IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Franz Krueger
Franz Krueger

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptySro 20 Sie 2014, 15:06

Kiedy tak oczekiwał znudzony na początek wykładu, na horyzoncie pojawiła się Aristos Lacroix. Siedemnastolatek uśmiechnął się nawet do niej delikatnie, gestem dłoni witając się z nowo przybyłą uczennicą. Gryfonka zagaiła, więc nie wypadało jej słów pozostawić bez odpowiedzi.
- Sam. Nie wiem czy Jasmine uda się dotrzeć… mówiła, że ma jeszcze coś do załatwienia. – odparł więc lakonicznie, ale jego wypowiedź rozwiewała wszelkie wątpliwości. Sam Niemiec zaś nie sądził, by jego partnerka rzeczywiście pojawiła się na lekcji u Ingrid. Nie wiedział dlaczego, bo nigdy panny Vane nie pytał, ale jakoś nie pasowała mu do tej dziewczyny broń strzelecka i wydawało mu się, że jego druga połówka wybierze inne zajęcia.
Po tej krótkiej rozmowie, Franz odwrócił wzrok na prowadzącą. Ku jego uciesze, okazało się, że profesor Skarsgard jest równie konkretna, co i sama Chantal. Nie czekała na spóźnialskich i rozpoczęła swoje zajęcia od zwięzłego, ale i wyczerpującego opowiadania na temat każdej z przyniesionych przez nią broni. Co prawda, jej kwieciste instrukcje nawet przekonywały Franza to łuku i kuszy, którymi wcześniej chłopak w ogóle nie był zainteresowany. Ostatecznie jednak, młody Krueger postanowił pozostać wiernym swej ulubionej, broni palnej, z którą, jako jedyną, miał zresztą do czynienia.
Zanim jednak zebrał obrany przez siebie rewolwer, zaśmiał się gromko z żartu pani profesor, która niesłusznie twierdziła, że dla nikogo innego nie będzie on zabawny. Może sam w sobie nie był zbyt wyszukany, ale już fakt, iż Ingrid wskazała Kaynetha jako potencjalnego ochotnika, rozbawił niemieckiego czarodzieja. Sama wizja strzelania do tego Puchona była dla niego niezwykle kusząca i szczerze żałował, że nauczycielka nie mówiła poważnie. Westchnął więc tylko z pewnym wyrazem zrezygnowania i zabrał rewolwer, zbliżając się do jednej z tarcz. Butem wyznaczył linię, zza której miał strzelać i zabrał się do roboty. A właściwie, próbował, bo do jego uszu dotarła, tym razem, uwaga El-Melloia. Odwrócił się i wycelował bronią w przedstawiciela Domu Borsuka. Rewolwer, rzecz jasna, nie był jeszcze naładowany, ale o tym nie mógł wiedzieć ten irytujący Puszek.
- Jeszcze jedno słowo, a wymienię tarczę na Ciebie. – burknął jedynie do niego, co wcale nie stanowiło groźby bez pokrycia. Kto znał Franza, wiedział, że ten gotów był nagiąć zasady. Poza tym, doświadczenie pokazywało, że nigdy nie miał z tym problemu. W końcu na walce wręcz obecność profesor Lacroix nie hamowała go przed brutalniejszymi zagrywkami. Na tych zajęciach Krueger i tak zachował pewną trzeźwość umysłu i ostatki przyzwoitości, skoro skończyło się tylko na ostrzeżeniu z jego strony.
Zaraz po tym, siedemnastolatek powrócił swym spojrzeniem na tarczę. Przeładował rewolwer i oddał pierwszy strzał, który faktycznie, trafił w tarczę, ale nie w sam środek, a w jego pobliże. Franz jednak nie miał zamiaru się poddawać. Chociaż znał się na krótkiej broni palnej, to zdawał sobie sprawę z tego, że dawno nie miał jej w ręku i że wyszedł z wprawy. Strzelał więc dalej, a przy trzecim przeładowaniu coraz więcej jego strzałów trafiało w sam środek tarczy. Nic więc dziwnego, że kąciki ust Ślizgona uniosły się w ledwie widocznym uśmiechu z wyczuwalną nutą satysfakcji.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptySro 20 Sie 2014, 16:24

Odpowiedziała na uśmiech Franza, odrywając od niego spojrzenie, a potem krótkim uniesieniem brwi powitała Amycusa, mrugając do niego z dozą rozbawienia – czyżby udało jej się zainteresować Ślizgona na tyle, by zechciał drążyć temat broni na zajęciach prowadzonych przez nauczycielkę?
Nie zastanawiała się nad tym zbyt długo, skupiając swoją uwagę na słowach kobiety, nie robiła tego jednak zbyt uważnie; Ingrid nie mogła powiedzieć nic, czego Aristos już by nie wiedziała. Gdy skończyła mówić, a uczniowie podeszli, sięgając w pierwszej kolejności po broń palną, ona wyciągnęła dłoń po łuk refleksyjny, muskając cięciwę palcami, pieszcząc przez moment idealnie wyprofilowane drewno broni i podziwiając w milczeniu jej wyważenie. Miała do czynienia z tą bronią przez jakiś czas, a choć pistolety bywały skuteczniejsze, cichy dźwięk drewna przecinającego powietrze i wirowanie puszystych lotek miały w sobie jakiś urok.
Gryfonka podniosła wzrok, obserwując jak Amycus wsuwa do kieszeni spodni dwa bełty, kierując się z kuszą i trzecim bełtem w stronę tarczy. Na jej wargach zamigotał uśmieszek niemal rodem wyjęty z bajek dla dzieci, z ryciny przedstawiającej przekornego diabła. Podeszła, miękko i cicho stąpając po podłożu, stanęła za chłopakiem nie zdradzając się swoją obecnością nawet głośniejszym oddechem, a potem ujęła strzałę, wysuwając ją z zarzuconego na ramię kołczanu płynnym, pewnym ruchem.
Uniosła ramię, cięciwa dotknęła jej policzka gdy mierzyła do celu; w kąciku ust poczuła słony smak lotki, a potem wypuściła strzałę, trafiając w środek bełtu, który Amycus kilka chwil wcześniej wbił w tarczę, dużo powyżej jej środka. Świsnęła mu nad ramieniem, a nim zdążył się obejrzeć, kolejna przecięła powietrze, dosięgając czerwonego punktu.
Aristos odrzuciła włosy do tyłu, opuszczając łuk, a potem posłała Ślizgonowi nieco kpiący uśmiech.
- Jesteś zbyt spięty. – mruknęła jedynie, tonem wystarczająco niewinnym, by nie mógł uznać tego za obelgę lub zniewagę.
Gość
avatar

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptySro 20 Sie 2014, 20:54

Przyjrzała się Kay’owi póki jeszcze zajęcia się nie zaczęły. Od czasu ich dziwnej przygody w jego dormitorium skutecznie starała się go unikać. To było po prostu coś o czym nie chciało się rozmawiać nigdy więcej. Już jej i tak wystarczyło, że na samo wspomnienie słyszała cichy śmiech demona w własnej głowie.
Był poobijany. Teoretycznie nie było już tego tak widać – najwidoczniej pielęgniarka miała skuteczną maść z dyptamu i całkiem nieźle machała różdżką. Ale i tak było widać. I zapewne gdyby El-Melloi nie zwrócił jej uwagi na rosłego Ślizgona, którego kojarzyła z machania pałką na boisku quidditch’a to nawet spytałaby go co się stało. Ale skoro dostała odpowiedź, nie musiała już wyciągać z niego takiej informacji. Bo całej reszty była w stanie się domyślić.
- Myślę, że Sam-Wiesz-Kto ma inne zmartwienia na głowie niż urywanie głowy, rosłym osiłkom z groszkiem zamiast mózgu. – uśmiechnęła się do Puchona i poklepała go po ramieniu jakby pocieszająco.
Właśnie w tym samym momencie podszedł do nich inny Puchon. Na pytanie, pokiwała z uśmiechem głową, nie chcąc przerywać „nauczycielce”. Na jej pytanie czy Kayneth miałby stać się celem, zmarszczyła brwi i uśmiechnęła się delikatnie.
Jabłko na jego głowie wyglądałoby bardzo zachęcająco., mruknął demon, a Harley po cichu przyznała mu rację. Chyba zaczynały się w niej budzić trochę mordercze zapędy. Niedobrze.
Na widok rozłożonych na ziemi broni. Prawie wszyscy brali w dłonie broń palną. Ona jednak chociaż wychowana przez matkę mugolkę i do tego policjantkę, wolała nie chwytać za rewolwer. Zamiast tego chwyciła łuk bloczkowy i kołczan ze strzałami. Widząc Kay’a z dubeltówką cicho się zaśmiała i podeszła do tarczy obok niego.
Sprawdziła czy cięciwa jest odpowiednio naciągnięta za pomocą bloczków, by następnie opuścić go, tylko po to by nałożyć jednym płynnym ruchem strzałę i naciągnąć cięciwę. Lotki nawet nie zdążyły jakoś szczególnie musnąć policzka Puchonki, kiedy wypuściła strzałę. Z cichym brzękiem wbiła się w tarczę. Może nie w sam środek, ale chociaż nie poleciała gdzieś obok. Dziewczyna rozluźniła ramiona i naciągnęła jeszcze raz.
Luca Chant
Luca Chant

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptySro 20 Sie 2014, 22:47

Przyjrzał się kobiecie. Pomimo delikatnego wyglądu i zwyczajnego ubioru, była jakoś niezwyczajnie... bezbarwna. Mówiła tonem pozbawionym emocji, nawet kiedy zażartowała bardziej przypominało to realizowanie ułożonego wcześniej scenariusza, niż chęć wzbudzenia śmiechu. Nieco go to przerażało, ale też wzbudzało ciekawość. Gdy zatrzymała na nim wzrok, wzdłuż kręgosłupa przebiegł mu dreszcz, jednak nie mógł odmówić mu przyjemności. W bezuczuciowym tonie głosu i rzeczowych słowach kryło się coś przypominającego zagadkę, co wabiło obietnicą sekretu do odkrycia. Słuchał wykładu z pewnym skupieniem, przypadkowo przyswajając sobie nieco przydatnych informacji do wykorzystania za chwilę i w przyszłości.
Postanowił nie skupiać się na zebranych wkoło osobach, tak jak one nie skupiały się na nim. Prawdą było, że nie znał tu nikogo i nikt nie znał jego na tyle blisko, by rzucić sobie chociaż powitanie. Właściwie był jeden wyjątek, ale nie podejrzewał Carrowa o chęć bliższego zapoznania się i spędzenia kilku chwil na przyjacielskiej pogawędce. Z jakiegoś powodu uwielbiany przez szkolne dziewczęta paniczyk widział w nim rywala. Uśmiechnął się pod nosem, tak niedorzeczna wydała mu się ta myśl.
Stopniowo wyciszył dźwięki dobiegające ze wszystkich stron, koncentrując się na tym, po co tu przybył. Postanowił wyciągnąć jak najwięcej z lekcji, jako że rzadko miał okazję na naukę posługiwania się bronią. Podniósł z murawy łuk wschodni i pogładził palcem gładkie drewno. Podobała mu się prostota wykonania, wygięcie i siła, jaką w sobie miał. Była to z pewnością prostsza konstrukcja niż mechanizm pistoletu, lecz jego zdaniem znacznie bardziej efektowna. Zważył go w dłoni i kilka razy przymierzył się, a potem jednocześnie odpychając łuk naciągnął cięciwę i wypuścił strzałę. Ze zdziwieniem patrzył, jak śmiga w powietrzu. Uśmiechnął się, zadowolony. Strzała przynajmniej trafiła w tarczę, uznawał to za dobry wynik, jak na pierwszy raz. Łuk refleksyjny przypadł mu do gustu, wymagał połączenia siły i precyzji, miał też coś, czego brakowało pistoletom. A młodemu Chantowi wydawało się, że mogą stworzyć zgrany duet.
Vincent Pride
Vincent Pride

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyCzw 21 Sie 2014, 02:00

Vincent zauważył to spojrzenie Ingrid, którym go taksowała przez dobrą minutę. Nie wiedział skąd się wzięło, ale odpowiedział na nie, świdrując ją swoimi jasnymi oczami, jakby chciał co najmniej dostrzec drzewa znajdujące się za jej postacią. Intrygujące. Czyżby mógł się czegoś spodziewać od szanownej pani profesor? Zaskoczyła go i tak samą w sobie tematyką zajęć, więc jeśli trzymała jakieś interesujące karty w zanadrzu to chętnie je pozna.
Kiedy dziewczyna z sowiarni podeszła do niego przyjął to z uprzejmym zaskoczeniem, choć po części się tego spodziewał. Właśnie dlatego między innymi, że go obserwowała, a on czuł na sobie jej spojrzenia. Czuł, że zaczął ją interesować, a ona posłusznie odpowiedziała na jego niewerbalne zaproszenie. Przyszła grzecznie, na dodatek okazało się, że prowadząca to jej ciotka. Wspaniale, może faktycznie te znajomości zaczną owocować. Przynajmniej jeśli chodzi o Ślizgonkę Pride miał silne przeczucie, że ziarno zostało zasiane, teraz pozostało czekać na plon. Może Lasarus powie mu o niej coś więcej.
A potem oczywiście przyszła Aristos, jednakże szybko jego uwagę skupiła kolejna uczennica, która dołączyła do brunetki. Ją chyba też gdzieś spotkał - jeśli nie na zajęciach to może mignęła mu podczas podróżowania po terenie obozu. Ale przecież się nie znali, jak to tak?
Skinął głową z uśmiechem, po czym wyciągnął dłoń najpierw do jednej dziewczyny, potem do drugiej.
- Vincent. Myślę, że łatwiej będzie współpracować czy też po prostu się komunikować, jeśli będziecie znały moje imię. - powiedział spokojnym tonem. Następnie Ingrid zaczęła rzeczowo objaśniać podstawy zastosowań i obsługi poszczególnych broni. Interesowała go właściwie tylko ta palna, więc na niej skupił cała swoją uwagę. Teorię znał, jednakże nie miał do tej pory zbyt wielu okazji zapoznać się z tymi przedmiotami od strony praktycznej. Sięgnął po drugi rewolwer, naładował go wedle poleceń prowadzącej, po czym odetchnął i wymierzył.Strzelił - nie idealnie, ale też nie tragicznie. Można powiedzieć, że wyszło bardzo dobrze jak na pierwsze spotkanie z tego typu "zabawką", jednakże jeszcze trochę treningów przed nim. Skłamałby mówiąc, że mu się to nie spodobało. O, spodobało i to jak, co zresztą można było wyczytać z jego twarzy. Błysk w jasnoniebieskich oczach przypominał do złudzenia iskry. Załadował ponownie i znów wystrzelił. Analizował każdą reakcję mięśni i nie tylko na wystrzał broni, każdy błąd i starał się jak najlepiej poprawić błędy.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyCzw 21 Sie 2014, 19:23

Uśmiechnęła się Vincenta, kiedy ten się przedstawił. Sprawiał dosyć dobre wrażenie, a gdyby nawet celowo ukrywał swoją mroczną naturę, to pannie Fimmel wcale by to nie przeszkadzało. Tacy ludzie byli najbardziej interesujący i doceniani przez Ślizgonkę. Gdy Tanesha podeszła do niej, dziewczyna wyszczerzyła do niej zęby, jakby zdawała sobie sprawę z tego, o co jej koleżanka była zła. A później wspomniała o Wattsie. Na sam dźwięk jego imienia Porunn wstrzymała oddech, czując jak krew odpływa jej z twarzy, zrobiła się blada jak ściana. Ten chłopak budził w niej niesamowicie sprzeczne uczucia, które zdaniem Ślizgonki w żaden sposób nie powinny się pokazywać. Wzruszyła ramionami, spoglądając na skrzynię, o której wspomniała Hanyasha.
- Kochana, w tej skrzyni pewnie siedzi coś, co chętnie rozerwałoby wszystkich uczniów na strzępy… Znając upodobania mojej ciotki, która swoją pasją jest bardzo podobna do mojego ojca – powiedziała, po czym już miała zmieniać temat, gdy kolejna osoba pojawiła się obok nich. Ben Watts jak na zawołanie pojawił się za Taneshą, sprawiając wrażenie, jakby po prosty wyrósł spod ziemi. Spojrzała na chłopaka, po czym zmrużyła powieki. W jej błękitnych, chłodnych oczach zaczęły tańczyć iskierki niechęci, a sama Porunn z trudnością powstrzymywała się od wybuchu. Wszystko jednak ukryła pod maską obojętności.
Podniosła się gdy Ingrid zaczęła opowiadać o broni, którą ze sobą przyniosła i korzystając z tego, że przechodziła obok Bena, uderzyła go mocno ramieniem o ramię, znikając w tłumie innych uczniów. Przechodząc koło Jacka Randy’ego przystanęła na chwilę, po czym pochyliła się nad jego uchem, gdy ten trzymał w dłoniach strzelbę.
- Wiesz czym splamiona jest moja czerwona koszulka? Krwią Puchonów – powiedziała słodko, po czym nie czekając na jego reakcję ruszyła dalej, ku broni. Przykucnęła i chwyciła za kuszę, oglądając ją uważnie. Zauważyła, że na niej był wyryty herb rodu Skarsgardów – niemalże od razu rozpoznała własność jej dziadka, Leifa Skarskarda. Załadowała bełt, chociaż robiła to może drugi raz w życiu, pierwszy raz był wtedy, kiedy poprosiła siostrę, żeby jej pomogła – szybko jednak uznała, że to nie było dla niej. Co skusiło ją do tego, że znów tutaj była? Może fakt, że chciała pochwalić się siostrze… Stanęła wyprostowana tuż przed tarczą, próbując chociaż dobrze wycelować… Gdy wystrzeliła, bełt nawet nie trafił w tarczę, tylko poleciał gdzieś dalej. Spojrzała na ciotkę, widząc, że ta patrzy na nią z politowaniem. No cóż, warto było spróbować… Zdecydowanie była lepsza w rzucaniu zaklęć niż strzelaniu z kuszy.
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyPią 22 Sie 2014, 00:24

No proszę, kto by pomyślał, że śledzenie panny Fimmel przysporzy jej nowych znajomości. Izolowanie się od towarzystwa dało jej solidnie w kość, tu na obozie. Przesiedziała już kilka zajęć sama, jak sęp nieudolnie czający się na samotną zwierzynę. Padlinę niekoniecznie, bo padlina nie odpowiada, ona słucha. Tylko słucha. Poza wieczorami spędzonymi w namiocie nie miała zbytnio kogo raczyć swoimi czarnymi żartami czy złośliwościami. I bardzo jej to ciążyło. Bardzo.
Dlatego na wzór koleżanki z domu, równie przyjaźnie przywitała się z nieznajomym chłopakiem. Kojarzyła go z kilku zajęć. Była nawet niemalże pewna, że to on ćwiczył z Jasmine na zajęciach u Chantal. W każdym razie, na pierwszy rzut oka, raczej krótki i odruchowy, nie zauważyła niczego niepokojącego.
Możliwość wyrzucenia z siebie kilku dwuznacznych, podszytych złośliwością słów poprawiła jej humor. Zwłaszcza, że Porunn zareagowała na uwagę o Krukonie dość... nietypowo. Brunetka nie odpuściła jej wręcz bezczelnego spojrzenia i z lekkim rozbawieniem rejestrowała zmiany zachodzące na twarzy panny Fimmel. Widząc, że wyraźnie pobladła, zmrużyła nieco oczy, a kąciki ust uniosły się w triumfalnym, acz delikatnym uśmiechu. Trafiła w sedno.
- Oh, to twoja krewna? - Ślizgonka nieco się zdziwiła i zamilkła na chwilę, wyraźnie przetrawiając ową niespodziewaną a z pewnością przydatną informację. - Nie wiedziałam. W każdym razie... myślę, że poprosi odpowiednie osoby o otworzenie tej skrzynki.
Po raz kolejny Tan spojrzała wymownie w stronę grupki uczniów z Hufflepuffu. Miała powiedzieć coś jeszcze, kiedy poczuła lekki ciężar na swoim ramieniu. Wzdrygnęła się lekko, nieprzyzwyczajona do naruszania jej strefy prywatności a już na pewno nie w taki sposób. Obejrzała się ale na jej zirytowanej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Wywołała wilka z lasu. Oto pogromca opanowania panny Fimmel, Ben Watts.
- O, pan Watts. My się chyba jeszcze nie znamy, jestem Tanesha... koleżanka Porunn. - wyciągnęła do niego rękę, nadal utrzymując na twarzy przyjazny uśmiech. Chociaż trzeba było przyznać, że nawet jak zdarzało jej się szczerze przywoływać na twarz ów grymas, było w nim coś niepokojącego. Hanyasha zawsze zrzucała to na swoje rysy twarzy a przede wszystkim oczy, które przymrużone, z tego czy innego powodu, nadawały jej nieco drapieżności. Wyglądała wtedy jak Żmijka, jak to lubił ją nazywać - poniekąd pieszczotliwe - młodszy z Blacków. Tym razem jednak starała się nie uchodzić za taką, co coś kombinuje. Zwłaszcza, że coś kombinowała. A przynajmniej snuła i knuła. Jak na razie.
Uczniowskie pogawędki dość szybko ucięła prowadząca, Ingrid. Tan wysłuchała jej wykładu, zwracając szczególną uwagę na wskazówki i instrukcje dotyczące ładowania broni. I środków ostrożności. Drgnęła lekko, uśmiechając się przepraszająco do nauczycielki a w myślach rzucając kilka niespecjalnie przyjemnych słów. Przez moment czuła się, jakby kobieta przejrzała jej myśli. Ale był to zaledwie ułamek sekundy. Jedno spojrzenie na chłopaka, którego uczyniła obiektem swych żartów i nie miała najmniejszych wątpliwości. Typ nadawał się na ofiarę jak nikt inny z zebranych. Najwyraźniej Skarsgard również zakwalifikowała go jako ewentualną stratę w szeregach. Po tym jak wychowanek z pod znaku borsuka omal nie został znokautowany przez własną strzelbę jej twarz przybrała wyraz głębokiej konsternacji.
- Rozważałam, czy by go w efekcie nieszczęśliwego przypadku nie zastrzelić... albo postrzelić... - odezwała się po chwili, przenosząc wzrok na pozostałych uczniów, którzy wzięli się za ćwiczenia - ale jak tak dalej pójdzie, to sam przerobi się na porcje rosołowe.
Ruszyła powoli za Fimmel, dokładnie rejestrując jej krótką konfrontację z jednym z Puchonów. Nie sądziła by były to nad wyraz słodkie i czułe słówka, aczkolwiek mogła mu podnieść ciśnienie. Groźby - zwłaszcza te karalne - ze strony Ślizgonek były powszechnie znane. Chociaż mało który potrafił docenić kunszt ich wypowiedzi. Trudno się jednak dziwić, skoro znaczna większość dziewczyn z domu węża dbała, żeby ich ostrzeżenia  znajdywały pokrycie w rzeczywistości.
Tan nie miała wielkiego pojęcia o broni, jednak informacje od Ingrid a także obserwacja pozostałych uczniów pozwoliły jej na zdecydowanie, że póki co postrzela sobie z łuku. Sięgnęła po refleksyjny, nie mając pewności że było to dobrym wyborem. Jej celność była poddana pod dużą wątpliwość, więc dla bezpieczeństwa zaklimatyzowała się przy tarczy niedaleko Puchonów. Jak omsknie się jej ręka, to prędzej ucierpi tyłek borsuczego wychowanka, niż zacny pośladek kogoś ze Slytherinu. Wybrała jedną ze strzał, przymierzyła się i posłała ją w kierunku tarczy. Z niezadowoloną miną patrzyła jak strzała zaledwie drasnęła jej brzeg. Ślizgonka obejrzała się za siebie, przyglądając precyzji z jaką obsługiwała broń dziewczyna, która wcześniej rozmawiała z Kruegerem. Przyjrzała się dokładnie jej poczynaniom, bo wyglądało na to, że wybrały ten sam rodzaj łuku. Ponownie stanęła przodem do swojej tarczy i przygotowała się do strzału. Tym razem udało jej się trafić w jedno z dalszych kół. Nie było najgorzej, ale skoro już przyszła, wypadałoby się czegoś nauczyć. Sięgając po kolejną strzałę, Tanesha analizowała już błędy, które popełniła.
Ingrid Skarsgard
Ingrid Skarsgard

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyPią 22 Sie 2014, 01:50

Ingrid obserwowała uczniów, a jej orzechowe oczy wydawały się pociemnieć. Od razu zarejestrowały spóźnialskiego, na którego czekała niemalże od początku. Miała wrażenie, że Jack Randy był uczniem, który był niemalże skazany na nią.
Kobieta podeszła do pierwszego ucznia, który zdecydował się wziąć do ręki jakąś broń… Dubeltówka, jej zdaniem, nie była odpowiednia dla tego młodego Puchona, jakim był El-Melloi. Stanęła obok niego, chowając ręce za siebie… Widząc jak miejsce, które uderzyła go dubeltówka ciemnieje, pokręciła głową, nawet nie wiedząc jak to skomentować.
- Wyprostuj się, nie wypinaj tak tego tyłka – tutaj, kolanem dźgnęła jego pośladki, aby Kay przybrał prawidłową pozycję. – Ładuj – mruknęła. Gdy Kay naładował broń, stanęła a nim i objęła go ramionami, po czym chwyciła za ręce, ustawiając go tak, aby mógł dość poprawnie strzelić. Chłopak mógł poczuć jej oddech na swojej skórze i delikatne, korzenne perfumy. – Strzelaj – poleciła bezbarwnym tonem. Obserwowała jak nabój trafia idealnie w sam środek tarczy. Odsunęła się od niego, mrucząc pod nosem coś o beznadziejności chłopaka.
Następny był w kolejce Carrow, przystanęła niedaleko, obserwując go uważnie. Wyglądał na całkowicie skupionego na swoim zdaniu. Traktował to poważnie, a z kuszą obchodził się tak, jak powinien – z czcią i delikatnością. Założyła ręce na piersiach, gdy pierwszy wystrzelony przez Amycusa bełt trafił ponad środek tarczy. I tak dobrze mu poszło jak na pierwszy raz. Nagle dostrzegła jak strzała trafia w bełt. Podniosła spojrzenie na Aristos, która pojawiła się tuż koło Carrowa. Gdy ponowiła strzał, trafiła prosto w środek, na co Ingrid skinęła z uznaniem głową.
- Carrow, słuchaj dziewczyny i rozluźnij się – mruknęła, po czym ruszyła dalej.
Podchodząc do Franza usłyszała, jak mówi coś do Kaynetha celując w niego rewolwerem. Uniosła brwi, przyglądając się mu przez chwilę. Czy jej się wydawało, czy ci dwaj chłopcy byli ze sobą w konflikcie? Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek, a gdy Krueger zajął się strzelaniem, zaszła go od tyłu.
- Lepszy jest uciekający cel, niż taki, który sam do Ciebie lgnie – mruknęła tylko, po czym nie czekając na jego odpowiedź, odeszła w kierunku kolejnego ucznia. Taka była prawda, dobrze upolowana zwierzyna, która ostatnimi siłami starała się zachować swoje życie… była najlepsza.
Podchodząc do Harley, zwróciła uwagę na to, że jako jedyna wybrała łuk bloczkowy. To był dobry wybór, ale jej zdaniem, jak na pierwszą przygodę z łucznictwem, trochę za skomplikowany. W milczeniu ujęła jej ręce, stojąc za nią, po czym pomogła wymierzyć odpowiedni kierunek.
- Musisz się rozluźnić i spokojnie oddychać, poczuj się tak, jakbyś to ty była tą strzałą, która wbija się w ciało swojej ofiary, rozrywając skórę i tkankę mięśniową, raniąc narządy wewnętrzne – mówiła to z błyskiem w oczach i przerażającą pasją. Jakby odbieranie życia było czymś niesamowicie pięknym, cudownym… jakby było czymś w postaci rytuału. Odwróciła się w stronę Chanta, stojącego niedaleko.
- To samo, spięty… Nie rób takiej miny, to tylko tarcza, nie żywy cel– powiedziała.
W końcu dotarła do osoby, która interesowała ją najbardziej – Vincenta Pride’a.
- Broń palna w Twoich rękach wygląda całkiem imponująco – powiedziała, stojąc obok niego. Trzymała ręce splecione na piersiach, obserwując uważnie każdy ruch, każdą zmianę na twarzy chłopaka, jakby badała wnętrze jego duszy. Gesty pokazywały najwięcej, a Ingrid sprawnym okiem potrafiła je wychwycić. – Jeśli przestaniesz kurczowo trzymać za spust, tylko wyluzujesz mięśnie, kto wie… - tu nachyliła się nad jego uchem, szepcząc. – Może będzie skuteczniejsze od Avady.
Na jej twarzy pojawił się tajemniczy, delikatny uśmiech, który szybko zniknął. Odeszła od Vincenta, zostawiając go samemu sobie, z mętlikiem w głowie.
Porunn całkowicie zignorowała, uznając, że szkoda na nią słów. Jeżeli chodziło o strzelectwo, to ona w przeciwieństwie do swojej siostry bliźniaczki, Arii, była totalnym beztalenciem.
Taneshę na wstępie pochwaliła za wybór miejsca, między Puchonami.
- Uważaj na Jacka Randy’ego. Nie chciałabym, żeby komuś stała się krzywda – powiedziała Ingrid, klepiąc młodą Hanyashę po ramieniu. Co jak co, ale Jack był jej osobistym celem, którego miała zamiar w pewnym momencie upolować i zabrać mu parę przydatnych organów. Skupiła się jednak na Ślizgonce. Poprawiła jej postawę, mówiąc o tym, aby zbyt mocno nie skupiała się na celu, musiała to poczuć.
Spojrzała w kierunku Wattsa, który jeszcze nie wybrał sobie broni. Miała nadzieję, że chłopak zaraz to zrobi, inaczej nie będzie mógł zacząć drugiego etapu jej zajęć, a to będzie trochę przykre… bo przygotowała coś naprawdę fajnego.
Na koniec zostawiła sobie Jacka. Stanęła tuż obok niego, spoglądając na chłopaka kątem oka.
- Spóźniłeś się – stwierdziła. – I myślałeś, że tego nie zauważę – mruknęła pod nosem, po czym wskazała dłonią na tarczę. – Oddaj pięć dobrych strzałów, a dam Ci spokój – oznajmiła. Oczywiście, była pewna, że sobie nie poradzi, ale… postanowiła być osobą dobroduszną. Znów dała mu szansę na uratowanie swojego życia. Oczywiście, Jack nie mógł się domyślić o co tak naprawdę chodziło kobiecie.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyPią 22 Sie 2014, 10:06

Amycus zamierzał pogrążyć się całą swoją osobą na tych zajęciach, związanych z nabyciem całkowicie nowych umiejętności. W takich chwilach dorównywał swoim zaangażowaniem Krukonom, którzy z wyraźną pasją na twarzach próbowali osiągnąć wyższy pułap wiedzy. Niechybnie, Carrow podejrzewał ich o upodobania teoretyczne, podczas gdy praktyka stanowiła wyznacznik poziomu szeroko pojętej mądrości.
Mięśnie ramion drgnęły pod wpływem zaskoczenia skradającej się Aristos, będącej głównym powodem nagłego przypływu irytacji. Ciemne spojrzenie wwierciło się w sam środek tarczy, kiedy strzały dobrnęły do wyznaczonego celu i drżały minimalnie pod wpływem prędkości z jaką się wbiły. Opuścił nieznacznie kuszę, nakładając kolejny z bełtów słysząc powitanie Gryfonki nasączone z pewnością niewinnością mającą ukryć czającą się za tym tajemnicę. Pytanie brzmiało czy to jad czy słodka kokieteria.
- Teraz dobrze? - Zagadnął ściszonym głosem odwracając głowę w jej kierunku, posyłając łobuzerski uśmiech unosząc lewy kącik ust w górę, uwydatniając w ten sposób swą bliznę. Rozluźniając barki podniósł ponownie broń i nie zmieniając pozycji, ale mając na względzie uwagę stawianą przez Aristos skupił się na czerwonej plamce w której tkwiła już strzała. Przygotowując się do oddania kolejnego strzału usłyszał głos prowadzącej, przesuwając jedynie spojrzenie znad kuszy i skinął ledwo dostrzegalnie głową, wracając do treningu.
Wziął głębszy wdech rozluźniający mięśnie i wraz ze zwolnieniem powietrza z płuc, wypuścił kolejny bełt, który ze świstem przeciął powietrze i trafił w trzeci okrąg otaczający środek tarczy - tym razem nieco zbyt lewej strony drzewa.
- Broń palna różni się od kuszy, może podzielisz się swoimi umiejętnościami wieczorem? - Zagadnął do Aristos ze skupieniem nakładając ostatni bełt i celując ponownie do tarczy.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyPią 22 Sie 2014, 11:11

- Gdybyś słuchał tego, co do ciebie mówiłam, zamiast przyglądać się mojej twarzy, może zapamiętałbyś coś więcej. – zauważyła, gdy Ingrid przeszła obok nich, a Amycus spytał o swoją postawę, oddając kolejny strzał. Aristos pokręciła głową, unosząc brew i uśmiechając się z rozbawieniem, w którym tańczyła jakaś przebiegłość, coś lisiego, coś kusząco tajemniczego. Wzruszyła ramionami, unosząc łuk i biorąc głęboki wdech.
- Z kuszą, z bronią palną czy łukiem, zasady działają tak samo. Mógłbyś rzucać lotkami, wciąż stosując podobne reguły. – powiedziała, poprawiając ułożenie strzały i muskając palcami lotki, uwolniła ją lekko jak westchnienie, patrząc jak trafia idealnie tuż obok drugiej strzały Gryfonki. Opuściła broń, patrząc na Amycusa przez moment, z namysłem, a później odłożyła łuk na stolik, sięgając po dubeltówkę. Po jej twarzy przesunął się cień nieobecności, gdy nabijając broń wracała na moment do Emerald Fog.
Podeszła do Ślizgona, uniosła dubeltówkę, wstrzymała oddech, a potem wypuszczając powoli powietrze oddała strzał, zestrzeliwując pierzaste lotki z jednej z własnych, użytych wcześniej strzał.
- Mam czas wieczorem. – odparła, opierając dłoń na biodrze i wbijając spojrzenie w oczy Amycusa. Końcem dubeltówki trąciła trzymaną przez niego kuszę.
- Jeszcze raz. – mruknęła, patrząc jak przez jego twarz przemyka jakiś cień; zignorowała go, stając za Amycusem, delikatnie poprawiając jego postawę. Jakaś część Aristos chciała się roześmiać, jednak nie z drwiny, a do wspomnień. Gdyby Francis mógł to teraz zobaczyć...
- Rozluźnij się. Trzymaj kuszę lekko, ale pewnie. Nie bój się, nie gryzie. Jeśli odwrócisz ją dobrym końcem od siebie, może nawet przeżyjesz. I oddychaj. To nie lekcje nurkowania, Carrow. Załaduj bełt. Dokładnie tak, teraz wymierz. Tylko spokojnie, bez nerwów, ale z należytym szacunkiem, to narzędzie zabijania, do cholery. I oddychaj, bo się zapowietrzysz. – odsunęła się, przystając obok i nie przerywając kontaktu wzrokowego z twarzą Carrowa, z napiętymi mięśniami jego ramion i powoli unoszącą się w oddechach klatką piersiową.
- A teraz skoncentruj się na celu. Pamiętasz? Cel. Nigdy koniec broni.
Franz Krueger
Franz Krueger

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyPią 22 Sie 2014, 19:59

Franz nie zwracał już więcej uwagi na Kaynetha i jego przyjaciółkę z Domu Borsuka. Nie po to przyszedł na zajęcia, by znowu użerać się z tym irytującym Puchonem. Chłopak trenował więc dalej, co jakiś czas przeładowując broń i zaczynając od początku. Powoli przypominał sobie jak obchodzić się z rewolwerem, mimo że tak dawno nie miał broni palnej w ręku. Niegdyś, po kłótniach z ojcem, zdarzało mu się czmychnąć z domu i pobawić się trochę na strzelnicy. Niemiecki czarodziej robił w ten sposób Heinrichowi na złość, bo zdawał sobie, że mężczyzna nie trawił niczego, co stanowiło mugolski wynalazek. Jego syn zaś niewiele się przejmował jego gniewem, a sam doceniał niektóre odkrycia ludności niezaznajomionej z magią. Broń palna niewątpliwie była jednym z nich, a Kruegerowi wielokrotnie umilała samotne wieczory.
Po jakimś czasie Ślizgon już za każdym razem trafiał w sam środek tarczy. Pocisk tylko raz zboczył z kursu, kiedy chłopak nie zauważył, że nauczycielka zaszła go od tyłu, a element zaskoczenia podziałał na jego niekorzyść. Ze słowami Ingrid nie sposób było jednak się nie zgodzić, więc Franz uśmiechnął się delikatnie i odwrócił na moment w jej kierunku.
- Czy mam traktować pani słowa jako przyzwolenie, pani profesor? – rzucił do niej z szelmowskim błyskiem w oku, chociaż nie sądził, by ta rzeczywiście zezwoliła mu na trening precyzji na jednym z uczniów. A szkoda, bo El-Melloi na pewno lepiej wyglądałby z paroma dziurami po kulach.
W każdym razie, Krueger musiał pogodzić się z wizją ćwiczeń przy tarczy. Celem urozmaicenia choć trochę swoich zadań, podszedł do stolika, na którym rozłożone były bronie i wymienił rewolwer na dubeltówkę. Przyjął odpowiednią pozycję, stając nieco dalej i znów celował w tarczę. Oczywiście, ponownie potrzebował czasu, aby przyzwyczaić się do nowej broni w ręku, z którą miał styczność dawno temu. Pierwszy strzał nawet odepchnął go lekko, więc siedemnastolatek poprawił pozycję, lekko uginając nogi, by swobodnie móc przemieszczać ciężar ciała.
Vincent Pride
Vincent Pride

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyNie 24 Sie 2014, 00:44

Podczas prób opanowania mechanizmu działania i zachowań rewolweru Pride skupił się tylko i wyłącznie na swoim zadaniu okiełznania tej jakże fascynującej broni mugolskiej. Nie zapomniał też o ćwiczeniu celności. Skoro można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu to czemu by nie. Nie był pewien czy w domu może znaleźć takie skarby, z którymi mógłby się szkolić w czasie wolnym. Cóż, jeśli jego rodzina wzgardziła bronią nie-czarodziejów to nie pozostanie mu nic innego jak zaopatrzenie się samodzielne. Pieniądze nie grały zbytniej roli, więc może uda mu się upolować jakiś stylowy okaz.
Kiedy nauczycielka podeszła do niego, by udzielić porad, tudzież go skrytykować nie spojrzał na nią, jednakże skupił się zupełnie na jej słowach - szczególnie w momencie, w którym szeptała mu do ucha. Kącik jego ust drgnął, o czym uniósł się nieznacznie. To się nazywa praktyczna kobieta, takie lubił. Idealny nauczyciel potrafi zmotywować uczniów do nauki swojego przedmiotu, a zachęta Ingrid należała do tych wyjątkowo trafionych.
- Oczywiście, pani profesor. - odparł spokojnie, z tym lekko niepokojącym uśmiechem na ustach, po czym poszedł za daną mu radą. Rozluźnił mięśnie, by nie trzymać się tak kurczowo spustu przy kolejnych dwóch strzałach, a gdy naboje mu się skończyły sięgnął po kolejne, nie poprzestając tylko na podstawowym zestawie. Czuł, że rozpiera go... wena. Tak, to dobre słowo.
Kiedy wykończył kolejny set nabojów zerknął w stronę Porunn, która nie wygląda na entuzjastycznie nastawioną do strzelectwa. Uśmiechnął się i rzucił luźnym tonem, ładując ponownie rewolwer.
- To chyba nie jest twój żywioł, co? - padły dwa strzały, w skupieniu nad odpowiednią postawą i właściwym napięciem mięśni. - Może pomóc? Nie jestem mistrzem, ale co nieco umiem, jeśli chodzi o strzelanie.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyNie 24 Sie 2014, 19:30

Porunn syknęła, gdy kolejny jej strzał zupełnie nie wyszedł. Nigdy nie była dobra w obsłudze broni strzeleckiej, bardziej ciągnęło ją do wymachiwania różdżką i rzucania zaklęć, które mogły wyrządzić dużą krzywdę jej potencjalnemu wrogowi. Zerknęła w bok, aby przez chwilę obserwować swoją ciotkę i Vincenta. Miała wrażenie, że Ingrid znała tego chłopaka bardziej niż to pokazywała. Usiadła na trawie i zaczęła spoglądać na niego z zainteresowaniem. Potrafił się obsługiwać takim sprzętem, co tylko podsycało w niej ciekawość. Uniosła brew, gdy spojrzał w jej stronę. Podniosła się i otrzepała, łapiąc znów za kuszę. Wzruszyła ramionami, słuchając jego pytania.
- No cóż, widać nie odziedziczyłam zdolności mojej rodziny od strony matki do polowania – powiedziała i cicho westchnęła. Podrapała się po policzku, zastanawiając się nad jego propozycją.  W sumie czemu nie? Podeszła do niego i stanęła obok.
- Wydaje mi się, że kusza nie jest dla mnie, ale może rewolwer będzie – powiedziała, pozwalając sobie na lekki, delikatny uśmiech. Przechyliła głowę lekko w bok, przyglądając się mu z uwagą.
- Strzelałeś już wcześniej? – spytała z zainteresowaniem. Posługiwał się bronią tak, jakby miał z nią już kiedyś bezpośredni kontakt, więc raczej jej pytanie nie było bezpodstawne. Roztaczał wokół siebie aurę tajemnicy, którą ona chciała za wszelką cenę rozwiązać – sama.


Ostatnio zmieniony przez Porunn Fimmel dnia Nie 24 Sie 2014, 19:54, w całości zmieniany 1 raz
Vincent Pride
Vincent Pride

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyNie 24 Sie 2014, 19:52

Obserwował Porunn z lekkim uśmiechem, mrużąc lekko oczy, kiedy słońce wyszło zza jednej z chmur, oświetlając miejsce zajęć. Z tą Ślizgonką tak lekko mu się rozmawiało, tak płynnie przyjmowała jego słowa i wyrazy sympatii, że postanowił pielęgnować tą znajomość, mając na uwagę, że kontakty z nią ułatwią jej dostanie się do pozostałych jednostek, które skupiły na sobie uwagę Pride'a.
Na uwagę o rewolwerze skinął głową i odparł:
- Może faktycznie, spróbuj. - podając jej rewolwer "przypadkowo" musnął opuszkami palców jej dłoń. Drobny kontakt fizyczny, przypadkowy, nie nachalny, szczególnie w relacjach z płcią przeciwną pozwalały na zasianie ziarna. Jakiego dokładnie? Czas pokaże najprawdopodobniej, Porunn mu najprawdopodobniej sama odpowie na to pytanie.
Jej pytanie mu pochlebiało, co widać było w jego uśmiechu i drobnym błysku w oczach. No proszę, może faktycznie broń palna była jego działką. Aż dziw, że tylu czarodziejów wzbrania się przed użytecznymi, często błyskotliwymi wynalazkami mugoli.
- Nie, raczej nie. Ale dużo o tym czytałem, obserwowałem, więc staram się przekształcić wiedzę teoretyczną w praktykę. Chyba wychodzi całkiem nieźle.
Odsunął się z linii strzały Fimmel, po czym powtórzył jej podstawowe wskazówki na przyjęcie pozycji, które akurat znał. Zauważył, że trzyma broń dosyć niepewnie, jakby nie wiedziała czego się po niej spodziewać, więc podszedł bliżej, po czym ujął jej dłonie tak, by musiała wyprostować ręce, zaciskając przy okazji palce na jej palcach, by poczuła pewniej rewolwer, jego ciężar. Trwało to kilka sekund i z zewnątrz wyglądało jak najzwyklejsza pomoc koleżeńska. Czym było w rzeczywistości - to pozostawało w umyśle Vincenta.
- Oddaj strzał, zobaczymy jak ci idzie. - powiedział odsuwając się znowu.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 EmptyNie 24 Sie 2014, 21:55

Norweżka uśmiechnęła się kątem ust, ujmując broń w dłonie, nie reagując na przypadkowe dotknięcie palców Vincenta. Jeśli chodziło o pewne zachowania między dziewczyną, a chłopakiem była dosyć mało obeznana i nie do końca wiedziała co się z czym je. Nie interesowały ją romanse, jeśli mogła wyżyć się na jakiejś słabszej jednostce. Nic nie robiło jej dnia tak mocno, jak dźwięk łamanych kości lub metaliczny zapach unoszącej się w powietrzu krwi. Spojrzała na Vincenta podejrzliwie, po czym wzruszyła ramionami, prostując łokcie i celując w tarczę. Dłonie jej drżały, jakby ciężar broni sprawiał, że nie potrafiła utrzymać jej w jednym miejscu. Przechyliła głowę lekko w bok, słuchając jego odpowiedzi na temat zainteresowania bronią palną.
- To dziwne, że czarodziej czystej krwi jest zafascynowany narzędziem zabijania, który używają mugole – powiedziała spokojnie, a w jej głosie nawet nie było słychać chociażby nuty kpiny. Każdy miał jakieś zainteresowania, a gdyby każdego się o to miała przyczepiać, to miałaby naprawdę mało znajomych, z którymi się jako tako dogadywała. Wystarczyło spojrzeć na jej ciotkę i zafascynowanie myślistwem, każdy robił to, co lubił i jej nic do tego.
- To ciekawe, aczkolwiek wydaje mi się, że nadajesz się do tego typu broni – jej usta wykrzywiły się w uśmiechu, który szybko zniknął, gdy Vincent dotknął jej dłoni, aby poprawić ułożenie jej rąk. W ostatnim odruchu powstrzymała się od wymierzenia mu solidnie pistoletem w twarz. Zazgrzytała zębami, jakby tego typu dotyk nie do końca jej pasował i sprawiał przyjemność. Zmrużyła oczy, a jej wyraz twarzy stał się zimny, jakby założył bezbarwną maskę, ukrywającą jej emocje, które wewnątrz buzowały jak lawa w wulkanie, czekając na moment wybuchu.
Oddała pierwszy strzał, a kula wbiła się w tarczę i mimo, iż była naprawdę daleko od środka, to jednak sukcesem był fakt, że jej się udało. Spojrzała na Vincenta kątem oka.
- Przynosisz mi szczęście – mruknęła.
Sponsored content

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard - Page 2 Empty

 

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

 Similar topics

-
» Ingrid Skarsgard
» Ingrid Skarsgard
» Leif - Sowa jarzębata Ingrid
» Leśniczówka Ingrid i okolice [Norwegia Północna]
» Dom Ingrid Skarskard oraz Desiree Leclair [Wielka Brytania, Środek Lasu]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Zajęcia
-