IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nikt nie może być lepszy!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Amelia Bones
Amelia Bones

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptySro 25 Lut 2015, 17:42

Opis wspomnienia
Amelka przechadza się zdenerwowana po zamku. Kilkanaście minut temu podsłuchała, że ktoś jest w transmutacji lepszy od niej. Nawet nazywają tą osobę geniuszem! Nagle panna Bones spotyka na korytarzu tą właśnie osobę...
Osoby:
Amelia Bones, Aeron Steward
Czas:
styczeń, 1977 rok
Miejsce:
Korytarz na czwartym piętrze


Ostatnio zmieniony przez Amelia Bones dnia Sob 28 Mar 2015, 15:31, w całości zmieniany 2 razy
Amelia Bones
Amelia Bones

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptySro 25 Lut 2015, 18:04

Niedorzeczność! Obraza! To na pewno jest jakieś kłamstwo! Nikt, ale to nikt, nie zna się na transmutacji lepiej niż Amelia Bones! No i po co wtrącasz się do cudzych rozmów, po co? Gdyby nie ta para drugoklasistów dyskutujących zawzięcie o szkolnym geniuszu transmutacji, to nadal byłaby w świetnym humorze, w jakim była od rana. A ona, oczywiście, słysząc słowo geniusz mimowolnie przystanęła i bez skrupułów zaczęła podsłuchiwać. Ona! Dobrze wychowana czarownica! No, widocznie jednak nie tak dobrze jak sama myślała... No, ale wszystko po kolei. Idzie sobie panna Bones korytarzem. Wesolutka, uśmiechnięta, chwilę temu dostała wybitny z transmutacji. Nagle słyszy z ust jakiegoś smarkacza, wdzięcznie brzmiące słowa: szkolny geniusz transmutacji. Chcąc podnieść poziom zadowolenia z siebie na najwyższe stadium, zatrzymała się i oczekiwała aż padnie (wymawiane z podziwem i godnością) jej nazwisko. No i wtem jeden z puchońskich smarków wymawia (wbrew oczekiwaniom panny Bones) inne nazwisko. Ach, żeby to jeszcze było nazwisko kompletnie jej obce, nieznane... Ale tak nie było. Ktoś się uparł, żeby zniszczyć Amelce tego dnia nastrój do końca. Aeron Steward. Świetnie. Jasne, Amelia jakby okrutnie go nienawidziła i tak musiała przyznać, że z transmutacji to on najgorszy nie był. Ale najlepszy też nie! Żeby zaraz geniusz? Phi! Jeśli ktokolwiek zasługuje na ten tytuł to tylko ona! Przecież to ona jest najlepsza! Zaklęcia wychodzą jej dobrze prawie za każdym razem, nawet przy pierwszej próbie! Aha! No właśnie! Prawie. Czy Aeronowi kiedyś nie udało się jakieś zaklęcie? Amelka nie wiedziała. Zazwyczaj nie zaprząta sobie głowy innymi osobami prócz nauczyciela podczas lekcji. Skupia się na spijaniu wiedzy, a nie na rozglądaniu się i sprawdzaniu czy tej i tej osobie zaklęcie się udało. Liczyło się zawsze tylko to, że jej wszystko wyszło w porządku, inni nie mieli już wtedy dla niej znaczenia. Obiecała sobie podpatrzeć następnym razem czy Steward rzeczywiście radzi sobie tak wyśmienicie jak ona.
No więc szła tym korytarzem zdenerwowana i maksymalnie rozgoryczona. O, niech ona spotka tylko tego całego Stewarda to on ją popamięta! Udowodni mu jeszcze, że jest lepsza. Zrobią jakiś konkurs transmutacyjny, czy coś w tym rodzaju, zbiorą publikę i wszyscy zobaczą jak Amelia rozgniata Krukona jak robaczka! Będą zamienić filiżanki w szczury, a szczury w ślimaki, a ślimaki w coś jeszcze innego i tak dalej, i tak dalej, aż któreś się nie pomyli. A kto się pomyli? No jasne, że Steward, innej opcji przecież nie ma!
Aeron Steward
Aeron Steward

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptySob 28 Mar 2015, 15:26

Plotki i różnego rodzaju wymyślne historie rozchodzą się miedzy ludźmi w zastraszającym wręcz tempie. Szczególnie w środowisku takim jak szkoła, a już na pewno tak niezwykła i wielka jak Hogwart. Co chwila ktoś wymyślał nową legendę, która drogą wiodącą poprzez usta wszelakich osobników nabierała coraz to nowych detali, co zaś doprowadzało sytuacji w których istniało kilka różnych wersji tej samej historii. Niestety, spora większość z nich była po prostu przesadzona. Aeron wolał z reguły unikać wikłania się w plotkowanie. Zapewne dlatego iż ich rzetelność była co najmniej wątpliwa, zaś on sam niezwykle cenił wiarygodność. Mimo to, czasem warto było przysłuchać się tym opowiadaniom, gdyż z reguły w każdej z nich istniało niewielkie ziarno prawdy. Niestety, choć trzymanie się w cieniu jakichkolwiek wydarzeń miało swoje niewątpliwe zalety, to główną wadą były właśnie różne historie krążące na jego temat, bowiem nikt, oprócz ledwie kilku osób nie wiedział tak na prawdę kim był pan Steward. A on biedak chciał mieć tylko trochę spokoju. I by owy spokój znaleźć, przy okazji rozwiązując może jakąś pracę domową, udał się w kierunku biblioteki. Niespiesznie szedł korytarzami, mijając radosnych uczniów, cieszących się nie do końca wiadomo z czego. Biedni nieświadomi niczego ludzie. Żyją sobie spokojnie, ignorując rzeczywistość. Udają że wszystko jest w porządku, że problemy tych nędznych czasów ich nie dotyczą. Może to i dobrze. Gdyby było inaczej, to z pewnością mogłoby zrobić się nieco tłoczno. Potrząsnął głową. Nie po to wyszedł z tego przeklętego i zatłoczonego pokoju wspólnego, by teraz marnować sobie humor takimi ciemnymi sprawami. Przepchnął się przez mały tłum, bodajże drugoklasistów stojących na schodach. Mimochodem usłyszał o czym rozmawiali, co zaś wywołało u niego subtelny i ledwie dostrzegalny uśmiech. Och, oczywiście był świadom swoich umiejętności z dziedziny transmutacji. Nie bardzo jednak wiedział czy nazywanie go "geniuszem" było trafne. Bo kimże był geniusz? Kimś kto jest niesamowity w czymś konkretnym bez zbytniego starania się. A Aeron nim nie był. Owszem, znał sporo spraw o których inni nie słyszeli, nie mówiąc już o animagii, ale wszystko to osiągnął tylko i wyłącznie ciężką pracą. Nie było łatwo. Poświęcił wiele, a ryzykował jeszcze więcej. Nie zatrzymał się jednak by ich poprawić. Oni zresztą go nie zauważyli, ba, wątpił nawet czy wiedzieli jak dokładnie wygląda. Niech sobie gadają. Nie jest to nic złego. Wszedł na korytarz na czwartym piętrze. Tu był nieco większy spokój. Ruszył więc dalej. Po drodze minął lekko znajomą twarz, prawdopodobnie jakiejś dziewczyny z Ravenclawu, której jednak nie mógł przypisać do konkretnego imienia. Cóż, nie było to dziwne; nigdy nie przywiązywał większej wagi do obcych osób, gdyż po prostu nie widział potrzeby robienia tego. Skierował swoje kroki w stronę biblioteki. Oby tam było pusto.
Amelia Bones
Amelia Bones

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptySob 28 Mar 2015, 20:40

Plotki to rzeczywiście jakaś skaza dwudziestego wieku. Choroba, która rozwinęła się wspólnie z ludzkością. Jak to kiedyś gdzieś Amelia przeczytała – hydra siedmiogłowa. Na miejsce ściętej głowy wyrastają dwie nowe. Na miejsce przycichłej plotki pojawiają się dwie nowe, albo inaczej to interpretujcie – na miejsce jednej opowieści pojawiają się dwie, gdy przechodzi z ust do ust, stopniowo się przekształcając. Amelka raczej nie jest jakąś zagorzałą plotkarą, ale czasem lubi ponarzekać na kilka osób i z przyjemnością słucha opowieści o ich niepowodzeniach, czy też aferach w jakie się wplątali. Cóż z tego, że połowa informacji w takich opowieściach jest wyssana z palca? Amelce to nie przeszkadzało, czasem po prostu człowiek ma ochotę usłyszeć jakąś nieprzychylną wiadomość na czyjś temat. Gorzej naturalnie, kiedy to ty jesteś elementem tej historii, a to się również pannie Bones już zdarzyło. Głównie chodziło o jakieś drobne sprawy, niemniej Krukonka zawsze czuła się po wysłuchaniu niepochlebiającej historii o jej osobie, jakby ktoś dźgnął ją w serce. W takich momentach czuła obrzydzenie do samej siebie, że kiedyś wysłuchała historii o kimś innym. To ta chwila, w której drugi człowiek – nawet taki okropny jak Hathaway – przestaje się wydawać taki bez serca, a nienawiść na chwilę przesłania współczucie. Ale tylko na chwilę, aby przy kolejnym spotkaniu znów przerodzić się w otwartą wrogość. Ech, życie jest takie skomplikowane. Co innego, kiedy wysłuchuje się miłych, wychwalających opowiastek. Amelka czuje się wspaniale, gdy przyłapie kogoś jak mówi, że jej zazdrości, albo jak rozprawia o jej ostatnim zaklęciu, które wyszło jej tak wspaniale. Jednak kiedy złapie kogoś, jak opowiada o innej osobie, że jest dobra w czymś, w czym do tej pory Amelia uważała się za mistrza to... jest już niewesoło. To nawet nie jest smutek, to jest wielka, ogromna dziura w sercu i niesamowitego wymiaru zdenerwowanie i nienawiść do osoby, która ośmieliła odebrać jej tytuł najlepszego. W takiej nieciekawej sytuacji znajdował się w tamtej chwili Aeron i powinien się lękać, oj powinien!
Amelia, choć przemknęła jej przez głowę myśl, że może spotkać chłopaka, była na to kompletnie nieprzygotowana. Rozmyślała właśnie sobie o tym jak to go nienawidzi i jakie okropne rzeczy mu powie i zrobi jak go zobaczy, kiedy to pod nosem przemknął jej nikt inny, jak właśnie on! Pierwsze uczucie? Dezorientacja, kompletna dezorientacja. Amelka aż przystanęła na chwilę, zamrugała oczami ze zdumienia, po czym puściła się za nim biegiem. Nawet się nie zastanawiała nad tym, co robi. Wiedziała, że musi sobie teraz to wszystko poukładać w głowie, aby mieć pewność, że nikt nie przebije jej w jej doskonałości. Musiała uspokoić swoje roziskrzone, oburzone ego, aby móc spokojnie zasnąć tej nocy. W końcu gdy go dorwała (co nie było znowu takie trudne, bo chłopakowi było wyraźnie niespieszno) zdecydowanie zagrodziła mu drogę. No, czas się rozliczyć.
- Słuchaj, Steward, mamy do pogadania. – założyła ręce na ramiona i zrobiła najgroźniejszą minę, na jaką było ją stać. A co, niech się jej wystraszy! No, pomijając, że miała na sobie różową sukienkę i niebieskie rajtuzy, i sweterek oraz luźnego warkocza do kompletu, to wyglądała niczego sobie. Nawet można było się jej przestraszyć.... Jakby bardzo, bardzo głośno krzyknęła: łaaa! jest nawet cień szansy, naprawdę to mogłoby się udać.
- Chodzą plotki, że jesteś dobry z transmutacji. A nawet bardzo dobry. Geniusz, podobno. – spojrzała na niego znacząco. Wbiła przeszywający wzrok w jego oczy. - Ja w to nie wierzę. Nie wierzę, że mógłbyś być geniuszem. – starała się nie mrugać jak najdłużej, żeby zrobić wrażenie pewnej siebie. Jej wyraz twarzy nadal mówił: Zadarłeś z kim nie trzeba, kolego. Amelce podobało jej się, że jak na razie jej plan idzie bardzo dobrze. I niech tak zostanie, amen.
Aeron Steward
Aeron Steward

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptyPon 30 Mar 2015, 19:32

Arcio miał złe przeczucia już od samego momentu w którym przekroczył próg tego korytarza. Gdyby to było możliwe, założył się sam ze sobą, że nim dotrze do końca owego długiego korytarza, coś się w ten czas wydarzy. Mimo wszystko wolałby jednak przemknąć tą nieszczęsną drogę w jak największym spokoju. Mało zresztą kto miałby ochotę na zaczepianie takiego typa jak on. Nigdy nie wiadomo co to myśli ani jak zareaguje. I dobrze. Im mniej potencjalnych problemów tym lepiej.
Choć było jeszcze w miarę wcześnie, bowiem dochodziła pora południowa, a słońce świeciło stosunkowo mocno, to tylko nieliczne z jego promieni wpadało do środka, delikatnie rozświetlając wnętrze długiego pomieszczenia. W głębi wisiały pochodnie, tu i ówdzie wisiały jakieś gabloty z niewiadomą zawartością, czy wszelkiego rodzaju obrazy, z których dość spora część musiała jeszcze pamiętać czasy pierwszych dyrektorów Hogwartu. Zapewne musiał gdzieś istnieć, nawet najbardziej ogólny, spis tych wszystkich magicznych zabytków znajdujących się w tej szkole. Gdyby tak opchnąć to gdzieś na czarnym rynku… O czym on myślał? Przecież nagle nie zacznie zawijać towaru z Hogwartu. Zresztą nie potrzebne mu były pieniądze. Jeszcze parę dobrych lat mógł żyć bez martwienia się o nie. A później? Cóż, miał nadzieję że do tego momentu wiele różnych i skomplikowanych spraw rozwiąże się w całości, lub chociażby częściowo. Tyle czasu… Tyle rzeczy mogło się jeszcze wydarzyć. Nikt nie powiedział że Aeron w ogóle dożyje jakiejś spokojnej starości. Prychnął. Że też wybiera sobie teraz takie tematy do rozmyślań. Czasem nawet on miał dość myślenia i planowania naprzód. Na chwilę obecną pragnął jedynie trochę spokoju w bibliotece, potrzebnego mu na skupienie się przy jakimś zadaniu.
Znajdował się mniej więcej w połowie, czy jakoś tak, korytarza, gdy w pierwszej chwili jego uwagę zwrócił odgłos kroków zbliżający się zza jego pleców. Ktoś się widocznie spieszył, bo odstęp między nimi był stosunkowo krótki, no i przede wszystkim były nieco głośniejsze niż normalnie. Na przekór nie zmienił jednak swojego toru poruszania się. Niech się przepycha obok. I faktycznie, po paru sekundach z jego lewej strony mignęła postać. Niestety, jak stwierdził z przekąsem chwilę później, nie udała się truchtem dalej, a stanęła tuż przed nim, bezczelnie blokując mu drogę. Aeron zmarszczył nieznacznie brwi, co było pierwszą oznaką rosnącej już irytacji. Powstrzymał się jednak, przynajmniej chwilowo, by dowiedzieć się kim jest ta odważna osoba, i z jak mało znaczącą sprawą przychodzi do niego właśnie teraz, w tym momencie, gdy chciał oddać się przyjemnemu odpoczywaniu. Z lekkim zaskoczeniem stwierdził iż ową osobą jest, przechodząca ledwie chwilę temu obok Aerona, dziewczyna również należąca do domu Niebieskich, a której twarzy za diabła nie mógł połączyć z imieniem. Już chciał odezwać się, i być może zapytać o cóż mogło jej chodzić, ona jednak uprzedziła go, wypowiadając tych parę słów, przez które humor Arcia znikł w jednej chwili. Oprócz nieco chamskiego przywitania, w pakiecie od dziwnej nieznajomej dostał również katalog min z serii „może jak zrobię głupią minę to lustro pęknie?”. Nie bardzo wiedział czy ma się śmiać, czy raczej płakać. Tuż po tych słowach padły następne, które wniosły do sensu rozmowy mniej więcej tyle, ile zaklęcie Drętwota rzucone na ciało jakiegoś umarlaka. Transmutacja, geniusz, wiara, może jeszcze halucynacje, albo inne dziwne sprawy? Zupełnie nie wiedział o co jej mogło chodzić. Choć trzeba było przyznać że wyglądała zabawnie próbując nie mrugać. Nie chcąc tracić więcej czasu niż było to konieczne, wzruszył zabawnie ramionami, po czym powiedział:
-Ja też nie.- by tuż po tym… po prostu zignorować ją, i przejść spokojnie obok, zostawiając ją samą sobie, stojącą na środku korytarza i próbującą jednocześnie wystraszyć powietrze. Choć najprawdopodobniej umrze. Ze śmiechu.
Amelia Bones
Amelia Bones

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptyWto 12 Maj 2015, 19:35

Amelia bynajmniej nie zakłócała spokoju Krukona byle czym, albo bez powodu. To przecież sprawa wagi najwyższej! To nie może czekać, po prostu nie może! Panna Bones musi uspokoić swe  kwilące sumienie, aby życie jej na powrót było przepełnione harmonią i spokojem. I książkami. Bo w takiej sytuacji Krukonka nie potrafiłaby się – pomyślał by kto! - skupić nawet na czytaniu, które jest przecież najlepszą czynnością relaksacyjną, jaką wymyśliła, czy też jakiej nauczyła się, ludzkość. Amelka bez powodu przecież nie zaczepiała by go i nie zatrzymywała na środku korytarza, gdyż zazwyczaj ma tak napięty grafik, że marnowanie czasu swojego jak i innych wydawało jej się po prostu śmieszne. Tymczasem nagle spadła na nią taka oto sprawa, sprawa najwyższej wagi, która wyjaśnienia wymagała. Wokół Aerona roztacza się taka... antyludzka aura. Nie, że śmierdzi, czy coś, po prostu sam w sobie, w swoim zachowaniu, w tym jak patrzy na świat jest jakiś taki... odpychający. Także Amelia naprawdę nie zatrzymywałaby go bez naprawdę ważnego powodu.
Trudno, wymarzona dla Stewarda (choć nie tylko, bo panna Bones również o niczym innym nie marzyła... ale by się do tego nie przyznała!) chwila świętego spokoju w bibliotece musiała w tym nadzwyczajnym przypadku poczekać jakieś kilka, kilkanaście, w najgorszym wypadku kilkadziesiąt minut. Amelia nie miała zamiaru odchodzić stamtąd bez jakichkolwiek wyjaśnień rozłażących się po szkole plotek, ploteczek i plotusiek. Nie brała w ogóle pod uwagę, że Aeron mógł sam nie wiedzieć od kogo te wiadomości wyszły, ale należy przypomnieć, że Krukonka cały czas działała w desperacji i spontanicznie, także cały jej umysł zajęły myśli pod tytułem: ”Jak go zabić, gdy już go dorwę”.
W tym co Amelia wyczyniała ze swoją twarzą nie było nic dziwnego! Wprawdzie minę oburzonej matuli trzeba by było jeszcze trochę doszlifować, ale.... Mniejsza!
Na krótką i bezsensowną odpowiedź chłopaka w Amelii aż się zagotowało. Już chciała na niego nawrzeszczeć, żeby gadał co wie, a nie udawał głupiego, kiedy po prostu, najzwyczajniej w świecie wyminął ją jakby nie rozmawiali przed sekundą i odszedł. Krukonka stała przez chwilę starając się uspokoić. Dobra, to nic takiego, trzeba zacząć jeszcze raz, od nowa, spokojnie... Tak, najważniejsze to oczyścić głowę ze wszelkich myśli podpowiadających, aby zamordować kogokolwiek. Nie czas, nie miejsce, nie pora. Dobra, po prostu podejdę jeszcze raz, tym razem grzecznie zaproponuję abyśmy porozmawiali, a potem... potem... potem zamorduję skurwy... Amelia ocknęła się. Nie, nie, nie! Nie mam mowy o żadnej przemocy! Wszystkie te myśli przemknęły przez głowę dziewczyny w czasie nie przekraczającym pół minuty. Odrzuciła warkocz do tyłu i szybkim krokiem zmierzała w stronę mknącego korytarzem chłopaka.
- Ej, zaczekaj chwilę. – powiedziała, siląc się na jak najbardziej pozbawiony złości ton głosu. - Słuchaj, przepraszam, że tak nieuprzejmie zaczęłam. Przyznaję, że owszem, powinnam rozegrać to bardziej kulturalnie. To może jeszcze raz. Jestem Amelia. A ty? A nie przepraszam, wiem przecież... Aeron Steward, prawda? Baaardzo miło mi cię poznać. Widzę po twoim zachowaniu, że niezbyt masz ochotę ze mną rozmawiać, ja jednak będę bardzo nalegała, abyś poświęcił dla mnie minutkę swojego cennego czasu, skoro ja poświęciłam ją dla ciebie. – zamilkła na chwilę przypatrując się z wyczekiwaniem chłopakowi. - Czyli tak... Z grubsza chodzi mi o to, że słyszałam przed chwilą jak grupka dzieciaków rozmawiała o tobie. Mówili, że jesteś nieskończenie doskonały z transmutacji, że jesteś geniuszem i w ogóle. Chcę po prostu dowiedzieć się czy to prawda. Wiesz ja też jestem niezła z transmutacji i, szczerze mówiąc, też nieraz słyszałam podobne słowa o mojej osobie. Wyobraź sobie więc jakie musiało być moje... – zdenerwowanie, zirytowanie, chęć zabójstwa, szaleństwooo.... - … zaskoczenie, gdy usłyszałam, że ktoś jest... może być... lepsze ode mnie.
Wzięła głęboki wdech i wpatrywała się w Stewarda z wyczekiwaniem.

Przepraszam, że tak późno ;-;
Aeron Steward
Aeron Steward

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptySob 16 Maj 2015, 01:21

Nie nie nie i jeszcze raz nie. Niech szlag trafi wszystkich nieistniejących bogów. Czym on sobie zasłużył, że zesłali na niego tą upierdliwą personę? Jak to jest? Człowiek żyje sobie w spokoju, przechodzi prawie pustym korytarzem nikomu nie wadząc, stara się żyć jak przykładny obywatel, a tu zamiast spokoju dostaje takiego kopa w dupsko. Okej, mógł zrozumieć to do pewnego stopnia. Było z niego naprawdę niezłe ciacho, i prawie każda dziewczyna myślała o nim w ten czy inny sposób. Ale na nieistniejących bogów, jak bardzo upierdliwym można być? Odpowiedział jej miło. Starał się nie obrażać ledwo co spotkanego człowieka, gdyż tak nie wypada, szczególnie jeśli jest to dziewczyna próbująca zabić powietrze własną miną. Każdy NORMALNY człowiek już dawno by sobie odpuścił. Poszedł w drugą stronę. Zostawił go w spokoju. Ale nie. Po co. Przecież ma na czole wypisane „przeszkadzaj mi”. Jego cel, spokojna przystań potocznie zwana przez pomniejsze ludy „biblioteką” oddalała się coraz bardziej, pogrążając się we mgle upierdliwości. Mimo iż przebył kawałek korytarza, zdawało się że stoi w miejscu, a czas rozciąga się niczym rozsmarowany puchon na talerzu.
Pół minuty. Ledwie na pół marnej minuty udało mu się oddalić upierdliwe zagrożenie dla jego świętego spokoju. Tyle bowiem minęło, nim usłyszał grzmiące kroki, nie zapowiadające bynajmniej niczego dobrego. Nim nadchodząca postać minęła go z prawej strony, zdążył podziękować jeszcze w myślach woźnemu, lub komukolwiek innemu za usunięcie wszelkich ruchomych i delikatnych rzeczy z korytarza na którym się teraz znajdował, bowiem już dawno działoby się tu więcej niż w 45’ w Berlinie. Tylko że zamiast jęków i krzyków słyszał ten sam głos. Zatrzymał się i zamknął oczy, starając sobie przypomnieć nazwy wszystkich gwiazdozbiorów na niebie. Stanął się gdzieś na gwiazdozbiorze Cefeusza, nim przerwał, powoli tracąc nadzieję na spokojne dojście do biblioteki. Pomiędzy potokiem słów wypowiadanych z przerażającą szybkością, w dodatku tonem głosu przypominającym maczugę, usłyszał imię. Amelia. Coś tam mu zaczęło świtać. Pamiętał iż faktycznie w Ravenclawie istniała taka osoba. Nazwiska nie pamiętał, ale zaczynało się chyba na b, albo może p. Pamiętał za to iż owa osoba wyjątkowo dużo uwagi przykładała do wyników w nauce, konkurując z każdym w każdym możliwym przedmiocie. I dopiero gdzieś tam w jego głowie zaczęło coś świtać. Pojedyncze klocki, łączyły się teraz w większe grupy, aż powoli, ku jego zdecydowanej rozpaczy wyłaniał się obraz całości, który to zupełnie mu się nie podobał. A to zaś zostało potwierdzone ledwie parę sekund później przez samą winowajczynię całej tej sytuacji. Nie wiedział kto był pomysłodawcą tych plotek, ale jeśli tylko się dowie, i dostanie tą osobę we własne ręce, to będzie dla nie bardzo źle.
Odetchnął, nieco dłużej niż normalnie, każąc czekać na jego odpowiedź stojącej obok dziewczynie. Należało to załatwić szybko i bezboleśnie. Jedno uderzenie w szyję powinno załatwić sprawę. Czekaj. To nie tak należało rozwiązać. Spojrzał na wyczekującą jego słów Amelię, i ledwo powstrzymał chęć roześmiania się. Co jak co, ale jej twarz wyrażała tyle różnych emocji, że Aeron sam dziwił się jak to możliwe że jeszcze nie implodowała. Opanował się jednak, i odpowiedział:
-Po pierwsze, jeśli już chcesz udawać kulturalną osobę, to należałoby również przedstawić swoje nazwisko. Po drugie, już zmarnowałaś dość sporą ilość mojego czasu. Odbiorę to, razem z nawiązką. Po trzecie zaś, nie bardzo interesują mnie plotki tworzone przez trzynastoletnie fanki mojej osoby. Mają one to do siebie, iż nie zawsze mówią prawdę. Jeśli jednak jesteś aż tak wielką fanką mej persony, zawsze możesz zgłosić się do nich jako członkini mojego fan klubu. Jestem pewien że dostaniesz na start jakieś zdjęcia czy coś. Po czwarte, sprawa moich umiejętności z dziedziny transmutacji jest tylko i wyłącznie moją prywatną sprawą. To wszystko. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, wątpliwości, chcesz mi wyznać miłość, czy napisać odę na moją cześć, proszę o wysyłanie tego wszystkiego drogą pocztową. Obiecuje odpowiedzieć w ciągu ustawowych 21 dni roboczych. Żegnaj.- zaś po ostatnich słowach odwrócił się, po raz drugi zostawiając Amelię Jakąś-tam na środku korytarza. Oby był to ostatni raz.
Amelia Bones
Amelia Bones

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptyNie 21 Cze 2015, 19:42

Może i Amelka nie pasowała w tamtej chwili do aeronowej definicji „normalnego człowieka”, ale... Powiedzmy szczerze – w tamtej chwili do normalności trochę jej było daleko. Targały nią emocje, poirytowanie, złość! Jak miała zachowywać się normalnie? Już pomijając fakt, że starała rozegrać to w miarę... delikatnie. Aj tam, nie ważne, że jej nie pykło!
Panna Bones zdawała sobie sprawę z tego, że Steward nie miał ochoty z nią rozmawiać, ale jeśli wydawało mu się, że może ot tak po prostu odwrócić się i odejść to chyba pomylił osoby. Amelka, jako dziewczyna cholernie honorowa w życiu nie dałaby się tak potraktować. I nie dała. Po kim ten oto Krukon dla niej niby jest, że ma prawo ją ignorować? No kim? Nikim, kto by miał nad nią taką władzę. Ona nie miała zamiaru pozwolić sobie w kaszę dmuchać. Ale na pewno nie była upierdliwa! Co to to nie! Oczekiwała tylko odpowiedzi na swoje pytanie i... w pewnym sensie niemalże usłyszała to co chciała usłyszeć. Niemalże.
Po pierwsze – jak on śmiał wytykać jej brak kultury! Jej! Bardzo dobrze i przykładnie wychowanej dziewczynie! To jakiś absurd, naprawdę! No i absolutnie nie marnowała niczyjego czasu. Najwyżej... zajmowała go. Ale na pewno nie marnowała! Marnowaniem czasu można nazwać... robienie głupich kawałów. To jest marnowanie czasu. A możliwość rozmowy z Amelią to przyjemność, najprawdziwsza rozkosz! Steward powinien być jej wdzięczny, że postanowiła poświęcić mu te kilka minut! A co do plotek to powinien się nimi interesować. Dlaczego? Cóż, odpowiedź jest prosta. Należy wziąć pod uwagę, że jedna głupia plotka może totalnie zbulwersować pewną osóbkę o nazwisku Bones, która będzie chciała się zemścić i zabić, i... Ech, nieważne. Można powiedzieć, że Aeron ma Amelkę na głowie przez własną krótkowzroczność. Ale w sumie te pierwsze zdania to błahostka przy tym co Amelka usłyszała chwilę później. Ona. Ma. Być. Jego. Fanką?! Toż to niedorzeczność! Obraza majestatu! Na jakiej podstawie miałaby być jego fanką?! Bo co? Bo... bo do najbrzydszych nie należy? Proszę was. Nigdy nie zostanie fanką człowieka bez kultury, to postanowione!
Amelia już miała rzucić się na niego oburzona z pazurami, kiedy ten po raz kolejny już postanowił odejść i ją zostawić jak czubka. A że – jak już było wspomniane – Amelka nie da się tak traktować, czas jej reakcji był jeszcze krótszy i niemal natychmiast znalazła się znów przed chłopakiem, śląc mu spojrzenie przepełnione taką nienawiścią, jaką tylko mogłaby pomieścić jej postura. Już wtedy było jej wiadomo, że ten cały Steward działał i działał będzie na nią jak płachta na byka. Chciała kulturalnie, po dobroci – nie wyszło. Więc teraz już pozostaje zero litości. Jednym szybkim ruchem wbiła swój palec wskazujący w sam środek klatki piersiowej chłopaka cedząc jednocześnie przesączone oburzeniem i złością słowa groźby.
- Mi zarzucasz brak kultury, tak?! A kto zostawia dziewczynę na środku korytarza, co?! Udziela wymijających odpowiedzi, zwala wszystko na jakieś dzieciaki i przy okazji przypisuje rozmówcy jakieś niepotwierdzone obsesje! – z każdym słowa mówiła coraz głośniej, a jej palec coraz silniej wkręcał się w tors Krukona. - Nie jestem żadną twoją fanką! Nie jesteś dla mnie nikim więcej niż jakimś zarozumiałym bufonem, którego poziom samouwielbienia jest tak wysoki, że w niemal każdym widzi swojego fana! I nie! Poziom twoich umiejętności z transmutacji jest również moją sprawą! Dlaczego? Bo chcę wiedzieć na czym stoję! A ty powinieneś się, jaśnie panie, zainteresować tymi plotkami, bo jeżeli nie są zgodne z prawdą to niepotrzebnie krążą po szkole! Zrób z tym coś łaskawie! A dla twojej wiadomości to nazywam się Bones. Amelia Susan Bones! I zapamiętaj sobie lepiej, że ze mną się nie zadziera! – ostatnie zdania niemal wykrzyczała, a niektóre osoby przechadzające się korytarzem dziwnie na nią zerkały. Amelka zrobiła się czerwona, a oczy jej zaszły łzami. Oderwała rękę od klatki piersiowej Aerona, ale nie miała zamiaru teraz odejść. Oczekiwała na jakąkolwiek reakcję. Założyła ramiona na krzyż i wpatrywała się z nienawiścią na Stewarda.
Aeron Steward
Aeron Steward

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! EmptyPon 22 Cze 2015, 00:42

I po co to wszystko? Nie lepiej odejść, dać sobie spokój, pójść wypić kawę czy może przeczytać ciekawą książkę? Albo może nauczyć się nowego zaklęcia? Czy on naprawdę tak mało dobitnie powtarzał słowo „nie”? Widocznie coś w nim sprawiało że panna Bones wolała zaryzykować jego gniew i popodziwiać piękną twarz Aerona trochę dłużej. No dobra, może to nie był prawdziwy powód dla którego została, ale nic nie zmieniła faktu że Aeron nie miał ochoty na żadną konwersację z jej osobą. Szczególnie po tak nachalnym narzucaniu się. Mimo wszystko, trzeba wiedzieć kiedy przestać. Arcio już miał nadzieję. Już mu się wydawało że upierdliwa panna Bones odpuści i sobie pójdzie. Po tym co powiedział, większość normalnych ludzi tak by właśnie uczyniła. Odeszłaby, wiedząc że Steward nie chce z nimi rozmawiać. No właśnie. Sam fakt że została, świadczył o pewnych uszkodzeniach w okolicach mózgu, które odpowiadały za instynkt samozachowawczy. Ciekawe. Może Tiara Przydziału pomyliła się, a ona miała trafić do Puchlandu? Dziwne.
Tak czy siak, powiedział co powiedziane zostać miało, i po prostu ruszył dalej. Szczerze mówiąc powoli męczyła go ta zabawa w kotka i myszkę. Jeśli o takie rzeczy chodziło, to Steward zupełnie nie miał do tego cierpliwości. Już nawet zrezygnował ze spędzania czasu w bibliotece. Miał po prostu zamiar dotrzeć tam, wypożyczyć jakąś książkę, i wrócić do pokoju wspólnego bez jednego zatrzymania się na bezsensowne pogawędki. Ale że życie ostatnio postanowiło przypomnieć o swojej wrednej stronie, Aeron nie zdążył przebyć nawet trzech pełnych kroków, gdy widok na resztę korytarza przysłoniła mu Pani Pierdoła. Po jej minie mógł poznać że gotowało się w niej tyle rzeczy, że można by z tego zrobić zupę. Pierwsze co przeszło mu przez myśl to słowa „no to sobie poszedłem”. Sekundę później poczuł zabawne ukłucie gdzieś w okolicach splotu słonecznego. Jak się okazało panna Bones postanowiła wbić jeden ze swoich palców właśnie w to miejsce. Dlaczego? A kto to mógł wiedzieć. Może lubi dotykać obiekt swoich westchnień? Tuż potem wysłuchał sporej litanii na temat wszelkich problemów których przyczyną był jakoby sam Aeron. Co było w tym najlepsze, nadal nie powiedziała o co jej tak naprawdę chodzi. Jedno jednak było pewne. Steward uśmiechnął się, a był to uśmiech zaiste przerażający. Nigdy, ale to nigdy nie idzie się z nim na słowne pyskówki i przepychanki. Pięknie. Może zapewni sobie chociaż odrobinę rozrywki, jeśli już tak bardzo uprzykrzyła mu życie. Gdy już skończyła, Aeron jakby czekając na to, rozpoczął bardzo miły kontratak słowny. A więc po kolei. -Dziewczynę? Gdyby faktycznie jakaś by się tu znajdowała, to z pewnością odpowiednio bym się nią zajął. Jak na jakąś trafisz to daj znać- oj, będzie ciekawie. A szczególnie ciekawa będzie reakcja Amelii. -Jak już mówiłem, nie obchodzi mnie co kto mówi. O ile dobrze wiem, istnieje coś takiego jak wolność słowa. A to że wciąć tu stoisz, ba, nawet już dotykasz mojego ciała tylko potwierdza to że faktycznie coś do mnie czujesz.- Chciała znać jego umiejętności transmutacyjne gdyż nie wie na czym stoi? Skąd ona się urwała. Zasugerował więc jej -Chwilowo stoisz na kamiennej podłodze. Jeśli Ci się to nie podoba, zawsze możesz podskoczyć, wtedy będziesz stała w powietrzu.- No i wreszcie ostatnie. Amelia Susan Bones. I po co mu tyle jej danych. Chyba tylko żeby wypisać je na nagrobku, kiedy w końcu straci cierpliwość. -A więc słuchaj, panno Amelio Susan Bones. Szczerze mam gdzieś wszystkie te plotki, a tym bardziej tych którzy je tworzą i je słuchają. Mógłbym zamienić Cię w kielich i postawić na tamtej szafce. Z pewnymi osobami się nie zadziera, chyba że życie Ci nie miłe. Jeżeli to wszystko, to pozwolisz że wreszcie sobie w spokoju odejdę?-
Sponsored content

Nikt nie może być lepszy! Empty
PisanieTemat: Re: Nikt nie może być lepszy!   Nikt nie może być lepszy! Empty

 

Nikt nie może być lepszy!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» A moze pomieszamy..?
» Nawet w stołówce może się zdarzyć wypadek
» Może jutro słońce wstanie jaśniejsze
» W drodze do pielęgniarki może wydarzyć się wszystko.
» "Chwila, która trwa może być najlepszą z twoich chwil," ~ Dżem

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Myślodsiewnie
-