|
| Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Kenneth Watts
| Temat: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Wto 09 Lut 2016, 19:50 | |
| Kenneth był zaskoczony pozytywną odpowiedzią Dumbledore'a na jego aplikację. Pół etatu. Może w dniach wolnych od pracy dorabiać sobie tutaj, w szkole. Trochę nieprzypadkowo to zrobił. Chciał mieć lepszy kontakt z Benem, którego traktował jak syna. Postanowił, że pierwsza lekcja dla chętnych odbędzie się w miejscu dotąd niespotykanym. W jeziorze. Dosłownie - w jeziorze. Wiedział, że uczniów może to przerazić, ale był dobrze przygotowany. Zabrał ogromny wór nieprzemakalnych skafandrów (sam je zaczarował). przypomniał sobie inkantacje na parę przydatnych zaklęć, chociażby dla tych, co nie potrafią pływać. Czekała ich ciekawa lekcja. Wór powędrował pod drzewo, a sam Kenneth wyczekiwał napływających ze szkoły uczniów. Była zima, ale czy to komuś przeszkadzało? W jeziorze hogwarckim woda była ciepła.
*** Proszę o posty wstępne do 10.02.2016 do godziny 22:00. Za aktywny udział w lekcji przewidziane pokaźne nagrody - fasolki i karty. Nie bójcie się, nie zginiecie! |
| | | Timothy Lowther
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Wto 09 Lut 2016, 20:30 | |
| Powrót do szkolnej rutyny był dokładnie tym, czego potrzebował Lowther. Ostatnimi czasy społeczna połowa życia nie wychodziła mu najlepiej i niedawny Bal Zimowy był tego najlepszym przykładem. Nic się nie stało, nic, co można by nazwać przełomem. Z jednej strony to z pewnością dobrze, bo kto powiedział, że zmiany - jeśli już by zaistniały - byłyby zmianami na lepsze? Mimo tego Timothy czuł niedosyt. Nie tak to wszystko powinno wyglądać. Lekcje stały się więc dla niego zbawieniem. Był ambitny i uczyć się - przynajmniej rzeczy interesujących - w zasadzie lubił, rzadko jednak sięgał po tak desperackie określenie, że zajęcia były mu potrzebne. Teraz jednak faktycznie tak było i Lowther musiał skapitulować - niekoniecznie przed innymi, ale przed samym sobą na pewno. Wciągając na siebie szkolną szatę oraz, w ślad za nią, także czarny płaszcz w każdym geście widział symptomy swej porażki. Owijanie szalika wokół szyi stawało się równoznaczne z wywieszaniem białej flagi a entuzjazm, jaki powoli zastąpił wszystkie inne uczucia zdawał się być objawem niemal alarmującym. Tyle dobrego, że zajęcia, których Tim tak wypatrywał, to Opieka nad Magicznymi Stworzeniami. Dzięki temu Brytyjczyk mógł czuć się choćby odrobinę usprawiedliwiony tym, że lekcja rzeczywiście cieszy go dziś bardziej niż wszystko inne. W efekcie wyszykował się szybko i już w kolejnej chwili maszerował raźnym krokiem nad jezioro, jako że to tam podobno miały odbyć się dzisiejsze ćwiczenia. Nad jeziorem. Timonowi przez myśl nie przeszło, że przyimek, którego pozwolił sobie użyć, mógł być nieprawidłowy. Nie zdziwiło go, że u celu znalazł się jako pierwszy - przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę uczniów. W przypadku zajęć z ONMSu to w zasadzie był standard, że Timothy pojawiał się albo jako pierwszy, albo przynajmniej w czołówce osób punktualnych i... Tak, to były jedyne ćwiczenia, które potrafiły wykrzesać w nim aż tyle energii. Reszta - reszta po prostu była. Uczęszczał, bo wypadało być wykształconym, wypadało zadbać jakoś o swoją przyszłość. Śmierciożercy to jedno - Lowther nie miał wątpliwości, że to właśnie u ich boku ostatecznie wyląduje, bo jak mogło być inaczej? - ale nawet oni (a może szczególnie oni?) nie chcą w swych szeregach czarodziejów ułomnych i niedoedukowanych. Timothy więc uczył się i wypadał przy tym całkiem nieźle, choć mało co rzeczywiście go angażowało. Poza ONMSem może jeszcze Obrona przed Czarną Magią zasługiwała na jakąś większą uwagę i określenie mianem ciekawej, poza tym jednak nie było przedmiotu, któremu Lowther naprawdę chciałby poświęcać czas. Na co dzień nie wychodził poza ramy umiarkowanej ambicji, pracował tyle, ile było trzeba, by osiągać przyzwoite wyniki - i tyle. Do prymusa siłą rzeczy było mu daleko. Tu jednak się starał. Tu, czyli na Opiece. Wszystko, co miało związek ze zwierzętami sprawiało, że Timothy'emu zaczynało się chcieć, a realizowanie stawianych przed nim zadań stawało się przyjemnością. Nic więc dziwnego, że dzisiejsze zajęcia traktował jako rozrywkę i po prostu inną formę relaksu. Jedni lubią spędzać popołudnia z książką, inni - stając oko w oko z mniej lub bardziej niebezpiecznymi, mniej lub bardziej inteligentnymi stworzeniami. Kwestia gustu. - Dzień dobry, profesorze - przywitał się więc tak, jak wymagała kultura i odetchnął cicho. Watts zajął miejsce po Miltonie i Tim wciąż jeszcze nie był pewien, czego powinien się po nowym nauczycielu spodziewać. |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Sro 10 Lut 2016, 00:34 | |
| Wiadomość o pierwszej lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami z nowym nauczycielem Riaan przyjął z mieszanymi uczuciami. Poprzedni belfer - Harry Milton był dla chłopaka ważną osobą, jedną z niewielu, z którymi szybko złapał dobry kontakt. Wiele godzin spędzili na rozmowach, a nawet wymienili się sekretami, dlatego ciężko było Gryfonowi przyzwyczaić się do nowego nazwiska przy nazwie przedmiotu. Szczególnie, że to nazwisko było znajome. Watts. Tak jak prefekt Ravu, pomyślał Riaan przechodząc przez bramę zamku na błonia. Z czapką naciągniętą mocno na uszy, opatulony w najcieplejszy sweter i szatę, owinięty szalikiem chłopak schodził wydeptaną ścieżką prowadzącą nad brzeg jeziora. Głowę zaprzątało mu wiele pytań, pośród nich jedno o to czy krewny Bena Wattsa jest tak samo wielki jak on (Afrykaner do ułomków nie należał, mimo tego Krukon był od niego wyższy i zdecydowanie szerszy) i dlaczego wybrał akurat jezioro na przeprowadzenie lekcji. Widząc z daleka sporego mężczyznę układającego jakieś dziwne ubrania, przynajmniej na jedno z tych pytań pojawiła się odpowiedź. Oprócz nauczyciela na lekcję czekał też jeden z uczniów, oczywiście musiał być starszy, ponieważ Riaan zupełnie go nie kojarzył. Może zapamiętałby go jako partnera Wandy na balu, gdyby nie fakt że był bardziej zajęty swoimi problemami niż czymkolwiek innym. A propos problemów, po świetnie spędzonej imprezie w Wielkiej Sali w doborowym towarzystwie Meredith, wszystko stało się bardziej jasne. Albo przynajmniej spokojniejsze, chłopak zaczynał mieć wrażenie jakby powoli odzyskiwał kontrolę nad kursem swojego życia. I nawet obecność Éponine, czy ojca przestała spędzać mu sen z powiek. Będąc już blisko miejsca zbiórki, Riaan podszedł do nauczyciela: - Dzień dobry profesorze. Jestem Riaan, z V roku. Z poprzednim nauczycielem miałem umowę, że mogę przychodzić na zajęcia starszych roczników, ponieważ trochę wyprzedzam wiedzą swój. Mam nadzieję, że nie będzie to dla Pana kłopot. - Gryfon wiedział, że powinien zapytać o to nauczyciela wcześniej, ale po prostu zapomniał. |
| | | Gość
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Sro 10 Lut 2016, 12:22 | |
| Dzień nie był mroźny, ale ostre podmuchy wiatru potęgowały wrażenie chłodu. Drobna Krukonka, pędząca przez szkolne błonia na pierwsze w tym miesiącu zajęcia Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami, opatuliła się szczelniej granatowym płaszczykiem, skrywając zaczerwieniony od zimna czubek nosa w przyjemnie pachnącym szaliku. Choć pogoda ostatnimi czasy niewątpliwe nie sprzyjała spacerom, Sophie z niewysłowioną ulgą opuściła przytulny pokój wspólny Ravenclawu. Zapowiedziana z kilkudniowym wyprzedzeniem lekcja miała być lekarstwem na coraz dotkliwiej odczuwaną przez nią apatię. Nie zrozumcie mnie źle, Szkotce daleko było do słabiutkich kobietek, cierpiących na ból istnienia; nie próbowała również wykreować jeszcze do niedawna nieistniejącego problemu. Prawdę mówiąc, z zasady, nie poświęcała zbyt dużo energii na studiowaniu swojej sfery psychicznej, po prostu długie popołudnia regularnie spędzane w murach Hogwartu dawały się we znaki nawet tym najbardziej entuzjastycznie nastawionym do życia. Na szczęście zima nie miała trwać wiecznie. Miejscem pierwszej zbiórki uczniów pod opieką nowego nauczyciela miał być wschodni brzeg jeziora. Punkt rzeczywiście był dość niecodzienny, ale kłamstwem byłoby stwierdzenie, że przedmiot mógł być nauczany w typowych warunkach. Trudno byłoby wyobrazić sobie naukę postępowania z magicznymi stworzeniami poza ich środowiskiem; jedynie mniej sensowną rzeczą mogłoby być nauczanie OPCM w sferze wyłącznie teoretycznej. Sophie już z odległości kilkunastu metrów zaczęła dostrzegać sylwetki powoli gromadzących się uczniów i jedną, wyraźnie wyróżniającą się postać. Osobą, szamoczącą się z imponujących rozmiarów workiem, musiał być nowy pedagog, Kenneth Watts. Krukonka niechętnie zsunęła z głowy ciepły kaptur, pokonując ostatnią zaspę. Powiodła wzrokiem po garstce zgromadzonych i przystanęła ostatecznie przy znajomych wychowankach Roweny. Stojącego nieopodal Lowthera przywitała ledwie widocznym, z racji na potężny szalik, uśmiechem. - Dzień dobry, panie profesorze - rzuciła może odrobinę zbyt entuzjastycznie, wzrok na dłużej skupiając na wspomnianym już worku. Chyba nie trzymał tam żadnego żyjątka? |
| | | Barty Crouch Jr.
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Sro 10 Lut 2016, 17:40 | |
| Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami nie była ulubionym przedmiotem Bartemiusza, w prawdzie to był to jeden z niewielu przedmiotów, w którym był naprawdę kiepski. Jednakże najlepszym sposobem na polepszenie tego stanu była zwykła nauka, Barty postanowił przyjść na lekcję z nowym nauczycielem. Naturalnie jego myśli dryfowały po bardziej przystępnych rejonach jakimi było wertowanie książek o tematyce Magicznych Zwierząt, choć nawet to nie pomagało. Ślizgon, choć nigdy by się do tego nie przyznał, potrzebował fachowej pomocy w tymże temacie. Na podstawowe, nasuwające się na myśl pytanie, chyba nie trzeba odpowiadać... Chłopak uczył się tylko po to, by jego ojciec mógł w końcu zapałać dumą do swojego syna. Ostatnimi czasy samo uczenie się wprawiało Croucha Juniora w radość, dlatego już nawet brak akceptacji przestawał go tak interesować. Po prostu starał się utrzymać i nie być nogą w jakimkolwiek temacie. Mocny wiatr przerwał jego wędrówkę myśli, wpadając za kołnierz szkolnego mundurka, który Barty nosił z dumą. Naprawdę nie rozumiał dlaczego jego ojciec tak ostro i złośliwie zareagował kilka lat temu, kiedy to młody Crouch powiedział, że wylądował w Slytherinie. Ten dom nie dość, że miał wspaniałe barwy, wyszukany gust u praktycznie każdego z domowników, to jeszcze szczycił się naprawdę wspaniałymi wynikami. Najwyraźniej nawet dobre wyniki nie były wystarczająco dobrym powodem dla dumy. Wciągając rześkie powietrze, Barty starał się opanować jakiekolwiek myśli związane z rodzicami, nie będzie o tym myślał, nie teraz! Miał przed sobą naprawdę poważne zadanie, musiał przetrwać lekcję ONMS, bez żadnych urazów, a to dopiero było wyzwanie! W końcu nie chciał znów słyszeć, że kolejna szrama na jego szczupłym ciele to znak jakiejś wyimaginowanej bójki, którą z pewnością sobie wymyśli jeden z jego opiekunów jak tylko przyjedzie na święta. Właśnie, święta... Barty tak bardzo nie chciał jechać wracać do siebie, ale koniec z tym, musi się skupić. Idąc w stronę miejsca spotkania, o którym usłyszał praktycznie przypadkiem, rozglądał się dookoła będąc gotowym na atak z każdej strony. W końcu nigdy nie wiadomo, czy nauczyciel nie był przypadkiem pomylony i spuścił dzikie zwierzęta z uwięzi, na której powinny być do końca swoich dni. Dopiero w momencie kiedy podszedł do formującej się grupy przystanął i porządnie się rozejrzał. - Witam, profesorze. - skinął w stronę rosłego mężczyzny, starając się przy tym nie dodawać dawki ironii do swojego szorstkiego głosu. Jego uwagę przykuł worek, co można było zauważyć po sposobie w jaki chłopak na niego patrzył, jakby z częściową dawką wyzwania w oczach, które w istocie było zwykłym strachem. Ignorując resztę obecnych, myślami kompletnie odbiegł od rzeczywistości. |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Sro 10 Lut 2016, 18:06 | |
| Lekcja w zimie nad jeziorem? Dlaczego by nie. Szczególnie, gdy mowa o opiece nad magicznymi stworzeniami, którą Watts od zawsze uważał za przyjemny, niemal relaksujący przedmiot nie wywołujący nieprzyjemnego parcia związanego z wkuwaniem. Pewnie dlatego, gdy pojawiła się informacja o dodatkowych zajęciach dla chętnych, postanowił się na nie wybrać niezależnie od tego, czy jacyś znajomi też wykażą się masochistyczną chęcią marznięcia nad wodą, gdy na zewnątrz z mniejszą lub większą regularnością zacinał śnieg. Wystarczyło ubrać się trochę grubiej, narzucić płaszcz i okręcić szyję szalikiem w domowych barwach wyjeżdżając w górę po sam nos, a potem wyjść z zamku, zostawiając w jego murach wszystkie cienie krążące w ostatnim czasie w obrębie myśli. Nie zaprzątać sobie głowy rozważaniami nad ostatnią umową z Porunn, nad scysją wywołaną z tego powodu z Samem i mniejszymi lub większymi obowiązkami związanymi już typowo ze szkołą. Śnieg skrzypiał przyjemnie przy każdym kroku, a mroźne powietrze choć szczypało w policzki i uszy nie sprawiało, że ciężej się oddychało – wręcz przeciwnie. Już z daleka dało się zauważyć niedużą grupę uczniów i nauczy... Ciela? Nie wyglądał ani na rudego Miltona, ani na opartego na lasce Fimmela. Czyżby Ben przegapił informację o zmianie pedagoga? Marszcząc nieco brwi zbliżył się do grupy oczekującej na lekcję, witając się krótkim uśmiechem z dwójką Krukonów (mimo wszystko trochę szerszym z Lowtherem), unosząc rękę, gdy złowił wzrok Riaana, a wreszcie podszedł bliżej do nauczyciela. Nauczyciela, którego miał olbrzymią ochotę najzwyczajniej w świecie opieprzyć, ale nie wypadało przy reszcie. - Nic nie mówiłeś, że Ministerstwo już ci się znudziło – powiedział z wyraźną zgryźliwością zamiast zwyczajowego dzień dobry, profesorze, przez moment przeszywając Kennetha spojrzeniem w sposób, który mógł nieprzyjemnie kojarzyć się mężczyźnie z Mary. Dopiero, gdy pokręcił nagle głową z westchnieniem i szybko objął mężczyznę ramieniem, całe nieprzyjemne wrażenie się rozwiewało. - Aż się boję spytać, co wymyśliłeś – dodał nieco ciszej, zerkając z zaciekawieniem ku workowi pod drzewem. Nic się w nim nie ruszało, a to chyba był dobry znak? - Nie wywiniesz się potem od wyjaśnień. Żądam szczegółów, dlaczego widzę cię w szkole i nie próbuj wciskać kitu, że tęskniłeś, bo cię czymś zdzielę. |
| | | Wanda Whisper
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Sro 10 Lut 2016, 20:39 | |
| Wydawało się jej, że powinna oczekiwać od życia czegoś więcej - zwłaszcza teraz, gdy udało się jej nawiązać kontakt z bratem, który nie ograniczał się do sporadycznie wysyłanych liścików, a do częstych wizyt domowych czy tych rozgrywanych na mieście. Pamięć o pewnym blond Puchonie również zaczęła jakby blednąć, przysypana widmem nadchodzących egzaminów, od których zależało wszystko - łącznie z jej przyszłą karierą, na której zależało jej najbardziej. Orłem z ONMS’u nie była, nie ukrywajmy. Mimo zapału i wiedzy teoretycznej, którą posiadała nijak to się odzwierciedlało w praktyce. Wciąż obawiała się porażki, wciąż nie mogła pokonać rodzącego się w trzewiach strachu, i wciąż myślała o tym, że powinna dawać innym przykład. Podobnie jak i jej przyjaciela, tak i ona chwytała się dodatkowych zajęć sądząc, że to jej pomoże w opanowaniu odpowiedniego materiału wymaganego przez nauczycielu. Może to był też sposób na odsunięcie od siebie niewygodnych myśli, a może po prostu wymówka do tego, by nie rozmawiać na tematy nieadekwatne do jej humoru. A ten miała wyjątkowo dobry, można by rzec wyśmienity. Brylowała jak dawniej pośród młodszych uczniów chętnie dzieląc się z nimi swoją wiedzą i nikłym doświadczeniem. Do kuchni nie zaglądała póki co nie wiedząc czy znalazłoby się tam dla niej miejsce - to zdecydowanie musiało poczekać, bo chociaż z zewnątrz wyglądała kwitnąco, to w środku wciąż istniało kilka zadrapań, które by się wyleczyć do końca potrzebowały chwili czasu. Zimowa pora nie była odpowiednia do prowadzenia zajęć na świeżym powietrzu, ale skoro człowiek obyty organizował ów spęd to dlaczego by nie miała się dostosować do sytuacji? Przecież potrafiła to robić, udowodniła to wielokrotnie podczas spędzonych kilku lat w szkole, więc założenie cieplejszego płaszcza i obwinięcie szyją błękitno granatowym szalem nie było zbytnim poświęceniem. Do tego ciepłe rękawiczki i gotowe. Słyszała o dymisji Miltona i o jego zastępcy - plotki w Hogwarcie rozchodziły się tak prędko jak ciepłe bułeczki w piekarni, toteż nie była wcale zaskoczona obecnością starszego mężczyzny. Z wciśniętymi w kieszenie odzienia rękoma skinęła głową w stronę starszego Wattsa, który w towarzystwie Bena - drugiego z prefektów Krukolandu o czymś zawzięcie dyskutował. Wyłapawszy spojrzenie blondyna uśmiechnęła się do niego jak gdyby wcale przed chwilą oboje nie ganiali pierwszoklasistów z Gryffindoru. A skoro o Gryfonach mowa jej czekoladowe spojrzenie prześlizgnęło się po Riaanie, z którym nie miała ostatnio okazji porozmawiać. Sądząc jednak po jego minie, był niezwykle dumny, że wylądował pośród ostatniego rocznika. Przesunęła się w jego stronę, pewnie trącając go zaczepnie łokciem i parskając pod nosem. - Riaan, nie pomyliły Ci się przypadkiem klasy? - Mrugnęła do niego z sympatią, zaraz jednak skupiając swoją uwagę na nikim innym jak na Lowtherze, do którego podeszła z wolna, pewnie po drodze pozdrawiając wszystkich obecnych, których kojarzyła, albo którzy kojarzyli i ją. Wylądowawszy już w jego towarzystwie odwróciła buzię w stronę twarzy przyjaciela nie wiedząc czy powinna zrobić coś więcej jak tylko pociągnąć go za szalik, co też uczyniła w tempie ekspresowym. - Miło Cię widzieć Timothy. Jak samopoczucie? - Och jak ona się zgrywała, jak z niego podśmiewywała! Obdarzyła go jednym ze słodszych uśmiechów na jakie się zdobyła dając mu do zrozumienia, że nie ma zamiaru się kłócić. Przynajmniej nie tutaj. Bo chociaż wciąż nie rozumiała, nie pojmowała na jakim etapie znajduje się ich relacja to nie miała zamiaru jej psuć swymi grami. Jednak czy i on podłapie jej dzisiejszy nastrój?
|
| | | Tanesha Hanyasha
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Sro 10 Lut 2016, 20:53 | |
| Ślizgonka, która ciepłolubnością dorównywała swojemu paskowanemu pupilowi, ani chwili nie wahała się widząc ogłoszenie o zajęciach dodatkowych z ONMS. Dla chętnych. A to oznaczało, że grupa prawdopodobnie będzie mniejsza, co za tym idzie - mniejsze też będzie ryzyko kompromitacji a znacznie większe skupienia na lekcji. I wyciągnięcia przydatnych wniosków. Jak na całkiem bystrą córę z Domu Węża dość późno uznała, że z niektórych przedmiotów jest gorzej niż kiepska i wypadałoby coś z tym zrobić przed ukończeniem szkoły. Zwłaszcza, jeśli chciała rezydować w słynnym i pilnie strzeżonym Gabinecie Gadów swojego ojca i dziadka, a do którego niemalże każdy miłośnik stworzeń chciałby wściubić nos albo paluszek. A później stracić go w wyniku spotkania ząb w ząb z anakondą Dianą, którą państwo Hanyasha napuszczali od czasu do czasu na nieproszonych gości, a z której Tan niejednokrotnie robiła sobie zjeżdżalnię. Zdawało się, że gady mają do niej słabość, ale ona też była im całkiem życzliwa. I przez swoją życzliwość szła teraz przez zaspy, bez cienia zadyszki, a jej drobnym ciałem ani razu nie targnął dreszcz, mimo że różnica temperatur między zamkiem a błoniami była dość pokaźna. Najwyraźniej nie dla kogoś, kto średnio raz w tygodniu przekopywał się przez śnieg by polować na zaspane, półżywe ryjówki i inne świerszcze. Tanesha przedarła się aż na brzeg jeziora, skwapliwie korzystając z utorowanej przez innych ścieżki. Tak jak przewidywała, tłum nie powalał liczebnością. Przytrzymując brzeg kaptura swojego czarnego, obszernego płaszcza, obrzuciła krótkim spojrzeniem przybyłe osoby. Ni widu ni słychu niesiostry, ani Iz. Leniwe buły, najprawdopodobniej wygrzewały się teraz przed kominkiem. Westchnęła cicho w swój ślizgoński szalik i stanęła w pobliżu zebranych, wcześniej skinieniem witając się z prowadzącym. Czekając na ewentualnych pozostałych śmiałków, przyjrzała się dyskretnie Kenneth'owi, z którym prefekt Krukonów widocznie się spoufalał. ,,Właśnie, Watts." przypomniała sobie nazwisko nowego nauczyciela i skrzyżowała ręce na piersiach nie mogąc się powstrzymać od lekkiego uśmieszku. Mogło być ciekawie. |
| | | Enzo Romulus
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Sro 10 Lut 2016, 21:59 | |
| - Lorenzo, masz chodzić na zajęcia. Będę wiedziała kiedy nie chodzisz! A jak nie będziesz chodził, to przestanę wysyłać Ci ziółka na uspokojenie! - w głowie dźwięczały mu wciąż słowa matki wypowiedziane z piękną, włoską intonacją. Sankcja była tutaj naprawdę sroga, więc zapamiętał je dość dokładnie. Dlatego kiedy pojawiła się o zajęciach dla chętnych postanowił wziąć się w garść i zostać chętnym. Mamusia powinna docenić jego chęć zmian i pragnienie bycia dobrym pierworodnym (i jedynym rodnym). Dlatego ubrał się ładnie, zjadł śniadanko i poszedł nad jezioro. Prawdę mówiąc przestroga Xandrii Romulus nie była tym, co sprawiło iż cud się dokonał. To jedynie dodatkowa motywacja. Tak naprawdę chciał zobaczyć pannę Fimmel. Dlaczego? Bo Sebastian nakazał trzymać się od niej z daleka. Im bardziej to grało Machiavelliemu na nosie tym sprawiało mu większą radochę. I zdobędzie kilka punktów dla Ravenclawu. Same korzyści! To nic, że opuści przez to trening Qudditcha. Może to i dobrze? Nie miał ochoty na grę. Nie miał ochoty na spotykanie panny Faulkner. O wiele lepszą opcją będzie zobaczenie panny Fimmel. Dlatego stanął wraz z grupką uczniów w swoim czarnym płaszczu obserwując wszystko dość obojętnym wzrokiem. I czekał. Bardziej na Po, niż na początek lekcji podczas gdy jego magiczny zegarek głośno tykał przypominając, że nie jest w tym miejscu w którym powinien być. Nie musiał patrzeć żeby wiedzieć iż wskazówka wyraźnie wskazywała "boisko".
Ostatnio zmieniony przez Enzo Romulus dnia Pią 12 Lut 2016, 00:28, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Sro 10 Lut 2016, 22:42 | |
| Ubrała się ciepło, bo mimo wszystko jednak zajęcia poza zamkiem służyły wszelkim chorobom wykorzystującym osłabioną odporność, co skutkowało pobytem w skrzydle szpitalnym przynajmniej przez kilka dni a akurat jeśli chodziło o Blake Blackwood, to wzbraniała się przed wszystkim co wiązało się z piciem wszelkich mikstur jak tylko mogła. Dlatego właśnie otuliła się ciepłym szalikiem, narzuciła na siebie puchową kurtkę, a na nogi wsunęła ocieplane pantofle. Wszystko tylko i wyłącznie po to, by następnego dnia nie być wątpliwie pociągająca. Zbiegła w dół zbocza, w kierunku wschodniego brzegu, przy którym miały odbywać się dzisiejsze zajęcia z Opieki nad magicznymi stworzeniami i przystanęła z boku rozglądając się po zgromadzonych do tego czasu twarzach. Widziała Riaana, widziała Bena Wattsa, dostrzegła Taneshę, które posłała cień uprzejmego uśmiechu na powitanie i zamarła, ponieważ ON też tu był. Nie spodziewała się Enzo na tej lekcji, co było głównym powodem, dla którego się tutaj wybrała. Nie spodziewała się, że krukon pojawi się na zajęciach na których trzeba opiekować się zwierzętami, a jednak. Romulus tu był i świadomość jego obecności wypalała w głowie puchonki dziurę wielkości orzecha włoskiego. Ze smutkiem zauważyła, że jest jedyną przedstawicielką domu borsuka na tej lekcji, co wcale nie poprawiało jej nastroju. Jak wiele dałaby teraz za obecność Claire, albo za jakiś cięty komentarz Glorii. Musiała jednak poradzić sobie sama, toteż udając, że wcale nie jest dogłębnie poruszona i starając się zachować kamienną twarz przywitała się z profesorem Wattsem. |
| | | Kenneth Watts
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Czw 11 Lut 2016, 00:29 | |
| Uczniowie jeden po drugim zbierali się na wschodnim brzegu jeziora, poszerzając tym samym uśmiech na twarzy Kennetha. Możliwe, że nie wiedzieli w co się pakują, ale czy nie była to domena uczniów? Pakować się w nieznane i doprowadzać serce do zawału? Wiedza tak zdobyta wsiąkała na długie lata w mózg. To było celem Kennetha. Głupio było by udawać, że na świecie nic się nie dzieje. W ciągu całego semestru miał zamiar uświadomić uczniom, co może ich spotkać i jak należy się z tym obchodzić. Na pewno posiadali już jakąś wiedzę, ale na pewno nie była to wiedza o stworzeniach zamieszkujących akweny wodne. I na tym miała polegać dzisiejsza lekcja. Watts odpowiadał na każde rzucone w jego stronę powitanie. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej akurat w chwili, gdy pojawił się Riaan z pytaniem. -Ty jesteś van Vuuren? Poprzedni nauczyciel zostawił mi notatki i jak najbardziej, możesz być obecny. -przytaknął Ken. Skłamałby, gdyby powiedział, że kogoś konkretnego nie wyczekiwał. I tym razem się nie zawiódł. Powitał Bena z szerokim wyszczerzem, a jego zarzut zbył cichym śmiechem. -Gdybyś wystawił nos znad książki to byś dowiedział się wcześniej. Chciałem Ci zrobić niespodziankę. -żywiołowo uściskał bratanka, nie przejmując się widownią. Nie byli głusi, słyszeli, jak Ken ma na nazwisko i znali nazwisko Bena. Nic bardziej logicznego. -Masz to jak w banku. A lekcja na pewno Ci się spodoba. -obiecał nauczyciel, spoglądając na swój zegarek. Akurat gdy pojawiła się panna Blake, Kenneth żywo klasnął w dłonie. -Witam wszystkich na mojej pierwszej lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami. Nazywam się Kenneth Watts i zwyczajowo pracuję w Patrolu Interwencyjnym w Departamencie Magicznych Stworzeń. Moim zadaniem jest przybywanie na każde miejsce, gdzie stwierdzono obecność magicznego stworzenia zagrażającego życiu zarówno czarodziejom jak i mugolom. Czasem muszę tylko schować przez zaskoczonymi ludźmi bezbronne pisklaki hipogryfów, a niekiedy muszę uśpić szwędającego się po lesie smoka hybrydzkiego. Dość o mnie. -Kenneth uśmiechnął się do uczniów. -Zapewne zastanawiacie się, dlaczego lekcja odbywa się nad jeziorem, a nie w lesie. To wyjaśni się później. W tej chwili prosiłbym Was, abyście przedstawili mi się, podali swój dom... a także podali parę znanych Wam stworzeń, żyjących w wodzie. -zachęcił uczniów do odpowiedzi na jego pytanie. Wydawało się proste. Jak na razie.
**** Kolejny post 12.02.2016 ok. 23:00 |
| | | Lucas Shaw
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Czw 11 Lut 2016, 00:44 | |
| Panie Shaw, to było niedopuszczalne! Spóźniać się na zajęcia z ulubionego przedmiotu? To była hańba! Lucas tak zaczytał się - o ironio - w książce o magicznych stworach, że zapomniał o tym, jak szybko czas potrafi lecieć. Gdy spojrzał na zegar, ten nieubłaganie wskazywał cztery minuty do rozpoczęcia zajęć. W te pędy Lucas pobiegł się ubrać i nie tracąc tempa zbiegł po schodach aż na parter zamku i pomknął niczym strzała na błonia. Czuł niesamowity gorąc, gdy brnął przez zaspy śniegu na wschodni brzeg jeziora. Dotarł zadyszany do grupy ludzi, podpierając się nieco. Dobrze, że miał kondycję od codziennego biegania, ale bieganie bez rozgrzewki było zabójstwem. Akurat usłyszał ostatnie pytanie nauczyciela. -Dzień... dzień dobry... przepraszam... za spóźnienie. Lucas Shaw, Ravenclaw. Jeśli można to bym powiedział, że są plumpki i trytony. Z wodnych. -wyrzucił na wydechu. Gdy złapał oddech, stanął koło Enzo i Bena, witając się z nimi standardowym uściskiem dłoni. Do Sophie się uśmiechnął, jak i do reszty ludzi nad jeziorem. |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Czw 11 Lut 2016, 02:19 | |
| Twarz Gryfona rozjaśniła się w szerokim uśmiechu, kiedy nauczyciel pozwolił mu zostać na zajęciach starszego rocznika. Nie będzie musiał nudzić się ze swoimi rówieśnikami i przerabiać po raz kolejny sklątki tylnowybuchowe. O nich wiedział już wystarczająco dużo. - Dziękuję bardzo. - kiwnął głową belfrowi, po czym szybko wycofał się gdzieś między innych uczniów. Przypadkowo znalazł się akurat na drodze Wandy, której pojawienia się nie zdążył wcześniej zauważyć. Uśmiechnął się znowu czując przyjacielskiego kuksańca na swoim boku, ale nie skomentował zaczepki dziewczyny, szczególnie że był tylko przystankiem na jej szlaku, ponieważ zaraz znalazła swoje miejsce obok jakiegoś Krukona i z miejsca zaczęła do niego trajkotać. Jak to Wanda. Riaan postanowił więc jej nie przeszkadzać i rozejrzał się po reszcie zbierających się uczniów. Oprócz Whisperówny, nie znał tutaj nikogo zbyt dobrze. Bena, któremu odmachał, kojarzył tylko z zajęć, z Blake rozmawiał może ze trzy razy w życiu, Ślizgonkę której imienia nie kojarzył pamiętał z samoobrony, a Filenzo i Shaw byli tylko nazwiskami i pozycjami w jego zeszycie od Quidditcha. Choć wydawało mu się, że chyba przekręcił imię tego pierwszego (A może on jest Denzo?), a ten drugi to chyba niespełniona miłość Gwen. Czy coś. Nieważne, tak czy inaczej postanowił skupić się na zajęciach, bo wyglądało na to, że po rodzinnym przywitaniu Wattsoludów, lekcja właśnie się zaczęła. - Riaan van Vuuren de Springbok, Gryfindor. Hm, druzgotki, trytony i plumpki, syreny, chyba jeszcze jest coś takiego jak kappy - o wodnych stworzeniach wiedział chyba najmniej, choć wciąż całkiem sporo porównując jego wiedzę z ONMS do innych przedmiotów. Do niedawna podręcznik do Opieki był jego ulubioną lekturą do poduszki (z racji braku innych rzeczy do czytania). |
| | | Gość
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Czw 11 Lut 2016, 02:30 | |
| Werner musiał się w końcu zwlec ze swojego łóżka w sypialni i pójść na swoje lekcje. Otrzepując jeszcze ze swoich oczu pyłek Morfeusza, krukon przyodział swoją szatę i zakładając na siebie torbę pokierował się w stronę Wielkiej Sali. Tam coś zjadł, wypił, a następnie wyczekiwał aż wybije dzwonek oznajmiający początek lekcji. I cóż, tak się stało. Młody Slughorn przemierzając błonia kierował się do miejsca w którym rozpoczęły się już zajęcia. Cóż, spóźnił się odrobinę, ale to tylko raz. Zresztą, chodził tylko na te zajęcia tylko dlatego, że musiał coś wybrać. A, że ONMS jest ciekawsze od Historii Magii to Werner postanowił ruszyć swoje cztery litery do tego miejsca. Lekcja zaczęła się, a on niestety spóźnił się. - Przepraszam za spóźnienie. Werner Slughorn, rocznik VII, ulubione zwierzęta morskie - Krakeny, Kappy oraz Kelpie.
Ostatnio zmieniony przez Werner Slughorn dnia Czw 11 Lut 2016, 14:11, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] Czw 11 Lut 2016, 03:54 | |
| Do rozpoczęcia zajęć pozostało jeszcze kilka minut, więc uczniowie ochoczo ucinali sobie pogawędki w mniejszych bądź większych grupkach. Uwadze Sophie nie umknął naturalnie fakt, że ich nowy nauczyciel energicznie wyściskał Bena Wattsa. O ile widok dwóch potężnych mężczyzn w niedźwiedzim uścisku mógł wydać się komukolwiek nietypowy, o tyle zbieżność nazwisk powinna rozwiać wszystkie wątpliwości. Nie wiedziała w jakim stopniu – i na pewno nie miała zamiaru tego dociekać – ale panowie ewidentnie musieli być spokrewnieni. Właśnie kiedy Szkotka zaczęła przyglądać się im w poszukiwaniu podobieństw, nauczyciel uciszył garstkę zebranych uczniów i oficjalnie rozpoczął zajęcia. Mowa wstępna wyszła mu dość zgrabnie; niewielu ludzi miało opanowaną sztukę streszczenia swojego życia w kilku słowach. Mózg panny Thompson zatrzymał się jednak na fragmencie o obronie piskląt hipogryfów przed mugolami i za nic nie chciał ruszyć dalej, podsuwając jej kolejne bardzo plastyczne obrazy. Wszystkie fatalne w skutkach… dla mugoli. Cóż, nie, nie potrafiła wyobrazić sobie bezbronnego hipogryfa, nawet jeśli miałby to być pisklak. Z lekkiego otępienia wyrwał ją dopiero znajomy głos. W odpowiedzi na uśmiech prawie niespóźnionego Lucasa Shawa, mrugnęła do niego zaczepnie. Nie mogła nie mieć drobnej, całkowicie niegroźnej słabości do kogoś, kto z podobną fascynacją mówił o smokach. - Sophie Thompson z Ravenclawu – przedstawiła się, gdy nadeszła jej kolej, ostatkiem sił powstrzymując nieprzemożoną chęć dygnięcia. Na co dzień nie ograniczała swoich zachowań zbyt rygorystycznie, nawet jeśli oznaczało to odrobinę spontanicznej kokieterii, biorąc jednak pod uwagę fakt, że profesor Watts dopiero co został mianowany ich nauczycielem, być może rozsądniej było nie zwracać na siebie uwagi. - Jeśli chodzi o wodne zwierzęta, to skoro już jesteśmy przy Trytonach, warto na pewno wspomnieć o Ciamarnicy. Poza tym, Skorpeny i Ramory – wyliczyła kolejno, nie zatrzymując się na dłużej przy żadnym z gatunków. W imię zasady mówiącej o nadgorliwości, z ogromną przyjemnością zachowała dla siebie wszystkie fascynujące szczegóły związane ze wspomnianymi stworzeniami. Z pewnością posiadały wiele magicznych właściwości i należało im się uznanie, ale sama Thompson zdecydowanie bardziej ekscytowała się tymi wielkimi, latającymi i ziejącymi ogniem. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] | |
| |
| | | | Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS] | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |