IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Klasa Obrony Przed Czarną Magią

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Dorcas Meadowes
Dorcas Meadowes

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptySob 15 Lut 2014, 18:33



Klasa Obrony Przed Czarną Magią


Małe schodki prowadzą na podwyższenie, gdzie stoi biurko nauczyciela. Za biurkiem wisi tablica, jednak jest to najmniej ważna cześć klasy. W centrum usytuowane jest miejsce do ćwiczeń. Na początku lekcji stoją tam ławki, jednak kiedy przechodzi się do części praktycznej, odsuwane są na bok.
Znajduje się tutaj mnóstwo różnych przyrządów, wiele regałów uginających się od książek i od czasu do czasu klatka ze stworem, którego będzie dotyczyć dana lekcja.
W oknach wiszą ciężkie, brązowe zasłony, nieprzepuszczające najmniejszego promienia słońca.

Noah Sanders
Noah Sanders

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptyPią 30 Lis 2018, 20:35

Tylko nie panikuj, chłopie.

Noah chodził nerwowym krokiem dookoła nauczycielskiego biurka, gładząc lewą dłonią swoje wąsy, prawą zaś podpierając swobodnie na biodrze. Długo zastanawiał się nad wysłaniem listu do nieszczęsnego Ślizgona, tym bardziej iż nie bardzo leżało to jego kompetencjach. Zgodnie z procedurami powinien wezwać pannę Chantal do rozwiazania sprawy chłopaka, zwrócenia na niego większej uwagi i otoczenia należytą opieką. Cóż jednak z tego, skoro kobiety nie znał, a plotki jakie słyszał o niej nie były zbyt pochlebne. Wolał najpierw porozmawiać z młodzieńcem, a w następnej kolejności wysłać do niej zawiadomienie.

Tak, to dobry pomysł. Zawiadomienie.

Rozmowa z samym sobą zawsze wychodziła mu na dobre, ponieważ dzięki temu umysł zostawał trzeźwy. Myśl przestały chaotycznie biegać, stawały się bardziej przejrzyste i uporządkowane.

Zawiadomienie.

Nie zamierzał bowiem prosić nikogo o pomoc w sprawie chłopaka, ponieważ to sam zainteresowany – Castiel Horn potrzebował pomocy. Nie Noah. Noah był nauczycielem i jego obowiązkiem było pomóc uczniowi, choćby pochodził ze znienawidzonego domu.

Nie daj się awersji. Nic o nim nie wiesz.

Mężczyzna w końcu zatrzymał się i poprawił leżący stos ksiąg, chociaż wcześniej leżały równie uporządkowanie co uprzednio. Nerwy związane z nadchodzącą rozmową z uczniem były w jego zachowaniu aż nadto wyraźne. I chociaż starał się nad nimi zapanować, udało mu się to jedynie w formie powstrzymania drżenia rąk.
Odchrząknął i poprawił raz jeszcze włosy, przeczesując je między palcami obu dłoni. Lada moment powinien przyjść wspomniany uczeń, a on nawet nie wie jak ma rozpocząć tą rozmowę.

Nie panikuj.

Powtórzenie tego zdania po raz piąty nie przyniosło tak dobrych efektów jak za pierwszym razem. Postanowił poratować się więc głębszym oddychaniem przy otwartym oknie. Powinno pomóc.
Castiel Horn
Castiel Horn

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptyPią 30 Lis 2018, 20:49

Po jakie licho został wezwany? Oddawał się błogiemu i jakże zajmującemu nic nierobieniu, gdy dostał list od nauczyciela. Zrozumiałby, gdyby to była Smoczyca, do niej mógł chodzić zawsze bez zająknięcia. Wzywał go jednak Sanders, ten śmieszny patyczkowaty Sanders. Niby powinien domyślać się, że prędzej czy później ten zechce z nim zamienić słówko dotyczące jakże emocjonującej walki na śmierć i życie ze Śmierciożercą. Mimo wszystko nie miał zbyt dobrych przeczuć. Jeszcze zanim zwlókł się z łóżka to wiedział, że i tak nic mu nie powie. Nie jego interes, nie miał najmniejszej, ale to naprawdę najmniejszej ochoty na dydaktyczne pogadanki. Nasłuchał się już od Pomfrey i Wąsika, starczy mu. Powłóczył nogami z dormitorium, a list cisnął na ziemię, zdeptał i zostawił. Nie omieszkał po drodze kopnąć kosza na śmieci, który pchnięty siłą poleciał przez pół korytarza i rozrzucił w trakcie całą swą zawartość. Rozważał zignorowanie wezwania, jednak wymowne spojrzenie Alecto kazało mu ruszyć swe zacne cztery litery i jednak się stawić. Schował ręce do kieszeni i szedł, jak zmora, jak cień dawnego siebie. Nie miał sobie nic do zarzucenia. Nie obchodziły go już oceny, nie interesował się opinią pozostałych, tylko żył zemstą i nienawiścią. Nie sprawiał problemów wychowawczych, przecież ani razu nie przyłapano go na paleniu mugolskich fajek. Dlaczego nie dadzą mu świętego spokoju? Najpierw pieprzone pełne współczucia ślepia Flitwicka, a teraz to. Czy on prosi o jakąkolwiek pomoc czy rozmowę? Nie miał na to ochoty, a wolał darować sobie zmuszanie siebie do czegokolwiek. Przystanął po drodze. A co jeśli Gabrielle postanowiła donieść komuś, że żartował w związku z ochotą rzucenia się z obserwatorium? Zmarszczył brwi. Nie była głupia, nie zrobiłaby tego. Powtarzał tak sobie, bo inaczej chyba by ją rozszarpał na strzępy i dołączyłby do grona Ślizgonów, którzy mordują niewinne Puchonki. Cóż, będzie musiał wybadać grunt i ewentualnie się wynieść. Jedyną zaletą posiadania dwóch palców mniej jest święte prawo do używania ich jako wymówki - oj jak boli, oj złe wspomnienia, oj muszę stąd iść. Do tej pory działało bez zarzutów.
Będąc już na trzecim piętrze westchnął. Niech on tylko wspomni coś o sprawdzianie i da mu święty spokój. Z tego wszystkiego zachciało mu się palić i przez przeklętego profesorka musiał sobie tego odmówić. Jak można chcieć spotkać się przed obiadem? Myślał, że nie ma nic do roboty? Może Sanders miał ubogie życie prywatne i stąd narzucał się normalnym ludziom lecz Horn potrafił znaleźć sobie zajęcie. Podszedł leniwie i niespiesznie do klasy. "Przed obiadem" to nie jest określona godzina. Nasłuchiwał. Nauczyciel był w środku, słyszał jego kroki. Kucnął więc i powoli zaczął rozwiązywać i zawiązywać na nowo glany. Poprawił rękawiczkę na lewej dłoni, skrzywił się z obrzydzeniem i z niebywale znudzoną miną wszedł bez pukania do klasy. Nawiązał kontakt wzrokowy z patyczkowatym psorkiem.
- Dobry, psorze. - mruknął ledwie otwierając usta. Zamknął za sobą drzwi wierząc, że za pięć, góra siedem minut wyjdzie stąd i pójdzie oddać się zatruwaniu płuc. Darował sobie przyglądanie się mężczyźnie, po prostu przeszedł przez całą salę, wyminął sprawnie ławki i zatrzymał się naprzeciw biurka. Zachowywał stosowną odległość. Oparł się pośladkami o jakieś krzesło i skrzyżował ramiona. - Jeśli chodzi o ten Okropny z wypracowania, to w poniedziałek jak mówiłem dam poprawkę. Pamiętam, nie trzeba mnie upominać. - głos miał schrypnięty, a wzrok ponury. Był nastolatkiem, nie miał za grosz zaufania do dorosłych, a więc przyjął postawę świadczącą, że jest tu tylko i wyłącznie z poczucia obowiązku, a nie z jakichkolwiek chęci.
Noah Sanders
Noah Sanders

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptyPią 30 Lis 2018, 21:12

Noah nie był w stanie usłyszeć kroków dobiegających zza drewnianych drzwi oraz wielkiej powierzchni klasy, mogącej pomieścić przynajmniej dwa roczniki z jednego domu. Dlatego też stał plecami podczas bezpardonowego wejścia Ślizgona, po raz kolejny zabierając chaust ciepłego, wiosennego powietrza.
Na dźwięk nieznanego głosu odwrócił głowę w tamtym kierunku i bezpardonowo posłał lekki uśmiech proszonemu gościowi.

- Całkiem udany, aczkolwiek nieco zbyt deszczowy, panie Horn – odpowiedział na pozdrowienie niespiesznie, ostrożnie dobierając słowa do zbuntowanego na wskroś przeciwko systemowi nastolatkowi. Noah nie zdołał poznać go lepiej, ale usłyszał wystarczająco na jego temat, by mieć pewne… podejrzenia.

Zerknął w kierunku lewej ręki chłopaka ukrytej w kieszeni spodni, jednak nie powiedział nic więcej poza wskazaniem wolnego miejsca przed sobą. Kiedy chłopak zaczął się tłumaczyć podchodząc do biurka, Noah stwierdził że wskazanie krzesła do siedzenia jest jednak złym pomysłem. Zmienił więc tor swoich kroków i sam spokojnie oparł się udami o blat biurka.

Może tą swobodą go jakoś zachęcę?

Spróbować nie zaszkodziło, więc Noah na nowo przywołał lekki uśmiech na twarz. Tym razem nieco speszony. - Spokojnie, chłopcze. Nie chodzi o twoje wypracowanie, nie przywykłem gonić uczniów i zmieniać terminy poprawek. – Na potwierdzenie lekkości w wypowiadanych kwestiach machnął niedbale ręką, jakby sprawa wypracowania zupełnie nie miała znaczenia. Oczywiście miała, jednak zupełnie nie w tej sytuacji.

Słyszał o przejmujących wydarzeniach związanych z pogrzebem jednego z uczniów, jednak nie poświęcał wcześniej temu zbyt wielkiej uwagi. Wystarczyło przeczytać Proroka Codziennego o niechlubnym zajściu, jednak informacje jakie zostały w nim zawarte stanowczo nie odzwierciedlały stanu rzeczy w Hogwarcie! Dlatego też jeszcze dziś rano wysłał wiadomość do Joe z prośbą o jakiekolwiek wzmianki czy wszczęto śledztwo dotyczące zachowania pana Moodiego. Nim jednak brat zdążył odpisać, Noah poznał dane wszystkich poszkodowanych uczniów ze Skrzydła Szpitalnego. Czuł potrzebę trzymania ręki na pulsie, a tym bardziej – stanu psychicznego uczniów. Tylko jak tu wkupić się w ich łaski, jeżeli jesteś ”tym nowym”?

- Nie lubię owijać w bawełnę, panie Horne. Zaprosiłem pana na rozmowę, bo niepokoi mnie… – urwał na ułamek sekundy, szukając w oczach chłopaka zapewnienia, że podąża dobrą drogą. - ...pana stosunek do nauki. – Dokończył, robiąc przy tym dramatyczną pauzę. Przez chwilę tkwił w pozornym bezruchu patrząc na reakcję młodego, a następnie sięgnął w kierunku teczki leżącej przy świeczniku na biurku. Oznaczona była symbolem Slytherinu i rocznikiem, z którego wychodził się Castiel.

- Przejrzałem pana wcześniejsze wyniki w nauce i muszę przyznać, że uznanie iż „nieco” się pan opuścił, to zdecydowanie zbyt łagodne słowo. A jednak, przez wiele osób jest pan podziwiany za … – znowu urwał, próbujac utrzymać poważną twarz. Jednak patrzenie na kogoś z podwyższenia samo w sobie stawiało go w wyższej pozycji, a ciemna karnacja Noah nie pozwalała jego mimice zbyt wielkich pól do manewru. Wyglądał na niezadowolonego. - ...ostatnie wydarzenia, które ukazują iż praktyka nie idzie z teorią w parze.

Castiel Horn
Castiel Horn

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptyPią 30 Lis 2018, 21:46

Te uśmiechy, ten miły ton... po co mu to wszystko było? Naprawdę łudził się, że sobie zjedna go takimi gestami? Horn był wobec niego nieufny, w zachowaniu doszukiwał się drugiego dna. Nie odpowiedział na uśmiech, mimikę miał nieruchomą. Przymrużył gniewnie oczy jak tylko dostrzegł trasę jego spojrzenia. Przestał całkowicie udawać, że przyjście tutaj jest mu obojętne. Zacisnął mocniej szczękę, zwinął palce w pięść - wszystkie osiem i popatrzył niechętnie na nauczyciela. No tak, nie ma to jak bezczelnie przyglądać się defektowi. Jak długo tutaj był? Raptem cztery minuty, a odczuwał silną potrzebę ewakuowania się stąd i posłania Sandersa do diabła. Odprowadził go wzrokiem, gdy stanął sobie wyluzowany naprzeciwko.
- Jestem Horn, nie Horne, psorze. - poprawił go grobowym tonem i powtarzał sobie non stop w myślach, że to nauczyciel i nie można na niego warczeć, krzyczeć, wyzywać... musi zachować spokój i wykrzesać z siebie jak najwięcej sztucznej dyplomacji. Alecto skróci go o głowę, jeśli ośmieli się stracić punkty domu. Puchoni ich prześcignęli... to się nie godzi, wypada nadrobić i wyjść na prowadzenie. Rozchylił usta i stłumił jęknięcie na widok akt uczniowskich. To się nasłucha... wywrócił dyskretnie oczami, westchnął i próbował znaleźć w sobie siły, by w uprzejmy sposób przetrwać nudną i beznadziejną pogadankę na temat tego, że jest siaki i owaki. Co go to interesowało? Smoczyca powinna się tym zająć, a wiedział, że dała mu swobodę, by do siebie doszedł.
- Psorze, wie pan, leżenie w skrzydle szpitalnym nie sprzyja raczej wkuwaniu na egzaminy i sprawdziany. Spać się nie dało przy tych jękach i stękaniach to co ja mam mówić o uczeniu się. - mówił tonem zrezygnowanym. Zupełnie jakby tłumaczył coś banalnie prostego komuś, kto nie jest w stanie pojąć najprostszego faktu. Co prawda Castiel siłował się na zachowanie neutralnego wyrazu twarzy i skupiał się na nieunoszeniu głosu, a jednak dało się wyczuć, że się zirytował. Jeszcze bardziej zniechęcił się tą rozmową.
- Smoczyca... znaczy się profesor Lacroix zna stan moich ocen i mam czas, żeby to nadrobić. - obronił się celowo nie przykuwając uwagi do ostatniej części wypowiedzi nauczyciela. Odwrócił wzrok, popatrzył przez okno i zastanawiał się kiedy użyć wymówki, by się stąd zmyć.
Noah Sanders
Noah Sanders

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptySob 01 Gru 2018, 10:45

Noah nie był typem spostrzegawczego mężczyzny, chociaż wielokrotnie starał się przykładać wagę do szczegółów. W przypadku Castiela wrogie spojrzenie wycelowane w nauczyciela zostało przez niego niezauważone. Co innego jednak przypadek ściągnięcia mięśni dookoła szczęki, podkreślające rysy twarzy – tego nie był w stanie pominąć.

Stąpaj ostrożnie, bo go zniechęcasz.

Mężczyzna przesunął stopę nieznacznie przed siebie, ugiął kolano i oparł o nią lewą dłoń. Tym razem obiecał sobie nie spuszczać nastolatka z oczu.

- Ou... – zmieszanie wymsknęło się spomiędzy zaciśniętych warg, kiedy Noah zdał sobie sprawę z popełnionej właśnie pomyłki. Z całą pewnością nie zachęciło to Ślizgona do sympatyczniejszego wyrazu twarzy – oj, wręcz przeciwnie. Przez moment zdawało się mężczyźnie, że jego rozmówca z chęcią cisnąłby teczką prosto w jego twarz i wyszedł trzaskając drzwiami. - Najmocniej przepraszam, panie Horn. – Tym razem naprawdę postarał się użyć odpowiedniego akcentu, kończąc nazwisko według formy jaka została poprawiona przez samego właściciela. Czasami Noah miał problem z przeinaczaniem imion bądź nazwisk, jednak dawno już nikt nie reagował tak jak nastolatek.

Czego się spodziewasz? Jest na ciebie obrażony.

Przez krótki moment pan Sanders wpisał chłopaka do grona osób dbających o dobre imię swego rodu, czystość linii krwi i tym podobnych bzdur. Szybko jednak przypomniał sobie, że ma do czynienia z sierotą wychowywanym w miejscu pozbawionym jakiejkolwiek naturalnej formy miłości. We wstępnym rozeznaniu żaden z jego informatorów nie wspomniał, żeby Castiel Horn znalazł się dotychczas w rodzinie zastępczej.

Może stąd jego niechęć?

Noah postukał kciukiem o teczkę trzymaną na udach i wyprostował się, po krótkiej chwili odkładając ją na poprzednie miejsce.

- Z pewnością, tak, ma pan rację – skwitowanie spokojnym głosem słów chłopaka mogło wybrzmieć lekceważąco, jednak Noah nie zwrócił na to zbyt wielkiej uwagi. Bardziej skupił się na wadze kolejnych słów: - dlatego też mam dla pana pewną propozycję, dzięki której łatwiej będzie nadrobić zaległości.

Ignorant!

Na wydźwięk niechlubnego miana jednego z profesorów oczy Noah rozszerzyły się, a następnie zwęziły niebezpiecznie. Dotychczas nie usłyszał, aby jakikolwiek uczeń nazwał wyższego stopniem DOROSŁEGO smokiem! Tym bardziej profesor Lacroix!

- Po raz pierwszy i ostatni puszczę mimo uszu pana pierwsze określenie profesor Lacroix – surowy ton wypowiedzi diametralnie popsuł wcześniejsze próby wypracowania lekkiej i przyjemnej atmosfery. Noah wyglądał na zdenerwowanego, jednak niespiesznie zszedł z podwyższenia, a płowy jego szat powiewały przy każdym kroku. Starał się zbliżyć na bezpieczną odległość dwóch metrów do chłopaka.

- Proszę źle mnie nie zrozumieć – nie zamierzam wchodzić w kompetencje pana opiekuna domu – pod wpływem zniesmaczenia, Noah nie próbował zapanować nad ostrym tonem głosu. - Chciałbym, abyś wziął pod uwagę informacje, że jest więcej osób, które będą starały ci się pomóc.

I chociaż wypuścił z westchnięciem powietrze, odganiając zdenerwowanie, spróbował podejść jeszcze bliżej chłopaka i położyć mu rękę na ramieniu.

- Mój gabinet będzie otwarty o każdej porze, jeśli będziesz tego potrzebował.
Castiel Horn
Castiel Horn

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptySob 01 Gru 2018, 11:17

Zdziwił się otrzymując przeprosiny. Zmarszczył nieznacznie brwi lecz pokiwał głową na znak, że było minęło, jest okej, nie ma co się zatem nad tym pieklić. Może nie był taki irytujący jak zazwyczaj odnosił wrażenie? Nauczyciele zachowywali się inaczej wśród chmary uczniów i inaczej indywidualnie. Czyżby mieli w sobie jakieś ludzkie odruchy polegające na czymkolwiek innym niż ocenianiu i grożeniu szlabanem? Przyjrzał mu się baczniej i po chwili namysłu stwierdził, że wygląda komicznie z tym wąsem.
Nadrobienie zaległości. Brzmiało jak ugodowy plan, a z tych lubił sobie korzystać. Dlaczego miałby sobie utrudniać, skoro nauczyciel sam z siebie chciał pójść mu na rękę? Horn powinien obronić się dumą, uznać, że nie chce litości. Owszem, nie chciał jej, a jednak lubił korzystać z każdej nadającej się okazji. Co ma się przepracowywać, skoro jest możliwość zyskania za małą cenę wysiłku? Uniósł wyżej podbródek.
- To miłe z pana strony. - bąknął niewyraźnie, wciąż zachowując czujność. Przydałoby mu się parę Powyżej Oczekiwań z OPCM, choć zdecydowanie wolałby Wybitny. Nie miałby nic przeciwko poprawieniu paru zadań, do wypracowania się przyłożył bezczelnie korzystając z pomocy Alecto. Drgnął i przyjął minę przyłapanego na gorącym uczynku. Syknął przez zaciśnięte zęby co zostało na całe szczęście zagłuszone przez ostrzejszy tembr głosu psora.
- Tak, tak, niechcący mi się wymsknęło. - pokajał się na swój sposób i zapisał sobie w myślach nie nazywanie Smoczycy Smoczycą. Sama Smoczyca doskonale zdawała sobie sprawę jak jest nazywana wśród młodzieży. Odwrócił wzrok i rozwiązał ręce z ramion, opierając je luźno o ławkę za plecami. Czekał aż nauczyciel przejdzie do sedna sprawy. Obaj wiedzieli, że za tym wezwaniem kryje się coś więcej. Uniósł nań wzrok wyczuwając ruch przed sobą. Wyprostował ramiona gotów obronić się czy uskoczyć. Zawahał się przez co nauczyciel zdołał położyć mu rękę na ramieniu. Nazwał go w myślach pieprzonym upośledzonym tłukiem, bardziej niż ten olbrzym z Gryffindoru. Przełknął gulę narastającą w gardle.
- A skąd pomysł, że potrzebuję pomocy? I niby jakiej? - zapytał buńczucznie. Wydostał się spod ciężaru jego ręki i nie umiał nic na poradzić, że było to trochę niegrzeczne. - Andersonówna potrzebuje pomocy i jakoś oprócz psora Flitwicka nikt jej nie pomaga, a ma zmiażdżone biodra, słyszał pan? Ryczała pół nocy i musiałem z nią gadać, by padła zmęczona i dała mi spać. - sam sobie się zdziwił, że poruszył ten temat. Może sęk tkwi w tym, że nie gadał o tym z nikim oprócz Al? Z Conusem i Miszą się głównie nabijali i nie traktowali tego poważnie, bo po co. Przypomniał sobie białą twarz Resy. Wzdrygnął się na samą myśl. Próbował zbijać temat na nią, na kogokolwiek, nie na niego samego. Coś wisiało w powietrzu, a może mu się tylko wydawało? Znowu dopadło go uczucie zniechęcenia i znużenia. W sumie... cokolwiek psor od niego chce, było mu obojętne.
- To tylko oceny. - dodał choć sam nie wiedział po jakie licho. Oceny mu nie pomogły na cmentarzu.
Noah Sanders
Noah Sanders

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptySob 01 Gru 2018, 11:50

Odzyskałeś kontrolę – krótka myśl wybrzmiała w głowie Noah wśród dźwięku dzwonu ogłaszającego zwycięstwo. Obserwowanie choćby cienia zaskoczenia na twarzy nastolatka spowodowała, że nie wyglądał aż tak odpychająco jak wcześniej. Zdawać by się mogło nawet, że potrafi przy przyjaciołach wykrzesać uśmiech.
Noah na tę myśl sam uniósł nieznacznie kąciki ust, a wąsy nieznacznie połaskotały go po bokach brody. Dodatkowe speszenie przy mało eleganckich przeprosinach rozluźniło nauczyciela na tyle, aby mógł naprawdę puścić obelgę mimo uszu. Bezpośrednio nie dotyczyła jego, jednak …

I tak musisz napisać list do niej.

Oczywiście wtrącanie się nauczyciela w sprawy innego domu nie są zbyt mile widziane, jednak jedynie Slytherin pieczołowicie dbał o dochowanie tajemnic. Jakiekolwiek próby pomocy zostały zbywane – Noah pamiętał to aż za dobrze za czasów szkolnych. Westchnął nieznacznie pod nosem, kiedy chłopak mało subtelnie zrzucił jego dłoń z ramienia.

Zbyt szybko.

- Przed chwilą obaj doszliśmy do wniosku, że potrzebujesz pomocy w nadrobieniu zaległości – ton Noah był nieco pobłażliwy, ponieważ wyczuł delikatną stronę tego buńczucznego chłopaka. Mężczyzna przekonał się na własnych uszach i oczach, jak bardzo nastolatek zapiera się rękoma i nogami przed wparowaniem do myśli, uczuć i życia kogoś spoza grona znajomych. Nauczyciel nie zamierzał robić tego … zbyt brutalnie, jednak jeśli młody potrzebował pomocy – musiał poinformować o tym Lacroix.

Niezwłocznie.

- Mam kilka pomysłów, które moglibyśmy spokojnie przedyskutować – Noah odwrócił się na pięcie dopiero po tym, jak wysłuchał żarliwego wywodu na temat panny Anderson. Pokręcił ze zrozumieniem głową, przesuwając dłonią po brodzie i podszedł w kierunku okna, zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Dobrze, dobrze, rozumiem twoje wzburzenie, panie Horn. Jestem w szkole od niedawna, dlatego nie zdążyłem zająć się wszystkim od razu. – Noah dopiero po wypowiedzeniu tych słów zrozumiał, że rozpoczął proces tłumaczenia się przed uczenim. Zaskoczony odwrócił się w stronę Ślizgona i posłał mu rozbawione nieco spojrzenie.

- To bardzo miłe i koleżeńskie z pana strony, że wysłuchał jej i pomógł – czyste, psychologiczne zagranie, które miało złagodzić nagły wybuch złości Castiela. Noah obserwował uważnie czy przynosi ono zaplanowany skutek.
Słyszał o sytuacji wielu uczniów, jak również nieszczęsnej Gryfonki i nie miał dla siebie żadnego usprawiedliwienia, dlaczego wezwał najpierw Ślizgona zamiast odwiedzić ją w SS. Ponownie westchnął, tym razem z zawodem wycelowanym we własną osobę.

- Gdyby to były TYLKO oceny – zaintonował w odpowiedni sposób – nie obroniłby się pan przed śmierciożercą.

Bolesne słowa wdarły się nawet w umysł Noah, który nie sądził, że zostanie zmuszony do wyciągnięcia tego argumentu. Stało się jednak, więc ponownie zszedł z podwyższenia i przysiadł na jednym z krzeseł w niewielkiej odległości od Castiela.

- Usiądź, porozmawiajmy na spokojnie – na pokreślenie swoich słów wskazał na jedno z wolnych krzeseł nieopodal. Wolał ograniczyć wybór Ślizgonowi, bo wydawało się, że usiądzie w ostatniej ławce.
Castiel Horn
Castiel Horn

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptySob 01 Gru 2018, 12:38

Jego płuca opuściło pojednawcze westchnięcie. Dobra, przynajmniej mają jeden punkt, do którego mogą się doczepić, jeśli chodzi o przeprowadzenie sensownej rozmowy. Program ugodowy, na którym Castiel perfidnie skorzysta z racji, że za dwa miesiące będzie pisać Owutemy. Mało kto może pomarzyć o takiej taryfie ulgowej, a więc żal nie skorzystać. Kiwnął głową na znak, że zgadza się, niech tak będzie mimo słów, które chwilę temu wypowiedział. Pomysły brzmiały jak będziesz-siedzieć-tutaj-godzinę. Zacisnął zęby uznawszy, że opłaca mu się poświęcić cenne sześćdziesiąt minut w zamian za ugody i taryfy.
Teraz to Horn zrobił zdziwioną minę z domieszką irytacji czającej się gdzieś w kącikach oczu. A po co on mu się tłumaczył? Czy go interesowały pobudki, którymi się kierował? To był nauczyciel, człowiek z drugiej strony barykady i naprawdę Horn miał głęboko w poważaniu czy ten odwiedził sobie Andersonównę czy nie. Jego to nie obchodziło, celowo zaznaczył, że dyskutował z tą przeklętą dziewczyną tylko i z wyłącznie z powodu swojego egoizmu. Sam sobie wmawiał, że wcale wtedy się z nią nie porozumiał. Tamtej chwili oboje poczuli, że mogliby się zaprzyjaźnić... jak miło, że Resa była naćpana i może jej powiedzieć, że jej się to przyśniło. Miło.
Prychnął głośno. - Tiaa, jasne. Chciałem, by przestała się tak drzeć, więc tak, to pewnie było miłe dla innych współpacjentów. - poczuł narastające rozbawienie, które tłumił sobie spokojnie w środku. Horn nazywany był dupkiem. Przez prawie każdego rozmówcę, z którym przyszło mu się kontaktować. Na takiego się też kreował, a więc nie zamierzał przyjmować tak dennych komplementów. Poruszył się niespokojnie w miejscu. Zmarszczył usta i popatrzył spod byka na Sandersa. Drugi raz napomknął o obronie przed Śmierciożercą, a przecież nie wiedział co się tam działo i czy przypadkiem Horn go nie zabił. Podrapał się palcami po brodzie i ostrożnie usiadł na wskazanym miejscu, choć nie przeczył, wolałby usiąść po przeciwległej stronie zamku z fajkiem między zębami. Oparł kostkę stopy o zgięte kolano i popatrzył czujnie na psora.
- Postawi mi pan Wybitny za poharatanie dorosłego Śmierciożercy i deportację w trakcie sikania krwią? - zapytał wprost. - Czy mam panu powiedzieć jakich zaklęć użyłem? - popatrzył mu prosto w oczy, bez mrugnięcia powieką. Chciał zobaczyć jego reakcję, czy teraz się zdemaskuje i faktycznie przyzna, że od początku o to mu chodziło. Co prawda Castiel nie powiedział, że przyzna się do użytych zaklęć, ale samo kuszenie i ciekawienie było satysfakcjonujące. Brązowe oczy Horna aż błyszczały w niepokojący sposób. Zupełnie jakby żałował, że nie zabił przeciwnika, a bardzo, ale to bardzo by chciał widzieć go w męczarniach.
Noah Sanders
Noah Sanders

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptySob 01 Gru 2018, 14:22

Lekceważący ton chłopaka wzbudził w nauczycielu niechęć – taką samą jak przed przyjściem ucznia, polegającą na zwykłych awersjach z czasów szkolnych. Oczyma wyobraźni widział bowiem swoją przyrodnią siostrę należącą do domu węża, która w odpowiedni sposób zatroszczyła się o reputację Noah.
Pokręcił przecząco głową z wyraźnym niezadowoleniem na wydźwięk egoistycznych słów ociekających jadem niechęci i własnych korzyści.

- Radzę panu zaważać na słowa, panie Horn – uprzedził oschłym tonem, nie spuszczając nań wzroku.

Egoista czy chce za takiego uchodzić?

Noah nie był dobry w psychologii, jednak potrafił wczuwać się w sytuację innych osób i potrafił zrozumieć niechęć nastolatka do obcego faceta, próbującego wleźć buciorami w jego sprawy. Być może dlatego Tiara od razu przydzieliła go do Gryffindoru – z czego był niezmiernie wdzięczny.
Oprowadzał spojrzeniem Ślizgona, gdy ten spoczął nieopodal i wyglądał na coraz bardziej… zadowolonego?

Na brodę Merlina…!

Brwi Noah wywędrowały w górę, ujawniając niewielkie zmarszczki w kącikach oczu, kiedy bezpardonowe pytania całkowicie zbiły go z tropu. Gdyby pił właśnie herbatę, z całą pewnością wyplułby większość jej zawartości. Zamiast tego zamknął lekko rozchylone usta, próbując zapanować nad całkowitym ogłupieniem.

- Słucham? – bąknął niewyraźnie, prostując się i opierając dłonie na kolanach. W tej pozycji wydawał się jeszcze wyższy niż uprzednio, a brwi natychmiast zmieniły miejsce – zaciskając się w mało przyjazny sposób.

- Ma pan dwie możliwości, panie Horne – Noah zaczął podzielać niechęć Ślizgona i ogarnęła go przemożna chęć zakończenia tej nieprowadzącej do rozsądnego rozwiązania rozmowy. - Przydzielę panu jedną osobę do pomocy w dodatkowych zadaniach, dzięki którym nabierze pan wprawy i naprostuje swoje oceny przed OWUTEMAmi. – Surowy ton głosu nauczyciela nie zmienił się, a w brązowych oczach pojawiły się iskry irytacji.

Bezczelny dzieciak!

- Druga opcja to termin trzech tygodni na odrobienie zaległości, każdego wypracowania, sprawozdania i prezentacji. Proszę zdecydować.

Nauczyciel wstał, zasuwając krzesło i dając wyraźny sygnał iż spotkanie dobiega do mety.

- Druga opcja samodzielna – rzucił przez ramię, podchodząc do biurka. Dźwięk jego butów roznosił się echem po pustej sali.
Castiel Horn
Castiel Horn

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptySob 01 Gru 2018, 14:49

Wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby. Ostatnimi czasy pozwalał sobie na więcej i rozleniwił się, przestał się pilnować słowem. Wiedział, że był na tej cienkiej granicy, która oddzielała go od napytania sobie większej ilości kłopotów. W sumie jakby nie patrząc, był dobry w ich nabywaniu. Był po prostu sobą a to był lep na problemy. Jeden w te czy we wte nie robił mu różnicy. Poczeka na dzień, kiedy jasny szlag go trafi i strzeli sobie zaklęciem w łeb. Tak, miał na to ochotę, rozmyślał o tym wieczorami i czasami nocą, gdy dopadał go marazm i znudzenie oddychaniem. Zupełnie jakby na tym cmentarzu nie umarli tylko niewinni, ale i jakaś jego część odpowiedzialna za przytrzymywanie go przy życiu.
Wykrzywił się i jakoś tak uspokoił widząc jak nauczyciel się prostuje i od razu przybiera groźniejszą postawę. Aha, czyli zrobił te pół kroku za dużo. Nie mógł się oprzeć! Rzucał mu wyzwanie i zastanawiał się nad reakcją. Była banalna do przewidzenia.
- Oczywiście wybieram drugą opcję. Nie potrzebuję towarzystwa. - odpowiedział jakby trochę bardziej ugodowym tonem, zupełnie jakby właśnie zorientował się, że idzie w bardzo dobrym kierunku, by już naprawdę siebie wpakować w tarapaty. Z drugiej strony cóż innego miał robić poza przyjmowaniem ich na klatę? Żyć mu się nie bardzo chciało, do czego się dotykał, niszczył to, a więc rozwiązywanie kłopotu to zawsze jakieś zajęcie i zmuszanie się do egzystowania. Nie życia, prawie wegetacji.
- Przyniosę panu pierwsze materiały w poniedziałek. - stwierdził również wstając. Szybko mu poszło. Jak łatwo wyczerpać cierpliwość nauczyciela? Być Castielem Horn. Nie miał najmniejszej ochoty przynosić czegokolwiek, ani też przykładać się do nauki. Nie zachęcał swoją postawą i wyglądem do nawiązywania z nim relacji i o dziwo działało to nawet na nauczyciela. To nietypowa umiejętność, może wykorzysta ją na swoją korzyść?
- To ja pójdę już. Wie pan, wypada od czasu do czasu udawać, że się żyje. - znowu schował ręce do kieszeni. - Do widzenia. - mruknął i swobodnym krokiem poszedł w kierunku drzwi. Zahaczył wzrokiem o zegar wiszący na ścianie. Siedemnaście minut spotkania. Świetny czas. Czuł, że nauczyciel nie będzie więcej go wzywać, a to dawało obietnicę świętego spokoju. Horn poszedł sobie. Do dormitorium. Oddawać się lenistwu i alkoholizowaniu. Jak miło jest mieć stałego dostawcę piwa.
[zt]
Noah Sanders
Noah Sanders

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią EmptySob 01 Gru 2018, 15:00

Młodzieniec odpowiedział tak szybko, że mężczyzna nie zdążył przemyśleć swoich słów i powiedział ich nieco zbyt dużo.

Po co dawałeś mu wybór? To logiczne co wybierze!

Nauczyciel stanął przy biurku wyprostowany, powstrzymując przed pilną potrzebą oparcia o blat i walnięcia pięścią ze zdenerwowania. Nie byłoby to dobrze, gdyby dał się ponieść teraz emocjom. Wiele słów cisnęło się na usta Noah, wiele z nich nie powinno opuścić umysłu nauczyciela, dlatego stał z zaciśniętymi wargami i przyglądał się odchodzącemu uczniowi.

Wiesz, co musisz zrobić...

Kiedy drzwi zamknęły się za Ślizgonem, Noah oparł wierzchem dłoni czoło i zastanowił się, dlaczego nie odpowiedział na pożegnanie ucznia. Doskonale zdawał sobie sprawę z własnych obowiązków, a poczucie powinności wywarło w nim spory wpływ. Dlatego też pozbierał teczki oraz księgi, zamknął okno i udał się do swojego gabinetu ochłonąć.

Najlepiej przy lampce rumu...

[zt]
Sponsored content

Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią   Klasa Obrony Przed Czarną Magią Empty

 

Klasa Obrony Przed Czarną Magią

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» ta czarna owca wśród Rosierów
» Przed wejściem
» Przecznica przed MM
» Przed północą, nie w Paryżu.
» Ucieczka przed krwiożerczym potworem

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-