Temat: Shall Never Surrender Wto 27 Sty 2015, 17:41
Opis wspomnienia
Kolejny dzień w domu Shepardów. Dantemu nie chce się żyć, ma ogromne kłopoty ze swoją pamięcią. Chłopak powoli się załamuje, chociaż próbuje to ukryć przed rodzicami. Anne pomaga mu w tym wszystkim się uporać. Oczywiście robi to na swój sposób. Wspomnienie zaczyna się tuż o poranku. Anne budzi Dantego w bardzo niekonwencjonalny sposób. Od razu przechodzi do konkretów, skacze po jego łóżku, gra na skrzypcach, na siłę wykrzywia mu usta w uśmiechu. Chłopak ma przestać być emosem i brać się do roboty. Raz, dwa, trzy! Ćwiczenia na zapamiętywanie!
Osoby: Anne & Dante Shepardowie
Czas: 1 lipca 1977
Miejsce: Dolina Godryka, Dom Shepardów
Gość
Temat: Re: Shall Never Surrender Sro 28 Sty 2015, 08:02
- I pamiętaj, Anne. Daj Dantemu wypocząć. Przeżył naprawdę dużo, nie powinnaś mu dodawać powodów do zmartwień. Myślę, że zaopatrzyłam spiżarnię na tyle dobrze, aby wystarczyło wam jedzenia aż do naszego powrotu. W razie czego Peszek wie co robić, w końcu zna was od maleńkiego. – Leah Shepard, matka Dantego wpatrywała się w dziewczynę podejrzliwym wzorkiem. Raczej nie podejrzewała tej dziewczyny o nic dobrego. Wakacje jednak były już z góry opłacone, a bliźniacy nie chcieli z nich rezygnować, nawet ze względu na przebytą chorobę Dantego. Trudno. W razie czego na miejscu była Anne oraz skrzat domowy Peszek. Dziadek Frank również zaoferował się z pomocą, miał czasami wpaść do młodzieży, aby zobaczyć jak sobie radzą. - Dam sobie radę, ciociu. Naprawdę. – Felixia, matka Anne, uśmiechnęła się do córki nad ranieniem Leah. Ona w nią wierzyła.
- Panienko Shepard, czas wstawać! – Anne obróciła się na drugi boczek i wydała z siebie dziwny dźwięk. Nie chciała poruszyć się z miejsca, wolała zostać w wygodnym i cieplutkim łóżeczku. Przytuliła się do podusi, spróbowała powrócić do snu. Co tam robiła? Była królową balu, towarzyszył jej nieziemsko przystojny chłopak, wszyscy jej zazdrościli… - Panienko Shepard, naprawdę czas wstawać, jeśli nie chce panienka zmarnować swojego dnia! – Znowu ten okropny piskliwy głos przerwał jej senne marzenia. Leniwie otworzyła jedno oko, a następnie drugie. Łypnęła na skrzata domowego, który stał tuż obok niej. Peszek wyglądał jak każdy skrzat domowy. Miał brzydką, różową skórę. Był prawie całkowicie pozbawiony włosów. Na sobie nosił stary, wyświechtany fartuszek, który chyba kiedyś miał falbanki, ale to chyba było dawno temu i nieprawda. Anne zawsze robiło mu się go żal, ale nie mogła nic zdziałać w tej kwestii. - No dobra. Wstaję – mruknęła niezadowolona. Podniosła się z łóżka, wyprostowała się. Rozejrzała się po pokoju, skrzat zdążył już wyjść. Podeszła do szafy. Przekrzywiła głowę, zastanawiając się co właściwie na siebie dzisiaj włożyć. Wybór padł na szarą spódnicę z dwoma kieszonkami z przodu. Kiedy ją ubrała, okazało się, że sięga jej tuż za kolano. Do tego ubrała czerwoną bluzeczkę z krótkim rękawem. Podreptała do łazienki. Włosy zaplotła w cienki warkoczyk. Jej włosy nigdy nie były imponującej grubości, zawsze musiała się mocno napracować nad swoją codzienną fryzurą. Dzisiaj się jej nie chciało, były wakacje. Umyła ząbki, twarz. Zeszła na dół, aby zjeść śniadanie. Peszek przygotował dla niej stos kanapek, których i tak wiedziała, że nie wciśnie. - Peszku, widziałeś gdzieś moje skrzypce? – zapytała, wpychając do buzi już całkowicie na siłę piątą z kolei kanapkę. Skrzat kiwnął głową. Pstryknął palcami i zniknął. Zaraz pojawił się obok Anne trzymając jej instrument oraz smyczek. Podał go dziewczynie. - Dziękuję. Dante już wstał czy nie? – Na jej twarzyczce pojawił się iście chochliczy uśmiech. Skrzat pokręcił przecząco głową. - Nie, jego miałem nie budzić. Takie wytyczne otrzymałem od pani Leah – wyjaśnił pokrótce. Gryfonka jakoś tym się nie przejęła. - Proszę przygotuj dla niego kakao oraz rogala z masłem. Ja już go obudzę. – W oczach Peszka było widać przerażenie, ale nic nie powiedział. Młoda zlazła z krzesełka. Podreptała na górę, tym razem jednak skręciła do pokoju Dantego. Kuzyn, którego traktowała jak brata, mieszkał naprzeciwko niej. Otworzyła drzwi do jego pokoju. Panowały tam całkowicie egipskie ciemności. Pokręciła głową. Przedarła się przez gąszcz książek porozwalanych po podłodze, stuknęła smyczkiem w okno, stało się znowu oknem, a nie ciemną płachtą, które nie przepuszczało promieni słonecznych. Anne przewróciła oczami, Dante nic sobie z tego nie zrobił. Usiadła więc na łóżku brata. Oparła skrzypce na ramieniu, przeciągnęła smyczkiem po strunach… I zaczęła grać.
Gość
Temat: Re: Shall Never Surrender Pią 30 Sty 2015, 13:08
Pokój Dantego był stosunkowo duży, bez problemu mogłyby żyć w nim dwie osoby albo nawet trzy i nikt nikomu by sobie nie zawadzał. Z zewnątrz pomieszczenie to nie wydawało się jednak być zbyt wielkie, a wszystko jak wiadomo – za sprawą magii. Dużą powierzchnię pokoju zajmowały półki z książkami. Shepard zgromadził ogromną kolekcję podręczników do eliksirów oraz obrony przed czarną magią. Miał też stertę magicznych komiksów o Super Czarodzieju HitHopku. Biurko, które stało przy oknie było zawalone różnymi pergaminami. Zresztą, na podłodze to samo! Syf, kiła i mogiła. Na miękkim, niebieskim dywanie leżało tysiąc książek. Dante poprzedniego wieczoru próbował przypomnieć sobie wszystkie lekcje zielarstwa. Z marnym jednak skutkiem. Teraz więc leżał w łóżku. Pościel gdzieś leżała zrolowana, a Dante pokazywał całemu światu czarne bokserki w złote znicze. Ruszające się złote znicze, chcielibyśmy nadmienić. Kiedy Anne stuknęła smyczkiem w okno, chłopak przewrócił się na drugi boczek. Nie chciał jeszcze wstawać, była to dla niego za wczesna pora. Niech ktokolwiek, kto to zrobił, się niech odwali. Miał nadzieję, że nie był to Peszek, który wykonywał rozkazy jego matki, tego mu jeszcze brakowało, aby kłócił się ze skrzatem domowym. Shepardówna zaczęła grać, a Shepard nałożył poduszkę na głowę. Teraz nie miał już żadnych wątpliwości o tym, kto to właściwie był. Tylko jedna osoba w rodzinie potrafiła grać na skrzypcach. W dodatku ta najbardziej wkurzająca. Już Dante miał nadzieję, ze przyzwyczai się do nawet ładnej i relaksującej melodii, kiedy utwór nabrał tempa. Pitu pitu brzęczało w głowie Sheparda. Mamrocząc z niezadowolenia, powoli wstał. Spojrzał na Anne bardzo zaspanym oraz nienawistnym wzorkiem. - Nienawidzę Cię Shepard. Kiedyś zabiorę Ci te skrzypce i wywalę. Obiecuję. – Może Gryfonka się nad nim zlituje, przestanie grać i wyjdzie z jego pokoju? Nie miał jednak takiej nadziei, za dobrze ją znał.
Gość
Temat: Re: Shall Never Surrender Nie 01 Lut 2015, 14:26
Anne nie znała litości. Kiedy już się na coś uparła, nie zamierzała przestawać. Zresztą ile można było spać? W głowie się jej nie mieściło, jak można było być takim leniem! Dokończyła utwór, nie zważając na protesty Dantego. Podskoczyła z jego posłania i zaczęła pląsać po jego pokoju niczym dorodna sarenka. Uważała, aby nie poślizgnąć się na żadnym pergaminie oraz książce. Kuzyn był wielkim bałaganiarzem, powinien coś z tym zrobić, bo przecież nie powinno tak być! Swój cel osiągnęła. Kiedy skończyła grę, ukłoniła się pięknie przed kuzynem i czekała na oklaski. Niech tylko spróbuje nie docenić jej talentu oraz starania się! W tym samym momencie do pokoju wbiegł Peszek z tacą z jedzeniem. Leżał na niej rogal z masłem oraz kubek z parującym jeszcze kakao. Dziewczyna obdarzyła skrzata jednym z piękniejszych uśmiechów, które trzymała w rękawie. Peszek położył jedzenie na biurku Dantego (pstryknął palcami, aby zrobić sobie miejsce) i jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. - Widzisz jak twoja siostra o Ciebie dba, mój drogi? – Uśmiechnęła się delikatnie. Gestem dłoni zaprosiła Dantego, aby zjadł śniadanie. – Nawet śniadanie zostało podane. Obudziłam Cię w ładny sposób, przecież ładną melodię grałam. Poprosiłam Peszka, aby przygotował dla Ciebie śniadanie. I wiesz co? Obiecuję Ci, że to będą niezapomniane wakacje! Zaplanowałam tyle rzeczy dla nas! Naprawdę! Dzisiaj chciałam Cię wyciągnąć nad jezioro! Podobno jakaś nowa rodzina się wprowadziła. Co prawda niemagiczna, ale co tam! Dziewczynka ma około piętnaście lat, nazywa się Remi! I wiesz co? Ta Remi ma cudowne loki! Musisz ją poznać! Tylko musisz ubrać swoje najładniejsze kąpielówki! – Klasnęła w dłonie.
Gość
Temat: Re: Shall Never Surrender Czw 05 Lut 2015, 15:19
Dante nie miał co liczyć na to, że kuzynka się od niego odczepi. Musiał wstać. Próbował zamknąć oczy, nałożyć poduszkę na głowę, ale to nie dawało żadnych efektów. Ziewnął przeraźliwie i usiadł na łóżku. W tym momencie Anne poderwała się z jego łóżka i zaczęła tańczyć. Krukon pokręcił głową. Wiedział, że dziewczyna jest postrzelona, tego nie dało się nie zauważyć. Mimo wszystko uśmiechnął się. Jej pozytywne nastawienie było zaraźliwe. Gdyby tylko nie przejmowałby się tym, co się mu stało, zapewne zaraz wstałby z łóżka i świrowałby razem z nią. Kiedy dziewczyna skończyła grać i ukłoniła się przed nim, nie mógł nie zaklaskać. Widząc jej minę, wykaraskał się wreszcie z łóżka, aby dostała „owacje na stojąco”. Czy teraz była zadowolona? Shepard miał nadzieję, że tak. Dopiero w momencie, kiedy Peszek pojawił się w pokoju panicza Dantego, właściciel zrozumiał, że stoi ubrany jedynie w czarne bokserki z złote znicze. Zrobił wielkie oczy i wrzasnął. Skrzat zdążył pozostawić śniadanie na biurku, a Dante zaczął biegać po całym pokoju, aby znaleźć czyste ubrania. Szybko narzucił na ramiona koszulę w niebieską kratę, a na tyłek ubrał krótkie spodnie w hawajskie kwiaty. Zestaw bardzo się ze sobą gryzł, ale miał to w nosie. Były wakacje, mógł nosić to, co tylko mu się żywnie podobało. - Anne, czy Ty jesteś normalna? – zapytał wpatrując się w drzwi, za którymi przed chwilą zniknął skrzat Peszek. Dante miał wrażenie, że ich mały stworek podsłuchuje, aby później zdać pełną relację jego matce. Może za ród byli odpowiedzialni Bliźniacy, ale prawdziwą królową domu była matka Dantego. Mamusia Anne była spokojną osobą i nigdy nie zabierała głosu w takich sprawach, miała to zwyczajnie w nosie. - Byłem w gaciach. A Ty tak… Łuuubudubu! Wpadasz mi do pokoju, zaczynasz grać i tańczyć. I jeszcze oczekujesz oklasków, wdzięczności i… - Przestał jednak się awanturować, kiedy zrozumiał dalsze jej słowa. Zrobił wielkie oczy. - Coś Ty powiedziała? Jaka znowu Remi? Jezioro? Mugole? Czy Ty już do końca zwariowałaś? Nigdzie nie idę! Mam duże zaległości, muszę się uczyć! – Machnął ręką, aby pokazać, że to koniec dyskusji. Nie zamierzał nigdzie latać po Dolinie Godryka. Jeszcze natrafiliby na Potterów i co wtedy? Dla Anne pewnie byłoby to spotkanie dnia, bo pewnie jak każda się podkochiwała w Jamesie… Ale to już inna para kaloszy. - Nie będę poznawał żadnej Remi. W Hogwarcie czeka na mnie Jenny Cordiel. Nie ma więc mowy, abym podrywał jakąś tam… Remi. Sama sobie ją poderwij jak chcesz. – Pokręcił głową. Usiadł na stołku przed biurkiem i zaczął jeść śniadanie.
Gość
Temat: Re: Shall Never Surrender Sob 07 Lut 2015, 19:40
Anne uśmiechnęła się szeroko, kiedy brat (tudzież kuzyn) wreszcie wstał i nawet ładnie zareagował na jej wstęp. Oklaski zawsze łechtały jej próżność. Nie grała przecież w eter, chciała byś zauważona. Uśmiech zakwitł na jej usteczkach i nie chciał zejść przez długi czas. Nawet, kiedy Dante zapytał ją czy jest normalna. Dziewczyna wcale nie obruszyła się na jego słowa, pokręciła śmiesznie główką. - Jakoś nie widziałam, aby Ci to przeszkadzało, w szczególności, że wybuchłeś dopiero wtedy, kiedy Peszek wyszedł z pokoju. – Dziewczyna również podejrzewała, że skrzat podsłuchuje ich rozmowę. Odwróciła się na pięcie i poplątała w stronę drzwi. Kiedy je otworzyła, zauważyła tylko dziwne migotanie w powietrzu. Roześmiała się radośnie. - Peszek nas podsłuchiwał – poinformowała wesoło i zamknęła drzwi. Nie miała pewności czy skrzat nadal tego nie robi. Nigdy nie pojmowała skrzacie magii, miała wrażenie, że była ona o wiele bardziej zaawansowana od tej, którą posługiwali się czarodzieje. Gdyby mogła się narodzić jeszcze raz, chciałaby być skrzatką… I mieć takie szczęście, aby trafić do Shepardów, bo w ich domku było miło i przyjemnie i wszyscy odnosili się do Peszka z należytą grzecznością! I w ogóle! - Dante… - Westchnęła ciężko. Położyła swoje skrzypce na jego łóżku, a sama usiadła na puchatym dywanie. Złączyła nogi. – Nie pisałeś do niej przez tak długi czas. Nie chciałeś nawet, abym napisała do niej, aby poinformować ją co się z Tobą stało. Nie uważasz, że… Powinieneś dać jej spokój? – Wiedziała, że chodzi po grząskim terenie, ale robiła to dla jego dobra. - Wykorzystaj swoją chorobę jako nową szansę na coś innego. Pozostaw poza sobą przeszłość. Nie wymagaj od Jenny, że przywita Cię z otwartymi ramionami… Chyba, że spróbujesz do niej napisać. Ale i tak wątpię. Im dłużej zwlekasz, tym bardziej pogarszasz sytuację. – Podniosła się z ziemi. Długo nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Podeszła do Dantego, objęła go za szyję. - Pójdziesz ze mną nad jezioro, nie chcę słyszeć odmowy. Nawet jeśli będę musiała wykrzywić Ci usta w uśmiechu. Pójdziesz ze mną i tyle, Dante. – Pocałowała go w policzek.
Gość
Temat: Re: Shall Never Surrender Sob 07 Lut 2015, 20:17
Dante prawie by się zakrztusił bułką, kiedy usłyszał słowa Anne. To nie było tak, że mu to nie pasowało. Po prostu wcześniej nie skontaktował, nie zrozumiał i nie połączył faktów! Przecież kuzynka bardzo dobrze o tym wiedziała, że myślenie przychodziło mu z wielkim trudem… Znaczy po chorobie! Zawsze był inteligentnym facetem, nawet bardziej niż wszyscy pozostali, więc trudno było go oskarżać o bycie idiotą. IQ miał ponadprzeciętne. - To nie tak… - mruknął. Popił kakałem. Nie lubił sprzeczać się z Anne, bo wiedział, że dziewczyna wyciągnie szereg argumentów przeciwko niemu. Był więc w tej sprawie całkowicie bezbronny. - To całkiem dla niego normalne. Nie wiem czemu się dziwisz. – Wzruszył ramionami, kiedy Gryfonka poinformowała go o tym, że skrzat ich podsłuchiwał. Bardzo często to robił. Kto jak kto, ale Peszek był najlepiej zorientowanym stworkiem w całej rodzinie Shepardów. Dante miał tylko nadzieję, że nie wykorzystywał tych informacji w niecnych celach, ale że i tak nigdy nie zdarzały mu się żadne przeboje, wątpił w nielojalność skrzata. - Ja… - Westchnął ciężko, kiedy ta zaczynała mówić o Jenny. Miała dużo racji, ale coś w Dante się gotowało. Nie chciał mieć innej dziewczyny. Kochał Krukonkę. Pragnął ją odzyskać jak tylko wróci do Hogwartu. Pokaże jej wszystko, wyjaśni! Zmrużył więc oczy. - Nie, Anne. Nie poddam się tak łatwo. I… Nie wnikaj dlaczego nie chcę do niej napisać i dlaczego poprosiłem Cię, abyś do niej nie pisała. Ja… ja to wszystko sobie sam poukładam. – Zjadł śniadanie. Wyjątkowo szybo mu to poszło. Być może dlatego, ponieważ chciał uniknąć jak najszybciej szkodliwego tematu jakim była panna Cordiel. - Nie chcę iść nad jezioro, Ann… - Ale siostra się uparła. Nie miał na nią żadnego wpływu… Zresztą nigdy nie miał. Nikt nie miał kontroli nad Shepardówną. Chowała się sama, robiła to, co chciała i co uważała za słuszne. Dante odwrócił głowę w stronę kuzynki i wymierzył jej małego pstryczka w nosek. - No dobra. Już idę szukać kąpielówek. Daj mi tylko spokój i weź mnie puść, co?
Gość
Temat: Re: Shall Never Surrender Wto 10 Lut 2015, 23:26
Anne wysłuchała wszystkich płaczów Dantego. Położyła dłonie na biodrach i wydęła swoje usta w dziwny dzióbek. Nie rozumiała jego postępowania, a nawet nie chciała wiedzieć, co kryje się pod jego durną łepetyną. Czasami za dużo informacji kosztowało za wiele nerwów i zagrażało zdrowiu psychicznemu. - Pamiętaj tylko tyle, że Cordiel nie będzie czekała na Ciebie wiecznie. Rozumiem, że jesteśmy rodziną poniekąd szlachecką, ale myślisz, że dla takiej dziewczyny jak ona ma to jakiekolwiek znaczenie? – Machnęła ręką, tak jakby chciała powiedzieć, aby Dante dał spokój. To wszystko nie trzymało się kupy. – Na Twoim miejscu napisałabym do niej. Próbowała się z nią spotkać. Zrobić cokolwiek. Jeśli ją kochasz, to dlaczego się o nią nie starasz? Powinieneś od razu ją poinformować o tym, co się stało. Gdybyś nie był taki uparty! Gdybym to ja była chłopcem! Gdybym tylko ja mogła przejąć kontrolę nad Tobą! – Zacisnęła dłonie w piąstki. Żadne słowa nie docierały do jej kuzyna. Był uparty niczym osioł. Wiedziała o tym od bardzo dawna, od małego. - Musisz iść nad jezioro, aby polepszył Ci się humor. – Uśmiechnęła się Anne, wykrzywiła chłopakowi usta w uśmiechu – wsunęła dwa palce pod koniuszki warg i uniosła je wyżej. Niech się nie ośmieli robić tej swojej miny cierpiętnicy! - Ubieraj gatki i już Cię widzę na dole! – Zmierzwiła mu włosy i wreszcie go puściła. Zakręciła się dookoła siebie, opuściła jego pokój, zabierając ze sobą skrzypce. Nad jezioro nie zamierzała zabierać swojego ukochanego instrumentu, ale miała inne pomysły na to, co powinna ze sobą zabrać!