IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Mistrz i uczeń

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Rosalie Rabe
Rosalie Rabe

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptySro 11 Mar 2015, 20:13

Opis wspomnienia
Czyli co się dzieje, kiedy zauważy cię ktoś, kto zauważyć cię powinien.
Osoby:
Bellatrix Lestrange,
Rosalie Rabe
Czas:
zima,
1976
Miejsce:
Hogsmeade


Ostatnio zmieniony przez Rosalie Rabe dnia Czw 12 Mar 2015, 17:27, w całości zmieniany 1 raz
Bellatrix Lestrange
Bellatrix Lestrange

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptyCzw 12 Mar 2015, 09:25

Wypady do Hogsmeade zawsze spotykały się z żywiołową reakcją uczniów. Nie tylko były świetnym pomysłem, ale wręcz niezbędnym elementem ich życia. Możliwość zakupienia tylu słodyczy, ile zdoła się donieść do Hogwartu albo niezbędnych przedmiotów do wywinięcia Filchowi jakiegoś psikusa. Wioska dawała również możliwość słodszych niż cały asortyment Miodowego Królestwa spotkań tylko we dwoje i gwarancję, że pocałunek nie zostanie przerwany przez dziki śmiech Irytka.
Kiedy Rose próbowała uniknąć tych wszystkich dobrodziejstw oferowanych przez Hogdmeade, przed Gospodą pod Świńskim Łbem natknęła się na grupę Gryfonek. Jednej z nich nie znała, ale wiedziała, że jakakolwiek próba poznania skończyłaby się tylko spotęgowaniem niechęci do tej dziewczyny. Panienka w czerwonych barwach miała na imię Angelica – imię równie pretensjonalne, jak cała jej osobowość. A choć wyglądała na żonę albo raczej córkę hogwardzkiego woźnego, to zachowywała się jakby była, co najmniej księżniczką. Rose mogłaby sobie wybierać zdecydowanie ładniejszych arcywrogów.
Ta gryfońska, piegowata małpa właśnie bezczelnie pokazała w jej stronę paluchem. Wtedy też oczy pozostałych czterech zupełnie przeciętnych dziewczyn zwróciły się w tym kierunku. Grupa zaczęła ze sobą wymieniać cicho uwagi. Pytanie po co ta szeptana konspiracja, skoro nie odwracały od Rose wzroku, a więc bez wątpienia to ją właśnie komentowały. Ostatecznie dyskusja zakończyła się wybuchem śmiechu. Przywódczyni całej bandy śmiała się, trzymając za brzuch i potrząsając grzywą rdzawo brązowych włosów, które na chwilę zakryły się zadarty, piegowaty nos.
Typowa grupa młodych dziewcząt, które czują się doskonale i bezpiecznie, ponieważ mają większość. Niestety pojedynki nie rządzą się prawem demokracji a siły. Choć, wszczynanie bójki na środku pełnej uczniów ulicy jest pomysłem nierozsądnym, którego źródłem jest głupota, a nie impulsywność. Angelica machnęła w stronę Rose dłonią, jakby chciała się z nią przywitać i jednocześnie przywołać ją do rozbawionego towarzystwa.
- Te! Rabe! Chodź do nas. Opowiesz, jak się ostatnio szorowało kible prefektów! Podobno Filch ją przyłapał na… - dalszego ciągu Rose nie dosłyszała, bo został on zagłuszony przez głupawo-słodki chichot panienek. Zakończenie jednak musiało być wyjątkowo pikantne, skoro na policzkach niektórych z dziewczyn pojawił się wyraźny rumieniec, a inne spuściły zakłopotane wzrok. Tylko ta wstrętna kłamczucha, Angelica, nie wstydziła się swoich wymyślonych historyjek i własnej głupoty.
Z zemstą warto zaczekać, aż królowa zostanie pozbawiona swojego dworu. Na pewno będzie chciała się wymknąć na spotkanie z królewiczem. A wymykanie ma to do siebie, że nikt nie wie, gdzie jesteś, a Ty musisz przemieszczać się zapominanymi, śmierdzącymi uliczkami. Brzmi jak doskonały sposób na wpakowanie się w kłopoty.
Rosalie Rabe
Rosalie Rabe

