IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 W starych kątach nie znajdziesz nic nowego

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Alex Hall
Alex Hall

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty
PisanieTemat: W starych kątach nie znajdziesz nic nowego   W starych kątach nie znajdziesz nic nowego EmptyWto 17 Cze 2014, 15:55

Opis wspomnienia
Chwila wytchnienia i może swego rodzaju beznadzieji. Powroty do szkoły po latach nie zawsze są tak ekscytujące, jak możnaby sobie tego życzyć.
Osoby:
William Lewis, Alex Hall
Czas:
kwiecień 1977
Miejsce:
dziedziniec Hogwartu


Czas płynął tego dnia wyjątkowo leniwie, nie wprowadzając absolutnie żadnej zmiany w rutynie, w jaką wpadł nie tak dawno młody auror. Zamek może i posiadał wiele sekretów, pomieszczeń i przejść, jakich nie miał okazji sprawdzić w trakcie swojej nauki w Hogwarcie, ale jak długo można szlajać się po lochach, wieżach i miejscach za przesuwanymi obrazami, zanim mózg nie zacznie wypływać uszami? Bo właśnie to groziło Alexowi. Z początku przyjął polecenie udania się do dawnej szkoły z zadowoleniem – czasem tęsknił za starymi kątami – ale im dłużej to trwało, tym bardziej miał ochotę wysłać panu Williamsowi wyjca, w którym zaznaczyłby, co sądzi o tym zadaniu. Bo czego mieli z Williamem pilnować na terenie Hogwartu? Damskiej bielizny przed napalonymi rabusiami? Dzieciaków, żeby nie wsadzały sobie różdżek w oczodoły albo zabawniejsze otwory? 
Bo jeśli tak, to pan Hall wywiązywał się ze swojego zadania z oceną wybitną, drugą godzinę obserwując uczniów przewijających się przez dziedziniec i przylegające do niego przejścia. Od czasu do czasu ktoś zerkał na jego wygodnie rozpartą pod jednym z łuków postać, ale nie usłyszał żadnego komentarza. I bardzo dobrze. 
Młody mężczyzna powoli podniósł dłoń, masując skroń, która powoli zaczynała pulsować bólem. Szlag by to trafił. Wolałby już siedzieć nad papierami w biurze aurorów. 
- Tu jesteś, mała mendo – rzucił z cichym westchnięciem, gdy puchate rude cielsko gładko wskoczyło na wolną przestrzeń koło jego nóg. Kocica zamruczała niczym nastawiona na najwyższe obroty mugolska wiertarka, trącając łbem kolano swojego pana. A potem jak gdyby nigdy nic   położyła mu prosto na brzuchu świeżo złowioną ropuchę. Smakowicie, nie ma co. Właściwie dlaczego nie zostawił jej pod opieką miłej staruszki spod dziewiątki, kiedy dostał ten przydział? 
- Kto jest wspaniałą mendą-łowcą? Tak, ty – powiedział z taką dumą, jakby wcale nie brzydził się ropuszych flaków na czystych ciuchach. Rzeczy, które robił z miłości dla tego sierściucha... Zajmując Alfę intensywnym głaskaniem i drapaniem pod bródką, zrzucił oślizgłe trofeum w trawę. W samą porę, bo przejściem właśnie biegła jakaś niedawno odrosła od ziemi Puchonka, pytając wszystkich, czy nie widzieli ropuszki w jasne cętki. Alex kątem oka zerknął w dół – tak, właściwie to wiedział, gdzie była... Co nie znaczyło, że podzieli się tą wiedzą. Czasem lepiej po prostu było nie znać odpowiedzi. Dla wszelkiej pewności, gdy poszła nieco dalej, dyskretnie transmutował zdechłą ropuchę w kielich – przy odpowiednim szczęściu ktoś niedługo go znajdzie i zaniesie do kuchni, a potem poprzednio oślizgła zastawa na zawsze stanie się częścią wyposażenia szkoły. Tak, ten plan był z pewnością wspaniałym wykorzystaniem jego zdolności i błyskotliwego umysłu.
William Lewis
William Lewis

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty
PisanieTemat: Re: W starych kątach nie znajdziesz nic nowego   W starych kątach nie znajdziesz nic nowego EmptyCzw 19 Cze 2014, 19:01

Hogwart. Stary, dobry Hogwart, który stanowił życiową ostoję dla niejednego dzieciaka z ciężkim życiorysem. Były tu, na każdym piętrze, w każdym dormitorium – dzieciaki z sierocińców, rozbitych rodzin lub z takich, gdzie robili za służbę i to jeszcze taką, której się normalnie płaci grube pieniądze. Oczywiście nie wszystkie dzieciaki z nieciekawym(delikatnie ujmując) życiem miały tyle szczęścia, by urodzić się ze zdolnościami magicznymi, jednakże ta grupka farciarzy będzie za to bić dziękczynne pokłony do końca życia.
Wiliam coś o tym wiedział. Codziennie rano budził się, spoglądał w lustro, obejmował spojrzeniem wszystko, co go otaczało – i dziękował Merlinowi za taką szansę. Za możliwość nauki w jednym z najbardziej niezwykłych miejsc na świecie. Za zdobycie tylu niesamowitych znajomości. Za magię. Za towarzysza na całe życie. Właśnie – za swoje obecne życie.
Przechadzał się korytarzami z nostalgią przesuwając palcami po zimnych, kamiennych ścianach, zaś z uśmiechem witał każde fochy schodów. Nie do wiary jak człowiek się zmienia po latach i jak docenia te drobne rzeczy. I pomyśleć, że ze sto razy klął na te magiczne ustrojstwa – szczególnie, gdy biegło się do łazienki, a one nagle kierowały cię zupełnie gdzie indziej. … No dobra, teraz też by je zwymyślał w takiej sytuacji. Pełny pęcherz przesądza każdą miłość.
Dotarłszy na dziedziniec rozejrzał się dookoła i odetchnął świeżym powietrzem. Kwiecień należał do humorzastych miesięcy, szczególnie w takim kraju jak ten, jednakże tego dnia trafiła im się całkiem dobra pogoda. Tylko od czasu do czasu popadało przelotnie, poza tym nie było na co narzekać poza brakiem słońca z powodu chmur. Temperatura średnia – ni to za ciepło, ni za zimno, brak wiatru. Idealne warunki na latanie na miotle. Nic dziwnego, że boisko było dzisiaj oblegane przez trenujące drużyny.
Z zamyślenia i nawału wspomnień wyrwała go dziewczynka, Puchonka, która z rozpaczą w oczach i nadzieją w głosie zapytała czy nie widział jej ropuchy w ciapki. Ze współczuciem i życzliwością na twarzy pokręcił głową, życząc jej jak najwięcej szczęścia w poszukiwaniach. Dopiero po tym drobnym incydencie zauważył Alexa, który zajął miejsce pod jednym z łuków. Auror wyglądał jakby przed chwilą zdał na raz wszystkie egzaminy na aurora, a do tego kazali mu wyczyścić zagrodę sklątek tylnowybuchowych. Hall nie miał aż takiego sentymentu do tej szkoły jak William, nie potrafił chodzić po niej godzinami, czerpiąc przyjemność z samej obecności w tym miejscu, nie ważne jak długo już to trwało. Lewis pokręcił lekko głową, po czym skierował swoje kroki właśnie w stronę tak dobrze znanego mu mężczyzny.
- Ostatnim razem widziałem u ciebie ten wyraz twarzy po egzaminach końcowych. Rozchmurz się, nie jest przecież tak źle. – uśmiechnął się lekko, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. – Muszę przyznać, że coraz częściej zaczynam czuć się tutaj jak część grona pedagogicznego, a nie auror przydzielony do ochrony i badania sytuacji w zamku. Ilość uczniów pytających o pomoc w zadaniach domowych rośnie z dnia na dzień.
Przesunął się tak, by móc lepiej widzieć Alexa i wtedy właśnie coś kopnął. Spojrzał w dół i uniesieniem brwi skwitował obecność pucharu w takim miejscu. Następnie spojrzał pytająco na kompana, zakładając ręce na piersi.
- Mam nadzieję, że ten kielich nie miał w poprzednim życiu cętek. – skwitował podejrzliwie. Skąd taka szybka diagnoza, a raczej hipoteza? Naczynie było nowe, bez śladu użytkowania, co dziwne w takim miejscu. Raczej nikt go nie zgubił ot tak, a jeśli miał być czyimś prezentem to gdzie opakowanie, chociażby wstążka? Co więcej – już Lewis znał to kocisko, które teraz mruczało jak nakręcone tuż obok niego i wiedział o tendencji do łapania różnych mniejszych stworzeń – czymkolwiek by nie były, na przykład ropuchą.
Alex Hall
Alex Hall

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty
PisanieTemat: Re: W starych kątach nie znajdziesz nic nowego   W starych kątach nie znajdziesz nic nowego EmptySob 21 Cze 2014, 14:23

Alex był mentalnie przygotowany na spędzenie na dziedzińcu jeszcze trochę czasu, choć lekko drapiąc za uchem kocicę, rozważał po cichu inne lokacje „wymagające obserwacji”. Nie mając przed sobą konkretnego i jasno określonego celu robił się niespokojny, niepotrzebnie spięty, chociaż znajdował się w miejscu, gdzie jedyne zagrożenie stanowił Irytek. A przynajmniej teoretycznie tak było, bo czuł przez skórę, że górujący nad nim zamek miał więcej paskudnych sekretów, niż można by się spodziewać po szkolnym budynku.
Auror odetchnął cicho, pozwalając dłoni opaść z kociego łepka i już, już zbierał się do tego, by wstać, kiedy jakieś nienazwane wyższe siły postanowiły się nad nim zlitować. Głos Williama mógł w tym momencie swobodnie konkurować z chórami anielskimi, o których wiele lat temu tak lubiły rozprawiać siostry prowadzące sierociniec – przy okazji wytykając mu, że był tak daleko od anielskiego ideału, jak się tylko dało, ale dawno machnął na to ręką.
- I wciąż twierdzisz, że nie jest tak źle? - spytał w odpowiedzi na wspomnienie o zadaniach domowych i uczniach coraz śmielej proszących o pomoc. Wraz z zakończeniem swojej działalności jako korepetytor z eliksirów, miał nadzieję, że nie będzie już musiał nikogo w ten sposób uczyć, ale nadzieje te się rozwiały, gdy do drzwi tymczasowego gabinetu zapukała grupka Gryfonów. Wszyscy mieli w oczach jednakowe przerażenie i przyciskali do piersi zwoje z zadaniami. No i jak miał odprawić uczniów noszących te same barwy co kiedyś on?
Mężczyzna oparł się z powrotem łuk, pod którym siedział, poprawiając nieco pozycję – kamień wżynający się w kręgosłup nie był najmilszym uczuciem. Podniósł wzrok na stojącego obok Williama, czując jak mimowolnie chociaż część napięcia, jakie zagnieździło się w jego ciele, opuszcza je z bezgłośnym wrzaskiem, a usta formują uśmiech. Bywały takie momenty, gdy docierało do Alexa jak bardzo i nieodwracalnie powiązał swoje szczęście z jedną osobą – jakby na to nie spojrzeć istotą kruchą, której życie mogło się w każdej chwili zakończyć. Brutalnie spychał podobne myśli gdzieś w tył umysłu, odmawiając dania im nad sobą chociaż okrucha władzy, mimo że odruchowo szukał wtedy towarzystwa Lewisa tylko po to, by posłuchać jak oddychał.
Wspomnienie kielicha, który teraz tak niewinnie leżał sobie w trawie, wywołało u Alexa ciche chrząknięcie i myśl, że może jednak powinien był spalić ropusze truchło zamiast bawić się w uzupełnianie zastawy Hogwartu.
- Może? - rzucił, siląc się na jak najbardziej niewinny wyraz twarzy.
William Lewis
William Lewis

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty
PisanieTemat: Re: W starych kątach nie znajdziesz nic nowego   W starych kątach nie znajdziesz nic nowego EmptySob 21 Cze 2014, 19:32

- "Może"? - powtórzył William unosząc jedną brew w wyrazie dezaprobaty, jednakże drżenie kącików ust zdradzało niewielką ilość rozbawienia. Merlinie, Alex się nigdy nie nauczy. Czasem miał wrażenie, że mężczyzna znajdujący się tuż przy nim dorósł tylko w niektórych aspektach, w pozostałych zaś pozostawał tym samym chłopcem, którego Lewis poznał w sierocińcu. Czasem mu to przeszkadzało, a czasem nie, nie mógł się przecież boczyć na tę część charakteru kompana, dzięki której zaistniała ich przyjaźń. Zapewne właśnie bez tej części nigdy nie znaleźli by się w tym miejscu, w którym są teraz razem. Mieszkali we dwóch, pracowali tak i zdobywali nowe doświadczenia.Jedynym okresem, gdy musieli się obyć bez swojego towarzystwa, o samych sowach, był ten jeden rok, gdy Will już ukończył Hogwart, a Alexowi przechodził dopiero do siódmej klasy. Burzliwy okres, jak każdy między osobami, które muszą utrzymywać swoje kontakty na odległość, choć chcieliby być obok siebie non stop. Ileż kłótni można prowadzić na odległość, rzecz niepojęta. Co najgorsze, nie można komuś przerwać w jej trakcie, objąć lub zrobić cokolwiek innego, by zbić całą rozmowę z tropu jednocześnie ją całkowicie urywając. Nie, jeśli prowadzona jest przez sowy. Teraz jednak wszystko było w najlepszym porządku i odkąd oboje zostali aurorami nie uraczyli prawie takich niebezpiecznych dla ich przyjaźni scen.
- Wiesz, że pozbawiłeś dziecko ukochanego pupila, prawda? - kontynuował siadając obok Halla. - Liczę, że niespodziewanie do tej dziewczynki przyjdzie paczuszka i doskonale wiesz, co przez to rozumiem.
Spojrzał na niego intensywnie, nie chcąc, by ten go zignorował. Nie miał co liczyć, że Lewis mu odpuści tą ropuszkę, dżentelmen nie zostawi żadnej damy w opresji, o ile nie zagraża to zdrowiu bądź życiu Alexa. Młode Puchoniątko jednak zagrażać może jedynie samemu sobie.
- Jeśli nie wrobię cię w korepetycje z połowy przedmiotów, więc chyba warto jednak rozejrzeć się za oślizgłymi cętkami. - uśmiechnął się złośliwie, choć w jego brytyjskim przypadku złośliwość dalej prezentowała się czarująco. Magia wykapanego Anglika działa non stop.
Zauważył, że jego kotka Sachmet powoli przemknęła po dziedzińcu, po czym wyłożyła się niedaleko wejścia. Dwie Krukonki, wabione jej urokiem, zaczęły ją głaskać, więc ta wyłożyła się na cała długość Maine Coona i łaskawie pozwoliła sprawiać sobie przyjemność. Lewis uśmiechnął się do siebie na ten widok, po czym wrócił spojrzeniem do Alexa.
- Nie wiesz ile czasu mamy tu spędzić, prawda? Ciekawi mnie czy każą nam tutaj zostać też przez wakacje. Komuś trafi się ta robota i twój pech życiowy może paść na nas.
Ot, i znowu angielska złośliwość, która ujmuje serca młodych niewiast. Wielu zaczęło przeklinać brytyjskość Brytyjczyków przez Williama.
Alex Hall
Alex Hall

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty
PisanieTemat: Re: W starych kątach nie znajdziesz nic nowego   W starych kątach nie znajdziesz nic nowego EmptyPon 23 Cze 2014, 17:52

Auror przekrzywił nieznacznie głowę, kierując na moment wzrok na usta Willa, które już już miały się wygiąć... Wyraz twarzy Alexa w połączeniu z uśmieszkiem dowcipnisia, który zawsze przychodził mu z dziecinną łatwością, zdawał się bezgłośnie mówić: „No dalej, poddaj się. Wiesz, że jestem zabawny.” Wydobywanie z ludzi różnych reakcji stanowiło pewien rodzaj niebezpiecznego, może ciut masochistycznego hobby jakim zwykł się nie chwalić. Zdawał się nie być tego świadomym, ale szukał w nich tego „czegoś”, co już dawno znalazł w Lewisie, „czegoś” co wyniosłoby przypadkową osobę na pozycję ponad tłumem. Jak dotąd nie miał szczęścia i może po prostu nie było mu pisane mieć więcej niż jednego przyjaciela.
- Nie ja, tylko Alfa – rzucił, przewracając zielonymi oczami, gdy William spróbował wzbudzić w nim wyrzuty sumienia. I cholera, udało mu się to niefrasobliwym połączeniem fraz „dziecko” i „ukochany pupil”, chociaż doskonale wiedział, że w żaden sposób nie przyłożył ręki do brutalnego morderstwa płaza. Dodatkowo typowo gryfońskie poczucie sprawiedliwości podpowiadało, że sprawa nie może zostać otwarta i dziewczynce należy się rekompensata, nie wspominając już o całkiem realnej groźbie, że jeśli nie wymieni ropuchy, przyjaciel z pełną premedytacją wrobi go w pomaganie uczniom z ich problemami natury edukacyjnej. Jeśli tylko mógł, Alex trzymał się od nauczania z daleka po incydencie na korepetycjach, kiedy próbowano napoić go amortencją w pysznie wyglądającym serniku – bardzo dobrze zapamiętał sobie tę konkretną lekcję. Uniósł ręce w rzadkim geście poddania, trącając stopą bok Williama. Tak profilaktycznie, by sobie przypadkiem nie pomyślał, że Hall zaczął mięknąć, mimo planowania już szybkiego wypadu do sklepu ze zwierzakami na Pokątnej. Zawiąże nawet kokardkę, albo i trzy na głowie nowego puchońskiego płaza, a co.
Podobnie jak siedzący obok auror podążył wzrokiem za kotką, do której wyraźnie zazdrosna o atencję i mizianie w ilościach hurtowych szybko dołączyła ruda kulka Alexa, już z daleka dając znać Krukonkom o swoich potrzebach donośnym miauczeniem i stojącym na baczność włochatym ogonem przypominającym szczotkę do butelek.
- Mała zdrajczyni – mruknął pod nosem mężczyzna, z cichym westchnięciem zmieniając pozycję tak, by siąść bok w bok z Williamem zadającym właśnie pytanie o ich dalszy pobyt na terenie zamku. - Mam nadzieję, że tylko do końca roku. Trzeba by wysłać sowę do pana Williamsa – dodał, ignorując przytyk o pechu. Czasem była to po prostu najlepsza strategia na drobne złośliwości.
William Lewis
William Lewis

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty
PisanieTemat: Re: W starych kątach nie znajdziesz nic nowego   W starych kątach nie znajdziesz nic nowego EmptyPon 25 Sie 2014, 17:14

- Racja, trzeba będzie. - potwierdził słowa przyjaciela, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Doprawdy, czasem podziwiał swoją kotkę za cierpliwość, szczególnie, jeśli na raz głaskało ją pięć par dłoni. Chociaż może po prostu potrzebowała trochę uwagi większej rzeszy ludzi? Pomimo obowiązków William nigdy jej nie zaniedbał, jednakże wbrew powszechnej opinii koty nie należały do egoistycznych samotników, więc może faktycznie Sachmet potrzebowała więcej miłości. Tudzież podziwu, jak to kobieta.
Ponownie skupił swoją uwagę na Alexie, wędrując spojrzeniem do jego twarzy. No dobrze, z zewnątrz to jednak się zmienił i to nie "trochę". Gdyby porównać jego obecną aparycję do zdjęcia przedstawiającego sześcioletniego Halla to dałoby się tę dwójkę powiązać tylko po uśmiechu. Uśmiechu, który zwiastował mały kataklizm w postaci totalnie przemeblowane stołówki, zafarbowanych ubrań czy Bóg jeden wie co jeszcze, jak mawiały siostry, u których się wychowali. O tak, wychowali się sami nawzajem, bo zakonnice mogły co najwyżej próbować. Nawet jeśli William reprezentował, w ich mniemaniu, ten lepszy model dziecka to i tak wolał czerpać nauki życiowe z pomysłów przyjaciela niż z Pisma Świętego. Nawiasem mówiąc z perspektywy czasu i nauki w Hogwarcie nieraz śmiał się do siebie w duchu na myśl o sytuacji, w której pokazuje te wszystkie "cuda" w sierocińcu za pomocą różdżki.
- Wiesz co mi przyszło do głowy? - zaczął lekko rozbawionym głosem, spoglądając na Alexa z tym dawnym błyskiem w niebieskich oczach. - Pamiętam te wszystkie krzyki sióstr zakonnych, że bóg jest jeden, najwyższy i tak dalej, i tak dalej. Wyobrażasz sobie co by było, gdybyśmy powiedzieli, że jesteśmy bogami i zrobili te sztuczki z Biblii na ich oczach? W końcu jaki problem zamienić wodę w wino czy przejść po jeziorze?
Zaśmiał się lekko na to wyobrażenie. William raczej był głosem rozsądku w tym duecie, ale widząc jak przyjaciel był umęczony tym pobytem w Hogwarcie postanowił go podnieść na duchu. Szczególnie, że rozważał jedną rzecz odnośnie właśnie tej szkoły i nie wiedział jak Alex na to zareaguje.
- Pewnie zaśmiewalibyśmy się z tego przez następny tydzień. Choć pewnie przełożony byłby mnie zadowolony naszą interpretacją wiary chrześcijańskiej. Na szczęście za coś takiego nie wysyłają do Azkabanu. - szturchnął go łokciem.
Alex Hall
Alex Hall

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty
PisanieTemat: Re: W starych kątach nie znajdziesz nic nowego   W starych kątach nie znajdziesz nic nowego EmptySro 27 Sie 2014, 15:49

Jakby na samo wspomnienie potrzeby wysłania listu, nad dziedzińcem przeleciała sowa, pohukując donośnie. Auror nieco bezwiednie podniósł głowę, śledząc ją wzrokiem, gdy zawróciła i wykonała zupełnie niepotrzebną akrobację, po czym odbiła w stronę sowiarni na szczycie jednej z wież. Był ciekaw, czy potrafiłby tam jeszcze trafić, nie gubiąc drogi przynajmniej kilka razy... Z Hogwartem wiązało się mnóstwo wspomnień – czasem lepszych, czasem gorszych, ale Alex definitywnie nie mógłby powiedzieć, że pobyt w zamku zaliczyłby do nieprzyjemnych. Może nawet byłby podekscytowany powrotem tutaj choć na chwilę, gdyby mieli do wykonania konkretne zadania. Bezruch i brak celowości zachodziły mężczyźnie za skórę, z porażającą łatwością testując jego nerwy. Upływ czasu i nabywanie doświadczeń poskąpiło mu niestety znaczącego dodatku w kategoriach cierpliwości.
Hall wzdrygnął się nieznacznie, czując delikatne mrowienie w okolicy karku – poruszając ramionami i przekrzywiając głowę, by się go pozbyć, trochę przypadkiem napotkał spojrzenie Williama. Uniósł tylko brwi w bezgłośnym pytaniu skąd te nagłe oględziny, mimowolnie czując cień uśmiechu na ustach, gdy przyjaciel się odezwał. O czymkolwiek nie myślał, ton jakiego użył i ten znajomy, dawno niewidziany błysk w oku, niezbyt delikatnie szturchnęły serce aurora, zmuszając je by uderzało szybciej. Zabolało.
- Oooch – zaczął, słuchając opisu wizji, jaką roztaczał przyjaciel. W zielonych tęczówkach zamigotało coś łobuzerskiego. - Chciałbyś pobawić się w Jezusa? - spytał, powstrzymując nadchodzącą falę śmiechu. - Bo mnie pewnie zaczęłyby wyzywać od Belzebubów czy innych Lucyferów i poszczuły psem.
Zmrużył lekko oczy, dłuższą chwilę przyglądając się twarzy Williama z pewnym napięciem.
- Tak, mesjaszowa broda by ci pasowała – oznajmił wreszcie tonem znawcy, zarzucając nogę na nogę. - Nadałbyś się do żywej szopki. Te nagłówki w gazetach – wyciągnął rękę, machając nią lekko w bok - „Najlepsze odegranie zbawiciela od czasów ukrzyżowania”, „Tłumy szaleją, majtki fruwają”. Chociaż Williams pewnie pojechałby ci po pensji.
Jakakolwiek nie byłaby kara, Alex chciałby zobaczyć zdębiałe miny sióstr z Birmingham, nawet gdyby musiał później przez miesiąc zaopatrywać lodówkę tylko z własnej kieszeni. A na szturchnięcie odpowiedział bezczelnym, nie pytającym o zdanie przylgnięciem ramienia do jego. Ciasno było. To nie tak, że potrzebował dotyku, by lepiej się poczuć - był dorosłym facetem, a nie jęczącym wyrostkiem.
Sponsored content

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty
PisanieTemat: Re: W starych kątach nie znajdziesz nic nowego   W starych kątach nie znajdziesz nic nowego Empty

 

W starych kątach nie znajdziesz nic nowego

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-