Aeron również nie miał okazji poznać bliżej jakiejś przedstawicielki płci przeciwnej, no może nie licząc Chiary, ale to zupełnie inna historia. Pewnie było to spowodowane innymi priorytetami które Aeron sobie obrał, może innym wychowaniem, a może czym zupełnie innym. Nie planował też ostatnio zmieniać swoich ustaleń. W ogóle nie planował zawierać nowej znajomości. Cała ta sprawa z panną Whisper zrodziła się z niczego w dość dziwny sposób. Jeśli nawet myślał że była to tylko chwila ulotna, to niestety ale się mylił. Pewne wydarzenia gwałtownie wywróciły to wszystko do góry nogami. Dlatego też, gdy ujrzał ją dziś na ławce, zamiast odejść w swoją stronę, jak miał normalnie w zwyczaju, zatrzymał się i podszedł do niej. Niby zwykła rzecz. Owszem, zwykła dla zwykłej osoby. No właśnie, w tym tkwi cały szczegół, bo on nie był pierwszą lepszą z brzegu osobą.
Ciągle nie znał jej jednak na tyle, by mógł się w jakikolwiek sposób otworzyć. Zbyt wiele bowiem razy znajomości takie jak ta kończyły się równie szybko jak się zaczynały. I kończyły się zazwyczaj nie do końca miło. Toteż i po tej nie spodziewał się zbyt wiele, choć z każdą spędzoną chwilą z panną Whisper jego obawy topniały. Lekko bo lekko, ale topniały.
Poczuł jak Wanda go obejmuje. Coś sprawiło że z jej ust wydobył się cichy jęk. Arcio poczuł delikatne dreszcze na plecach, co wydało mu się niezmiernie dziwne. Ich usta zwarły się jeszcze mocniej, co przyniosło za sobą kolejną dozę zupełnie innego uczucia. Uczucia bliskości. Bezbronności. I czegoś jeszcze. Czegoś, czego Aeron jeszcze nie mógł rozpoznać. Nie wiedział co to mogło być. W następnej zaś chwili poczuł jej rękę na swojej szyi. A może to były dwie ręce? Sam już nie wiedział. Rozkoszował się tą chwilą jeszcze przez parę krótkich sekund, minut, nie ważne. W końcu odsunął głowę od głowy Wandzi, a ich usta odderwały się od siebie z charakterystycznym dźwiękiem. Zauważył że słońce przemieściło się już spory kawałek na niebie. To oznaczało dwie rzeczy. Że siedzieli tu już dość długi czas. I że jeżeli zaraz nie ruszy swojego tyłka, to może się pożegnać z pociągiem do Szkocji. A na to ostatnie nie mógł sobie w żadnym razie pozwolić. Westchnął, po czym spojrzał na pannę Whisper i powiedział:
-Naprawdę miło było znów Cię spotkać, jednakże czas jest mym wrogiem, i niestety ale już siedzi mi na ogonie, dlategoż muszę czym prędzej oddalić się z tego miejsca. Do zobaczenia, panno Whisper.- po czym wstał, skinął nieznacznie głową, i ruszył pospiesznym krokiem w stronę stacji, by jakimś cudem zdążyć na pociąg.
[Koniec Wspomnienia]