Heniek może się Ciebie trochę bać :D Powiedzmy w drugiej klasie Henry przypadkiem wylał na Willy eliksir, który cos tam jej zniszczył, ona na niego krzyknęła i od tamtej pory Henry trochę sie jej obawiał. Z latami to osłabło, ale dalej pozostała ta trauma. Wily może też szlajać się za nim i za Dwayne'm, gdy gdzieś wyskakują podbijać wszystkie światy.
Poza tym co proponujesz? W swoim życiu obarczano mnie wymyślaniem trylionów relacji i tak jakby kończą mi się pomysły :p

Ooo najs, pierwsze co mi do głowy przychodzi jeśli chodzi o zniszczenia eliksirowe to włosy, zwłaszcza, że jeśli Willy miała później przez nieokreślony czas wyglądać jak wypłosz, to na pewno nieźle zjechała Henryego, więc będzie miał uzasadnione podstawy do strachu! ;d Później, przez kilka miesięcy żywiła głęboką urazę i dawała mu to odczuć przy każdym spotkaniu, ale Willy nie umie przecież złościć się w nieskończoność.
Ogólnie to bym była za czymś pozytywnym, takie dokuczanie sobie trochę, ale w tym miłym i niegroźnym wymiarze i Willy jak najbardziej może się za Wami szlajać, zawracać głowę i trochę irytować, ale generalnie zrobiłabym z nich coś na kształt takich przekomarzających się kumpli. Będzie pasowało? 8)

Jak najbardziej pozytyw, ale to dokuczanie i ta trauma może dodać smaku relacji. Przekomarzanie mi się podoba, mogą rywalizować w szybkości wypijanego piwa kremowego, obgadywać skrzaty i Dumbledore'a.. wszystko, co się da.
Proponuję, żebyś dorwała marudowego Piotrusia Pana, Dwayne'a. On przepada za dziewojami- kumplami :D

Podoba mi się to, fajnie będzie!! a w fabule samo się jakoś ładnie potoczy. I dziena za radę, dorwać na pewno dorwę, prędzej czy później ;d

Ja coś chcę. Nie wiem co, nie wiem jak, nie wiem którędy, ale chcę, bo pierogi ruskie. Bory i lasy mi świadkiem, że teraz nie myślę, ale żywię nadzieję, że skoro świt do czegoś dojdziemy. :D

Evan w czyichś relacjach... klękajcie narody, trzeba to uwiecznić!
Ty zostaw tę niewinną puchonkę! Przez 3 lata nie przyszedłeś do moich relacji, a teraz coś chcesz od tej, niewinnej...:D

Evan, pytanie tylko, czy chcesz coś pozytywnego czy negatywnego, czy raczej ani tu ani tam, trochę tak, trochę nie; czyli kompletny miszmasz i relacja sama w sobie trudna do zdefiniowania? Określi mi tylko mniej więcej jej charakter, to dorzucę całą resztę. Jak dla mnie można pójść w każdą stronę, dlatego potrzebuję jakiegokolwiek drogowskazu ;>

A ty, Henry, co się tak uczepiłeś od razu tej rzekomej niewinności, co? :D

Przeczytaj Poradnik Marudera... ja bym mu nie ufał :D Jedną Puchonkę ma już na sumieniu. Bronię swoich:D

Liczyłem, że Willy wejdzie do Slytherinu i będą... nawet przyjaciółmi. = )
Ale Huff... Trochę szkoda takiej fajnej postaci, ale dobra. Ogarniemy coś pozytywnego? :D

Możemy się lubić wbrew wszystkim i wszystkiemu, ale zachowywać nasze uczucia względem siebie w tajemnicy przed innymi, to nawet całkiem zabawnie wyjdzie. Przy znajomych Christopher może zjeżdżać Willy równo, oczywiście z wzajemnością - taka teatralna wręcz wrogość, którą oboje pozorują i całe to udawanie wydaje im się zabawne, przekręt sam w sobie, stwarzanie "oczywistych" oznak nienawiści, której jednak między nimi nie ma, co więcej - jest koleżeństwo, może nawet zalążek przyjaźni, ale tylko jak ich nikt nie słyszy i nie widzi, bo przecież to nie uchodzi, żeby Ślizgon bratał się z Puchonką! ;d Takie coś odpowiada?

Good. Zgadzam się. :D Uzupełnie niedługo.

Hejże ho, bo ja nie zaglądam w relacje z reguły, ze mną trzeba wszystko przez pw albo na cb. A że wczoraj wypiłem, to aż w się tutaj odezwałem z tego wszystkiego. Ale Heniek, jak ty chcesz ze mną relacje, to trzeba mówić!

A ja Willy wcale nie chciałem krzywdzić. Tak od razu. ;> Zaraz mnie o złe intencje podejrzewają. Więc, panienko Webster, ja zdecydowanie coś pogmatwanego, bo to lubię, bo tak jest fajnie, a Rusier nie umie inaczej. Zwyczajny pozytyw raczej nie wchodzi w grę, no bo jednak Rosier to Rosier, z gówna bata nie ukręcisz.

Masz jakiś pomysł na Lidię? <: