IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySob 15 Lis 2014, 18:00

Opis wspomnienia
Yu spędzała beztrosko czas na opalaniu się, czytaniu katalogów astronomicznych i odstresowaniu się. Wtem... zaatakowała ją piłka i omal nie nabiła jej guza. Z obrazą na ustach już miała piłkę uśmiercić, gdy nagle przybiegł zdyszany Dwayne. Hogwart tak wielki i nie kojarzyli siebie przez tyle lat. Poznali się tutaj, na plaży, po ataku piłki do piłki nożnej. Oboje nie wiedzieli, że ta druga osoba jest czarodziejem i to wspomnienie resztę dopowie...
Osoby:
Yumi Merberet & Dwayne Morison, piłka do piłki nożnej, drugoplanowcy
Czas
lipiec 1977, jakoś tak chwilkę przed obozem
Miejsce:
plaża niedaleko mugolskiego miasteczka
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySob 15 Lis 2014, 18:19

Plaża. Yu lubiła przychodzić nad jezioro mimo, że nie umiała pływać. Uwielbiała spędzać czas na łonie natury, oglądając jej dary za dnia i nocy. Tym razem przygnała ją tutaj potrzeba odpoczynku i przygotowania się do obozu Dumbledore'a. Kilka dni, które pragnęła poświęcić dla samej siebie. Nie miała na to czasu już od dawna, wiecznie zajęta i zabiegana. Odkąd Aria i Skai znalazły na jej głowie siwego włosa (!), Yu postanowiła dać sobie porządnie wypocząć, aby nie czuć się jak staruszka.
Leżała na brzuchu na miękkim kocu z kapeluszem słomianym na głowie. Ciepły piasek pachniał słońcem i wolnością. Yu zrobiła sobie z niego kopiec, aby móc wygodniej ułożyć ręce do czytania. Soren znajdował się w kawiarni, niemal zmuszony przez dziewczynę do zdjęcia swojego służbowego stroju - garnituru - i oddania się również relaksacji. Wcisnęła go w kwiecistą koszulę ojca-gdy-był-jeszcze-normalny. Ilekroć patrzyła w jego stronę, on patrzył na nią i siedział spięty. Czy umiał się w ogóle bawić? Dobitnie przekazała mu, że przez czas pobytu na plaży nie jest lokajem, tylko Sorenem i ma sobie dać odpocząć. Widać było z daleka, że nie przywykł być otoczonym przez masę niemagicznych ludzi.
Przerzuciła stronę najnowszego katalogu astronomicznego, zagłębiając się w lekturze dotyczącej obrotów planet wokół własnej osi i Ziemi. Miała na sobie koszulę na krótki rękaw we wzór różowych kwiatów, przewiązaną tuż nad pępkiem na kokardkę. Do tego krótkie spodenki dżinsowe i krem filtrujący na nosie. Skrzyżowała nogi i machała nimi w górze oddając się całkowicie intensywnej relaksacji. Nie znajdzie nigdy więcej na głowie żadnych siwych włosów dopóki nie skończy siedemdziesięciu lat. Już o to zadba.
Yui całkowicie odcięła się od plażowiczów, pochłonięta swoimi myślami. Gdzieś w tle biegały mugolskie dzieci z gumową piłką, przy brzegu ktoś budował zamek z piasku, tam dalej szczekał pies, z drugiej strony grali w jakąś dziwną i śmieszną grę - ludzie przerzucali sobie piłkę przez siatkę uwieszoną na dwóch słupach. Nie rozumiała na czym to polega i to ją bawiło. Nie ma to jak stary quidditch. Jeż Yumi siedział w torebce z herbatnikami i nie wyglądał stamtąd już od kilkunastu minut. Krukonka nie martwiła się o niego. Z reguły jak się najadał, zasypiał na miejscu posiłku. Dzień był bardzo piękny, słońce mile grzało bladą skórę Japonki i odprężało. Gdyby mogła, leżałaby tak przez całe wakacje.
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySob 15 Lis 2014, 19:25

- Bądź tu mądry i pisz wiersze! – Odgłos hałasujących niedaleko chłopaków dobiegał nawet zza gęstwiny krzewów odgradzających prowizorycznie stworzone boisko do gry. I chociaż tylko co niektórzy zwracali uwagę na rozgrywających, chłopaki nadrabiali to z całą pewnością głośnością naprzemiennych krzyków „podaj”, „kryj go”, „ale z ciebie kretyn”, „goool” i tym podobne. Przez ostatnie 20 minut Dwayne zatopił się bez reszty w grę tak mocno, że nawet nie zwrócił uwagi swojego zaangażowania dorównującego meczom quddicha. Znał się na zwodach i manewrach mimo, że nie miał pod sobą miotły i szło mu wystarczająco dobrze, aby mógł strzelić z lekką tylko trudnością trzy gole.
Wyobraźcie sobie biegającą 5 chłopa za jedną piłką na bosaka na powierzchni przeplatającej piasek z trawą, w szortach i (lub bez) koszulek. I tylko jeden z nich miał wplecione mocno we włosy dwa pióra i sznurek z koralikami, pomimo krótkich włosów.
- Ej! Patrz coś narobił!
- Way, leć po piłkę!
- Jesteś najbliżej! – Krótka wymiana zdań między chłopakami wystarczyła, aby rozbawiony chłopak pobiegł w ekspresowym tempie za przedmiotem, jaki zniknął w gęstwinie krzewów. To nieistotne, że koszulka i jej rękawki przyczepiały się do skóry, ani też to że słońce prażyło niemiłosiernie, a oni grali na odsłoniętym terenie. Była gra, była rywalizacja, była zabawa.
Przeskakując przez kamień na bosaka (uwielbiał biegać na bosaka) zdążył tylko dostrzec przewrócony parasol i jakąś dziewczynę, a obok niej nic innego jak nieszczęsna piłka – z nieco obtartymi czarnymi i białymi łatami, wyraźnie wysłużona.
- Wszystko w porządku? – Spytał zbity nieco z tropu zwalniając kroku przed rozłożonym kocem i przyglądał się uważnie dłoniom dziewczyny, która w każdej chwili mogła rzucić się na niego z pięściami, zaprzestając rozmasowywania czubka swojej głowy. Z dziewczynami nigdy nie wiadomo, Joe miewała tak dziwne humory trzy dni temu, że wyzwała go za przyniesienie słodyczy! Przykucnął niedaleko nieznajomej i łapiąc piłkę uśmiechnął się do niej szeroko. – Napastnik ma lekkie problemy z celowaniem i nie zauważył różnicy między drzewami a bramką. Rozumiesz, powinien nosić okulary, ale kto takiego w okularach postawi na boisku? Wystarczy chwila i już katastrofa gotowa. Chociaż biorąc pod uwagę twoją kontuzję, chyba powinniśmy zakazać mu gry dopóki nie nauczy się porządnie celować. Przepraszam w imieniu swoim oraz kolegów. – Otwartość Dwayne’a zawsze pozwalała mu zjednać do siebie ludzi, chociaż persony nie przepadające za tak bezpośrednimi jednostkami niemalże od razu przestawiały swoje emocje na nienawiść. Jak to będzie z tą skośnooką dziewczyną?
Właściwie Puchon zdążył zorientować się po jej stroju i twarzy, że to dziewczyna. Ładna dziewczyna, ale nie tak piękna jak … Odchrząknął, zapędziwszy się z myślami.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySob 15 Lis 2014, 19:52

Ten dzień był zbyt piękny, aby był prawdziwy. Yui kręciła wokół palca kosmyk swych włosów robiąc z nich ładnego loka i czytała o Jowiszu. Przy drogim, bardzo drogim teleskopie można go zobaczyć z bliska w środku nocy. Zanim dziewczyna zdążyła zamarzyć o takim cudzie, nagle coś ją mocno uderzyło w głowę. Kapelusz zsunął się na koc - słabo amortyzował uderzenie. Pociemniało jej w oczach, a na czubku zaczęło łomotać.
- Naniiii....- jęknęła i już biegł ku niej Soren jak tylko zobaczył, że coś się stało. Yu usiadła po turecku i wyciągnęła rękę ku lokajowi w geście "stop". Ma odpoczywać! Nie może całe życie być lokajem mimo, że nim był zanim Yu jeszcze się narodziła. Mężczyzna zawrócił, chociaż już namierzał winnego. Krukonka zamrugała i odczekała chwilę aż wzrok się wyostrzy. Sięgnęła po biało- czarną, bardzo dziwną piłkę i zaczęła szukać właściciela. Gdyby było to dziecko, Yu wybaczyłaby mu wszystko, bo dzieciom zdarza się rzucić nie tam gdzie trzeba i nabroić. Ale przed sobą miała chłopaka, który raczej nie mógłby uchodzić za urocze dziecko.
- To jakiś okoliczny zwyczaj, atakowanie plażowiczów piłką? - zapytała, wykrzywiając usta i masując ciągle czubek głowy. Naprawdę bolało! Jednakże Yumi była już zahartowana od uderzeń i po chwili pulsowanie osłabło i stało się mniej dokuczliwe. Jako ścigająca niejednokrotnie stawała się celem kafla i miała już wprawę. Niestety nie miała szans zrobić uniku przed tą dziwną piłką bez wgłębionych uchwytów, bo nie spodziewała się żadnego ataku z powietrza.
Sięgnęła po swój słomiany kapelusz i ułożyła go z powrotem na głowie. Spojrzała na chłopaka i zmrużyła oczy, gdyż otaczało go światło... ponieważ stał idealnie z głową w słońcu. Wysłuchała jego wyjaśnienia dziwiąc się, że powiedział tak dużo na jednym tchu. Chyba obawiał się zemsty, skoro spoglądał na jej ręce.
- To się nosi soczewki kontaktowe i ważny jest chwyt. Wbrew pozorom sposób trzymania piłki wpływa na siłę jej obrotów i uderzenie. Kolega zapewne rzucał tylko połową ręki zamiast całą. Ale niestety nie wiem jak można pomylić bramkę z drzewem. - wybaczyła mu tymi słowami występek i podała obdartą własność.
- Dziwna piłka. - dorzuciła, przyzwyczajona do kafelków i tłuczków. Otworzyła usta, aby napomnieć o zaklęciu ochraniającym boisko, ale powstrzymała się przypominając sobie, że jest otoczona mugolami i chłopak naprzeciwko z pewnością też do nich należy. Posłała mu więc niemrawy uśmiech.
- Nie szkodzi, zahartowana jestem. A w co gracie? - zapytała, bo nigdy nie miała do czynienia z mugolskimi dyscyplinami sportu. Rozejrzała się, ale boiska nie zauważyła. Tam dalej rzucają sobie piłkę przez siatkę, a więc chłopak przed nią musiał grać w coś innego, w coś bardziej dziwnego. Może przypominało to quidditch?
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySob 15 Lis 2014, 20:09

Człowieka biegnącego w ich stronę to on ani przez moment nie spostrzegł, przepraszając po drodze tylko jedną kobietę – w pośpiechu nadepnął na krawędź jej koca. Kiedy dobrnął w końcu do nieszczęśnicy potraktowanej piłką, oczekiwał zupełnie innego zachowania niż marudzenia i próby moralizowania z całą pewnością większego od niej chłopaka. Nie mniej, Dwayne należał do osób, które lubiły słuchać tego co mają do powiedzenia inni ludzie, nawet jeśli był do nich negatywnie nastawiony.
- Nie no, coś ty.- Machnął ręką od niechcenia na pytanie dziewczyny, zastanawiając się nad sensem wypowiadanych przez nią słów i zamiast przestawić się na myślenie czysto magiczne, wciąż w głowie miał wszelkiego rodzaju mugolskie gry. Dziewczyna z pewnością musiała mówić o piłce ręcznej, może nawet trenowała ten rodzaj i potrafiła powiedzieć coś więcej na boisku zamiast paplać zdecydowanie zbyt wiele na temat teorii?
- Nie każdego stać na miękkie soczewki kontaktowe. – Odparował wcielając się w rolę biednego napastnika, który nie był jeszcze świadomy rozmowy jaką Dwayne prowadził na jego temat z nieznajomą dziewczyną. Pokiwał przecząco głową z nieco mniejszym zapałem i uśmiechem, wyciągając dłoń w stronę dziewczyny. – Dwayne jestem. Rąk nie używamy, bo to zakazane jest. – Drugą rękę zaś zgiął tak, aby kciukiem wskazywać miejsce za swoimi plecami, korzystając z tego iż półazjatojaponkocoś trzymało jeszcze piłkę. – Znaleźliśmy fajne miejsce na zrobienie boiska do nożnej. Wiesz, czasami trudno jest pokierować piłką dokładnie tak jak tego chcesz. – Po uściśnięciu delikatnej dłoni jużprawiekoleżanki poklepał wyświechtaną piłkę otwartą dłonią z hukiem i posłał jej rozbrajający uśmiech. – W siatkówkę to byś z nami nie pograła, bo ręce byś sobie połamała, ale fakt piłka potrafi być myląca. Nie raz i nie dwa grało się dopóki można było zobaczyć piłkę, a potem moczyć ręce w zimnej wodzie na otarcia. – Zaśmiał się z własnych słów i co ważniejsze ze wspomnień, czym prędzej porzucając zdziwienie nieznajomością nieznajomej z zasadami gry akurat tej dyscypliny sporotu, w jaką grali ze znajomymi.
- Piłka nożna, jest nas pięciu i potrzebujemy dodatkowej osoby do gry. Chyba nigdy w to nie grałaś, więc może spróbujesz co? – Nim zdążył dokończyć propozycję, rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu kogoś kto w jego mniemaniu mógłby wcielić się w rolę opiekunów dziewczyny. Twarzy jej nie kojarzył, wiec musiała pewno przyjechać do kogoś w odwiedziny z okolicy. – Jesteśmy tuż za tymi krzakami, możesz pokazać mamie czy tacie gdzie będziesz. – Wzruszył ramionami z uśmiechem i chwytając piłkę w obie dłonie podniósł się, licząc na wykorzystanie zainteresowania dziewczyny i nawiązania całkiem ciekawej znajomości, przede wszystkim podpiętej nauką gry w piłkę nożną. Chłopaki na pewno nie będą podzielali entuzjazmu Dwayne’a, ale skoro zgodzili się przyjąć takiego dziwoląga do swojej drużyny i jeśli ten przejmie dziewczynę pod własne skrzydła – czemu nie. Łatwiej będzie zdobywać punkty.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySob 15 Lis 2014, 20:31

Zerkała na chłopaka przed sobą z ciekawością. Miała znajomych mugoli, ale nie rozmawiała z nimi za wiele na temat ich niemagicznego świata. Yu przypomniała sobie, że miała spędzić czas na leniuchowaniu - pierwszy raz od dawna, jednakowoż słowa rozmówcy wzbudziły w niej ciekawość.
Uśmiechnęła się leciutko, bo i nie myślała, że kogoś mogłoby nie stać na coś tak małego jak soczewki kontaktowe. Wychowana w dostatku, ba przez ojca w przepychu nie wyrosła na rozpieszczoną pannicę aczkolwiek zdarzało się jej czasami nie dostrzegać pewnych rzeczy w mniej bogatych ludziach. Mniejsza o większość, skupiła się na rozmówcy. Zapamiętała jego imię i wymówiła w myślach. Nie będzie kaleczyć wymowy imienia, na szczęście, bo na przykład imię Gilgamesh brzmiało w jej ustach zabawnie.
- Yumi. - ścisnęła jego dłoń i uniosła brwi jeszcze bardziej zaintrygowana ich zabawą. - Nie używacie rąk? - pytanie czysto retoryczne aczkolwiek zdradzające jej brak wiedzy na temat tego sportu. Pojawiło się potem wyrażenie "boisko do nożnej". Wywnioskowała szybko, że ich gra polega na kopaniu piłki do jakiegoś celu, a z tego Yumi byłaby z pewnością bardzo kiepska.
- Och, skąd ja to znam... - uśmiechnęła się na słowa o moczeniu rąk w zimnej wodzie po otarciu sobie ich piłką. Mimo rękawiczek w quidditchu czasami potrafiła mieć ręce tak czerwone i wrażliwe, że krzywiła się na samą myśl. W tym roku szkolnym planuje zakupić najlepsze rękawiczki jakie są. Nie powinna szczędzić galeonów na odzieży, jeśli ma ona ją chronić w powietrzu. Nie grała w siatkówkę, ale ciekawość wzrosła. Na propozycję odruchowo zerknęła na Sorena. Wciąż na nich spoglądał.
- Chętnie rozruszam kości, ale nie umiem grać w waszą piłkę, więc ostrzegam z góry. - uśmiechnęła się do niego. Musi podszlifować swoją kondycję do quidditcha, a jak mawiał zawsze Lucas Shaw- najlepiej jest trenować wszystkie mięśnie i całe ciało, aby uzyskać najlepsze efekty w grze. Wstała z koca i poprawiła słomiany kapelusz. Wyjęła z paczki herbatników śpiącą kolczastą kulkę.
- Okej, zaraz wrócę, przekażę Sorenowi gdzie będę. - odezwała się i w kilku zgrabnych susach podbiegła do lokaja. Całkowicie nie zwróciła uwagi, że nie nazwała Sorena tatą zwracając uwagę, że nie jest z nim za bardzo spokrewniona. Podała mu jeża i poinformowała gdzie będzie, co zrobi i zastrzegła, aby jej nie szukał, bo boisko znajduje się bliziutko. Zamówiła mu nawet zimny koktajl z parasolką i zapłaciła mugolskimi pieniędzmi (wizyta w kantorze na Pokątnej okazała się opłacalna), aby tylko staruszek się wyluzował.
Wróciła do Dwayne'a i zerknęła na swoje klapki japonki. Zrezygnowała z nich na rzecz bosych stóp. Lubiła czuć piasek między palcami, łaskoczącymi skórę, miękkie drobne kamyczki nagrzane od pełnego słońca.
- Załatwione. - przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się ładnie. Yui nie ukrywała swojej ciekawości.
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySob 15 Lis 2014, 20:50

- Yumi, nie jesteś stąd, co? Przyjechałaś do kogoś w odwiedziny? – Spytał mało subtelnie zanim jeszcze dziewczyna zdążyła zadać bezpośrednie pytanie na temat gry, upewniając się co do panujących na boisku zasad. Ciekawość Dwayne’a była chyba równie mocna co dziewczyny do samej idei gry, chociaż próby zaciągnięcia języka dotyczyły dwóch zupełnie różnych kwestii. Nie mniej skinął głową i otrzepał swoje kolana, sunąc wzrokiem w tym samym kierunku co nowopoznana dziewczyna. Mając wystarczająco dużo taktu uśmiechnął się i skinął głową kłaniając się niemalże wpół przyglądającemu się im staruszkowi, mrucząc pod nosem, że poczeka tutaj za nią. I kiedy ona pobiegła poinformować opiekuna o swoich zamiarach, Dwayne usłyszał nawoływania kolegów – podbiegł więc w stronę krzaków i rzucił im piłkę informując, że dojdzie nowy gracz i musi wyjaśnić po krótce zasady. Właściwie nie zwrócił uwagi na jeża smacznie śpiącego w paczce herbatników dziewczyny.
Uciął rozmowę z wychylającym się przez krzak róży kolegą, schodząc po niewielkim wzniesieniu w stronę Yumi biegnącej w … klapkach. Na szczęście nie musiał jej niczego mówić, samemu świecąc bosymi stopami z rosnącym nieco zbyt bujnie owłosieniem. – Najważniejsze jest to, że używasz nóg. Najlepiej kopać piłkę bokiem stopy, a nie palcami bo raz dwa je złamiesz. – Stanął po prawej stronie Yumi prezentując jej tym samym różnicę prawie 40 centymetrową w ich wzroście, pochylając się i demonstrując ułożenie własnej stopy. – Musisz trzymać się umownych linii, które zrobiliśmy kamieniami i kopnąć piłkę w bramkę. Ale póki co dobrze będzie jak komuś z naszej drużyny podasz po prostu piłkę. – Zaśmiał się i klepnął ją po ramieniu przyjacielsko, ruszając truchtem w stronę pozostawionego boiska i przedzierając się przez krzaki (unosząc w górę ręce, co by się nie pokaleczyć), w połowie przystanął obserwując czy dziewczyna ruszyła za nim.
- Dobra chłopaki, to jest Yumi. Biorę ją do drużyny. Tom, załóż koszulkę, a Jerry zdejmij, aby dziewczyna się nie pomyliła kto jest wrogiem a kto przyjacielem. – Mruknął raźnie do rozstawionych po 10metrowej szerokości chłopaków, obserwujących pojawienie się DZIEWCZYNY na boisku.
- Oszalałeś Way? Dziewczyny nie potrafą grać w piłkę. – Oskarżycielski krzyk przeciął chwilowo następującą ciszę, kiedy Morison odklejał mokrą koszulkę od klatki piersiowej, chwilowo zafascynowany tym zjawiskiem. Nie podnosząc nawet spojrzenia na podchodzącego kolegę, wzruszył ramionami. – Ty też nie umiesz, Tom, a jednak grasz z nami. – Odpowiedział zgrabnie, na co reszta wybuchła gromkim śmiechem.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySob 15 Lis 2014, 21:41

Zaskoczył ją pytaniem, ale nie dała po sobie nic poznać.
- Przyjechałam się poopalać i odpocząć przynajmniej przez chwilę. Mieszkam w Yorkshire.  - uprzejmie zaspokoiła jego naturalną ciekawość, bo miała pewność, że i on pokaże jej jak grać w tę... nogową piłkę czy jak to się nazywa. Yumi bardzo chętnie zdobywała nowe doświadczenia, bo z każdej nauki mogła wyciągnąć wnioski na przyszłość. Spoglądała na niego z uwagą, przenikliwie zaglądając mu w oczy, gdy tłumaczył podstawowe zasady gry.
- Bokiem stopy, okej. Zapamiętałam. - uniosła głowę, zdając sobie sprawę jaka jest przy nim mała i drobna. Od razu przypomniał się jej Amycus, który również dzięki hormonom należy do osób wysokich. Zamrugała, powracając do rzeczywistości. Plaża, piasek, zapach słonej wody i piłka nogowa.
- A te bramki są wysoko ustawione? - zapytała zanim pomyślała o banalności swojego zapytania. Jeśli nogowa to rzecz jasna bramka powinna stać na ziemi. Jednakże co się stało to się nie odstanie. Wzruszyła ramionami werbalnie mówiąc "No co? Jestem dziewczyną, nie znam się tak na sporcie". Czasami korzystała z tego założenia, że dziewczęta nie zawsze ogarniają "męskie" sporty. Gdyby ten mugolski chłopak widział jak śmiga na miotle przy bramkach wysoko na niebie, to szczęka by mu opadła. Odruchowo postąpiła krok do przodu, gdy tak mocno ją klepnął w ramię. Miała podawać piłkę i nie strzelać do bramki? Zmrużyła skośne oczęta węsząc w powietrzu odstawianie jej na bok. Yumi lubiła się wykazywać, nawet jeśli nie znała do końca wszystkich zasad meczu. Strzelenie do bramki okrągłego przedmiotu? Opanowała to w stopniu bardzo dobrym, chociaż nigdy nie kopała piłek, tylko je rzucała. Tutaj był pies pogrzebany.
Ruszyła za nim, wcześniej machając uspokajająco Sorenowi. Przeszła przez krzaki, odsuwając od siebie kolczastą gałązkę i ujrzała prowizoryczne boisko i czworo spoconych chłopców. Gdyby Aria to widziała... zapewne kibicowałaby jej pomponami. Skai zaś... zawstydziłaby się i nie wiedziała na którego przystojnego młodzieńca patrzeć. Yu uśmiechnęła się do swoich myśli. Szkoda, że nie mogła tak jak one się cieszyć w pełni z prezentowanej zabawy. Zaręczona. Aż zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Odłożyła te myśli na później.
-  Cześć. - pomachała im i zerknęła na Dwayne'a. - Przeciwnicy to ci w koszulkach czy ci w bez? I chyba nie muszę zdejmować swojej? - uniosła brew powstrzymując chichot. Czuła się odrobinę dziwnie obserwowana bacznie przez czworo chłopców, ale nie dała tego po sobie poznać. Sama patrzyła na mugolskich nastolatków z dziwnym zainteresowaniem, a więc mogła zdzierżyć, że gapili się na nią z podobną ciekawością.
- To mnie nauczcie, panowie. Mam nadzieję, że bramka jest tam, a nie to drzewo? - zapytała słodkim głosikiem wskazując najpierw na ich bramkę, a potem na przypadkowe drzewo nawiązując jednocześnie do koszmarnego nie trafienia w cel. Gdyby Yumi tak spudłowała, Lucas Shaw na miejscu by ją zwolnił z drużyny. Na szczęście w celowaniu Japonka była świetna, gorzej w kopaniu czegokolwiek. Zdjęła japonki, zdjęła również słomiany kapelusz zauważając, że na boisko pada cień. Związała włosy w kucyk frotką, wcześniej zawiązaną na nadgarstku. Zapowiadało się coraz ciekawiej. Chociaż przez parę chwil po prostu niezobowiązująco się bawić. Sama wśród obcych, gdzie nikt jej nie zna.
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptyNie 16 Lis 2014, 16:47

Większość plażowiczów za ich plecami przyjechała tutaj przede wszystkim wykorzystać piękną pogodę, jednak liczył na podanie więcej szczegółów z wizją niezwykle barwnej opowieści Yumi na temat prawdziwego celu przybycia akurat w to miejsce – jak chociażby jakiegoś wspomnienia związanego z ukochaną babcią, z którą przychodziła tutaj zawsze w wakacje. Wzruszył ramionami przełykając gładko tę lakoniczną historię dziewczyny, wracając do sedna sprawy w jaką właśnie planował ją wciągnąć. Cel miał tego trywialny – chciał pograć w całym składzie drużynowym, a nie zmieniać się co chwila i męczyć dwa razy szybciej niż powinni. Posiadając kilka przyjaciół płci pięknej, przyzwyczaił się do tego, aby nie dyskryminować ich ze względu na słabiej rozwinięte mięśnie i sprawność fizyczną, bo często korzystał z ich przysług podczas odrabiania zadań domowych. Naturalnie przyjmował kolej rzeczy taką, jaką ona w rzeczywistości była i kiedy Yumi załapała ustawienie stopy, posłał jej promienny uśmiech podkreślający zadowolenie z dokonanego przez niego wyboru.
- Wysoko? – Powtórzył za nią w połowie drogi, odwracając się tylko na moment przez ramię i parsknął śmiechem kręcąc przy tym luźno głową. – Serio nigdy nie widziałaś jak się gra w piłkę nożną? – Zagadnął ją chwilę przed tym jak oboje wydostali się na prowizorycznie stworzone boisko, wciąż rozbawiony niewiedzą dziewczyny na temat tak prosty jak drut.
Wybuch śmiechu rozluźnił napinającą się atmosferę, a zaczerwieniony Tom wzruszył ramionami odchodząc w stronę bramki jaką miał przez resztę meczu bronić. – No raczej, że bez koszulek. My gramy w koszulach, będzie ci łatwiej zapamiętać. – Dodał bez najmniejszego namysłu, przelotnie zerkając tylko na sylwetkę dziewczyny jakby upewniając się czy rzeczywiście rozmawia z małą japonkoazjatkocoś gotową na brutalną grę. Sam fakt, że zgodziła się zagrać z nieznajomymi chłopakami był dla Dwayne’a interesujący, bo wiele razy próbował namówić inne dziewczyny z sąsiedztwa na grę i zawsze słyszał jedną wymówkę „nie, bo wy za mocno kopiecie”. Wyjątkiem była Jolene, ale ona przecież była kumplem. Według Dwayne’a nie miała piersi, ale doczepianą w staniku watę.
- Żartujesz mała, nie? – Zagadnął pucołowaty chłopiec z wielkimi wypiekami na twarzy i spojrzał raz jeszcze na Apacza, aby upewnić się że to mało śmieszny żart z jego strony. Sam zainteresowany wzruszył tylko ramionami, wskazując dziewczynie ręką dwa kamienie po ich lewej stronie. – Ogólnie my bronimy tej bramki. Wiesz co to faul? – Zagadnąwszy zerknął na nią, po czym machnął dłonią i ruszył w stronę połowy boiska. – Ogólnie żadnego kopania po kostkach, gryzienia, popychania i tym podobnego. Po prostu masz kopać piłkę w moją stronę. Albo ja będę ci ją przekazywał, to wtedy odbierasz ją tak samo jak ci pokazałem. Tylko bez zamachu. Nadążasz? – Zapytał stojąc na swoim miejscu z opartymi dłońmi na udach zasłoniętych czerwonymi szortami w hawajskie kwiatki, przechylając głowę w bok, a pióro przypięte do jego włosów zakołysało się radośnie wirując wokół własnej osi.
Dwójka z chłopaków wzruszyła ramionami niechętnie, ale powoli zaczęli się ustawiać do nowego rozegrania: na każdej połowie było trzech zawodników, z czego Dwayne był najwyraźniej ucieszony. Bramkarze mogli wychodzić poza swoje pole i grać jako zwykli zawodnicy, jednak póki co nie było to tak potrzebne skoro liczba graczy się zgadzała.
- Tylko jak będzie mocno to nie będziesz płakać, co? – Zapytał, nagle sztywniejąc i patrząc na Yumi z intensywnym przestrachem w oczach, wyczekiwał przeczącej odpowiedzi. Ta myśl poraziła go tak mocno, że ciężko mu było wziąć i rozpocząć mecz przed upewnieniem się tak istotnego faktu. Jeszcze tego by brakowało, aby zaczęła płakać!
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptyNie 16 Lis 2014, 17:27

Nie miała babci, nie miała dziadka i nie miała kogo odwiedzać nigdzie. Dwayne nie miał o tym pojęcia, a Yumi nie zamierzała go w tej kwestii uświadamiać. Przyjechała tutaj, gdzie nikt jej nie zna, do mugoli, bo tylko tutaj mogła odpocząć i pozostać do końca anonimowa.
Wymamrotała coś pod nosem na niedowierzanie chłopaka. Nie wiedziała, bo nie znała jego świata. Wywinęła się od odpowiedzi, zwlekając wystarczająco długo, aby zwolnić siebie z tłumaczeń. Weszli na boisko, a więc czas zagrać w tę ich dziwną grę.
- Aha, czyli ci w koszulkach to moja drużyna. Okej, strzelać w golasów. Znaczy się do bramki golasów. - poprawiła się prędko i wyłączyła myślenie typu quidditch. Weszła na boisko, jako jedyna dziewczyna gotowa do strzelenia gola. Nieistotne, że nie miała wytrenowanych nóg. Gola strzelić chcieć mogła, prawda? Zajęła miejsce z tyłu gotowa rozpocząć mecz. Do brutalności sportu się przyzwyczaiła. To naturalne w rozgrywkach. Kiedyś tak mocno oberwała tłuczkiem, że została wyeliminowana na rok z quidditcha, a teraz wróci. Skoro przeżyła tłuczek, przeżyje zwykłą mugolską piłkę ze zdartymi łatami. Nie wyglądała groźnie i co najważniejsze - nie goniła swojej ofiary i nie chciała za wszelką cenę wyżłobić w czaszce zawodników swojego podpisu. Uśmiechnęła się do swoich myśli. To będzie proste.
- Faul to wyrzucenie z boiska. - wzruszyła ramionami. - Okej, tutaj jest bramka. A nie drzewo, ja zapamiętam, a wy? - zachichotała śmiejąc się z nich. Wysłuchała jednym uchem instrukcji Dwayne'a, który traktował ją jak gdyby była z porcelany i przy byle popchnięciu miała się rozpaść na miliony kawałków. Już dawno się rozpadła, wyprzedził go pewien ślizgon, a więc nie zagrozi jej zwykły mugolski sport.
Parsknęła śmiechem. Miałaby płakać? Gdy ją znokautowano w quidditchu nie uroniła ani jednej łzy. Jedynie przeklinała po japońsku i prawie sama doszła do pielęgniarki. Co z tego, że musieli ją potem zanieść. Yui nie płakała z fizycznych szkód. Bardziej bolesne były emocjonalne szkody.
- Jestem Yumi. Ja nie płaczę, ja się ewentualnie zemszczę. - posłała mu słodziutki uśmiech i machnęła na niego rękoma, aby zajął swoje miejsce i gra się rozpoczęła. Nie wiedziała który to jest Tom, myliła go z bramkarzem chyba. Musiała wiedzieć kogo unikać, skoro trafił w nią z takiej odległości, pokonawszy krzaczki. Ugięła nogi w kolanach i czekała na piłkę.
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptyNie 16 Lis 2014, 18:22

Spojrzał na nią uważniej marszcząc brwi w rozbawieniu, kiedy pamięć podsunęła mu wspomnienie z prób otrzymania pozycji pałkarza w Pachońskiej drużynie i namierzania tłuczków w celu wyeliminowania przeciwników. Tłuczek to nie piłka do nogi, a taką nie dałoby się porządnie wymanewrować. Pokręcił z niedowierzaniem głową na samą myśl o kopaniu piłki w „golasów” jak łaskawie zdążyła ich nazwać Yumi, rozmyślając możliwość zapoczątkowania takiego typu gry i ewentualnych konsekwencji – z pewnością nie jedna osoba miałaby złamaną rękę, o tysiącu siniaków już nie wspominając. – Skupiaj się przede wszystkim na podawaniu piłki, a gole zostaw mi. – Pouczył ją zbyt rozbawionym tonem, aby można wziąć na poważnie jego słowa i dostosować się do nich.
Kiwając z uznaniem głową, dostrzegając nieco naburmuszone miny chłopaków jeszcze nieuświadomionych faktu, że ktokolwiek oberwał piłką i tą osobą jest właśnie rozpoczynająca grę z nimi dziewczyna. Nie mniej, kiedy salwa śmiechu opadła i reszta komentarzy na temat skopania tyłków ucichła, przygotowano piłkę na samym środku prowizorycznie stworzonej linii, ustawiając po dwóch stronach przeciwników: Dwayne’a i pucołowatego chłopca z wyraźnym problemem otyłości, co jednak nie przeszkadzało nikomu w dobrej zabawie.
- Tak trzymać. – Posłał Yumi uśmiech i wystawił kciuk w geście „ok.” na moment prostując się, aby przyjrzeć się dumnej postawie nowej zawodniczki i hartu ducha. Może była w jakiś sposób spokrewniona z Joe? Na całym świecie było mnóstwo rzeczy, których Dwayne nie lubił. Na piedestale stał samotnie (póki co) płacz dziewczyny, którego za żadne skarby nie potrafił ukrócić i znieść tak mocno, że rzucając żartami wywoływał jeszcze mocniejsze salwy. Odpędził od siebie nieprzyjemnie zimne dreszcze niepokoju, że jednak Yumi pęknie i popłacze się przy nich. Zagwizdał donośnie, po czym równocześnie z Danielem wysunęli nogi w stronę piłki, którą zgarnął nie kto inny jak Dwayne. – Łap! – Krzyknął do dziewczyny krótko po tym jak przerzucił przedmiot w stronę niekrytej jeszcze przez nikogo zawodniczki, obserwując uważnie czy odbierze piłkę i w stosownej chwili przekaże ją właśnie jemu. Ułamek sekundy później rzucił się do przodu, wyprzedzając pucołowatego i zamachał rękoma, dając niewerbalny znak Yumi, aby kopnęła piłkę w jego stronę. Tylko czy go zrozumie?
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptyPon 17 Lis 2014, 17:31

Wzniosła oczy ku niebu po raz kolejny otrzymując przestrogę na temat podawania piłki, a nie kopania jej do celu. Przyznała mu tylko jeden raz rację i postanowiła go posłuchać, lecz tylko za pierwszym razem. Poda mu piłkę, a potem sama przejmie inicjatywę. Nie chciała stać jak kołek, tylko rozprostować kości. Zdmuchnęła z oczu grzywkę i uśmiechnęła się słodko do przeciwnika Dwayne'a. Chłopak zagwizdał i do razu przejął piłkę. Yui świetnie powiodła wzrokiem za okrągłym przedmiotem i Puchonem. Truchcikiem przebiegła kilka metrów w bok, korzystając z tego, że nikt jej nie pilnował. Nie czekała długo, bo usłyszała przeciągłe "Łap". Yu na chwilę zdezorientowała się, bo przecież nikt nic nie mówił o łapaniu piłki tylko o jej kopaniu. Więc dlaczego miała ją łapać? To jakiś tajny trik mający pomóc w strzeleniu gola? Wzruszyła ramionami i jak tylko piłka podleciała do niej na wysokości bioder, złapała ją. W ręce. Obie.
- I co mam teraz z nią zrobić jak już ją złapałam? - zapytała machając do Dwayne'a i rozglądając się wokół. Całkowicie nie miała pojęcia dlaczego zaczęli się śmiać, przecież zrobiła to, co chciał Dwayne.
- Ja myślałam, że nie wolno jej łapać w ręce, ale "Way" powiedział "Łap", to mam. - wzruszyła ponownie ramionami. Skorzystała z okazji dezorientacji i luźnego rozstawienia chłopców. Z odległości siedmiu metrów zamachnęła się i wyrzuciła piłkę przed siebie całą ręką. Trafiła do bramki, piłka przecięła głośno powietrze. Sprawność Ścigającej, a co.
- Gol? - zapytała uśmiechając się do "swoich" koszulkowców. Nic nie mogła poradzić, że Dwayne nie sprecyzował o co mu dokładnie chodziło. Miała mu podać piłkę, a wołał "łap" przecząc swoim słowom. Może ucieszy się, że tak świetnie strzeliła gola korzystając z dezorientacji zawodników zamiast rzucania jemu tej piłki? Ich gra nożna była dziwna, a Dwayne zmieniał zasady w trakcie meczu i jej o tym nie powiedział! To trochę nie fair.
- Jak będziesz zmieniać zasady, Way to mi mów przed meczem, a nie w trakcie lotu piłki. - skrzyżowała ramiona urażona jego zachowaniem.
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. EmptySro 07 Sty 2015, 12:02

Wybuch śmiechu tuż za jej plecami uciszył skutecznie szykujący się protest nadmiernie zbudowanego chłopca, przenosząc uwagę osłupiałych zawodników z nieszczęsnej Yumi na Dwayne'a. Nastolatek siedział właśnie na trawie, trzymając się obiema rękoma za brzuch i całkowicie nie kontrolował śmiechu, jaki wstrząsał jego ciałem.
- Ale ty głupia jesteś! - Rzucił oskarżycielsko jeden z chudzielców, wytykając dziewczynę palcem z wyraźnym niezadowoleniem. Wmurowanie, w jakie wprowadziła wszystkich grających powoli ustępowało, rozdzielając drużynę na dwa odmiennie skrajne obozy. Część uśmiechała się z zażenowania zarażając się wybuchem śmiechu Morisona, pozostali jednak patrzyli spode łba na japonkę z niesmakiem.
- Tak się grać nie da - dodał kolejny, popierając tym samym wcześniejsze słowa na temat nieudolności zachowania dziewczyny. Co niektórzy mruknęli coś w odpowiedzi, pozostawiając ją poza bezpieczną oazą spokoju i niewiedzy. Odsunęli się, kiedy zamachnęła się. Któryś z nich nawet pisnął z przestrachu, ale wszystkie komentarze ucięły się jak ręką odjął - piłka trafiła do siatki bez najmniejszego 'ale'.
- Ty grasz w ręczną, to nie ta dyscyplina.
- Rzucanie piłką jest dla bab.
Złośliwe i bolesne komentarze miały na celu wybielić chłopców, którzy nie potrafili poszczycić się taką celnością i siłą, jaką wykazała się właśnie Merberet. Zamiast pokazać swój podziw, maskowali go w większej mierze pod grymasem gniewu, zniesmaczenia i obrzydzenia do jej umiejętności.
- Sorry - rozłożył ręce w bezradnym geście, nie wyczuwając nerwowej atmosfery jaka się zagęszczała wokół dziewczyny. Dwayne wciąż nie podnosił się z trawy, wykazując nadmierny entuzjazm z powodu niedopowiedzeń i niezrozumienia Yumi. Podparł się w końcu dłońmi o piasek, widząc że dwójka braci machnęła ręką i w ten sposób próbowała się z nimi pożegnać. Widząc to, Puchon zawołał: - a wy co, wymiękacie? - Zerknął jeszcze przelotnie na Merberet, zastanawiając się czy ta mała istota potrafi zaprezentować coś jeszcze z manewrów piłki ręcznej. W odpowiedzi uzyskał tylko jakiś bełkot i kolejne machnięcie ręki, na które postanowił nie odpowiadać. Wzruszył ramionami, przyglądając się rozchodzącym się chłopakom.
- Chyba ich przestraszyłaś swoją siłą - parsknął śmiechem, próbując powstrzymać kolejną falę trawiącą przeponę. Spoglądał na nią z pewnym prowokacyjnym błyskiem w oku.
Sponsored content

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty
PisanieTemat: Re: Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.   Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje. Empty

 

Piłka jest jedna, a czarodziei jest dwoje.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Bo spanie na lekcji jest beee
» Jolene, najdroższa Jolene, zagajnik jest wystarczający dla nas dwoje!
» Zawsze jest Twoja kolej.
» Chimera nie jest taka zła
» Gdzie jest Stefan?

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Myślodsiewnie
-