IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 02:02

Ha! I kto był górą? O dziwo O'Connor, chociaż ich szanse były wyjątkowo wykonane. Szczęście i refleks były jednak po jego stronie, co pokazywał uroczy obrazek związanej pętami Porunn. Wyjątkowo był dla niej łagodny, mógł przecież spróbować ją odepchnąć kilkanaście ładnych metrów, w efekcie końcowym poturbować. Ruiny, masa skał, niektóre z nich grożące zawaleniem. Niezbyt przyjemne warunki do bycia rzucanym, prawda? No właśnie, a jednak postanowił wybrać ograniczenie jej swobody ruchów, by ułatwić sobie zadanie. Dobrze było być leniem, najprostsze zadania przychodziły do głowy jako pierwsze. Już nie raz uratowało mu to cztery litery.
Wciąż celował w dziewczynę różdżką, a gdy ta próbowała się wydostać postanowił nie marnować czasu. Wypowiedział zaklęcie rozbrajające, podchodząc bliżej swojej przeciwniczki - tylko trochę, nie chciał się narażać w wypadku niepowodzenia zaklęcia. Cały czas czujny, jeśli mu się udało, podszedł jeszcze kilka kroków, by móc chwycić różdżkę Fimmelówny i ponownie odejść kilka kroków ze zwycięską miną. Bo czemu miałby się nie cieszyć? Bez różdżki nic nie zrobi, prawda?
- I co? Podoba ci się teraz? - zaśmiałby się machając do niej jej własną różdżką.
Jeżeli jednak ni e udało mu się jej rozbroić to zamierzał się cofnąć utrzymując pozycję gotowości do obrony czy też po prostu kontrataku. O nie, nie da się podejść, nie może tak łatwo uwierzyć, że wygrał. Często gęsto czarodzieje na tym właśnie potykali się najbardziej - przedwczesne świętowanie zwycięstwa. Dlatego też w głowie zacząłby przeglądać potencjalne zaklęcia obronne lub chociażby grające na czas.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 11:09

Ostatnim co dostrzegł był jaskrawy błysk zaklęcia oślepiającego, a zacieśniający się materiał na oczach uniemożliwiał zorientowanie się w otoczeniu dookoła, zmuszając Amycusa do bazowaniu na ostatnich wspomnieniach. Wszechogarniająca ciemność nie stanowiła dla niego powodu do strachu, a tym bardziej zaklęcie z końca grabowej różdżki wystrzeliło jeszcze nim Franz zdążył wykrzyknąć kolejne. Wyostrzając przede wszystkim zmysł słuchu oraz czucia nie oczekiwał na dźwięk rozpadających się kamieni, mknących w stronę Ślizgona aby unieruchomić go i dać czas na ukrycie się, jaki straciłby na usuwanie skutków uroku.
Już teraz jego myśli na krótki moment rozproszyły się w kierunku treningu przysłaniającego oczy, w jaki musi zainwestować po powrocie z obozu, gdy tylko niedokończony obrót mający umożliwić mu zejście z linii strzału został zakończony pierwszymi szarpnięciami przy kostkach. Utrata równowagi uniemożliwiła wykorzystanie kolejnego zaklęcia jakie cisnęło się na usta Ślizgonowi, a pnącza zaciskające się w zastraszającym tempie zradzały dobrze znany ból. Dopiero kiedy między palcami wyślizgnęła się różdżka, na twarzy Carrowa pojawił się grymas gniewu objawiający się mocno zaciśniętymi szczękami i zmarszczonymi brwiami wystającymi delikatnie znad czarnej przepaski. Nawet nie jęknął w oczekiwaniu na okrzyk któregoś z nauczycieli, kończący tym samym niezwykle krótki i mało efektywny sparing między młodymi czarodziejami. Gdzieś w środku, między wrzącym kotłem gniewu pojawiło się olśnienie, że znajomość z Kruegerem może zaowocować czymś więcej niż treningami umacniającymi ciało, ale poprawę refleksu i szybkości. Drobne kolce wbijające się w ciało osłabiały organizm stopniowo, jednak wytrzymałości nie można było poskąpić Amycusowi, który nie pozwolił na zaprezentowanie oznak cierpienia na swojej twarzy. Jedynie spięte mięśnie świadczyły o próbie utrzymania się w stanie świadomości jak najdłużej, zbierając siły na utrzymanie równowagi po zniwelowaniu działania zaklęć.
Usłyszał stłumione dźwięki, a już po chwili ciemność rozproszyła się i ucisk wokół głowy zmniejszył się, równocześnie z trującymi pnączami. Młody Carrow upadł niezdarnie na podłoże, przytrzymując się prawym ramieniem i potrząsając przez chwilę głową, aby odzyskać kontrolę nad sytuacją i własnym ciałem. Zdążył wywnioskować, że nowy nauczyciel od transmutacji zakończył pojedynek ogłaszając tym samym zwycięstwo Kruegera. Amycus zagarnął różdżkę i podnosząc się chwiejnie, schował ją do kieszeni podpierając się póki co jedną dłonią o kolano. Trucizna przedostająca się do żył nie była śmiertelna, jednak krążyła po jego ciele zbierając plony. Podniósł głowę i posłał niemrawy uśmiech w kierunku przeciwnika, rzucając twardym głosem:
- Gratulacje, Franz. Na tym polu nie miałem większych szans. – Przyznał się do porażki, dobrze zdając sobie sprawę z siły jaką dysponował współlokator i udawanie, że nic takiego nie miało miejsca, mijało się z celem. - Liczę na rewanż. - Szepnął ciszej.
Chłopak wziął głębszy wdech próbując odgonić od siebie mroczki przed oczyma i jeśli tylko otrzymał pomoc w formie czyjegoś ramienia, skorzystał z niej aby przysiąść i obserwować resztę pojedynków, odmawiając tym samym natychmiastowej wizyty u pielęgniarki.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 13:30

- Nie pochlebiaj sobie, nie potrzebuję rozpraszania cię, by mieć szanse na wygraną. – mrugnęła rozbawiona, lecz jej ciało spięło się wyraźniej, w oczekiwaniu na starcie.
Aristos w pełni zdawała sobie sprawę jak groźnym przeciwnikiem był dla niej Evan, był to jednak również jeden z powodów, dla których ta walka miała być wyjątkowo satysfakcjonująca. Nie dbała właściwie o wygraną, chodziło o sam fakt zmierzenia się z kimś, kto nauczył ją zdecydowanej większości uroków i zaklęć, kto pokazał jej subtelny smak płynący w tej dziedzinie magii, tak różnej od topornej, pretensjonalnej transmutacji. Zwykle to pod czujnym okiem Evana, gdy mury i niezliczone sale Emerald Fog osłaniały ich przed niechcianymi spojrzeniami, ćwiczyła swoje umiejętności i szlifowała nowe zaklęcia. Wiązało się to także z przewagą Ślizgona – dokładnie wiedział jakie są jej słabości, gdzie uderzyć, by zabolało najbardziej, a jakiego czaru użyć, by nie mogła się osłonić. Ta przewaga, błysk w jego oczach i ironiczne skrzywienie warg sprawiły, że po jej kręgosłupie przeszedł niemiły dreszcz. Poddawanie się nie wchodziło jednak w grę, nawet w chwili, w której cholerny drań odparł jej atak; okruszki skały szybujące w powietrzu zmusiły ją do uniku, do przeturlania się po porozbijanych płytkach. Syknęła cicho, ale na jej wargach wciąż widniał uśmiech: grymas uznania i podziwu dla szybkiej reakcji i jeszcze szybszej odpowiedzi.
Rozgryzł ją, oczywiście. Kto lepiej od Rosiera znał błękitne oczy, skupienie na jej twarzy i sposób myślenia, tak różny od jego własnego, a jednocześnie tak podobny? Oboje chcieli być górą, zawsze i wszędzie, jednak to Aristos, niepomna nauczek z przeszłości, lubiła się droczyć i psocić, zamiast zabrać się za sprawę odpowiednio poważnie.
Zerwała się na równe nogi unosząc różdżkę. Drewno w jej palcach pulsowało ciepłem, wysyłało elektryzujące impulsy do dłoni i ramienia, odzywało się niezadowolonym rykiem gdzieś w głębi jej duszy; zmrużyła oczy śledząc twarz Rosiera, a gdy dostrzegła błysk złośliwości w jego ślepiach, odwróciła głowę by podążyć za tym spojrzeniem. A później zaklęła po francusku, bardzo, bardzo szpetnie.
Tych kilka cennych sekund które miała na reakcję nie do końca wystarczało na wymyślenie czegoś kreatywnego, zwłaszcza gdy przez falę podziwu dla Evana i wściekłości za niezbyt sportowy podstęp przedzierała się fala strachu. Nienawidziła insektów wszelkiego rodzaju, a jej drogi przyjaciel wykorzystał tą wiedzę bezlitośnie, skazując dziewczynę nie tylko na ryzyko bycia boleśnie pożądloną, ale również na atak paniki, podchodzącej do gardła dławiącą falą.
- Va t'faire mètt, connard. – burknęła tylko, dostatecznie głośno by ją usłyszał, nim blask kolejnego zaklęcia wypełnił przestrzeń dookoła Aristos oślepiającym światłem.
- Magnaictum! – potężne zaklęcie ofensywne prześlizgnęło się po różdżce lekko jak westchnienie, wycelowane nie w Evana, a w atakujący rój; Lacroix nie liczyła nawet, że uda jej się pozbyć wszystkich napastników, rezygnując więc z możliwości zaatakowania Evana ponownie uniosła różdżkę. W oczekiwaniu na bolesne ugryzienia, zduszając w zarodku odruch nakazujący jej uciekać, syknęła tylko miękko Eneverate, cierpliwie modląc się o ukojenie przyniesione siłą czaru leczącego, które, jeśli udane, powinno zniwelować skutki użądleń.


Ostatnio zmieniony przez Aristos Lacroix dnia Sob 16 Sie 2014, 13:44, w całości zmieniany 1 raz
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 13:41

Gdy jej wcześniejsze zaklęcia, które użyła nie zadziałały, a pęty wystrzelone z różdżki Cu ją otoczyły, wydała z siebie niezadowolony pomruk. Co on sobie w ogóle myślał, rzucać takie okropne zaklęcie już na start, kiedy dopiero co się rozkręcali. W dodatku miała takiego pecha, którego jeszcze w życiu nie miała. Zawsze uważała, że była od niego lepsza w ładowaniu w siebie zaklęć, w końcu nie raz go powaliła na łopatki. A może to właśnie wtedy był to szczęśliwy wypadek? No i co ona miała o tym teraz myśleć? Nie zwlekała jednak, gdyż w tym starciu jak już się przekonała – liczył się refleks i szybkość myślenia – nie, żeby ona była tego pozbawiona, po prostu ją zaskoczył. Wściekła, że jej się nie powiodło, wysyczała zaklęcie rozcinające Diffindo, celując różdżką w pęty. Jeśli jej się uda oswobodzić, to następnym zaklęciem, jakie zdecydowała się użyć, będzie: Petrificus Totalus. To zaklęcie miało dwie dobre strony, było zarówno ofensywne, jak i defensywne. W tym przypadku użyła je jako defensywę, może w końcu jej się poszczęści, a Cu nie zdąży rzucić zaklęcia na czas. Jeśli jednak atak jej przeciwnika się powiedzie, będzie to oznaczało, że z nim przegrała. Zawsze zazdrościła mu refleksu, jednak co tu dużo mówić, skoro grał w tę durną grę jakim był Quidditch! Warknęła cicho pod nosem. No cóż, los pokaże, a raczej – wyjątkowe szczęście.
Vincent Roginsky
Vincent Roginsky

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 14:50

Porunn Fimmel vs Cu Chulainn O'Connor

Przynależność kostek: 1 kostka – próba wyswobodzenia się z pętów przez Porunn, 2 kostka – atak Porunn, 3 kostka – zaklęcie rozbrajające Cu.
Modyfikator dla Cu: +1 ze względu na klątwę.
Modyfikator dla Porunn: -2 do ataku.

Post sędziego:
Siły, być może, były i wyrównane, ale jak wiadomo, pojedynki rządziły się swoimi prawami. Czasami chwila nieuwagi, a innym razem łut szczęścia mogły zadecydować o wyniku starcia. Tym razem to Porunn miała ogromnego pecha, ponieważ jej partner sparingowy skutecznie unieruchomił ją pętami. Dziewczyna nie straciła jednak woli do walki. Wręcz przeciwnie, usilnie próbowała się wyswobodzić z pułapki, co jednak nie wyszło jej tak dobrze, jak atak O'Connora (próba wyswobodzenia, 7 + 3 = 10). Niewykluczone, że Ślizgonka zdołałaby się uwolnić samodzielnie, gdyby nie to, że zabrakło jej trochę więcej czasu. Gryfon już szykował się do zaklęcia rozbrajającego, choć nawet nie musiał go wykonywać, ponieważ jego oponentka niezdolna była do zastosowania ofensywnego czaru. Chłopak przejął jej różdżkę, a na polu bitwy pojawił się Vincent, który rozerwał krępujące Porunn pęty i ogłosił, że:
Zwycięzcą pojedynku został Cu Chulainn O'Connor.


Ostatnio zmieniony przez Vincent Roginsky dnia Sob 16 Sie 2014, 14:55, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 14:50

The member 'Vincent Roginsky' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :
Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 J5aPXGj Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 KgiWIZL Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 KgiWIZL
Lloyd Avery
Lloyd Avery

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 17:46

Zorientował się co planuje jego przeciwnik w chwili, w której z ust Vincenta padła pierwsza sylaba zaklęcia zamrażającego. Avery syknął przez zaciśnięte zęby, rzucając się w stronę kolumny stojącej najbliżej niego, ale wiedział już, że nie zdąży. Lodowe odłamki pędziły w jego stronę z zatrważającą prędkością, a cenny czas na reakcje był coraz bardziej ograniczony.
- Protego Horribilis! – warknął zirytowany, mając nadzieję, że tarcza podniesie się na czas, chroniąc ciepłolubny cel ataku przed niechcianym spotkaniem z odłamkami lodu. Jednocześnie jego wzrok powędrował znów w stronę przeciwnika, szacując, czy urok zaskoczy go w odpowiednim momencie, docierając tam, gdzie dotrzeć powinien.
Lloyd nie zamierzał przegrać i nie zamierzał też dać się poniżyć - jeśli los zaplanował sromotną porażkę dla zakochanego w ogniu czarodzieja, to zamierzał iść na dno z godnością. Cicho, by nie uprzedzić Vincenta o swoich zamiarach, wymruczał pod nosem Bubonem, planując najpierw ogłuszyć i zdezorientować, a potem dobić frajera.
Vincent Pride
Vincent Pride

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 19:48

Nasz mały piorman próbował się bronić, a Vincent był niezmiernie ciekaw jak mu te próby wyjdą. W tej chwili przypomniała mu się jedna z nauczycielek Durmstrangu, której ulubionym powiedzeniem było "jak próba to nieudana". Ha, bardzo na to liczył, bo mimo iż pojedynek w końcu był w miarę wyrównany i nie irytowała go głupota przeciwnika, to jednak miał ochotę szybko to skończyć, by pokazać, że nie rzuca słów na wiatr. Zaklęcia i pojedynki to jego chleb powszedni od momentu dostania pierwszej różdżki i od tamtej pory sukcesywnie, niezmordowanie pogłębiał swoją pasję.
Nie spuszczał wzroku ze swojego celu i nawet jeśli chłopak wydał mu się w porządku podczas spotkania w namiocie to teraz pojedynkowali się i żadne sympatie nie miały najmniejszego znaczenia. Zresztą, gdyby miał ratować własną skórę to zasłoniłby się Lloydem przed Avadą, więc to chyba najlepiej pokazuje stosunek Vincenta. Lubimy, nie cenimy.
Avery najwyraźniej próbował przechytrzyć Pride'a ściszając głos, by ten nie mógł przewidzieć zaklęcia w niego wycelowanego. Cóż za naiwność. Nie potrzebował znać samego w sobie zaklęcia, wystarczyło, że zobaczył drgnięcie ust, a już wypowiedział błyskawicznie:
- Jęzlep. - celując we współlokatora. Miał już umyślone w głowie kolejne zaklęcie, tym razem atakujące, gdyż sam w sobie jęzlep był właściwie obroną przed ciosem, a nie atakiem. Jeśli zdążył przed przeciwnikiem - zaraz potem rzucił w niego zaklęciem "Bracchium Emendo". Jeśli nie... I tak rzucił. Może i został ogłuszony, co nie przeszkodziło mu machnąć różdżką w stronę miejsca, gdzie stał Avery. Miał szczerą nadzieję, że mu się uda, gdyż doszedł do wniosku, że to najwyższy czas na zakończenie pojedynku, a Lloyd na jakiś czas odczuje skutki stawania naprzeciwko Vincenta. Na przykład czując odrastające kości.
Echo Mallory
Echo Mallory

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptySob 16 Sie 2014, 21:16

Cóż, miała pecha. Ale równocześnie miała też sporo szczęścia, bo przegranie z kimś starszym, nie było tak bolesne, jak z kimś równym sobie. Wiedziała, że jej szanse na pokonanie Jasmine są stosunkowo niewielkie, a jednak podjęła walkę i nie miała sobie zbyt wiele do zarzucenia, kiedy jej przeciwniczce udało się uchronić od oślepienia.
Kiedy usta Vane otworzyły się, a ona pojęła jakie zaklęcie się z nich wydobywa, zamiast podjąć próbę obrony, która zapewne i tak skończyłaby się wielkim fiaskiem, bo ku swojemu przerażeniu stała zbyt daleko od kolumn, za którymi mogłaby się ukryć, a jej zaklęcie tarczy pewnie i tak ugięłoby się pod klątwą, pewnie trochę nieprzepisowo zaatakowała ponownie.
To była jej jedyna szansa, no i nikt nie mówił, że należy atakować i potem czekać na atak. W prawdziwym życiu nikt tak nie funkcjonował, chodziło przecież o to, aby pokonać przeciwnika, a nie zafundować sobie relaksacyjną wymianę ognia.
- Reuolite. – wydusiła z siebie w tempie błyskawicy prościutkie zaklęcie; pierwsze, które przyszło jej na myśl. Miała nadzieję, że Jasmine się przewróci i zanim się pozbiera, zaklęcie, które miało za moment unieruchomić Echo, straci swoją moc.
Evan Rosier
Evan Rosier

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptyNie 17 Sie 2014, 02:19

Zgodnie z zamierzeniami posłana przezeń skała oddzieliła go od zaklęcia, przyjmując na siebie jego siłę, rozpryskując się na tysiące ostrych kawałków, które przecięły powietrze, sypnęły mu się pod nogi, zmusiły ją do natychmiastowej reakcji, zwinnego uniku, jaki wykonała, umykając w bok ze zręcznością, którą musiał w duchu docenić. Uśmiechnął się z satysfakcją, widząc zdezorientowane spojrzenie, którym podążyła za rzuconym przezeń zaklęciem, spięcie mięśni, sugerujące narastającą w sercu panikę, francuskie przekleństwo na tyle dosadne, by niejedna porządna panna skrzywiła się z niesmakiem. Tak, wiedział, że nie przepadała za insektami, ale nikt przecież nie mówił, że mają grać zupełnie czysto. To był pojedynek, a nie gra w klasy, powinna spodziewać się wszystkiego, uczyć się i wyciągać wnioski, mieć świadomość, że poza bezpiecznymi (dobre sobie) granicami tego obozu najmniejszy błąd będzie prawdopodobnie kosztował ją życie. To że na co dzień miała w nim sojusznika nic nie zmieniało. Kiedy chwytał różdżkę, czuł przepływającą przez nią moc, kiedy stawał do pojedynku, przyzwyczajony doświadczeniami z Podziemia, spoglądał na każdego przeciwnika z tym samym wyrazem, tym samym niepokojącym błyskiem w oczach, podobną żądzą zwycięstwa, cierpienia, wyzwania. Bez względu na to, z kim ścierał się aktualnie.
Rój wyleciał gęsto z gniazda, a powietrze na moment zaczerniło się od tego kłębowiska, zafalowało, gdy chmara pomknęła w jej kierunku. Nie zamierzał jednak przyglądać się skutkom własnego zaklęcia, nie było czasu na zwłokę. Aristos była rozproszona, zajęta własnym lękiem i zagrażającemu jej niebezpieczeństwu, na którym skupiła całą swoją uwagę, wystawiona jak na talerzu na jego ataki. Podniósł różdżkę, przyglądając jej się pociemniałym, chmurnym spojrzeniem, kącik jego warg drgnął lekko na dźwięk jej obelg, zmysły wyostrzyły się, a nadgarstek wykonał właściwy ruch. Dostrzegł, że rzuciła zaklęcie obronne, a chwilę potem usiłowała uleczyć się kolejnym, zareagował więc natychmiast, zamierzając jej to uniemożliwić.
— Nie omieszkam, Lacroix, przy stosownej okazji. Flagrante — zakończył, kierując strumień na jej różdżkę. Jeśliby mu się udało, rozgrzałaby się do wysokiej temperatury, najpewniej uniemożliwiając jej ściskanie jej, a gdyby okazała się dość wytrwała, by pomimo oparzeń zamykać ją w palcach, przynajmniej udaremniłby jej dokończenie zaklęcia. Nadszedł jednak czas na właściwy atak, omiótł ją więc spojrzeniem ciemnych ślepi, przez ułamek sekundy spoglądając na nią jak na zwierzę zapędzone w róg i osaczone przez myśliwych, a potem, jakby radował się każdą sylabą wypowiadanej inkantacji, mruknął: — Evarte stati.
Vincent Roginsky
Vincent Roginsky

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptyNie 17 Sie 2014, 13:13

Aristos Lacroix vs Evan Rosier

Przynależność kostek: 1 kostka – atak na osy przez Aristos, 2 kostka – zaklęcie lecznicze, 3 kostka – Flagrante Rosiera, 4 kostka - atak Rosiera.
Modyfikator dla Aristos: +1 ze względu na klątwę.

Post sędziego:
Niezwykle interesujący pojedynek przez wzgląd na to, że oboje pojedynkujący się nie stosowali zaklęć wyjątkowo groźnych, ale te z kategorii irytujących. Zresztą, niezadowolenie często można było dojrzeć na ich twarzach - cóż, nie mieli wyjścia. Każde z nich chciało wygrać, a do tego trzeba było się przyłożyć. Kolejne osy atakowały Aristos (siła ataku, 10 + 4 = 14)., ale ta nie zamierzała się poddać. Cisnęła w owady zaklęciem Magnaiactum (siła obrony, 9 + 1 + 1 = 11). Niestety, nie odniosło ono w pełni oczekiwanego rezultatu. Co prawda, fala uderzeniowa trafiła w róg, jednak nie zdołała unicestwić wszystkich os, a pozostałe boleśnie, choć niegroźnie, pokąsiły twarz i ramiona biednej panny Lacroix. Gryfonka wpadła jednak na kolejny pomysł - przecież znała jako tako magię leczniczą! I pewnie jej plan okazałby się dobrym, a dziewczyna zdołałaby pomóc sobie medycznym czarem (siła leczenia, 4 + 1 + 6 = 10), jednakże Rosier w tym czasie nie spał. Sam złapał za różdżkę i użył zaklęcia Flagrante (siła ataku, 6 + 6 = 12) , aby przerwać swojej przeciwniczce leczniczy zabieg. Zaczarował jej różdżkę tak, że parzyła ona przy dotyku. Mimo wszystko, Aristos trzymała ją kurczowo w dłoniach. Ból był jednak nad wyraz rozpraszający, a zaklęcie lecznicze zastosowane przez dziewczynę, chociaż skuteczne, zostało przez nią wykonane z niemałym opóźnieniem. Evan zaś nie próżnował. Znów zdecydował się na ofensywny krok, ciskając w kierunku panny Lacroix czarem Everte Stati (siła ataku, 10 +1 = 11). Czy przedstawicielka Domu Lawa zdoła obronić się przed jego atakiem?
Dla Aristos, póki działa zaklęcie Flagrante, modyfikator: -1 do każdego zaklęcia.

Kolejka:
Aristos Lacroix
Evan Rosier


Ostatnio zmieniony przez Vincent Roginsky dnia Nie 17 Sie 2014, 13:37, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptyNie 17 Sie 2014, 13:13

The member 'Vincent Roginsky' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :
Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 JPnRRLL Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 7X1pYBN Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 7X1pYBN Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 JPnRRLL
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptyNie 17 Sie 2014, 13:30

Na ustach Jasmine wykwitł delikatny uśmieszek, kiedy rzucone przez Echo zaklęcie odbiło się, że aż powietrze przed nią zafalowało. Cichy świst zaklęć dochodził do jej uszu. Pojedynki wokół nich rozgrywały się z niezwykłą zaciekłością i niekiedy pomysłowością, co można było zauważyć jeśli - no właśnie - nie było się bardziej zajętym swoim starciem. Jasmine pogratulowała sobie, że ubrała przylegajace do ciała ubrania, bo zwisający kawałek materiału zwiększał powierzchnię, w którą można było trafić. Posłała w kierunku koleżanki zaklęcie spowalniające mając nadzieje, że osłabi to jej reakcje. Dziewczyna nawet nie starała się bronić, może nie miała refleksu. Dla Jas to było tylko lepiej, bo jej zaklęcie nie bedzie miało przeszkód po drodze. Teraz należało się uchronić przed zaklęciem Echo.
Jasmine odskoczyła za kawałek muru, obrośniętego mchem. Nawet jeśli jakimś sposobem by upadła, Echo nie mogła by posłac w jej kierunku kolejnego zaklęcia, bo byłą by skryta za kamieniami.
-Bubonem! -syknęła Jas. Ciekawe jak Echo znosi wysokie dźwięki?
Vincent Roginsky
Vincent Roginsky

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptyNie 17 Sie 2014, 13:44

Vincent Pride vs Lloyd Avery

Przynależność kostek: 1 kostka – obrona Lloyda, 2 kostka – atak Lloyda, 3 kostka – obrona Vincenta, 4 kostka - atak Vincenta.

Post sędziego:

Kolejka:
W stronę Lloyda zaczęły szybować ostre odłamki lodu (siła ataku, 10 +3 = 13), zaś chłopak próbował obronić się przed nimi zaklęciem defensywnym o nazwie Protego Horribilis (siła obrony, 9 + 3 = 12). Tarcza pojawiła się dosłownie o ułamki sekund za późno. Niektóre z kawałków lodu odbiły się od niego, ale część dotkliwe poraniła skórę Avery'ego. Nie były to jednak, groźne, nokautujące obrażenia, a Lloyd mógł kontynuować pojedynek. Zaatakował zresztą czarem Bubonem (siła ataku, 9 + 4 = 13). W tym samym momencie młody Pride próbował unieszkodliwić go Jęzlepem (siła obrony, 10 + 5 = 15). Promień uderzający z różdżki Vincenta trafił w jego przeciwnika szybciej i uniemożliwił Lloydowi wykonanie zaklęcia Bubonem. Rogiński uważnie obserwował pojedynek, nie wiedząc, czy może wychowanek Slytherinu nie zdołał opanować w wystarczającym stopniu magii leczniczej, bądź magii niewerbalnej. Niestety, Avery nie mógł sobie poradzić z zaklęciem Pride'a, a tym samym nie był zdolny do wymówienia już żadnego zaklęcia.
Nauczyciel historii magii nigdy nie przejmował się brutalnością w pojedynkach, więc pewnie nikt nie spodziewał się tego, że mężczyzna w mgnieniu oka pojawi się przed Lloydem i stworzy tarczę za pomocą Protego. Rogogon nie potrzebował już żadnego potwierdzenia tego, że jego uczeń jest niezdolny do kontynuowania starcia. Rosjanin nie sądził jednak, że to przypadkowe zagranie z jego strony pod postacią ochrony Avery'ego okaże się dla chłopaka tak bardzo szczęśliwe. Sam profesor podszedł zaś do młodszego Vincenta i złapał go dość mocno za bark, chcąc uraczyć go kazaniem na temat stosowania zaklęcia powodującego znikanie kości, jak i tego, jak wymagającą i trudną sztuką jest wyhodowanie nowej kości. Ostatecznie stwierdził jednak, że przecież nic się, na szczęście, nie stało, a i on nie miał ochoty strzępić języka na darmo, więc odszedł tylko w stronę Diarmuida.
- Dobór zaklęć u niektórych naprawdę zaskakuje... - mruknął tylko, nie zdradzając, do kogo zdanie to się odnosi. Nauczyciel transmutacji powinien jednak bez problemu domyślić się, co Vincent miał na myśli.
Zwycięzcą zostaje Vincent Pride.


Ostatnio zmieniony przez Vincent Roginsky dnia Nie 17 Sie 2014, 14:03, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 EmptyNie 17 Sie 2014, 13:44

The member 'Vincent Roginsky' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :
Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 J5aPXGj Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Ux57E8X Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 KgiWIZL Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 7X1pYBN
Sponsored content

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent   Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent - Page 4 Empty

 

Klub Pojedynków - Diarmuid & Vincent

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

 Similar topics

-
» KLUB POJEDYNKÓW
» Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne
» Arena nr 1 {Klub Pojedynków}
» Arena nr 2 {Klub Pojedynków}
» Arena nr 3 {Klub Pojedynków}

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Zajęcia
-