IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Każdemu czasem trzeba pomóc

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Harry Milton
Harry Milton

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptyPią 05 Gru 2014, 22:32

Opis wspomnienia

Harry zamiast unieszkodliwić wilkołaka, na swojej drodze spotkał inferiusa. Nauczony doświadczeniem, powiadomił Ministerstwo z prośbą o przysłanie aurora, który sprawdziłby odnaleziony ślad. Sprawa pojmania czarnoksiężnika nie należała do jego obowiązków. Do małego miasteczka przybył pan Hall, a każdy z nich zajął się swoim zadaniem. A potem... trochę zbyt dużo wypili.
Osoby:
Alex Hall i Harry Milton
Czas:
maj '77
Miejsce:
małe miasteczko Bibury w Anglii
Harry Milton
Harry Milton

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptyPią 05 Gru 2014, 23:10

Właścicielka karczmy „Pod złamanym mieczem” dwukrotnie zaproponowała Harry’emu ciepły posiłek na zbliżający się wieczór, nieświadoma zadania, jakie przyszło mężczyźnie wypełnić. Był to skromny biznes, uginający się przed rozwijającym biznesem hotelu „Łabędź”, cieszącym zainteresowaniem turystów szczególnie spoza granic Anglii. Pasowała tutaj niezwykła gościnność, a Harry uległ urokowi miejsca i rozmawiał na przeróżne tematy z innymi pensjonariuszami.
Obecnie siedział, postukując palcami o blat, z nieobecnym wzrokiem utkwionym w kominek. Wyczekiwał zielonej poświaty, która zwiastowała rychłe wykorzystanie sieci Fiuu, a co za tym idzie – w porę przygotować się na przybicie aurora. Równie zielonego pojęcia nie miał, czy przyślą kogoś znajomego i tylko trochę go interesowało. Zazwyczaj nie przywiązywał do tego wagi, ale teraz w jego głowie pojawiła się miła (czysto hipotetyczna) myśl, aby dowiedzieć się czegoś więcej o ludziach, z jakimi często mu przyszło współpracować.
Harry posiadał kilka specyficznych trików nerwowych, a do nich zaliczyć można podciąganie nosem lub chrząkanie. Szczególnie to pierwsze górowało dzisiaj, chociaż wciąż stukał palcami o stolik i zdradzał wewnętrzny niepokój.
Ubrany był w luźną bluzę, z napisem „Jerohee!” i granatowym znaczkiem błyskawicy, oraz zwykłe bojówki. Pomimo dwudniowej szczeciny na chudej twarzy i rozwichrzonych włosów, niczym nie przypominał Egzekutora przygotowanego do zabicia niebezpiecznego stworzenia. Trzeba było nadmienić, że gotowy był podnieść się z pierwszym błyskiem kominka.
Siedział sam w skromnym pomieszczeniu, z zaledwie kilkoma równie skromnymi meblami. Dzień chylił się ku końcowi, więc Harry liczył na zwiększenie jego mobilności przy walce.
Alex Hall
Alex Hall

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptySob 06 Gru 2014, 01:20

Zadania w terenie zawsze, bez najmniejszego wyjątku wprawiały Alexa w dobry nastrój. Zdecydowanie wolał uganiać się za czarnoksiężnikami po lasach i jaskiniach, wystawiony na potencjalne obrażenia, niż siedzieć za biurkiem i słuchać regularnego skrzypienia pióra, gdy trzymająca je dłoń sunęła po pergaminie, sporządzając raporty. Praca biurowa z roku na rok odkąd ukończył szkolenie, stawała się coraz częstsza i bardziej nużąca. Przytłaczająca, gdyby chcieć pominąć dłuższe tłumaczenia i inne ciekawe epitety przechodząc do sedna sprawy. Trzyletnie szkolenia dla aurorów przygotowywały do działania oraz myślenia w sytuacjach ekstremalnych, uczyły biegłości magicznej znacznie przewyższającej zdolności przeciętnego czarodzieja, czyniły z niewielu wybranych jednostkę specjalną. Sadzanie tych ludzi, by odwalali papierkową robotę miało mniej więcej tyle sensu, co kazać rybie wspinać się na drzewo, gdy wyraźnie posiadała inne uzdolnienia oraz możliwości.
Przypisanie do pomocy egzekutorowi niebezpiecznych stworzeń potraktował jak mannę z nieba i wyzwolenie z okowów biurokracji. Samo przygotowanie, by wejść do kominka i polecieć prosto do niewielkiego Bibury, o którym słyszał pierwszy raz w życiu, nie zajęło wiele czasu. Fiolki z nietłukącego szkła, w jakich trzymał potencjalnie najpotrzebniejsze eliksiry oraz fragment bezoaru zawsze znajdowały się w kieszonkach po wewnętrznej stronie wytartej, skórzanej kurtki, nieodłącznej części garderoby aurora, niezależnie od pogody. Poza różdżką cóż więcej mogło mu być potrzebne? Wychodząc z mieszkania otoczonego siecią zaklęć ochronnych, w którym od kilku lat mieszkał spokojnie z Williamem, zawsze ubierał się tak, jakby miało się stać coś wymagającego interwencji – zobaczenie Alexa w czymś innym niż para jeansów, wygodna koszulka i buty na grubej podeszwie graniczyło z cudem małego kalibru. Na pewno było to jednym z powodów, dla których nie ociągając się i niepotrzebnie nie przedłużając oczekiwania pana Miltona, zostawił przyjacielowi notatkę, że dostał wezwanie, po czym udał się do jednego z kominków podłączonych do sieci Fiuu. Zdecydowanie preferował teleportację, ale nie znał okolicy, do której miał się udać – kominkiem przynajmniej trafi dokładnie tam, gdzie powinien się znaleźć.
Podróż nie przyniosła żadnych niespodzianek. W krótkim wybuchu zielonych płomieni auror zgodnie z planem przeniósł się do niewielkiej karczmy w Bibury. Tylko strzepnięcie popiołu z włosów stanowiło pewną niedogodność. Dostrzeżenie sylwetki egzekutora okazało się nie być absolutnie żadnym problemem w tym opuszczonym przez bogów i ludzi miejscu.
- Dobry wieczór, panie Milton – rzucił na powitanie z tą samą werwą i wrodzonym urokiem osobistym co zawsze. Ba, uśmiechnął się nawet, wyciągając rękę ku rudemu mężczyźnie.
Harry Milton
Harry Milton

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptySob 06 Gru 2014, 09:58

Podejrzenia Harry'ego okazały się prawidłowe i nie musiał wyczekiwać na pojawienie się funkcjonariusza do zadań specjalnych. Właściwie siedział niespełna pięć minut, powtarzając w głowie zdobyte informacje. Podczas zgłoszenia o pomoc, nie kierował się wcale wiarą, ale dobrze znał zasady hierarchii w Ministerstwie oraz posiadał coś tak znakomitego jak zdrowy rozsądek. Stawienie czoła czarnoksiężnikowi to zupełnie inna kategoria zadania, co zwalczenie jego stworów. Zęby wampira i umiejętności wrodzone na nic by się zdały, jeśli miałoby dojść do konfrontacji. Brak możliwości używania czarów stanowił dla Harry'ego dyskomfort, z którym nie zawsze się krył. Zawsze, ale to zawsze dbał o to, by jak najmniej ludzi wiedziało o jego pochodzeniu, a tym samym braku magicznego przedmiotu w kieszeni kurtki.
Właściwie to zerwał się z wygodnego krzesła obitego miękkim materiałem na zadek, kiedy dojrzał pierwsze iskry w kominku, zwiastujące przybycie aurora. Ciężko byłoby użyć słowa "urzędnik", chociaż każda posada w Ministerstwie była określana w ten sposób przez zwykłych obywateli. Pośpiesznie wygladził kieszenie bluzy, której i tak niewiele by pomogło, by poprawić jej ogólną prezentację, głównie ze względu na plamy błota na rękawach i wytratym materiale na korpusie. Na szczęście miał trochę czasu, aby przemyć twarz i ręce, aby nie straszyć swoim wyglądem nowego towarzysza, że mają do czynienia z błotoryjem, a nie czarnoksiężnikiem i wezwanie było mało udanym psikusem.
- Witam, panie Hall. Został pan wyrwany od papierkowej pracy czy z odpoczynku w domu? - Przywitał się przyjaźnie, z uprzejmym uśmiechem i bez krztyny niezadowolenia, chociaż miał ku temu solidny powód, zadzierając brodę w górę. Dwadzieścia centymetrów różnicy robiło ogromne wrażenie, szczególnie mając na względzie potężną sylwetkę Alexa. Harry Milton był małym człowiekiem, przez wielu niedocenianym i chociaż wadziło mu to nawet teraz, jedynie brak blasku w oczach zdradzał niechęć do podjęcia współpracy. Odpowiednie zinterpretowanie spojrzenia jednemu zabrałoby godziny, drugiemu dwie minuty, dlatego mężczyzna skrócił kontakt wzrokowy, wskazując dłonią zamknięte szczelnie drzwi. - Przejdźmy jednak do sedna sprawy. Znalazłem w lesie ślady inferiusa, aktywnego w okręgu 20 kilometrów. Dla pana ważniejszą informacją będzie to, że porusza się łukiem po linii lasu i wykazuje przejawy kontaktu ze swoim stwórcą. Dwukrotnie odniosłem wrażenie, że cofa się w głąb lasu na wezwanie. - Streścił mężczyźnie ważniejsze podejrzenia, kłębiące się pod czaszką i liczył na zrozumienie. Czasami aurorzy odnosili się dumą w stosunku do wiedzy Harry'ego i zamiast podążać przygotowanym przez niego tropem, próbowali na własną rękę, od początku zdobywać wiedzę. Bo przecież co taki kat zwierzęcy może wiedzieć o czarnoksiężniku!
Zatrzymał się przy drzwiach, aby je otworzyć i w międzyczasie zerknąć przez ramię na twarz Alexa, mając nadzieję dojrzeć zastanowienie, nie pogardę. Sam entuzjazm w głosie aurora dał mu nadzieję na dobrą współpracę.
Alex Hall
Alex Hall

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptySob 06 Gru 2014, 15:48

Choć bardzo dobrze ukrywał to pod maską pozornej otwartości, Alex wolał stronić od ludzi, nie licząc jednego, malutkiego wyjątku w postaci Willa. Wykonywanie zadań w pojedynkę nigdy nie stanowiło problemu. Ba, sprawiało nawet, że czuł się dużo pewniej, nie mając w obowiązku oglądać się na przypisanego partnera. Chyba właśnie dlatego sprawa czarnoksiężnika i jego pupila tak bardzo przypadła mu do gustu – musieli się z Harrym rozdzielić, jeśli mieli skutecznie unieszkodliwić obie części piekielnego duetu.
Auror wsunął dłonie do kieszeni po krótkiej wymianie uprzejmości, odruchowo obrzucając spojrzeniem sylwetkę egzekutora. Zadziwiające, jak bardzo niepozornie wyglądał człowiek piastujący tak specyficzne stanowisko, które większość społeczeństwa zapewne obsadziłaby zwalistym jak góra facetem z zakazaną gębą i mięśniami rozrywającymi ubrania.
- Rendez-vous z raportami, nic bardzo ważnego. Można powiedzieć, że uratował mnie pan przed tragiczną śmiercią z rąk biurokracji – rzucił wciąż z uśmiechem obecnym w kącie ust. Poza budynkiem Ministerstwa wyrażał się z większą swobodą, robił ostrożny krok mający na celu skrócenie dystansu. Nawet jeśli nie był zagorzałym fanem przebywania z innymi ludźmi, starał się zachowywać tak, by żyć z nimi we względnej zgodzie.
Spojrzenie zielonych oczu powędrowało ku drzwiom wskazanym przez Miltona, by potem znów uparcie spocząć na jego twarzy, sygnalizując, że mężczyzna skupił na sobie całą uwagę aurora. Okrąg dwudziestu kilometrów był solidnym kawałem terenu, nie można było mieć co do tego żadnych wątpliwości i gdyby nie narzędzia w postaci zaklęć lokalizujących oraz wykrywających cudzą obecność w najbliższym otoczeniu, odnalezienie czarnoksiężnika odpowiadającego za pojawienie się inferiusa mogło się bardzo łatwo przerodzić w zabawę w kotka i myszkę.
- To zdecydowanie przyspieszy moją pracę – stwierdził z nutą wdzięczności przebrzmiewającą gdzieś w głosie, kiwając krótko głową, gdy Harry zakończył swój krótki wywód. Choć zwykle przyjmował informacje pochodzące od ludności cywilnej i innych urzędników z pewną dozą zdrowego sceptycyzmu, który nie pozwalał oczom zamykać się na inne możliwe rozwiązania, w kwestii tak specyficznego stworzenia ufał osądowi egzekutora.
- Potwierdzone ofiary, zniknięcia? Czy wiadomo cokolwiek o tym czarnoksiężniku? - spytał, w pierwszej kolejności chcąc ocenić, czy czarodziej rozkazujący inferiusowi mógł mieć przy sobie jakiś zakładników, może potencjalne ciała na kolejne nieumarłe sługi? Każdy, choćby najmniejszy okruch wiedzy mógł okazać się przeważający.
Harry Milton
Harry Milton

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptySob 06 Gru 2014, 16:40

Harry nie potrafił łatwo nawiązywać znajomości, a podejście do całkowicie obcej osoby i rozpoczęcie z nim rozmowy, było całkowitą abstrakcją. Przez całe życie kierował się dystansem do osób, na których mu zależało i dzięki temu zachowywał względną ostrożność. Nawet teraz, z kolegą z Ministerstwa, miał problem rozpoczęcia w pełni swobodnej konwersacji, a rzucone na samym początku pytanie miało rozluźnić wampira. Niestety, czuł się niezręcznie i głupio, nawet po usłyszeniu życzliwej odpowiedzi aurora. Odwracanie się przez ramię na niewiele by dało, z odległości kilku kroków dało się słyszeć rozbawione nutki w głosie Alexa, który nieświadomie ratował sytuację. Pierwsze wrażenie, jakie wywarł na nim auror mówiło, że jest on towarzyską osobą. Pozory mylą, prawda?
Egzekutor był bardzo przejęty pojawieniem się potężnego maga w okolicy, szczególnie że to on zgłosił sprawę do Ministerstwa! Ślady po morderstwie dorosłego mężczyzny z zespołem Downa nie dawały jednoznacznych tropów dla kata, ale wystarczyły na dokładne prześledzenie drogi podróży niebezpiecznego stwora. Harry zamierzał pokazać nie tylko miejsce ostatniego „żeru” inferiusa, ale przede wszystkim okolicę najczęściej uczęszczaną przez to nietypowe stworzenie. Brał pod uwagę dłuższą współpracę z czarodziejem, licząc na to samo co Alex – rozdzielenie, aby wypełnić każdy swoje zadanie.
Nie ukrywał zdziwienia, jakie czaiło się gdzieś na granicy podświadomości mężczyzny. – Ah, tak, tak. Znalazłem.. znaczy się, jedna z mieszanek wskazała mi jaskinię, z której wydobywają się dziwne dźwięki. Jęki, krzyki, zawodzenia. Początkowo obrałem to jako trop prowadzący do inferiusa, jednak jego spotkałem z drugiej strony lasu. Postanowiłem zostawić go, żeby ewentualnie doprowadził pana do czarnoksiężnika. Teraz jednak wydaje mi się, że to nieco głupi pomysł. – Skwitował kwaśno, już od trzech godzin plując sobie w brodę za własną głupotę i nie podjęcie profilaktycznych działań, aby nikt więcej nie ucierpiał. Miał wyraźnie mieszane uczucia względem własnego postępowania, przystępując z nogi na nogi tuż przy drzwiach. – Przynajmniej upewniłem się, że stwórca inferiusa wciąż żyje i ma się we względnym zdrowiu. Wdowiec mieszkający na obrzeżach zasugerował, że sprawa sprzed trzech lat ze zniknięciem jego córki są powiązane. To jednak pozostawiam panu, wskazać mogę zarówno jaskinię, jak i dom tego mężczyzny. Nie wypytywałem szczegółowo mieszkańców o czarnoksiężnika, ale o inferiusa. – Rozłożył bezradnie ręce, nadrabiając krzywym uśmiechem pokrzepienia. – Nie sądziłem wtedy, że to będzie istotne. – Postanowił przemilczeć kwestię wezwania aurora i czekania na jego interwencję, przekazując mu w pełni odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Harry nie był przyzwyczajony do mierzenia się przeciwko człowiekowi, pomimo wojennych doświadczeń i wolał sprawdzać informacje na temat niebezpiecznych stworzeń. Podczas jego dłuższej wypowiedzi, na przemian dało się wyczuć niepewność z dumą, równoważąc się na bezpiecznej płaszczyźnie rozsądku. Po jego minie można było od razu wywnioskować, że szuka w pamięci odpowiednich informacji, które mogłyby okazać się przydatne.
Przenosząc ciężar ciała na lewą nogę skrzyżował ręce na klatce piersiowej, zmniejszając optycznie swoją sylwetkę, i podrapał się po policzku w zamyśleniu. – Któryś z mieszkańców wspomniał o jakimś małomównym człowieku, mieszkającym przy ratuszu. Zwróciło uwagę jego zachowanie. Jeśli mnie pamięć nie myli, wychodzi w środku nocy… dwa lub trzy dni przed pełnią do lasu. Nie wiem jednak czy to ma jakiś związek z tą sprawą. – Zasugerował śmiało swoje podejrzenia, podnosząc spojrzenie na młodzieńca.
Alex Hall
Alex Hall

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptySob 06 Gru 2014, 23:25

Harry nie był pierwszą ani ostatnią osobą, którą udało się Alexowi oszukać z wypracowaną przez lata skutecznością, jakkolwiek smutno i nieco żałośnie mogło to nie zabrzmieć. Pytanie tylko, który z nich więcej tracił? Wrażliwy, sarkastyczny introwertyk chowający się pod maską swobody i otwartości, czy ten komu jej widok mógł przynieść pokrętny rodzaj spokoju?
Niewielu czarodziejów, nawet tych żywo zainteresowanych czarną magią i jej zakazanymi praktykami, odważało się na powołanie do życia inferiusa. Choć w tym konkretnym przypadku odpowiedniejsze byłoby zapewne określenie „nie-życie”. Sięgnięcie po ten rodzaj magii, przywiązanie do siebie zwłok gotowych wypełnić każdy rozkaz i życzenie swojego stworzyciela wydawało się Alexowi praktyką tak plugawą, że nawet ludzie, którzy podążyli zbyt daleko w ciemność, w jakimś stopniu obawiali się podjąć tę próbę. Aurorzy często stąpali przy niewyraźnej, rozmywającej się granicy światła i mroku i choć myśl ta nie była zbyt przyjemna ani relaksująca, patrzyli w otchłań tak często, że uczyli się rządzącej nią praw. Niestety, jeśli zbyt długo spoglądało się w otchłań, ona również w końcu zauważała i ciebie. Zdecydowanie lepiej było, jeśli społeczeństwo nie wiedziało o pewnych skazach ludzi tworzących oddział do zadań, które przerastały przeciętnego obywatela. Dla dobra wszystkich oraz własnego spokoju.
- Niekoniecznie – wtrącił, gdy Milton przyznał się do braku natychmiastowej likwidacji inferiusa. - Jak sam pan zauważył, może doprowadzić do źródła problemu. To duże ryzyko, ale tak długo, jak nikt nie wybierze się na nocną przechadzkę po lesie, będziemy jedynymi, którzy muszą uważać na swoje tyły.
Ciężko było nie zauważyć konfliktu i wzburzenia egzekutora objawiających się nerwowym przestąpywaniem z nogi na nogę oraz głęboką zmarszczką między brwiami, której pojawienia się chyba nie poczuł. Wcześniejsza wesołość Halla ustąpiła miejsca chłodniejszemu, stonowanemu profesjonalizmowi – nie odrzucał on jednak jak można by w pierwszej chwili sądzić, a w większości przypadków uspokajał i skupiał na problemie otaczające blondyna osoby.
- Będę zobowiązany, nic nie szkodzi sprawdzić potencjalne tropy – przytaknął na propozycję wskazania wspomnianej jaskini oraz domu, nie czując ani odrobiny żalu, że Harry nie potrafił powiedzieć mu nic więcej o samym czarnoksiężniku. Jego profesja nie zakładała przesadnego skupiania się na ludziach, a stworzeniach zupełnie od nich odmiennych. Przynajmniej nie zostawiał Alexa pośrodku wielkiego pola niczego, jak zdarzało się to robić innym urzędnikom – wielu zdawało się, że jeśli na miejscu pojawił się auror, to rozejrzy się, po czym pstryknie palcami i przedstawi stuprocentowo bezbłędną teorię wyjaśniającą kto zawinił, jakie miał motywy i gdzie się ukrywa. Niestety nie tak to działało.
Mężczyzna postąpił kilka kroków ku drzwiom, chcąc zaproponować, by zabrali się do pracy, nim całkiem zapadnie zmrok, ale słowa uwiązły mu gdzieś w gardle, gdy mózg wykonał szybkie połączenie faktów po ostatnim stwierdzeniu egzekutora. W spojrzeniu, które zbyt gwałtownie uciekło od oczu Miltona, było coś spłoszonego. Iskra strachu? Tak czy inaczej, całe wrażenie zniknęło wraz z krótkim mrugnięciem i tylko dłoń aurora bezwiednie powędrowała ku jego karkowi, opuszki palców zniknęły na moment pod ubraniem muskając brzeg pierwszego rzędu brzydkich, poszarpanych na brzegach blizn. Alex poruszył głową na boki, próbując zamaskować całą odruchową reakcję jako szybkie rozciągnięcie zastałych mięśni. Dziwne zachowanie, wychodzenie do lasu przed pełnią... Nawet zamieszkanie w małej mieścinie z dala od większych skupisk ludzi podsuwało mu tylko jedną, może zbyt szybką konkluzję. Wilkołaka.
- Mam nadzieję, że to nie wiąże się z naszym problemem – stwierdził tylko.
Harry Milton
Harry Milton

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptyNie 07 Gru 2014, 10:58

„Niekoniecznie?”
Spojrzał zaskoczony na mężczyznę, doszukując się przejawów kpiny i robienia z niego przysłowiowej trąby. Wiele osób uważało Harry’ego za nieprofesjonalnego człowieka, a jego profesję tylko i wyłącznie jako rzeźnika dla niebezpiecznych zwierząt. Bardzo rzadko spotykał się z ludźmi, którzy potrafili dopuścić do siebie dobre rady, szczególnie jeśli wypowiadał się ktoś, kto nie posiadał odpowiednich kompetencji.
Długie „hym” przebrzmiało w połowie wypowiedzi Alexa, a twarz Harry’ego pojaśniała, jak tylko uniósł koniuszki warg w drobnym uśmiechu. Czuł się doceniony przez aurora, chociaż nie zamierzał dziękować mu wprost, po kryjomu kontemplując własny rozsądek. Każdy lubił słuchać pochwał, nawet jeśli były one przykryte innymi słowami i znaczeniami. Harry nie był wyjątkiem i właśnie teraz, doszukał się uznania w wypowiedzi młodszego chłopaka. Przemilczał resztę, skupiając się na dalszej części opowieści.
Motywy podjęcia pracy jako egzekutor związane były z przeszłością Harry’ego, który miał liczne problemy z bezsennością i nie miał dobrego rozwiązania. Spróbował kilka metod, jednak wszystko sprowadzało się do pobudki w środku nocy i wspominaniem okresu walk z Niemcami. Obserwując ofiary napaści agresywnych zwierząt, czyścił swoje sumienie i wmawiał sobie, że człowiek człowiekowi nie zawsze wilkiem. Pokrętne rozumowanie doprowadziło go do tego miejsca, gdzie przekonany o rutynowym zadaniu, nie będzie się zmagał z kimś potężniejszym od siebie. Mając przy boku aurora, czuł się spokojniejszy, chociażby ze względu na zwiększony poziom bezpieczeństwa w miasteczku. Świadomość, że to właśnie on, Harry Milton, rozpoznał ślady prowadzące do groźnego człowieka, budowała jego ego. W ten sposób, nikt więcej nie zginie z ręki szaleńca, który porwał się z motyką na słońce i postanowił zabawić się w boga.
Z zaciśniętymi pięściami czekał na moment, w którym zabiorą się do pracy i przespacerują się po miasteczku, sprawdzając wszystkie tropy. Harry’emu było to na rękę, ponieważ praca bez słońca na nieboskłonie była dla niego przyjemniejsza, ze względu na brak poparzeń. Zdążył zrobić kilka kroków, wyraźnie chętny do podjęcia natychmiastowych działań, ale Alex zatrzymał się i wykonał serię drobnych gestów, które umknęłyby tylko ślepemu. Egzekutor odsunął spojrzenie w kierunku okna, wyrozumiale pozostawiając trochę czasu do ogarnięcia się i powrotu suchego profesjonalizmu na właściwe miejsce. Nie zasugerował pojawienie się wilkołaka w okolicy, ale zgłosił również tą informację do Ministerstwa z adnotacją, że sprawy nie są ze sobą powiązane. Najważniejszym zadaniem było złapanie czarnoksiężnika i inferiusa, którzy mogą zrobić rzeź z miasteczka w każdej chwili. Nieświadomi mieszkańcy szykowali się z pewnością do spania, podczas gdy dwójka mężczyzn postanowiła oczyścić teren.
- Raczej nie, podpytałem trochę ludzi, ale nie było żadnego ataku. Prócz tych, które należą do inferiusa. I czarodzieja. – Rzucił pokrzepiające spojrzenie w stronę Halla, podejmując przerwany marsz w stronę drzwi. Pokonanie własnych lęków było ciężkim zadaniem, szczególnie jeśli atakowały one z zaskoczenia. Harry był bardziej doświadczony od aurora, a ocenił to tylko przez pryzmat przeżytych lat, dość krzywdząco dla młodszego. W niebieskich oczach można dostrzec współczucie, którego sam nie potrafił wyjaśnić, nawet nie zdając sobie sprawy z jego istnienia. Było mu żal chłopaka, chociaż nie wiedział jak potoczyły się jego losy. Panika, jaka zatliła się w ciele Alexa wystarczyła, aby Harry połączył ze sobą fakty i poczuł nagły przypływ sympatii do tego drugiego, naznaczonego przez los.
- Proponuję najpierw udać się do jaskini. – Zaproponował z mocnym akcentem Norwega, ucinając końcówki wyrazów z przeciąganiem samogłoski. Bez pośpiechu wyszedł na drewniane schody, które zaskrzypiały pod wpływem nowego ciężaru. Milton odwrócił się przez ramię z niemrawym uśmiechem, starając się przywołać wesołość z początku spotkania i rozrzedzić atmosferę. Dlatego też, odważnie stanął bokiem w stronę Alexa i zaproponował: – Mów mi Harry – pokonując w ten sposób własne ograniczenie spowodowane izolacją od społeczeństwa. Podkreślił swoje słowa kolejnym uśmiechem, nieco większym i wyraźniejszym od poprzedniego. Schodząc ze schodów do części jadalnianej karczmy, jego twarz miała ślady wesołości i dumy.
Alex Hall
Alex Hall

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptyPon 08 Gru 2014, 19:18

Zmiana w powietrzu była doskonale wyczuwalna jak przeskakująca z rąk do rąk iskra, która śmiała się do każdego, kto choćby musnął ją opuszkami palców. Alex w pierwszej chwili nie był pewien, co ją wywołało, aż nie dojrzał delikatnego drgnięcia kącików ust Harry'ego. Oho, czyżby przypadkiem zaczął zdobywać sympatię nieprzystępnego egzekutora? Bo chyba nie powiedział nic, co można by uznać za zabawne? Tak czy inaczej, postanowił nie roztrząsać przyczyn stojących za gestem tak drobnym, że dla wielu wręcz niezauważalnym. Kiedy wszystko wracało do normy, zadania zostały wykonane, raporty złożone, a auror wracał do domu i w ciszy zajmował kąt kanapy tuż obok śpiącej w kłębku kotki, zbyt często rozkładał na czynniki pierwsze niektóre z ludzkich reakcji. Był to idealny sposób na stwarzanie sobie problemów, które nie istniały nigdzie poza jego głową. Alex w głębi ducha zawsze miał się za człowieka pełnego wad i drobnych skrzywień. Świetnym przykładem mógł być powstały za czasów dzieciństwa strach przed wszystkim co szczekało, warczało, machało ogonem i obnażało kły, tylko podsycony niefortunnym spotkaniem z wilkołakiem niecałe dwa lata temu. Czuł powoli nadchodzącą falę zawstydzenia za swoją niekontrolowaną reakcję, choć pan Milton uprzejmie nie zwrócił na nią uwagi. Musiał wypaść przed nim na niedoświadczonego, śmiesznego młodzika, którego byle co potrafi wyprowadzić z równowagi.
Auror odchrząknął krótko, próbując tym samym uciąć chwilę niezręcznej ciszy ze swojej strony. Dłoń błądząca gdzieś w okolicy karku została stanowczo opuszczona oraz ukryta w kieszeni skórzanej kurtki, a sam mężczyzna krótko i dosyć sztywno kiwnął głową, gdy egzekutor zaprzeczył jakimkolwiek atakom ze strony lykantropa. Alex w razie potrzeby załatwiłby również i tę sprawę, ale nietrudno było zgadnąć, że do tego konkretnego zadania wcale mu się nie paliło.
- Brzmi rozsądnie – przytaknął na pomysł udania się w pierwszej kolejności do jaskini. Poza nią zostawał do odwiedzenia dom człowieka z zaginioną córką i oczywiście sam las będący najprawdopodobniej bazą wypadową czarnoksiężnika. - Sądząc po pańskich opisach mógł coś tam uwiązać, żeby wykorzystać później. A jeśli nie... W najgorszym wypadku trafimy na bandę dzieciaków na nocnej schadzce i stracimy trochę wiary w przyszłość narodu – dodał, próbując z powrotem wstrzelić się w ten sam stan umysłu, z którym jeszcze niedawno przybył do Bibury.
Niespodziewana, w pewien sposób szokująca propozycja rudzielca, by używać jego imienia, na krótki moment wbiła aurora w podłogę, wywołując lekkie uniesienie brwi. Choć tylko mijał się z nim na korytarzach Ministerstwa, Alex nigdy nie słyszał, by ktokolwiek zwracał się do mężczyzny inaczej niż „pan Milton” lub „pan egzekutor” - nie wiedział, czym miałby sobie na to zasłużyć, ale chyba właśnie otrzymał ogromny przywilej. W kącikach zielonych oczu aurora pojawiła się delikatna siatka zmarszczek wywołanych uśmiechem.
- W porządku, Harry – powiedział z nieskrywaną, choć nieco nieśmiałą nutą sięgającego głęboko zadowolenia. - W takim razie ja też nie chcę słyszeć o żadnym „panu Hallu”, Alex w zupełności wystarczy.
I tak nigdy nie lubił tej całej tytulatury względem swojej osoby, czuł się wtedy starzej niż wskazywałaby metryka.
Harry Milton
Harry Milton

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptyPon 08 Gru 2014, 20:28

Rzadko kto potrafił ocenić wiek metrykalny Harry’ego, nieświadomy popełniania kluczowego błędu z odbieraniem go jako zwykłego, szarego czarodzieja. W Ministerstwie wciąż uchodził za człowieka posługującego się sprawnie różdżką i chociaż nikt nie weryfikował plotek, egzekutor miał solidne podstawy do niepokoju, gdyby przyszło mu się zmierzyć z kimś w pojedynku. Mało kto odważyłby się zarzucić mu czwartą dekadę na karku, a jeszcze mniej osób było w bliskich stosunkach z wampirem, aby usłyszeć prawdziwą datę jego urodzenia.
Przytrzymał się wylakierowanej, dębowej poręczy na parterze, aby zachować równowagę i spojrzeć przez ramię. Jego mina nie wyrażała niczego poza ponurym zamyśleniem, kiedy dotarł do niego prawdziwy sens słów Alexa pod tytułem „coś uwiązać”. Palce mężczyzny zbielały, a rysy twarzy stężały na myśl o brutalnych torturach dokonywanych na niewinnych ludziach. Była to tylko hipoteza, ale spaczony umysł podpowiadał nieprzyjemne obrazy. – Więc nie ma czasu do stracenia – odpowiedział z ostrą nutą, zaznaczając swoją antypatię do ludzi krzywdzących innych. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielki dysonans występował między jego poglądami a wykonywanym zawodem. Był w końcu egzekutorem, a zabijanie było niemalże jego codziennością.
Posłał grymas uśmiechu na wspomnienie o nastolatkach, czysto mechanicznie i bez pomyślunku, ponieważ wątpił w takie rozwinięcie sytuacji. Jeśli nie widziałby śladów aktywności czarnoksiężnika, nie wzywałby z Ministerstwa aurora. Dla niego sprawa była prosta, a nieudany żart Halla puścił w niepamięć.
Porównując Alexa do Harry’ego można było stwierdzić kilka kluczowych różnic, całkowicie deklasujących te pomniejsze podobieństwa. Wystarczyło tylko rzucić jednym okiem na wygląd egzekutora, aby przypisać go do klasy niższej w społeczeństwie. Takich jak Alex było dwóch Harry’ów, tyle w tym temacie. Niski wzrost przekonywał wszystkich dookoła o wysokim prawdopodobieństwu wielu kompleksów, co przekładało się na życiowe powodzenie pana Miltona – zarówno prywatne, jak i zawodowe. Jeśli tylko założył na głowę kapelusz lub kaptur, przykrywając tym samym ognistą fryzurę, niknął niemalże od razu w tłumie szarych, zwykłych obywateli.
Ulotna chwila zawiązania przyjaźni między mężczyznami uleciała w kierunku kominka, szczególnie kiedy Harry odciął się od rzeczywistości i zamiast wyciągnąć z Alexa nieco więcej, korzystając z jego otwartości, po prostu ruszył w kierunku drzwi. W połowie drogi zerknął nerwowo przez ramię, naciągając przy okazji kaptur na głowę i upewnił się, że auror za nim podąża. – Mam nadzieję, że znajdziesz tam tylko tego szaleńca – rzucił z naciskiem na ostatnie słowo, kiedy tylko Alex dołączył do niego. Unikał bezpośredniego kontaktu wzrokowego w obawie przed okazaniem nienawiści, która mogła zostać źle zrozumiana przez młodego funkcjonariusza. Harry był zaskoczony własną zmiennością nastrojów, jednak w grę wchodziła kwestia drobnych gestów, jakie w niezwykle mocny sposób potrafiły poruszyć delikatne struny duszy i zmienić ją w agresywną bestię. Wcisnął czym prędzej dłonie do kieszeni zamocowanych na wysokości brzucha, chroniąc świerzbiące dłonie nad wymierzeniem sprawiedliwości.
Alex Hall
Alex Hall

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc EmptySob 24 Sty 2015, 20:41

//mea culpa, opóźnienie brzydkie, nie bij :")

Mimo subtelnej nici porozumienia jaka pojawiła się między mężczyznami, waga sytuacji zmuszała do ucięcia niefrasobliwej wymiany uprzejmości. Każda chwila, którą spędzali we wnętrzu budynku mogła być potencjalnym momentem zbyt późno, by ocalić życie wieczornego spacerowicza nieświadomego ryzyka. Biorąc krótki wdech, Alex zdecydowanie odsunął na bok własne fobie i niepokojące przypuszczenia, zamykając je w jednym z ciemniejszych kątów swojego umysłu. Potrzebował jasności myśli, braku zawahania, skupienia na konkretnym celu. Gdy pracował, żadne sentymenty nie powinny mieć na niego wpływu – zamieniał emocjonalną, ludzką otoczkę na precyzyjny, niezawodny instrument o klarownie określonych priorytetach. Tutaj sprawa była aż obrzydliwie nieskomplikowana: odnaleźć i zneutralizować. Co mogło pójść nie tak?
Potencjalnie absolutnie wszystko.
Młody auror podążył za egzekutorem, czując na karku delikatne, ale wyjątkowo nieprzyjemne łaskotanie – aż do samych drzwi odprowadzały ich ciekawskie spojrzenia. Oceniające, wtykające nosy tam, gdzie nie powinny. Wwiercały się w tył głowy, sprawiały, że kręgosłup prostował się samoistnie, a instynkt „walcz lub uciekaj” zaczynał mobilizację wszystkich mięśni.
- Ja też mam taką nadzieję – odparł krótko, nieco sztywno na ułamek chwili zanim otworzyli drzwi i wyszli na zewnątrz. Majowe powietrze, choć wciąż niosło ze sobą resztki ciepła, było dziwnie ciężkie, jakby zbyt długo stało w miejscu nieporuszane nawet najdrobniejszym podmuchem wiatru. Światło z okien przybytku „Pod złamanym mieczem” rzucało na brukowaną ulicę ostre cienie dwójki mężczyzn, które szybko przemieściły się, a na przód wysunął się mniejszy z nich. Alex nie miał nic przeciwko byciu prowadzonym przez kogoś, jeśli wiedział, co robił, a z racji wcześniejszego przyjazdu Milton miał rozeznanie, gdzie znajdowały się najbardziej interesujące ich lokacje. Wyciągnął tylko różdżkę, kierując jej koniec najpierw na Harry'ego a potem na siebie – dźwięki kroków momentalnie umilkły, oddechy zdały się przestać być tak wyraźne w otaczającej ciszy. Kawałek magicznego drewna nie zniknął z powrotem w kieszeni aurora, a pozostał w jego ręku. To, że mieli tropy do sprawdzenia, nie zmieniało faktu, iż zagrożenie pozostałe na wolności mogło się równie dobrze przemieścić i zaskoczyć ich tuż za rogiem najbliższego budynku. Dla dobra przypadkowych cywilów Hall miał cichą nadzieję, że podobne sytuacje pozostaną tylko w sferze jego domysłów. Pomijając już niewygodny fakt ujawniającej się czasem niemal zwierzęcej brutalności, gdy przeciwnik był wyjątkowo uparty i niepomny faktu, czy wyjdzie cało z potyczki. Auror tylko raz miał świadka takiej nieprzyjemnej sytuacji i więcej nie chciałby tego powtarzać – ocalona kobieta zaniosła się szlochem iście histerycznym, gdy wreszcie zwrócił na nią wzrok, ocierając z twarzy krew, która bryznęła z tętnicy śmierciożercy. Wypadek przy pracy, ale czego właściwie spodziewało się społeczeństwo po ludziach chroniących ich od zła? By pojąć sposób myślenia potworów i z nimi walczyć, samemu trzeba było spoglądać w otchłań, z której wypełzały na powierzchnię. Dystans dzielący ich od jaskini pokonali szybkim, równym tempem. Niezatrzymani przez nikogo ani nic.
Sponsored content

Każdemu czasem trzeba pomóc Empty
PisanieTemat: Re: Każdemu czasem trzeba pomóc   Każdemu czasem trzeba pomóc Empty

 

Każdemu czasem trzeba pomóc

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Niechętna pomoc
» Dlaczego czasem warto odłożyć książkę na bok...
» Trzeba było nie pić...!
»  Kanapo, Ty jesteś jak zdrowie. Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto cię stracił...

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-