Temat: Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek Nie 28 Gru 2014, 19:46
Opis wspomnienia
Spokojny dzień przepełniony nudą wywrócił się do góry nogami, wprawiając dwójkę pracowników w czystą wściekłość. Jednemu trudniej było zapanować nad gniewem... Co się stało i co z tego wyniknęło.
Osoby: Jared Wilson i Harry Milton
Czas: początek czerwca 1977
Miejsce: bufet w Ministerstwie Magii
Jared Wilson
Temat: Re: Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek Nie 28 Gru 2014, 20:34
Nawet gbur musiał zrobić sobie przerwę. W Ministerstwie siedział od wczoraj od godziny siódmej rano. Całą noc poświęcił na papierzyska i nie spieszyło mu się do domu. Po południu wpadnie tam, pokaże się, że żyje i ponownie wróci do Ministerstwa gnębić podwładnych. Póki co wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy Wilson dał chwilową przerwę. Kobiecy głos windy oznajmił, że znalazł się w bufecie. Odziany w czerń wyminął tłum wykłócających się pracowników, kupił Proroka Codziennego z rutyny niż z zaciekawienia i skierował się do miejsca, gdzie było jedzenie. Nic nie mogło równać się z kuchnią Kate czy skrzata, ale lepsze to niż nic. Sięgnął po tacę i napakował sobie smażonych kartofli, cztery pokaźne żeberka, sałatki kopiec i dwie puszki coli z reklamą Upiornych Wyjców. Większość stolików była zajęta, panował tu mały tłok, ale auror szybko odnalazł Miltona. Podszedł do niego tylko i wyłącznie dlatego,bo miał pewność, że towarzystwo to nie będzie go w żaden sposób dobijać. Można normalnie i spokojnie zjeść z normalną osobą. Bez pytania zajął miejsce naprzeciwko i rozstawił tacę z jedzeniem. - Się masz, Milton. - powitał rzucając na niego okiem i kładąc gazetę między nimi. Od razu zabrał się za konsumpcję świeżego dania, nie interesując się zbytnio otoczeniem. - Ile egzekucji w tym miesiącu? - zapytał wprost, bo to mogła być informacja na wagę ciekawości Jerry'ego. Dziedzina zawodowa Harry'ego była specyficzna i z pewnością ciekawsza. Wilson miał koszmarny humor, gorszy niż dotychczas. Znowu pokłócił się z Katherine, a to raczej ona z nim z jakichś tam urojonych powodów. Obudziła Setha swoim sykiem i zrzuciła na niego winę za wszystko, co przyszło jej na myśl. Niby to zlekceważył, ale wściekłość wciąż buzowała w jego żyłach. To skutecznie przekładało się na jego pracę. Młodzik, który zobowiązany był do składania mu szczegółowych raportów z pościgów i gonitw Śmierciożerców musiał zostać wyleczony zaklęciem medycznym po kolejnym raportowaniu o braku postępów, a raczej o pozwoleniu na ucieczkę Everettowi jeszcze dalej, bo za granicę. Jared omal go nie rozszarpał za strzępy. Już krążyły o tym plotki i jeszcze więcej nieprzychylnych spojrzeń atakowało aurora. Nie wyglądał na przejętego. Dźgnął paluchem Wyjca na puszce i ten chcąc nie chcąc musiał ją opuścić, zniknąć. Wilson wlał w siebie napój i pochłonął połowę porcji w ciągu paru sekund.
Harry Milton
Temat: Re: Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek Nie 28 Gru 2014, 23:23
Harry posłał niepewne spojrzenie przysiadającemu się mężczyźnie, powoli i z lekkim niedowierzaniem rozglądając się na boki. Zazwyczaj uważał się za niewidzialnego dla aurorów człowieka, więc powitanie jednego z nich uznał za mało wybredny żart. Zmarszczył nawet brwi z gotową ripostą odradzającą przysiadanie się, kiedy ciemnoskóry rozgościł się i rozpoczął posiłek. Bez żadnej krępacji rozpoczął powierzchownie błahą wymianę zdań, wprowadzając rudzielca w nielichą konsternację. - Póki co cztery… – wyrzucił z siebie z pełną podejrzliwością, której nie potrafił ukryć. Otrząśnięcie się z szoku zajęło mu dłuższą chwilę, wypełnioną w głównej mierze na utrzymywaniu pozorów. Sięgnął po zakupioną kanapkę, ale zamiast ugryźć ją porządnie, zaledwie skubnął zębami. Smakowała zdechłymi rybami, o czym zdążył zapomnieć w trakcie przybycia rozmówcy. Odłożył posiłek z powrotem na talerz, upijając łyk przyszykowanej kawy, która straciła już dawno pierwotne ciepło. Siłą rzeczy zerknął na tytułową stronę „Proroka Codziennego”, nie skupiając się na uszykowanym zdjęciu kolejnego zbiega. Właściwie nie zamierzał wysilać się na rozmowie z mężczyzną, przekonany że po zjedzeniu posiłku odejdzie w swoją stronę i zapomni o kimś takim jak Harry Milton. Choć sam fakt przywitania z użyciem nazwiska zainteresował rudzielca, nieprzyzwyczajonego do tak personalnego podejścia. Wielu uważało profesję egzekutora za gorszą, przyrównując ją do pracy grabarza lub śmieciarza. Nawet pomagał w utrzymaniu tego stereotypu, ubierając się schludnie przy użyciu starych spodni i wyświechtanej marynarki, które widziały lepsze dni. Spojrzał uważniej w lewą stronę, w mig pojmując bieg myślenia aurora. Przepełnienie w bufecie skomentował koślawym uśmiechem nieskierowanym do nikogo konkretnego i podciągnął nosem, odstawiając styropianowy kubek z powrotem na blat stolika. Nie potrafił przypomnieć sobie nazwiska tego, który siedział przed nim. Widywał niemalże codziennie tę twarz, ale teraz … jakoś… uciekało, ilekroć Milton próbował złapać to „W” za ogon.
Jared Wilson
Temat: Re: Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek Pon 29 Gru 2014, 10:27
Połowa dania zniknęła. W międzyczasie Wilson otworzył Proroka i rzucił okiem na pierwszą stronę. Zbieg. Czy choć raz pojawi się coś innego? Złapani i zamordowani śmierciożercy albo coś w tym stylu? Prorok zaczął go nudzić. Przekartkował stronicę ku niezadowolonemu zdjęciu zbiega, który poczuł się urażony, że się go tak ominęło. Zaczął przedzierać się przez inne fotografie, pchając się w ramę pani Pudifoot i machając rękoma, szczerząc czarne zęby. Wilson dalej się tym nie interesował. Wypił duszkiem colę, miażdżąc w dłoni puszkę. Rzucił okiem na Miltona nie kumając co widzi dziwnego w tym, że ktoś taki jak Wilson siada przy kimś takim jak egzekutor. Może to zaleta, ale Jerry miał w nosie powszechne opinie na temat pracowników i zawodów. Liczyło się praktyczne podejście i satysfakcja własna, a jeśli komuś nie podobało się,że wysoko postawiony auror siedzi przy zwykłym kacie, miał problem. Nazwiska w większości Jared znał. Wolał wiedzieć z kim ma do czynienia, stąd nawyk zapamiętywania godności napotkanych ludzi, szczególnie w Ministerstwie. Przebywał tutaj dwadzieścia lat, to też sprzyjało przynajmniej kojarzeniu nazwisk. Nie poświęcił więc wiele uwagi Harry'emu skoro ten nie kwapił się do rozmowy czy utrzymywania względnej konwersacji. Lunch przebiegłby spokojnie, gdyby nie jeden młodzik... Grubaśny człowieczek z działu Sieci Fiuu zaplątał sobie nogi. Potknął się o krzesło, o jakąś babunię z departamentu Niewłaściwego Użycia Czarów. Niósł w rękach tacę ze swoim jedzeniem i na swoje nieszczęście poleciał wprost na stolik Miltona i Wilsona. Auror zareagował w miarę szybko, dzięki czemu jego czarny strój nie ucierpiał tak bardzo. Młodzik zsunął wszystkie tace na podłogę, a te z hukiem tam wylądowały rozpryskując jedzenie wokół. Puszka coli poturlała się trzy stoliki dalej, sałatka chlusnęła, galaretka grubasa wybuchła wypuszczając z siebie powietrze niczym pęknięty balon, coś klejącego się zmoczyło Proroka Codziennego uśmiercając zdjęcie i gorliwego zbiega... innymi słowy powstała kraksa. Ktoś podniósł grubasa i namiętnie zaczął mu coś szeptać, wskazując Wilsona. Jerry miałby się wściec przez ten niefortunny wypadek? To przypadkowe nieszczęście psujące mu posiłek? Oczywiście, że tak. Mężczyzna zerknął na siebie. Tylko rękaw nasiąkł od jakiejś zupy jajecznej, no i czarne, lśniące buty ogólnie za wiele się złego nie stało. Grubas zaczął przepraszać i kajać się, ale i tak to go nie uchroniło. Łapsko Wilsona zmiażdżyło ramię młodzika. - Sprzątniesz ten syf. - oznajmił pozornie spokojnym głosem. Miał ochotę zmusić go do szorowania mu butów,ale uznał, że szefowi aurorów mogłoby się nie spodobać publiczne gnębienie szarych pracowników. Nie interesowało go, że wszyscy się na nich gapili jakby oczekiwali bójki. Grubas niemal nie ugiął się pod naciskiem. Najmocniej przepraszam, panie Wilson, już sprzątam, oczywiście, taki ze mnie niezdara... Mężczyzna wstał i przyglądał się zaklęciom nieszczęśnika. Ktoś mu po kryjomu pomógł i po chwili panował względny ład. Grubas po chwili jęknął, a babunia z departamentu Niewłaściwego Użycia Czarów nie trafiła do buzi puddigniem z wrażenia. Wilson wygiął prawe ramię do tyłu nieszczęśnikowi, ot wykazując, że jednak się wściekł. - Przeprosisz teraz głośno pana Miltona i przyniesiesz nam deser oraz colę. Inaczej będziesz musiał uczyć się czarować lewą ręką. - syknął i wypuścił go, odpychając od siebie. - Nie zapomnij Proroka. I schudnij. - warknął i jak gdyby nigdy nic usiadł z powrotem przy stoliczku. Jako, że był kiepski w zaklęciach gospodarczych, dopiero trzecie Chłoszczyść usunęło plamy z jego stroju i butów. Grubas się zaczął uwijać szybko jak na osobnika przy takiej tuszy. Czy Wilson był wściekły? Ależ absolutnie... Ponownie rzucił obojętne spojrzenie w stronę Miltona. - Cztery to dobra liczba. Jeszcze trochę, a licznik skoczy. Trupów Śmierciożerców. - mruknął jak gdyby nic się nie stało.
Harry Milton
Temat: Re: Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek Pon 29 Gru 2014, 15:14
W końcu zapanował względny spokój i obawy Miltona zniknęły w mgnieniu oka. Ciężko było mu zrozumieć motywy Jareda, który przysiadł się akurat do niego. Nie zaprzątał tym sobie głowy, stwierdzając że są ważniejsze problemy niż błahostki z bufetu. Przerwa na kawę miała się niedługo skończyć, szczególnie dla zmęczonego egzekutora. Po posiłku zamierzał udać się do ciemnej kawalerki i przespać resztę dnia ze względną regeneracją sił przed kolejnym zadaniem. Jeśli ktoś spytałby go, co stało się jako pierwsze – nie potrafiłby udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Zerwał się dopiero, gdy większość przygotowanej potrawy wylądowała na ramieniu i spłynęła znacząc brudny szlak przez cały korpus. Krzesło opadło z hukiem, przywołując jeszcze większą ilość gapiów. Kubek z kawa przewrócił się, wylewając ciecz w ekspresowym tempie na podłogę. Auror chwycił nieszczęśnika za ramię i zanim ktokolwiek zdążył zareagować, zaczął nim potrząsać niczym szmacianą kukiełką. - Spokojnie – próbował podnieść głos, jednak wyszło mu to marnie w porównaniu do groźnego basu Wilsona – to tylko posiłek. – W mgnieniu oka priorytet suchego ubrania przeszedł na drugie miejsce, ustępując strachom w stosunku do gwałtownego wybuchu ciemnoskórego. Wszystko działo się zbyt szybko, chociaż dla wielu sytuacja ta miała odpowiednie etapy. Dla tego, kto stworzył ten chaos – z pewnością czas zwolnił do niewyobrażalnych rozmiarów. Harry podskoczył zgrabnie w stronę aurora, nie czując jak pierogi zsuwają się z jego marynarki prosto do kieszeni spodni. Nie potrzebnie zmieniał miejsce, ponieważ zapanował względny ład i zaklęcia usuwały harmider. Przebywając z nieprzewidywalnym człowiekiem lepiej mieć się na baczności, dlatego przenosił wzrok z nieszczęsnego fajtłapę na aurora. Przygotowany był na interwencję, jeśli postawny agresor postanowi dać bolesną nauczkę za przypadkowy wybryk. W takich chwilach jak ta, Milton zastanawiał się czy ludzie nie mają ważniejszych problemów na głowie, skoro potrafią uczepić się jak rzep psiego ogona takiej błahostce. Rozluźnił mięśnie ramion, poprawiając gazetę i poprzewracane kubeczki, aby zająć czymś myśli. - Czy pan oszalał?! – podniósł głos, działając w pełni intuicyjnie, kiedy usłyszał cichy jęk niezdarnego młodzieńca. Oburzone spojrzenie wycelował prosto w twarz Jareda, próbując odszukać jego wzrok i wymusić na nim zmianę postawy. Czuł się zobowiązany do potrząśnięcia aurorem z racji różnicy wiekowej, ale nie potrafił wyrzucić reprymendy skierowanej do silniejszego od siebie. Zręcznym ruchem prześlizgnął się w stronę popychanego, łapiąc go w nieudolny sposób za ramiona. – Proponuję zjeść posiłek gdzie indziej… – wyszeptał podczas poprawiania krawędzi marynarki nieznajomego i poklepał go pocieszycielsko po ramieniu, posyłając życzliwy uśmiech. – Każdemu się zdarzy potknąć, niech pan uważa na przyszłość. Nie czekając na odpowiedź, ruszył z powrotem do stolika. Nawet nie zauważył, że ktoś wycelował w niego zaklęciem czyszczącym i mógł pochwalić się estetyczniejszą marynarką niż sprzed wypadku. Zamiast usiąść i podjąć dalszą rozmowę z aurorem, zatrzymał się przy krześle. Uporczywie wpatrywał się w pozostawiony posiłek, zaciskając palce na oparciu. Nim się odezwał, minęło kilka niewygodnych chwil. – Podejrzewam, że nie będę dobrym rozmówcą do posiłku. Odebrał mi pan resztki apetytu swoim zachowaniem. – Postawił na szczerość, wwiercając spojrzenie w Jareda dopiero pod koniec.
Jared Wilson
Temat: Re: Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek Pon 29 Gru 2014, 15:41
Nie zwrócił uwagi, że Harry coś do niego mówi. Zajęty był zabijaniem spojrzeniem grubasa, który niemal w podskokach uciekał z bufetu. Nikt poza tym do Wilsona się nie odezwał, nie upomniał go. Poza karcącymi spojrzeniami większość po chwili powróciła do swoich dań. - Mawiają, że jestem szaleńcem. - wzruszył ramionami burcząc coś pod nosem. Nie odebrał podniesionego głosu Miltona jako czegoś, co miałoby go przywołać do porządku. Po wielu latach Katherine nauczyła się trzymać go w ryzach, i po trzynastu rocznicach ich ślubu zaczęło się powoli wszystko sypać. Wilson stał się jeszcze bardziej nie do zniesienia, nawet dla samego siebie. Wściekły był zawsze, nie bawił się w uprzejmości i kulturę, mając jasno postawiony cel. Ostatni czas jednak poważnie zaważył na wytrzymywaniu w jego towarzystwie. Zapadła względna cisza, przywołał do siebie puszkę coli i wysuszył Proroka. Potknięcia się dało uniknąć w sposób prosty: uważanie pod nogi. Chyba, że brzuch przesłaniał stopy, to jest wyjaśnienie dlaczego grubas się zaplątał. Wilson nie przebierał w środkach i nie lubił, gdy ktoś przerywał mu czynności. Uniósł krzaczaste brwi, zwracając się do Miltona, jakby dopiero go zauważył. Z tego co mimochodem zaobserwował, ten tutaj był odludkiem a teraz zechciał prawić mu kazania i próbować wzbudzić w nim poczucie winy. Nieudolnie. Wiele osób przed nim próbowało to uczynić i chyba tylko córce się udawało, a i nie zawsze. - Droga wolna. Nie widzę na horyzoncie grubasów. - machnął ręką w powietrzu zakreślając wielkość pomieszczenia i powrócił spojrzeniem do gazety. Upił łyk coli i westchnął ociężale. Głowa go bolała i to nie przez kaca, a przez sterczenie w bezczynności. Świdrowanie wzrokiem nie oddało spodziewanego skutku. Wilson nadal był niewzruszony i przeszedł z tym incydentem do porządku dziennego.
Harry Milton
Temat: Re: Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek Pon 29 Gru 2014, 17:07
- Bardziej adekwatnym słowem jest nieokrzesanie – sprostował ostrym tonem na jednym wydechu, orzeźwiony gburstwem nieznajomego. Najłatwiej unikać takich typów, okrążając ich szerokim łukiem i iść w swoją stronę. Dlatego właśnie Harry postanowił nie szargać nerwów, kończąc tę nieudolną znajomość zanim jeszcze zdążył się porządnie rozwinąć. Nie rozumiejąc aluzji dotyczącej „grubasów” puścił oparcie krzesła i czym prędzej oddalił się, pozostawiając Jareda własnym myślom. Ludzi twardych i egoistycznych nie można nauczyć życia w społeczeństwie, wymuszając na nich próby kulturalnego zachowania. Milton wolał zaszyć się w szarej samotności, niż zmieniać świat.
[koniec wspomnienia]
Sponsored content
Temat: Re: Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek