Podczas gdy Liam był zajęty bajerowaniem blond panienki z wydziału obok I kiedy stał obok praktycznie na środku korytarza panna Clinton zacnie skorzystała z okazji I zwiniętą karteczkę wrzuciła mu do kieszeni szaty. Mężczyzna mógł poczuć lekkie szarpnięcie, a kiedy zauważył, że ktoś pozotawił mu niespodziankę jego oczom ukazała się oddalająca postać kobiety odzianej w czerń.

Cytat :

Liam,

Nie wierzę, że to piszę mam do Ciebie pytanie – a z racji tego, że w Ministerstwie trudno porozmawiać w cztery oczy to postanowiłam być tak miła i wysłać Ci sowę. Kiedyś robiliśmy to codziennie, pamiętasz?
Ostatnio dostałam przesyłkę, która zawierała pewnego rodzaju biżuterię – i tutaj chciałam dopytać, gdyż adresat był mi nieznany – czy to byłeś Ty?

Pozdrawiam.

Sofia L. Clinton

Cytat :

Liam,

Teraz do Twojego gabinetu mogę wchodzić kiedy chcę – taki przywilej persony o wyższym stanowisku, z którą łączyło Cię coś więcej niż wspólne miejsce pracy. Być może znów to wykorzystam i do Ciebie wpadnę.

Jeżeli jednak to nie Ty wysłałeś mi biżuterię to niestety muszę zająć się tym sama – aczkolwiek miło mi niezmiernie, że chcesz mi pomóc w złapaniu Tajemniczego wielbiciela, o którym wiesz pewnie tyle co ja – czyli nic.
Skoro już napisałam, a Ty odpisałeś, to może podzielisz się ze mną nowinkami z Twego życia?

Pozdrawiam.

Sofia L. Clinton

Cytat :

Liam,

Ty nigdy nie odpuścisz zawsze mus
Rozumiem, dlatego w najbliższym czasie spodziewaj się mojej wizyty. Mam nadzieję, że trafię na moment, w którym nie będziesz zabawiał się ze swoimi koleżankami z departamentu.

Co do ostatnich wieści – cóż, jesteśmy tylko ludźmi. W momencie ataku nawet nie było mnie w Ministerstwie, dlatego nie umiem odnieść się do całego wydarzenia. Walczymy jednak dalej i będziemy to robić. Ostatnim razem udało mi się złapać trzech jegomościów z Mrocznym Znakiem. Dwóm nie udało się przeżyć. To bardzo smutne.

Pozdrawiam.

Sofia L. Clinton

PS:

Ojciec ostatnio skarżył się na kręgosłup ale ani ja ani moja matka nie potrafimy go nakłonić na wizytę u medyka. Przynajmniej już wiem po kim odziedziczyłam niechęć do szpitali I lekarzy. Przy okazji masz od nich pozdrowienia i chyba zaproszenie na lunch. Kto by pomyślał.

Kobieta tym razem pokusiła się o wysłanie w odpowiedzi nie listu, a patronusa, którym był koliber. Mały, skoczny, puchaty i niezwykle zadowolony z roboty jaką mu przydzielili.
Pojawił się znikąd – najpierw zrobił kółko nad łepetyną van Dykena, a dopiero potem ułożył się wygodnie na blacie biurka.

Cytat :

Liam, jak to miło, że nie masz nic przeciwko temu. Obiecuję tym razem przyjść sama i prywatnie. Nie musisz się o to martwić.
A co do misji – niczego takiego nie powiedziałam. Moje słowa możesz interpretować na różne sposoby, mój drogi. Czasy się niestety jednak zmieniły, a i doskonale znasz treść pewnego dokumentu. Dlatego zarówno Śmierciożercy, jak i my – aurorzy jesteśmy zagrożeni.
No ale nic, tak, znasz mnie doskonale. Mama zapraszała Cię już wielokrotnie – teraz chyba nie mam jak uciec od tego, a i faktycznie sobie coś pomyśli, więc oficjalnie zapraszam Cię na obiad. Data do ustalenia, muszę pomówić z familią. Tylko nie myśl sobie, że to ja Cię zapraszam w swoim imieniu, Liam…
I co u Pierre’a? Dawno z nim nie rozmawiałam. Pozdrów go jak będziesz miał możliwość.

Ptaszek wyćwierkał ostatnie zdanie głosem panny Clinton po czym rozmył się w powietrzu.

Cytat :

Liam,

to faktycznie nie jest temat, o którym powinniśmy wspominać w listach. Doszły do mnie słuchy, że poczta co poniektórych pracowników Ministerstwa jest sprawdzana. I wcale nie zdziwiłabym się gdyby to moja sowa była inwigilowana.
Jeżeli miałbyś czas, chwilę, dwie to zapraszam Cię na kolację w przyszły piątek. Nie wierzę, że to robię Nic nadzwyczajnego, nie myśl sobie o tym w takich kategoriach zapewne, o których właśnie pomyślałeś…
Imię Twego brata jest widocznie dla mnie zbyt skomplikowane – nie wspominaj mu o tym, że non stop je przekręcam. Już z jednym van Dykenem mam na pieńku, drugi mi niepotrzebny. Wyściskaj Helen i przekaż im, że całkiem nieźle wychodzi im dbanie o przedłużenie Twego rodu.
Może i Ty byś się w końcu ustatkował?

Pozdrawiam.

Sofia L. Clinton

PS:

O ojcu lepiej nic nie wspominaj, jeszcze gotów byłby posłać mnie w diabły za to, że załatwiam mu opiekę.

Włoszka z konsternacją spojrzała na list trzymany w dłoniach – jeszcze nigdy nie była tak uprzejma w stosunku do Liama. Zmarszczyła nos chcąc dopisać coś nieprzyjemnego, niemiłego, by ten nie poczuł się zbyt pewnie. Jej sowa jednak zdążyła porwać już skrawek pergaminu, a jej pozostało tylko wypalić do końca fajkę.