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptyCzw 12 Mar 2015, 19:31

Gdyby nie fakt, że Rosalie miała wyjątkowo dobry i bezbolesny dzień, ta wstrętna Gryfonka już dawno uciekałaby ze złamanym nosem, w obstawie tych swoich głupich koleżanek.
Ale nie dzisiaj. Od rana spotykały blondynkę same miłe rzeczy – dostała paczkę od ojca, nie dokuczały jej kości i widziała, jak znienawidzona przez nią Krukonka z szóstej klasy potyka się na schodach i upada, zdzierając sobie brodę. Z reguły docinki takie jak te sprawiały, że drobne ciało dziewczyny gotowało się ze złości, a pięści same wyrywały do zadania ciosu. Teraz, założyła tylko ręce na piersi i posłała Ugrupowaniu Brzydot Hogwartu delikatny uśmiech. Nie da się tak łatwo sprowokować. Szukała kłopotów? Dostanie je, ale nie na ustalonych przez siebie warunkach.  
-Och, szorowało się doprawdy przyjemnie. Miałam wspaniałego partnera – teatralnie zatrzepotała rzęsami w ich kierunku, jakby były przejaskrawionymi, najlepszymi przyjaciółkami – niestety zapomniałam wspomnieć, że użyłam do tego twojej szczoteczki do zębów. Miłego mycia! – posłała im całusa i ruszyła w przeciwną stronę.  
I bez patrzenia wiedziała, że kolor skóry piegowatej przybrał barwę jej włosów. Kilka z nich zachichotało pod nosem, inne spojrzały na Angelicę z nieukrywanym obrzydzeniem. Cel osiągnięty – Rabe miała nadzieję, że zaczepiona Gryfonka pójdzie za nią, pozbawiając ich dzięki temu widowni. Czy reszta ruszy za nimi, nie miało to żadnego znaczenia. Była pewna, że w czarowaniu były równie przeciętne, jak przeciętna była ich uroda i inteligencja. Liczyło się tylko zbawienie Czerwonego Kapturka do Lasu.
Rosalie zaczęła się zastanawiać, co zrobi, jeśli dziewczyna nie poczuła się dotknięta i nie zechce się odegrać. Było to mało prawdopodobne – takie jak one, dumne przywódczyni paczki idiotek, nie myślały za dużo o konsekwencjach, liczyło się ich własne ego. Były przekonane, że świat dawno padł im do stóp i nie posiadają żadnych ograniczeń. Nawet najmniejsze drobiazgi urażały ich cudowne osobistości. W rzeczywistości były tak wielkim zerem, że Rabe chciało się śmiać za każdym razem na ich widok. Była grubo ponad tym, co reprezentowały te bezmózgi. I dzisiaj nie da się tak łatwo podpuścić. Gryfonka na pewno liczyła, że dzięki swoim żałosnym tekstom zdoła ją skompromitować na oczach licznych uczniów przechodzących od sklepu do sklepu uliczkami, ale nie dostała tego, co chciała. I najpewniej doprowadziło ją to do szału.
Nie pomyliła się. Gdy tylko gwar głównych ulic nieco ucichł między węższymi i ciemniejszymi uliczkami Hogsmeade, Rose usłyszała za sobą ciche zgrzytanie śniegu pod butami. Angelica najwidoczniej nie spodziewała się, że blondynka na nią czeka, bo szła naprawdę ostrożnie. W zamiarze miała pewnie walnięcie w jej plecy jakimś słabym zaklęciem, takież to było oryginalne stworzenie.
-Expeliarmus! – wysyczała, odwracając się w ułamku sekundy do tyłu. Różdżka Gryfonki, tak jak się tego spodziewała Rose wycelowana w jej plecy, odleciała kilka metrów dalej. Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną całą sytuacją, co jeszcze bardziej poprawiło humor Ślizgonce. – Och, biedne dziewczę.
Pokręciła głowę, udając nieco zawiedzioną. Miała nadzieję, że zabawa potrwa trochę dłużej. Najwidoczniej samemu trzeba będzie ją urozmaicić.
-Nie wiem, czy pamiętasz, honorowy czerwolu, że odwróconego tyłem się nie atakuje – zacmokała głośno ustami, podchodząc powoli do dziewczyny. Koniec różdżki był bezustannie wycelowany w jej czoło. – Nieładnie.
Sięgnęła wolną dłonią i pociągnęła ją za te obrzydliwe, rudawe włosy na ziemię. Kolano wcisnęła między jej łopatki, przyciskając szamotające się ciało do niewielkiej górki śniegu. Wysoki pisk zirytował Rose, brzmiał jak zarzynane pisklę.
-Żryj ten śnieg – rozkazała spokojnie, celując różdżką w gardło dziewczyny – żryj, albo sprawię, że wykrwawisz się od środka.
To nic, że nie potrafiła tego zaklęcia. Obślizgła Gryfonka, która miała pecha zadrzeć z Rosalie Rabe nie tego dnia, którego powinna, nie musiała wcale o tym wiedzieć. Lepszego pretekstu do wyładowania swojej wewnętrznej flustracji nie potrzebowała. Może następnym razem pomyśli sto razy, zanim zadrze z kim nie powinna.
Bellatrix Lestrange
Bellatrix Lestrange

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptyPią 13 Mar 2015, 14:24

Angelica zamiast wyrwać się do księcia, widać postanowiła odnaleźć swoją księżniczkę. Konkretniej… pomyliła księżniczkę ze smokiem, a takie błędy mogą sporo kosztować, na przykład kilka wybitych zębów albo godność osobistą. Choć, w możliwość posiadania tej drugiej u naszej tragicznie kończącej Gryfonki trudno uwierzyć.
Nie była przygotowana na to, że sprawy przybiorą taki obrót. Prawdopodobnie za swoją porażkę miała teraz pretensje do wszystkich tylko nie do samej siebie. W pierwszej chwili była zbyt zdziwiona, by odczuć własne upokorzenia. Później mogła go zasmakować ze zdwojoną siłą, gdy jej twarz niemal zetknęła się z ulicznym brukiem. Bardziej instynktownie niż w sposób zamierzony szarpnęła się, próbując wydostać spod kolana sprawiedliwości, oczywiście bezskutecznie.
- Wszystkim powiem, Rabe! Wszystkim. Wylecisz. Powiem, że mnie zaatakowałaś, bo jesteś nienormalna. NIE-NOR-MAL-NA – na przemian wrzeszczała i kwiliła, plując śniegiem dookoła. Wszystko to stawało się powoli wręcz niesmaczne, nieestetyczne, podobnie jak te śmieszne groźby bez pokrycia. Angelica musiałaby się przyznać, że dała się pokonać i upokorzyć. A bycie ofiarą nie jest przecież zbyt popularne pośród koleżanek. W takim razie mało prawdopodobne, by ktokolwiek dowiedział się o wyczynach Rose. Zresztą…  niektórym wygrana najlepiej smakuje w samotności.
Do uszu dziewczyn dobiegły krótkie oklaski, tłumione przez czarne, skórzane rękawiczki. Nie brzmiały może jak entuzjastyczny aplauz, ale niewątpliwie były wyrazem aprobaty. Widać były zbyt zajęte sobą, by zwrócić uwagę na publiczność. Kobieta stała zaledwie kilka kroków od nich i podziwiała to młodzieńcze, energiczne tarzanie się w śniegu. Czarny płaszcz z kapturem skutecznie uniemożliwiał jej rozpoznanie. Ubranie to jednak posiadało białe wykończenia z puszystego futra, a spod jego krawędzi wystawał czerwony, elegancki bucik. Bez wątpienia kobieta i to bogata, biorąc pod uwagę dobrze skrojony płaszcz z kosztownego materiału.
Angelica przestała krzyczeć i się szarpać. Zachichotała nawet złośliwie, przekonana, że Rose spotka teraz zasłużona kara. A najlepiej kara niewspółmiernie duża do popełnionego przez nią przewinienia. Niecierpliwiła ją ta przedłużająca się cisza, spróbowała, więc poderwać głowę, by spojrzeć na nieznajomą.
- Proszę sobie nie przeszkadzać, panienko Rabe – w tym tonie było ponaglenie, jakaś niecierpliwość, niezdrowe pragnienie, by obserwować dalej upokarzanie Gryfonki. Za każdym razem, gdy patrzyła na ofiarę Rose mimowolnie, pieszczotliwie przesuwała palcami po swojej różdżce, która niewiadomo kiedy znalazła się w jej dłoni. Pragnęła jej użyć, ale nie chciała psuć blondynce rozkosznej zabawy.
Przyjemny widok ofiary, nad którą można się bezkarnie znęcać. Bella była zachwycona. Zafascynowana agresją, pogardą i bezbronnością. Miała ochotę nachylić się, by zajrzeć w oczy rudej dziewczyny, by cieszyć się jej łzami. Ludzie zazwyczaj nie potrafią się bawić i w takich chwilach tylko użalają się nad sobą… ewentualnie nad swoją rodziną. Obrzydliwe. Zamiast tego wpatrywała się w Rose. Rozsmakowywała się w jej triumfie i w jej ulotnym poczuciu władzy. Poczuciu władzy, które dziewczyna zaczęła tracić, gdy na scenę wkroczyła ta nieznajoma kobieta.
Rosalie Rabe
Rosalie Rabe

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptyPią 20 Mar 2015, 19:49

Oklaski, które dobiegły uszu blondynki w pierwszej chwili zatrzymały jej serce. Dopiero po sekundzie, może dwóch, kiedy zdała sobie sprawę, że przepełnione są wyrazem aprobaty uniosła mimowolnie kąciki ust ku górze. W środku urosło w niej poczucie dumy i samozadowolenia. Nie ważne, kim była osoba wychodząca z cienia w długim płaszczu – po raz pierwszy ktoś pochwalił coś, co zrobiła dla przyjemności. Po raz pierwszy ktoś wyraził zadowolenie w stosunku do jej osoby. Na blade policzki Ślizgonki wstąpiły rumieńce, świadczące bardziej o podekscytowaniu, niż zawstydzeniu. Aura kobiety, której twarzy nie mogła dostrzec emanowała dziwnymi iskierkami, wzmagającymi w niej tylko chęć wyrządzenia rudej dziewczynie krzywdy. Automatycznie krew przyspieszyła swój obieg, a adrenalina wskoczyła na nieznany wcześniej poziom.
Jednak, nie mogła zapominać, że nie znała ani tej kobiety ani jej zamiarów. Powinna być ostrożna i nie dać się porwać emocjom, zwłaszcza przez coś tak względnie błahego. Nawet chichot leżącej w śniegu wywłoki nie zadrasnął błogości i wspaniałości tej chwili – Rose czuła się znakomicie.
-Kim jesteś i skąd znasz moje nazwisko? – Jej głos zabrzmiał zbyt szorstko, zbyt gardłowo. Przez ciało blondynki przeszedł dreszcz zdenerwowania, że przez przypadek odepchnie tym od siebie nieznajomą. Nagłe ożywienie i ciekawość, które ją ogarnęły były nie do opisania. Gdyby kobieta nagle zniknęła, nie dałoby jej to żyć przez następne kilka tygodni.
Dźwięk własnego głosu wyrwał ją także z chwilowej nietrzeźwości umysłu. Dotarło do niej, jak bardzo problematycznie Gryfonka szamoce się jej pod kolanem, może podsycona naiwnością, że tamta jej pomoże. Tylko, że Rabe wiedziała doskonale, że nie ma tego w zamiarze. Z niebywałą wyższością, która była w stanie ją ogarnąć tylko w tak niecodziennej chwili jak ta, doładowana adrenaliną pozwalającą zrobić to, na co zwykle ciało głośno by protestowało – ciągnąc za włosy postawiła ją do pozycji stojącej. No, prawie stojącej, śliska górka śniegu pod stopami bywała zdradliwa. Kara zdawała się być nieadekwatna do zbrodni, ale Ślizgonki to bynajmniej nie obchodziło.
Różdżka wykonana z ostrokrzewu ani na moment nie oderwała się od pokrytej gęsią skórką szyi dziewczyny. Wyglądała tak żałośnie, tak bezbronnie – blondynce po spojrzeniu w jej oczy automatycznie zachciało się zwrócić niedawno zjedzoną kolację. Wygięła wargi w obrzydzeniu ciągnąc mocniej za włosy, tak jakby winę za swój wygląd ponosiła sama Gryfonka. Rose miała ochotę splunąć jej w twarz, zedrzeć ją na bruku, cokolwiek – byle nie musiała jej oglądać.
-Conjunctivitis – wyszeptała płynnie wprost do jej ucha. Nie jest godna, by na nią patrzeć. Na oblicze osoby, którą tak chętnie wytykała palcem przy swoich koleżaneczkach, uważając, że jest lepsza. Tak, jakby czerwol z mugolską krwią mógł być od niej lepszy. Dobre sobie.
Puściła ją, jęczącą, że ma natychmiast zwrócić jej wzrok. Odgłos uderzającego o ziemię ciała był głuchy i satysfakcjonujący dla blondynki, która zgarnęła i schowała jej różdżkę, podchodząc kilka kroków bliżej nieznajomej.
-Pytałam kim jesteś, i skąd znasz moje nazwisko? – w całym amoku nie była pewna, czy już nie udzieliła odpowiedzi. Zwężonymi oczami wypatrywała najmniejszej reakcji, nie zapominając zaciskać palców na własnej różdżce.
Bellatrix Lestrange
Bellatrix Lestrange

