|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Lily Evans
| Temat: Galeria rzeźb Pon 29 Cze 2015, 20:58 | |
|
Po spacerze po niekiedy niepokojących korytarzach dotrzeć można do tej sali z rzeźbami. Niby nic, nieco nawet muzealne pomieszczenie utrzymane w idealnym porządku, bez ani drobinki kurzu unoszącej się w powietrzu wydaje się zupełnie oderwane od pozostałej części budynku. Jest tu zdecydowanie chłodniej niż w innych komnatach, a podczas zwiedzania tego pomieszczenia większości gości towarzyszy dziwne poczucie, że jednak nie są w tej sali zupełnie sami.
klik
|
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Galeria rzeźb Czw 23 Lip 2015, 10:31 | |
| Uporczywy ból głowy i piszczenie kotków. To były pierwsze rzeczy jakie dotarły do zmysłów Gila i Arii. Zimna posadzka dawała o sobie znać, od razu wypełniając cały organizm nieprzyjemnym chłodem. Było ciemno, tylko światło księżyca oświetlało lekko to pomieszczenie w środku nocy, a poczucie czyjegoś wzroku na karku wcale im nie pomagało. Co to za miejsce, dlaczego się tu znaleźli i do diabła, kto śmiał dotykać ich słodkich kotków? |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Galeria rzeźb Pon 27 Lip 2015, 00:51 | |
| Przysnął? W środku rozmowy? Nie, to raczej niemożliwe - nie pamiętał absolutnie nic z tego co się wydarzyło, zupełnie jakby wszystko było dziwnie rozmyte. Miał jakąś dziurę w pamięci. Prawdopodobnie Aria ogłuszyła go i porwała kotki - sam nie wiedział po cholerę, przecież je jej podarował. Otworzył oczy i rozejrzał się - przede wszystkim, Fimmelówna nie zbiegła, a to już coś. Niestety, nie było tak różowo jakby mogło się wydawać - poderwał się, ponieważ zorientował się że coś mu się nie zgadza. To miejsce nie wyglądało jak piwnica z winami, a piski kotków utwierdzały go w przekonaniu że nie tak to zaplanował. A skoro jakiś imbecyl postanowił krzyżować plany Księcia Slytherinu, to powinien ponieść odpowiednią karę, niezależnie od tego kto to by był. Gdy odniósł wrażenie że ktoś go obserwuje, instynktownie wyciągnął różdżkę - nie podobał mu się fakt, że...w jakiś sposób albo się teleportowali, albo ktoś ich przeniósł. Z racji że w Hogwarcie nie można się teleportować, oznaczało to że wcale nie jest cholernym schizofrenikiem i ktoś tu jeszcze jest. Ktoś, lub coś. Zdecydowanie wolał raczej tą pierwszą opcję - ta druga wydawałaby się jeszcze mniej przyjemna. Zbliżył się do Arii i włożył jej wolną rękę pod plecy, przyciskając ją do siebie i wykonując coś na kształt przytulenia, postawił ją na równe nogi. Nie żeby uważał że dziewczyna nie jest sama w stanie stać - po prostu lubił dotyk kobiecego ciała, a każdy niewinny pretekst był mu zdecydowanie na rękę. - Hej. Jesteś cała? - spytał cicho, rozglądając się za potencjalnymi przeciwnikami, chętnymi wyłapać w twarz kilkoma nieprzyjemnymi zaklęciami. Zdecydowanie nie zamierzał się powstrzymywać, gdyby się okazało że on i skarb królewski pod postacią Krukonki, są w jakimś zagrożeniu. Gdyby zaszła potrzeba, zmiótłby z powierzchni ziemi tego kto postanowił się zabawić ich kosztem. Jeśli przez przypadek kolokwialnie mówiąc "rozwali tą budę", to jakoś nie będzie miał wyrzutów sumienia z tego powodu. - Coś mi tu śmierdzi. - mruknał i dodał w myślach "i niestety nie jest to jakaś szlama, a szkoda". Nie pozostało mu nic innego jak utrzymywać czujność i przygotowywać się na niebezpieczeństwa wszelakie. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Galeria rzeźb Pon 27 Lip 2015, 14:15 | |
| Nieprzyjemny chłód odczuwała już wcześniej, w piwniczce z winami. Wtedy był on jednak spowodowany delikatnymi podmuchami wiatru, teraz zdawał się przybierać na sile. Ocknęła się, ale tępy ból głowy stał się bardziej uporczywy. Nie mogła sobie przypomnieć, co się stało i jakim cudem nagle wylądowała z policzkiem przytulonym do chłodnej posadzki. Zamrugała kilka razy, ale dopiero po chwili kształty stawały się wyraźniejsze. W pomieszczeniu było ciemno, jak długo tak leżała? Delikatny blask księżyca dawał względną możliwość orientacji w terenie, lecz niewyraźne kontury ciemnych przedmiotów zdawały się upiorne. Czy coś czaiło się na nich, niezauważone w cieniu? Przeraziła się nieco, dopiero po chwili spostrzegając, że nie widzi przed sobą sylwetki, lecz… rzeźbę? A przynajmniej miała nadzieję, że to coś się za chwilę nie poruszy. Wciąż leżała, bojąc się poruszać. Kątem oka zauważyła podrywającą się na nogi postać, a serce aż podskoczyło jej do gardła. Zacisnęła powieki, nasłuchując zbliżających się kroków, które mieszały się z cichymi piskami kotków. Ktoś wsunął jej rękę pod plecy, szybkim i zdecydowanym ruchem podnosząc dziewczynę na nogi. Głos Gilgamesha wyrwał Arię z upiornych myśli, a ona sama odetchnęła z ulgą. Chyba po raz pierwszy ucieszyła się na jego widok, w końcu mógł się okazać jakimś potworem, prawda? Oparła ciężką głowę o chłopaka, przytrzymując się go, jednocześnie sięgając drugą dłonią po różdżkę. - Nic mi nie jest… Co się stało? – spytała, mając nadzieję, że wszystko okaże się jakimś głupim żartem. Ciepło drugiego człowieka było niezwykle przydatne, jeżeli nie myślało się o tym, do kogo się w tej chwili przytulało połową ciała. Aria przekręciła głowę, by móc się rozejrzeć, ściskając mocno różdżkę w dłoni. Oczy coraz lepiej postrzegały poszczególne kształty, choć odrobina dodatkowego światła zapewne by nie zaszkodziła. - Lumos – szepnęła, wyciągając przed siebie rękę. Wypuściła Grossherzoga z objęcia, odsuwając się od niego tylko na tyle, by móc się swobodnie poruszać. Gdyby faktycznie okazało się, że coś ich obserwuje – a to uczucie nieustannie jej towarzyszyło – powinni trzymać się razem. - Trzeba odzyskać kotki – dodała poważnym tonem. Może porywacz zgodziłby się na wymianę? Jeden Niemiec za dwa małe kotki, którymi nawet by się żaden potwór nie najadł. Krukonka podeszła do najbliższej rzeźby. Przecież byli wciąż na terenie szkoły, czy faktycznie coś złego mogłoby się na nich czaić? Mimo wszystko pozostawała czujna, by w razie konieczności się obronić. |
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Galeria rzeźb Sro 29 Lip 2015, 11:44 | |
| Kotki piszczały, Gilgamesh piszczał, Aria milczała dyplomatycznie, a coś dalej chodziło po pomieszczeniu cicho, prawie bezszelestnie, jedynie jakieś dziwne poczucie czyjejś obecności które wypełniało powietrze pozwalało temu duetowi wyczuć, że ktoś tutaj jednak oprócz nich jest. Odgłos pazurów drapiących posadzkę wzmógł się, a kocie piszczenie, ale nie takie bólu czy strachu, tylko zwykłe, jak to kotki miały w zwyczaju kiedy tylko się zgubiły. Nie milkło ani na chwilę, niosło się echem po pomieszczeniu ale wyraźnie było słychać, że kocięta dalej są razem, w jednym koszyku. W końcu zza jednego z posągów dobiegło do nich warczenie. Ostre, ciężkie, przepasane ciężkim sapaniem. Ciężki, kudłaty pysk wielkiego psa wychylił się zza posągu i spojrzał prosto na Gilgamesha. W kłębie miał niecały metr, a sierść była ciemna i poplątana. Jeden z kotków zaczął iść w ich stronę, ale pies zdawał się tym wcale nie przejmować. Aktualnie, skupił się na Grossie i Arii, a małe, słodkie kulki były poza zakresem jego zainteresowań.
|
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Galeria rzeźb Sro 29 Lip 2015, 22:52 | |
| - Nie wiem, sam chciałbym to wie... - zaczął i nagle urwał. Do Grossa dobiegło warczenie i aż przewrócił oczami - prawdopodobnie jakieś zwierzątko tego mieszańca Hagrida uciekło i stąd cała afera. Prawie się roześmiał odwracając wzrok i spojrzał na stworzenie które tu przybyło. I rozpoznał je od razu, wystarczyło mu jedno spojrzenie by wiedzieć co to właściwie jest. Pobladł i rozdziawił usta. Rozumiał że Dumbledore lubił trzymać w Hogwarcie różne idiotyczne i niepotrzebne rzeczy - Puchonów, Hagrida, szlamy. Ale fakt że miał w zamku ponuraka...to była przesada. Przetarł oczy i pokręcił głową zaciskając usta. Witaj idiotyczna śmierci, dawno się nie widzieliśmy - tutaj znowu Twój ukochany Grossherzog. Chyba tęskniłaś skoro wysyłasz swoich agitatorów. Prawdopodobnie zamarłby tam na dobre i przestał się ruszać, pogrążając się w rozpaczy, wręcz oddając się w łapy niesprawiedliwości, w kształcie paskudnego kundla. Jednakże było coś co nie pozwalało mu nawet na pozostanie przerażonym. Gdyby był tu sam prawdopodobnie opadłby na kolana odrzucając różdżkę - zwyczajnie by się poddał. Ale jego duma mu na to nie pozwalała na okazywanie słabości przy Arii. Zacisnął zęby i wykorzystał swoje umiejętności aktorskie, robiąc wszystko co tylko może by nie była w stanie zauważyć po nim, że się boi. Mimo że ledwo stał, to robił wszystko byle tylko się nie zorientowała. Spojrzał prosto w pysk temu paskudnemu kudłaczowi. I wtedy coś go naszło. Pomimo panicznego strachu, który ukrywał każdą cząstką swojego jestestwa, przebiła się do jego głowy jedna myśl. Jedna pojedyncza myśl dająca mu nadzieję. - Ario, wiesz czym jest ponurak? Olbrzymim czarnym psem, nawiedzającym cmentarze. Nie jakieś galerie rzeźb - powiedział, a w jego głowie zapaliła się czerwona gniewna lampka. Przez tą paskudną mendę, prawie wyszedł na przerażonego słabeusza, więc nie zamierzał odpuszczać. Wystarczył mu ułamek sekundy, żeby się zastanowić co właściwie chciałby zobaczyć. Wyskoczył do przodu. - Riddiculus motherfucker - rzucił, z całej siły skupiając się na baletnicy obracającej się na jednej nóżce w pozytywce. Miał nadzieję że nim się obejrzy, to zobaczy ponuraka w stroju baletnicy, kręcącego się do radosnej melodyjki. Jeśli nie, to znaczy że błędnie go osądził...a wtedy to już bez różnicy, bo i tak był martwy. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Galeria rzeźb Sob 01 Sie 2015, 14:45 | |
| Któż mógł pomyśleć, że niewinne spotkanie zamieni się w ponurą przygodę. Choć Aria uwielbiała książki wszelkiej maści, niekoniecznie chciałaby przeżywać podobne historie w prawdziwym życiu. Niektóre rzeczy powinny pozostać na wyblakłych kartach. Uczucie czyjejś obecności wywoływało nieprzyjemne dreszcze, a nawet zaklęcie nie było w stanie wystarczająco rozjaśnić całego pomieszczenia. Coś ciężkiego stąpało wśród rzeźb, chowając się przed ich wzrokiem. Gdy Gilgamesh urwał myśl w połowie zdania, skierowała na niego spojrzenie, by za chwilę przenieść je w odpowiednie miejsce. W półmroku nie była w stanie zauważyć, że chłopak zbladł. Nieprzyjazne warczenie nie zwiastowało niczego dobrego, ale Aria nawet nie drgnęła. Wiedziała, że ucieczka nigdy nie była dobrym rozwiązaniem, gdy tak blisko stało rozjuszone stworzenie. Zachęciłoby to tylko do ataku. Przełknęła ślinę, gdy zza posągu zaczął się wyłaniać wielki pysk. W dodatku kątem oka zauważyła zbliżającego się kotka, lecz pies zdawał się nie zwracać na niego uwagi. Najchętniej szybko zgarnęłaby puszystą kulkę do kieszeni, udając się na poszukiwania drugiej, której jeszcze nigdzie nie widziała. Wolała jednak nie ryzykować, że zostanie pierwszą przekąską. Krukonka nie spuszczała wzroku z zagrożenia, nie zauważając skrywanego strachu współtowarzysza niedoli. Sama odczuwała niepokój, lecz nie dała się sparaliżować. Tłumaczyła sobie, że przed nią stoi przerośnięty, czarny piesek, któremu ktoś musiał nadepnąć na ogon. Na szczęście, nim zdążyła się odezwać, Gilgamesh odzyskał swoją mowę i postanowił przejąć inicjatywę. Powolutku zaczęła się wycofywać, by znów stanąć z chłopakiem na równi, tak na wszelki wypadek. Nie mogła się z nim nie zgodzić – nie słyszała o tym, by ponuraki opuszczały cmentarze. Co widmo robiłoby w galerii rzeźb? Nie była damą w opresji, nie potrzebowała jego obrony, ale skoro pierwszy ruch należał do niego, postanowiła pozwolić mu wieść prym. Różdżkę wciąż trzymała przed sobą, uważając, by przez przypadek jej nie upuścić (jak to już kiedyś miało miejsce). Czyżby Gilgamesh bał się ponuraków? Licząc na to, że Grossherzog poradzi sobie z boginem, Krukonka szybko zanurkowała po kotka. Chociaż jeden spoczywał teraz bezpiecznie w kieszeni jej szaty, a ona więcej nie spuści go z oczu. Po chwili dopadła stojący w ciemnym kącie koszyk, z którego wyciągnęła drugie zwierzątko. |
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Galeria rzeźb Sob 01 Sie 2015, 23:11 | |
| Pan Grossenhorg był jak ziemniak. Idealny. Poradził sobie z ponurakiem tak, jak wzorowa członkini koła gospodyń wiejskich radziła sobie z piosenkami ludowymi - śpiewająco. Machnął różdżką i przed duetem pojawiła się ona. Primaballerina we własnej osobie. Co prawda, czarna i kudłata jak mało która baletnica, ale uroku nikt nie mógł jej odebrać. Ponurak kręcił się radośnie w kółko, a kotki piszczały w tle. Nie wiedzieć nawet kiedy jedna z rzeźb przewróciła się, czy to potrącona powiewem wiatru, czy to przez bogina, czy to może zwykłym zbiegiem okoliczności? Nie byli w stanie stwierdzić. Materiał roztrzaskał się na tysiące kawałków i wypełnił okruszkami całą podłogę, gdzieś wśród tych resztek marmuru czy kamienia, ciężko było stwierdzić w tych warunkach, błyskały resztki potłuczonego lusterka, prawdopodobnie będącego częścią figury. A Aria Fimmel dzielnie chroniła kocięta jak prawdziwa lwica! Co jak co, ale obronę kociąt bardzo się ceni. Puchate kulki odprężyły się w jej rękach i mruczały cichutko, furcząc przy jej ciele i grzejąc przyjemnie. Mrr. Prr!
Gross : Zaklęcie Riddiculus, poziom trudności 10 6 + 7 vs 10 Sukcessss.
Ostatnio zmieniony przez Mistrzyni Proxy dnia Sob 01 Sie 2015, 23:18, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Galeria rzeźb Sob 01 Sie 2015, 23:11 | |
| The member ' Mistrzyni Proxy' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Galeria rzeźb Sro 05 Sie 2015, 17:56 | |
| Gilgamesh nie mógł się powstrzymać - gdy zobaczył dzikie pląsy ponuraka, zapomniał o tym gdzie i z kim się znajduje. Zapomniał o tym że była tu Aria z kotkami i jakieś creepy rzeźby. Po prostu wybuchnął śmiechem - to było bardziej komiczne od podrywającego Pettigriewa, wspaniałe, groteskowe. W jego wyobraźni to nie było aż tak wspaniałe. Dopiero gdy zobaczył to na własne oczy, zorientował się jak cudowną wizję udało mu się przekuć w czyn. Powstrzymał się jednak od nucenia do rytmu jakiejś idiotycznej piosenki - wystarczył mu komizm sytuacji. Oto stali, pośród przerażających, marmurowych obserwatorów - uciekająca panna młoda, dumne persy, wyglądające z twarzy jak Eustachy i Euzebiusz, oraz on - mężny książę, człek dumny i wzniosły, znany też jako tańczący z ponurakami. Trwało to dłuższą chwilę, zanim jego rubaszny śmiech przestał rozbrzmiewać w sali, a on sam otarł z oczu łzy rozbawienia - i zorientował się że ich marmurowych kompanów ubyło. Zbliżył się powoli do rzeźby przyglądając się jej uważnie, wypatrując czegoś czego z daleka mógłby nie zauważyć. Rozejrzał się też po otoczeniu, szukając czegoś odmiennego, niepasującego, czegoś co rzuciłoby się w oczy. Następnie rozejrzał się też po rzeźbach (proszę o jakiś opis owych rzeźb, przynajmniej biedny i skromny, tak o dla rozeznania). Pozostał w uroczystym, słowiańskim przykucu, gdy usta jego niemieckie wyrzuciły z siebie słowa: - Mam tylko nadzieję, że to co widziałaś zostanie pomiędzy nami. Rad byłbym, gdyby to nie rozchodziło się po szkole, jakie symbole dręczą po nocach Księcia Slytherinu. Dobrze? Bo taka prawda de facto - wolałby żeby nikt nie wiedział, że najbardziej skrytym pragnieniem panicza Gilgamesha, jest śmierć w idiotyczny sposób i wszelkie omeny głupiej śmierci. Zdecydowanie nie miałby nic przeciwko umieraniu w sposób doniosły i bohaterski, śmierci która przyniosłaby mu chwałę...ale wykorkowanie po zobaczeniu psiska? Zwykłego nędznego kundla? To zdecydowanie nie było mu na rękę. Chwilę później się podniósł i podszedł od tyłu do Arii. Delikatnie umieścił dłonie na jej biodrach i przytulił ją od tej strony, zaglądając przez ramię. W końcu nieznaczna odrobina czułości raczej jego narzeczonej nie zaszkodzi. - Z kotkami wszystko w porządku? - spytał żywo zainteresowany, przy okazji "uprawniając" odpowiednim powodem swoją aktualną pozycję. Plan doskonały. Ach ten Grossherzog, mentalista jakich mało! |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Galeria rzeźb Sro 05 Sie 2015, 22:54 | |
| Zaklęcie rzucone przez Gilgamesha podziałało, a kudłaty pies zaczął robić piruety, tańcząc do słyszanej tylko przez siebie melodii. Sytuacja stawała się z minuty na minutę dziwniejsza, a głośny śmiech Ślizgona tylko dopełnił groteskowy widok. Cichy pisk jednego z kotków zmusił Krukonkę do tego, by znów skupiła na nich całą swoją uwagę. Wyciągnęła drugą kulkę z kieszeni, przytulając dwa małe stworzonka do siebie. Mięciutkie futerko przyjemnie łaskotało skórę, a ciche mruczenie uspokajało. Zdecydowała jednak, że lepiej będzie, gdy włoży je znów do koszyka. Powinna mieć wolne ręce, gdyby musiała się jeszcze przed czymś bronić. Podskoczyła, zaskoczona przez huk upadającej rzeźby, której pozostałości spoczywały roztrzaskane na podłodze. Posągi musiały być ciężkie, a jeszcze dosyć sporo stało w galerii. Wolałaby, aby nie została przez żaden przygnieciona... Słysząc za sobą kroki, odwróciła głowę. Tym razem to Gil przyglądał się jednej z rzeźb, tak jak wcześniej ona. Miała nadzieję, że w cieniu nie czai się na nich kolejne zagrożenie. - Nikomu o tym nie powiem… – powiedziała, przez chwilę przyglądając się Niemcowi. Może tylko Porunn dowie się o tym wydarzeniu, choć brzmiało ono raczej jak historia, która mogła zdarzyć się tylko w czyjejś chorej wyobraźni. Zerknęła znów do koszyka, w którym kotki zwinęły się obok siebie w dwa małe kłębki. – Chodźmy stąd – rzuciła nagle, podnosząc ostrożnie koszyk w górę. Nie zauważyła nawet momentu, w którym Grossherzog się do niej zbliżył. Było już zbyt późno, by się odsunąć, gdy ciepłe dłonie spoczęły na jej biodrach. Aria zamknęła oczy, licząc do dziesięciu, ale mimo wszystko cała zesztywniała. Blade palce mocniej zacisnęły się na uchwycie koszyka i chyba tylko to powstrzymało dziewczynę przed rzuceniem się na Gila z pięściami. - Z kotkami…? Tak… – mruknęła, nie ruszając się z miejsca. Mogłaby odstawić koszyk i przystąpić do ataku, ale zapewne nic by to nie dało. Postanowiła więc grzecznie poprosić o to, by Ślizgon zabrał swoje łapska z jej bioder, choć nawet oddychanie sprawiało jej trudności. – Możesz tego nie robić, proszę? – wydukała, próbując wyraźnie wypowiedzieć każde słowo. Własny głos krzyczał w jej głowie, rozbudzając uczucie paniki. – Jeśli się zaraz nie odsuniesz… – zaczęła, ale groźba nigdy nie została wypowiedziana. Zamiast tego Aria gwałtownie się odsunęła, robiąc kilka kroków w przód, przez czysty przypadek mocno depcząc stopę Ślizgona. Odwróciła się twarzą do Gilgamesha, a gdyby nie było tak ciemno, zapewne mógłby zauważyć okropne rumieńce. – Trzeba zabrać kotki w bezpieczne miejsce – powiedziała takim tonem, że brakowało tylko tupnięcia nogą. |
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Galeria rzeźb Czw 06 Sie 2015, 23:10 | |
| Lustro leżące na ziemi było zwykłym lustrem. Najzwyklejszym w świecie. Zaśniedziałym nieco, postarzałym, jak to bywa z lustrami, którymi nikt się nie opiekuje. Rzeźba wyglądała ponadprzeciętnie w kwestii realizmu, żaden antyczny klasyk nie powstydziłby się takiej proporcji i harmonii! Wszystkie figury jednak miały w sobie coś nowoczesnego. Bardzo ekspresyjne, w dynamicznych pozach, ubrane kompletnie, z dokładnie oddanym ruchem materiałów i włosów. Podczas wędrówki jedno z nich natrafiło na buteleczki z eliksirami wsadzone do luźnego woreczka. Dość gęstym w zielonkawym, momentami szarawym, kolorze, w zakorkowanej buteleczce, oraz drugim - mętnym i bladoróżowym. Pewnie któryś z uczniów umiałby je poprawnie zidentyfikować. Aria nie mogła rozpoznać mikstur (0 pkt w statystykach niestety :<) ale Gross poglądowo był w stanie ocenić, że pierwszy z nich jest eliksirem emocjonalnym a drugi wpływa na fizyczność zażywającego. Oprócz tego, nie był w stanie stwierdzić wiele więcej poza faktem, że wydają się być zdatne do spożycia. |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Galeria rzeźb Pią 07 Sie 2015, 22:08 | |
| Na wstępie trzeba zaznaczyć wyjątkowo ważny fakt - Gilgamesh miał wyjątkowo duże wymagania wobec partnerek, dlatego też praktycznie każdą nudził się już po pierwszym zbliżeniu. Zwyczajnie go nie satysfakcjonowały, a co za tym idzie - przestawał otaczać je jakimkolwiek zainteresowaniem. W wypadku Arii, którą mu wręcz narzuconą...cóż, spodziewał się czegokolwiek, jakichkolwiek prób współpracy, jednakże jak dotąd zaznawał jedynie odrzucenia, a chyba każdy się domyśla że odrzucenie nie było czymś, co taki egocentryk byłby w stanie akceptować z radosnym uśmieszkiem. Zaś moment w którym Fimmelówna zaczęła formułować groźbę, prawdopodobnie był tym co zburzyło jego postanowienie nawiązania pomiędzy nimi dobrych i miłych relacji, prowadzonych do udanego związku. Najzwyczajniej w świecie znudziło mu się udawać miłego i puchatego Ślizgona - robiło mu się wręcz niedobrze, od przesłodzonej pozy którą przybierał żeby się jakoś z nią dogadać. Zresztą to wszystko było na nic. Zirytował się, jednakże resztki jego samokontroli wciąż go trochę wstrzymywały przed brutalnymi metodami niszczenia ich przyszłego pożycia. - Jeśli zaraz się nie odsunę...to co? Zadusisz mnie tymi chudymi rączkami? Rzucisz na mnie zniewalającą łaskotkę? Wyślesz mi pisemne wyrazy niezadowolenia? - spytał trochę bardziej agresywnie niż by chciał, zbierając znalezisko z ziemi. Faktem jest, że Aria była piękną kobietą i trafiała w jego gusta, ale miał już dość tego lodowatego odrzucenia i uznał że już lepiej spieprzyć sprawę po całości, niż bawić się w śmieszne półprawdy. Nie dbał o to co sobie pomyślą Fimmele - od Pieruna, poprzez tą szajbuskę Skarskardów, aż po tego odludka, który bankowo miał wyjątkowo BLISKIE stosunki ze swoimi bestiami. Miał dość tej sztucznej niepewności - zamierzał poważnie porozmawiać, bo jeśli tak to ma wyglądać, to on wbija swoją pałkę od Quidditcha w takie narzeczeństwo. Prawdopodobnie i tak będzie musiał ją przymuszać do stosunków, to czemu by jej nie uświadomić już teraz? Przynajmniej oboje będą wiedzieć na czym stoją. - Denerwujesz mnie już, szczerze mówiąc. Jesteś najzimniejszą, najbardziej wyrafinowaną s...narzeczoną, jaką dane mi było w życiu spotkać. Mam dość takiego stanu rzeczy - próbowałem się zachowywać i traktować Cie z szacunkiem i uczuciem, ale Ty mi zwyczajnie na to nie pozwalasz. - rzucił gniewnie, ignorując fakt że jego stopa została zdeptana. Zdecydowanie bardziej bolała duma, po której Krukonka przed chwilą zaczęła stepować w rytm najnowszego singla Queenów. Nawet fakt, że była jego przyszłą żoną nie tłumaczyła czegoś takiego, więc to nic dziwnego że wybuchł. - Nie zamierzałem być Twoim wrogiem i tak naprawdę nigdy nie zrobiłem nic złego ani Tobie, ani mojej ulubionej szurniętej przyjaciółce, jednakże jeśli zamierzasz pogrywać w tak idiotyczny sposób, to ja się nie zamierzam starać być Ci oparciem ani przyjacielem. Po prostu będę Grossherzogiem. I wezmę co moje, a potem radź sobie sama. Pierwsza lekcja... - on nie wypowiedział tych słów. On je wręcz wypluł z siebie, zupełnie jakby cała gorycz zalegała mu na dnie wątroby, a on z radością właśnie się jej pozbywał. Po tych słowach minął dzielący ich dystans, złapał ją za oba policzki i pocałował w usta. Dwukrotnie. Miał gdzieś to, czy Aria się na niego zdenerwuje. Miał gdzieś, czy zaraz zaliczy kolejny policzek. Miał zwyczajnie dość tego dystansu i uznał, że skoro ona nie zamierza mu go pomóc zniwelować, to zrobi to sam, bez pytania jej o zdanie.
Ostatnio zmieniony przez Gilgamesh von Grossherzog dnia Pią 07 Sie 2015, 22:10, w całości zmieniany 2 razy (Reason for editing : zjadło mi akapit, ale mam go gdzieś i po prostu dopiszę pół zdania, bo jestm leniwy >:C) |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Galeria rzeźb Nie 09 Sie 2015, 00:49 | |
| Niełatwo o współpracę, jeżeli trafi się na osobę, która nie chce nic słyszeć o jakichś zaręczynach. Chciała sama kierować swoim losem, a nie dać się traktować jak marionetka, którą można było podawać z rąk do rąk. Była żywa, miała swoje uczucia oraz marzenia, których nie chciała się wyrzec. Aria przez całe życie otrzymywała cieplejsze uczucia od strony kobiet, a nie mężczyzn. Nie potrafiła się z nimi obchodzić, a ojciec, który powinien być wzorem każdej małej dziewczynki, nic sobie z niej nie robił. Wolał ją sprzedać, pozbyć się jej, jak jakiegoś niepotrzebnego przedmiotu, którym przecież nie była. Oczywiście niektórzy nie byli w stanie zrozumieć takiego postępowania, ale dziewczyna z roku na rok stawała się coraz bardziej zawzięta, po prostu bojąc się zrobić coś ze swoim problemem. Męskie grono, któremu ufała i czuła się z nim bezpiecznie, było niezwykle zawężone. Fimmelówna natomiast wolała unikać problemu, jakim był dla niej narzeczony, nie wiedząc jak powinna się zachować. Nie była taka, jak większość dziewczyn, które już po kilku chwilach czuły się swobodnie. Nawet stosunek Porunn do płci męskiej niczego nie wniósł w jej życie – zawsze wolała inne towarzystwo. Nagła zmiana w postawie i tonie Gilgamesha wzbudziła w niej jeszcze większy niepokój. Nie dość, że była z nim sam na sam, to jeszcze udało jej się go mocno zirytować. Czymś, co powinien uszanować. Czy nie miała prawa sama decydować o tym, że po prostu nie chce jego dotyku? Choćby delikatnego nacisku dłoni na biodrach, czy ciepła spowodowanego jego bliskością. Prawdą było, że właściwie wiedzieli o sobie niewiele. Nic o tym, kim byli naprawdę. Dlaczego rościł sobie więc prawo do dotykania jej w jakikolwiek sposób? Słuchała jego słów w osłupieniu. Instynktownie odstawiła koszyk z kotkami na podłogę, odsuwając go od siebie. Przełknęła ślinę, intensywnie myśląc nad tym, jak powinna się zachować. Czuła się jak zwierzę, które zostało zagonione w kozi róg, lecz wiedziała, że posiada przewagę. Nie była ani dzika, ani głupia (a przynajmniej miała taką nadzieję). Panika do niczego nie doprowadzi, spróbowała się więc wyciszyć, choć automatycznie wyciągnęła obie dłonie przed siebie, by nie dopuścić Gilgamesha zbyt blisko, gdy ten zaczął się zbliżać. Nagle rozjuszony ponurak wydawał się o wiele ciekawszą i przyjemniejszą opcją, niż rozjuszony Ślizgon. ONA denerwuje JEGO? Jest wyrafinowana i zimna? Gdyby sytuacja była inna, Aria nawet mogłaby się zaśmiać. Pomyślałby ktoś, że kiedyś uważała tego zadufanego Niemca za księcia z bajki! - Źle traktowałeś moich przyjaciół! To tak samo, jakbyś źle traktował mnie. Nie pamiętasz już co zrobiłeś Dorianowi? Albo tego, że pobiłeś Dwayne’a za nic? Nie mówiąc już o tym, w jaki sposób traktujesz moją siostrę! – krzyknęła, gdy złość przyćmiła wszystkie inne emocje, nawet strach. Opanowała ją do tego stopnia, że nawet nie zdołała powiedzieć nic więcej, łapiąc kolejny oddech. Nawet nie wysłuchała do końca słowotoku Gilgamesha, wcinając się w monolog jeszcze nim dotarł do kolejnego zdania. Aria ponownie otworzyła usta, chcąc jeszcze coś dodać, lecz nie zdążyła. Wyciągnięte przed siebie ręce natrafiły na klatkę piersiową chłopaka, zginając się pod wpływem znikającego dystansu. Głupia, zamiast od razu schylić głowę, coby paskuda złamała sobie na niej nos, jeszcze spojrzała w górę. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Szeroko otwarte oczy Krukonki, zbliżająca się twarz Ślizgona. Nawet wszystkie dźwięki, włączając w to oszalałe bicie własnego serca, zostały wyciszone. Napierała dłońmi na jego klatkę piersiową, ale na nic się to nie zdało – już po chwili złączył ich usta w pocałunku. Pierwszy raz, gdy zrobił coś tak głupiego, dostał w twarz i o mały włos nie został zamordowany przez Ingrid. Teraz jednak była sama. Jakie szanse miała w walce z Gilem? Bardzo, bardzo marne. Postanowiła więc zrobić coś, czego by się nikt po niej nie spodziewał – odwzajemniła jego pocałunek. |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Galeria rzeźb Nie 09 Sie 2015, 18:47 | |
| I oto nadszedł moment, w którym podglądający z ukrycia jegomość prawdopodobnie wypuściłby z ust papierosa, którego zawadiacko pykałby stalkując przyszłą parę młodą, rozdziawiając usta. Gross zresztą sam nie do końca rozumiał co się właśnie wydarzyło - właśnie całował Arię Fimmel, czekając cały czas na uderzenie w jego piękną twarz. Jednakże owy cios był jak puenta w dowcipach rasowego Puchona - czekasz na nią i czekasz, pewien że nastąpi...ale ona nie nadchodzi, po prostu nie nadchodzi. Przez chwilę podtrzymywał ten stan rzeczy, zupełnie jakby nie był pewien co powinien zrobić, więc po prostu postanowił wykorzystać chwilę i całować, bo co innego im zostało skoro już do tego doszło? Dodatkowo jej dłonie na jego piersi wcale nie przypominały osoby która chce się kogoś pozbyć - cała sytuacja w ogóle przestała wyglądać jak pewien rozdaj zmuszania kogokolwiek, a przypominało raczej obustronną decyzję - prawdopodobnie to wprowadziło Gilgamesha w zakłopotanie, ponieważ w tym wypadku...zwyczajnie się tego nie spodziewał. W końcu jednak musiał się odsunąć. Przez chwilę po prostu stał w milczeniu i patrzył na nią skonfundowanym wzrokiem - dawno nic go nie wprawiło w takie osłupienie, a przecież to normalna kolej rzeczy - gdy książę całuje, to powinno się odwzajemniać...ale tym razem wydało mu się to dziwne. Nie bardzo wiedział co powinien powiedzieć a "mogłaś wspomnieć że jesteś bardziej całuśna gdy ktoś Cie zdenerwuje" nie wydawało się najlepszą możliwą opcją. Jednakże w końcu coś musiał powiedzieć, prawda? Gdyby teraz odszedł bez słowa, to byłoby to wyjątkowo źle odebrane, a z jakiegoś powodu wolał tego aktualnie uniknąć. Po namyśle przysunął się do niej i zwyczajnie po ludzku ją przytulił, w miły, uroczy i nienapastliwy sposób. Świetny pomysł na przedłużenie milczenia bez niezręcznych sytuacji, brawo Gilgameshu, to wcale nie jest tak że już jest trochę niezręcznie. Następnie się odsunął ponownie i w końcu postanowił przerwać ciszę która zaległa. - Kiedyś byłem przekonany, że to co się dzieje w głowie Porunn to zagadka nie do odgadnięcia. Później myślałem to samo o Twoim ojcu. Dopiero po czasie dane mi było dojrzeć do myśli, że to Ty jesteś najbardziej zaskakującym Fimmelem, jakiego dane mi było w życiu spotkać. - powiedział trochę od rzeczy. Dalej nie do końca wiedział jak teraz powinien z nią postępować - a przecież przed chwilą wszystko było tak banalnie proste! Jednakże od dawna wiadomo - łatwiej się na kogoś złościć i uznawać tą osobę za zimną jak lód, niż dopuścić do siebie myśl że może ona też posiadać własne uczucia. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Galeria rzeźb | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |