IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Brzeg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Regulus Black
Regulus Black

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptySro 26 Mar 2014, 02:02

Morska toń wyostrzyła mu zmysły do tego stopnia, że był nad wyraz czuły na każdy możliwy ruch. Nie przestawał rzucać uroków na wodne demony, chcąc uratować przyjaciółkę.. Gdzieś tam dojrzał Syriusza.. gdzie ta ich nienawiść? Gdzie, skoro jak jeden mąż rzucili się jej pomóc? Ano jest.. bo każde myślało o tym, aby to właśnie on dostał rękę Dorcas i wyciągnął ją z jeziora.. by to jemu była wdzięczna.
Regulus zamachał nogami i obejrzał się. Serce mu zmroziło.. tam pod nim druzgotki porywały Dorcas w głębiny.. a obok brat zaplątał się czarny materiał. Brat, znienawidzony brat.. Reg obejrzał się jeszcze raz. Ruszył w dół, chcąc dogonić Gryfonkę... lecz po dwóch ruchach obrócił się i rzucił na materiał zaklęcie tnące, by pomóc bratu się wyswobodzić. Stuknął różdżką w bąbel powietrza wokół swojej głowy, dając Syriuszowi wskazówkę jak sobie może pomóc... Chyba będzie miał czyste sumienie...
Rzucał Relashi na demony... lecz było ich tak wiele. Zdesperowany rzucił zaklęcie, które mogło mu pomóc.. odganiając druzgotki przyspieszył nurkowanie w toń...
-Accio Dorcas! -wyszło z jego ust, tylko dzięki bańce wokół głowy. Czy to mu pomoże?

/krótko, bo późno...
Syriusz Black
Syriusz Black

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptySro 26 Mar 2014, 09:13

Syriusz nie chciał, aby Dorcas była mu wdzięczna. Pragnął, aby była już bezpieczna. Nawet, jeśli to oznaczało, iż Regulus ją uratuje, a Łapa odciągnie druzgotki. Zapomniał o oddychaniu. Wdychanie tlenu wydawało mu się śmiesznie nieważne w obliczu zagrożenia życia dziewczyny, która stała się teraz dla niego najważniejsza. Dopiero, gdy płuca zaczęły domagać się powietrza, Łapa sobie o tym przypomniał. Jakby tego mało, wpadł w szaty... z jego gardła wydobyły się bąbelki, gdy kilkakrotnie przeciął materiał Diffindo, a potem błyskawicznie wywołał wokół ust i nosa bańkę, która pozwoliła mu zaczerpnąć powietrza. Można stwierdzić, iż Syriusz jeszcze bardziej zirytował się na brata, że ten zechciał mu "pomóc", zamiast ratować Dorcas. Łapa nie chciał niczyjej pomocy, jeśli to miałoby działać na niekorzyść przy ratowaniu dziewczyny. Nie mogą tracić czasu na zabawę w braterskie zmartwienia! Skoro są tu razem, muszą za wszelką cenę złapać Dorcas, bo to ona jest tu najważniejsza.
Niestety ta zwłoka bardzo go oddaliła od Regulusa i Dorcas. Został w tyle z druzgotkami, jednak nie mógł pozwolić sobie na bawienie się z wodnymi potworami. Dorcas go potrzebowała, musiał jak najszybciej odholować ją na brzeg, upewnić się, że jest bezpieczna i nic jej nie grozi.
Zacisnął mocniej palce na trzonku stworzonej z lipy, czując znajome ciepło, które zwiastowało rychłe zaklęcie. Darował sobie Relashio, skoro druzgotków było coraz więcej i więcej. Jedynym sensownym wyjściem było hurtowe pozbycie się stworów.
Uderzył pięścią krzywą twarz jednego z brzydszych przedstawicieli tych magicznych zwierząt, aby uwolnić ramiona.
- Expulso. - wycelował mocne, silne i kłębiące się zaklęcie w dno, chcąc wylecieć w powietrze. Może nie dosłownie, ale jednak w połowie właśnie o to mu chodziło. Musiał za wszelką cenę wydostać się z wody. Zwiększyłby szanse na odratowanie Dor, jeśli tylko Regulus wyciągnie ją ponad taflę jeziora. Łapa czuł się źle, że został zmuszony zaufać znienawidzonemu bratu. Musiał założyć, że Ślizgon jest na tyle utalentowany, aby doprowadzić do uwolnienia Dor. Jeśli wylądował na tyłku na jakimś kamieniu, to i tam nie tracił czasu na siebie. Automatycznie wyglądał jakichkolwiek oznak, iż Reg zbliżył się z Dorcas do tafli jeziora, aby móc użyć Mobilicorpus i ich wyprowadzić na brzeg drogą powietrzną, skoro nie udało się piechotą. Znienawidził druzgotki, które dotychczas były mu obojętne. Znienawidził je, bo chciały krzywdy jego dziewczyny. Gdyby wiedział, że gdzieś tam tonie wody barwione są krwią Dorcas, z pewnością miałby jeszcze większe problemy z zachowaniem rozsądku. Nie pozwalał sobie myśleć o relacjach Meadowes z jego bratem. Musiał przyznać cicho w duchu, iż nie oczekiwał, że Reg rzuci się na pomoc. Był ze Slytherinu. Inni jego znajomi z pewnością staliby na brzegu zanosząc się ze śmiechu i nie ruszając palcem, aby pomóc. Może jednak jego brat nie jest taki głupi na jakiego wygląda? Wszak przez kilka lat wspólnego dzieciństwa bywali czasami nierozłączni. Wciąż nie mógł się wyzbyć nienawiści pod jego adresem, a ból sprawiała mu myśl, że musiał tak ufać temu, którego już dawno się wyrzekł. Pamiętał jednak ich liczne bójki. Regulus nie był charłakiem, miał moc w różdżce. Szkoda tylko, że brakowało trochę mu w głowie, jednakże Łapa przestał na ten temat rozważać. Tam jest jego Dorcas, a Syriusz musi czekać. Przez te parę sekund, najdłuższych w jego życiu. Jak nigdy przyłożył się Mobilicorpus, aby odholować tę dwójkę. Jeśli rzecz jasna udało mu się Expulso i kapryśny los nie zaplanował dalej przyprawiania o zawał Syriusza.
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyNie 30 Mar 2014, 15:04

Och, jakie to uprzejme, uprzejme i ujmujące z ich strony! Gdyby druzgotki znały wszystkie okoliczności sprawy i były choć odrobinę podatne na wzruszenia, zapewne zaczęłyby łkać i obejmować się wzajemnie ramionkami, pozwalając aby uciekła im kolacja. Niestety ani one, ani los w postaci mojej skromnej osoby, nie przejmowały się takimi drobiazgami. Zjednoczenie dla obrony panny w opałach? Odrodzenie zagubionych gdzieś braterskich uczuć? Poświęcenie swoich potrzeb dla bezpieczeństwa drugiej osoby? Schowanie dumy do kieszeni?
Phi. I co w tym niby takiego godnego podziwu i docenienia?
Nie chciałabym jednak wyjść na potwora bez uczuć, więc powiem wam, że Syriuszowi udało się wyplątać za pomocą Rega ze szaty Dorcas, której szczątki podryfowały w kierunku brzegu, aby przerazić wypoczywających na kamienistym brzegu drugoroczniaków. Mała dziewczynka o mysich warkoczykach okazała się nawet na tyle trzeźwa, aby pobiec co sił w tyczkowatych nóżkach po pomoc.
Niestety zwłoka drogo kosztowała obu panów, bo ścigana przez nich Meadowes zniknęła gdzieś w chmarze małych, zielonkawo-żółtych ciałek i wydostanie jej wydawało się mniej prawdopodobne niż jeszcze chwilę wcześniej. Co z tego, że teraz było dwóch śmiałków zdolnych oddychać pod wodą, bo Syriusz najwyraźniej uświadomił sobie, że jednak powietrze przydaje się do życia. W dodatku demony zwietrzyły w nich kolejne, może nieco bardziej oporne ofiary i powoli otaczały także obu Blacków zwartym, licznym kordonem. Expulso Blacka było nieoczekiwane i (bądźmy szczerzy) nieco głupie, bo w wodnym środowisku większość zaklęć działa zupełnie inaczej, nieprzewidywalnie i ma skutki całkiem odmienne od tych, które zwykło wywoływać na powierzchni.
Syriusz więc zamiast, jak sugeruje post wyżej, spokojnie znaleźć się na płyciźnie, został wystrzelony przez zaklęcie w kierunku największego zbiorowiska druzgotów, które zwiastowało obecność jego brata gdzieś w środku. Zaraz z resztą miał się okazję o tym przekonać, bo wpadł na Regulusa z całym impetem i wraz z nim wylądował na twardym dnie, boleśnie o nie uderzając i plącząc się w wysokich glonach.

__

Dorcas tymczasem miała więcej szczęścia. Alarm wszczęty przez ową dziewczynkę szybko ściągnął na brzeg nauczycielką ONMS’u, która zapewniwszy sobie stabilność za pomocą twardej, lodowej tafli, szybko znalazła się nad miejscem, w którym druzgotki trzymały nieprzytomną i pokaleczoną dziewczynę. Unieruchomiła zdecydowanym ruchem różdżki całą gromadę demonów i wyciągnęła bezwładne ciało za pomocą kolejnego zaklęcia. Przetransportowała dziewczynę na deski mola i pochyliła się nad nią. Być może nie była najlepsza w Magii Leczniczej, ale potrafiła sprawić, że woda, która wypełniła płuca dziewczyny, znalazła się z powrotem tak gdzie powinna, czyli w jeziorze. Na nieszczęście walczących wciąż o siebie Blacków, ani nauczycielka, ani mała przerażona dziewczynka z brzegu, nie wiedziały, że w niebezpieczeństwie jest ktoś jeszcze.
Regulus Black
Regulus Black

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyPią 04 Kwi 2014, 02:39

Sytuacja pod zwierciadłem wody stawała się coraz bardziej napięta i nie pomagało nic, co w normalnych okolicznościach powinno załatwić sprawę za pierwszym razem. Regulus po pomocy bratu był skoncentrowany tylko i wyłącznie na pomocy Dorcas, która niechybnie znikała mu z pola widzenia. Poczuł wzrastającą frustrację. Jak Los perfidnie z niego drwił.. zabierał mu wszystko to, czego tak bardzo potrzebował do normalnego życia... funkcjonowania w świecie. Im mocniej walczył, by to pozostawało w zasięgu jego rąk, tym szybciej się wymykało.. jak teraz panna Meadowes. Regulus przyspieszył, nawet wyciagnął różdżkę by za pomocą zaklęcia dodać sobie rozpędu... woda zaszumiała mu mocno w uszach, powodując nawet nieznośny ból. Nie to było teraz ważne. Za wszelką cenę odrzucał od siebie myśl, że przecież Dorcas.. go zraniła. Nie wspomniała słowem o jej związku z Syriuszem. Zataiła przed nim coś, co dla niego miało ogromne znaczenie.. traktował ją jak bliską przyjaciółkę i zamykał w sobie każdą jej tajemnicę.. a mówiła mu praktycznie o wszystkim. O tym mu jednak nie powiedziała. Sprawa błaha, a Reg zachowywał się jak obrażone dziecko.. nie można jednak zapomnieć, że Regulus był z rodu Blacków i łączyło go z bratem wiele cech, o których istnieniu nie byli nawet świadomi. Chociażby reakcja na smak porażki.
Pogoń za Dorcas była żmudna i trudna, biorąc pod uwagę, że nowa chmara druzgotków otoczyła go, widząc w nim kolejny posiłek. Odganiał je niecierpliwymi ruchami rąk i nóg, dodając do tego zaklęcia, ale demonów było zdecydowanie za dużo. Kiedy Reg dojrzał lukę w zwartym kręgu stworzeń, coś lub raczej ktoś uderzył w niego z niewyobrażalną siłą i przybił mocno do dno. Krzyknął z bólu, chociaż wszystko utonęło w bańce, która go otaczała. Czuł szczypanie dłoni oraz kolan.. podejrzewał, że zranił się o ostre dno jeziora. Nigdy nie zanurkował tak głęboko.. Jakimś cudem zrzucił ciężar z pleców i przyjrzał mu się... rozpoznając w nim Syriusza. Próba wstania skończyła się fiaskiem, gdyż obie kończyny zaplątały się w wysokie glony. Regulus szarpnął się parę razy, odganiając zaklęciami jednostki druzgotków, które chciały ich dorwać. Dorcas już na dobre stracił z oczu... dopóki nie dojrzał wątłego cienia na powierzchni. Widział go tylko ułamek sekundy. Wyglądało jak ciało Dorcas obok wielkiej.. tratwy? Nie dane było mu się dłużej przyglądać, gdyż dotarła do niego groza sytuacji. Używając zaklęcia tnącego porozcinał całą kępę glonów wokół niego i także Syriusza, starając się nie podejrzewać, że nagłe uderzenie to jego sprawka. Regulus zachowywał się prawie, że automatycznie, pozwalając by instynkt przerwania wziął nad nim władzę. Musiał... musieli się wydostać z jeziora. I to jak najszybciej. Cała gromada druzgotków płynąca w ich kierunku nie napawała optymizmem.
-Relashio! Relashi Maxima! -celował kolejno w demony i starał się rozejrzeć za jakąkolwiek drogą ucieczki..
Syriusz Black
Syriusz Black

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyNie 06 Kwi 2014, 11:54

Sytuacja wymykała się spod kontroli. Syriusz nie wiedział, że Dorcas została odratowana, wciąż myślał, że potrzebuje pilnej pomocy. Zmodyfikowane zaklęcie nie podziałało tak, jak miał na celu. Odrzuciło go dosyć mocno w drugą stronę, jeszcze dalej od Dorcas. Uderzył z hukiem w Regulusa, zapewne nie tylko pozbawiając go tchu ale też możliwości niesienia ratunku gryfonce. Obaj wpakowali się w kłopoty. Czyż nie było to rodzinne? Łapa uderzył dosyć mocno o dno, czując jak do siniaków z cmentarza dochodzą te nowsze, jeszcze bardziej upierdliwe. Jęknął przez kilka sekund nie wiedząc co się dzieje, dopóki nie zobaczył światła z różdżki Ślizgona.
Incendio poszło w obroty, gdy tylko otrząsnął się po zderzeniu. Odwrócił się do Regulusa plecami, aby byli w środku tłumu druzgotków i obaj mogli rzucać na wszystkie strony zaklęcia. Musieli się jakoś stąd wydostać. Syriusz czuł na ciele coraz to więcej obślizgłych macek, które postanowiły go zjeść na podwieczorek. Co by zrobił na jego miejscu James? Zapewne rzucił żart, perfekcyjne zaklęcie i nie byłoby kłopotu. Łapa wycelował porządnego kopniaka w czoło jednego z większych druzgotków, który gorliwie się do niego dobierał. Zlekceważył obolały zad i wycelował w glony Diffindo, byleby się z nich wyplątać. Nie mogli tkwić tak długo na dnie; w końcu opadną z sił. Incendio błyskało wokół Łapy, gdy ten próbował choć trochę się oswobodzić. Poczuł nagle grunt pod stopami, więc z całych sił się odeń odbił i nie przestając rzucania klątw, próbował jak najszybciej wypłynąć na powierzchnię. Kątem oka sprawdzał co z Regulusem. Nie cierpiał go i kilkanaście minut temu sam chciał go tu utopić, ale teraz musieli się jakoś zgrać. Zawrócił pół metra do niego i wyciągnął do niego rękę, by go wyrwać i pomóc mu się odbić. Wyrzucił z różdżki wściekłe Relashio, dopieszczając zaklęcie uderzeniem pięścią w jednego z brzydali.
Dorcas Meadowes
Dorcas Meadowes

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyWto 15 Kwi 2014, 22:24

Woda. Dookoła sama woda. I choćby próbowała się jej chwycić, ta zdradziecko prześlizgiwała się pomiędzy jej palcami. Dor nie dane było nawet sięgnąć po własną różdżkę, zbyt mocno te uparte stworzenia szarpały oraz ciągnęły w swoje szpony. Kilka zdołała odpędzić, oderwać od siebie, jednakże było to na nic, gdyż inne, kolejne pary łap chwytały jej ramię. Nie chciała się poddawać. Walczyła, ile sił. Ile powietrza miała w płucach. Zbyt dużo miała do stracenia, całe życie przed sobą. Oczyma zdradzieckiej wyobraźni przewidywała reakcję Lilianne, Rega oraz Syriusza, kiedy nie wypłynie. Zagryzła wargi. Nawet nie zorientowała się, kiedy po prostu straciła przytomność.

Minęło raptem kilka minut, ale dla Dorcas była to wieczność. Wieczność w nicości. W niebycie. W kompletnej ciemności. Nie potrafiła się zorientować gdzie jest, co właściwie robi. Wydawało się jej, że biegnie, jednakże bez celu. Miotała się, kręciła w kółko. Aż wszystko nie zaczęło się rozmazywać, jakby zalewała ją kolejna fala wody, która jednocześnie przyduszała oraz dociskała do dołu. Były to katusze, choć nie odczuwała bólu. I trwały wieki. Dopiero przebłysk rażącego światła sprawił, że oprzytomniała. Światło to, które miało przed oczyma, było tak ostre, że za nic nie chciała otwierać oczu. Same powieki były ciężkie, wyraźnie popierały tę odmowę. Ale podświadomość postąpiła na przekór Dor i zmusiła ją do tego, aby z głośnym kaszlem, krztusząc się i nie mogąc jeszcze złapać pełnego oddechu, przejrzała na oczy. Zdążyła zorientować się, że pochyla się nad nią jakaś osoba, jednakże nie był to ani Syriusz, ani Regus. Zazwyczaj przytomny, mocno analityczny umysł dziewczyny zaczął kalkulować, tworząc rozbiegane scenariusze w jej myślach.
- B... B... Black... Bla... Black!
Wydawało się jej, że zdołała pomiędzy kolejnymi zachłyśnięciami coś wydusić, ale czy aby na pewno? Czy jej własny umysł nie płatał jej figli?
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptySro 23 Kwi 2014, 12:12

Nauczycielka, choć jej wiedza na temat magii leczniczej, a przynajmniej jej zastosowania wobec ludzi, nie była zbyt wielka, doprowadziła Dorcas do jako takiego stanu, a przynajmniej wypróżniła jej płuca z wody i umożliwiła swobodne oddychanie, co w aktualnej chwili było dla Gryfonki najważniejsze. A może nie? Pierwsze bowiem słowa, które z siebie wydusiła świadczyły o tym, że nie myśli o sobie, tylko o tych, którzy byli z nią wcześniej i wciąż być powinni, no bo chyba nie poszliby sobie spokojnie do zamku widząc jak porywają ją druzgotki. Dziewczyna mogła mieć przynajmniej taką nadzieję, skoro jeden z nich był jej chłopakiem, a drugi przyjacielem.
Słysząc ledwie zrozumiałe słowo wydobywające się z ust dziewczyny, przypominające nazwisko jednego z najbardziej znanych urwisów w szkole, względnie także jego brata, nauczycielka szybko uświadomiła sobie, że Dorcas najwyraźniej nie była sama, a jej towarzysze najprawdopodobniej wciąż jeszcze tkwią gdzieś pod wodą, przypuszczalnie nękani przez chmarę druzgotków.
I rzeczywiście tak było! Chociaż ich zaklęcia wciąż jeszcze utrzymywały stworki z daleka, powoli opadali już z sił, zapas powietrza także nie mógł im służyć w nieskończoność. Druzgotki jakby to wyczuwały i pozwalały sobie na coraz odważniejsze ataki, co czasem kończyło się źle dla nich samych, a czasem powodowało powstawanie nowych ranek i zadrapań na ciałach walczących o przetrwanie braci. Nagle jednak stało się coś, co rozproszyło zwarty tłum demonów i zdecydowanie nie było to wynikiem usilnych starań żadnego z Blacków, choć nie można odmówić im tutaj waleczności. W zasięgu wzroki mignęło kilka sporych postaci, przypominających ludzi, posiadających jednak spore rybie ogony. Trytony musiały zwietrzyć jakieś napięcie w swoim podwodnym królestwie i przybyły zobaczyć co się dzieje. Na całe szczęście chłopaków, bo zapewne nie byliby się bronić dużo dłużej. Ich ostre trójzęby i przypominające piranie ryby gończe, szybko rozproszyły atakujące druzgotki, które równie szybko jak się wcześniej pojawiły, zniknęły teraz w wysokich glonach, przeklinając pod nosami w swoim bulgoczącym języku.
Trytony nie miały w zwyczaju wtrącać się w sprawy ludzi, ale szanowały Dumbledora, a poza tym nie były zupełnymi potworami. W razie potrzeby nie szczędziły swojej pomocy, choć jedynie wtedy, kiedy same miały na to ochotę, albo widziały w tym dobry interes. Teraz zaś bez większych problemów przetransportowali Blacków na powierzchnię i oddali w ręce roztrzęsionej nauczycielki, która czym prędzej zabrała ich do Skrzydła Szpitalnego i zostawiła na pastwę Poppy.

z/t dla wszystkich
Gość
avatar

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptySro 11 Cze 2014, 22:41

Zmrok nadszedł zaskakująco późno, a razem z nią - niespotykana o tej porze roku ulewa. Leonard nie bardzo rozumiał dlaczego i w jaki sposób to mogło się zdarzyć, jednakże cóż...pogoda jest nieprzewidywalna. Miał ochotę na spacer, dlatego też postanowił się na niego wybrać, co zresztą było logicznie, jednakże nieprzemyślane było to, że nie wziął ze sobą parasola. Woda spływała po jego włosach a także jednym z ulubionych garniturów, mimo to jakoś się tym nie przejmował. Nie zamierzał przecież się nikomu na oczy pokazywać. Przystanął nad brzegiem, obserwując jak deszcz narusza delikatną taflę jeziora. Zaczął się zastanawiać czy tego właśnie chciał, czy do tego w życiu dążył. Czy to że jest tu teraz, przemoczony i zziębnięty, ma jakikolwiek sens, czy jednak jego obecność tutaj to kiepski żart bądź farsa. Nie potrafił powstrzymać ponurych myśli, które jedna za drugą napływały do jego głowy, zupełnie jakby deszcz spadał razem z nasionami depresji i zwątpienia, które zasiał w jego sercu. Pochylił głowę i wyciągnął z wnętrza marynarki pełną papierośnicę, szybko wyciągając jednego, wkładając do ust i chowając ją z powrotem. Jak to dobrze że nie trzymał ich w paczce - w tej chwili już nie nadawałyby się do absolutnie niczego. Odpalił końcem różdżki i osłaniając fajkę dłonią, zaciągnął się i wypuścił dym, zastanawiając się jak to możliwe że coś tak szkodliwego, tak pięknie wygląda unosząc się pośród spadających kropel.
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptySro 11 Cze 2014, 23:07

To był jeden z tych dni, w których Ana czuła się jak na chmurce. Rozmowa z Yumi sprawiła, że rzeczywiście zaczęła się zastanawiać nad własnymi uczuciami. Za każdym razem kiedy zamykała oczy, widziała jego, a na jej ustach pojawiał się delikatny uśmiech. Po chwili wybuchała śmiechem, zdając sobie sprawę z tego jaka jest żałosna w tym swoim zauroczeniu. Ale serce nie sługa - nie zawsze wybiera co, to najlepsze. Mimo wszystko... to był dobry dzień. Jeden z tych, które chowasz w pudełku na dnie szuflady i wyciągasz, kiedy jest ci naprawdę smutno.
Dziewczyna mogła przeleżeć tak całe popołudnie i wieczór, szczerząc się do wszystkich. Z pewnością uznaliby, że zwariowała. Co wcale nie byłoby takie złe. Bo czasem dobrze jest być szalonym. Od szalonego niczego się nie oczekuje, niczego się nie wymaga.
Mimo wszystko, czuła jak rozpiera ją energia. Musiała coś zrobić i to w tej chwili! Szybko zbiegła po schodach, o mało co nie przewracając jakieś dziewczyny. Biegła, choć sama nie wiedziała gdzie. Po prostu musiała być w ruchu. Dopiero zatrzymując się na błoniach, nad brzegiem jeziora, usiadła na mokrej trawie, łapiąc głośno oddech. Słońce znaczyło niebo swymi pomarańczowo-czerwonymi ramionami, zwiastując rychłe pojawienie się księżyca. Dziewczyna zamknęła oczy, ciesząc się ostatnimi promykami słońca, padającymi na jej twarzyczkę. A w jej głowie wciąż przejawiały się sprzeczne myśli. Gdyby była alkoholikiem, powiedziałaby, że chce drinka, ale ponieważ nie wiedziała do końca kim jest, nie wiedziała czego dokładni chce. Ale wiedziała jedno. Że chce tego natychmiast! To nie było pierwszy raz kiedy Cassidy zadurzała się w jakimś facecie. Może zawsze tak było, że kiedy się zakochujesz, jest tak jakby to było po raz pierwszy. Tak właśnie czuła się panienka Cassidy.
Musiała przysnąć, ponieważ dopiero krople deszczu przywróciły jej świadomość. Zdezorientowana dziewczyna rozejrzała się dookoła, uświadamiając sobie, że przebywa poza murami szkoły po wyznaczonej godzinie. Nie dobrze.
Jednak nie mogła się zmusić by wrócić do dormitorium. Deszcz skutecznie chłodził jej zapał. Oddychała spokojnie i głęboko. Uwielbiała deszcz. Jego delikatność, a zarazem potęgę. Wystarczyła chwila by przelotny deszczyk zmienił się w ulewę. Nie przejmowała się, że ma przemoczone ubrania. Pierwszy raz od dłuższego czasu cieszyła się chwilą.
Miała ochotę tańczyć i śpiewać. A właściwie co ją powstrzymywało? Upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu, wstała i rzeczywiście zaczęła skakać oraz łapać krople deszczu na język. Jednak w pewnym momencie usłyszała, że ktoś się zbliża. Schowała się w cieniu jednego z drzew. Ku jej zaskoczeniu, zobaczyła Leonarda. A on co tu robi?
Miała dwa wyjścia – mogła uciec do dormitorium… albo uciąć sobie pogawędkę z mężczyzną.
- Nigdy tego nie rozumiałam, jak można to lubić? – odezwała się, wychodząc z cienia, odgarniając mokre włosy do tyłu oraz wskazując na papierosa trzymanego w dłoni faceta.
Gość
avatar

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptySro 11 Cze 2014, 23:26

Z zamyślenia wyrwał go czyjś głos. Znajomy głos. Przez chwilę zastanawiał się kim też może być osoba do której należy, po czym sobie przypomniał. Dwie dziewczyny które spotkał wtedy na korytarzu. To była Anastasia. Co ona tu robi o tej porze? Nie powinno jej raczej być poza zamkiem. Chociaż...ostatecznie, jeśli ktokolwiek przyłapie ją tutaj, może oszczędzić jej nieprzyjemnych sytuacji i wziąć winę na siebie. A zdecydowanie w taki dzień miło by było mieć towarzystwo. Chociaż to dość samolubne.
-Ludzie przywiązują się do różnych rzeczy. Osób, miejsc, używek, uczuć. To przyzwyczajenie a zarazem potrzeba spełnienia go.-rzekł spokojnie po czym odwrócił się do niej tak by mógł na nią spojrzeć. Odniósł wrażenie że nie wyglądał za dobrze w takim stanie, jednakże miał nadzieję że Krukonki nie urazi swoim aktualnym wyglądem.
-Ja wybrałem właśnie papierosy. Nie lubię słodyczy, nie mam nikogo kto byłby mi drogi, żadnego miejsca nie mogę nazwać bliskim mego sercu, więc czemu nie? Pomaga skupić myśli i naprawdę to lubię. Oczywiście nie pochwalałbym gdyby panienka postanowiła spróbować. Szczerze odradzam, to strasznie niszczy zdrowie.-dodał smutno. Prawdą było że to paskudne uzależnienie, jednakże nawet nie próbował go zwalczyć. Nie widział sensu w odrzucaniu tego, co towarzyszyło mu przez tak długo, w szczęściu i niedoli. Papierosy. Zwykłe zwitki tytoniu, które mógł nazwać lekiem na melancholię. Niesamowite jak słabym i uległym pokusom był człowiekiem.
-Przy ostatnim spotkaniu odniosłem wrażenie, że czymś panienkę uraziłem. Mam nadzieję że się mylę, jednakże jeśli mam rację w takim razie błagam o wybaczenie, bowiem moim zamiarem nie było się panience naprzykrzać.-rzekł spokojnie, po czym wyrzucił resztkę papierosa do jeziora i zbliżył się by ucałować jej dłoń. Gdyby wiedział że będzie miał towarzystwo, zadbałby o to żeby jakoś wyglądać i nie paliłby. Papierosy wielu osobom przeszkadzały natomiast on nie lubił nikogo męczyć słowami bądź zapachem. Noc działała na niego pobudzająco, przez co nie do końca czuł się sobą. Ośmielił się nawet delikatnie dotknąć jej policzka, jednakże szybko cofnął rękę. Jak on mógł? Nie powinien sobie na tyle pozwalać. Powinien stąd pójść - nocne powietrze pomieszane z deszczem, najwidoczniej źle na niego wpływały, jednakże skoro już zrobił coś takiego to musiał iść dalej i powiedzieć to na co miał ochotę, mając nadzieję że Anastasia nie poczuje się urażona.
-Ma pani wyjątkowo piękną i gładką skórę panienko Cassidy. Zdaje się pani błyszczeć pośród mroku nocy.-szepnął, nie mając pewności czy nie zagłuszy go deszcz. Czuł że robi coś złego, że powinien przeprosić, ukłonić się i odejść, jednakże coś go tutaj trzymało.
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyCzw 12 Cze 2014, 00:12

Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że ten wybryk może kosztować ją punkty domu, jednak w tej chwili za bardzo się tym nie przejmowała. Nie czuła, że robi coś złego. Poza tym nie była sama. Spojrzała uważnie na mężczyznę. Jak to możliwe, że nawet w deszczu wyglądał idealnie?! I gdzie tu sprawiedliwość? Ona pewnie wyglądała jak topielec. Ale chyba pierwszy raz w życiu nie przejmowała się swoim wyglądem.
- Tak to prawda - pokiwała głową. Każdy powinien mieć takie miejsce, gdzie oddychało mu się najlepiej. Gdzieś gdzie mógł się zrelaksować i zapomnieć o problemach. Jego słowa zaskoczyły Krukonkę. Ostatnim razem nie był aż tak rozmowny. Zresztą ostatni raz w ogóle był dziwny. Na samo wspomnienie swojego bezczelnego i prowokacyjnego zachowania, panienka Cassidy chciała się schować pod łóżkiem i nigdy więcej nie wychodzić. Dobrze pamiętała jak mocno i szybko biło jej serce, kiedy dotykała właśnie jego. I choć była to tylko niewinna zabawa, dla niej był to wielki krok na przód.
- Nie zamierzam próbować, możesz być o to spokojny. - zapewniła go. W rzeczy samej. Ludzie byli głupimi istotami, ze zadziwiającym skłonnościami do autodestrukcji. Właściwie to od kiedy byli na ty? Mężczyzna wciąż zwracał się do niej per "panienko Cassidy". Dziwnie się z tym czuła. Tak zwracali się do niej jedynie osoby niższego stanu...albo osoby, które dopiero co poznała.
- Naprzykrzać się mi? Chyba nieco inaczej zapamiętaliśmy ostatnie spotkanie - powiedziała, rumieniąc się, chociaż i tak nie mógł tego dostrzec. Trzeba było mu przyznać, że maniery miał nienaganne. A jak każda kobieta, Anastasia uwielbiała być traktowana jak dama. Jak jedyna dziewczyna na świecie. -To chyba ja powinnam cię przeprosić za... no wiesz - nie była w stanie powiedzieć tego na głos. Zbyt się tego wstydziła. Uciekła wzrokiem gdzieś w dal, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. Była naprawdę zdezorientowana. Z jednej strony czuła się źle. Wiedziała, że przekroczyła pewną granicę. Ale z drugiej strony, gdyby miała szansę i tak by tego nie zmieniła. Podobało jej się to, że mogła przesuwać swoje zasady, wedle własnej woli.
Kiedy poczuła jego dłoń na swoim policzku, wiedziała, że powinna się odsunąć. A mimo wszystko stała w miejscu, spoglądając mu w oczy. W te wielkie, hipnotyzujące niebieskie oczy, w których mogła utonąć. I jego słowa... dziewczyna wzięła drżący oddech. Co się z nią działo? Jak to możliwe, że zwykłe słowa mogły tak wyprowadzić ją z równowagi? A może wcale nie chodziło o słowa, tylko o sposób i osobę, która je wypowiadała?
- Dziękuję - odszepnęła. Spojrzała na jego wargi, zagryzając swoje. Zastanawiała się jakby to było poczuć je na własnych. Czy był raczej delikatnym kochankiem, pieszczącym swoją kobietę czy na odwrót, dominującym uwodzicielem, bawiącym się z okrutnie przyjemny sposób z dziewczyną? Chciała by coś zrobił. Dotknij mnie jeszcze raz, błagała w myślach. Dziwnie się czuła z tym jaką władzę posiadał nad jej ciałem. Jak wystarczyło jedno spojrzenie, by zaczęła go pragnąc. Potrząsnęła głową, próbując wyrzucić te myśli ze swojej głowy. -Co tutaj robisz? - zapytała, uśmiechając się do niego delikatnie.
Gość
avatar

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyCzw 12 Cze 2014, 00:36

-To dobrze. Nie chciałbym abyś czuła się urażona moimi bezczelnymi komentarzami.-odparł spokojnie. Owszem, tak właśnie to widział - że zachował się jako niegrzeczny okrutnik, który brutalnie odrzucił...hm, właśnie...cóż to było? Zaloty? Sygnały które mu wysyłała? Odniósł wrażenie że nie powinien mieć prawa aby zwać się mężczyzną. Powinien jej to po stokroć wynagrodzić, niezależnie od ceny którą musiałby zapłacić. Jeśli uda mu się dostrzec szansę, aby odpłacić się dziewczynie postanowił ją wykorzystać, bez względu na to jak bardzo musiałby ugiąć, aby dokonać tego. Przede wszystkim musiał jej objawić że nie czuje się w żaden sposób urażony czy zniesmaczony tym co zrobiła.
-Nie powinnaś mnie za to przepraszać. Jeśli czułaś wyraźną potrzebę aby to zrobić, z chęcią przeżyłbym to ponownie. Jeśli sprawia Ci to radość...nie zamierzam Ci przeszkadzać w podążaniu swoją drogą. Jestem na Twe usługi.-odparł trochę sucho. To było dość krępujące, ale zdecydowanie nie miałby nic przeciwko temu żeby zrobiła to samo co na korytarzu. Teraz, pośród deszczu i ciemności, wszystko wydawało się inne, bardziej przystępne. Jakby wszystko było lepsze i nawet najgorsze uczynki, wydawały się bardziej szlachetne. Zastanawiało go to, skąd właściwie to szaleństwo? Nie...znał odpowiedź. Doskonale wiedział, że w głębi duszy jest zepsuty. Że jest niegodny miana człowieka. Że zbytnio ustępuje pokusom, gdy nadarza mu się okazja, że kim by nie próbował być, nie wyzbędzie się wewnętrznych demonów. Zauważył jej wzrok, zauważył też że przygryzła wargę. Ile razy to już, widział ten gest w młodości? Tak brutalnie oczywisty, tak przejrzysty...tak nieodpowiedni w sytuacji, w której się właśnie znajdował.
-Zanim przyszłaś rozmyślałem. Czasem lubię deszcz i mrok. Jednakże.. nie powinno mnie tu być. Ty również nie powinnaś się tu znajdować...Anastasio. Fakt że przebywamy tu o tej porze, jest wysoce nieodpowiedni.-rzekł i spojrzał jej prosto w oczy. Gdyby tylko tu nie przyszła...byłoby znacznie łatwiej. Jednakże łatwiejsza droga była poza jego zasięgiem. Uległ.
-Mam tylko nadzieję...-urwał i przesunął opuszkami palców po jej włosach, zatrzymując dłoń w okolicy jej karku-...że tym razem...to Ty wybaczysz mi mą impertynencję-dokończył i położył jedną dłoń na jej talii, po czym poddał się całkowicie. Pocałował ją prosto w usta, zagłębiając palce w jej włosach. Nie powinien tego robić, nie powinien całować kobiety, którą drugi raz w życiu nie widział na oczy. Nie powinien całować uczennicy. Zakazany owoc smakuje najlepiej jak powiadają.
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyCzw 12 Cze 2014, 01:06

- Twoje komentarze nie są bezczelne...no może odrobinę - uśmiechnęła się, ukazując swoje białe, drobne ząbki, wzruszając jednocześnie ramionami. Coś się z nią działo, coś dziwnego, coś niespodziewanego. Zmieniała się. W kogo jeszcze nie wiedziała, ale tym razem się nie bała. Czuła, że z tej zmiany może wyjść coś dobrego.
Leo nie zachowywał się jak nastolatek. Jego gesty i słowa zdecydowanie nie pasowały do tego wieku. Tak naprawdę Ana była tak zaskoczona swoimi wyczynami tamtego dnia, że nawet nie zwróciła uwagi na fakt, że ja odtrącił. Uważała to po prostu za zabawę. Nie miał za co przepraszać. Tym bardziej jeśli uważał, że musiał to zrobić, a nie dlatego że chciał. Anastasia nie potrzebowała suchych przeprosin i litości w oczach. Nie żałowała tego co zrobiła.
Ale teraz... stojąc w ciemności, ociekając deszczem, wszystko wyglądało inaczej.
Czuła jak mokre ubrania przylegają do jej ciała, które powoli zaczynało dygotać. Z zimna ale także z podekscytowania, które rodziło się w głębi jej ciała.
- Mówisz tak bo tak wypada, czy dlatego że tego chcesz? - zapytała prosto z mostu. Jego ton wydawał się... sztuczny. Jakby próbował na siłę coś jej pokazać. A może pokazać coś sobie? Tego nie wiedziała. Spoglądając na mężczyznę odczuwała sprzeczne emocje. Pragnęła go. Pragnęła jego słów, jego dotyku, jego pocałunków. Ale wiedziała, że te pragnienia są nie na miejscu. Nie powinna tego czuć, prawda? Jednak czy człowiek decydował o tym co czuje? Emocje żyły własnym życiem, bez względu na to, jak bardzo staralibyśmy się zamknąć je w klatce.
Jego kolejne słowa odebrała jak policzek. Upominał ją. Jakby był kimś lepszym, jakby miał do tego prawo. A nikt nie miał prawda mówić jej co ma robić. Gdy wypowiedział jej imię, chyba pierwszy raz, zadrżała. I była na siebie za to zła. Dlaczego nie potrafiła nad sobą panować?
- Zamierzasz na mnie donieść? - zapytała z rezerwą w głosie. Jeśli to zrobi, ona doniesie na niego. Ząb za ząb. Nie chciała tego robić, ale musiała się upewnić. -A może zamierzasz mnie od razu ukarać? - szepnęła, czując jak jej ciało ogarnia pożądanie. Chciała go. Tu i teraz. A on jakby czytając jej w myślach, zrobił to czego tak bardzo pragnęła. Czując jego wargi na swoich, wydała cichy pisk, który po chwili przerodził się w westchnienie. Stanęła na palcach, obejmując go za szyję, tak by pogłębić ich pocałunek. Delikatnie przejechała swym językiem po jego górnej wardze, zachęcając go do dalszych pieszczot. Przystojny facet i całkiem niezła dziewczyna, całują się w deszczu... czyż nie o tym marzy każda nastolatka?
Gość
avatar

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyCzw 12 Cze 2014, 17:03

-Wystarczająco bezczelne abym nie był z nich dumny.-padł odzew z ust Leonarda. Zdecydowani podobał mu się jej uśmiech, co w pewien sposób go zaskakiwało. Utrzymywał dystans do kobiet wystarczająco długo, by takie drobne gesty w jego stronę nie należało do codzienności. Życie samotnika nie było lekkie, szczególnie gdy ktoś starał się zapomnieć o młodzieńczych wybrykach, jednakże przeszłość zawsze wraca hę? Lekko uniósł kącik warg, aby okazać...hm? Co chciał właściwie okazać? Ostatnimi czasy trochę się odizolował od własnych uczuć i pragnień, co zdecydowanie utrudniało mu nazywanie ich. Jakby całe życie było tylko pozą ułożonego człowieka. Jakby się w tym zatracił. Los bywa ironiczny.
-Mówię tak, ponieważ to właśnie były dobre słowa, a zarazem wystarczająco nieodpowiednie żebym nie powinien ich wypowiadać. Czas mnie za nie osądzi.-rzekł spokojnie. Po raz kolejny zadał sobie pytanie - co on tu właściwie robił? Gdzie właściwie był sens jego codziennych działań? Nie potrafił tego pojąć, jak szybko wszystko potrafi się zmieniać, wbrew temu co było już od dawna postanowione.
-Nie zamierzam donosić. Sytuacja szkolna i pozycyjna, jest w Hogwarcie tak irracjonalna, że donoszenie mija się z celem.
Fakt że odwzajemniła pocałunek usatysfakcjonował go, mimo wszystko, nawet nie zważając na to jak nieodpowiednie to było. Zawsze lepiej było łamać zasady ze świadomością, że tego właśnie się od niego wymaga i że nikt nie poczuje się przez to urażony. Na jej zaproszenie oczywiście odpowiedział, złączając swój język z jej. Brakowało mu tego, od dłuższego czasu, nawet jeśli sam nie zdawał sobie z tego sprawy. Przesunął dłońmi po jej ciele i zatrzymał je na biodrach dziewczyny, przyciskając ją do siebie. Czuł nieprzyzwoite pożądanie, które utrudniało mu to co w głębi serca wiedział że powinien zrobić - odsunąć się i odejść. Powinien...i jednocześnie wiedział że tego nie zrobi. Po prostu nie był w stanie. Nienawidząc tego że nie potrafi się powstrzymać, poruszył się, ocierając się o jej uda.
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 EmptyCzw 12 Cze 2014, 20:25

Brunetka mogła jedynie przewrócić oczami. Ach ci uparci mężczyźni! Można by im przemawiać do rozumu wiele razy, a oni i tak trzymają się swoje zdania, jak rzep psiego ogona. To było jednocześnie śmieszne jak i beznadziejne.
W odróżnieniu od Leonadra, Ana nie stroniła od męskiego towarzystwa. Wręcz przeciwnie. Ostatnio mogło by się wydawać, że więcej czasu spędza w męskim gronie, flirtując oraz żartując. Może to był kolejny znak, że się zmieniała.
Choć krople deszczu skutecznie utrudniały jej przyglądanie się mężczyźnie, dostrzegła jego uśmiech. Miał ładny uśmiech. Choć wydawał się nieco zażenowany tym co robił, a może samym faktem że z nią rozmawiał, jego unoszące się kąciki ust, dawały jej nadzieję, że może nie jest taki oziębły za jakiego go dotychczas miała.
Nie do końca zrozumiała jego kolejne słowa. Tak to poplątał, że nie była pewna co w końcu z tego wyszło. Chciał czy musiał, musiał czy chciał? Zresztą to nie było tak ważne.
- Chociaż w jednym się zgadzamy - stwierdziła. Sama nigdy na nikogo nie doniosła i nie dlatego, że się bała. Nie widziała w tym sensu, każdy od czasu do czasu może sobie pozwolić na małe szaleństwo. Jak to co się działo w tej chwili.
Jęknęła mu w usta, gdy mężczyzna zaangażował się bardziej w pocałunek. Nikt nigdy jak dotąd jej tak nie całował. Nikt nie budził w niej takich uczuć. Może chodziło tu o tajemnice jaką mężczyzna skrywał, a może po prostu tego potrzebowała. Czując jak przyciska ją do siebie bliżej, straciła na chwilę oddech. Doskonale czuła jego rosnące podniecenie. Była tym jednocześnie zachwycona jak i przerażona. Nie przerwała pocałunku, choć wiedziała, że powinna to zrobić. Powinna go odepchnąć. Zrobić cokolwiek, by go powstrzymać.
Jednak zamiast tego, wsunęła swoje drobne dłonie pod jego marynarkę, zsuwając ją z niego. Niemal nachalnie wyciągnęła jego koszulę ze spodni, tak by móc wsunąć swoje dłonie pod materiał, dotykając jego brzucha, zatrzymując się na granicy, którą wyznaczyły spodnie z paskiem.
Sponsored content

Brzeg - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brzeg   Brzeg - Page 2 Empty

 

Brzeg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

 Similar topics

-
» Zarośnięty brzeg
» Wschodni brzeg jeziora [lekcja ONMS]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Tereny Zielone
 :: Jezioro
-