Sowa przybyła bladym świtem, niosą w dzióbku starannie zapakowaną kopertę. Nie obudziła jednak adresata, zostawiając przesyłkę na szafce nocnej i odlatując do kolejnego ucznia. Miała jeszcze parę innych listów do rozdania.

Cytat :

Witam Młodzi Seminarzyści,
W dniu dzisiejszym sporządziłem listę osób, które zostały wybrane jako Jednostki Specjalne. Będziecie uczestniczyć w spotkaniach organizowanych przeze mnie i moją prześliczną asystentkę. Porozmawiamy sobie o różnych sprawach i na pewno wzmocnimy więzi między nami.
Klub nosi nazwę Seminarium i jesteście od dzisiaj jego pełnoprawnymi członkami.
Zapewniam mnóstwo słodyczy, dobrego jedzenia i picia.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia,

Sebastian Machiavelli

Cytat :

Panie Pride,
Nie chcę być niemiły i nachalny, jednak jak mogę wyjaśnić brak pańskiej obecności tak pięknym paniom, które będą uczestniczyły w spotkaniach? Moja asystentka, Panienka Hristina, z pewnością będzie zawiedziona, nie wspominając o Panience Lacroix i Rabe.
Mógłby być Pan tak miły i nie sprawiać przykrości tak uroczym istotom?

Oczywiście nie zmuszam, wykreślę zaraz Pana z listy.

Pozdrawiam,
Sebastian Machiavelli.

Cytat :

Panie Pride,
Cieszę się, że się rozumiemy. Wiedziałem, że dokonuję trafnego wyboru.
Pozdrów swojego kuzyna, obaj jesteście uroczymi ludźmi.

Sebastian Machiavelli

Sowa Vincenta bardzo szybko odnalazła Envy'ego, rzucając mu prosto w ręce mały liścik, którego treść była bardzo krótka.

Cytat :

Mój drogi kuzynie - przykro mi to mówić, ale zrobiłeś drobną literówkę w swoim imieniu. Powinno być R.I.P. - Rest In Pieces.

Najlepszy Pride.

Zaraz po przeczytaniu wiadomości liścik wybuchł i to z siłą niespodziewaną jak na taką drobnostkę. Poskutkowało to ranami i oparzeniami na dłoniach, które wyjątkowo paskudnie się goją. Jeden z wynalazków Vincenta, który opracował rok temu, a którego skutki już też kiedyś poczuł przy eksperymentach. Wszystko zostaje w rodzinie.

Sowa przyleciała stosunkowo szybko jak na żart, który postanowił wyciąć Vincentowi Envy. Taka ilość kwasu nie była w stanie jednak powstrzymać młodszego Pride, tak jak najwyraźniej poranione paskudnie dłonie nie powstrzymały Envy'ego przed odpowiedzią. Rodzina.

Cytat :

Drogi Rest In Pieces.
Jak już zamierzasz mnie obrażać, dopisując do mojego imienia żałosne nazwisko Lacroix to rób to poprawnie, bo literówka w poprzednim imieniu kuzyna to hańba, nie sądzisz?
A rest in peace nigdy Ci nie życzyłem, mam nadzieję, że będziesz po wieki wieków wypełniał naszą piekielną pustkę rozdzierającym krzykiem cierpienia.

PS. Ja wiem, że bardzo byś chciał być mną, ale niestety.
Faktyczny jedyny prawdziwy Pride.

Jak szaleć to szaleć, postanowił odpowiedzieć Envy'emu tą samą bronią - zwiększył tylko trzykrotnie ilość kwasu i ciśnienie, by ten na bank nie zdążył zareagować.

Tym razem Vincent musiał przyznać punkt Envy'emu, gdyż jadowite stworzenia, których jad potrafił uśmiercić, były właśnie tą jedyną rzeczą, której obawiał się młodszy Ślizgon, a zarazem najskuteczniejszym sposobem na wywołanie u niego furii. Pozbył się zagrożenia w banalny sposób, gdyż wystarczyło Arresto Momentum i szybkie posłanie wszystkich ośmionogów w otchłań piekielną, gdzie ich miejsce. Tym razem nie zamierzał się bawić w uprzejmości względem kuzyna. Wysłał jeden liścik z trzem słowami, nakreślonymi złotym atramentem najstaranniejszą kaligrafią na jaką było stać Vincenta.

Cytat :

Rest In Pieces.

Tylko Tyle. Zanim Envy doczytał ostatnie słowo liścik wybuch, a siła była o wiele, wiele większa niż za pierwszym razem, skutkując pęknięciami w najbliżej położonych szklanych przedmiotach. Rany i oparzenia nie dotyczyły już tylko dłoni.

Cytat :

Dumni wychowankowie Domu Salazara!
Jestem z Was szczerze dumna! Rozgromiliście Krukonów w iście ślizgońskim stylu. Z tej okazji z własnych zasobów urządzam imprezę z okazji zwycięstwa w sali na końcu korytarza. Jedzenie i picie będzie już tam na Was czekało.
Dobra robota!

Chantal Lacroix

P.S. Wolno zabrać osoby towarzyszące z innych domów, ale nie odpowiadam za ewentualne ofiary.

Obowiązuje bilokacja.

Czarna koperta leżała przy łóżku Envy'ego i była pierwszą rzeczą, jaką zauważył po przebudzeniu. Mocny zapach czekolady unosił się w powietrzu, niezmieszany z niczym innym, nawet kilkoma płatkami ususzonej róży w środku przesyłki. Rosalie nie wahała się zbytecznie nad osobami, do których powinna napisać - za długo trwała na pozycji neutralnej. Zdobywała siłę, ale z siłą wiążą się również sprzymierzeńcy. Co do starszego z Pride'ów nie była pewna, postanowiła go najpierw wybadać, zapraszając na miejsce spotkania wcześniej, z ogromną nadzieją, że pogłoski o rzekomym pobycie Envy'ego w Azkabanie okażą się prawdą. A na wydobycie tej prawdy miała już swoje słodkie sposoby.

cruel sweetheart napisał:

Panie Envy Pride,
nie znamy się, ale liczę, że zgodzisz się zmienić ten stan rzeczy w najbliższym czasie.
Mam dla Ciebie propozycję, szczegóły wyjawię jeśli dopuścisz do spotkania w cztery oczy i zjawisz się na wyznaczonym miejscu. Łaźnia w nowym skrzydle, nie powinien się nikt tam kręcić, a moich blond pukli nie da się pomylić z żadnymi innymi. Za dwa dni, o 22.
Mam nadzieję, że będziesz, mam co do pana wysokie oczekiwania, panie Pride.

Rosalie Rabe.

List po przeczytaniu podarł się na tysiące małych kawałeczków, a wiatr delikatnie wiejący z okna rozdmuchał je po całym męskim dormitorium, roznosząc tym samym woń ślizgońskiego dziewczęcia.

Rose westchnęła cicho przed napisaniem odpowiedzi, nie trudząc się nawet podpisywać list. Pozostałe czarne płatki róży w kopercie jednoznacznie wskazywały na nadawcę.

Cruel sweetheart napisał:

jak zwał tak zwał