nie powstrzymując ani ciekawego spojrzenia, ani długiego języka. Ani uśmiechu, wpełzającego na lupinową twarz gdy ponownie podparł rączkę o twarz. On nie zamierzał trzymać ciekawości na wodzy, balansując niejako na granicy życzliwej rozmowy i nachalnej spytki.
Sergie Lémieux
Temat: Re: Eliksirowanie to trudne zadanie Czw 27 Sie 2015, 11:51
-I może od razu ma tłuc kobietę pałką w łeb i zaciągnąć ją do jaskini, gdzie wykona swoje męskie "tańce"? Spytał całkiem poważnie, zszokowany faktem, że w Anglii zapomniano o czymś takim jak romantyzm! Szczegóglnie nastolatkowie, którzy w tym okresie powinni być jak najbardziej w temacie. Chociaż moźe to tylko jego zdanie, a cała reszta i tak powie inaczej. Remus nie był Syriuszem, z którym miał wiele wspólnych tematów, ani Jamesem, chętnym wiecznych psot... ale miał to opanowanie i wychowanie, co podobało się Francuzowi. Przecież Sergie też taki bywał. Zaczytany, ignorant... może i sam Lupin to zauważył. Lecz pewnie nawet nie myślał, aby powiedzieć coś takiego na głos. -Tak, Sir Nicolas jest miły. Jako jeden z nielicznych. A co do efektów, podobno po wypiciu widać większe zróżnicowanie kolorów, czy coś takiego. Moźe to oszustwo, ale sam się przekonam. Uśmiechnął się pewny swego. Oczywiście to nie na takich pierdołach mu zależało! Jednak kwestię nauki animagii wciąż przemilczał. Gdy Gryfon przeczytał dalszą część przygotowania, Blondyn odstawił kociołek do studzenia. Następnie oparł się o krawędź blatu i założył ręce na piersi. -Ciekawy temat. Cóż, nie zawsze. Bywały też chamskie i nieprzyjemne. I co do Twojego pytania, chodzi Ci co się robi z blondynkami? Spokojnie, żartuje. Szkoła nie różni się od tej, poza ładniejszą architekturą, błońmi i większą ilością dupków wśród uczniów. Co tam robisz... uczysz się przecież. Po chwili zaczął się śmiać i niecierpliwie sprawdzać temperature kociołka.