Temat: To Ty umiesz latać na miotle? Nie 08 Lut 2015, 11:06
Opis wspomnienia
Pierwszy z wielu treningów czekających Svietlelele w nadchodzącym roku, zanim jeszcze dostała się do szeregów drużyny.
Osoby: Svetlana Azarova; Dwayne Morison
Czas: początek września
Miejsce: boisko do quiddicha
Dwayne Morison
Temat: Re: To Ty umiesz latać na miotle? Nie 08 Lut 2015, 11:22
- … Meriadok Walentine potrafił wykonać ten manewr, ale pierwsze próby okupił złamaniami. Ręki i zwichnął kostkę, wiec to nie takie proste – wytłumaczył z dziwnym spokojem podczas mozolnej drogi do przyszykowanego boiska. Pod pachą trzymał kufer mieszczący w sobie jednego tłuczka, kafla i pałkę przygotowane na specjalny trening – otrzymał go od rodziców Lancastera na swoje piętnaste urodziny. Zawierał najpotrzebniejsze przedmioty do indywidualnego treningu o jaki poprosiła go Svietlala i zamierzał pochwalić się własnymi umiejętnościami przed potencjalnie nowym kandydatem do drużyny. Z szerokim uśmiechem dzielił się również wiedzą na temat manewrów tworzonych w minionej dekadzie, unosząc dziwnie wysoko podbródek i spoglądając na dziewczynę niczym mentor na rządnego wiedzy uczniaka. Przewieszona przez ramię miotła wyglądała na zasłużoną z powodu licznych otarć i drobnych odprysków przede wszystkim na rączce, jednak Dwayne wybrał ją celowo jako jedną z lepszych mioteł poprzedniego sezonu. Wiele razy uniknął na niej tłuczka kierowanego ręką przeciwników, w ostatniej chwili niemalże. - Od dawna próbujesz go wykonać? – czysta ciekawość wylewała się z szeroko otwartych oczu Wielkiego Wodza, który nie miał zamiaru odpuścić dziewczynie odpowiedzi na trawiące go pytania. Rozmowa prowadzona od pokoju wspólnego toczyła się z niewielkimi przerwami na witanie z mijającymi ich uczniami, zaciekawionymi dlaczego tak wcześnie ktokolwiek wędruje z miotłą w rękawicach ze smoczej skóry – przygotowany na trening. Morison zatrzymał się przed wejściem na boisko, uważnie przesuwając spojrzeniem po zielonej murawie i wysokich słupach niknących w pierwszej warstwie chmur. Słońce bezlitośnie traktowało ich promieniami, jednak na nie chłopak zwracał najmniejszą uwagę. Nieobecnym wzrokiem prześlizgnął się po pustych trybunach, a w umyśle słyszał wrzawę czekających na rozpoczęcie meczu kibiców, gotowych skandować jego nazwisko po udanym rzucie kaflem w obręcz przeciwnika. Uwielbiał momenty takie jak te, kiedy na twarzy czuł pojawiające się rumieńce entuzjazmu i mrowienie palców chwilę przed tym, jak miał wsiąść na miotłę.
Gość
Temat: Re: To Ty umiesz latać na miotle? Nie 08 Lut 2015, 11:57
Idąca obok Dwayne’a dziewczyna wcale nie zamierzała wymigiwać się od odpowiedzi. Szła raźno, a trzonki ich mioteł stukały o siebie od czasu do czasu. Wprawdzie Azarova nie posiadała najnowszego modelu, ale przynajmniej nie musiała wypożyczać sprzętu ze szkoły. I tak długo na nią zbierała, odmawiając sobie przeróżnych przyjemności. Na szczęście żyła wśród Puchonów, a połowa z nich miała dziwny zwyczaj upychania znajomych przysmakami. Trochę to wykorzystywała. - Nooo... pamiętasz jak w tamtym roku złamałam rękę tuż przed SUMami i wszyscy się oburzali, że na pewno próbuję się wymigać od egzaminów? No to już wiesz – skrzywiła się nieco na samo wspomnienie, bo na kilka dni wszystkim wokół odpierdzieliło i w życiu nikt jej tylu wyrzutów nie robił – Ale głównie to ćwiczyłam w wakacje, w domu. Mam sąsiada, takiego emerytowanego magomedyka, więc jakoś to szło. Ogólnie wydaje mi się, że wszystko robię już dobrze, ale jednak nie działa. Dlatego koniecznie musisz rzucić okiem, bo przecież jak zaprezentuję to przed Panem Kapitanem i mi jeszcze wyjdzie, to będziemy równoprawnymi kumplami od kafla! Swieta lubiła nazywać Heńka po tytule. Zawsze czyniła to w bardzo pompatyczny sposób, szczególnie zaś wtedy, gdy trzeba było ratować sytuację. Miło było choć pozornie zrzucać odpowiedzialność i decyzyjność na cudzą głowę. Dotarli wreszcie na boisko, zachęcająco puste tego dnia. Podczas gdy Morison odpłynął w marzenia, ona skrzywiła nos i oceniła pozycję słońca. Stało dostatecznie wysoko, aby rzucanie do obu zestawu pętli było dość komfortowe. Zresztą, nie bez powodu przecież wybrali taką godzinę. - Zresztą, widziałam jak sam wykonałeś ten manewr na ostatnim meczu w poprzednim sezonie. Tobie długo zajęło jego opanowanie? Jeśli powiesz, że to naturalny talent i zrobiłeś to intuicyjnie, powieszę Cię na pętli za Twój własny krawat. – dodała szybko, mrużąc ciemne oczy. Odłożyła miotłę i wzięła się za najzwyklejszą w życiu rozgrzewkę. Sport jak sport, o urazy nietrudno, wszystkie mięśnie i stawy trzeba było przygotować. Tylko naiwni sądzili, że wystarczy siąść nieruchomo na miotle i czasami tylko machnąć którąś łapą.
Dwayne Morison
Temat: Re: To Ty umiesz latać na miotle? Pon 09 Lut 2015, 09:18
- Serio, to przez to?! – zdziwienie wylewające się ze słów Dwayne’a nie mogły równać się z uniesionymi brwiami przejawiającymi niedowierzanie przemieszane ze strachem. I tylko w brązowych oczach tańczyły rozbawione sytuacją iskierki, których nie zgasiłoby nawet spotkanie z Gilgameshem i jego dziką bandą syczących pupilek. Zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową na boki, zastanawiając się przelotnie jaką wymówkę wymyślała Puchonka przed przyjaciółmi czy znajomymi, nie chcąc zdradzić się ze swoimi wrześniowymi planami związanymi z drużyną. – Wiesz, możemy to zrobić w ten sposób, że poćwiczymy ten manewr wspólnie i Heniowi szczęka opadnie – poklepał koleżankę po fachu w plecy chwilę po tym, jak wyrwał się z zamyślenia i posłał rozbrajający uśmiech. Miłe łechtanie pojawiające się w klatce piersiowej przywróciło Morisona na ziemię, który nieprzyzwyczajony do prawienia mu komplementów odsunął grzecznie głowę w kierunku słońca. Łudził się, że promienie oślepią koleżankę na tyle, aby nie dostrzegła cienkiej siateczki czerwonych żyłek na kościach policzkowych Pióropusza. – Pół roku trenowałem z Henrym, więc obyło się bez częstych wizyt w Skrzydle. Wiesz, on jest cholernie dobry w tej całej magii leczniczej! – pośpiesznie próbował przenieść zainteresowanie tematem na najlepszego przyjaciela, ukradkiem sprawdzając czy Swieta dostrzegła jakąś zmianę w jego zachowaniu. Z ulgą przyjął pierwsze ćwiczenia rozgrzewki i wzdychając pod nosem ruszył kawałek dalej, odkładając ostrożnie zarówno skrzynię jak i miotłę. Dopiero wtedy podjął się zadania machania rękoma na wszystkie znane mu strony świata, korzystając z zasady regularności i milcząc przez chwilę, aby w myślach odliczać sekundy dzielące go do przejścia do nastepnego ćwiczenia. Skupiony na rozgrzewce wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w murawę.
Gość
Temat: Re: To Ty umiesz latać na miotle? Pon 09 Lut 2015, 23:21
Przyjrzała mu się uważnie i odnalazła to, czego oczekiwała – tych chochlików w oczach świadczących wyraźnie, że chłopaka wcale nie szokowało to tak bardzo, jak próbował właśnie pokazać. Na twarz wypłynął jej niewinny uśmieszek. Nie oczekiwała, że wiele osób zrozumie jej zabijanie się na miotle. Nawet Willy popukała się w czoło, gdy Azarova uparła się opanować manewr, który był w sumie przede wszystkim popisówą. Aktem pięknej akrobatyki miotlarskiej. W faktycznej grze prawie zawsze dało się zastąpić go innym ruchem. To prawie tak bardzo drażniło jej myśli. A także fakt, że trudność w opanowaniu manewru zwyczajnie wchodziła na ambicję, której Swietlana z reguły w sobie nie dostrzegała, w związku z tym teraz zbudziły się jej nieprzebrane, nieprzelatane ilości. I dlatego jak głupia ćwiczyła ten ruch, łamiąc się przynajmniej raz w tygodniu, nie wspominając już o zwyczajnych potłuczeniach i zwichnięciach. I choć nielicznym wtajemniczonym wmawiała, że to nic nie szkodzi, że już wyrobiła sobie dzięki temu nadludzką odporność na ból, to jednak tak pięknie nie było – do pewnych rzeczy nie da się tak łatwo przyzwyczaić. - Eh, Ty wiesz, ratujesz mi tym życie! Nie wiem co by powiedziała Pomfrey, jakbym co chwila kuśtykała do skrzydła, ale szlaban na miotłę z powodu samobójczych ćwiczeń na pewno byłaby mi w stanie załatwić – na samą myśl robiło jej się zimno, dlatego tak bardzo chciała zakończyć ćwiczenia przed początkiem roku – Nie przyjął jeszcze nikogo innego na ścigającego, nie? Znaczy, Henio. Jakbyś mógł go jakoś namówić by się wstrzymał dopóki nie zobaczy jak teraz latam, to sama nie wiem jak Ci się zdołam odwdzięczyć. Ale Blada Twarz by miała o taaaaaki dług! – zaśmiała się, rozkładając ręce na całą szerokość ramion. Sam fakt, że będzie mogła ćwiczyć z Dwaynem, bardzo podnosił jej morale. I humor. Ale ponieważ nie chciała tego tak otwarcie pokazywać, paplała i paplała. Trzeba też przyznać, że bardzo chciała zobaczyć Henia zbierającego szczękę z murawy. Naprawdę. - Poważnie taki dobry? Ciekawe czy wyćwiczył się właśnie na kolegach z drużyny... – z namysłem ściągnęła frotkę z nadgarstka i spięła włosy w ciasny kok na czubku głowy, coby żadne kłaki nie łaskotały jej w twarz podczas lotu – I no, to w sumie od czego zaczniemy? Chyba najlepiej, jak Ci pokażę co jestem w stanie wykonać. Tylko na razie tak na sucho, żeby nie połamać się zanim w ogóle zaczniemy ćwiczyć – dodała szybko, nonszalancko i bardzo powoli unosząc się z miotłą w górę. Dopiero na wysokości kilku stóp zasiadła na niej wygodniej i wypuściła głośno powietrze z płuc.