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptySob 21 Mar 2015, 12:18

Obserwowała dalszy bieg wypadków w milczeniu i z pozorną obojętnością. Cień kaptura uniemożliwiał nawet określenie, której z dziewczyn się przygląda. Obie mogły wzbudzać jej ciekawość, jedna przez swoją beznadziejną słabość, a druga przez nowoodkrytą siłę. Nie przerwała tego przedstawienia, choć miała na to ogromną ochotę. Gdy zaciskała bezwiednie bezwiednie palce na różdżce i pod opuszkami palców czuła promieniującą od niej moc. Jeden czar, do którego układały się jej wargi jak do po pocałunku.
Wiedziała jednak, że nie może sobie na to pozwolić. Jeśli zacznie torturować tamtą, musiałaby zabić Rose. Zapewne nie miałaby w związku z tym jakiś szczególnych wyrzutów sumienia, ale… nie przyjechała do Hogsmeade dobrze się bawić. Czystej krwi czarodziejów nie można marnować, należy ich odpowiednio ukierunkować. Najlepiej jak najszybciej, tym bardziej, że Ślizgonka zdradzała już naturalnie odpowiednie predyspozycje i ich w sobie nie tłumiła. Czarny Pan będzie z niej dumny, kiedy mu sprezentuje Rose. Potrzebuje kogoś w Hogwarcie, potrzebuje nowych wyznawców, a Bella mu kogoś takiego podaruje. Najpierw jednak należy dziewczynę przygotować.
W ciemnej uliczce rozległ się cichy, szalony śmiech. Akurat w najmniej odpowiednim momencie, bo gdy blondynka rzucała zaklęcie. Wesołość pani Lestrange mogły wzbudzić jej własne myśli lub krzywda Gryfonki, a może ta druga potęgowała tylko dużo większą radość z możliwości zyskania Jego uznania.
Opamiętała się jednak w porę, a na widok wymierzonej w siebie różdżki odruchowo wykrzywiła pogardliwie usta. W ręce uczennicy celującej w śmierciożercę to był… zwykły patyk. Bellatrix darowała sobie jednak uwagę na ten temat. Zamiast tego schowała pod płaszcz własną broń, a następnie zaczęła zdejmować skórzaną rękawiczkę. Niespiesznie, po kolei zsuwała ją z każdego palca. Wyciągnęła w jej stronę szczupłą dłoń, na której widniały srebrny pierścionek z absyntowym kamieniem.
- Tamta była tak miła i wykrzyczała twoje nazwisko na całą ulicę, panienko Rabe. To dla Ciebie bardzo udany dzień. Zyskałaś prawdziwego wroga i najlepszą przyjaciółkę. Nie wiem, która z nas będzie dla Ciebie cenniejszym nabytkiem. Przejdziemy się? – wciąż trzymała wyciągniętą na powitanie dłoń, która bardzo szybko od chłodu nabierała czerwonej barwy. Nie przedstawiła się. Tamta dziewczyna mogła stracić wzrok, ale na pewno nie słucha. Bella wolała, aby jej nazwisko nie było wiązane z bójkami uczennic Hogwartu.
Teraz z bliska mogła spojrzeń na policzki dziewczyny pokryte rumieńcem zimna i ekscytacji, potargane włosy oraz chmurne oczy. Przyglądała się Rose, osądzając czy dokonała dobrego wyboru. O ile można uznać impulsywne, kapryśne działanie czarownicy za świadome podejmowanie decyzji. Wiedziała, że sama też podlega ocenie. Na jej twarz piętno odcisnęło szaleństwo i okrucieństwo, którego się dopuszczała. Rysy te jednak świadczyły też o zdecydowaniu i sile charakteru. A Rose wyglądała na kogoś, kto potrzebuje opiekuna, mistrza i tyrana. A nie ślicznej, czułej, nowej mamusi.
Rosalie Rabe
Rosalie Rabe

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptyPon 23 Mar 2015, 18:09

-Najlepszą przyjaciółkę? – Rose mimowolnie uniosła brwi ku górze w dezorientacji. Nie do końca rozumiała słowa nieznajomej.
Przez kilka sekund przyglądała się wyciągniętej ku niej dłoni kobiety. Wydawała się bardzo drobna, łudząco podobna do jej własnej. Kim była, dlaczego po czymś takim jak znęcanie się nad innym człowiekiem chce uścisnąć jej rękę? Przez głowę przelatywało jej sto myśli na sekundę, nie potrafiła trzeźwo się w nich połapać. Ekscytacja nie opuszczała jej ciała, dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo zmarzła i jak bardzo się trzęsie. Zbierając w sobie resztki zdecydowania uścisnęła jej dłoń, pozbawiając uścisku jakiegokolwiek wahania czy obawy. W kobiecie było coś, co nie pozwalało Rose jej nie zaufać, nie mogła kompletnie nic na to poradzić.
Na jej usta wstąpił delikatny uśmiech. Mróz, który całą ją otulał był niczym w porównaniu do lodowatości jej dotyku, i wcale nie mam na myśli temperatury. Ten niewinny gest odczuła niczym zawiązywanie się między nimi zamarzniętych pnączy, takich bardzo ze sobą stęsknionych. Nowe doznanie ukłuło Rose w nieuzasadniony i dziwny sposób, w końcu była pewna, że ma do czynienia z kobietą po raz pierwszy. Dlaczego zatem poczuła, jakby znała ją całe lata?
-Oczywiście – przytaknęła, cofając rękę. Ciekawiło ją, o czym ta będzie chciała z nią rozmawiać. Może wreszcie w jej marnej egzystencji przydarzy się coś ciekawego? Albo nieprzewidywalne okropnego. Tak czy inaczej, nawet wizję utraty życia przyjmowała z obojętnością. Zresztą, gdyby miała to życie stracić, już dawno lizałyby ją muchy. Złego diabli nie biorą.
Rzuciła ostatnie, pogardliwe spojrzenie wijącej się pod stopami Gryfonce. Najwidoczniej po omacku szukała swojej różdżki, grzebiąc sinymi palcami w śniegu.
-To chyba twoje – łamiąc wcześniej hebanowe drewno rzuciła nim w ciało Angeliki – spróbuj pisnąć komuś choćby słówko, a przysięgam, że nie dożyjesz następnego dnia.
Czy dobrze robiła, zostawiając ją na pastwę losu? Jaka była szansa, że wieczorem ktoś będzie przechadzał się po obskurnych, ciemnych ulicach Hogsmeade? Bardziej na rękę byłoby, gdyby tu zamarzła razem z nowym sekretem Ślizgonki, ale z drugiej strony mogłaby zostać obarczona odpowiedzialnością, a za taki czyn wolała nie myśleć o konsekwencjach. No trudno, będzie co ma być, teraz najważniejsze jest pokazać kobiecie, że jest twarda i nie posiada skrupułów. Nietrudno było się domyślić, co przyciągnęło ją do Rose, nie może pozwolić sobie nawet na chwilę wahania.
Poprawiła szybkim ruchem rozwiane włosy, z powrotem podchodząc do nowej, najlepszej przyjaciółki.
-Tak, chodźmy stąd.
Bellatrix Lestrange
Bellatrix Lestrange

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptySro 25 Mar 2015, 10:07

Uścisk był zdecydowany i mocny, a Bella nie pozwoliła dziewczynie odsunąć się zbyt szybko. Przytrzymała jej dłoń, wciąż uważnie przypatrując się Rose. Smutek w jej oczach nie robił na pani Lestrange wrażenia. Właściwie, wzbudzał raczej pragnienie siarczystego policzka, by panienka Rabe otrząsnęła się z tego otumanienia. Na szczęście teraz poza nim można było dostrzec również to niemal dziecięce zniecierpliwienie i ciekawość. To zapewne powstrzymało Bellatrix przed wykorzystaniem brutalnych metod do doprowadzenia dziewczyny do porządku.
W końcu pozwoliła jej zabrać dłoń i zająć się ofiarą. Ubrała z powrotem rękawiczkę, cierpliwie czekając aż młode damy zakończą swój spór, kiedy to nastąpiło ruszyła w głąb tej zapomnianej, brudnej uliczki. Nie odzywała się, gdy rozpoczęły ten dziwaczny, krótki spacer. Tylko co jakiś czas rzucała w stronę Rose kontrolne spojrzenie. Chciała wiedzieć, czy ta choć odrobinę się boi. Strach byłby bardzo na miejscu. Znalazły się przecież daleko od wszelkich świadków i to w scenerii łudząco podobnej do tej, w której dziewczyna znęcała się nad inną uczennicą. Co miało powstrzymać Bellatrix przed zrobienie dokładnie tego samego tej młodej damie, jeśli ta ją rozczaruje?
Po którymś zakręcie okazało się, że znalazły się znów w centrum wioski. Może był to test ze strony kobiety. Może potrzebowała dłuższej chwili na przemyślenie swojego następnego kroku. Może się po prostu zgubiła i nie chciała psuć mrocznej atmosfery pytaniem o drogę. Wciąż jednak stały w jednej z bocznych ulic, w cieniu, obserwując jedynie ten cały burdel i chaos. W końcu nieznajoma zrzuciła z głowy kaptur i lekko potrząsnęła głową, pozwalając czarnym lokom opaść na swoje ramiona.
- Bellatrix z domu Black – przedstawiła się w końcu, przystając. Na jej ustach pojawił się wyzywając uśmiech. Pozostawała wytworną, bogatą, ale awanturnicą – i mogę nauczyć Cię wielu rzeczy, które tam – wskazała głową w stronę Hogwartu, a może raczej ulicy pełnej hałaśliwych ludzi – są zaniedbywane i niedozwolone. Będziesz musiała mi jednak udowodnić, że jesteś tego warta. Najpierw… powinnyśmy napić się herbaty –otworzyła przed Rose drzwi, prowadzące do kawiarni, a następnie szarmanckim gestem zaprosiła ją do środka.
Bellatrix mogła być bezwzględną okrutnicą, o tym uczennica nigdy nie powinna zapominać, ale była też Brytyjką, a więc picie herbaty uznawała za swój narodowy obowiązek. Earl Grey szczególnie dobrze smakuje po wymordowaniu szczęśliwej, wielodzietnej rodzinki mugoli.
Miejsce, które wybrała nie było szczególnie wykwintne, ale zapewniało spokój i możliwość rozmowy. Tutaj przyjaciółki spotykały się by zdradzać sekrety innych przyjaciółek, a pary wymieniały ze sobą ukradkowymi pocałunkami. Nikt nie zwróci na nie uwagi, bo wszyscy zbyt zajęci są miłością.
Rosalie Rabe
Rosalie Rabe

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptyWto 31 Mar 2015, 18:36

Bellatrix z domu Black.
Rose nie była do końca pewna, ile lat temu kobieta ukończyła szkołę, ale pogłoski na jej temat nie zdążyły ukryć się jeszcze pod grubą warstwą kurzu. Dziewczyny dumnie odziane zielenią do dnia dzisiejszego plotkowały o rzekomym okrucieństwie i upodobaniach pani Lestrange, cechującą się wyjątkowo silną niechęcią do mugoli i świata pozamagicznego. Blondynka domyślała się, że popularność Belli w czasach szkolnych była ogromna i nie ucichła bynajmniej po jej skończeniu. Nigdy by się nie spodziewała, że dojdzie między nimi do spotkania w cztery oczy, rozmowy, a nawet wypicia wspólnej herbatki. I to na dodatek wtedy, kiedy akurat przed momentem znęcała się nad gryfońską szlamą. Aż ciężko w było uwierzyć w tak sprzyjający (lub nie!) zbieg okoliczności.
-Zaniedbywane i niedozwolone? – Rose zmarszczyła brwi, przekraczając próg kawiarni. Niemalże uderzył ją ciężki zapach parzonej kawy i głośny chichot Krukonki z siódmej klasy, której swoją drogą też nie darzyła szczególną sympatią. Rzuciła w stronę dziewczyny krótkie, niechętne spojrzenie i odwróciła wzrok. Nie chciała psuć sobie humoru,  a awantura w takiej chwili to ostatnie, na co miała ochotę. Odziwo!
Usiadła przy drewnianym stoliku w kącie pomieszczenia, ściągając uprzednio czarny płaszcz i wieszając go na haczyk. Ciepła atmosfera palącego się ognia w kominku i całujących par nie należała do najbardziej lubianych przez pannę Rabe, ale wiedziała, że nie ma wyboru i lepiej nie marudzić. Wolała nie podpadać starszej od pierwszych minut, więc bez słowa czekała, aż tamta zamówi swoją ulubioną herbatę i rozsiądzie się na przeciwko niej. Usłyszała obok ciche pomlaskiwanie obleśnie ocierających się o siebie warg, chociaż bardziej do tego co sobą reprezentowali nadawał się opis ciągnących nawzajem odkurzaczy. Wygięła usta w obrzydzeniu, odwracając głowę w przeciwnym kierunku i skupiając całą swoją uwagę na wiszącej na ścianie podobiźnie jakieś krzywonosej czarownicy.
Co czarnowłosa miała na myśli mówiąc, że będzie musiała udowodnić jej swoją wartość? Każe jej zabijać małe kotki z zimną krwią, czy miała coś wykwintniejszego przygotowane na taką okazję? Rose czuła ekscytację, ale nie potrafiła uwolnić się także od strachu. Słowa Belli bardzo ją zaniepokoiły, w końcu blondynka nie zaliczała się do najlepszych uczniów na roku. Co jeśli starsza uzna, że nie jest wystarczająco dobra, by przejść szkolenie? Igła żalu i smutku na samą myśl przeszyła jej serce. W gruncie rzeczy nawet nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego aż tak potrzebuje starszej. Miała wrażenie, jakby ta dała jej palec, a ona chciała pochłonąć całe jej ciało.
-Masz na myśli to, przed czym tak zawzięcie próbują nas uchronić na zajęciach? – zastukała długimi palcami o blat stołu. W końcu po co uczyć Czarnej Magii, skoro lepiej wpajać jak się przed nią bronić?
Bellatrix Lestrange
Bellatrix Lestrange

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptySro 01 Kwi 2015, 17:39

Zsunęła z ramion płaszcz i odłożyła czarne rękawiczki na stolik. Poprawiła drogą, dość wyzywającą suknię, odruchowo wygładzając wszelkie zmarszczki. Każdym gestem zdradzając to, że odebrała surowe, ale dobre wychowanie. Zajęła miejsce naprzeciwko panny Rabe, założyła nogę na nogę i zaczęła wymachiwać stópką w czerwonym buciku, jak mała, energiczna dziewczynka, nieświadoma powagi sytuacji i wrażenia, jakie robi na uczennicy po drugiej stronie stołu.
Położyła łokcie na blacie, zacisnęła dłonie w pięści i na nich oparła policzki. W tej pozycji przypatrywała się swojej nowej przyjaciółce. Ta wyglądała zupełnie niepozornie, wręcz na osobę niezdolną do zdecydowanych działań. Przed chwilą jednak udowodniła jak bardzo te zamyślone oczka mogą zwodzić. Poza tym krępującym spojrzeniem, Bellatrix zachowywała się niezwykle swobodnie. Chciała przecież oswoić Rose, a nie ją zastraszyć.
- Od razu stawiają was na przegranej pozycji. Macie się bronić, postawa biernego konformisty. Ja oferuje Ci możliwość działania. Przewagę, potęgę i świetną zabawę. Musisz tylko okazać się tego wartą – mówiła nieco ciszej, by nie przyciągnąć niczyjej uwagi. Choć pewnie musiałaby kogoś zamordować, żeby te rozkochane pary wyraziły nią jakieś zainteresowanie i to tylko wtedy, gdyby krople krwi zabrudziły kreację kochanki. Uwadze Belli nie umknęły zniesmaczone i nienawistne grymasy dziewczyny. Sama jednak czuła się dobrze pośród tego kiczowatego, pretensjonalnego otoczenia. Zapewne takiej swobodzie sprzyjała świadomość, że może zniszczyć całe to miejsce. Odebrać każdemu z tych ludzi jego mały świat, zamykając się w tej jednej osobie, którą właśnie obdarza czułostkami.
Nim Rose zdążyła udzielić odpowiedzi na prowokującą wypowiedź kobiety, podeszła w ich stronę kelnerka. Śliczna dziewczyna, która tym uśmiechem mogłaby wcisnąć Czarnemu Panu najdroższą kremówkę z menu. Bujała się na stopach, wpatrując się w stolik, a nie swoje klientki.
- Poproszę gorzką herbatę i pięć bez – zażyczyła sobie, przekrzywiając głowę wciąż opartą na piąstkach w stronę kelnerki. Zapewne nieświadoma zupełnie, jak jej dziecinne zachowanie zaprzecza całej legendzie, w którą wierzy Rose. Bellatrix była dziewczęca i wydawała się niezdolna do popełnienia tych szalonych okropieństw z historii krążących po Hogwarcie. Tylko jej chaotyczna fryzura zdawała się odpowiadać wyobrażeniom.
- Na co masz ochotę? – wróciła wzrokiem do przyjaciółki, a ta mogła się poczuć, jakby wybór pozycji z menu miał decydować o jej dalszym życiu. Bezy są zapewne odpowiedzią na wszystko, ale skąd dziewczyna ma o tym wiedzieć. Znajdowała się przecież w absurdalnej sytuacji, kiedy miała popijać herbatkę w kiczowatej restauracji z seryjną morderczynią.
Rosalie Rabe
Rosalie Rabe

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptySro 08 Kwi 2015, 20:13

-To samo poproszę – rzuciła w stronę kelnerki, nie odwracając spojrzenia od ostrej i zarazem dziecięcej twarzy pani Lestrange. Kobieta była pełna kontrastów, co do tego Rose nie miała żadnych wątpliwości, nawet po tak krótkiej znajomości. Zdała jej się równie rozchwiana emocjonalnie co ona sama, z tą różnicą, że niekoniecznie była tego świadoma. Tak przynajmniej można było wywnioskować po jej beztroskim zachowaniu, a przecież jeszcze przed sekundą nakłaniała Ślizgonkę do psychicznego i fizycznego wyżywania się na Gryfonce. Nie robiło to Rosalie większej różnicy, a co więcej, w dziwny sposób przez swoją nierealność i abstrakcję odciągało od codziennej nudy i rutyny.
Mimo swoistego rodzaju magii tej chwili Rose poczuła ukłucie zniecierpliwienia. Nie dane było uczniom Hogwartu przebywać w Hogsmeade tak długo, jak im się to żywnie podobało, dlatego za niecałe dwie godziny Rabe zmuszona będzie stawić się na wyznaczone miejsce zbiórki i wrócić do szkoły, zdala od swojej nowej, uroczo zajadającej się bezą przyjaciółki. Zastukała nerwowo paznokciami o drewniany blat, wzdychając w duchu.
-Bello – zaczęła niepewnie, nie chcąc poganiać starszej. Zdawała sobie sprawę, że z osobami takimi jak ta siedząca naprzeciwko niej, należało obchodzić się delikatnie i ostrożnie. Jeden najmniejszy błąd ze strony blondynki mógł kosztować ją całą naukę, o której tamta wspomniała, a pewnie i więcej. Jak życie, na przykład. Dopóki nie zgarnie sobie jej symaptii, oczywiście – za niedługo będę musiała wracać.
Obdarzyła ją wymownym spojrzeniem w nadziei, że pani Lestrange zrozumie przekazywaną jej wiadomość. Nie było potrzeby zwlekać dłużej – Rose rwała się do sprawdzenia samej siebie przed obliczem starszej, by tamta mogła być dumna, mogła wyrazić aprobatę. Młoda czarownica pragnęła usłyszeć słowa zadowolenia wypływające z jej ust, chciała, by po raz kolejny tego wieczoru ją pochwalono. I to tylko i wyłącznie przez Bellatrix.
Herbata, którą kelnerka przyniosła kilka minut temu zdążyła wystygnąć na tyle, by wypić ją duszkiem bez bolących konsewkencji w postaci poparzonego języka. Zjadła pospiesznie swoje bezy, starając się nie nakruszyć i nie wyglądać przy tym jak wypuszczona z gęstwin, wygłodniała świnka. Gdy skończyła swoje zamówienie, złożyła ręce na stoliku i przyglądała się starszej, której najwidoczniej wcale nie było tak śpieszno. Rose mimowolnie wywróciła oczami, uśmiechając się na widok dziecięcej radości wymalowanej w tęczówkach Belli, kiedy to zajadała puszyste ciasteczka. Już wtedy domyśliła się, że w razie podpadnięcia będzie miała czym udobruchać przyszłą mentorkę.
-Idziemy już? – powoli pozory dawały za wygraną, ukazując zniecierpliwienie na całej twarzy blondynki. Wygięła odrobinę wargi w zrezygnowaniu; pomysł nauki zakazanych zaklęć, dzięki którym zabijać można bez brudzenia sobie rączek, wydał jej się niebezpiecznie atrakcyjny. W końcu zapowiadał jej przyszłą obsesję, jakby nie było.
Bellatrix Lestrange
Bellatrix Lestrange

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń EmptyWto 14 Kwi 2015, 16:41

Słysząc jak nieznajoma dziewczyna zdrabnia jej imię, Bella na moment przestała chrupać bezy i zmarszczyła brwi. To jedno słowo, wypowiedziane przez kogoś zupełnie innego, sprawiało jej rozkosz porównywalną z torturowaniem mugoli. W ustach słabej, bezbronnej uczennicy Hogwartu tylko ją zirytowało. Nie zamierzała się z nią pieścić, silić się na sentymentalną czułostkowość. A już na pewno nie chciała, by nowa przyjaciółka podważała jej autorytet jakąś Bellą. Postanowiła ukarać dziewczynę za ten nietakt.
Bez słowa powróciła do zajadania się bezami. Kilka białych okruchów spadło na jej dekolt, zrzuciła je, popiła gorzką herbatą. Dręczyła ciekawską, młodą osobę swoim milczeniem. Obserwowała jak ta wije się na krześle i jednocześnie udaje, że nic ją to wszystko nie obchodzi. Marszczyła lekko brwi, ciesząc się tym prywatnym spektaklem, odgrywanym przez Rose specjalnie dla niej, jednocześnie pożerała z apetytem deser. Cudze cierpienie ma zawsze bezowy smak.
- Musisz już iść? Dobrze – zadała ten ostateczny cios, unosząc kubek z herbatą do ust, by ukryć mściwy uśmiech satysfakcji, który momentalnie przyozdobił jej wargi. Nic jej nie powiedziała, co gorsza nie wyglądała jakby w ogóle zamierzała cokolwiek dodać. Rose mogła odejść od stolika z uczuciem zawiedzionych nadziei, wykpiona i oszukana, a Bellatrix mogła się delektować tymi uczuciami jak słodyczami przed chwilą.
Dopiero, gdy panna Rabe mijała już krzesło tej diabelnie złośliwej istoty, poczuła silny uścisk na nadgarstku. Jeśli należała do tych szczególnie delikatnych, pewnie zostanie jej czerwony ślad, a może nawet jakiś dramatyczny siniak. Bella pociągnęła ją lekko, zmuszając do pochylenia. Odgarnęła jej za ucho blond kosmyki i wymruczała do niego swoje żądanie.
- Ukradnij coś wartościowego dla mnie. Masz czas do następnej wizyty w Hogsmeade. Powodzenia, panno Rabe – wypuściła nadgarstek dziewczyny i gestem przywołała kelnerkę, by zażądać dokładki bez.
Zadanie pozornie wydawało się banalne, jednak Rose musiała ukraść coś, co zaimponuje Bellatrix. Coś czego zdobycie będzie wymagało pokazania swoich czarodziejskich zdolności. Dowód na to, że dziewczyna jest w stanie łamać zasady, a może odebrać coś cennego komuś kogo darzy szacunkiem, tylko po to by zyskać uznanie w tych ciemnych oczach iskrzących się szaleństwem i żądzą bez. Dziewczyna nie mogła pomylić pojęcia wartości i ceny. Nowa przyjaciółka żądała od niej grzechu i pokazu siły.
A czego jeszcze chciała? Chciała w swoich dłoniach trzymać słabość Rose. Nieświadoma, młoda panienka miała jej sama dostarczyć czegoś, czym można będzie ją szantażować. Dziewczęta bywają kapryśne, łatwo zmieniają zdanie, Bella nie mogła pozwolić, by jej uczennica tak nagle zrezygnowała. Jeśli tylko przyjdzie jej to do głowy, pani Lestrange będzie miała stosowne argumenty, które dumna z siebie Rose niedługo jej dostarczy.

Odegraj to fabularnie albo ustal z kimś ;>. Niech to coś należy do postaci z forum, będzie zabawniej!
Sponsored content

Mistrz i uczeń Empty
PisanieTemat: Re: Mistrz i uczeń   Mistrz i uczeń Empty

 

Mistrz i uczeń

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Mistrz i uczeń 2
» Uczeń wybiera!

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-