|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość
| Temat: Re: Brzeg Czw 12 Cze 2014, 22:54 | |
| Zastanawiało go to, zdecydowanie go to zastanawiało jak w tak krótkiej chwili, mogła obalić wszystko w co wierzył do tej pory. Niesamowite, że istniały bronie które były w stanie przebić się przez jego zbroję dystansu. Czuł się z tym trochę nieswojo - zupełnie jakby stał przed nią zupełnie nago. A co do nagości...panna Cassidy zdecydowanie chyba do tego dążyła, bo powoli zaczęła go rozbierać. Nie, nie, nie, to już chyba była troszeczkę przesada, co? Co jak co, ale o ile pocałunki przy takiej różnicy wieku były troszeczkę...niestosowne, to większe zbliżenia byłyby dopiero nieodpowiednie. Stanowczo postanowił odsunąć ją od siebie, jednakże został w fazie postanowienia. Może i zrobiłby to, gdyby nie fakt że jego ciało było przeciwko niemu. Po tak długim celibacie, takie zachowanie sprawiało że jego podniecenie było dość widoczne, a jak wiadomo gdy krew odpływa mężczyźnie z mózgu, to zdecydowanie ciężej jest mu podejmować decyzje a tym bardziej odmawiać. Westchnął, czego nawet sam nie usłyszał, ponieważ zarówno usta jak i język miał zajęte. Swoją drogą, odnosił dziwne wrażenie że trafił na kogoś nietypowego. Kimże ona była? Oczywiście nie dał rady jej powstrzymać i w głębi serca czuł, że nie chce tego zrobić a wręcz przeciwnie - że chce więcej, że chce ją i jej ciało, tylko dla siebie, niezależnie od miejsca i pogody. Przesunął jedną ze swoich dłoni znacznie niżej, kładąc ją na jej kolanie, po czym subtelnie zaczął posuwać nią po jej udzie wzwyż. Zatrzymał się dopiero pod jej spódniczką, dość wysoko i zaczął ją delikatnie głaskać po udzie. Drugą dłoń wsunął jej z tyłu pod koszulkę i zaczął gładzić ją po plecach, co jakiś czas wjeżdżając pod zapięcie stanika. To nie tak powinno być, a on powinien się powstrzymać i odejść, jednakże nie był w stanie. Tak bardzo nie był w stanie. Co ona z nim zrobiła? |
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Brzeg Czw 12 Cze 2014, 23:09 | |
| Ana nie była sobą. A może właśnie była? Zawsze zachowywała się przyzwoicie. Grzecznie wykonywała wszystkie polecenia, ubierała się według standardów. Nigdy wcześniej nie robiła...tego. Nigdy wcześniej nawet o tym nie myślała. Każde zbliżenie z jakimkolwiek mężczyzną kończyły się jedynie na pocałunkach i drobnych pieszczota, ale dalej? Dalej nikogo nie wpuściła. Nie chciała oddawać się pierwszemu lepszemu, który wpisze ją na listę zaliczonych panienek. Więc dlaczego do licha robiła TAKIE rzeczy z Leo? Nie czuła onieśmielenia. Czuła jedynie pragnienie, które tylko on mógł zaspokoić. Mimo deszczu, nie czuła zimna. Jego dotyk skutecznie rozgrzewał jej ciało do czerwoności. Wciąż trwali w niekończącym się pocałunku, jakby usta drugiej strony, były powietrzem. Byli tutaj sami. Nikt im nie mógł przeszkodzić. Jakaś ukryta cząstka dziewczyny szeptała jej do ucha, by dała się ponieść szaleństwu. I chciała to zrobić. Bardzo. Czuła jak działa na mężczyznę. Kąciki ust same unosiły się w górę, za każdym razem gdy czuła jak się o nią ocierał. Też jej pragnął. Właśnie jej! Gdy poczuła jego dotyk na swoim udzie, oderwała swoje usta, spoglądając na niego wygłodniałym wzrokiem. Sięgnęła do pierwszego guzika koszuli i odpięła go, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. To samo zrobiła z drugim i trzecim, aż w końcu cała była odpięta. Oblizała wargi, na których zatrzymały się krople deszczu. Czuła jak podniecenie rośnie w jej podbrzuszu. Było to niemal bolesne. Zsunęła z niego koszulę, która upadła na mokrą już marynarkę. Teraz mogła bez przeszkód oglądać jego ciało. Uniosła dłoń i delikatnie, opuszkami palców zaczęła badać fakturę jego skóry, zaczynając od szyi, przez pierś aż znów do brzucha. Miał idealne ciało. Objęła go za szyję i znów wpiła mu się w usta z pragnieniem jakiego nigdy dotąd nie czuła. |
| | | Gość
| Temat: Re: Brzeg Czw 12 Cze 2014, 23:43 | |
| Ostro pogrywała, co nie do końca było mu na rękę. Wolałby aby się zawstydziła i uciekła. To by go zdecydowanie powstrzymało, czy by tego chciał czy nie i mimo że jej pragnął, to doskonale wiedział że nie powinien. Jednakże decyzja z jego strony już dawno zapadła i zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma najmniejszych możliwości aby się powstrzymać dopóki nie dostanie wyraźnej odmowy. A nie dostawał jej, wręcz przeciwnie - dziewczyna tylko go zachęcała. Jak mógłby jej odmówić, skoro takie było jej życzenie? Wielkie, zimne krople deszczu spływały po jego skórze, ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Kiedy ponownie się do niego "przykleiła" przez chwilę odpowiadał jej z entuzjazmem, po czym lekko się odsunął. W końcu trzeba było być sprawiedliwym, prawda? Uchwycił jej bluzkę na krańcach i ściągnął ją z niej, odrzucając na swoje ubrania, po czym ponownie zaczął ją całować. To nie był jednak koniec. Jedną ręką ponownie zaczął głaskać ją po plecach, jednakże kiedy dojechał do zapięcia jej stanika, sprawnie go rozpiął i zdjął z niej, rzucając w ślad za resztą odrzuconych już ubrań. Przycisnął ją do siebie, czując dotyk jej piersi na swojej skórze. Wrażenie że robią coś niestosownego, odpływało w dal wraz z przypływem jego podniecenia, które Anastasia na pewno odczuwała na własnej skórze. Odważył się na dalszy krok. Położył dłoń ponownie na jej udzie i wsunął pod spódniczkę, tym razem jednak dotknął jej majtek, przesuwając wzdłuż. Nie potrafił już myśleć o niczym innym jak tylko o dziewczynie którą miał przy sobie. |
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Brzeg Czw 12 Cze 2014, 23:55 | |
| - Spoiler:
Gdyby bardziej nad sobą panowała, pewnie właśnie by tak zrobiła. Uciekła, znikając w deszczu, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Powinna tak zrobić. Zdawała sobie z tego sprawę, że to co z nim robiła, była niewłaściwe. Już sama ich obecność tutaj po zmroku była surowo zabroniona, a co dopiero takie rzeczy jakie się obecnie działy. Problem jednak nie leżał w tym, że Ana nie wiedziała, że to bylo złe. Z tego akurat zdawała sobie sprawę doskonale. Problem leżał w tym, że czynienie takiego zła, bardzo jej się podobało. I nie miała zamiaru przestawać. A przynajmniej jeszcze nie teraz. Nawet się nie zorientowała kiedy pozbył się jej bluzki, a po chwili i stanika. W pierwszym odruchu miała ochotę się odsunąć i zasłonić. Był bowiem pierwszym mężczyzną, który widział ją w takim stanie. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na jego twarz, by poczuła się pewniej. By poczuła się jak kobieta, której pragnie mężczyzna. Gdy ją do siebie przyciągnął, pozwoliła sobie by jej dłonie zawędrowały na jego pośladki. Przygryzając wargę, ścisnęła je, po czym delikatnie się zaśmiała. To było takie niepoprawne! Ale i on nie pozostawał bezczynny. Czując ponownie jego dłoń pod na udzie, wiedziała co zaraz zrobi. Dlatego się nie przestraszyła. Był taki delikatny, choć w jego spojrzeniu płonęła dzika namiętność. Gdy tylko ja tam dotknął, z jej ust wydobył się jęk przyjemności. Bez wahania sięgnęła dłonią do wypukłości jego spodni. Przez chwilę zastanawiała się jak to zrobić. W końcu po prostu położyła swoją łapkę na jego męskości, masując ją z początku nieśmiało, jednak z każdą kolejną sekundą coraz pewniej.
|
| | | Gość
| Temat: Re: Brzeg Pią 13 Cze 2014, 00:15 | |
| - Spoiler:
Teraz to dopiero się porobiło. A chciał tego uniknąć, bo doskonale wiedział że teraz jest w jej mocy. Nie czuł się z tym najlepiej, chociaż jego ciało mówiło co innego. Czy tego chciał czy nie, fizycznie jej potrzebował tak jak tylko mógł, więc to paskudne naruszenie zasad...zupełnie go nie bolało. Drgnął i urósł do granic możliwości gdy dziewczyna zaczęła go pieścić. Jako mężczyzna nie miał prawa pozostawiać takiego zachowania bez żadnego odzewu, dlatego też posunął się jeszcze dalej. Na tyle daleko że nie spodziewał się nigdy, że w tej szkole będzie wyczyniać takie rzeczy. Przejechał stanowczo dłonią po jej kroczu, po czym zatrzymał ją na gumce jej majtek i po prostu je z niej zdjął, odrzucając je. Skoro tak chciała się bawić, to nie zamierzał jej odmawiać, a bielizna nie będzie jej chwilowo potrzebna. Następnie przesunął trochę jej nogę na bok, aby mieć zdecydowanie lepszy dostęp i zaczął ją głaskać. Po chwili czując że jest równie wilgotna co deszcz który ich okrywał, posunął się jeszcze dalej i spokojnie i delikatnie wsunął w nią jednego palca. Ani przez chwilę nie przestawał jej namiętnie całować, czując jak każda komórka jego ciała pragnie ją wziąć, tu i teraz, jednakże robił co mógł aby się powstrzymać, chociaż trochę. Nie powstrzymało to jednak jego dłoni, którą z czasem coraz bardziej stanowczo zaczynał zadowalać dziewczynę.
|
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Brzeg Pią 13 Cze 2014, 00:43 | |
| - Spoiler:
Niby niewinne spotkanie przerodziło się jak w sytuację z pornola. Czy ktoś mógłby się tego spodziewać? Bo na pewno nie Ana, której emocje sięgały zenitu. Mężczyzna był doświadczony. Czuła to w każdym jego geście, każdej pieszczocie, którą ją obdarzał. Nigdy wcześnie nie zastanawiała się jak chce by wyglądał jej pierwszy raz. Dopiero teraz, będąc tak blisko, wiedziała, że chce by to się stało właśnie z doświadczonym kochankiem, który wie jak ją zaspokoić. Paro sekundowy stosunek zdecydowanie jej nie odpowiadał. Czując jak sztywnieje pod jej dotykiem, rozchyliła wargi, uśmiechając się sama do siebie. A jednak potrafiła. Kto by pomyślał, że okaże się to takie łatwe i przyjemne. Widzieć przyjemność malującą się na jego twarzy, kiedy powoli go zadowalała. Leo się z nią nie patyczkował. Od razu przeszedł do rzeczy. Poczuła jak jego dłoń staje się bardziej zaborcza, bardziej zachłanna. Wtedy prawie jak w magiczny sposób, zniknęła jej reszta bielizny. Została w samej spódniczce. O mało co się nie przewróciła kiedy rozstawiał jej nogi. Z jej ust wydobyło się parsknięcie, które po chwili przerodziło się w jęk rozkoszy. Czuła jego zwinne palce jak powoli acz skutecznie naruszają jej granice. Nie chciała pozostawać mu dłużna, dlatego rozpięła mu rozporek. Otworzyła szeroko oczy, widząc najintymniejszą część mężczyzny. Nigdy wcześniej nie dane jej było widzieć męskiego członka. Na całe szczęście (a może nieszczęście?) od zawsze była ciekawska. Położyła na nim swoją drżącą dłoń, badając fakturę z jakiej był zrobiony. Z zaskoczeniem stwierdziła, że skóra była miękka i delikatna, jednak to co się pod nią kryło, było znacznie sztywniejsze. Zacisnęła na nim palce, w tym samym momencie gdy zacisnęła wargi, by nie krzyknąć z odczuwanej przyjemności. Zaczęła poruszać dłonią w górę i w dół, dając mu spełnienie. Wiedziała, że to była granica. Że nie posunie się dalej. Ale on nie musiał o tym wiedzieć. Jeszcze nie.
|
| | | Gość
| Temat: Re: Brzeg Pią 13 Cze 2014, 14:02 | |
| - Spoiler:
Teraz już nie było szans, żeby jego myślenie wciąż było na właściwych torach. Nie było nawet szans, żeby jego myśli były na jakichkolwiek torach. Jak mógłby wciąż myśleć, w takiej sytuacji jak tak, która pozbawiała go jakiejkolwiek logiki? Kiedy rozpięła mu rozporek westchnął. Na to czekał już od dłuższego czasu, chociaż przecież by się do tego nie przyznał. Jego dłonie znacznie przyśpieszyły swoje ruchy, zaczął też wdzierać się głębiej w młodą Krukonkę. Do jednego palca dołożył drugi, aby sprawiać jej jeszcze większą przyjemność. Kto by pomyślał, że uczennica będzie w stanie go tak rozpalić. Gdzie one się tego uczyły? Nie mogą się powstrzymać, drugą dłonią wymierzył dziewczynie klapsa. W końcu skoro była tak niegrzeczną dziewczynką, to chyba powinna go dostać, prawda? Przez chwilę pozostawał w tym stanie rzeczy. Chociaż nie byłby w stanie określić czasu. Nie potrafił odczuwać jego upływu w żaden sposób. Czy to była chwila, minuta, godzina? Kto wie. Potem jednak zapragnął więcej, jednakże nie zamierzał tego zdobywać w sposób inwazyjny. Chociaż tyle logicznego myślenia mu zostało. Na chwilę się od niej oderwał i zbliżył usta do jej ucha, po czym szepnął: -Niech Twoje usta dokończą to, co zaczęły Twoje ręce Tymczasem jego palce w niej śmigały już jak oszalałe. Czuł że jego dłoń cała ocieka dziewczyną i sprawiało to że czuł się coraz mniej odporny. Jak on po tym spojrzy jej w oczy? Jak ona mu spojrzy? Czy już zawsze będą się na siebie rzucać, gdy tylko zostaną sami? Niezbadane ścieżki losu. Ciężkie życie.
|
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Brzeg Pią 13 Cze 2014, 17:57 | |
| - Spoiler:
Ana znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Była przecież dziewicą! Nie chciała jeszcze tracić tej cząstki siebie, choć z drugiej strony jej upór słabł z każdym kolejnym zagłębieniem się jego palców w niej. To co robiła z Leonardem nie było jeszcze tym, czego pragnęła. Ale wiedziała, że na więcej pozwolić sobie nie może. A przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie wstydziła się swoich czynów. W końcu to leżało w naturze człowieka, prawda? Wzajemne zaspokajanie potrzeb. Symbioza. Jego palce naprawdę wiedziały co robić, w odróżnieniu od jej dłoni, która lekko niezdarnie acz z wielkim zapałem przesuwała się w po jego przyrodzeniu. W momencie gdy dołożył kolejny palec, by stłumić krzyk, przygryzła wargi tak mocno, że aż poczuła smak krwi w ustach. Dopiero gdy dostała klapsa z jej ust wydobył się na wpół to jęk, a na wpół krzyk. Nie spodziewała się tego po nim! Przecież sprawiał wrażenie takiego ułożonego faceta. A tu proszę, życie bywało pełne niespodzianek. Musiał ją podtrzymywać, ponieważ nogi miała jak z waty. Swoją drogą zastanawiała się dlaczego nie położył jej na ziemi? To co, czuła gdy wdzierał się wewnątrz niej z brutalnością, było najwspanialszą rzeczą jaka ją spotkała. Przyjemność ogarniała jej ciało. Słysząc jego szept, zadrżała. Ale... co? Nie rozumiała o co mu chodziło. A raczej rozumiała, ale nie wiedziała jak to zrobić. - Ale... ja nie potrafię - odszepnęła, spoglądając na niego zamglonym wzrokiem.
|
| | | Gość
| Temat: Re: Brzeg Pią 13 Cze 2014, 18:32 | |
| - Spoiler:
Bardzo podobały mu się jej reakcje. Zdecydowanie tak wrażliwe kobiety na dotyk, były niesamowitym skarbem. Prawdopodobnie położył by ją, gdyby nie to że w tej pozycji wyglądała wyjątkowo ponętnie. Lubił to uczucie, gdy miał świadomość że ktoś ma nogi z waty i ledwo stoi. W pewien perwersyjny sposób, dawało mu to przewagę nad drugą osoba, która (pomimo że nigdy by się do tego nie przyznał otwarcie) była tym co naprawdę go podniecało. Uwielbiał być tym dominującym - z niewiadomego powodu to najbardziej i najmilej zapadło mu w pamięć, więc gdy komuś udało się do niego dotrzeć - wykorzystywał to. Zaskoczyło go z kolei gdy stwierdziła że nie potrafi zaspokoić go ustami. Czyżby źle ją osądził? Po takim entuzjazmie odniósł wrażenie że ma doczynienia z kimś wyjątkowo doświadczonym. Czyżby się pomylił? A może po prostu ten sposób zadowalania był staroświecki i w dobie dzisiejszych realiów już nikt z niego nie korzystał? Czyżby się zestarzał? Złapał z nią kontakt wzrokowy i wykonał kilka bardziej zdecydowanych pchnięć palcami, które były w tej chwili głęboko w niej. Patrzył jej głęboko w oczy gdy szepnął: -Aby to zrobić, musisz klęknąć. Zacząć samym językiem, następnie wsadzić go do ust i ssać. Dłoń wówczas możesz zatrzymać na jądrach i pieścić je, aby zwiększyć przyjemność.-szepnął, cały czas zadowalając ją i patrząc jej w oczy. Był ciekaw czy dziewczyna zechce to zrobić, a jednocześnie wolał aby odmówiła. Gdyby zaczęła spełniać jego zachcianki, wówczas ciężko by było mu o niej zapomnieć. A chyba ona traktowała to jako jednorazowe spotkanie, więc wolał się nie przyzwyczajać. Chociaż...kto wie.
|
| | | Aristos Lacroix
| Temat: Re: Brzeg Sob 14 Cze 2014, 10:57 | |
| - Sir Nicholasie, obiecałeś kiedyś, że opowiesz mi prawdziwą historię swojej śmierci! Nie daj się prosić głodnej wiedzy uczennicy, to takie okrutne. - Aristos uśmiechnęła się promiennie, splatając dłonie za plecami i spokojnym krokiem przemierzając błonia. Jej towarzyszem był nikt inny jak sir Nicholas, przez mniej okrzesanych uczniów zwany familiarnie Prawie Bezgłowym Nickiem. Gryfonka w żadnym wypadku nie pochwalała tego barbarzyńskiego zdrobnienia, zresztą, odnosiła wrażenie, że jej grzeczność i zachowywanie konwenansów sprawiają wiekowemu duchowi przyjemność. Te przechadzki nie były czymś nowym dla tej tak niezwykłej pary. Lacroix była niesamowicie łasa na wiedzę i informacje pochodzące ze sprawdzonych źródeł, ponad to nieprzeciętnie lubiła towarzystwo ducha, który wydawał się czerpać równie dużą przyjemność z jej własnej obecności. Kiedy rozstała się z Cu przy drzwiach do dormitorium jej serce trzepotało radośnie, a ciało rwało się spontanicznie do tańca. Postanowiła jednak, że niefrasobliwości na ten dzień trzeba położyć stanowczy koniec, dlatego przebrała się i wróciła na błonia, by pomyśleć w spokoju o wszystkim co ostatnio się działo. Traf chciał, że u wyjścia z zamku niemalże przebiegła przez sir Nicholasa, a potem, by go udobruchać, zaprosiła go na przechadzkę na brzeg jeziora. - To takie interesujące... I oczywiście tragiczne, ale sam rozumiesz! Musiałeś być kimś, skoro chcieli cię zlikwidować. - czarowała go dalej słodkimi słówkami, rozglądając się po okolicy. Słońce było coraz niżej, ale widoczność wciąż była świetna. Światło tańczyło na powierzchni jeziora, migotało przy kamieniach na brzegu i... - Merlinie...- jęknęła niespodziewanie, dostrzegając marynarkę, a na niej koszulę, zdecydowanie męską i kolejną, należącą do kobiety. Przez moment obawiała się, że udało jej się przyłapać ciotkę Chantal na czymś zdrożnym, w towarzystwie tego nowego... nauczyciela transmutacji? Na szczęście, czy też nieszczęście, szybko przekonała się, że tak nie jest. - Profesorze Heisenberg! - zawołała oburzonym tonem, robiąc to właściwie z czystej złośliwości. Nie przepadała za nim, ani za przedmiotem którego nauczał. |
| | | Sir Nicholas
| Temat: Re: Brzeg Sob 14 Cze 2014, 11:15 | |
| Nick splótł dłonie na brzuchu niczym sam Gruby Mnich i lewitował tuż nad ziemią, pobłyskując od promieni słonecznych, które przez niego przechodziły. Ciężko było go dostrzec z daleka, znikał w powietrzu, robił się niewidzialny. Szarość ustępowała bladości, ale to nie przeszkodziło w prowadzeniu konwersacji z uczennicą z gryffindoru. Nick miał słabość do panienki Lacroix. Była wobec niego zawsze uprzejma, życzliwa. Wesoło mówiła mu "dzień dobry", co go mijała, przepraszała go, gdy przypadkiem przez niego przebiegła, zawsze miała dla niego miłe słowo. Nick uśmiechnął się dumnie. Od pewnego czasu wypytywała go o jego przeszłość i choć nie przepadał za opowiadaniem o trzynastu cięciach tępego kata, topniał na widok jej szczerej ciekawości. - Ach panienko, to bardzo miłe z panienki strony, że panienka jest taka ciekawa mojego pochodzenia. Byłem rycerzem na dworze króla Henryka VIII. Nie omieszkam wspomnieć, że to bardzo wysoka pozycja. - ukłonił się przed gryfonką i trochę zniżył, aby nie musiała zadzierać na niego głowy. Przewyższał ją, unosząc się nad ziemią. Nie umiał udawać, że chodzi. Często kark chwiał mu się, gdy próbował wyglądać bardziej żywo. - Byłem młodzieńcem, zakochałem się. - westchnął marzycielsko w myślach do najpiękniejszej kobiety w tamtych czasach. Cóż z tego, że potem załatwiła mu ścięcie za obrazę i złe zaklęcie. I tak była piękna. Dał się oczarować Aristos. Trochę przypominała mu jego Lady. Mają tą samą krew, skoro posiadają moc wpływania na mężczyzn i omotania ich swym czarem. Warto tu zauważyć, że Sir Nicholas nie żył, a i tak urok działał na niego, rozplątując język. Zaskoczyła go wzywając Merlina. Nie opowiedział najgorszego, czyli o tępej broni i męczarniach z odcięciem mu głowy. Dopiero gdy wezwała profesora po nazwisku, Nick odwrócił wzrok tam, gdzie mu wskazała. Widok, jaki ujrzał był nadzwyczaj nienormalny. - Na gacie Merlina, cóż to się wyrabia?! - zawołał głośno, a jego niematerialne ciało pobladło. Nauczyciel z Krukonką na brzegu, takie niestosowne, sprośne rzeczy! Nick nie mógł w to uwierzyć. Przechylił się w ich stronę oniemiały i w ostatniej chwili złapał spadającą głowę, umieszczając ją na swoim miejscu. Opiekun domu z uczennicą! To niedopuszczalne! - Profesorze! - zawołał oszołomiony. - Panno Lacroix, proszę pobiec po pana dyrektora. - zwrócił się do uczennicy. - Tak być nie może! To hańba dla Hogwartu! Dla całego rodu czarodziejów! - jeszcze bardziej jego postura zbladła. Najbardziej było widać jego błyskające oczy i dłuższe loki. Reszta prawie zniknęła w promieniach słońca. Sir Nicholas przywiązywał dużą wagę do tradycji. Był liberalny, tęsknił do dawnych czasów. Był bardzo oburzony zastanym widokiem. - Panie Heisbenberg! Jak pan śmie obnażać się w miejscu publicznym?! Co pan wyprawia, hańba panu profesorze! Wykorzystać to drogie dziecko... Merlinie! - złapał się za głowę i kręcił nią, ponownie niechcący ją luzując. Było wiadome, że Sir Nicholas tak prędko o tym nie zapomni. W jego czasach mężczyzn, którzy gwałcili nieswoje żony i inne kobiety wieszano za mosznę na palach bądź palono żywcem. Sam był przykładem podobnej kary - obraził kobietę psując zaklęcie i zapłacił za to głową. |
| | | Jared Wilson
| Temat: Re: Brzeg Sob 14 Cze 2014, 12:31 | |
| Im bliżej nadchodził koniec roku, tym więcej rzeczy było na głowie. Jerry nie sądził, że zabraknie mu czasu na palenie cygara w Hogwarcie. Nudził się tutaj przez pierwsze miesiące pobytu, a teraz, gdy zbliżało się wolne, sprawa za sprawą domagała się uwagi. Ledwie zdążył wysłać patronusa do Moody'ego w sprawie Everett, a już za rogiem czaiła się okazja do ujrzenia gniewu Wilsona. Auror szedł w stronę Zakazanego Lasu, bowiem teraz była jego zmiana na patrolowanie. Obojętny na świat, leniwie kierował się w tamtą stronę marząc o powrocie do Ministerstwa i gonitwie za Śmierciojadkami. Nie reagował na uczniowski gwar, jeśli nie działo się nic godnego zainteresowania. Dopiero krzyk nakazał mu uniesienie głowy i zlokalizowanie źródła zamieszania. Przeszedł parę metrów w tamtą stronę, spodziewając się bijatyki uczniów. Jego gniew dało wyczuć się z dziesięciu metrów. Najpierw zobaczył gołą dupę nauczyciela, a przed nim małe dziecko, które dobrowolnie bądź nie miało mu zrobić loda. Na oczach ucznia, ducha i jego własnych. Oj nie, tego nie przepuści płazem. Nie było czasu na szok i zmieszanie. Wilson zaprojektował w sobie omijanie tego elementu reagowania. Przechodził od razu do działania. W jego dłoni zmaterializowała się szorstka w dotyku różdżka, a z jej końca wystrzeliło ciemnozłote zaklęcie. - Depulso. - nauczyciel od mugoloznastwa miał polecieć wprost do wody z gołym tyłkiem. W ciągu kilku sekund znalazł się przed dziewczyną. Złapał ją za ramię, przy okazji zadając jej spory ból niedźwiedzim uściskiem i podniósł siłą do pionu. - Ubieraj się. Wylecisz z Hogwartu, już moja w tym głowa. - warknął w jej stronę i zerknął ponad jej głową do małej Lacroix i ducha. - Pilnujcie jej. - nakazał i podwinął rękawy, odwracając się w stronę nauczyciela. Podszedł do niego, mordując go samym spojrzeniem. Chciał obić mu tyłek, rzucić na niego Cruciatusa, utopić go, zmiażdżyć, połamać członki. Za to, co robił nie było litości. - Ty skurwysynie. Expelliarmus. - dopilnował, aby nie pomyślał o użyciu różdżki. Wyciągnął rękę po jego broń, jeśli jej dobył. A potem nie czekając na nic, zdzielił go pięścią w twarz. - Twoja kariera właśnie się zakończyła. Zakładaj gacie, przejdziesz się ze mną do Williamsa. - celował w niego swoją różdżką, jarzącą się klątwą. Z drugiej strony kusiło go pognanie faceta z gołą dupą po całej szkole. Uznał jednak, że Dumbledore'owi by się to nie spodobało, tak więc zaniechał tego kuszącego pomysłu. Mina Jareda świadczyła o tym, że nie żartuje. On nigdy nie żartował. Heinsberg rozjuszył go swoim idiotyzmem, a to już samo w sobie mogło niepokoić. |
| | | Gość
| Temat: Re: Brzeg Sob 14 Cze 2014, 14:44 | |
| W jednej chwili sytuacja diametralnie się zmieniła. Na scenie pojawiły się trzy nowe osoby, chociaż...czy ducha można nazwać osobą? W każdym razie...prawdopodobnie powinien podjąć walkę z Jaredem. Mógłby nawet wygrać, gdyby nie to że miał świadomość że popełnił błąd, więc nawet nie próbował się bronić. Pokornie pozwolił się rozbroić. Kiedy nadszedł cios, tylko spojrzał w oczy Jareda, bez okazywania jakichkolwiek emocji. Uderzenie było mocne i pewne. Z jakiegoś powodu Leonard odczuł potrzebę aby lekko się przesunąć. Pięść Wilsona dosięgnęła łuku brwiowego Heisenberga, rozbijając go. "Nauczycielowi" zupełnie nie przeszkadzało to że krwawi. Nie był dumny z tego co zrobił, więc z jakiego powodu miałby unikać kary? Odwrócił wzrok i podniósł się bez słowa, po czym podszedł do sterty ubrań i rozdzielił je. Wykonał jeszcze krótki spacer aby oddać odzienie Anastasii i powrócił do swoich ubrań, zaczynając się powoli ubierać, unikając spojrzeń. Kiedy wszystko już miał schowane i na swoim miejscu, otrzepał garnitur jednak niewiele to dało. Wciąż był w opłakanym stanie. Gdzieś w głębi serca...chyba był zły. Chyba zirytowała go sytuacja która tutaj zaszła. Miał żal do wszystkich. Do Jareda z jego wesołą gromadką, że zjawili się nagle z niebytu. Do panienki Cassidy, że pozwoliła mu na coś takiego. I wreszcie do siebie, że w tak rażący sposób ośmielił się złamać tak wiele zasad. Najbardziej irytował go brak różdżki, zupełnie jakby był jakimś groźnym dla otoczenia przestępcą, a jego miejsce było w Azkabanie. Przecież nie zamierzał nikogo zaatakować. Rozumiał że to podstawowe środki bezpieczeństwa, jednakże bez różdżki czuł się taki...nagi i bezbronny. A może właśnie tak musiało być? Zbliżył się ponownie do aurora. -Jeśli nie ma pan nic więcej do załatwienia tutaj, to powinniśmy wyruszać.-powiedział z kamienną twarzą. |
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Brzeg Sob 14 Cze 2014, 15:19 | |
| Anastasia spoglądałam na mężczyznę z paniką w oczach. Naprawdę nie wiedziała jak to zrobić, to przekraczało jej granice! Chociaż gdy tak o tym mówił, nie wydawało jej się to niczym trudnym. Miała ochotę sprawić mu przyjemność, choć gdzieś w głębi niej jakaś mała, wciąż racjonalna cząstka jej, podpowiadała by szybko stąd uciekała. A jednak posłusznie uklęknęła, z zaczerwienionymi policzkami. Czy to jej się uda? Przecież nigdy wcześniej tego nie robiła. Zresztą tej nocy zrobiła o wiele więcej rzeczy, które były dla niej pierwszym razem. Więc dlaczego tego nie? Nagle usłyszała krzyk. Ku jej przerażeniu zobaczyła jakąś dziewczynę wraz z duchem. Przyłapali ich! Cholera! Ale chwila... Profesorze? A później wszystko działo się zbyt szybko. W mgnieniu oka pojawił się kolejny mężczyzna. Auror. Kojarzyła go z widzenia, jednak nigdy nie zamienili ze sobą słowa. Zawsze wydawał jej się taki... ponury. Gdy Leo wylądował w wodzie, dziewczyna mogła jedynie patrzeć na wszystko szeroko otwartymi oczami. Chwyt Jareda był zbyt mocny i zdecydowanie pozostawi siniaki na skórze dziewczyny. Jego szorstki głos przestraszył Anę, na tyle że w jej oczach zabłysły łzy. A później? Później było tylko gorzej. Wilson zaatakował Leo. Brutalnie. Cassidy miała ochotę podbiec i chwycić mężczyznę za pięść, którą kierował w stronę profesora, jednak wiedziała, że to bez sensu. Krzyknęła tylko, gdy jego pięść zderzyła się z twarzą Leonarda. A on nawet się nie bronił. Nie mogła na to patrzeć. Nigdy nie sądziła, że czarodzieje mogą być aż tak brutalni. Nie miała siły ustać na własnych nogach. Upadła na ziemię, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie ocierała twarzy. Nie wstydziła się swoich łez. Gdy Leonard podał jej ubrania, nie wzięła nich od niego. Była zbyt odrętwiała. Co teraz będzie? Co się z nią stanie? Nie mogą jej wyrzucić z Hogwartu! A Heisenberg był taki obojętny... chciał ją tutaj zostawić. Samą na pastwę losu. Może źle go oceniła? Ale musiała coś zrobić. Nie chciała być bierna tak jak profesor. W odróżnieniu od niego, jej zależało na przyszłość. To była jej wina. To ona go zachęcała już przy pierwszym spotkaniu. Więc teraz musiała ponieść konsekwencje. - Nie... pro-proszę zacze- ekać - wyszeptała, wciąż płacząc. -To - to moja wina. Proszę pos-posłucha-ać. - nie wiedziała co chce im powiedzieć. Jak się z tego wyplątać? Drżącymi dłońmi naciągnęła na siebie bluzę, po czym podeszła do aurora. -Proszę dać nam jeszcze jedną szansę. To się nie pow-tórzy. Obie-obiecuję. - powiedziała ocierając łzy wierzchem dłoni, spoglądać w górę na mężczyznę. W jej głosi słychać było panikę. Nie wiedziała co się z nią stanie. Czuła, że jest na krawędzi załamania nerwowego. |
| | | Aristos Lacroix
| Temat: Re: Brzeg Sob 14 Cze 2014, 15:43 | |
| Jeszcze przez moment nie mogła oderwać wzroku do zbaraniałej miny profesora, wielkich, przerażonych oczu Krukonki, do której się dobierał i ubrań, rozrzuconych na ziemi. Nie mieściło jej się w głowie, że coś takiego mogło mieć miejsce w Hogwarcie, który cieszył się doskonałą renomą, jeśli chodziło o nauczycieli. Kadra była świetnie wyszkolona i dobierana z ogromną ostrożnością, najwyraźniej jednak Dumbledore na starość zaczął przykładać do takich szczegółów mniejszą wartość. Pierwszy raz faktycznie ucieszyła się na widok Wilsona. Niezależnie od jej prywatnych odczuć wobec aurora, jego wtykania nosa tam, gdzie nie trzeba i pojawiania się w miejscach, w których nie powinien, Gryfonka przyjęła jego obecność z ulgą i krzywym uśmiechem. Miło było patrzeć jak znęca się nad kimś innym, zwłaszcza, że Heisenberg zasłużył na to zupełnie. Gdy auror kazał jej pilnować dziewczyny jedynie uniosła brwi i skrzywiła się z pogardą. - Nie wydaje mi się, by była potrzeba pilnowania jej. Nie broniła się, co oznacza, że sama tego chciała. - stwierdziła cierpkim tonem, posyłając łkającej dziewczynie spojrzenie, które przy naprawdę dobrych intencjach mogłoby ujść najwyżej za chłodne. - Tak dla twojej wiadomości? Jesteś żałosna. - syknęła w jej stronę, pozwalając, by kąciki jej ust uniosły się w pełnym pogardy uśmiechu. Nie dodała jednak nic więcej, bo jej towarzysz najwyraźniej kompletnie rozpadał się z oburzenia. Dosłownie. Patrząc jak sir Nicholas nerwowo poprawia głowę i otwiera usta niczym wyjęta z wody ryba, Aristos pokręciła tylko głową. Przedstawienie było skończone, czas więc udobruchać nieco ducha. - Sir Nicholasie, jestem pewna, że pan Wilson zajmie się wszystkim. Może powinniśmy teraz wrócić do zamku? Opowie mi pan coś więcej o dworze Henryka VIII...- jej głos rozpływał się w oddali, gdy odchodziła od miejsca zdarzenia, próbując słowami odwrócić uwagę rozstrojonego nerwowo ducha od pożałowania godnego indycentu.
[z.t x2] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Brzeg | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |