IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Dworek rodziny Montgomery

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Chayenne Montgomery
Chayenne Montgomery

Dworek rodziny Montgomery Empty
PisanieTemat: Dworek rodziny Montgomery   Dworek rodziny Montgomery EmptyCzw 09 Paź 2014, 20:57

***
Chayenne Montgomery
Chayenne Montgomery

Dworek rodziny Montgomery Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodziny Montgomery   Dworek rodziny Montgomery EmptyCzw 09 Paź 2014, 21:02

Wakacje upływały bardzo szybko, tym bardziej, że Chayenne zdążyła również bawić się na obozie, chociaż to było oderwaniem od ponurej, dość bolesnej rzeczywistości, z którą musiała zmagać się w rodzinnym domu. Bardzo się zmieniła przez ostatnie dwa miesiące, nikt znajomy nie poznałby jej, najzwyczajniej w świecie zmieniła sie nie do poznania, charakter, nieco wygląd. Z poważnej najstolatki, o szlachetnych rysach, zmieniła się w nieco zamkniętą w sobie dziewczynę, z kilkoma siniakami i podkrążonymi oczami. Naprawdę nic wspaniałego.
Tym razem cały dzień spędziła poza domem spacerując po centrum Londynu i udając najzwyczajniej w świecie normalną osobę, nie różniącą się nawet od otaczających ją mugoli, którymi tak bardzo kiedyś gardziła. Wróciła do domu wieczorem, zmęczona, marzyła jedynie o gorącej kąpieli i długim śnie. Miała nadzieję, że rodzice znów nie zaczną swojej nużącej tyrady, której po paru chwilach będzie miała serdecznie dość. Weszła do dworku należącego od pokoleń do jej rodziny i od razu skierowała się ku schodom, aby udać się do pokoju. Jak zwykle jednak, czego powinna się spodziewać, z salonu odezwał się głos ojca, który przywołał ją. Nie znosiła tego, ton nie znoszący sprzeciwu, pogarda do własnego dziecka i traktowanie jej jak przedmiotu. Zaczynała nienawidzić samą siebie powoli za to kim jest. A to naprawde niezdrowe. Weszła do salonu i stanęła przy drzwiach spoglądając na ojca siedzącego w wysokim fotelu i matkę stojącą obok niego. Nie spodziewała się już nic dobrego...
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dworek rodziny Montgomery Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodziny Montgomery   Dworek rodziny Montgomery EmptyPią 10 Paź 2014, 00:51

Nie dało się zatrzymać czasu i Jonathan dobrze o tym wiedział. Sam doskonale pamiętał dzień, gdy spotkał Aurelię i w dość szybkim tempie odbył się ślub, oraz na świat przyszła ich córka. Chayenne. Niepokorna pannica o diabolicznym charakterze. Reprezentowała wszystkie pożądane przez ród Montgomerych cechy, których mogły pozazdrościć inne cne niewiasty. Była wzorem do naśladowania wedle Jonathana. Miał dla niej zaplanowaną przyszłość, jak zawsze. Wszystko dopięte na ostatni guzik, każda minuta starannie zaplanowana. Nie inaczej było z życiem jego córki. Aurelia nie miała nic do gadania, tak uległa wobec męża i zawsze stojaca po jego stronie. Tak też Chayenne miała pójść w jego ślady. Nie było nic lepszego jak małżeństwo ustawione odpowiednio wcześniej, gdy partner był specjalnie wyselekcjonowany pośród wielu kandydatów. Ten dla Chay był rok młodszy od niej, czystokrwisty, majętny i przystojny. Wszystko co najlepsze w jednej osobie. Co z tego, że się nie znali i nigdy nie rozmawiali, gdyż dzieliło ich wiele kilometrów. Jonathan zapadł w rozmyślania, które przerwało wejście Chay do domu.
-Chayenne, pozwól tutaj. -zawołał ją ostro i stanowczo. Odczekał chwilę, dopóki nie ujrzał sylwetki dziewczyny przed sobą. Martwiła go jej ostatnia zmiana charakteru, ludzie z Hogwartu mieli na nią zły wpływ.
-Musimy z Tobą poważnie porozmawiać. Przede wszystkim powinnaś wiedzieć, że młody Marco Pherezza z zacnego, włoskiego rodu poprosił o Twoją rękę i my oświadczyny przyjęliśmy. -oznajmił jej sucho i dobitnie. Nie przyjmował odmowy.
-Poczekamy z ślubem do zakończenia szkoły, ale oficjalne zaręczyny odbedą się w święta, kiedy pojedziesz do nowej rodziny na ferie zimowe. Ne planuj nic na ten czas. -dodał po chwili. Nie oczekiwał żadnych burd czy krzyków, ale widocznie nie znał dobrze swojej córki.
Chayenne Montgomery
Chayenne Montgomery

Dworek rodziny Montgomery Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodziny Montgomery   Dworek rodziny Montgomery EmptyPią 10 Paź 2014, 08:03

Wydawało im się, a raczej jemu, Ojcu Chayenne, że wychował córkę, że urobił ją na swoje podobieństwo. Nie było tak, a Chay jeszcze zamierzała im to pokazać. Wiedziała jednak, że jeśli czekali na nią specjalnie do tego czasu i przywołali do siebie nie zwiastowało to niczemu dobremu. Spodziewała się raczej czegoś totalnie szalonego czego i tak nie zrobi. Stanęła przed ojcem i spojrzała na matkę, która jak ten cień stała obok niego. Gardziła tą kobietą. Była nijaka, nie miała własnego zdania, nie miała charakteru, była marionetką w rękach despotycznego męża. Chayenne przysięgła sobie kilka lat wcześniej, że nigdy taka nie będzie. Stanęła przed ojcem i spoglądała na niego tym swoim beznamiętnym wzrokiem, wypranym totalnie z uczuć, można powiedzieć nawet, że był to pusty wzrok. Postawa opanowana do perfekcji.
I to co powiedział...
Było jak kubeł zimnej wody rzuconej na nią w jednym momencie. Jakby ktoś nagle wbił w nią milion sztyletów. Nie wierzyła sama w to co słyszy. Ktoś prosił o jej rękę i oni się zgodzili? A to czasem nie powinna być jej decyzja? No tak, nie w tym rodzie, nie w tej przeklętej rodzinie. Od razu napięła się nieco, jej oczy zapłonęły ogniem ze wściekłości. Nie wierzyła, że będą w stanie jej coś takiego zrobić. Zrobiła kilka kroków bliżej kominka i wpatrywała się w niego przez chwilę. Nie chciała kolejnej dotkliwej kary, ale wiedziała, że nie da w tym momencie rady powstrzymać swoich emocji.
- Przyjęliście oświadczyny za mnie? - spojrzała na niego. - To moja decyzja i ja zdecyduję za kogo wyjdę, nie będę taką marionetką jaką jest moja matka, sama sobie potrafię zaplanować użycie bez Waszego wtrącania się i pomocy. - powiedziała to nieco przez zaciśnięte zęby, chociaż miała ochotę krzyczeć do nich, wydrzeć się i powiedzieć im co o tym myśli.
- Nie... Nie... Nie! - w końcu nie wytrzymała i krzyknęła, pierwszy raz podniosła tak głos w obecności ojca. - Nie zrobię tego! Prędzej się zabiję niż wyjdę za kogoś kogo nie znam... Ostrzegam, nie zrobicie mi tego... - jej oczy, tak jasne, w których błyszczał teraz ogień odbijający się z kominka, które były nieco zaszklone jakby zaraz miała zalać się łzami... wbite były w ojca. Wiedziała, że on nie zniesie jej sprzeciwu. Znając Jonathana spodziewał się, że córka grzecznie przytaknie i pójdzie do siebie. Tak bardzo się mylił.
- Możesz mi kazać zrobić właściwie wszystko... tylko nie to. - jęknęła jeszcze. Miała tę świadomość, że ojciec i tak doprowadzi do tego, choćby miał użyć zaklęcia niewybaczalnego i kontrolując ją zrobić to. Ona nie zamierza jednak tak łatwo się poddawać...
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dworek rodziny Montgomery Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodziny Montgomery   Dworek rodziny Montgomery EmptySob 11 Paź 2014, 22:23

