W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko.
Autor
Wiadomość
Peter Forrester
Temat: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko. Pon 01 Cze 2015, 09:51
Opis wspomnienia
Tak po prawdzie nic szczególnego. Najprzystojniejszy Gryfon znowu nie posłuchał mamy i wdał się w bójkę z kimś, kto chyba jadł na śniadanie sterydy. Nic więc dziwnego, że Forrester skończył z obitą twarzą, co niezbyt przypadło mu do gustu. Na dodatek na jego drodze ku szczęściu stanął potwór. A dokładniej Nessie.
Osoby: Vanessa Crowley, Peter Forrester
Czas: Wrzesień, '77 r.
Miejsce: Pod Skrzydłem Szpitalnym
Peter Forrester
Temat: Re: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko. Pon 01 Cze 2015, 10:07
- Przeklęty świniopas. – Burknął nieprzyjemnie barczysty chłopak wstępujący na teren szkoły, na którym teoretycznie powinien już się czuć bezpiecznie. Nie było tak jednak, jedynym miejscem, w którym czuł się bezpiecznie było jego własne łóżko, w Aberdeen, gdzie mógł leżeć całymi dniami, a mama nadskakiwałaby mu albo i nie. Wydał z siebie tchnienie dociskając do oka wilgotną chusteczkę, którą otrzymał od jakiejś młodszej dziewczyny. Szedł szybko i sprawnie, poruszał się jak kot, który bardzo chce znaleźć się w towarzystwie miski z mlekiem. Peter chciał znaleźć się w swoim dormitorium z butelką piwa kremowego, które najpewniej wychlałby na raz jednocześnie prosząc niewerbalnie Adama o doniesienie mu kolejnego. Z drugiej strony nie był jednak nastawiony na jakiekolwiek świętowanie czy opijanie przegranej – był zwyczajnie wkurzony, że mu nie wyszło, że ktoś kto jest niższy od niego go załatwił. Zacisnął zęby, a mięsień na szczęce zadrżał nieprzyjemnie kiedy chłopak mijał kolejne to drzwi w korytarzu. Musiał znaleźć się w jakimś odosobnionym pomieszczeniu, z daleka od ciekawskim oczu takich jak te przedstawicielki płci pięknej, na którą niefortunnie wpadł. - Cholera! – Zaklął w ojczystym języku gdy poczuł jak drobne ciało odbija się od jego postawnej postury. Nie rejestrując kto też wpadł mu pod nogi najprawdopodobniej odsunąłby nieznajomą dziewczynę na bok, gdyby nie charakterystyczny zapach włosów, które o dziwo zdołał zapamiętać. Zmarszczył brwi jeszcze bardziej niezadowolony, gdy rozpoznał w szatynce swoją dobrą koleżankę. - Vanessa. – Zabrzmiało to jak jęk. Odsunął się, by nie zamykać jej w swoich ramionach i bezceremonialnie zaczął się oddalać od znajomej najzwyczajniej w świecie nie chcąc, by ta zauważył powoli puchnięte lewe oko, które nie dodawało mu uroku. - Siema. - Wcisnął rękę głębiej w kieszeń i skulił ramiona garbiąc się przy tym niesamowicie pospiesznie odchodząc od zdziwionej Gryfonki, która jeżeli chciałaby z nim porozmawiać, to musiałaby ruszyć tyłek i za nim pobiec.
Gość
Temat: Re: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko. Pon 01 Cze 2015, 19:21
Zupełnie nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić - i było to nadzwyczaj irytujące. Dopadł ją jeden z tych dni, w których wszystko wydaje się być złym pomysłem. Próbujesz czytać, ale twoje myśli uciekają gdzieś na dwór. Wychodzisz, a tam wita cię jedynie deszcz, poza tym już jakoś po drodze perspektywa przebywania na zewnątrz przestała być atrakcyjna. Z gitarą nie ma się gdzie schować, natomiast nauka czy zadania domowe... Cóż, chyba nie trzeba tego komentować. Van włóczyła się tak bez celu już od jakiejś godziny, lecz nie potrafiła nawet spotkać nikogo interesującego. Dobrze, może i szkoła była duża a liczba przyjaciół dziewczyny nie przedstawiała się przesadnie imponująco, ale naprawdę - na wyjątkowo nielubianą przez siebie osobę była w stanie wpaść w tym czasie trzy razy. Trzy! Pozostało jej jedynie błądzić tak po korytarzach i czekać na jakieś interesujące zdarzenie, które wybawiłoby ją z tej psychicznej stagnacji. I w końcu się doczekała, nawet nie tylko zdarzenia lecz zderzenia, ponieważ przeszkoda w postaci niezwykle wysokiego chłopaka zbliżała się zbyt szybko, by Ness zdążyła wyhamować. Oczywiście ucierpiała na tym bardziej niż klnące w tym momencie dwa metry, jednak upadku uniknęła, głównie dzięki trzymającym ją przez chwilę w mocnym uścisku dłoniom. Ich właściciela zidentyfikowała już wcześniej po głosie, ale dla porządku zadarła głowę, gdzie w okolicach (jak dla niej) sufitu zamajaczyła jej znajoma twarz. Prawie znajoma, ponieważ pewne szczegóły zdecydowanie odbiegały od normy. Zanim jednak zdążyła je dokładnie zanalizować, chłopak nagle odsunął się i rzucając ledwie krótkie "siema" pospiesznie się oddalił. Poświęciła dwie sekundy, by uniesieniem brwi wyrazić co o tym myśli, a kiedy minęły, odwróciła się i dogoniła uciekającego przyjaciela. -Peter!- próbowała brzmieć groźnie, ale on oczywiście nic sobie z tego nie zrobił, przynajmniej dopóki rzeczywiście do niego nie dobiegła i nie schwyciła za ramię, zmuszając do zatrzymania. Teraz wyraźnie już widziała podbite oko, co wyjaśniało przynajmniej zły humor Gryfona. Ponieważ znała go dosyć dobrze, nawet specjalnie jej to nie zdziwiło, nie miała też zamiaru wygłaszać żadnych moralizujących wykładów. Sama święta nie była, a dopóki Peter wracał z takich bójek w stanie względnej używalności, osobiście nie miała nic przeciwko, żeby czasem skopał tyłek jakiemuś Ślizgonowi. Lubiła jednak twarz Forrestera w jej zwyczajowej odsłonie, przewróciła więc oczami i delikatnie pociągnęła chłopaka w przeciwnym kierunku. -Chodź do pielęgniarki, naprawimy ci facjatę.
Peter Forrester
Temat: Re: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko. Pon 01 Cze 2015, 20:50
To chyba nie był zbyt dobry dzień zarówno dla pana Forrestera jak i dla panny Crowley. Ten pierwszy szedł w takim tempie, zupełnie jakby zapomniał wyłączyć żelazka czy nastawić prania, które czeka już miliard godzin. Denerwowało go to w jaki sposób potraktował go tamten łachmyta, który nie dość, że ważył chyba dwa razy więcej jak on to jeszcze śmierdział jak prześcieradło, na którym śpi Filch. Gryfon wykrzywił usta niemiłosiernie i czując zderzenie drobnej dziewczyny pochwycił ją czym prędzej w ramiona, by ta nie zderzyła się z podłogą tak jak on chwilę wcześniej i zgrabnie wyminął ją na korytarzu chcąc po prostu trafić do pokoju wspólnego, gdzie mógłby oddać się demolowaniu wszystkiego co mu wpadnie w ręce. Przeszedł może kilka kroków, gdy do jego uszu dotarło groźne piśnięcie, które uformowało się w jego imię. Nic sobie z tego nie zrobił – dokładnie tak jak pomyślała Nessie – zwyczajnie ją olał, bo nie miał ochoty na zazwyczaj żartobliwe rozmowy, które chyba tylko dodatkowo by go rozjuszyły. Udając, że niczego nie dosłyszał szedł dalej, ba, nawet przyspieszył kroku, jednak nie udało mu się umknąć zbyt daleko bo już wyczuł jak druga sylwetka skrada się za jego plecami, a drobne dłonie łapią go za ramię obleczone białą koszulą. Peter posłusznie zatrzymał się, by nie wyjść na kompletnego chama i z zaciętą miną spojrzał na twarz swojej koleżanki, która w chwili obecnej najwyraźniej badała jego facjatę, delikatnie naruszoną przez pięść bezimiennego chłystka. Błękitne oczy chłopaka lustrowały buzię Gryfonki, doszukując się w niej… właśnie. Czego? Wzruszył ramionami samemu nie wiedząc co ma odpowiedzieć – wiedział doskonale jak wygląda, bo jedna z jego fanek, jeżeli można to tak nazwać podstawiła mu pod nos lusterko, w którym dokładnie widział fioletowego sińca – całe szczęście, że wcześniej zdjął okulary – te posłusznie podtrzymywały jego roztrzepane blond włosy, które miał ochotę przeczesać, ale właśnie natrafił na przeszkodę w postaci oprawek. - Nigdzie nie idę, Ness. – Wyburczał nie kontrolując już nawet silnego, szkockiego akcentu, który pobrzmiewał dosyć groźnie w jego głosie. Dał się jednak pociągnąć dziewczynie, bo nie chciał jej zrobić krzywdy. Był w końcu od niej większy.Poza tym to tylko siniak i interwencja pielęgniarki nie była potrzebna. Stanowczo nie. - Nic mi nie jest. Moja facjata wygląda tak samo cudownie jak jeszcze godzinę temu. – Kiepski żart – nie – żart wypadł z jego ust, kiedy odsuwał wilgotną chusteczkę od oka – tą zaraz wyrzucił za siebie, mając kompletnie gdzieś, czy ktoś to widział czy nie. Przypatrywał się w tej chwili długim włosom koleżanki odkrywając ich niezwykły kolor.
Gość
Temat: Re: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko. Wto 02 Cze 2015, 10:11
W gruncie rzeczy mogła się spodziewać, że zaprotestuje. Mimo to dał się jej przez chwilę prowadzić, generalnie traktując ją tak, jakby miała się za chwilę rozpaść. Było to z jednej strony dosyć urocze, z drugiej natomiast lekko irytujące, ponieważ Nessie nie uważała się za przesadnie delikatną osobę. A skoro Peter nie chciał iść do pielęgniarki - jakkolwiek dziewczyna nadal uważała, że dobrze by na tym wyszedł - nie miała zamiaru go do tego zmuszać. W końcu lepiej wiedział, jak się czuje. Chyba. Nieco zrezygnowana puściła więc chłopaka, krzyżując ramiona i zerkając jeszcze raz na jego twarz. Z takim siniakiem może i poradziłaby sobie sama, ale nie była pewna, czy ufa na tyle swoim leczniczym umiejętnościom. Uznała, że dla bezpieczeństwa ogółu rozsądniej będzie odrzucić tę myśl i przekrzywiła tylko głowę, z udawanym namysłem analizując (oczywiście, że musiał to powiedzieć) komentarz Forrestera. -Polemizowałabym. Na szczęście jednak mój wzrok nie sięga na tyle wysoko, bym musiała się nad tym cały czas zastanawiać- uśmiechnęła się delikatnie, jednak wciąż wyraźnie paskudny humor Petera był odrobinę peszący. Nie miała pewności, czy chłopak ma w tym momencie ochotę na jej towarzystwo i chociaż sama byłaby zadowolona, mogąc wreszcie znaleźć dla siebie jakieś zajęcie, to nie chciała nikomu się narzucać. Nie cierpiała tego robić, tak samo jak nie była w stanie znieść, kiedy to ktoś jej nadskakiwał. Była więc gotowa już dać Gryfonowi spokój, lecz on chyba nie do końca się zorientował w odzyskanej wolności, w dalszym ciągu bowiem stał i się jej przyglądał. Kolejny raz uniosła brwi. -Czy mój wygląd także odbiega dzisiaj od normy? - nie odczuwała specjalnego dyskomfortu, czując na sobie czyjś wzrok, ale często ciekawiło ją o czym myśli taka przypatrująca się jej osoba. Oczywiście w przypadku pana Forrestera istniały spore szanse, że już kilka chwil temu przestał słuchać Van i właśnie w tym momencie jego umysł dryfował gdzieś pięćdziesiąt kilometrów stąd. Albo na przykład spuszczał mentalny łomot swojemu przeciwnikowi. Nie czekając na odpowiedź odsunęła się trochę i westchnęła. -Okay, chyba wracam do wspólnego. I tak lepszego miejsca dla siebie dzisiaj nie znajdę, a skoro nie odczuwasz potrzeby, by jakaś niewiasta opatrywała twoje rany... Cóż, no dobrze, to zrozumiałe, jeśli to ja miałabym nią być. Mam tylko nadzieję, że tamten wygląda gorzej - mrugnęła do kolegi.
Peter Forrester
Temat: Re: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko. Wto 02 Cze 2015, 11:02
Chyba każdy facet, (ten prawdziwy) zaprotestowałby gdyby jakaś panna zaproponowała mu pomoc. Nieważne w czym – w piciu alkoholu, w jedzeniu, odrabianiu prac domowych – a nie, tutaj pomoc przyjąłby nad wyraz chętnie, czy wreszcie pomoc w opatrzeniu japy, w którą niechybnie oberwał. Widząc jednak jej zrezygnowaną minę spiął mięśnie, nie wiedząc właśnie czy popełnił gafę czy zrobił super świetnie korzystając z niewidzialnego egzemplarzu tajemnej księgi pt: ”Jak radzić sobie w kryzysowych sytuacjach?”. Chyba nie, bo ucisk jej dłoni gwałtownie zelżał i chociaż był nieco krępujący to nad wyraz przyjemny. Spojrzał ponownie na jej twarz, na to zacięcie i pewnego rodzaju upór, który zawsze mu się podobał u płci przeciwnej – ten z kolei nie wiedział czy dalej ma się na nią gapić czy nie, czy może powinien przeczesać swoje włosy – o, już mu ręka szła do blond czupryny, ale w porę przypomniał sobie o okularach tam się znajdujących, więc by zrobić cokolwiek z łapskiem to musnął palcem nos swojej koleżanki z domu uznając to za odpowiednie wyjście z sytuacji. Gdy usłyszał jej żart na temat jego wzrostu skrzywił się nieznacznie. - Ha – ha. Bardzo śmiesznie. Przynajmniej nie sięgam Ci do pasa, jak Glizdogon. – Starał się w jakiś sposób obronić, rozluźniając po chwili mięśnie szczęki, które nieświadomie zaciskał. Żart o słabszym koledze z roku zawsze poprawiał mu humor, nawet gdy dowalał mu nie w jego towarzystwie. Uśmiechnął się już, wyraźnie skruszony, bo dopiero teraz zauważył mimikę twarzy Vanessy, która najpewniej nie wiedziała co ze sobą zrobić – czy ma iść, zostać, pomóc mu czy może na niego nawrzeszczeć. Był tylko przystojnym Gryfonem, cóż miał więc zrobić, by zatrzymać swoją towarzyszkę przy boku? Miał dobrą okazję, bo ta napomknęła coś o swoim wyglądzie – dokładnie co – nie wiedział, był facetem więc jego grymas poszerzył się, a ten już był pewien, że powinien uderzyć komplementem. Zawsze miło było usłyszeć coś przyjemnego na swój temat, prawda? - Absolutnie. Wyglądasz wyjątkowo uroczo i jestem w stanie przysiąc, że jesteś najładniejszą dziewczyną, którą dzisiaj mijałem na korytarzu1 – Jego głos zaraz zamienił się w śmiech, z grona tych przyjemnych, nie wyśmiewających. Rozbawiła go własna anegdotka, własny tekst, który chociaż niezbyt udany, to jego rozwalił momentalnie. Przetarł oczy wierzchem dłoni, wyczuwając pulsującą tkankę mięśniową, która cholernie bolała i najpewniej, która przeszkodzi mu w normalnym funkcjonowaniu. Co by było gdyby jakaś niewidoma super dziewczyna chciała obadać jego twarz palcami? Musiałby mężnie wytrzymać i zagryzać wargę, a to mogłoby być męczące. Tak więc, faktycznie, znowu odbiegł myślami gdzieś daleko, o czym świadczyło jego nieobecne spojrzenie, które rozbłysło w momencie, gdy Crowley napomknęła coś o jego przeciwniku. - O TAK! Z tamtego mało co zostało. To w sumie dlatego niezbyt chciałem iść do pielęgniarki, bo najpewniej spotkałbym go znowu i sama rozumiesz… – Sięgnął dłonią do włosów i potargał te w zamyśleniu znajdujące się na potylicy, po czym podniósł spojrzenie na koleżankę widząc, że ta najwyraźniej chce już od niego uciec. To nie miało tak wyglądać! Zaperzył się w pewnej chwili i wypuścił powietrze z płuc. - Jakbyś była miła i mogła… no, wiesz… – Zaczął gestykulować i mówić zdecydowanie zbyt szybko w swym ojczystym języku. Chodziło mu o zwykłą pomoc w ogarnięciu twarzy oczywiście!
Gość
Temat: Re: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko. Wto 02 Cze 2015, 16:04
Męska natura i wpisana w nią duma nie były Vanessie zupełnie obce. Chcąc nie chcąc musiała się do nich w pewnym momencie przyzwyczaić, chociaż wciąż nie lubiła, kiedy jakiś facet co rusz podkreślał, że "to nie rozrywka dla dziewczynek", "kobieta tego nie zrozumie" czy wygłaszał inne tego typu frazesy. W tym wypadku jednak postanowiła podjąć się roli klasycznie kobiecej i wykrzesać z siebie jak najwięcej wrażliwości i troskliwości potrafiła. Czyli niezbyt wiele, chociaż może to i lepiej, raczej nie podejrzewała Petera o chęć bycia zagłaskanym na śmierć. Gest, który kolega wykonał, dotykając przelotem jej nosa, skłaniał do przemyśleń czy mimo wszystko nie przesadziła z pozą naiwnej niewiasty, lecz o dziwo nie miała ochoty przyłożyć mu za to w (już i tak obitą) twarz - a taką reakcję zazwyczaj wywoływali w niej ludzie tykający ją bez pozwolenia. Tym razem jednak wydało się to dziewczynie całkiem zabawne. A w momencie, kiedy chłopak obdarzył ją entuzjastycznym komplementem, już po prostu powstrzymała śmiech, siląc się na zachowanie sceptycznej miny. -Na TYM korytarzu? - powątpiewającym wzrokiem rozejrzała się dookoła, lustrując dwóch szepczących ze sobą zawzięcie, niezbyt urodziwych Krukonów i rozchichotaną grupkę Puchońskich pierwszoroczniaków. Nie miała zamiaru okazywać, że mimo wszystko zrobiło jej się całkiem przyjemnie. Zauważyła grymas, któremu kolega co jakiś czas pozwalał wkraść się na swoją twarz i zidentyfikowała go jako objaw bólu, wciąż jednak nie była pewna, czy nie powinna Gryfona zostawić w spokoju. Kiedy jednak zdecydowała, że tak rzeczywiście będzie lepiej i zbierała się do odejścia, Peter nagle ją zatrzymał, dosyć nerwowo szukając odpowiednich słów - a te, które wypowiadał, Ness rozumiała chyba tylko dlatego, że sama pochodziła ze Szkocji. Fakt, że mimo wszystko chłopak nie chciał pozbyć się jej z pola widzenia, przyniósł Vany dziwną satysfakcję. Nieco zbyt dużą, co odnotowała z lekkim niepokojem. Szybko zignorowała to uczucie i poprowadziła przyjaciela do okna, siadając na szerokim parapecie i nakazując mu zrobić to samo. Starając się zachować ostrożność, dotknęła delikatnie jego twarzy i przyjrzała się obrażeniom. Nie wyglądało to zbyt pięknie i dziewczyna pomyślała, że najchętniej wykopałaby Forrestera do tej przeklętej pielęgniarki. -Hm... Przydałby się chyba chociaż jakiś okład. Cokolwiek, żeby zmniejszyć opuchliznę i przywrócić ci ludzki wygląd.
