IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Namiot nr 2 - strefa chłopców

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lloyd Avery
Lloyd Avery

Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty
PisanieTemat: Namiot nr 2 - strefa chłopców   Namiot nr 2 - strefa chłopców EmptyPon 11 Sie 2014, 20:40

W drugim namiocie zamieszkują:
Pan Pride
Pan Avery
Pan Virolainen
Pan Bonner
Pan Blais
Lasarus Virolainen
Lasarus Virolainen

Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 2 - strefa chłopców   Namiot nr 2 - strefa chłopców EmptyWto 12 Sie 2014, 14:18

Ostatnimi czasy miał dużo na głowie. Nie tylko chodziło o sprawy narzeczeństwa z Aristos, które były naprawdę fascynującą sprawą, w szczególności gdy tak krążył wokół niej, z drobnymi gestami, które miały zachęcić ją do trochę przyjemniejszych reakcji. I nie, wcale się nie przejął brakiem odpowiedzi na jego małe przeprosiny. Tak naprawdę nie spodziewał się sowy zwrotnej. Nie oszukujmy się w tej chwili był pewnie niczym więcej jak bękartem, który w jej oczach zapewne, próbował po prostu wkupić się w jej łaski po bardzo miłym incydencie, który miał miejsce latem rok temu. I na razie nie miał zamiaru zmieniać tego wizerunku.
Nie, Aristos Lacroix nie była jego priorytetowym problemem, nawet jeżeli była bardzo zajmującą osóbką. Chiara była gorszym problemem. O wiele gorszym.
Od czasu zaręczyn skutecznie się unikali, dzięki czemu nie doszło do zapewne bardzo nieprzyjemnej konfrontacji. Nie to żeby Lasarus się jej bał albo coś w tym guście. Po prostu ostatnimi czasy nie miał zbytnio sił i chęci na tańczenie wokół każdego dookoła i udawania słodkiego chłopaczka, który ma lat szesnaście i pstro w głowie. Tęsknił za Durmstrangiem. Jedynym miejscem na ziemi, gdzie mógł robić to co chciał i jak chciał. Ten dom, na przedmieściach Londynu, wyzwalał w nim sprzeczne uczucia, a wrogość jego „siostry” nie poprawiał uczucia, że jest tutaj zupełnie obcy. Nic więc dziwnego, że powoli zaczynał wariować i mieć dziwne myśli. Aż się wzdrygnął.
Apel w stołówce był jednym z najgłupszych momentów całości chyba. Siedział sobie w kącie, nie zauważony przez nikogo (przynajmniej miał taką nadzieję) i słuchał występu, czekając niecierpliwie na koniec całej tej błazenady. I zapewne nawet by przegapił moment odczytywania kto, gdzie i z kim w namiocie, gdyby Diabolo nie dziabnął go w rękę. Tak naprawdę nie czekał na koniec tego wszystkiego. Zebrał się z ławy i ruszył do namiotu nr 2 dla chłopców po tym jak usłyszał „Pan Pride”, a potem swoje nazwisko. Miał szeroki uśmiech na swojej przystojnej gębie. W końcu kogoś znał. I bynajmniej nie była to pierwsza lepsza znajomość.
Namiot na zewnątrz nie wyglądał zachęcająco. Był jakiś taki mały, wydawało się jakby ledwo jedna osoba tam miała wejść, a co dopiero pięciu rosłych facetów. Jednakże po wczłapaniu się do środka, szczęśliwie się okazywało, że jest rozmiarów porządnego apartamentu z porządną łazienką, salą jadalną i pokojami. Zadowolony wybrał sobie jedno z łóżek, i zaczął się rozpakowywać. W między czasie kruk siedział na oparciu łóżka i obserwował go swoim czarnym okiem.
Vincent Pride
Vincent Pride

Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 2 - strefa chłopców   Namiot nr 2 - strefa chłopców EmptyWto 12 Sie 2014, 21:35

Obóz. Cóż za fantastyczna okazja, by przyjrzeć się z bliska co ciekawszym uczniom tej intrygującej szkoły jaką był Hogwart. Niby kilkoro miał okazję względnie obadać tego samego dnia, w którym dostarczył pozostałe dokumenty niezbędne do przeniesienia. Nijak się to jednak miało do okazji jaką stworzono mu jak na zawołanie. Doprawdy, za dobrze wszystko się układało, jak na sam początek. Świstoklik przetransportował go idealnie na miejsce, gdzie oczywiście przywitała go cała reszta uczniów, przybyłych, by zaznać rozrywki i nieco relaksu podczas wakacji. Zobaczymy czy i Vincent da radę skorzystać z tej zacnej rekreacji. Las otaczający obozowisko dodatkowo stwarzał perfekcyjne warunki dla jego bogatej wyobraźni, która w momencie przybycia zaczynała pracować na wysokich obrotach.
Był jedną z tych niewielu osób, które zwróciły uwagę na grono pedagogiczne zanim jedna z nauczycielek postanowiła wziąć sprawy we własne ręce i uciszyć rozgadaną gromadę. Podczas przemówienia jednak słuchał tylko powierzchownie co opiekunowie mają do powiedzenia, ukradkiem rozglądając się dookoła, obserwując każdą twarz jaka tylko znalazła się w zasięgu jego wzroku. Zauważył dziewczynę, którą spotkał w sowiarni, mignęła mu gdzieś też Aristos, ale na niej chwilowo się nie skupiał. Na widok twarzy Evana zaś uśmiechnął się lekko, unosząc kącik ust w wyrazie zadowolenia na pograniczu satysfakcji, jak po dobrym rozdaniu w kartach. No proszę, nie będzie się nudził.
Nie zdołał dopatrzeć się każdego jednego uczestnika obozu, gdyż przemowa powitalna trwała krócej niż się spodziewał i uczniowie zaczęli się rozchodzić do swoich namiotów. Będąc szczerym to nie słuchał składów każdego z nich, wyłapał tylko, że powinien udać się do "męskiej dwójki". Cóż, na miejscu bardzo szybko zapewne odkryje z kim przyjdzie mu mieszkać przez dwa tygodnie i a nuż bedzie to ktoś warty większej uwagi. Może ten Irlandczyk Aristos? Może Evan? Kto wie, w każdym wypadku obróci sytuację na swoją korzyść.
Jakież było jego zaskoczenie, gdy wchodząc do zwyczajnego z wierzchu, a eleganckiego w środku namiotu ujrzał znajomą twarz i to z Durmstrangu. Rzucił okiem na sporych rozmiarów kruka siedzącego na jednym z łóżek, po czym z lekkim uśmiechem rzucił skórzaną torbę na łóżko obok.
- No proszę, kogo ja widzę. Ciebie też zaintrygowała sława murów Hogwartu czy coś innego cię tu sprowadza, Lasarusie? - powiedział lekkim tonem zdradzającym zaintrygowanie. Sekundę później na jego ramieniu pojawiła się żmija rogata, która przyglądając się bacznie współlokatorowi swego pana machała języczkiem, jakby chciała się przywitać. Chwilę gotowała się do ataku, jednakże odpuściła zsuwając się po ramieniu Vincenta na pościel.
- Przyznaję, że nie spodziewałem się ujrzeć nikogo ze starych znajomych z przyjaznych kątów Durmstrangu. Mile mnie zaskakujesz.
Lasarus Virolainen
Lasarus Virolainen

Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 2 - strefa chłopców   Namiot nr 2 - strefa chłopców EmptySro 13 Sie 2014, 11:23

Z czysto teoretycznego punktu widzenia mógł wszystko rozpakować za pomocą jednego machnięcia różdżki, jednakże wolał siedzieć na tej dziwnej ni to drewnianej, ni to materiałowej podłodze i wyjmować wszystko z torby ze starannością, przeznaczając konkretne miejsca dla niektórych z przedmiotów. Dbałość o detale, to była jedna z cech jaką nabył w Durmstrangu oraz pod czujnym okiem ojca, tudzież jego znajomych o wątpliwej reputacji. Jeżeli nie znałeś środowiska w jakim się znajdujesz, wypadało chociaż trochę stworzyć iluzję bezpieczeństwa. A nie oszukujmy się, Lasarus czuł się jak w pułapce. Oprócz jednej osoby nie znał w tym namiocie nikogo. A i ta jedna osoba była dosyć niebezpieczna, nawet jeżeli brało się pod uwagę ich dotychczasowe stosunki.
Na dnie torby znajdował się sztylet z rękojeścią ze smoczej kości, który był schowany w pochwę ze skóry pochodzącej od tego samego stworzenia. Virolainen wysunął go delikatnie i uśmiechnął się widząc odbicie słońca na metalu. Kolejna rzecz, której się nauczył w swoim krótkim życiu – wszystko może być bronią, więc lepiej nie odrzucać tego co daje nam rzeczywistość.
Nawet nie zauważył kiedy ktokolwiek wszedł do namiotu, skupiony na schowaniu ostrza tak, by móc, w nagłym wypadku, szybko go wyjąć. Ostatecznie skończyło się na kryjówce pod poduszką.
Spojrzał najpierw na torbę rzuconą na łóżko obok, a potem na jej właściciela. Gdy zobaczył bardzo znajomą twarz, uśmiechnął się, chociaż i tak wzdłuż kręgosłupa przebiegł mu dreszcz. Vincent miał w sobie coś, co wymagało bycia ostrożnym i czujnym, jednocześnie jednak nie czuł strachu jako takiego. prędzej był to respekt, pewnego rodzaju podziw. Nie oszukujmy się, w Durmstrangu wiele rzeczy posiadało status quo i kiedy tylko człowiek trochę głębiej umiał pogmerać to dowiadywał się dziwnych i strasznych rzeczy o wychowankach tej szkoły.
- Vincent. – skinął głową i podniósł się z klęczek, nie ukrywając, że wcale nie jest zaskoczony. W końcu miał trochę czasu na przetrawienie informacji, że Pride jest na obozie i dojście do tego, że widocznie też się przeniósł. – Hogwart mnie nie interesuje. Poczułem po prostu powołanie, by zniszczyć parę żywotów, dopóki jeszcze mam okazję.
Kruk załopotał skrzydłami i znalazł się na ramieniu Lasarusa, kiedy żmija wychyliła łeb. Naprawdę nienawidził tego węża. W ogóle nienawidził węży i najchętniej spaliłby wszystkie. Czuł jak mięśnie mu sztywnieją, kiedy język został wprawiony w ruch, a sercowata głowa cofnęła się jakby do ataku. Zapewne gdyby miał wpisaną w charakter opcję „tchórz”, to już by znajdował się po drugiej stronie obozu, domagając się zmiany namiotu, albo wywalenia tej gadziny daleko do Londynu. Jednakże twardy chłopak z niego był, więc starał się skutecznie nie zwracać uwagi na pupilka Vincenta.
- A czym Hogwart skusił ciebie? Zawsze myślałem, że Durmstrang to dla ciebie raj. – uśmiechnął się delikatnie i na rozluźnienie zaczął głaskać Diabolo po główce, kątem oka obserwując jak Goblin zsuwa się na łóżko.
Vincent Pride
Vincent Pride

Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 2 - strefa chłopców   Namiot nr 2 - strefa chłopców EmptySro 13 Sie 2014, 17:19

Vincent nie miał pojęcia, że Lasarus obawia się wszelkich wężowatych, więc ani mu do głowy przyszło opanować Goblina. Zresztą, i tak by tego nie zrobił. Młodszy Ślizgon nie uciekał z krzykiem, nie miał drgawek ani też nie mdlał tuż obok niego na widok gada, więc tchórzem nie był, co dobrze o nim świadczyło. W przeciwnym wypadku dla zabawy Pride jeszcze by go poszczuł swym pupilem. Ot, drobna zabawa bez konsekwencji większych niż zawał młodocianego serca. Nic specjalnego. Z drugiej strony skoro dzieciak się bał, a nie okazywał tego, wręcz zachowywał zimną krew - nie był to strach godny uwagi. Tak więc Goblin leżał sobie spokojnie na środku łóżka Pride'a, gdy ten wrzucał swoją torbę pod łóżko. Następnie Vincent wyciągnął różdżkę i rzucił jedno zaklęcie na zajmowany przez siebie obszar w namiocie.
- Protego totalum.
Kiedy czar został rzucony zabezpieczając jego rzeczy przed niepożądanymi konsekwencjami odwrócił się do Lasarusa wciąż z tym lekkim uśmiechem na twarzy, chowając różdżkę do kieszeni. "Rozłąka", o ile tak można było to nazwać, z kompanami z Durmstrangu trwała krótko, gdyż tak naprawdę Vincent przez większość siódmego roku wciąż uczęszczał na zajęcia. Mimo wszystko dobrze było zobaczyć znajomą twarz, szczególnie, jeśli z jej ust padały słowa witane z zadowoleniem przez Ślizgona.
Virolainen nie wyróżniał się czymś szczególnym w poprzednich latach, więc też nie zapadał w pamięć zbyt dokładnie. Ot, rysy twarzy i brzmienie imienia, nic poza tym. Kto wie, może Hogwart zostanie nie tylko areną, ale i miejsce kształtującym grupy ... "wsparcia".
Na dźwięk pytania zaśmiał się do siebie, wsuwając dłonie do kieszeni spodni i opuszczając rozluźnione ramiona.
- Tak, Durmstrang to miejsce niezwykłe i jestem pewien, że Hogwart nie jest w stanie mu dorównać. Chętnie zostałbym do końca w naszych surowych kątach, jednakże trzeba poszerzać horyzonty, czyż nie? Poza tym, nasze plany mogą się nieco pokrywać. Dawno nie puściłem wodzy fantazji, więc potrzebuję miejsca, w którym dam wyraz swoim artystycznym zapędom.
Roześmiał się po raz drugi, a całość wypowiedzi była utrzymana w tonie rozmów o pogodzie. Dzięki temu zazwyczaj ludzie brali to jako żart, nawet jeśli przeczucie mówiło co innego.
- Przyjemnie tylko byłoby znaleźć kogoś do spółki, dawno nie spotkałem kogoś o podobnych zainteresowaniach co jest dosyć przykre.
Lloyd Avery
Lloyd Avery

Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 2 - strefa chłopców   Namiot nr 2 - strefa chłopców EmptySro 13 Sie 2014, 19:19

Pierwszy raz od przyjęcia powitalnego u di Scarno ruszył się po za teren własnego domostwa. Grzebanie w księgach ojca, do których w ciągu roku nie miał dostępu, picie i ćwiczenie zaklęć skutecznie zajmowały Lloydowi czas – nie odczuwał potrzeby socjalizowania się z sąsiadującymi blisko niego znajomymi z Hogwartu, nie miał też ochoty na przebywanie wśród ludzi, którzy działali mu ostatnimi czasy na nerwy coraz dosadniej. Obóz stanowił wyjątek, jednak nie dlatego, że jakoś wybitnie zależało mu na zdobyciu tych pożal się boże, niesamowitych umiejętności, jakie proponował hogwardczykom. Zwyczajnie bycie zamkniętym w czterech ścianach wychodziło mu już uszami.
Przemowa Dumbledore’a i regulamin nie sprawiły, że Avery zaczął przejmować się całą sprawą w jakiś konkretniejszy sposób; ot, kolejny zbiór niczego nie wartych słów w wykonaniu starego, ześwirowanego czarodzieja i jego maskotek. W porównaniu z działaniami podejmowanymi przez Voldemorta i jego popleczników, dyrektor Hogwartu był niczym proch na wietrze. Nie znaczył nic.
Kiedy tylko usłyszał swoje nazwisko, wybrzmiewające pomiędzy innymi z właśnie odczytywanej listy, poprawił torbę na ramieniu, przez drugie przerzucił skórzaną kurtkę i opuścił stołówkę, kierując się w stronę uczniowskiego obozowiska. Nie zwrócił wprawdzie większej uwagi na to z kim będzie dzielić namiot, dlatego jego zdziwienie było niezwykle przyjemne. Pierwsza dobra rzecz tego cholernego dnia.
Po pierwsze, miejsce do spania, które z zewnątrz przypominało klitkę w schronisku dla psów, w środku było wyjątkowo wygodne i przestronne. Po drugie, same znajome twarze!
Wykrzywił usta w uśmiechu, podchodząc do Lasarusa i podając mu dłoń; skórzane rękawiczki zaiskrzyły delikatnie, gdy ściskał rękę chłopaka.
- Czołem, Virolainen. – rzucił nieco rozbawionym tonem, a potem przeniósł spojrzenie na drugiego chłopaka, przez chwilę mierząc go wzrokiem. Miał w sobie coś, co sprawiło, że po kręgosłupie Lloyda przesunęły się dreszcze, ale był to raczej entuzjazm, niż niepokój. Jego oczy napotkały również węża, zwiniętego na narzucie łóżka, a to sprawiło, że wargi wygięły się w jeszcze weselszym uśmiechu.
- Żmija rogata, nie? Są fantastyczne. Avery. Miło mi. – dodał jeszcze, wyciągając rękę do Vincenta i rzucając jednocześnie swoje rzeczy na łóżko tuż obok obcego mu chłopaka.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, a potem wyciągnął różdżkę i jednym machnięciem opróżnił torbę, a później kufer, by jeszcze przez moment grzebać potem po kieszeniach kurtki w poszukiwaniu papierosów. Pstryknięciem palców odpalił jednego z nich i zaciągnął się mocno, z pewnym rozrzewnieniem wspominając ostatni raz, kiedy palił razem z Echo tuż pod nosem babki od eliksirów; skręty, które podsunęła mu wtedy dziewczyna sprawiły, że niemal latał. Teraz zaś musiał zadowolić się najzwyklejszym tytoniem.
Dopiero po chwili zreflektował się i zerknął na swoich towarzyszy.
- Mam nadzieję, że to w porządku? Nie chce mi się ruszać tyłka na zewnątrz, pełno tam kundli z Gryffindoru.
Lasarus Virolainen
Lasarus Virolainen

Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 2 - strefa chłopców   Namiot nr 2 - strefa chłopców EmptySro 20 Sie 2014, 18:36

- Hogwart jest ubogi w tego typu jednostki, z tego co zauważyłem. – kąciki ust lekko wykrzywiły się w uśmiechu, dosyć jednoznacznym. Doskonale zdawał sobie sprawę, że powinien zakręcić się wokół Vincenta. Nie tyle dla własnego bezpieczeństwa, co bardzo ciekawej edukacji. Bo że starszy kolega z Dumrstrangu jest w stanie dużo go nauczyć był pewien.
Spojrzał na twoją torbę, która leżała koło łóżka i biorąc przykład z Pride’a, również uchronił ją przed niechcianymi efektami głupoty współobozowiczów, jak i również zbyt nadmierną ciekawością kogokolwiek. W końcu przezorny zawsze ubezpieczony.
Diabolo głośno zakrakał w tym samym momencie kiedy zaszeleścił materiał wejścia do namiotu i ukazała się najpierw potargana brązowa czupryna, a potem głowa i cały korpus. Lloyd Avery. Lasarus jak przez mgłę pamiętał go ze przyjęcia powitalnego. Wtedy spotkał wbyt dużo twarzy i uścisnął zbyt dużo rąk. Albo i nie.
- Witaj, Avery. – uścisnął mu dłoń, czując pod opuszkami przyjemną w dotyku smoczą skórę. To była jedna z tych ciekawostek, które intrygowały. Ten chłopak ciągle nosił rękawiczki. Lasarusa aż ciekawiło czy również w nich śpi. Wychodziło na to, że miał niedługo się przekonać.
Na samo wspomnienie o wężu, Virolainen spojrzał w zupełnie przeciwnym kierunku, czyli, co ciekawe, w stronę wyjścia namiotu. Nie miał zamiaru wtrącać się w zapoznawanie się dwójki jego kompanów, a na pytanie zadane przez Lloyda bezwiednie pokiwał głową. Tak naprawdę nawet nie zarejestrował pytania.
Zmrużył oczy kiedy przez szparę pomiędzy dwoma płachtami materiału, zauważył znajomą czuprynę kręconych włosów. Był teraz trochę niczym drapieżnik, który zwietrzył swoją ofiarę. W końcu nie odpowiedziała na jego prezent. To chyba nic strasznego, że wolał iść się upewnić czy kwiaty dotarły, prawda?
Bez słowa wyszedł z namiotu, a za nim poleciał jego kruk. Nadszedł czasy by zacząć dalej zarzucać sieci.

z/t
Sponsored content

Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 2 - strefa chłopców   Namiot nr 2 - strefa chłopców Empty

 

Namiot nr 2 - strefa chłopców

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Namiot nr 4 - strefa chłopców
» Namiot nr 1 - strefa chłopców
» Namiot nr 5 - strefa chłopców
» Namiot nr 1 - strefa dziewcząt
» Namiot nr 3 - strefa dziewcząt

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Teren Obozu
-