IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Jak być ojcem?

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Cathalyst Rifflesione
Cathalyst Rifflesione

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? EmptyPią 13 Lut 2015, 14:33

Opis wspomnienia
To bardzo ciężki dzień w życiu młodego mężczyzny, którego żona właśnie ma urodzić mu syna. Ten czas wystawia na próbę Cathalyst'a, który próbuje uciec od problemów. Wsiadł w pociąg jadący jak najdalej od Londynu. Nie wiedział, że czeka go tam rozmowa, która odmieni jego życie i zapobiegnie przykrym konsekwencjom własnej głupoty...
Osoby:
Cathalyst Rifflesione & Feliks Zolnerowich
Czas:
11 luty 1960r
Miejsce:
Przedział nr. 13 w pociągu


*******

Rano do dwudziestotrzyletniego mężczyzny dotarła wiadomość, że Daigin odeszły wody, więc koleżanki zabrały ją do szpitala. Facet też miał się tam stawić, ale... jakoś był z tym problem. Cały dzień chodził po salonie i rozmyślał. Trochę się bał. Za cholerę nie śpieszyło mu się zobaczyć całą scenerie narodzin dziecka. Dodatkowo dotarło do niego, że nie chce być ojcem! Jest za młody! Ma przed sobą cały świat i kupę kasy! Po prostu nie potrafił sobie z tym psychicznie poradzić. Postanowił zrobić coś głupiego... uciec od obowiązków...

Hm, trzeba się zastanowić jak zachowałby się człowiek, który właśnie otrzymał wiadomość, że za chwilę będzie tatą. To już zależy. Niektórzy panikują, inni radują... są też przypadki omdleń. Choć to ostatnie to już prędzej w szpitalach, gdy mają towarzyszyć swoim żoną w przejściu przez piekło jakim jest poród. Tak, im także nie jest łatwo. Widzieć tą krew i wytrzymać ciągłe wrzaski ukochanej. Jednak Cathalyst nie miał okazji tego doświadczyć...
Była gdzieś już godzina 18. Ze względu na porę roku, wszędzie zapadł zmrok. Dodatkowo pogoda nie sprzyjała. Oh, nie... nie było śniegu. Za to burza. Lało tragicznie, dodatkowo pioruny nie sprzyjały podróżnikom. Przyszłemu ojcu jednak wystarczyło, aby dostać się do pociągu, który wyjeżdżał z dworca kolejowego na King Cross. Tam kręciło się sporo ludzi. Aż za dużo jak na jedno miejsce o tej porze. Cath zawsze żałował, że nie potrafił deportacji. Wtedy zniknąłby bezproblemowo. A tak trzeba się po dworcach szlajać. Chociaż nikt nie przypuszczałby, aby zniknął takim środkiem transportu. Nie znajdą go!
Rifflesione wszedł do środka transportu idąc wzdłuż ciemnego korytarza. Słyszał grzmoty, które nie uspokajały jego nerwów. Cały czas myślał o tym co robi. Jak zareagują jego rodzice, którzy mieli zostać dziadkami. Co zrobi jego ukochana! Zostawił ją z malcem! Ah, odejdźcie wstrętne myśli.

Dwudziestotrzyletni szlachcic wszedł do wolnego przedziału numer 13. Pusto. To dobrze, będzie mógł trochę pobyć ze swoimi myślami w samotności. Nie miał bagażu, który mógłby gdzieś tutaj postawić. Jechał z niczym! Miał tylko różdżkę w kieszeni. Wszystko było nieprzemyślane, robione na szybko. Wiadomo, że długo tak nie pociągnie, a to co się właśnie działo, miało tylko przynieść problemy.
Usiadł na siedzeniu opierając głowę o szybkę w którą co chwilę uderzały krople deszczu. Pociąg ruszył. Nie było odwrotu. Fatalna pogoda i noc nadawały mrocznego klimatu. Plus nie wiadomo co się może wydarzyć. Błękitne oczy utknęły gdzieś w oddali, patrzące na domy, które z każdą chwilą był coraz dalej...
Feliks Zolnerowich
Feliks Zolnerowich

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Re: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? EmptyPią 13 Lut 2015, 17:11

Pogoda na Wyspach zawsze była tragiczna, odpychająca sporą rzeszę potencjalnych turystów. Szczęściem w nieszczęściu, narodziny oraz wychowanie w rejonie syberyjskim w większości skutecznie uodporniły Feliksa na niedogodności atmosferyczne. Tam, gdzie inni opatulali się szczelniej płaszczami i naciągali czapki na uszy, uciekając przed nieprzyjazną aurą, on ledwie wsuwał dłonie do kieszeni, nie zawsze kwapiąc się do zapięcia wierzchniego okrycia. Oddech zamieniający się w powietrzu w kłębek mlecznej pary traktował jako zjawisko całkowicie normalne, nic co powinno wywoływać dyskomfort. Gorzej z deszczem. Na wodę lejącą się strugami z nieba reagował jak naburmuszone kocisko.
Właśnie dlatego niewiele brakowało, a zrezygnowałby z pomysłu jazdy pociągiem na rzecz teleportacji. Wystawanie na niewielkim, rozlatującym się peronie z walizką nad głową nie należało do listy marzeń pana Zolnerowicha. Gdyby nie kilkoro mugoli tak jak on oczekujących w tym zapomnianym przez bogów i ludzi miejscu, już dawno rzuciłby zaklęcie odpychające krople deszczu. Choć czuł irytację, nie wyłączała ona racjonalnego myślenia, a to podpowiadało, że mimo półmroku nie warto ryzykować ciekawskich spojrzeń. Jedyne czego w tej chwili pragnął, to wjazdu pociągu na stację i wolnego przedziału, by w spokoju zapalić oraz wysuszyć się. Wymagania chyba niewygórowane? Cholera, chciał już wrócić do znajomych korytarzy Durmstrangu, do swojej klasy i gabinetu. Wziął w płuca głębszy wdech mroźnego, przesyconego wilgocią powietrza, czując pod stopami wibracje nadjeżdżającej maszyny. Najwyższy czas.
Wagon, do którego udało się mężczyźnie wsiąść, okazał się jednym wielkim rozczarowaniem – każdy przedział, do którego zaglądał, był przynajmniej w połowie wypełniony. Feliks lubił ludzi, ale w tym konkretnym wypadku pożądał samotności. Jak na złość nic nie chciało się układać po jego myśli. Dopiero po przejściu trzech kolejnych wagonów, zdał sobie sprawę, że niestety w tym pociągu raczej nie uda mu się znaleźć ustronnego miejsca, więc z pewnym zrezygnowaniem wszedł do kolejnego przedziału, jaki się nawinął.
- Dobry – mruknął krótko w stronę jedynego okupanta, mgliście rejestrując, że w jego głos wkradł się cień miękkiego, rosyjskiego akcentu, którego zwykle nie można było uświadczyć. Chyba był bardziej zmęczony niż sądził. Feliks wsunął swój bagaż na jedną z górnych półek, a płaszcz rzucił byle jak na siedzenie, uprzednio strzepując z niego krople wody. W wewnętrznych kieszeniach wierzchniego okrycia spoczywała piersiówka z wódką, papierośnica oraz różdżka, a te przedmioty po prostu lubił mieć pod ręką. Nie wspominając już o biletach, dokumentach czy walucie. Z cichym westchnięciem przeczesał palcami wilgotne włosy i siadł tuż przy samych drzwiach do przedziału. Jeśli sądzić tylko po wyglądzie, jedyny towarzysz podróży Rosjanina niezmiennie patrzący za okno, był od niego młodszy. No i nie miał bagażu, a to samo w sobie stanowiło jakąś osobliwość.
- Coś taki zamyślony? – spytał po dłuższej chwili, marszcząc lekko brwi. Chciał spokoju, a sam bezczelnie zagadywał współpasażera, ot logika...
Cathalyst Rifflesione
Cathalyst Rifflesione

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Re: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? EmptyPią 13 Lut 2015, 17:47

Z każdą minutą był coraz dalej od domu. Pociąg rozpędził się w dość szybkim tempie, zagłuszając wszystko co znajdowało się w okolicy torów przez które przejeżdżał. A tym dalej, tym myśli gorsze. Bolało go, że robi coś takiego. Jakby walczył z samym sobą, czy dobrze się stało. Sam przeczuwał, że powrót może być konieczny ze względu na to, że nie wziął niczego ze sobą. Jak było wspomniane, długo tak nie pociągnie, a to prawda. Lecz jeśli teraz wróci... poza krzykami żony, teściów i rodziców, czeka go zmierzenie się z rodzicielstwem. Nigdy nie widział siebie w tej roli. Co prawda dziecko było planowane, nie wpadka, czy coś. Lecz z każdym miesiącem jakoś ta wizja przewijania pieluch, a także wychowania małego człowieczka go odstraszała.
Cibitrus był dobrym, choć surowym opiekunem, a także nauczycielem dla Cathalyst'a. Mimo wszystko on bał się, że bedzie taki jak jego staruszek. Że dziecko spaczy sobie psychikę. Nie oszukujmy się... były Ślizgon ma świadomość tego, że do normalnych nie należy. Ból i cierpienie to norma. Także trochę wariował. Martwiło go, że albo przekaże swoje dziwne cechy synowi, albo wcale sobie nie da rady. A Daigin sobie poradzi! Ma przecież pomoc rodziny! Bardzo licznej! Choć to wciąż nie to samo.
Cathalyst podrapał się po głowie i westchnął, wciąż obserwując punkciki, które pojawiały się na sekunde i były zastępywane drugimi. Eh, miał wielką ochotę zasnąć i się więcej nie obudzić. A jak miałby już wstawać to bez problemów na głowie. Ale wiadomo, że to niemożliwe. Chyba, że znajdzie się jakiś cichy morderca w pociągu, który zacznie pordować podróżnych...
No ktoś się zjawił, ale chyba jednak nie psychol z nożem. Mężczyzna był chyba starszy o parę lat i z pewnością nie przypominał szalonego zabójcy. Rifflesione kiwnął głową na powitanie i znów oparł się o zimną szybę. Hm, liczył na samotność. Ten drugi chyba też. Więc akurat trafili na siebie. Tylko kwestią czasu było, aż ktoś zagada. Cath nie był chętny na rozmowy, mimo wszystko powinno się odpowiedzieć.
-Problemy.- Odparł. Wiadomo, każdy je ma. Jednak jego na chwilę obecną były strasznię uciężliwe. Nie pozwalały na spokój umysłu. Ciągle męczył się z wyrzutami sumienia. A jak będzie chciał sam sobie z tym poradzić, czyli pozostać cicho, nie wytrzyma. Dlatego zmierzył towarzysza badawczym wzrokiem. Wypada coś powiedzieć nieznajomemu? W sumie...co mu zależało. Są tutaj sami, a gość zaczął rozmowę.
-Moja żona jest w szpitalu i ma urodzić nam syna. Będę ojcem.- Powiedział jakby nigdy nic. Może Feliksa zdziwi brak entuzjazmu u przyszłego taty, ale trzeba zauważyć, że da się wyczuć w jego głosie niepewność i strach.
Miał cholerną ochotę zapalić. Nie obchodziło go, czy tutaj można, ale potrzebował uspokojenia. Niestety nie miał niczego ze sobą.
-Masz jakiegoś papierosa?- Spytał uważnie go obserwując, już na dobre odwracając wzrok od terenów znajdujących się zza szybą.
Feliks Zolnerowich
Feliks Zolnerowich

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Re: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? EmptySob 14 Lut 2015, 16:24

Dziadek Valeri zawsze lubił zgryźliwie powtarzać, że Feliks nie potrafił utrzymać niewyparzonego języka za zębami. Połączenie tego z wrodzoną ciekawością oraz ekstrawertyzmem tworzyło wybuchową, trudną do powstrzymania mieszankę – nawet sam Rosjanin miewał siebie samego czasem dość. Tak jak w tej sytuacji: ciało podpowiadało mu, że pora na odpoczynek i drzemkę, a jęzor wyrwał się do przodu ignorując wszelkie wewnętrzne alarmy i zagadał do najbliższego dostępnego człowieka. Następnym razem pomyśli nad wycelowaniem jęzlepa w swoją nie tak skromną osobę. Teraz jednak...
Mężczyzna bez większego problemu zniósł badawcze spojrzenie błękitnych oczu nieznajomego nie widząc w nich ani grama potencjalnej agresji czy irytacji. No dobrze, czyli Zolnerowich nie zostanie zwyzywany za zakłócanie cudzego spokoju, choć taki był z tego uzysk. Ludzie potrafili reagować na zagadywanie w skrajnie różne sposoby – jak dotąd trofeum za najoryginalniejszą ripostę było w rękach pewnej uczennicy, która rzuciła w niego swoją ropuchą. Urocza osóbka, jak się później okazało z kilkoma głębokimi paranojami, ciemną szatę Feliksa uznała za płaszcz dementora. Większego komplementu jeszcze nie zdarzyło się mu dostać.
- Gratulacje – rzucił w pierwszym odruchu na wieść o rychłym ojcostwie współpasażera, choć sam zainteresowany nie wykazywał należytego poziomu zaangażowania w swoje własne słowa. Ba, brzmiałoby to mniej więcej tak, jakby odczytywał przypadkową stronę w książce telefonicznej, gdyby nie delikatne, drżące nuty. Czyżby kogoś strach obleciał? - To czemu nie siedzisz w szpitalu, tylko tutaj? - spytał z niewymuszonym zainteresowaniem, unosząc lekko brwi. - Jasne. A ty wyglądasz, jakby przydał ci się solidny buch – dodał jeszcze na pytanie o papierosa. Mrucząc cicho jakąś bliżej niezidentyfikowaną melodię, sięgnął do płaszcza, grzebiąc energicznie w jednej z wewnętrznych kieszeni. Nieduża, srebrna papierośnica ze starannie wygrawerowanym na wieczku herbem instytutu magii Durmstrang została wyciągnięta w stronę Cathalysta, a gdy wyjął z niej jeden z ręcznie zwijanych papierosów, również zapałki. W duchu dziękując losowi za tak drobne, miłe niespodzianki jak możliwość zapalenia w sytuacji potencjalnie niesprzyjającej, Rosjanin wsunął jeden z ruloników między wargi, przytrzymał jego koniec zębami i odpalił zapałkę na pasku siarki. Pierwszy wdech gryzącego dymu przywitał z ulgą. Rozpierając się wygodnie na swoim siedzisku, Feliks zerknął kątem oka na towarzysza podróży.
Cathalyst Rifflesione
Cathalyst Rifflesione

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Re: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? EmptySob 14 Lut 2015, 17:33

W sumie nie wiedział czemu sam zaczął otwierać się przed nieznajomych. Chyba potrzebował rozmowy. Ten człowiek to pierwsza osoba z którą dzisiaj rozmawia. Nie licząc koleżanki Daigin, która po przez wiadomość poinformowała go, że żona właśnie jedzie do szpitala. Wyrażała chyba większą ekscytacje zaistniałą sytuacją, niż sam Cathalyst. Ten nawet nie wiedział co z nią się dzieje. Czy już dziecko jest na świecie? A może biedaczka wciąż się męczy? Wszystko poszło pomyślnie? A może zaszły komplikacje? Tyle pytań na które nie był nikt w stanie mu teraz odpowiedzieć. Mimo wszystko Rifflesione chciał wiedzieć co się dzieje z kobietą i malcem. To chyba najnormalniejsza rzecz na świecie.
-Dzięki.- Odparł po tym jak nieznajomy mu pogratulował, ale z małą werwą. Oczywiście, normalnym jest pogratulować świeżo upieczonemu ojcu narodziny dziecka. W przypadku dwudziestotrzyletniego mężczyzny było to niepotrzebne. On nie widział w tym powodu do cieszenia się. Traktował zaistniałą sytuacje w jego życiu bardziej jak wyrok, bądź przekleństwo. Dodatkowo strach nie sprzyjał nastrojowi.
-Ponieważ...- Zastanawiał się trochę nad odpowiedzią. Skłamać, że właśnie tam jedzie, choć nawet nie spojrzał gdzie jedzie pociąg, czy mówić prawdę? W sumie i tak zaczął gadać. Poza nimi nikogo nie było. Cholerne grzmoty zagłuszały myśli, które podpowiadały mu "Nie rób tego!". -...nie chcę tam być. Uciekam.- Jak tchórz. Dokończył w myślach. Sam nie pochwalał swoich działań. To był chyba jedyny moment w życiu, kiedy nie potrafił sobie poradzić z tym wszystkim. I zachowywał się jak głupi młodzieniec! -Ja... przeraża mnie to wszystko. Myśl o ojcostwie.- Powiedział, a w głosie rozbrzmiało zrezygnowanie.
Oh, fajka to coś czego mu potrzeba na nerwy. Prawdą jest to, że nikotyna pobudza, ale ludzki mózg myśli, że jest na odwrót. Ludzie sobie wmawiają co innego i mają złudne wrażenie. Zabawne jak psychika potrafi skołować człowieka.
-Nawet nie jednego.- Dodał i sięgnął z papierośnicy jegomościa jednego papierosa, którego końcówkę włożył do ust i za pomocą zapałek odpalił. Zaciągnął się mocno, po czym z ust wyleciał charakterystyczny dym. Jakoś poczuł się lepiej. -Chyba już wariuje.- Wspomniał wracając do poprzedniego tematu. Był przez cały dzień tak zdenerwowany, że nie wziął praktycznie niczego! Nawet na uspokojenie. Dziwne, że towarzysz nie wspomniał jeszcze o braku bagaży przyszłego ojca.
-Cathalyst Rifflesione.- Przedstawił się w końcu wyciągając do niego rękę, aby uścisnąć mu dłoń, co jest normalnym powitaniem. W sumie zaczęli w dziwny sposób. Ale nagle zdał sobie z czegoś sprawę. Na papierośnicy widział wygrawerowany herb bułgarskiej szkoły. -Dumstrang?- Spytał nagle. Jeśli facet go nie zrozumie to jest zwykłym mugolem. A jak skojarzy słowo... to ma przed sobą osobę z magicznymi zdolnościami. Ale raczej wzrok go nie mylił. Choć kto wie, mógł w inny sposób wejść w posiadanie papierośnicy.
-Dokąd jedziesz?- Szybko dodał, po czym zaciągnął się znów dymem. W końcu trzeba zagaić rozmowę. Nie będzie mu ciągle narzekał na swój los...
Feliks Zolnerowich
Feliks Zolnerowich

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Re: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? EmptyCzw 02 Kwi 2015, 23:44

Swojego przypadkowego towarzysza podróży Feliks zdecydowanie nie mógł przyrównać do małej, puchatej kulki tęczy. Mężczyzna wręcz emanował ciemnymi, ciężkimi falami mieszanki przygnębienia, strachu i niepewności. Przykro było na to patrzeć.
W ciepłych, brązowych oczach Rosjanina coś drgnęło na wieść o ucieczce oraz jej przyczynach – w pewien sposób mógł zrozumieć przyczynę obaw, ale nie zwalniały one z przyjęcia konsekwencji wkładania oprzyrządowania tam, gdzie istniało ryzyko zmajstrowania małego człowieka.
- Dużo obowiązków i jeszcze więcej radości albo zawodów. A na pewno czytałeś drobny druczek przy instrukcji obsługi kobiety – stwierdził, nie przytakując decyzji ani jej nie potępiając. Sam nigdy nie był ojcem, nawet nie zbliżył się do takiej roli, więc szczytem hipokryzji byłoby mówienie komuś co powinien, a czego nie w tej konkretnej sytuacji.
Dym z dwóch odpalonych papierosów uniósł się w postaci niewielkich chmurek i spirali, pogrążając obu mężczyzn w chwilowej ciszy przerywanej tylko miarowym stukotem maszyny pędzącej po torach. Feliks wyciągnął nogi przed siebie może w niezbyt kulturalnej pozycji, ale w końcu nie był na audiencji z królową angielską. Choć w pierwszym odruchu chciał schować papierośnicę z powrotem do wewnętrznej kieszeni płaszcza, zmienił zdanie, obracając ją teraz w palcach, by mieć czym zająć wolną dłoń. Poza tym, kto wie, być może nie skończy się na jednej odpalonej sztuce.
- Feliks Zolnerowich – przedstawił się w odpowiedzi na usłyszenie imienia i nazwiska przypadkowego towarzysza, po czym wychylił się, zdecydowanie i silnie uściskując mu dłoń. Większość osób nie spodziewała się takiej krzepy po człowieku jego niezbyt imponującej postury, ale tym gorzej dla nich. I... Cóż. Rosjanin sądził, że na tym ich krótka rozmowa się skończy, gdy nagle z ust Cathalysta padła nazwa Durmstrangu. Obracana w palcach papierośnica zatrzymała się w jednej pozycji, para ciemnych oczu nieco uważniej przyjrzała się twarzy mężczyzny.
- Jaki ten świat mały – stwierdził, kręcąc lekko głową z uśmiechem unoszącym wyraźnie kąt ust. - Nauczyciel – dodał odruchowo, utwierdzając w ten sposób kompana, że istotnie obaj mówili o tym samym i nie nastąpiła żadna pomyłka. - Ja wracam do pracy. Dłuższą drogą, bo z jakiegoś powodu uznałem, że mugolski środek transportu to świetna przygoda – przewrócił oczami, dokańczając papierosa i wygaszając niedopałek butem na podłodze przedziału. - A ty? Skoro w panice skreśliłeś kierunek szpital?
Być może wzmianka o szkole, za którą tęsknił jak człowiek na pustyni za wodą, wpłynęła na samopoczucie Zolnerowicha, ale w chwili trwającej krócej niż mgnienie oka postanowił sobie spróbować zmienić nastawienie Cathalysta. Ojcem nigdy nie był i prawdopodobnie nie będzie sądząc po tempie w jakim się do tego zabiera, ale porzucanie rodziny ze strachu przed pewnymi wyzwaniami wydawało się Feliksowi kolosalną głupotą.
Cathalyst Rifflesione
Cathalyst Rifflesione

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Re: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? EmptyPią 03 Kwi 2015, 14:00

/sorki za jakość-wczuwanie się na nowo :D

Cathalyst chciał od początku dziecko. Nie była to, ani wpadka, ani przymus rodziny. Teraz jednak, gdy nadszedł ten czas... po prostu wszystko się zmieniło! Tak nagle. Cholera!
-Oczywiście, lecz tej instrukcji nikt nie zrozumie.- Uśmiechnął się w żarcie. Nie miał nastroju na kawały, czy coś, ale trochę humoru jednak powinno pomóc. -Zgadza się. Bardzo dużo obowiązków. Utrata swobody.- Dodał co było szczerą prawdą. Trzeba mieć rękę do dzieci, masę cierpliwości i nerwów. Wątpił, czy podoła.
Zaciągnął się fajką, by po chwili z ust znów wydobyła się chmura dymu. W przedziale robiło się siwo, ale otworzenie okna to ryzyko, że deszcz zaraz ich zaleje. Przynajmniej Rifflesiona. W gruncie rzeczy palenie w pociągu jest zabronione, więc mina pracownika, który tu wejdzie będzie bezcenna.
-Miło mi, Feliksie. Rosjanin? Pierwszy raz spotykam przedstawiciela ZSRR.- Odparł opierając się o siedzenie, wciąż uważnie obserwując jegomościa. No tak, takie czasy. Wielka potęga na Wschodzie. Budząca strach innych państw. Jeśli chodzi o tamtejszych mieszkańców, to Feliks mijał się z wyobrażeniami Catha. Myślał, że to wąsate typki z surowym spojrzeniem i nie wiele lepszym charakterem. No, ale zawsze się można zdziwić.
Mężczyzna zareagował dość ciekawie na słowo "Drumstrang", co chyba zapewniało przyszłego śmierciożercę w swoich teoriach.
-Zgadza się. Uczęszczałem do Hogwartu, ale herb nie trudno rozpoznać.- Spalił do końca papierosa i lekko uchylając okno, wyrzucił peta na zewnątrz. -Profesor? Jakiego przedmiotu nauczasz?- Spytał zaciekawiony, by po chwili przypomnieć sobie w jakiej jest sytuacji i ponownie przeżywać dramaty.
-Tego nie wiem. Chyba tam, gdzie maszynista uzna, że już jest koniec drogi. Byle jak najdalej.- Powoli zdawał sobie sprawę, że nie jest przekonany co do swoich słów i wypowiada je bardziej jak jakąś formułkę, byle tylko nie zwątpić w to wszystko. Wiadomo jednak, że tak łatwo nie ma.
Feliks Zolnerowich
Feliks Zolnerowich

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Re: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? EmptyNie 19 Kwi 2015, 15:47

Utrata swobody - czy istniał na świecie człowiek, który nie bał się jej w najmniejszym nawet stopniu? Człowiek był z natury istotą ciekawską, zwykle wpychającą nos tam, gdzie nie powinien, istotą która potrzebowała posiadać wpływ na własny los, na to co zje na śniadanie, skręci w lewo czy w prawo na rozdrożu. Feliks zbliżał się do trzydziestki, ale z wiekiem potrzeba decyzyjności wcale nie malała, a wręcz przeciwnie – rosła, denerwowała bardziej niż powinna. Cathalyst wyglądał na młodszego o dobrych kilka lat, choć powierzchowność często myliła. Jeśli dopiero niedawno zaczął żyć na własnych rachunek, nic dziwnego że myśli o zobowiązaniach wpływały na niego tak silnie. Problem w tym, iż wieczna ucieczka nie prowadziła absolutnie do niczego konstruktywnego.
- Я родом из Сибири – rzucił, odsłaniając zęby w uśmiechu, który mógł przez moment przynosić skojarzenie z rekinem. - Nie jestem specjalnie zaskoczony, ciężko wyjechać z tego kraju – dodał, płynnie przechodząc z powrotem na angielski. Miękki, nieco szeleszczący rosyjski akcent zniknął niemal całkowicie.
Papieros, którym przez chwilę bardziej bawił się w ustach, niż faktycznie go spalał, zatrzymał się w miejscu podobnie jak dłoń Feliksa obracająca papierośnicę. Kiwnął krótko głową, wyraźnie rozluźniając spięte jeszcze nieco mięśnie ramion, gdy przypadkowy towarzysz podróży okazał się również należeć do społeczności czarodziejów. W dodatku tej części, która potrafiła spojrzeć poza niewielkie poletko ziemi potrzebne do usadzenia własnego tyłka i dowiedzieć się nieco więcej o świecie.
- Zaklęcia i uroki, bo staruszek od czarnej magii nie dał się wygryźć – odpowiedział z rozbrajającą szczerością, zdając się całkowicie ignorować fakt, że osobom, które nie uczyły się w Durmstrangu, czarna magia w lwiej części przypadków kojarzyła się po prostu źle. W bułgarskiej szkole w przeciwieństwie do Hogwartu, stanowiła ona jeden z normalnych przedmiotów i nikogo to nie dziwiło. Ot kolejny rodzaj magii, wszystko zależało od jego użytkowania. Rosjanin zaciągnął zasłonkę oddzielającą korytarz od przedziału, po czym jak gdyby nigdy nic wyciągnął z wewnętrznej kieszeni płaszcza wykrzywioną świerkową różdżkę. Obrócił jej koniec w swoją stronę, mamrocząc zaklęcie, które uwolniło nieduży strumień ciepłego powietrza, szybko suszący przemoczoną garderobę i szopę na głowie.
- Wiesz, tory gdzieś się skończą – zaczął, przekręcając głowę, by lepiej sięgnąć tego, co jeszcze pozostawało mokre. - I co, wsiądziesz do kolejnego pociągu? A potem następnego?
Sponsored content

Jak być ojcem? Empty
PisanieTemat: Re: Jak być ojcem?   Jak być ojcem? Empty

 

Jak być ojcem?

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-