Cytat :

W przyszłym tygodniu we wtorek staw się przed Azkabanem. Zabierz ze sobą kilku aurorów. Świeży nabytek dla dementorów. Tym razem nikt z niego nie ucieknie.
W wolnej chwili przyjdź do mojego gabinetu i weź kawę. Zapomniałem Ci czegoś powiedzieć w Twoim domu. Ewentualnie wywlecz mnie na zjadliwy i nieruszający się włoski lunch nie w czasie zebrań.
J.W.

Cytat :

W Hogwarcie jest prawdopodobnie morderca czystokrwistego czarodzieja, więc planuję go wsadzić za kratki i potrzebuję do tego Ciebie i Halla. Więcej szczegółów póki co nie musicie znać, dowiesz się na miejscu.

Nie myślałaś o posadzie rzecznika Ministerstwa? Dobrze Ci idzie i jesteś wygadana. Rozważ to, Clinton.

Mogę mieć dziesięć skrzatów i dwadzieścia seksownych służek, które będą mi przynosić kawę do łóżka, ale to Ciebie widzę w roli robienia kawy swojemu szefowi, aby lepiej funkcjonował i pracował dla Ministerstwa Magii. Nie marudź, nie każę Ci zarywać obowiązków na rzecz przyniesienia kawy, a nawet jeśli to jestem Twoim szefem i mogę dać Tobie więcej wolnego czasu przeznaczonego dla mnie.
Ja mam zabrać Ciebie na obiad? To brzmi całkiem sensownie, przemyślę za i przeciw.
Reszty dowiesz się w swoim czasie.
J.W.

Sowa Zośki wróciła cała. Bez kilku piór na ogonie.

Cytat :

Twoje przeczucie jest błędne i nie dotyczy Twojej pracy, którą Tobie zadałem w zeszłym tygodniu. Nie będę informował Ciebie o szczegółach aż do wtorku. Korespondencja jest niebezpieczna, jeśli mówi się o sprawach istotnych i tajnych.

Sowa Sofii wróciła. To i tak sukces, bo wróciła, ale z łysymi uszami i czubkiem głowy. Nad głową ptaszyska unosiła się jeszcze strużka dymu. I brakowało kilku piór na tyłku sowy. Wyglądała jak wypluta z paszczy smoka.

Cytat :

Przejdę na emeryturę dopiero wtedy, gdy Twoje wnuki będą pełnoletnie. W tych dokumentach brakuje kilku Twoich podpisów. Musisz je ponownie szczegółowo przejrzeć.

Twój szef nie jest romantyczny i nigdy nie będzie. Ty nie planujesz urlopu, więc ja planuję go za Ciebie i będzie to przerwa przymusowa, jeśli się nie zgodzisz polubownie. 

Lubisz sowie mięso? Chętnie go skosztuję podczas potencjalnego obiadu, Sofio Lucio Clinton. Masz ciekawe akta. Nie wiedziałem, że jeździłaś niegdyś konno i znasz tyle języków. Może mnie ich poduczysz, żebym się nimi biegle posługiwał i wydawał Tobie rozkazy we wszystkich jego odmianach. 
Kawa jest dobra, ale jeśli jeszcze raz przyślesz do mnie tę sowę, wróci w czarnym pudełku. 
J.W.

Wiadomość składała się z dwóch części.
Pierwsza to pięć minut spotkania twarzą w twarz. Kiedy Sofia szła na jakieś zebranie, gdziekolwiek, Jerry wyrósł przed nią znienacka i nim zdążyła powitać go ciętą ripostą, siłą zaciągnął ją do przypadkowych drzwi obok, a był to małe pomieszczenie pełne kartotek.  Działo się to w ciągu kilku sekund, a więc nie miała szans zareagować czy nie daj Merlinie, protestować. Bez słowa zamknął za nimi drzwi i wpił się we włoskie usta nie pozwalając jej odezwać się choćby słowem. Czekał na to kilka dni i był całkowicie nieświadomy jak za tym tęsknił. Trzymał w żelaznym uścisku ramiona Sofii, napierając na nią i zmuszając ją do oparcia się o niewygodną  szafkę. Spijał z wilgotnych ust smak kawy i zapach papierosów zmieszanych z jej perfumami, o których myślał częściej niż by sobie tego życzył. Całował ją zachłannie i ledwie kontrolował swoje dłonie, aby nie zacząć czegoś, czego już nie powstrzymają.  Ten początek przerwało głośne nawoływanie z korytarza "Widział ktoś gdzieś szefa? Szajka goblinów czeka na niego już od godziny". Oderwał się z trudem od słodkich ust i bez cienia uśmiechu otarł zaczerwienioną wargę kciukiem, nie odrywając od niej czarnych ślepi. Jerry wyszedł po chwili bez słowa z ciasnego pomieszczenia; zostawił ją samą. Nie widziała go potem przez resztę dnia, ale otrzymała wiadomość dwie godziny później.

Cytat :

Nie podeślę Tobie papierów Miltona, masz sama po nie przyjść i dopełnić obowiązki, skoro tak o nie gorliwie dbasz, pracownico miesiąca.
Sprawa urlopu dotyczy zostawienia formalności i pracy w Ministerstwie na rzecz sprawiania sobie przyjemności. Najpierw mówisz, że facet ma zaprosić kobietę na obiad, a teraz próbujesz się wymigać od wzięcia wolnego. Zdecyduj się, bo ja z natury cierpliwy nie jestem i tak czy owak, weźmiesz to wolne, bo ja tego chcę. 
Podoba mi się twój język Jeśli jeszcze raz zobaczę tę sowę w swoim gabinecie bez kagańca i łańcuchów na szponach, odeślę ją w czarnym pudełku. Wtedy najwyżej kupię Ci wychowaną sowę, bo swojej nie potrafisz okiełznać. Pomogę jej zejść z tego świata, jeśli nie zacznie się porządnie zachowywać. 
Wiele rzeczy o Tobie wiem, bo jakbyś nie pamiętała, od czasu swojego awansu mam dostęp do wszystkich informacji dotyczących każdego pracownika w Ministerstwie Magii. Co nie zmienia faktu, że wolałbym się dowiedzieć o tym osobiście od Ciebie. Mam bardzo dobrą pamięć, Sofija. Jeśli zabraknie Ci cierpliwości, wyżyj się w łóżku. 
A ja Ciebie pozdrawiam i powiem, że musimy oboje dokładnie posortować kartoteki w schowku na trzecim piętrze Ministerstwa. To sprawa wagi państwowej. 
J. W.

Cytat :

Powód Twojego planowanego urlopu jest bardzo ważny i ja za niego ręczę, a więc powinnaś to wykonać i wykorzystać należycie. 

Czy Ty grozisz swojemu przełożonemu? I to na papierze? Z reguły nie szanuję zwierząt, bo sprawiają tylko kłopotów i robią sobie toaletę z parapetu w moim gabinecie. Jeśli to ptaszysko nie będzie mi przeszkadzać podczas dostarczania korespondencji, być może pożyje jeszcze parę lat. 

Obawiam się, że się nie zrozumieliśmy. Sortowanie kartoteki jest na wagę państwową i nie możesz być nieobecna. Osobiście po Ciebie przyjdę. 
Nie wiem czy zostaniesz pracownicą miesiąca. Urzędnik z działu ds. mugoli przyszedł do mnie dzisiaj rano i trząsł portkami, kiedy o Ciebie spytałem. Dręczysz pracowników? Nieładnie, Sofi-jo.
Jestem ciekawy skąd u Ciebie takie roztargnienie. 
Nie całuj na papierze. 
J.W.

Podczas nudnego jak flaki z olejem zebrania z przedstawicielami goblinów, na ktorym Sofia uczestniczyć musiała, Wilson nie spuszczał z niej ani na chwilę wzroku. Przez całe bite dwie godziny wpatrywał się w nią jakby chcąc przyszpilić ją do krzesła na którym siedziała.

Cytat :

No i takie słowa chciałem przeczytać. W końcu zaczynasz wykonywać moje polecenia. Kto wie, może będą z Ciebie ludzie. 
Jeśli mam zabrać Ciebie gdzieś na obiad, to ustalmy z góry, że to nie jest randka, a spotkanie dwojga dorosłych osób. Ja nie chodzę na randki, ale skoro twierdzisz, że to korzystne, to nagnę zasady i gdzieś Ciebie zaproszę. A tylko spróbuj się sprzeciwiać i robić problemy albo mnie nie słuchać. Nie opuszczałem pracy nigdy. Tylko na czas narodzin swoich dzieci, a więc potraktuj te słowa poważnie.

Dręcz kogo sobie zapragniesz, Clinton. Masz moje błogosławieństwo.

Lubię gdy jesteś zaskoczona i złorzeczysz po włosku. 
J.W.

Tego samego dnia w windzie zabrał jej kubek kawy i zamiast od razu wyjść na oczach kilku czarodziejów pocałował jej usta w ramach "dziękuję" i dopiero wtedy odszedł, pozostawiając za sobą osłupiałych z wrażenia pracowników. Zaczynała podobać mu się ta gra.

Cytat :

Moja mała Sofio!

Ostatni list popsuł Wilsonowi humor. Na resztę dnia, dlatego odpowiedź pojawiła się dopiero nazajutrz.

Cytat :

Nie interesują mnie plotki w Ministerstwie Magii. Umiem się okrutnie rozprawić ze zbyt długimi językami. Robię co chcę.
Nie prowokuj mnie, Clinton. W mojej naturze nie leży wyrozumiałość, a podając mi nazwisko "głupka" dajesz mi powody, dla których mógłbym w ramach rekreacji zatruć mu życie.
Wybierz sobie zadanie na najbliższy miesiąc - siedzisz w Hogwarcie albo wspierasz Departament Tajemnic. W obu przypadkach stoisz z różdżką przed drzwiami i czuwasz. Voldemort nie dostanie ani jednych ani drugich.
J. W.

Następnego poranka nie zabrał z jej rąk kawy. Nie wszedł nawet do tej samej windy, tylko poczekał na kolejną. Obawiał się, że wywoła kolejną tragedię, jeśli spojrzałby w ciemne oczy Clintonówny, kiedy jest taki wściekły i... wściekły, po prostu.

Cytat :

Czym Ty się właściwie przejmujesz? Jesteśmy dorośli i jeśli ktoś będzie zbyt wścibski, postaram się o to, aby zbierał zęby z podłogi. Moja reputacja pozwala mi na spokojne ignorowanie pracowników Ministerstwa. Czyżbyś nie radziła sobie z plotkami?

Ochroniarzami jest połowa szwadronu aurorów. W tym ja, bo nie bez powodu tkwię w Hogwarcie i w tym roku szkolnym, chociaż mam wiele ciekawszych rzeczy do roboty. Ten szkolny bal dał Ci chyba jasno do zrozumienia, że... dlaczego ja się Tobie właściwie tłumaczę? Wypełnij polecenie, dałem Tobie wybór, o którym inni mogą sobie marzyć. 
J.W.

Jerry chodził niezadowolony i nie kontaktował się z Sofią inaczej niż wewnętrzną przesyłką. Celowo zignorował jej retoryczne pytanie. Nie zszedł na lunch i siedział u siebie nad aktami van Dykena. Zatruć mu życie dla zabawy czy nie zatruć mu życia? Los kusił.

Nie był do końca zadowolony z kubka kawy czekającego na niego na biurku. Długo na niego patrzył aż kawa ostygła i dopiero wtedy pogodził się z nią i ją wypił kilkoma łykami. Sofia budziła w nim gorycz i irytację, nawet jeśli próbowała się o niego troszczyć. Wolałby jednak, gdyby na niego wrzeszczała i złorzeczyła. Wtedy przynajmniej wiedział na czym stoi. Z westchnięciem zabrał się do naskrobania kilku słów.

Cytat :

Kate jest moją byłą żoną. A co za tym idzie, nie uczestniczymy w swoim życiu bardziej niż to konieczne. Jest dorosłą kobietą i wie na czym to polega. Nie troszcz się na siłę o to, co myślą o nas (tutaj leżał sobie kleks) inni.  

Ja nie bywam zazdrosny. Po prostu nie lubię van Dykena. Nie dziwię się, że się spotykaliście. Jesteście w tym samym wieku. Ale i tak go nie lubię i nie chciałbym go spotkać na swojej drodze.
J.W.

Kartka ta była trochę pomięta, jakby nadawca długo trzymał ją w ręku zanim ją wysłał. Jerry dalej unikał Zośki, chociaż im dłużej to robił tym bardziej chodził zirytowany. Przypomniał sobie nagle ile ma lat i na ile się czuje. Wieczorem wypił dwie szklanki whisky i nocował w miejscu pracy.