IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Syriusz Black
Syriusz Black

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyWto 12 Sie 2014, 11:32

Cytat :
Lista najprzystojniejszych jegomościów na obozie:
~ Pan Black, Syriusz
~ Pan Potter
~ Pan O’Connor
~ Pan Lupin
~ Pan Shaw


Z boku namiotu został wyczarowany już złoto-czerwony wielki napis "Huncwoci".
Syriusz Black
Syriusz Black

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyWto 12 Sie 2014, 11:46

- Drops nieźle pojechał z tą zmianą bielizny. Może zgłoszę się, żeby sprawdzać czy dziewczyny ją zmieniają? Codzienna rutynowa kontrola, dwa razy rano i wieczorem. - odezwał się do Luńka, wyprzedzając go i gwałtownie gestykulując. Mówił śmiertelnie poważnie i byłoby mu miło spełniać ten trudny obowiązek. Potter gdzieś wsiąkł, a Glizdogon cierpiał chyba na zaparcia, bo najadł się pączków. Łapa wysłał mu ostatnio sowę i pytał czy ten zawlecze swoje cztery litery na obóz. Otrzymał odpowiedź z "problemami zdrowotnymi". I tak nie wybaczy mu, że nie zaprosił go na wyżerkę pączków. Swojego najlepszego przyjaciela nie zaprosić? Nie podzielić się posiłkiem? Nie urządzić rewanżowych wyścigów w połykaniu pączków? Łapa nie potrafił tego zrozumieć.
Zaklęcie świsnęło w powietrzu atakując namiot. Z boku pojawił się wielki lśniący napis "Huncwoci". Rutynowy zabieg. Rozejrzał się po okolicy sprawdzając gdzie idą ślizgoni. Miał nieczyste plany wobec nich. Niech tylko przyjdzie Rogacz i Connor, a wyjdą w nocy na podpalanie ich namiotów. Nie byłby sobą, gdyby nie postanowił utrudniać im życia nawet poza szkołą.
Łapa wpakował się do środka namiotu, nie zachwycając się wcale wnętrzem ani wielkością pomieszczenia. Wlazł na pierwsze lepsze łóżko i wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki chlupoczącą butelkę... szybko schował ją pod poduszkę, uśmiechając się złośliwie. Diarmund zanudzał swoją paplaniną o zasadach. Jeśli w ogóle znał huncwotów mógł być pewien, że wszystkie zapisane punkciki w jego notesiku zostaną połamane w szczególności przez Łapę. Nie było tutaj Dorcas, nie musiał zachowywać się spokojniej. Tutaj odzywała się w nim natura huncwota. Wziął ze sobą nawet swój scyzoryk do otwierania drzwi i klucze do Maleńs...do Alice.
Zeskoczył zgrabnie z łóżka i zdjął buty z nóg, rzucając je w kąt gdzieś pod szafkę. Wyrzucił wszystkie ubrania i rzeczy z torby na podłogę, robiąc tym samym niezły bałagan. Nie było tam ani jednej książki ani pergaminu. Uciekły dwie czekoladowe żaby, wspinając się po ścianie namiotu, poturlała się zmodyfikowana przypominajka świecąca na niebiesko, zapakowane pudełko fasolek wszystkich smaków, opakowanie cukrowych lasek, gumy do żucia Zonka, worek na buty z mini łajnobombami, które zamierzał mądrze wykorzystać, wrzeszczące fryzzbi, wybuchające dymiące kulki owinięte folią i inne podobne temu bzdety. Arsenał był.
Łapa zerknął na Remusa i wzruszył ramionami.
- No co? Nie zamierzam tutaj umierać z nudów. Cukrowej laski? - wyciągnął w jego stronę niebiesko-zielone łakocie, jedno wciskając do ust.
Remus Lupin
Remus Lupin

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyWto 12 Sie 2014, 12:27

- Gdybyś nie marnował czasu na uganianie się za spódniczkami i testowanie cierpliwości Filcha, a potencjał przekładał na naukę, pewnie zostałbyś prefektem. Wtedy może zrozumiałbyś dlaczego NAPOMINANIE o zmianę bielizny jest takie ważne. Nie uwierzysz, co młodsze roczniki czasem trzymają pod łóżkami... – Remus uniósł brwi, a potem uśmiechnął się krzywo, wciskając dłonie do kieszeni spodni. Przemowy dyrektora wysłuchał ze skupieniem, podobnie jak regulaminu i listy z przydziałem ludzi do poszczególnych namiotów, z przykrą świadomością przyznając się do tego, że obecność Symplicji na jednej z list nie poprawiła mu nastroju. Obiecał sobie przed zakończeniem roku, że w miarę możliwości postara się odsunąć dziewczynę na drugi plan, a wreszcie bezboleśnie zerwać z nią kontakt... Lub chociaż postarać się, by cały proceder przeszedł bez większego echa. Narażanie czyjegoś życia i zdrowia nie bawiło go w najmniejszym stopniu, a uparta Polka nie potrafiłaby tego zrozumieć, włączając w to barierę językową, czy też nie.
Odetchnął, otrząsając się z nieprzyjemnych myśli, a potem przeniósł spojrzenie na Łapę, obdarzając go rozbawionym uśmiechem, krótkim błyskiem w brązowych oczach; nie było teraz czasu na smutne rozważania. Mieli przed sobą trzy tygodnie pełne wrażeń, tego był całkowicie pewny, a na mniej radosne sprawy jeszcze przyjdzie czas.
- Gustowne, Black, nie powiem, bardzo gustowne. Powinniśmy jeszcze wywiesić proporce i postawić herolda przed wejściem. – mruknął z przekąsem, widząc migoczący na namiocie napis, ale nie potrafił nawet spojrzeć na przyjaciela z politowaniem. Przez lata przebywania w towarzystwie James’a i Syriusza nauczył się, że jeśli cokolwiek jest w stanie wprowadzić go w stan osłupienia, to albo należy przed tym uciekać, albo spróbować neutralizować szkody, dopóki żaden nauczyciel ich nie przyłapał. Nie, żeby Lupin sam nie brał udziału w ich kretyńskich żartach. Na początku ostro się opierał, wreszcie musiał jednak skapitulować przed nieugiętymi i niezmordowanymi towarzyszami – takich dwóch, jak Black i Potter Hogwart nie zazna zdecydowanie długo po ich odejściu.
Obejrzał się przez ramię, szukając wzrokiem Rogacza lub Cu, ale tłum ludzi rozłażący się po polanie jak mrówki skutecznie utrudniał nawigację i wreszcie dał za wygraną, wślizgując się do namiotu tuż za Syriuszem.
Wnętrze było spore i wygodne, chociaż panujący w nim ład i porządek prędko zostały wzbogacone o kompozycję artystyczną, potocznie zwaną masą zwiniętych w kulę, niezidentyfikowanych przedmiotów z kufra Łapy. Remus potarł czoło dłonią i odetchnął ciężko, odkładając plecak na łóżko tuż przy wyjściu.
- Merlinie, daj mi siłę... Łapa, wybuchło ci coś w tym kufrze? Bo pobojowisko wygląda niezwykle malowniczo. – parsknął jedynie, kręcąc głową i zabierając się za wypakowywanie własnych rzeczy. Wystarczyło kilka ruchów różdżką, a książki, ciuchy i parę drobiazgów znalazło swoje miejsce tam, gdzie powinno, stanowiąc niemal bolesny kontrast do pobojowiska, jakie znajdowało się zaledwie kilka metrów dalej. Lupin otworzył nawet usta by spytać, czy przyjaciel nie zechce skorzystać z pomocy, ale potem zrezygnował, wyciągając rękę po cukrową laskę i opadając na łóżko Syriusza; wyciągnął się na nim wygodnie, opierając głowę na poduszce i wbił wzrok w przerzucającego swoje skarby przyjaciela.
- Widziałeś James’a na rozpoczęciu? – spytał w końcu, czując jak słodki smak rozpływa mu się powoli na podniebieniu; trzeba było przyznać, że Łapa zawsze dostarczał najlepsze słodycze. Lupin odgryzł kolejny kawałek cukrowej laski, zerkając w stronę wejścia do namiotu. Gwar na zewnątrz nie opadał, wręcz przeciwnie, a chociaż w pobliżu ich namiotu co chwilę robiło się głośniej, nie widział żadnego z pozostałych lokatorów, no, może po za O’Connorem, który na moment wsadził głowę do środka, a potem zniknął.
Syriusz Black
Syriusz Black

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyWto 12 Sie 2014, 13:41

Łapa parsknął śmiechem. Nie chciał zaglądać za spodnie małolatom, tylko paru kilku damom, oczywiście usprawiedliwiając się obowiązkiem. Na przykład bielizny Dorcas będzie pilnował jak oka w głowie. Nie chciał być prefektem, a odmawianie sobie dokuczania charłakowi było jak wyrzeczenia się bycia huncwotem. Dobrze było tak, jak jest!
- To ty wiesz co trzymają pod łóżkiem? - zapytał zdziwiony, przyglądając się Luniakowi podejrzliwie. Wzdrygnął się, gdy doszedł do niemiłych wniosków i skrzywił. Nie, wolał jednak tego nie roztrząsać czego Luniek szuka pod łóżkami dzieciarni.
- Herold to jest dobry pomysł! Widziałem dwóch smarkatych ślizgonów chyba z trzeciej klasy. Myślisz, że jakbym im zapłacił to sterczeliby przed naszym namiotem? - wziął ze sobą sporo kasy, aby zapewnić sobie zapas normalnego, porządnego jedzenia i piwa. Nigdy nie wiadomo czy na obozie będą dobrze karmieni czy może będą umierać z głodu polując na gryzonie. Łapa zatrzymał w połowie drogi cukrową laskę, którą chciał wpakować do ust i zerknął na Luniaka.
- A tak właściwie kiedy jest pełnia? - oczy mu błysnęły podekscytowane. Pełnia na obozie? Super sprawa! Ale wyszalałby się za wszystkie czasy... nastraszyłby pół obozu wyciem, może znalazłby tego cholernego Niemca i go ugryzł w zad? Otwarłoby się przed nimi tak wiele możliwości... z Jamesem poradziliby sobie bez problemu z włochatym problemem Luńka, problem byłby zgoła inny. Lily i Dorcas. Głównie to Lily, bo Dorcas wciąż nic nie wiedziała. Black porzucił rozważanie o dziewczynach, bo mógłby niechcący puścić wodze fantazji i wyobrażać sobie Dorcas w bikini.
- To tylko niezbędna amunicja. - schylił się i wyjął z wora mini łajnobombę. Obrócił ją ze wszystkich stron, prezentując Luniakowi swoje tworzywo. - Są cichsze, bardziej cuchnące. Muszę pogadać z Rogaczem, bo nie mogę zainstalować temu skrzydeł. Wiesz, chcę posłać całą armię tego cuda do namiotu ślizgonów. Gdyby latały, będzie zabawniej. - wyszczerzył się i wgryzł w laskę cukrową, a potem podrapał po głowie. Delikatnie odłożył łajnobombę z powrotem do wora. Luniek nie chciałby poznać tego cacka od środka. Nikt by nie chciał, inaczej wszyscy pomdleją.
Łapa przeszedł przez namiot i wyciągnął rękę chwytając czekoladową żabę. Zmiażdżył jej głowę i wpakował do ust. Rozejrzał się i szukał drugiej, która notabene wisiała mu nad głową, sprytnie chowając się poza zasięgiem jego wzroku.
- Nie mam pojęcia gdzie ten jeleń się szlaja. Siedzi pewnie pod namiotem Lilki i próbuje się dowiedzieć na jakie zajęcia idzie i kiedy. - wzruszył ramionami i zmarszczył brwi. - Szkoda, że nie ma Glizdusia. Moglibyśmy puścić go na zwiady i powiedziałby które namioty to ślizgonów. - westchnął. Raczej nikt nie przejąłby się szczurem na obozie. A jak bardzo by się przydał! Że też musiał teraz chorować na żołądek...
Łapa podniósł głowę i machnął ręką na żabę, która umknęła mu w ostatniej chwili i skakała za każdym razem, gdy Syriusz się do niej zbliżał.
Remus Lupin
Remus Lupin

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyWto 12 Sie 2014, 15:49

Przewrócił oczami, siląc się na zachowanie spokoju, ale wyszło mu to właściwie średnio. Cisnął w Łapę poduszką, przy okazji strącając wiszącą nad jego głową żabę, a drugą poduszką zakrył sobie twarz, w ostatnim podrywie samokontroli.
Syriusz zachowywał się jak dziecko kiedy tylko miał ku temu okazję, a Lupin już dawno stracił nadzieję na to, że jego przyjaciel wydorośleje. Obaj z James’em sprawiali wrażenie ludzi absolutnie pozbawionych instynktu samozachowawczego, w dodatku ciągnąc za sobą jak ogon biednego, podatnego na ich wypływy Petera. I jeśli komukolwiek przyszło kiedyś do głowy, że Black odłączony od Pottera zachowuje się spokojniej, był w głębokim błędzie. Remus miał na to nawet własną teorię: jego przyjaciel zwyczajnie głupiał w obliczu braku swojej lepszej (czy też może gorszej) połówki i zupełnie tracił kontrolę nad chęcią do żartów, zwykle wciągając przy tym biednego prefekta w same tarapaty. Harce jakich dopuszczali się podczas pełni należały do grupy kaprysów, które absolutnie nie powinny mieć miejsca, a mimo wszystko miesiąc w miesiąc Remus pozwalał im na to samo, zastanawiając się, czy wraz z futrem i jemu mózg zamienia się w płynną papkę domagającą się figli.
- Pełnia wypada na tydzień przed końcem obozu. Rozmawiałem już z dyrektorem, mówi, że przygotowali z tej okazji odosobnione miejsce. I nie, nie wiem gdzie. – zaznaczył stanowczym tonem, widząc błysk w oczach Łapy. Chcąc odwrócić jego uwagę od tematu, chłopak zerwał się z łóżka i świsnął czekoladową żabę tuż sprzed nosa Blacka, pakując ją sobie do ust.
- Hsames chbyba nje prsyjechaj... – wymamrotał z trudem, przeliczywszy wyraźnie swoje szanse w starciu z waleczną czekoladą, ale przełknął ją po chwili, odchrząkując z zakłopotaniem – James chyba nie przyjechał. – powtórzył wyraźniej, podnosząc poduszkę z dywanu i rzucając ją na poprzednie miejsce.
- A Peter nie oddala się od swojej nowej narzeczonej. Muszli klozetowej. – dodał z pewną dziwną jak na niego, mściwą satysfakcją. Ostrzegał tego niepoprawnie żarłocznego Gryfona przed jego własną łapczywością setki razy, bez skutku. Teraz miał za swoje.
Remus zerknął jeszcze raz na centrum chaosu, panujące pośrodku przejścia, a potem wyciągnął różdżkę i machnął nią stanowczo, rozsyłając przedmioty na półki. Widząc oburzoną minę Syriusza wzruszył jedynie ramionami.
- Może i nie jestem najprzystojniejszy, Black, ale nie chcę wyglądać jak dzieło szalonego naukowca, kiedy w nocy potknę się o stertę bliżej niezidentyfikowanych i w większości nielegalnych szpargałów. – mruknął, chwytając w dłoń małą łajnobombę. Obejrzał ją dokładnie i z pewnym respektem wcisnął w dłoń przyjacielowi.
- A co do namiotów Ślizgonów... Wystarczyło słuchać Lacroix. Zajmują pierwszy i drugi. – dodał jeszcze, unosząc brew z miną pełną rezygnacji.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyWto 12 Sie 2014, 20:12

Czekał na obóz z niecierpliwością, szczególnie po tamtym wieczorze, gdy Aristos nie wróciła do niego po wizycie u rodziny di Scarno. Wysyłał do niej Berserkera dwa razy, a odpowiedzi doczekał się dopiero właśnie za tym drugim razem. Brzmiała w sumie normalnie i kazała mu twierdzić, że nic się nie stało. Cóż, nie mógł powiedzieć, że był zadowolony tym wszystkim i odpuścił zupełnie, ale cóż mu pozostało?
Przybył na obóz o dziwo nawet nie ocierając się o spóźnienie. Ilość zebranych uczniów radowała jego towarzyskie, gryfońskie serce, więc z szerokim uśmiechem na ustach witał się ze wszystkim znajomymi, próbując przy okazji wyłapać w tłumie znajomą twarz i długie, ciemne włosy. Niestety, nie było mu dane natknąć się na Ari przed wielką Dropsową przemową, więc stanął o prostu niedaleko jakiegoś Puchona, którego w sumie nie kojarzył ze szkolnych korytarzy.
Osobia Diarmuida była mu nieznana jeszcze, ale samo jego imię i nazwisko wywołało uśmiech na twarzy Cu Chulainna. No proszę, mitologia irlandzka znowu atakuje. I to transmutacja, idealnie. Kto wie, może się dogadają.
Usłyszawszy swoje nazwisko tuż obok Huncwotów prawie się roześmiał. Ha, idealnie! No lepszego towarzystwa na letni obóz nie mógł sobie wymarzyć. Już widział przestrzeganie regulaminu, niech Merlin ma innych w opiece. Zanim jednak wparuje do namiotu najbardziej epickich Gryfonów postanowił jeszcze raz obejść obóz w tempie ekspresowym, a nuż znajdzie Lacroix. Oczywiście nadzieja była płonna, więc zostało mu czekać na inne okazje. Odnalazł swój namiot ponownie, by następnie wparować do niego w wybitnie dobrym humorze. Zastał na miejscu Syriusza z Remusem i oczywiście bałagan rangi EX na terenie tego pierwszego. Zajął łóżko w kącie namiotu - który nawiasem mówiąc był bardzo gustowny - i zaczął powierzchownie rozpakowywać swoje rzeczy. Jego własny arsenał przypominał ten Blacka z tą różnicą, że O'Connor wziął ze sobą książkę. Jedną, bo jedną, ale zawsze to cóż. Transmutacja, oczywiście.
- Witam wszem i wobec. - rzucił lekkim tonem siadając na łóżku, dekapitując czekoladową żabę. Kolejna karta z Helgą do kolekcji, chyba już ósma. - Jak pierwsze wrażenia? Patrząc na Dropsa stwierdzam, że on sam nie oczekuje od nas przestrzegania regulaminu. No ale podział zrobili świetny, ja nie narzekam.
Spojrzał jeszcze raz na Lupina, potem na Syriusza, by następnie znowu spróbować ogarnąć wzrokiem ten cały bałagan.
- Black, butelka wystaje ci spod poduszki. - uśmiechnął się perfidnie. - Przyjdzie zły pan Duibhne i ci wypije w nocy. Jak to Irlandczyk.
Syriusz Black
Syriusz Black

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyWto 12 Sie 2014, 22:33

Schylił się w ostatniej chwili przed krwiożerczą poduszką.
- Ej! - zawołał z pełnymi ustami i zerknął na spadającą żabę. - Wracaj, chcę cię zjeść. - łakocie go nie posłuchało, zwiewając przed wygłodzonym Syriuszem.
Od początku wakacji widział się z Jamesem zaledwie parę razy. Jeleniowaty chował się w Dolinie Godryka liżąc swoje rany, a Łapa przychodził od czasu do czasu dostarczając mu swojego ulubionego piwa. Nie ciągnął go na siłę do Dorcas, u której sam się zatrzymał. Rogacz potrzebował czasu i to kwestia czasu zanim Łapa zbierze Glizdusia, Luniaka, Dorcas i Lilkę-która-chce-go-zabić, aby wyciągnąć ostatniego i pierwszego huncwota z jego jeleniowatego doła. Od tego są przyjaciele, co nie? Bez niego Łapa nudził się. Cholernie nudził się, szlajał się z kąta w kąt doprowadzając Dorcas do białej gorączki. Nawet dopuszczał się gonitwy za Teofilem i prób zrobienia z niego rękawiczek na zimę! A to uczył obrazy Ody do Argusa, a to kopał szafę, a to wysyłał napotkane gnomy do ogrodu sąsiadów, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Gdyby był Rogacz, mogliby wskoczyć na miotły i ścigać się jak za dawnych czasów, zakładać o głupoty i knuć jak to zawsze robili. Wiedział jednak, że przyjaciel powoli się zmieniał i dojrzewał. Przestał naciskać na dokuczanie Smarkowi zapewne przez nacisk ze strony Lily i chyba coś między nimi zaczęło się układać... chyba, bo Rogacz nie pisnął mu o tym słowem. Musiał w końcu go przycisnąć i sprawdzić czy jego jelenie serducho poradzi sobie kolejną awanturą Evansowej.
Otworzył usta chcąc zapytać gdzie jest to tajemnicze miejsce, które sprawdziłby od razu. Zamknął je i westchnął.
- Myślisz, że to bedzie jakaś chata? Pewnie oddalone od obozu, co nie? Szkoda, chciałem nastraszyć ślizgonki. Fajnie piszczały na finale quidditcha gdy ich chuderlawy kapitan rył nosem po murawie. Jakby mnie zobaczyły... - zmarszczył brwi i pokręcił głową odrzucając jakąś myśl. - ...nie, to na twój widok by piszczały. - wyszczerzył się, bo w jego głowie formułował się już szatański plan przedstawienia chomikowego Luńka ślizgonkom.
James może i nie przyjechał, ale przyjechać przyjedzie. Łapa był skłonny opuścić obóz i teleportować się do Doliny Godryka, aby osobiście go tutaj przywlec. Chciał mieć na niego oko przez resztę wakacji, bo trochę się już martwił. Złapał poduszkę i rzucił nią w Luniaka, bo zjadł mu żabę.
- A Peterowi to nie podoba się Charlie Allison? Robił do niej maślane oczy na chrzcie. - zapytał a propos miłości ich małego przyjaciela. Muszlę klozetową to i Łapa wielbił w dzień po grubej imprezie gryfońskiej. Dobrze, że Wanda go wtedy znalazła i zawlokła w odosobnione miejsce pilnując, aby nie trafił w szpony charłaka. Na kacu. Całkiem zapomniał, że miał wysłać jej paczkę słodyczy w ramach podziękowań za uratowanie tyłka przed woźnym i dożywotnim szlabanem.
Jego rzeczy poderwały się nagle i schowały do szafek, szuflad, do kufra i pod łóżko. Łapa wzruszył ramionami. Jemu bajzel wcale nie przeszkadzał. Lubił to nazywać artystycznym nieładem.
- Luniek, nie wiesz, że teraz szaleńcze rozczochrane fryzury są w modzie? Dziewczyny na to lecą. - odparł tonem znawcy. Mina Łapy dawała wiele do myślenia, gdy poznał numery namiotów slytherinu. Luniak ułatwił mu bardzo sprawę mając rację, że kto jak kto, ale Black nie słuchał nudnawych wywodów Diarmunda.
- Się masz, Cu! Słuchaj, mam sprawę. - podszedł do niego w wiadomym celu. Przeszedł przez namiot i omal nie potknął się o zbłąkaną niebieską przypominajkę. Złapał ją w rękę i rzucił sobie przez ramię. Nie martwił się czy kula nie trafi przypadkiem w głowę Luńka czy w ścianę. Trzeba ćwiczyć refleks, nawet ten wilkołaczy!
- Diar jest cienki, nie wypije nawet do połowy whisky. - wzruszył ramionami nie przejmując się, że łamie zasady. Przychodziło mu to z nadzwyczajną łatwością i prostotą. Regulaminy były dla kujonów... bez urazy dla Luńka, ale czy Łapa wyglądał na takiego, co przestrzega jakichkolwiek zasad? No właśnie. Klepnął Connora w ramię i podsunął mu pod nos mini łajnobombę.
- Widzisz to cacko? Dzisiaj w nocy. Namiot numer jeden i dwa. Co ty na to? Rogacz się spóźnia, najwyżej dołączy do nas później, bo miałem w planach podpalić teren Rosiera. - przedstawił kumplowi złośliwe plany, a przemawiał tonem doświadczonego speca od gnębienia i dokuczania. - Dorobiłem w środku dodatkową amunicję. Ściągnąłem pomysł z Irytka. Namiot slytherinu będzie śmierdział zgniłymi jajami przez przynajmniej tydzień. - Łapa był zaiste w swoim żywiole! Miał z tego wielką frajdę. Nic nie mogło go teraz powstrzymać przez dotarciem do celu. Na obozie nie zamierzał się nudzić, a czas wykorzysta bardzo pożytecznie. Będzie więcej powodów, aby od września nabijać się ze ślizgonów i kpić sobie z nich.
Remus Lupin
Remus Lupin

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptySro 13 Sie 2014, 13:33

- Nie fryzurę miałem tu na my... Cu Chulainn. Dotarłeś widzę do naszej oazy spokoju i relaksu? – spytał ironicznym tonem, posyłając jednak w stronę postawnego Irlandczyka szeroki uśmiech. Chłopak był nieoficjalnym, piątym Huncwotem, jakby się tak nad tym zastanowić – Potter i Black rozumieli się z nim doskonale, a chociaż Lupin przejawiał swoistego rodzaju dystans do ich żartów i figli, musiał przyznać, że pałkarz Gryfonów jest wyjątkowo przyjemnym człowiekiem. Podał mu dłoń, ściskając ją lekko, nim Syriusz dopadł do niczego niespodziewającego się kumpla, już na wstępie próbując sprowadzić go na złą drogę.
Wywodów na temat whiskey nie skomentował nawet, zdając sobie świetnie sprawę z tego, że sam zapewne nie uchybi się przed jedną czy dwoma kolejkami, a wiadomo, że kto jest bez winy...
Nie mógł jednak przemilczeć niecnych planów Syriusza, zwłaszcza, że nawet gdyby nie chciał ich usłyszeć, Black nie należał do mistrzów konspiracyjnego nurtu.
- Łapa, naprawdę myślę, że powinniście odpuścić. Przynajmniej pierwszego dnia. – zaczął nieco gderliwym tonem, widząc jednak nieopisaną radość na twarzy swojego przyjaciela, którego instynkt funkcjonował na iście niszczycielskich trybach, ponownie tego dnia potarł czoło dłonią i odetchnął ze zrezygnowaniem.
- Przynajmniej zróbcie to tak, żeby nie wywalili nas na zbity pysk już pierwszego dnia, co? – rzucił wreszcie, podchodząc bliżej i wyciągając Łapie z dłoni łajnobombę. Sięgnął po różdżkę, mamrocząc pod nosem coś, co zabrzmiało jak „nieodpowiedzialni idioci”, a potem stuknął końcem drewna w kulę, sprawiając, że rozmyła się powoli, nabierając kolorów otoczenia. Tylko przy zmrużeniu oczu i dokładnej orientacji na temat miejsca znajdowania się przedmiotu można było dostrzec jego zarysy.
- Jak zaczniecie ciskać tym świństwem na prawo i lewo wszyscy od razu będą wiedzieć, że to my. Porozkładajcie je przy namiocie, kiedy nikt nie będzie widział, a potem odpali się którąś z nich zaklęciem...- w jego głosie zabrzmiały triumfalne nuty, chociaż w głębi duszy sam nie wierzył, że przykłada rękę do tego diabelskiego planu.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyCzw 14 Sie 2014, 12:30

- Nie bądź taki pewien, w końcu to Irlandczyk. - odpowiedział na słowa Syriusza wciąż zaśmiewając się z całej sytuacji. Częściowo było to spowodowane tym łobuzerskim i jednocześnie destrukcyjnym obowiązkiem siania zamętu Huncwotów, ale też O'Connor miał najzwyczajniej w świecie wyśmienity humor. Uwielbiał obozy czy też wszelkie wyjazdy z grupą przyjaciół, a prawdę powiedziawszy teraz właśnie trafił na coś takiego. Kłopotliwa Czwórka Hogwartu była jego drużyną w pewien pokręcony sposób. Z Syriuszem do pary czuł się jakby miał tuż obok rodzonego brata i to bliźniaka pod względem charakteru. Pozostali nie byli tak zakręceni jak gryfoński Black, ale też byli niezastąpionymi kompanami, którzy prędzej czy później dawali się wciągnąć w niecne plany uprzykrzania życia poszczególnym jednostkom czy też większym grupom - O'Connorowi obojętne było, z którego domu pochodziły jego "ofiary". Łajnobomba nie ocenia, ona po prostu cuchnie.
Spojrzał na Remusa z uśmiechem i uścisnął dłoń na przywitanie. No tak, Lupin, czyli ktoś w rodzaju mamy huncwockiej, która ostrzegała i groziła szlabanem, gdy Syriusz popuszczał wodzę fantazji anty-ślizgońskiej. Wystarczyło przewrócić oczami i nie dawać się przez góra dziesięć minut, by chłopak odpuścił i albo nie przeszkadzał w realizacji planów zagłady, albo nawet się do niech przyłączył. Cu zawsze myślał, że Remus ma potencjał niszczycielski tylko usilnie tłumiony przez osobowość dobrego ucznia. Na szczęście nie bronił się jakoś zaciekle, co pokazywał fakt, że szybko przyłączył się do knucia. Wciąż próbował ograniczyć zniszczenia, które czekały Ślizgonów, ale i tak jego mała droga w dół się rozpoczęła.
- A to jest myśl! - wykrzyknął i klepnął Lupina w ramię. - Nikt nie będzie miał żadnych dowodów, że to my, a jedno zaklęcie i po sprawie. Ślizgoni pewnie się spodziewają jakiejś niespodzianki ze strony Gryffindoru, dlatego zdziwią się, gdy pierwszego dnia będą spali spokojnie. A potem - bum!
Już widział w głowie przebieg całego planu, każdy najdrobniejszy szczegół wliczając w to miny poszczególnych mieszkańców owych namiotów, które na nieszczęście stały się ślizgońskie. W gruncie rzeczy nie pałał tą gryfońską urazą czy też nienawiścią do domu węża, ale Rosiera nie trawił choćby w najmniejszym procencie i jego samopoczucie na pewno wleci na wyżyny szczęścia, kiedy uda mu się w ramach relaksu uprzykrzyć mu życie chociaż trochę.
- Najlepiej zrobić to wcześnie rano, tak koło pobudki. Grunt, żeby dużo ludzi wtedy już było na nogach i mogło obserwować to całe śmierdzące zamieszanie. O, albo w środku dnia, w największym tłumie. Będziemy mogli się w niego wmieszać, a wszyscy będą świadkami małego upokorzenia.
Syriusz Black
Syriusz Black

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptyCzw 14 Sie 2014, 20:51

- Dlaczego nie dzisiaj? Dzisiaj jest dobry moment! Nie wiedzą nawet, że tutaj jesteśmy. Nie spodziewają się niczego. - jego oczy błysnęły złośliwie i groźnie. Miał talent to pakowania się w kłopoty i talent wychodzenia z nich zwycięsko. Nie powinni go wyrzucić z obozu, przynajmniej Dumbledore na to nie pozwoli z prostego powodu - kto będzie pilnował Luńka pod koniec obozu? Ostatecznie wywalą całą trójkę i Cu w gratisie. Łapa był na obozie tylko i wyłącznie z dwóch powodów: 1) huncwoci tu byli, więc on też 2) Dorcas tu była, więc on też. Gdyby nie to, siedziałby z Glizdusiem i zjadał pączki, a potem śpiewał Odę do Argusa do muszli klozetowej.
Łapa roześmiał się w głos, a śmiech ten przypominał do złudzenia szczekanie psiaka. Równocześnie z Connorem klepnął Remusa mocno w ramię.
- Jesteś genialny, Luniak. - wyszczerzył się wesoło i zabrał mu łajnobombę, oglądając ją ze wszystkich stron. - Może przetestujemy je na jakichś dziewczętach? Tylko jedną. - zaproponował uśmiechając się tajemniczo. To odwieczny element psot. Sprawdzić jak działa sprzęt. Dopieścić, dopracować, doczarować. Wszystko musi być idealne, aby nie zawiodło w decydującej chwili. Ta gorliwość była niezbędna, jeśli chciało się nosić imię Huncwota.
- Dlaczego mamy czekać? Chłopaki no, każdy czas jest dobry na psoty. Muszę dokopać temu Niemcowi, jeśli tutaj jest. Albo Rosierowi. - zmrużył gniewnie ślepia i przyglądał się z czułością łajnobombie. Pogłaskał ją delikatnie, jakby była największym skarbem. Obaj gryfoni wiedzieli skąd wzmożona nienawiść Łapy do zielonych. Wciąż pamiętał jak Gilgamesh znokautował Dorcas w finale. Miał wyzwać go na pojedynek, sprać mu tyłek i wlepić go w ziemię, lecz Meadowes mu nie pozwalała. Pilnowała go na każdym kroku do końca roku szkolnego i Łapa nie miał okazji do zemsty. Dopiecze zatem jego ziomkom nie przejmując się potencjalnym wywaleniem z obozu. Był tutaj tylko dla Dor i tylko dla kumpli.
Remus Lupin
Remus Lupin

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków EmptySob 16 Sie 2014, 11:18

Jęknął w duchu, gdy obaj klepnęli go w plecy w jednym momencie; ani pałkarz, ani ścigający Gryffindoru nie byli chucherkami, a siła uderzenia, choć przyjacielskiego, zatrzęsła lupinowymi zębami w proteście obolałego ciała.
- Mnie w to nie mieszajcie. – burknął tylko stanowczo, zakładając ramiona na klatce piersiowej. Zmierzył obu przyjaciół potępiającym wzrokiem, doskonale wiedząc, że – czy mu się to podoba czy nie – i tak został już wciągnięty w niecne plany swoich kompanów.
- I nie będę testował tego cuchnącego świństwa na dziewczynach, Syriuszu, miej trochę honoru, na Merlina i Morganę, bo w końcu sam wepchnę ci tą łajobombę, nie chcesz wiedzieć gdzie! – Remus zmrużył oczy, a potem, kręcąc głową najwyraźniej w wyrazie rozpaczy nad zdegenerowaniem starszego z Blacków, wrócił na swoje łóżko, otwierając książkę.
Pomiędzy kartami tomiszcza, które pożyczył jakiś czas temu od Symplicji znalazł równo zapisany kawałek pergaminu; pełne błędów, choć zgrabne pismo, notatki dziewczyny na temat świąt Bożego Narodzenia. Przygryzł wargę, unosząc wzrok na wejście do namiotu, a potem znów wbił go w pergamin; po twarzy Remusa przebiegł dziwny skurcz, a wszystko w ciemnookim chłopaku walczyło z porywem serca, próbując przygnieść go niepodważalną wolą rozsądku.
Koniec końców, serce wygrało.
Lupin zerwał się ze swojego miejsca, zatrzaskując książkę, a widząc pytające spojrzenia Cu i Syriusza jedynie wzruszył ramionami, czując zdradliwy rumieniec, którego czerwony cień musnął jego twarz.
- Wychodzę. Nie pozabijajcie się, zanim wrócę. – rzucił wymijająco, a potem, nim którykolwiek zdążył go zatrzymać, wyślizgnął się z namiotu z jednym jasnym celem.
Chciał choć przez chwilę, choć kilka sekund popatrzeć na twarz panny Szafran.
Sponsored content

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków   Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków Empty

 

Namiot nr 3 - Huncwoci, strefa przystojniaków

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Namiot nr 1 - strefa chłopców
» Namiot nr 3 - strefa dziewcząt
» Namiot nr 2 - strefa dziewcząt
» Namiot nr 5 - strefa chłopców
» Namiot nr 2 - strefa chłopców

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Teren Obozu
-