Peter Forrester
Temat: Re: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko. Pon 08 Cze 2015, 09:14
Dla niego dziewczyny były po prostu dziewczynami – istotami, które maja swoje przyzwyczajenia, które malują paznokcie obsmradzając niemal cały pokój wspólny dziwnym zapachem, który kojarzył mu się z dopalaczami. Nie wyganiał ich w momencie, gdy gadał z kumplami o tym i owym, chyba, że przedstawicielka płci pięknej miała mniej niż piętnaście lat i była brzydka – nikt jednak nie musiał o tym wiedzieć jakimi kryteriami w życiu teraz kierował się sam Forrester. Był jednak wdzięczny losowi, że to akurat Nessa zatrzymała się na TYM korytarzu, by do niego zagadać. I chociaż zaprzepaścił taką wspaniałą szansę na dyskusję o wszystkim i o niczym był zadowolony z siebie jak cholera – praktycznie uśmiechał się cały czas, chociaż podbite oko dawało mu się we znaki niemal cały czas. Siniec najpewniej się już rozrastał i z ostro fioletowej plamy przechodził w malownicze freski, co mu tak po prawdzie nie przeszkadzało. Oberwał nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni – o ile dobrze pamiętał bywał w o wiele gorszych tarapatach. Raz jeden koleś z klasy o dwie wyżej sprał go tak, że przez kilka dni chodził jak zjawa nie potrafiąc odróżnić znienawidzone owsianki od tosta. Wygiął usta w rozbawionym uśmiechu przypominając sobie o tamtym wydarzeniu sprzed lat, co zaowocowało naciągnięciem odpowiedniej partii mięśni czego efektem oczywiście był przenikliwy ból dokuczający mu nawet wtedy kiedy szedł praktycznie na oślep do parapetu, na którym ostatecznie usiadł. Torbę oparł o okiennicę i wystawił wyjątkowo posłusznie twarz w kierunku koleżanki z domu. Ufał jej w pełni, wiedział, że nie zrobi mu krzywdy – wolał czuć dotyk jej drobnych dłoni na sobie niż z całym szacunkiem pielęgniarki, które swoje lata już miała. - Nie skrzywdź mnie jeszcze bardziej. – Dodał zanim zaczęła badać jego facjatę, co przyjął ze spokojem wymieszanym z lekką ekscytacją. Mimo powodzenia u płci przeciwnej rzadko pozostawał w tak ścisłych kontaktach z dziewojami o czym nie rozpowiadał na prawo i lewo. Dolna warga mu zadrżała, przez co zamknął oczy wstydząc się prawdopodobnie zbyt długo utrzymywać kontakt wzrokowy z kimś tak ładnym jak Vanessa. - Ta. Zabrałem jakiejś małolacie chusteczkę, ale obawiam się, że ta już odpoczywa w koszu. Chustka, nie dziewczyna. – Dodał pospiesznie, a szkocki akcent znowu zabrzęczał w jego słowach.
Sponsored content
Temat: Re: W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko.
W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko.