The member 'Ingrid Skarsgard' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :

Porunn kwinęła z uznaniem, spoglądając na strzelającego Vincenta. Wyglądał, jakby robił to od zawsze, a strzał do obcego jej mężczyzny wykonał niemalże perfekcyjnie. Płuca sprawiały najwięcej bólu, tak? Poklepała go po ramieniu, gdy skończył, po czym obserwowała kolejnych, zmagających się ze swoimi wymyślonymi przeciwnikami. Tak myślała, że ciotka przyszykuje coś, o czym nikt wcześniej nie miał pojęcia – to było jej hobby, zaskakiwanie w każdej sytuacji. Nic jej więc nie zdziwiło, kiedy przed jej oczami stanęło … dziecko z szerokim, przerażającym uśmiechem i pustymi oczami. Wymamrotała cicho coś pod nosem, słuchając wykładu Ingrid. Ustawiła się w kolejce, czekając wiernie na swoją kolej, przy okazji zastanawiając się do kogo chciała trochę postrzelać. Było mnóstwo osób, których nie darzyła zbytnią sympatią, jednak największą przyjemność sprawi jej oczywiście strzelanie do… Gilgamesha von Jestemkretynem. Gdy nadeszła jej kolej, spojrzała prosto w oczy Desiderii i z szerokim uśmiechem na ustach, wycelowała w nią rewolwerem. Uznała, że ten rodzaj broni będzie o wiele lepszy niż strzelanie z kuszy i kto wie, może trafi w czułe miejsce, które zada stworzeniu mnóstwo bólu? Gdy przed jej oczami pojawił się Niemiec, wyprostowała ręce w łokciach i chwyciła pewnie strzelbę. Jak zwykle wyglądał paskudnie…
Wystrzeliła.

The member 'Ingrid Skarsgard' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :

Gdyby wybrał dla przeciwnika jakąkolwiek inną formę, być może zniechęciłby się po pierwszym nieudanym strzale i odpuścił – może czekało na niego takie samo pasmo porażek jak wcześniej Puchona? Niestety głupio zrobił z tej potyczki coś, czym ona nie była. Chciał zranić widmo osoby, która nie mogła już niczego poczuć ani dowiedzieć się, co myślał...
Popchnięty na ziemię syknął ze złością, próbując skupić gwałtowne uczucia w coś bardziej produktywnego – w końcu celem tego zadania było trafienie, a nie walka z osobistymi demonami. Kopnął w kolano wciąż stojącej blisko Desiderii, mając nadzieję, że to choć trochę zdezorientuje istotę i może złamie kość, obniżając możliwość robienia uników? Przetoczył się przez ramię do tyłu, stanął na nogi i oddał szybką serię trzech strzałów. W końcu musiał trafić, a czuł, że jeśli nie zobaczy krwi na tym konkretnym ciele, straci możliwość ostatecznego zamknięcia pewnego rozdziału.

The member 'Ingrid Skarsgard' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :

Odetchnął z ulgą, gdy tylko kobieta odeszła od niego by przedstawić im kolejną niespodziankę dnia dzisiejszego. Obserwował uważnie stworzenie i nie wydawało mu się, by miało stanowić jakiś poważny problem. A przynajmniej nie, gdyby pomyślało się o czymś nieuzbrojonym. Nie chciałby spotkać tego elfa późną nocą w ciemnym zaułku, gdyby rozmyślał właśnie o groźnych terrorystach. Mogłoby skończyć się to dość nieprzyjemnie i wcale nie byłyby to łaskotki, których nienawidził. Nie, tego pewnie nie mógł się spodziewać.
Gdy zbliżała się jego kolej, zaczął zastanawiać się, kogo chciałby postrzelić z rewolweru, odrywając się przy tym od rzeczywistości, co nie pozwoliło mu na oglądanie całego przedstawienia z udziałem stworka. Pierwszą myślą byli jacyś Ślizgoni, ale celowanie do tego biednego elfa tylko dlatego, że przyjął postać tych debili, wydawało mu się bardzo niestosowne. On niczemu nie zawinił przecież. A z nimi mógł porozmawiać w sposób jak najmniej werbalny poza zajęciami. Drugą opcją i zarazem bardzo kuszącą była postać z lasu, którą spotkał tego roku w wakacje. Pochodziła ona z tego samego rejonu, co znajdujący się przed nim elf. Zastanawiał się, czy brak znajomości twarzy uniemożliwi mu zamianę stworzenia w tamtą kobietę. Musiał spróbować. Toteż od tego momentu jego myśli zaczęły krążyć tylko i wyłącznie wokół nieznajomej. Istniała też szansa, że gdyby strącił jej tę maskę z twarzy, dowiedziałby się, kim ona była. Przygotował się do szybkiej reakcji, ściskając mocniej rączkę rewolweru. I prawie zapomniałby w myślach wytrącić z ręki kobiety różdżkę. Prawie. Teraz nie była jej potrzebna.
Gdy nie było już nikogo więcej przed nim, elf przeobraził się w nieznajomą. Wtedy zdecydował się na swój plan. Postrzelić w kolano i, gdyby zdążył przed powrotną przemianą stworzenia, podbiec do kobiety z zamiarem pozbawienia jej maski. Uniósł rękę z bronią i niewiele bawiąc się w dokładne celowanie wystrzelił, szykując się w razie powodzenia na bieg. Zdał sobie sprawę, że dzięki niej poprawi swoją kondycję w biegach. Wcześniej ucieczka, teraz próba dogonienia…

Niektórzy mogli odebrać jej wybór jako pójście na łatwiznę. Ślizgonka jednak nie spodziewała się, że poza wyglądem wróżka przejmuje też cechy danej osoby. Chociażby reumatyzm. Ale nawet jeśli ktoś sobie pomyślał, że jest cwaniarą, jednego jej zarzucić nie można; że wybrała na ofiarę kogoś, do kogo z chęcią strzeliłaby co najmniej połowa uczniów. Jeśli nie więcej.
Strzał w korpus był nie przypadkowy. Tanesha nadal ostrożnie traktowała nową umiejętność, dlatego najrozsądniej było celować w większą powierzchnię. Kiedy strzała trafiła dokładnie tam, gdzie brunetka celowała, uśmiechnęła się zadowolona, robiąc miejsce kolejnemu uczniowi. Z jednej strony miała ochotę podejść do zadania jeszcze raz, z drugiej - coś jej mówiło, że na początek ustrzelenie woźnego w zupełności wystarczy.
Odniosła łuk i dwie strzały, które jej pozostały z powrotem na stolik. Mimo, że Hanyasha była raczej wysportowana a na mięśnie ramion nie mogła narzekać, odczuwała już spore zmęczenie. Stanęła nieopodal Carrowa, który również trafił za pierwszym razem i najwyraźniej też zamierzał obserwować poczynania innych. Rozciągając lekko ramiona do tyłu, a następnie do przodu, patrzyła na 'pojedynek' Jack'a, ciekawa czy okaże się następną borsuczą ofermą.

Jack Randy

Postać, która stanęła przed chłopakiem, miała na sobie skórzane ubranie, a na twarzy założoną maskę śmierciożercy. Za plecami puchona dało się usłyszeć ciche poruszenie i rozmowy - no cóż, nie każdy miał przyjemność stać oko w oko ze śmierciożercą i wyjść z tego cało. Może i wtedy Jack miał szczęście, ale podczas strzelania, niestety go opuściło. Wycelował i strzelił, jednak kula trafiła gdzieś dalej stojące drzewo. Tajemniczy śmierciożerca rzucił się w stronę chłopaka, po czym podciął mu nogi, powalając tym samym na ziemię. Później odsunął się od Jacka, czekając na jego kolejny atak.
Jack będzie kontynuował, czy może zrezygnuje?

Ingrid zmarszczyła brwi, spoglądając na swoje lustrzane odbicie z pewną dozą irytacji. Jack nie powinien tego robić... Zaczął jej przeszkadzać... i to bardzo przeszkadzać.

The member 'Ingrid Skarsgard' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :

Ingrid wyjęła różdżkę i wycelowała nią w Desiderie, która nagle zdrętwiała, upadając na ziemię. Następnie uniosła ją w powietrzu za pomocą zaklęcia aby przetransportować i zamknąć w kufrze. Gdy upewniła się, że nie jej ulubione stworzenie nie ucieknie, Skarsgard spojrzała na pozostałych uczniów i zaklaskała trzy razy. Nie brzmiało to zbyt entuzjastycznie i tylko przebiegła ostatni raz spojrzeniem po pozostałych uczniach.
- Zajęcia skończone, możecie już iść – powiedziała. Jeszcze przez chwilę spoglądała na wszystkich, obserwując jak udają się w kierunku obozowiska. Gdy wszyscy zniknęli jej z oczu wycelowała różdżką w kufer, który na powrót się otworzył, a Desideria znów z niego wyszła. Ingrid stanęła przed stworzeniem, patrząc mu w oczy.
- Obserwuj.
Desideria skinęła głową, po czym przybrała postać przypadkowego ucznia i ruszyła w wyznaczonym jej kierunku - ku reszcie młodych ludzi. Informacje, informacje były takie ważne.

[z/t dla wszystkich]