Niepokojący był fakt, jak jego córka, niegdyś tak posłuszna, zaczynała wymykać się spod ojcowskich skrzydeł. Jonathan nie wstał nawet, widząc swoja latorośl przed sobą. Zacisnął mocno palce na oparciach fotela, że aż zbielały mu knykcie. Nie podobał mu się ton jej głosu. Buntowała się, a to nie zapowiadało dobrych relacji miedzy rodzicielem, a jego dzieckiem. Jonathan zmrużył gniewne oczy, słysząc te wszystkie ostre słowa.
-Nie waż się obrażać matki! -warknął w odpowiednim momencie. Aurelia nie odezwała się ani słowem, chociaż wciagnęła głośno powietrze. Tego było za wiele. Nie miał zamiaru ulegać córce dlatego, że tego chciała. Mężczyzna wstał. Górował nad dziewczyną. Jego oczy były zimne i pozbawione wesołych iskierek.
-Przypomnę Ci, Chayenne, że jesteś NASZĄ córką i to MY decydujemy o Twojej przyszłości. Wiemy, co dla Ciebie jest najlepsze. Taka smarkula jak Ty nie wie, czego chce od życia. Twoja mama, dla której nie okazujesz szacunku przeżyła to samo i nie żałowała. Wiedza przychodzi z wiekiem. -mówił dość głośno, ale nie krzyczał. Wolał ją ostrzec tonem głosu. Miała jeszcze szansę się powstrzymać od swoich reakcji w stylu rozbestwionej primadonny.
Oczy Jonathana zaszły mgłą pod wpływem kolejnych słów Chay.
-Słuchaj no. Zrobisz co Ci każemy i żadne Twoje fochy nie robią na mnie wrażenia. Zostaniesz jego żoną, czy Ci się to podoba, czy nie. I nie zabijesz się, bo będziesz pod moim specjalnym nadzorem. Nawet do łazienki nie będziesz mogła wyjść bez skrzatki. Zostaw więc swoje groźby dla szlam i mugoli. -syknął ostro mężczyzna. Nie miał zamiaru się z nią bawić.
Chayenne Montgomery
Chayenne Montgomery

Dworek rodziny Montgomery Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodziny Montgomery   Dworek rodziny Montgomery EmptySob 11 Paź 2014, 22:42

Zła, niedobra Chayenne obraża matkę? Cóż za brak wychowania. O ile mówienie prawdy, która jak widać jest bardzo drażniąca jest czymś złym to fakt, Chayenne popełnia największe grzechy w tym momencie. A właśnie... mówił ojciec, nie matka, dlaczego? No tak, jak sam twierdził, on wie co jest najlepsze dla jego żony i jego dziecka. Dlatego z Aurelii uczynił chodzącą marionetkę, której nawet nie musi napędzać sznurkami, ona i tak zatańczy tak jak on zagra, a niepokorną córkę dotkliwie karał za to, że miała własne zdanie. Przecież o to właśnie w tym chodziło, miała być jak matka, bez najmniejszej wartości, urobioną masą dla przyszłego męża, który będzie nią sterował. Dlatego właśnie zaczęła nienawidzić sama siebie za to, że urodziła się w tak chorej i nienormalnej wręcz rodzinie. Wolałaby być półkrwi i nie przechodzić przez to wszystko niż móc szczycić się czystością krwi, która... no właśnie. Nic jej w życiu nie dała prócz bólu i cierpienia. Niegdyś dumna ze swojego statusu społecznego dziewczyna miała albo kryzys światopoglądu albo najzwyczajniej w świecie zobaczyła w końcu prawdę.
- Nie obrażam mamy. Mówię jak jest. - syknęła cicho. - I teraz jeszcze będziesz mi wmawiał, że jej nie szanuję. Ona mnie urodziła i bardzo ją szanuję. Ale zadaję sobie pytanie czy to Wy szanujecie mnie, skoro nie dajecie mi żadnego wyboru uważając, że Wasze wybory są najlepsze. - warknęła całkiem poważnie patrząc na niego. Niestety, nie wdała się w matkę, nie była cichą, uległą kobietą, której można było dyktować całe życie. Chayenne wdała się w ojca i to chyba było w tym najbardziej problematyczne. Nie mogli dojść do porozumienia, bo Chay podobnie jak on miała swoje racje i nigdy nie poddawała się, jeśli wiedziała, że ma rację. I tak zawsze kończyło się to jednako, ale nie spodziewała się tak naprawdę już nic innego po tej rodzinie.
- Wiedza przychodzi z czasem tak? A to czasami nie jest tak, że wiedzę zdobywa się doświadczeniem? I to nie działa tak, że Wy dajecie mi swoje doświadczenie. Nie. Ja mam je sobie zdobyć sama, a Wy na razie jedynie podcinacie mi skrzydła! - znów te płomienie w oczach, jakby jej dusza płonęła. Sama Chayenne była wściekła, że tak została potraktowana. Przyrzekła sobie, że nigdy na to nie pozwoli i zamierzała walczyć o swoje, choćby ją mieli zabić. Przynajmniej wyjdzie na jej, bo nie zrobi tego co ojciec jej każe. Kiedy Jonathan wstał, spojrzała na niego w górę, był sporo wyższy, szeroki w barkach, prawdziwie zbudowany mężczyzna. A ona taka drobna i krucha. Co nie przeszkadzało jej oczywiście mieć charakteru silnego na równi z jego charakterem.
- Nie zmusisz mnie. - wycedziła przez zaciśnięte zęby i założyła ręce na wysokości biustu. Wiedziała, że igra z ogniem, a ojciec jest kompletnie wściekły. Wiedziała, że jej słowa doprowadzają go do szału, ale o to jej chodziło. Może i nie była to droga do zwycięstwa, bo cokolwiek nie zrobi i tak ojciec stanie na swoim, ale przynajmniej udowodni mu po raz kolejny jaki jest wobec niej i jak ją krzywdzi dla swojego widzimisię. - Ja nie chcę tego zrobić... I to nie dlatego, że chcę Wam zrobić na złość. Nie chcę wyjść za kogoś kogo nie znam. Kogo nawet Ty nie znasz. - powiedziała odsuwając się kilka kroków. - A co jeśli okaże się, że będzie mnie gwałcił, bił i robił niestworzone rzeczy? Będziesz zadowolony, że oddałeś swoje jedyne dziecko w ręce potwora? - spojrzała ojcu po raz kolejny prosto w oczy. Może chociaż to go przekona, w co szczerze wątpiła. I tak obrała złą taktykę już na początku, mogła od razu przejść do takiej argumentacji. Chociaż spodziewała się, że ojca i tak nie obchodzi co by z nią zrobił. Chay wiedziała jedno, jeśli ją zmuszą, a on będzie kimś złym, po prostu go zabije. Bez oporów, bez hamulców. Będzie robić to co dyktuje jej serce, aby móc robić w życiu to, czego naprawdę chce.
Burzliwa rozmowa, a raczej kłótnia zdawała się nie mieć końca. Jej matka wyszła z pomieszczenia zostawiając tę dwójkę samych sobie. Rozjuszona Chayenne wyszła wreszcie z pomieszczenia, aby udać się do swojego pokoju, a później zniknąć z rodzinnego domu na długie godziny.

z.t.
Sponsored content

Dworek rodziny Montgomery Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodziny Montgomery   Dworek rodziny Montgomery Empty

 

Dworek rodziny Montgomery

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Chayenne Montgomery
» Posiadłość rodziny Carrow
» Dworek rodu Fawley
» Rezydencja rodziny di Scarno
» Dworek Merberetów [ Sheffield, hrabstwo Yorkshire]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-