IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość
avatar

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptySro 07 Maj 2014, 15:49

Opis wspomnienia
Profesor McGonagall widząc, że panicz von Grossherzog nie radzi sobie z jej przedmiotem, postanowiła wybrać jednego z uczniów, by mu pomógł. Wybór padł na nową uczennicę Selene Casta, która już podczas swoich pierwszych zajęć z Transmutacji wykazała niebywały talent i wiedzę.
Osoby:
Gilgamesh von Grossherzog
Selene Casta
Czas:
POCZĄTEK CZERWCA 1977
Miejsce:
HOGWART, SALA OD TRANSMUTACJI
Gość
avatar

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptySro 07 Maj 2014, 17:05

Jak zwykle podczas kolacji Wielka Sala przepełniona była szumem, rozmowami i śmiechem uczniów, którzy cieszyli się kolejnym dniem. Selene siedziała przy stole z innymi Krukonami bawiąc się jedzeniem, które już od jakiegoś czasu leżało na jej talerzu nietknięte. Od kilku dni apetyt zupełnie jej nie dopisywał, wciąż myślała o Billu, który od czasu ich wspólnej kary wydawał się jej unikać. Rudowłosa dziewczyna wzięła w dłoń puchach z sokiem dyniowym upijając trochę pomarańczowej cieczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu z każdą chwilą opuszczało je coraz to więcej osób, dziewczyna spojrzała na zegarek znajdujący się na jej dłoni. Było już po szóstej. Gwałtownie podniosła się z miejsca, przewracając tym samym pucharek, z którego wcześniej piła. Jakaś dziewczyna siedząca przy niej jęknęła niezadowolona –Przepraszam – powiedziała, po czym w pośpiechu opuściła Wielką Salę. Casta gnała korytarzami w stronę biblioteki. Gdy do niej wpadła, powiedziała szybko 'dobry wieczór” i zniknęła za regałami wielkich półek. Wciągnęła powietrze, które było przesycone starością i wypuściła ze świstem. Usiadła przy jednym ze stolików i spojrzała na zegarek wiszący na ścianie. Dochodziła dziewiętnasta, zaraz miała zacząć korki z transmutacji. Wzięła kilka książek, spojrzała jeszcze w okno i wstała, udając się w kierunku wyjścia. Szła spokojnie korytarzem a książki co rusz wysuwały się jej z dłoni. Za każdym razem próbowała je powtrzymać przed upadkiem, była tak na nich skupiona, całkowicie zapominając o tym by pilnować drogi którą podąża. Nic więc dziwne że kilka razy skręciła w zły korytarza, co owocowało spóźnieniem. W klasie pojawiła się kilka minut po 19. Była wdzięczna Profesor McGonagall, iż użyczyła jej tej sali, gdyż zupełnie nie miała pojęcia gdzie mogłaby ćwiczyć z owym uczniem. Rudowłosa rozejrzała się dookoła, jednak nigdzie nie ujrzała owego ucznia z którym miała się spotkać. Odetchnęła z ulgą, poprawiając swoje włosy. Położyła książki na jednej z ławek wygładzając swoją zieloną sukienkę. Ja zwykle musiała wyglądać nienagannie. Otworzyła jedną z książek przeglądając poszczególne tematy, właściwie nie wiedziała od czego powinna zacząć te korepetycje. Nigdy w życiu nie dane było jej kogoś nauczać, nawet nie wiedziała czy będzie w tym dobra. Nie rozumiała do końca dlaczego McGonagall wybrała właśnie ją, zapewne było wielu innych zdolnych uczniów, który chętnie podjęliby się tego wyzwania.
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyCzw 08 Maj 2014, 05:23

Gilgamesh odpuścił sobie kolację - nie miał apetytu, bo był w złym humorze. Korepetycje z transmutacji, ten pomysł sprawiał że miał ochotę się na kimś wyżyć. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę że jego korepetytor nie będzie nikim z kim chciałby spędzić swój wolny czas. W liście wyraźnie było napisane "niezwykły talent", więc musiało chodzić o jakiegoś wszechwiedzącego, pewnie flegmatycznego Krukona. Zastanawiał się długo czy przypadkiem tego nie olać, ale odniósł wrażenie że mimo wszystko komuś tak doskonałemu by nie wypadało. W końcu powinien okazać swą łaskę i przybyć, nawet jeśli owo wymuszone spotkanie go tylko i wyłącznie zirytuje. Z takimi myślami, lekko spóźniony wszedł do wyznaczonej sali. Od razu zauważył potencjalnego korepetytora. Korepetytorkę. Zdziwiło go to że jemu na korepetytora ktoś wyznaczył dziewczynę. Zaczął się zastanawiać czy faktycznie chodzi o korepetycje - czyżby kolejne aranżowane małżeństwo, tylko tym razem bez żadnego powiadomienia go o prawdziwym celu jego wędrówki tutaj? Nie, raczej nie. W każdym razie może nie będzie aż tak tragicznie nudno? Się zobaczy. Przyjrzał się dziewczynie dokładnie, z góry na dół. No no. Całkiem niezła. Szkoda tylko że nie znał statusu jej krwi. No ale skoro miała ten swój niezwykły talent do czegokolwiek, to musiała być czystej krwi, w końcu szlamy nie mają talentu. Zamknął za sobą drzwi, spojrzał dziewczynie w twarz, delikatnie się uśmiechnął i lekko przechylił głowę, po czym rzucił:
-Cześć. Uroczego korepetytora mi przydzielili.
W końcu trzeba najpierw sprawdzić jak wielkim uwielbieniem będzie go darzyć na start. Gorzej jeśli się okaże że jest sztywna - wówczas będzie po prostu nudno, a to by go nie usatysfakcjonowało.
Gość
avatar

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyCzw 08 Maj 2014, 09:04

W pierwszej chwili usłyszała odgłos kroków a dopiero chwilę potem dźwięk otwieranych drzwi. Selene powoli uniosła wzrok znad książki a jej spojrzenie zatrzymało się na przybyłym chłopaku. Mimo młodego wieku chłopaka  był dobrze zbudowany i miał bardzo męskie oraz pociągające rysy twarzy. Dziewczynę zdziwiła ta uwaga, ale postanowiła to zignorować. Biała wykrochmalona koszula opinała uwydatniając dobrze zbudowaną klatkę piersiową i brzuch. Barczyste ramiona zgięte na piersi chłopaka wydawały się ogromne. Długie i umięśnione nogi, były opięte przez czarne jeansowe spodnie. Jedynie tenisówki nie pasowały do eleganckiego stroju.
Słysząc jego komplement odruchowo odwróciła od niego wzrok i poprawiła włosy zarzucając je na jedno ramię. Na szczęście udało jej się ukryć delikatne rumieńce, które pokryły jej policzki. –Cześć – odpowiedziała na jego powitanie –Nazywam się Selene Casta  i przez kolejne kilka tygodni będziesz na mnie skazany – oznajmiła lekko żartobliwym tonem, choć była to całkowita prawda.  Rudowłosa z gracją sięgnęła po kredę i zaczęła coś pisać na tablicy.

Transmutant + Transmutacja -> Wynik transmutacji

-Jest to podstawowy wzór na transmutacje – oznajmiła odkładając kredę. –Oznacza to ogólnie rzecz biorąc, że transmutant to jest to, co mamy. Jeśli do transmutanta dodamy transmutację, uzyskamy wynik transmutacji czyli to co chcemy uzyskać przez transmutację. – mówiła dalej, zaczęła przemieszczać się po sali. Chodząc w to w prawo to w lewo, czy się denerwowała? Oczywiście, że tak! Nigdy wcześniej nikogo nie uczyła, nie miała w tym wprawy, dlatego trudno było ocenić jej to, czy robi coś dobrze czy źle. –Istnieją dwa podstawowe prawa transmutacji: I i II Prawo Cristoffa. I prawo: Transmutacja jest tym bardziej złożona, im bardziej złożony jest subprodukt i produkt transmutacji. II prawo: Wszystko na świecie jest czymś, a zatem można to transmutować, jedyną rzeczą jaką nie możemy transmutować jest próżnia kosmiczna. – powiedziała uśmiechając się – W I Prawie chodzi głównie o to, że łatwiej jest transmutować proste rzeczy, np. kartki papieru, wodę, piasek, a trudniej np. człowiek, szkielet, samochód, gdyż są to rzeczy bardziej złożone. Z II Prawa możemy wywnioskować, że WSZYSTKO co nas otacza można przetransmutować – wytłumaczyła widząc niepewną minę chłopaka. –Tyle ze wstępu – stwierdziła po czym z biurka wzięła kawałek pergaminu i położyła ją na ławce przed brunetem – Teraz pokaż mi co potrafisz – jej słowa brzmiały jak wyzwanie, była pewna że chłopak nie będzie wstanie go nie podjąć
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyCzw 08 Maj 2014, 16:22

-Gilgamesh von Grossherzog
W końcu skoro ona się przedstawiła to i jemu nie wypadało zrobić inaczej. Niestety zupełnie jej nie znał, więc nie był w stanie domyślić się jakiego rodzaju jest osobą. Kiedy natomiast "pani korepetytor" rozpoczęła wykład, poczuł się delikatnie zażenowany. Czyżby zamierzała go uczyć całkowicie od podstaw? Spojrzał niepewnie na nią, kiedy tłumaczyła mu to co wiedziały kilkuletnie dzieci, nieposiadające nawet różdżki. Przecież doskonale znał teorię, to z praktyką były problemy. Chociaż...czy to problemy? Toż to tylko transmutacja, mało komu się to przyda w życiu. Gdyby nie to że dziewczyna była naprawdę ładna, to zacząłby się irytować, ale póki co pozostał z lekko niepewnym wyrazem twarzy. Kiedy położyła ten nieszczęsny pergamin, nawet on nie mógł nie zauważyć że rzuciła mu wyzwanie. Ktoś inny zapewne obawiałby się tego, ale nie on - doskonale wiedział że jest wybitny w każdej dziedzinie, nawet jeśli dotychczasowe efekty mogłyby zarzucać że jest inaczej. Wyciągnął różdżkę. Wycelował w kawałek pergaminu i mruknął zaklęcie. Pergamin w ułamku sekundy stanął w płomieniach. Machnął różdżką i zgasł.
-No i proszę. Przetransmutowałem. W popiół. O to chodziło, prawda?-powiedział tak jakby to nie był niechciany incydent, tylko genialny plan, na który wpadł w ciągu ostatnich paru sekund. Na wszelki wypadek uśmiechnął się do niej lekko niepewnie, jednym ze swoich wyćwiczonych uśmiechów, od których zwykle kobietom miękły nogi. W końcu każdy musi mieć swoje sposoby na to by tuszować ewentualnie pomyłki. Chociaż nie! To nie była pomyłka. To było przeznaczenie! Widocznie to była zła kartka i musiała spłonąć. Był tego pewien. Transmutacja była wyjątkowo nudna, skoro można było wszystko osiągnąć innymi metodami. Ten przedmiot powinien być zakazany. To może pora bardziej skupić się na nauczycielce? A może dla zabawy trochę wybić ją z rytmu? Gdyby tak przypadkiem rzucił coś niespodziewanego, ciekawe jak by zareagowała? Spojrzał na nią lekko wyzywająco i rzekł cicho:
-Swoją drogą masz wyjątkowo piękne oczy Sel
Gość
avatar

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyCzw 08 Maj 2014, 17:27

Zapewne każda dziewczyna w szkole na dźwięk jego nazwiska zapiszczałaby ze szczęścia, że się do niej odezwał. Z Sel było inaczej, gdyż nawet nie miała pojęcia kim jest Gilgamesh von Grossherzog, poza tym, że jego imię było dość intrygujące. Nie mniej jednak, nie miała zamiaru długo zastanawiać się kim jest ów osobnik.
Selene na początku była lekko zdenerwowana, ale nie popełniła żadnego błędu. Chciała zacząć od postaw, gdyż to w jej mniemaniu było najlepszym rozwiązaniem. Nie znała poziomu umiejętności Gil’a, nie znaczy też, że uważała go za totalnego głupka w tej dziedzinie. Ona lubiła transmutację, uważała że to przydany umiejścność, chociażby wtedy gdy chcemy ukryć coś przed innymi. Wtedy po prostu możemy zamienić to w przedmiot, który nie rzuca się w oczy i uniknąć wścibskich osób. To było bardzo pomocne, choć zapewne niektórzy mieli inne zdanie na ten temat. Transmutacja nigdy nie sprawiała jej problemu, tak jakby posiadała naturalny talent.
Uważnie przyglądała się brunetowi, gdy ten próbował przetransmutować kawałek pergaminu. W kilka sekund zamienił się on w kupę popiołu. Słysząc słowa chłopaka roześmiała się cicho –Przepraszam – powiedziała po chwili gdy zdołała się opanować. Od razu przybrała poważny wyraz twarzy, choć na jej czerwonych ustach nadal błąkał się delikatny uśmiech. – Cóż nie do końca o to chodziło. Myślałam raczej o – zaczęła urywając w połowie zdania. Wzięła kolejny kawałek pergaminu, po czym położyła go na swojej dłoni. Wzięła różdżkę w dłoń, wykonała nią delikatny ruch, wypowiadając cicho zaklęcie. Wtedy zmienił się on w dwie piłeczki. - coś takiego – dokończyła kładąc je na ławce chłopaka.
Kolejne słowa Gil’a sprawiły że na policzkach Panienki Casta pojawiły się rumieńce i tym razem nie potrafiła ich ukryć. Nie przywykła do komplementów. Wcześniej uczyła się w szkole dla dziewczyn, tam wszystkie mówiły sobie miłe rzeczy, ale usłyszeć takie słowa od chłopaka było dla niej rzeczą nową.- Cieszę się, że Ci się podobają, bo będziesz na nie skazany. – odparła pewnym siebie głosem, zdając sobie sprawę, że trochę odbiegają od tematu zajęć. –Powiedz mi o czym myślałeś gdy wypowiedziałeś zaklęcie? Miałeś przed oczami to, co chciałeś wyczarować? – zadawała pytanie za pytanie odchodząc od niego, po czym parła się o biurko. –Istota transmutacji jednego przedmiotu w drugi polega na całkowitej koncentracji na tym, co chcesz uzyskać. Choćby chwila nieuwagi i może zakończyć się to mały pożarem – dodała.
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyCzw 08 Maj 2014, 18:35

Piłeczki? Gilgamesh spojrzał na nie obojętnie. Hmm, popiół chyba był lepszym wynikiem. Chociaż może nie - wynik był niespecjalny, za to droga do niego prowadząca jakże ekscytująca! W końcu lepiej coś podpalić niż przetransmutować w znicza bez skrzydeł.
-Byłem blisko-rzucił tak jakby to był drobny błąd, który mógł się zdarzyć każdemu. No bo mógł, każdemu kto nie był tak doskonały jak on. On nie popełnił błędu, po prostu użył rozwiązania alternatywnego, dostarczającego większej rozrywki. Tego trzeba było się trzymać. Swoją drogą zauważył reakcję na jego słowa. Hmm, zarumieniła się? Po takiej prostej uwadze? Huh, no może i miała talent do transmutacji, ale zdecydowanie z facetami obeznana nie była. To otwierało wiele nowych dróg. Teraz wystarczy jeszcze poznać dokładny status jej krwi, parę pokoleń wstecz i można się zabierać do roboty.
-Hmm. Chyba nie, raczej na pewno. Nawet nie miałem zamiaru przemieniać tego pergaminu w nic konkretnego. Po prostu nie chciałem żeby tam dalej był pergamin.-powiedział mniejwięcej szczerze. Bo taka prawda - nie myślał o niczym konkretnym, sam nie wiedział w co niby chciałby zamienić kawałek pergaminu. Nie rozumiał też co jej nie odpowiadało właściwie w małym pożarze. Pożary były całkiem fajne, jemu się przecież podobały, czyli cały świat powinien je wielbić. Jakoś tak go naszło, więc podszedł do biurka i oparł się tuż obok niej.
-E tam, mały pożar jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Gość
avatar

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyCzw 08 Maj 2014, 20:13

Selene wywróciła oczami widząc minę chłopaka. Po jego postawie widać było, że nie ma łatwego charakteru. Spojrzała w jego oczy, które mieniły się od iskierek radości? To ją zdziwiło, jednakże czego innego mogła spodziewać się po wychowanku Slytherina? Gdyby tylko miała świadomość tego, w jak wielkie kłopoty wpakowała się przyjmując propozycję Profesor McGonagall. Zapewne gdyby znała całą prawdę o Gilgamesh’u albo chociaż jej część nigdy nie zgodziłaby się na te lekcja.
Czystość krwi? Nie rozumiała całego tego zamieszania wokół niej. Na świecie nie było rodu, który nie miałby w swoim drzewie czarodziej półkrwi, a nawet mugolaka. Zapewne i w rodzie Gil’a byli tacy „odmieńcy”. Słysząc jego słowa pokiwała przecząco głową z delikatnym uśmiechem na ustach.
Zabawne było to jak chłopa próbował swoją „porażkę” zamienić w mały błąd, który dla niego właściwie nie miał znaczenia. Nie trudno było zauważyć na tej podstawie iż brunet ma o sobie wysokie mniemanie, nawet jego postawa o tym świadczyła. Był taki wyniosły.
Selene nigdy nie lubiła gdy na jej policzkach pojawiły się te czerwone zdradzieckie plamki, przez to łatwo było z niej odczytać to w jaki sposób inni na nią wpływają. Często próbowała to maskować, jednakże były sytuacje które nie pozwalały na to. Skarciła się w myślach za taką reakcję na jego słowa. Nie była kolejną naiwną panienką, którą on mógł owinąć sobie wokół małego paluszka, nie należała do takich osób.
Poznanie historii rodu Casta było nie dala wyzwaniem, nawet Selenie nie była ona dobrze znana. Wiele tropów prowadziło po prostu donikąd, tak jakby ktoś celowo utrudniał poznanie prawdy. Jedyne powiązania jakie znalazła były z czystokrwistą rodziną Hale, jednakże później trop się urwał. Jej ojciec również nie był skory do opowiadania dziejów ich rodziny, a ona w pewnym momencie przestała szukać. Także trzeba żyć Gil’owi powodzenia w poszukiwaniach, gdyż to może okazać się trudniejsze niż mu się wydaje. Z resztą czy byłby w stanie zadać sobie tyle trudu dla jakiejś Krukonki? Po co mu to? Czy będzie dzięki temu szczęśliwszy?
-Właśnie! – powiedziała wskazując na niego swoją różdżką –Tutaj leży twój problem. By transmutacja odbyła się w sposób prawidłowy, należy myśleć o tym w co chcemy zamienić dany przedmiot. Wypełnić nim swój umysł, zobaczyć go oczyma wyobraźni, a wtedy zapewne się uda – oznajmiła obracając swoją różdżkę w dłoniach. Cieszyła się, że doszli do tego gdzie tkwi istota problemu Gila, teraz powinno już pójść lepiej.
-Mały pożar nie, jednakże każdy wielki pożar ma gdzieś swój początek- zauważyła –Czasami wystarczy tylko iskra, by spłonęło wszystko co nas otacza….zwykła mała iskra – odpowiedziała patrząc prosto w jego oczy, był tak blisko, że aż czuła żar jego ciała. Jego zapach owinął się wokół niej jak wąż, była to niezwykła mieszanka. Wpatrywała się w jego zielone oczy, które aż emanowały niebezpiecznym blaskiem. Nie mogła oderwać od nich swoich oczu, hipnotyzowały ją. Dopiero po chwili ocknęła się, przechyliła delikatnie głowę w prawo –To jak? Jeszcze raz? – zapytała. Wzięła kolejny kawałek pergaminu, sięgnęła po jego lewą dłoń i położyła skrawek na niej. Jej dłoń lekko drżała, rudowłosa starała się nad tym zapanować, tak by chłopak nie poczuł że się denerwuje. Stanęła bliżej niego, tak że ich ciała prawie się ze sobą stykały –Wyobraź to sobie, niech to wypełni twoje myśli – wyszeptała tuż przy jego uchu.
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyCzw 08 Maj 2014, 22:51

Skupiać się na przedmiocie? Toż to awykonalne - przecież żeby był w stanie się skupić wystarczająco długo, to musiałby próbować przemienić ten pergamin...w siebie. Albo w cycki. Ewentualnie w butelkę dwustuletniej whiskey. To mogłoby być ciężkie i całkowicie bezsensowne. Przecież whiskey można kupić, cycki zdobyć "na własną rękę", a on jest na tyle niepowtarzalny, że w żaden sposób nie będzie w stanie wytworzyć swojego klona i to z kawałka pergaminu. A co gdyby tak spróbował zamienić kawałek pergaminu w...kawałek pergaminu? Wówczas nie musiałby nawet ruszyć palcem i miałby stuprocentowe powodzenie. Całkiem nie głupie. Odniósł jednak dziwne wrażenie że jego korepetytorka mogłaby być nieusatysfakcjonowana takim wybitnym osiągnięciem, więc będzie musiał spróbować czegoś innego.
-No dobra, mogę spróbować.-mruknął. W końcu co mu szkodziło spróbować, nawet jeśli to nie miało sensu? Może jakiś sens by się nagle znalazł, z powietrza, w końcu życie powinno ułatwiać tak doskonałej istocie jak on dalszą egzystencję. Niech będzie, stworzy sobie butelkę whiskey, z pergaminu. To na pewno zadziała.
-Każdą iskrę można stłumić, każdy ogień kiedyś gaśnie, każda chwila kiedyś przemija.-wypowiedział się filozoficznie na temat pożarów. Co prawda owa myśl była niewiele bardziej głęboka, od wyżej wspomnianej butelki trunku, jednakże mogła brzmieć wyjątkowo doniośle - w końcu to on ją wypowiedział, a to oznaczało że automatycznie zdobywała wyższy poziom. Swoją drogą bardzo podobał mu się sposób w jaki na niego patrzyła, więc podtrzymywał spojrzenie. Można by rzec że czuł iż powoli wysuwa się na "wygrywającą pozycję". Ciekawie, całkiem ciekawie. Szczególnie że kiedy wzięła jego dłoń, wyczuł że delikatnie drży. Z podniecenia, strachu, stresu? Tego nie potrafił akurat określić w danej chwili. W ułamku sekundy podjął decyzję. Szybko odłożył kawałek pergaminu na biurko i wolną ręką, ujął jej dłoń. Wtedy dopiero próbując się skupić na whiskey, wycelował w kawałek pergaminu i mruknął zaklęcie. Niestety, w ostatniej chwili przyciągnęła ona jego uwagę, przez co kawałek pergaminu właściwie się nie zmienił. Jedyne co udało mu się osiągnąć, to że zazielenił się aż do koloru sukienki Sel. Obrócił głowę ponownie w jej stronę i lekko uniósł brew, w niemym pytaniu "dobrze?".
Gość
avatar

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyPią 09 Maj 2014, 15:33

Samouwielbienie Gila chyba nie miało granic. Chłopak uważał się za cud świata, zesłany na ziemię być może przez samego Boga. Gdyby Sel znała jego myśli zapewne w tym momencie z jej ust wydobyłoby się ironiczne prychnięcie.
Nie lubiła osób zadufanych w sobie, choć zauważyła, że do Slytherinu należały tylko takie osoby. Miały się one za lepsze od innych, a w rzeczywistości nie były wartę mniej niż domowe skrzaty. Choć te stworzenia żyły na tej ziemi w jakimś celu, zaś Ślizgonii byli chyba posłańcami samego Szatana.
Panienka Casta zupełnie nie byłaby usatysfakcjonowana gdyby brunet zamienił pergamin w pergamin. Nie taki cel miało ich spotkanie, prawda była taka, że ona mogła mu przekazać swoją wiedzę. Jednakże to jego chęci zależało jaki będzie efekt owych spotkać. Uśmiechnęła się gdy postanowił spróbować jeszcze raz. To był już jakiś postęp. Gdyż na początku wydawał się obojętnie podchodzić do tego wszystkiego. Skupiał się bardziej na jej osobie niż dobrze wykonanej transmutacji. Kolejne jego słowa sprawiły, że z jej ust wydobył się cichy, perlisty śmiech.
-Prawda, jednakże zawsze coś po sobie pozostawia. Poza tym ogień to żywioł, który naprawdę trudno okiełznać – zauważyła błyskotliwie. Gdy Gil ujął jej dłoń, przez jej ciało przeszedł dziwny dreszcz, nie pozostawiając po sobie cienia wątpliwości. Choć właściwie nie znała chłopaka stojącego przed nią, czuła między nimi coś dziwnego. Teraz trudno było jej określić czy uczucie to jest dobre czy złe. Ale czy sam Gil nie był zły? Patrząc w jego oczy widziała niebezpieczeństwo. Zamiana koloru papieru wywołała uśmiech na jej twarzy. –To już jakiś postęp – stwierdziła odpowiadając jednocześnie na jego nieme pytanie –Teraz pasuje do mojej sukienki – dodała. Nie do końca rozumiała dlaczego ujął jej dłoń, która nadal spoczywała w jego. Jej wzrok padł na te złączone dłonie, a następnie spojrzała w jego oczy. Była w nich coś takiego….Sel nie potrafiła tego opisać, ale przyciągały ją do siebie.
Nawet nie zdała sobie sprawy kiedy stanęła naprzeciwko niego, tak blisko, że ich ciała prawie się ze sobą stykały –Kim ty jesteś? – zapytała znienacka, sama zaskoczona swoją bezpośredniością
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyPią 09 Maj 2014, 17:13

Gilgamesh był świadom że gdyby jego korepetytorka miała pojęcie z kim właśnie ma doczynienia, sytuacja by byłą stuprocentowo bezkompromisowa, jak każda w jego wypadku - można go tylko wielbić, bądź nienawidzić za jego wybitność. O dziwo - to drugie też się zdarzało. Jednakże na swoje nieszczęście, jego nazwisko nic jej nie powiedziało, co zdecydowanie było mu na rękę, w tym konkretnym wypadku.
-Ogień jest nieprzewidywalny, jednakże w wypadku osoby doświadczonej z obyciem się z nim, to najczystsza przyjemność wzniecać ten wspaniały choć i niszczycielski żywioł. W budynkach, ciałach i sercach.
Wbrew pozorom - jego uwaga nie była zwykłymi, filozoficznymi bzdurami. Mimo iż metaforycznie, to przekazał jej w ten sposób bardzo prostą informację, której nikt inny poza nim samym nie byłby w stanie odczytać. Informację że to jest chwila, w której powinna uciekać i unikać jego doskonałości, bo później może być już za późno. Jak można było się domyślić - nie do końca zrozumiała przekaz, więc musiał podjąć pewne kroki, które uświadomiłyby jej w jakiej sytuacji się znalazła, czy tego chce czy nie. Przemilczał jej następne pytanie, jednakże chwilowo schował różdżkę. Po chwili go zaskoczyła, zarówno swoim zachowaniem jak i pytaniem. Dość odważnie. Zwykle niewiele osób na trzeźwo ośmielało się tak patrzyć, czy tak naruszać jego przestrzeń. Szczególnie wśród ludzi którzy widzieli go na oczy po raz pierwszy. Nie przywykł do tego, mimo wszystko, chociaż tym razem mógł to wybaczyć tak urodziwej istotce.
-Kim jestem? Zwykłym Ślizgonem, któremu dajesz korepetycje. Zwykłym potomkiem starego, niemieckiego rodu. Jednakże zdaję sobie sprawę że nie o to pytasz. Pozwól więc że odpowiem tak jak powinienem...-powiedział spokojnie i zrobił efektowną pauzę, po czym dokończył:...sobą.
Po tych słowach postanowił odwdzięczyć się jej za to, że zbliżyła się aż tak bardzo - w końcu zasługiwała na adekwatną nagrodę prawda? A wśród arystokratów hojność była ceniona, dlatego też i on zamierzał nie oszczędzać jej swej przychylności. Położył wolną rękę na jej talii i zbliżył się do niej jeszcze bardziej, tak blisko że czuł jej piersi przyciśnięte do swojego ciała. Zbliżył twarz do jej twarzy tak, że dzieliła ich może jedna dziesiąta cala, po czym szepnął jeszcze raz:
-Po prostu sobą.-i pozwolił sobie na bezczelność, godną największego króla. Po prostu z zaskoczenia ją pocałował.
Gość
avatar

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyPią 09 Maj 2014, 18:06

Selene swej niewiedzy na temat Gilgamesh’a nie uznałaby za nieszczęście. Zapewne gdyby znała prawdę o chłopaku byłaby bardziej ostrożna, powściągliwiej dopierałaby słowa kierowana zapewne pewną obawą o siebie. Pokusić można się o stwierdzenie, że była w dość komfortowej sytuacji. Mogła pozwolić sobie na znaczenie więcej, nie wiedza nie zawsze była zła, czasami doprowadzała do interesujących sytuacji. –A Ty należysz właśnie do takich osób? – zapytała z wielkim niedowierzaniem, patrząc na niego z pewnym zainteresowaniem w spojrzeniu. Trzeba było przyznać, że brunet miał w sobie coś, co ją intrygowało. Miał w sobie jakąś demoniczną energię, której ona nie potrafiła się oprzeć, czuła się tak jakby była przez nią wzywana. Mrok jego duszy nawoływał ją.  Selene zdecydowanie nie rozumiała metafor Gila, nie doszukiwała się drugiego dna jego wypowiedzi. Nie był dla niej dużym zagrożeniem, bynajmniej tak się jej wydawało. Oczywiście rzeczywistość mogła być zupełnie inna, chociaż w murach szkoły chłopak nie odważyłby się jej nic zrobić. Kąśliwe uwagi? To jej nie ruszało zbyt mocno, każdy mógł wyzywać dziewczynę od najgorszych dopóki nie czepił się jej rodziny. Wtedy w dziewczynie budził się demon gotowy zniszczyć wszystko co znalazłoby się na jej drodze.
Całe życie panienki Casta polegało na wierze we własne siły, dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Należała do odważnych osób, to ona była zawsze tą która jako pierwsza wychodziła naprzód przeciwnością, walczyła o to co słuszne, nie poddając się, nawet jeśli inni już dawno zrezygnowali. Pojawienie się w jej życiu Ślizgona  nie zniszczy w niej tej wewnętrznej odwagi i ducha walki.
Rudowłosa nie odrywała od niego swoich zielonych oczu, jej usta lekko otworzyły się, gdy chłopak okazał się Ślizgonem. Jak mogła to przeoczyć? Biła się w myślach, że sama wcześniej na to nie wpadła. A potem on zrobił coś czego zupełnie się nie spodziewała, jego usta złączyły się z jej w subtelnym pocałunku. Przez chwilę stała jak sparaliżowana, zupełnie nie spodziewała się tego, jednak oddała pocałunek. Co nią kierowało? Ciekawość? Podobno to pierwszy stopień do piekła, lecz czy to było ważne? Oderwała się od niego dopiero po kilku sekundach, odsunęła się kawałek by mieć lepszy widok na jego twarz. Na ustach chłopaka błąkał się zawadiacki uśmiech, a po chwili rudowłosa wymierzyła mu siarczysty policzek. Odgłos uderzenia jej ręki o jego lico rozniósł się po Sali, aż ręką ją delikatnie zabolała, jednakże nie miała to większego znaczenia.
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyPią 09 Maj 2014, 19:34

Czy należy do takich osób? Nawet nie musiał odpowiadać na pytanie tego typu - wszelkie jego czyny zazwyczaj świadczyły za niego. Jednakże, mimo wszystko zamierzał wyrzucić z siebie więcej słów, niż było to potrzebne - zawsze warto trochę pomydlić.
-Należę do osób na zupełnie innej płaszczyźnie, niż zwykli poskramiacze ognia.
To było wszystko co zamierzał powiedzieć na ten temat, bo miał zamiar przejść do znacznie zabawniejszych spraw niż rzucanie mglistych aluzji. Chwilę później stało się, doprowadził do pocałunku. Powinien mieć jakąś listę, do której mógłby teraz dopisać i odhaczyć. Niestety nie posiadał. Mimo wszystko gloria chwały trwała tylko przez moment. Chwile później bowiem dostał w twarz. Poczuł jak robi mu się ciepło w miejscu w którym dłoń dziewczyny zetknęła się z jego twarzą. Oczywiście nie okazał po sobie w żaden sposób że odczuł jakkolwiek jej uderzenie. Przybrał obojętną minę i rzucił tylko krótkie: -Oh. Tak jakby go to zupełnie nie przejęło. Mimo to w środku aż się w nim zagotowało. Jak ona w ogóle śmiała? Czyżby nie zdawała sobie sprawy, że taka obraza majestatu nie przejdzie bez echa? A może to był jej sposób na zgrywanie niedostępnej? Jak tak, to raczej kiepski. Jednakże jej ciało zdążyło mu się spodobać, to tego miała wyjątkowo przyjemne w dotyku usta, przez co uznał że mimo iż mógłby się na niej okrutnie zemścić, to lepiej weźmie po prostu co jego. Jednakże spokojnie, powolutku, w końcu nawet tak zirytowany był w stanie odpowiednio przygotować sobie scenę.
-Huh, powiem Ci szczerze...-to mówiąc poszedł w jej stronę i minął ją, tak żeby stać za nią, odwrócony w jej stronę plecami-...że nie do końca takiej reakcji się spodziewałem. Jednakże nie szkodzi. Po prostu...-to mówiąc obrócił się o 180 stopni i dokończył: -...król weźmie to co do króla należy.
Ta krótka, przerywana wypowiedź, doprowadziła go od słów do czynów. Złapał i obrócił Sel przodem do siebie i lekko ją popchnął, tak by musiała oprzeć się tyłkiem o biurko aby się nie wywrócić. Chwilę później przywarł do niej i przechylił ją tak aby musiała się położyć. Wtedy rozsunął jej nogi tak aby się pomiędzy nimi zmieścić i "przyszpilił" jej ręce własnymi do biurka tak, aby była raczej bezbronna.
-Zmieniamy przedmiot korepetycji jak widzę.-mruknął jakby sam do siebie, po czym wyszczerzył się lekko obłąkańczo do swojej "ofiary" i zaczął ją całować po szyi, przy okazji delikatnie poruszając ciałem, tak aby będąc między nogami dziewczyny lekko się o nią ocierać. Dla niego sytuacja zaczynała być wręcz zabawna.
Gość
avatar

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptyPią 09 Maj 2014, 21:54

Trzeba przyznać, że odpowiedź Gilgamesha zaskoczyła ją, nie bardzo rozumiała co owe słowa miały oznaczać. W jej oczach kryła się nuta zainteresowania, ten młody Ślizgon w jakiś sposób zaintrygował ją swoją osobą. Nigdy wcześniej nie miała „przyjemności” obcować z podobnym osobnikiem, z resztą w jej życiu nie było zbyt dużej ilości mężczyzn czy chłopaków. Przez dziewięć lat uczyła się w żeńskiej szkole, tam wszystkie skupiały się na czymś innym niż rozmawianiu o chłopakach, choć czasami się zdarzało. Selene nie miała zbyt dużego doświadczenia z płcią przeciwną, zazwyczaj gdy rozmawiała z nimi zdawała się na instynkt. W przypadku Gila, nie była do końca pewna czy powinna mu zaufać bezgranicznie. Już nic nie odpowiedziała. Sądziła, że on i tak nie powiedziałby nic więcej.
Rudowłosa poniekąd była zaskoczona swoją reakcją, jednakże uznała ją za słuszną. Jak on mógł ją tak po prostu pocałować?! Tak nie traktuje się dziewczyn?! Może inne na to leciały, ale ona nie była taka jak reszta. On sobie wyobrażał że co? Polecę na jego uroczy, aczkolwiek zawadiacki uśmieszek? Boskie ciało, które idealnie opinane było przez koszule? Jego zielone oczy, które z każdą chwilą hipnotyzowały mnie coraz bardziej?! rudowłosa potrząsnęła głową by odgonić od siebie te głupie myśli. Przecież on się nawet jej nie podobał!
Panicz von Grossherzog wydawał się niewzruszony jej uderzeniem, uniosła brew w geście zdziwienia. Dopiero po chwili brunet zabrał głos, a Sel nie potrafiła powstrzymać uśmiechu który wkradał się na jej usta. Szybko jednak zniknął, jego reakcja tak zaskoczyła dziewczynę, że gdyby nie owe biurko które zagrodziło jej drogę zapewne wylądowała by na ziemi. Otworzyła usta w geście niewypowiedzianego krzyku, była tak zaskoczone, że nie mogła nic zrobić całkowicie poddając się chłopakowi. Jego usta zaatakowały jej szyję, powodując że z ust zielonookiej wydobył się cichy jęk, nad którym nie mogła zapanować. Drgnęła wystraszona, kiedy poczułam jak jego biodra zaczynają poruszać się przy jej. Wtedy też do głowy wpadł jej pewien ryzykowny, ale intrygujący pomysł. Postanowiła zagrać tak nieczysto jak on to zrobił przed chwilą. Wplątała palce w jego włosy i przyciągnęła go do swoich warg. Zamruczała odsuwając się od niego, po chwili jej dłonie zacisnęły się w pięści na jego koszuli, którą miał na sobie – Masz teraz naprawdę poważny problem – z tymi słowami mocno szarpnęła za koszulę i wszystkie guziki rozsypały się naokoło ich, a jego ciało zostało dla niej odsłonięte. Z jej ust wydobył się cichy jęk. Położyła dłonie na jego klatce piersiowej i przejechałam po niej delikatnie paznokciami. Wypchnęła biodra do przodu ocierając się o jego erekcje. Nie mogła uwierzyć że stać było ją na taką śmiałość wobec Ślizgona –Tak bardzo cię pragnę – wymruczała prosto w jego usta, lekko przygryzając jego dolną wargę. Ciaśniej oplotła swoje nogi wokół jego bioder, tak by znalazł się jeszcze bliżej niej jeśli było to możliwe. Czuła ciepło bijące od jego ciała, każdy jej gest nie pobudzał jedynie chłopaka, ale i ją. Czuła, że jego przyjaciel jest już gotowy. Czy to był ten moment by przerwać? Tak zdecydowanie. Rozluźniła uścisk swoich nóg, po czym zaczęła odsuwać go od siebie –Nie, nie mogę – powiedziała udając lekko przerażony, a zarazem zmartwiony ton. Kiedy udało się jej wyswobodzić z jego „objęć”, poprawiła się, wygładzając sukienkę, po czym podeszła do ławki na której leżały książki, biorąc je do ręki –Na mnie już pora. O kolejnym spotkaniu dam Ci znać – stwierdziła.
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski EmptySob 10 Maj 2014, 15:36

Gilgamesh już powoli zaczynał odczuwać satysfakcję, jednakże nagle jego partnerka w okrutny sposób ośmieliła się oszukać jego boskość i przerwać. Tego się zdecydowanie nie spodziewał. Jak śmiała? Machnął różdżką naprawiając koszulę. Chyba nigdy nikt go tak nie zirytował - jak tak można. Już prędzej potrafił zrozumieć taką Chiarę, która wprost mu odmówiła na dzień dobry, chociaż i to mu się zbyt często nie zdarzało. Zirytowało go to na tyle, że udało mu sie na chwilę wyzbyć wszelakich sprośnych myśli.
-Jak tam sobie chcesz. Twoja strata.-rzucił obojętnie, mimo że w środku się aż w nim gotowało. Zdawał sobie sprawę że za ten haniebny czyn, pewnego razu się odegra, jednakże nie dzisiaj. Kiedy wychodził, zanim zamknął drzwi, rzucił jej jeszcze jedno beznamiętne spojrzenie swoich przepieknych oczu.

z/t
Sponsored content

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty
PisanieTemat: Re: Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski   Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski Empty

 

Coś, co dla jednych jest łatwizną, dla drugich staje się drogą klęski

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.
» Chimera nie jest taka zła
» Gdzie jest Stefan?
» Argusie, Woźny przewielebności... Jam jest proch marny...
» 'Wendy, jedna dziewczynka jest lepsza niż dwudziestu chłopców.'

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-