|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość
| Temat: Re: I've always desired you! Pon 01 Gru 2014, 00:17 | |
| Czerń i biel, ogień i woda, Ślizgon i Puchon. Tak skrajnie różni, a tak blisko siebie... - Spoiler:
Navi wcale nie zamierzał się już dłużej droczyć. Zrobił to, co miał zrobić. Spodnie leżały rzucone gdzieś obok łóżka. Gdy już po chwili Grek nie miał na sobie spodni, leżał przed nim na wpół nagi.. Dopiero teraz brunet zdał sobie sprawę, że Allanowi to wszystko się podoba. Zerknął na niego i uważnie zbadał całe ciało - a ono już dostatecznie mówiło co czuje Callas. Chłopak powoli skierował swój wzrok na oczy Puchona i zachichotał. - No, no... - uśmiechnął się szyderczo i położył dłonie na jego brzuchu. - Nieźle. - przekręcił głowę i cicho zaśmiał się pod nosem. Taki komplement z ust Ślizgona to naprawdę niezłe szczęście. Cała ta sytuacja zdecydowanie nie przypominała już koleżeńskich relacji, choć prawda była taka, że gdyby nie alkohol to nigdy w życiu by się na coś takiego nie zdecydował. Ale cóż począć droga Bogo, gdy bąbelki mówią Ci co masz robić? Pozostaje tylko oddać się chwili przyjemności. Nie zamierzał rezygnować z tego, o nie! Przybliżył się do niego bardzo, bardzo mocno. Teraz już siedział na jego udach. Wyprężył się jak tygrys gotowy do skoku i delikatnie zaczął masować brzuch chłopaka, tym samym chyba nie chcąc, żeby blondyn potraktował to jako coś, do czego się go zmusza. Przecież w każdej chwili mógł przerwać... tylko po co?
Czas mijał bardzo szybko. Która to już była godzina? W sumie to było dla Naviego nieistotne, jednak zdecydowanie za wolno to wszystko zlatywało. Trzeba było im zdecydowanie więcej, noc przecież jeszcze się nie skończyła. Można było pogadać, albo coś. Ukrainiec nawet nie był zmęczony, wręcz przeciwnie, co zresztą można było dostrzec po jego mowie ciała. - Powiedz mi Allan, miałeś Ty kiedyś dziewczynę? - zapytał dość poważnym głosem, cały czas jednak nie zdzierając tego swojego uśmieszku z twarzy. Ależ on był przebiegły, jakże sprytnie to wszystko zaplanował! - W sumie to nie jesteś brzydki, nawet rzekłbym, że przystojny. W końcu masz tutaj trochę... greckiej krwi, nie mylę się? - w ogóle co to były za pytania? Sam nie wiedział, czemu je zadawał, ale jakoś nie uśmiechało mu się przerywać tej całej miłej atmosfery. Byli tutaj sami i mogli rozmawiać swobodnie, więc czemu tego nie wykorzystać. A na dodatek mógł wyciągnąć co-nieco informacji z Puchona. |
| | | Gość
| Temat: Re: I've always desired you! Pon 01 Gru 2014, 22:54 | |
| Zdecydowanie, połączenie takich skrajności, jak my, mogło się skończyć tragicznie, bądź wspaniale. To od nas zależało, jak postąpimy, co będzie efektem naszych działań. Na szczęście, z różnych złych wizji przyszłości wybraliśmy chyba tę najbardziej w porządku, neutralną i niegroźną. Nic, poza naszymi psychikami nie miało prawa zostać zniszczonym. W końcu nie miotaliśmy w siebie jakimiś pradawnymi klątwami, ani nie niszczyliśmy [raczej] mienia publicznego. Nieźle, powiedział nieźle! Jakiż to był dla mnie komplement. Czy naprawdę mogłem się komuś podobać? Jak się okazuje, chyba tak… A może to po prostu źle ukierunkowane hormony Naviego każały mu tak teraz uważać? No nic, nie zamierzałem się nad tym rozwodzić. Chciałoby się rzec, chwilo trwaj! Jednakże, nie. To trzeba było przerwać! - Spoiler:
Z drugiej strony, wędrujące po moim torsie dłonie bruneta sprawiały mi tyle przyjemności. I ta cała atmosfera robienia czegoś… Zakazanego! Ach, jakież to było podniecające! Kilkukrotnie uniosłem biodra, w górę, odginając głowę w bok z przyjemności. Moje przyrodzenie niemal się paliło. Właściwie, to nie było tak naprawdę na co czekać. Drugi raz ta okazja mogła się nie powtórzyć! Trzeba było korzystać. - Mam, mam… Przyznałem mu rację, co do tej greckiej krwi. Hm, inne pytanie było nie lada wyzwaniem. Właściwie, to mogłem mu opowiedzieć o Yumi. Zaśmiałem się rubasznie, po czym zacząłem tłumaczyć: - Wiesz co? W sumie, to można tak powiedzieć. Kiedyś miałem, ale to była bardzo platoniczna miłość, niepodszyta żądzą seksualną. Po prostu, razem z Yumi, może kojarzysz? Taka jedna z Ravenclavu… W sumie, to nie wiem. Miałem wtedy… 12? Lat. Chyba tak. Albo więcej, zupełnie nie pamiętam. Chodzi po prostu o to, że bardzo oficjalnie byliśmy parą, ale rozstaliśmy się przez słodycze. Znowu wybuchnąłem śmiechem, milknąc potem. Wbiłem swe spojrzenie w nastolatka i przygryzłem dolną wargę. - A Ty? Nie, żebym wątpił w twoją atrakcyjność… Hm. Chodzi mi o te dziewczyny, z którymi byłeś, a nie te, które przeleciałeś. Takie sprostowanie było konieczne, gdyż bez niego, chłopak mógłby mi zapewne wymieniać bez końca imiona byłych kochanek. |
| | | Gość
| Temat: Re: I've always desired you! Wto 02 Gru 2014, 19:30 | |
| Rozmowa staczała na trochę inny tor, niżeliby wskazywały na to okoliczności w jakich była prowadzona cała konwersacja. Nie oszukujmy się, chyba żaden z nich nie myślał o dziewczynach - a przynajmniej nie w tym momencie. Teraz najważniejsza była ich przyjemność, Ślizgona i Puchona. Dwóch całkowitych zaprzeczeń, które wbrew pozorom całkiem dobrze dogadywały się ze sobą. Naturalnie - alkohol i nastoletnie ciała pełne hormonów znacząco na to wpływały, jednak kto by się tam tym przejmował. Jak to powiedział pan Callas - nikt nie miał zamiaru się nad tym rozwodzić. - Wiesz, Allan. - zaczął z uśmiechem na twarzy. - Trochę to... - nie dokończył. Brakowało mu słowa. Dziwne? Śmieszne? Nieodpowiednie? Na brodę Merlina, oni byli niemal nadzy, podnieceni i czerwoni zarówno od alkoholu, jak i od podniecenia. Żaden z nich nawet tego nie próbował udawać. - No ale mniejsza. - zarzucił głową i splótł swe spojrzenie z oczkami Greka. - Powiadasz, że miałeś dziewczynę, ale rozstaliście się przez słodycze? Ah, to całkiem ciekawe. Nie spodziewałbym się. - trudno jednoznacznie ocenić, czy to była obraza, czy raczej spostrzeżenie. W końcu teraz siedział na nim chłopak, a on zachowywał się zupełnie tak, jakby nie było żadnej różnicy... a może nawet i bardziej mu się to podobało? - Pierwszą miłość przeżyłem jakiś czas temu. Była... troszkę poważniejsza. No miałem jedną taką. Nazywała się Nastasja, chodziła do Ravenclawu, skończyła szkołę rok temu. Niezbyt dobrze się ze sobą dogadywaliśmy, a potem całkowicie zerwaliśmy kontakt. Wiesz, te całe słodkie kwiatki, jakieś róże, cukierki, róż... No czasem można, wiadomo. Ale bez przesady, ja potrzebuję trochę spokoju, zaangażowania, odpowiedniego podejścia, no! A baby to takie głupie i fochalskie są. Ja to przecież mówię, jak mi się coś nie podoba, a nie ukrywam to i przez tydzień chodzę naburmuszony! - zaprotestował, nawet nie zdając sobie sprawy, że chyba sam właśnie powoli się obrażał - na dziewczyny. - Ona w miłości narzekała na mnie, a narzekałem na nią! Związek z kobietą to nie dla mnie.... - ugryzł się w język. N-no... a przynajmniej póki co! - poprawił się szybko. Przecież nic jeszcze nie było pewne - w głowie Allana mógł pobudzać alkohol, a cała sytuacja po prostu mogła wymknąć mu się spod kontroli. - No i z moich miłości to by było na tyle... Bo co do przelecenia kogoś... - przygryzł wargę i dumnie wypiął pierś. Ciągle patrzył się w ślepia swojego towarzysza - robił to ewidentnie specjalnie, by wywrzeć na niego jak największy wpływ. - Z tym to całkiem dobrze chyba było. Tylko sobie nie pomyśl, że latam za wszystkim co ma puls, co to to nie, trzeba zyskać moją uwagę! A ci co zyskali... - odrzucił głowę do góry i zachichotał pod nosem. - Mieli ogromną dawkę szczęścia. - prześwidrował chłopaka spojrzeniem. - Spoiler:
Podczas całego tego monologu nawet na moment nawet nie oderwał swoich dłoni od torsu chłopaka. Ciągle błądził po jego ciele, nie dając mu nawet chwili odpoczynku - bo i po co? Puchonowi się to podobało, a przynajmniej na to wskazywało jego ciało. Brunetowi zresztą też, trzeba byłoby być ślepym, żeby tego nie zauważyć. Na Noviego najbardziej działało samo podniecenie Callasa. Im bardziej ten wyginał się do góry, im bardziej się wiercił i stękał, tym bardziej ekscytowało to Ślizgona. Był z siebie dumny - nic go tak jeszcze wcześniej nie podnieciło jak widok wijącego się przed nim chłopaka. - No, a Ty? - skierował swój wzrok w dół. Tak, dokładnie tam gdzie wszyscy myślą. Zaraz za oczkami powędrowały dłonie, od klatki piersiowej, przez brzuch aż do podbrzusza. Brunet na chwilę się zatrzymał, ale tylko po to, by leciutko odchylić najwyżej położoną część czarnych bokserek Allana. Noyis nawet nie zauważył, gdy na jego czole pojawiło się kilka kropelek potu, a on sam zrobił się lekko rumiany na policzkach. Z tego wszystkiego musiał aż nawilżyć wyschnięte wargi. - Fiu, fiu. No... z Tobą też musiało być ciekawie. - uśmiechnął się, poprawiając bieliznę Greka. Skierował swe dłonie pod zebra nastolatka i spojrzał się na jego twarz. Czy on się właśnie nie zapominał? Czy to przypadkiem nie szło za daleko? Miał to gdzieś. Teraz miał po prostu ochotę poflirtować. - A ze mną? - powiedział niskim, seksownym głosem. Już zdążył zauważyć, jak to działa na Allana. Głos Naviego w połączeniu z masażem zdawał się dawać dokładnie to, czego oczekiwał Ślizgon. Ukrainiec przysunął się jeszcze wyżej, lecz tylko po to, aby po chwili położyć się na Callasie. - Jak im mogło być ze mną? - zapytał, chcąc usłyszeć odpowiedź. Był już strasznie podniecony, co zresztą miał właśnie okazję poczuć blondyn. Obydwaj byli tego samego wzrostu, toteż każdy element ich ciał znajdował się na tej samej wysokości. Navi oparł się głową o czoło drugiego ucznia, by móc patrzeć się w jego oczy i jeszcze bardziej przekonywać do odpowiedzi. Jedną ręką się podpierał, a drugą krążył gdzieś na dole, ciągle dotykając Allana. druga zaś spoczęła na jego policzku. Widział, jak bardzo to na niego działa. - Dobry byłem? - zapytał głośniej, wbijając mu delikatnie palec pod biodro. Chciał dokładnie tego - by chłopak uniósł się dolną partią ciała. Dzięki temu mógł wyjść mu naprzeciw - i pchnąć swoimi biodrami w dół, mocno dociskając go do łóżka. O tak, jak go to jarało. Robił tak ciągle, i ciągle, nie dając spokoju ciału Greka. Było mu tak dobrze, że mógłby ocierać się o niego i wieczność. - Jak myślisz, lubiły się ze mną całować? A może Ty byś chciał, co?
|
| | | Gość
| Temat: Re: I've always desired you! Sro 03 Gru 2014, 19:56 | |
| Leżeliśmy sobie tutaj zupełnie, jakbyśmy byli jakąś parą. No może to trochę za dużo powiedziane, ale osoba, która widziałaby to z boku, na pewno pomyślałaby, że coś się święci. Ewentualnie zarzuconoby nam upojenie alkoholowe w stopniu znacznym i to byłaby okoliczność łagodząca. Dwóch obcujących, o! To jest odpowiednie słowo. OBCUJĄCYCH ze sobą prawie-mężczyzn w jakiejś spelunie. No, no. A ktoś właśnie w tej chwili spał sobie smacznie kilkanaście metrów stąd, w wygodnym łóżku, w teoretycznie bezpiecznym domu. U nas sytuacja przedstawiała się zupełnie inaczej! Robiło się niebezpiecznie, niepewnie, gorrąco! Dziwnie było słuchać o jakiejś nieznanej mi zupełnie uczennicy z Ravenclavu, która zachowywała się, jak chora psychicznie. Bo to jest zasadnicza różnica, mieć wahania nastroju, a postępować, jak osoba niespełna rozumu. Z opisu Naviego wynikało, że niejaka Nastasja była rzeczywiście bardzo ciężką osobą. No cóż, nie było jej już na szczęście w zamku, a zatruwanie atmosfery pozostało mi oraz Ślizgonom, aczkolwiek nie takim, jak ten, z którym tutaj leżałem. O nie, on był zupełnie inny. Co on robił wśród wężów? Wolałem się nad tym teraz nie zastanawiać, ale potem oczywiście miałem go o to spytać. Może to jakaś pomyłka? A podobno ta stara, gadająca czapka się nie myli. Hmm… Zacząłem zastanawiać się nad tym, jak mógł wyglądać seks z tym chłopakiem. Ach! Powinno się na mnie zesłać jakąś karę za takie myśli. Co mnie to obchodziło? - Widzę, że skromniś z Ciebie… Zwróciłem mu uwagę. To chyba w kompetencji jego byłych partnerów, by oceniać, czy rzeczywiście byli szczęściarzami, trafiając na niego. A może było wręcz przeciwnie? Może on sobie tak tylko gadał? Cały czas miałem w głowie czerwoną lampkę, która kazała mi uważać i być gotowym absolutnie na wszystko. Życie nauczyło mnie już wcześnie, uważać niemalże na wszystkich. Chociaż w tej chwili było mi niezwykle przyjemnie, to coś w środku kazało mi to przerwać. Zrobiłem to dość nieudolnie, ale zawsze! - Navi… Przestańmy. Powiedziałem bez większego przekonania, próbując się uwolnić spod niego. Nie to, żebym sę miotał, czy coś. Po prostu dałem mu delikatnie do zrozumienia, żeby ze mnie zszedł albo coś. - Na pewno byłeś bardzo dobry. Powiedziałem ze stuprocentową pewnością w głosie. Skoro Ślizgon działał tak na mnie, to na pewno znalazłoby się też wiele innych osób, które odbierały go w ten sam sposób. Miałem tylko nadzieję, że ten tego nie wykorzystywał. W sumie, po tym, co powiedział, to nie wyglądał na takiego, ale – jak już wielokrotnie powtarzałem – trzeba się mieć na baczności, no nie? Propozycja pocałunku była absolutnie genialna, jednakże postanowiłem odmówić. - Eee… No… Hm.. Jasne, że bym chciał! Ale to wszystko może zaczekać, naprawdę. Czyżbym trochę spanikował? Nie wiedziałem, jak to można nazwać. Może po prostu wiedziałem, że potem bym tego wszystkiego żałował? I wolałem stracić teraz, niż potem mieć jaieś wyrzuty sumienia. Moja psychika i tak nie była mi szczególnie przychylna, nie chciałem wystawiać jej na ekstremalnie intensywne przeżycia.
|
| | | Gość
| Temat: Re: I've always desired you! Sro 03 Gru 2014, 21:44 | |
| Sytuacja zmieniła się diametralnie. Nic nie poszło tak jakby chciał młody Noyis. Wszystko posypało się jak domek z kart. Cała miła atmosfera została zniszczona, pozostało po niej tylko niedowierzanie i żal. Na twarzy Ślizgona pojawił się wstrętny grymas, będący połączeniem smutku i złości. Nie wierzył, nie potrafił i chyba nawet nie chciał uwierzyć w to co się stało. Przecież było tak blisko! Przecież dawał mu znaki! Allan, coś Ty dziecko drogie narobił? To miało być "delikatne"?! - Ty... - jego głos się ewidentnie załamał. Podniósł się z jego ciała i skierował swe oczy na twarz niedoszłego kochanka. - Ty... - Navi już nie brzmiał jak seksowny brunet który ledwie chwilę temu leżał na wybranku. - Ty przebrzydła, zakłamana szmato! - wrzasnął na niego, robiąc się cały czerwony na twarzy. Tym razem jednak nie był tym dobrym, podnieconym chłopczykiem. Ręka zamiast na brzuchu spoczęła na szyi Callasa. Nie trzeba było długo czekać aż nogą docisnął Allana do łóżka, tak żeby ten nie mógł się poruszyć. Palce zacisnęły się na gardle blondyna. Nie bawił się z nim, to nie miało w sobie ani odrobiny przyjemności. Wbił się kciukiem w jego grdykę, niczym wąż swymi kłami w ofiarę, odbierając jej możliwość oddychania. Teraz pokazał kim jest, pokazał dlaczego trafił do Slytherinu. On nie znosił porażek, nienawidził gdy coś szło nie po jego myśli, a jeszcze bardziej nienawidził zdrajców. - Oszukałeś mnie! Tylko na tym Ci zależało! - wyrzucił z siebie rozpaczliwym głosem. Nie pozwalał Callasowi na obronę. Dusił go coraz mocniej i mocniej. - Bezczelnie mnie wykorzystałeś! Zapłaciłem za Ciebie, pozwoliłem Ci... pozwoliłem Ci na wszystko! - nie potrafił uwierzyć w to co robi. Czuł się w tym momencie potraktowany jak zabawka. Puchon sam go zachęcał, sam tego wszystkiego chciał, a dopiero teraz ujawnił swoje prawdziwe zamiary, a przynajmniej w taki sposób odbierał to Ukrainiec. Ślizgon miał ochotę skrzywdzić swojego rówieśnika, nauczyć go, że tak się nie postępuje - ale nie potrafił. Tylko jedna łza spłynęła z jego oka, trafiając prost na twarz Greka. Novi puścił go, pozwalając mu zaczerpnąć oddechu. Chłopak w jednym momencie sprawił, że pożądanie zmieniło się w pogardę. Novi jak najprędzej zebrał swoje ciuchy i narzucił je na siebie, odwracając twarz od Allana. Nie chciał już go oglądać. Miał ochotę się rozpłakać - ten, który przed chwilą jeszcze grał pewnego siebie i aroganckiego faceta. Teraz po prostu chciał uciec, nie potrafiłby już tutaj spać. Założył spodnie, koszulkę i bluzkę. To wszystko co miał. Nie obchodziło go, że padało, że było zimno. Alkohol pod wpływem emocji przestał na niego działać. Brunet chciał po prostu opuścić to miejsce. - Następnym razem... - nie dokończył. Wyszedł trzaskając drzwiami. Wszystko to trwało sekundy, a zanim Allan zdążył się pozbierać Navi był daleko od baru... |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: I've always desired you! | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |