IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Obozowisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Obozowisko   Obozowisko EmptyCzw 07 Sie 2014, 11:07


Bardzo ogólnie rzecz biorąc, po prostu obozowisko. Ścieżki pomiędzy namiotami, ślepe zaułki, niewielkie "placyki", wydeptana trawa i groźba, że zza zakrętu za chwilę wychynie ktoś niepowołany.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 16:59

Rozpakowała się w namiocie. Rozłożyła wszystkie rzeczy na swoje miejsca, posprzątała, wyczyściła różdżkę, przebrała się w strój bardziej sportowy. Adidasy, spodnie w moro, bawełniany sweter i miękką kamizelkę. Wieczory były o wiele chłodniejsze niż przypuszczała. Związała włosy w kucyka, co też zmieniało jej twarz. Wydawała się jaśniejsza, bardziej wyostrzona. Kilka kosmyków uparcie wydostawało się spod niebieskiej gumki; odgarniała je niecierpliwie. Przed zajęciami powinna poczytać sobie o zaklęciach bądź o zasadach savoir-viveur, spędzić czas pożytecznie. Powinna chociażby wyjść pozwiedzać miejsca, zagadać do znajomych, uspokoić skołatane serce, lecz nie. Yumi nie mogła usiedzieć w spokoju, gdy coś ją dręczyło. Przeszła przez stołówkę, pomogła jakiemuś drugoklasiście w znalezieniu swojego namiotu, powitała kilka znajomych twarzy i szła... Mózg jeszcze nie wiedział gdzie nogi niosą ciało, a gdy poznał zamiary zbuntował się i nakazywał w tył zwrot. Bezskutecznie.
Obuwie tuszowało dźwięk kroków. Yumi zatrzymała się przy jednym z ostatnich namiotów, kucnęła i zawiązała dwukrotnie sznurówki butów. Tam na skraju stał Carrow z dwójką znajomych. Akurat teraz mógłby być sam, to mogłaby podejść i po prostu powiedzieć o co chodzi. Niestety postronne osoby nie były do końca pożądane. Musiała pozbyć się ich i poprzez najwyższą kulturę i wdzięk wydostać stamtąd Carrowa. Yui nie wierzyła, że sama go szuka. Dotychczas unikała go odruchowo, a rozmowy ograniczała do całkowitego minimum. Musiała skupiać się na obozie i nie myśleć o problemach "zaręczynowych". Udawała, że to coś normalnego. Przełknęła głośno ślinę i wyprostowała się. Przylepiła na usta miły i śliczny niewinny uśmiech, odsłaniając przy tym trochę białych zębów. Z taką oto "szczerą" miną i rękoma zahaczonymi o kieszenie kamizelki, przeszła kilkanaście metrów. Slytherin bardzo polubił skraj obozowiska. Gdzie nie spojrzała, w tych regionach koczowali grupkami i namawiali się, wybuchali śmiechem albo komuś dokuczali. Nawet w wakacje dało rozróżnić się przynależność domów. Niepotrzebne były do tego mundurki ani herby.
Powietrze zmieniło się wokół niej, wyczuwała to. Musiała jednak podejść i porozmawiać z Carrowem. Wewnętrzny głos nakazywał jej zapytanie go o pewne sprawy. Odmowa złożona Lucowi bardzo ją zabolała i dręczyła. Odczuwała non stop tęsknotę do potencjalnego biwaku. Wyobrażała sobie kilkakrotnie jakby to było, gdyby nie musiała odmawiać. Jakby oboje ucieszyli się z nadchodzących dni, jakby opowiadali sobie legendy czarodziejów i mugoli, jakby wymieniali się wiedzą. Bunt wydawał się bardziej bolesny niż dotychczas. Zamrugała rzęsami, zdając sobie sprawę, że została już zauważona przez jednego z towarzyszy swojego narzeczonego. Przeszła bardziej w bok, aby była bardziej widoczna.
- Cześć... będziecie tak uprzejmi i wypożyczycie mi na parę chwil Amycusa? - uśmiechała się uroczo, grając perfekcyjnie zadowoloną z życia narzeczoną tego jegomościa stojącego obok. Nie spojrzała na niego ani razu, aby jej nie rozproszył. - Obiecuję oddać go w całości. - dodała żartobliwie i wcale, ale to wcale nie przejmowała się tym, że Carrow w końcu przeniósł na nią swoje chłodne, obojętne ciemne ślipia. Aczkolwiek wmawiała sobie, że to nic takiego.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:00

- … nie, mylisz się Amycusie. – Łagodny głos należący do blondyna opierającego się o zwalony pień drzewa nie był w stanie przedrzeć się przez harmider jaki panował w obozowisku. Siedział ze skrzyżowanymi nogami na gołej ziemi, wyraźnie zaangażowany w to, o czym rozmawiali.Trójka Ślizgonów od ponad trzydziestu minut dyskutowała niezbyt żarliwie nad tylko sobie znanym tematem, korzystając z ustronnego miejsca gdzie mogą wymienić poglądy. – Dopiero po dziesięciu minutach powinieneś dodać zasuszone nasiona, a dopiero po nich szczyptę popiołu. – Głos siódmoklasisty nasączony był lekką irytacją, jak gdyby mówił po raz trzeci tą samą informację. Kolega po prawej stronie krzyżował ręce na klatce piersiowej i ze zmarszczonymi brwiami, przez cały czas kiwał przecząco głową. Póki co nie wtrącał się do rozmowy, próbując przypomnieć sobie kolejność dodawania poszczególnych składników.
- Alex, naprawdę sugerujesz, że Jasmine się pomyliła? – Kpina i rozbawienie były niemalże namacalne w głosie Amycusa, który siedział na przewalonym pniu i przyglądał się nieco z dołu swoim kolegom. Łokciami opierał się swobodnie o konar, zmuszając ich do pochylenia się w jego stronę jeśli zamierzali coś dodać. Na jego twarzy błąkał się lekki uśmiech rozluźniając wszystkie mięśnie mimiczne, zaś w ciemnych oczach można było dostrzec przebłyski jakie obserwuje się u osób prześmiewających się z czyjegoś zachowania. Brązowa łepetyna powtórzyła swój przeczący gest, zwracając uwagę Carrowa na siebie. Chłopak wzruszył ramionami od niechcenia i powtórzył, nie pozwalając nikomu zareagować po swoich ostatnich słowach: - Popiołu tam nie ma, po.. – Niestety, jego zdanie nie miało zostać dokończone, ponieważ blondyn pochylił się i kopnął podeszwę Amycusa. Kiedy zerknął na niego zaskoczony, unosząc nieznacznie brwi – blondyn przekrzywił głowę, przy cichym „pst”. Zainteresowany powodem, dla którego jest uciszany, przechylił się do tył i zerknął za ramię kolegi, dostrzegając podążającą w ich stronę sylwetkę Yumi Merberet. Żadna myśl nie zaprzątnęła głowy Amycusowi, ani nawet mięsień na jego twarzy nie drgnął, kiedy syknął do kumpli:
- Wstawać. – Co oczywiście spotkało się z ich przygłupimi minami, przez które Amycus jedynie upewnił się co do poziomu ich inteligencji związanej z naturalnymi odruchami etycznymi i moralnymi, jakie panują w społeczeństwie. Jakby nie patrząc, taka osoba wychowana w normalnej rodzinie nie powinna mieć z tym żadnych problemów. Napotkali na ostre spojrzenie Carrowa, który nie ponawiał swojego polecenia, ale sam zajęty był podnoszeniem się z tymczasowego klepiska. Nie poświęcił im nawet minuty na wyjaśnienia, ucinając ewentualne protesty jednym skurczem na twarzy. Wystarczająco niewielkim, aby nadchodząca go nie dostrzegła, ale wystarczającym by Ślizgonom zeszły półuśmieszki z twarzy i dostosowali się do wymogów stawianych przez Amycusa.
Zapewne powinien otrzeć kurz i ziarenka piasku z granatowej bluzki czy spodni, jednak póki co bardziej zainteresowany był zbliżającą się sylwetką Krukonki. Nikt nie odpowiedział na przywitanie w werbalny sposób, chociaż z pewnością wyczuła taksujące i nieprzychylne spojrzenie blondyna czy też kpiący uśmieszek drugiego z nieznajomych kolegów Amycusa. Nawet on sam obdarzył ją jedynie uprzejmym uśmiechem, z którego dało się wyczuć dystans i opanowanie.
- Dokończymy dyskusję później, chłopaki. – Odezwał się w końcu, nie pozwalając na zapanowanie niezręcznej ciszy między dwoma skrajnymi grupami jakie się właśnie tworzyły. W trakcie mówienia podszedł do kolegów i położył im w zuchwałym geście dłoń na barkach, przekonany iż zostanie to odebrane jako swobodny przekaz informacji między bliskimi kumplami. Oboje zerknęli w stronę Carrowa, posyłając mu pożegnania i tylko blondyn ośmielił się klepnąć go w plecy. Ten zaś parsknął śmiechem pod nosem i zbliżył się do Yumi, prostując prawą rękę w kierunku jednej ze ścieżek prowadzących do obozowiska. Oni jednak nie zamierzali udawać się w stronę namiotów, ponieważ po samym spojrzeniu dziewczyny można było dostrzec, że nie wszystko jest tak, jak być powinno. Ruszyli we wskazanym przez niego kierunku i chociaż Yumi widziała go wiele razy bez maski uprzejmości, tak teraz mogła dostrzec naturalny uśmiech, jaki pasował do twarzy Amycusa. Dopiero teraz przesunął dłońmi po plecach, pozbywając się ewentualnych śladów bytności na konarze. – Chcesz o czymś konkretnym porozmawiać? – Spytał od razu, nie bawiąc się w konwenanse i wprowadzenie miłej atmosfery. Yumi musiał wystarczyć lekko zaciekawiony głos narzeczonego i uniesione brwi w wyczekiwaniu na odpowiedź.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:00

Oglądała z daleka jak podnoszą się. Amycus stanowczo, jego kumple niechętnie, z oporem. Przeszkodziła im w dyskusji, lecz nie miała z tego żadnych wyrzutów sumienia. Nie obchodziła ją konwersacja jaką prowadzili, gdy priorytetem była dosyć ważna rozmowa. Ważna dla niej, dla Yui. Nie oczekiwała też entuzjastycznego powitania z ich strony. Prawdopodobnie była bardziej zniecierpliwiona zwłoką towarzyszy niż sam Amycus. Stała całkiem luźno, oddalona stosownie od pni i czekała. Zamknęła usta niszcząc dopiero co wybudowany uśmiech. Koledzy mogli zauważyć pewną zmianę w jej zachowaniu, lecz wątpiła, aby byli tym zainteresowani. Odgarnęła grzywkę z czoła, wcisnęła ją za uszy i zmarszczyła brwi, gdy tak parskali śmiechem, uśmiechali się i w milczeniu odchodzili. Odczekała aż znajdą się w stosownej odległości, odprowadziła ich nawet wzrokiem. Przeczuwała późniejsze pojawienie się plotek i wzmianek o "romantycznym" spotkaniu narzeczonych. Nie była w stanie nawet zirytować się, bo Carrow odezwał się zagłuszając niesmak. Uśmiechał się tak swobodnie, wyglądał całkowicie normalnie. Przyglądała się mu przez chwilę. Czekała aż skończy otrzepywanie pozostałości po konarze i próbowała znaleźć słowa. Po tamtym uśmiechu nie było już śladu. Zastąpiło go zmarszczenie ust i brwi.
- Przypomnij mi dlaczego muszę odmawiać sobie wszystkiego zasłaniając się twoim nazwiskiem. - poprosiła o odpowiedź chłodno i rzeczowo. Nie przechodziła jeszcze do sedna sprawy. Potrzebowała solidnego argumentu, aby nie zwariować. Chciała jechać na ten biwak. Nie sądziła, że znajdzie w sobie tak mocne pragnienie zrealizowania spotkania ze zwykłym kolegą z Ravenclawu. Zaciekawił ją, kusił czymś niesamowitym. Dniami i wieczorami, które pozwolą jej cieszyć się z wakacji. O to głównie chodziło. O cieszenie się z wolnego czasu. Ostatni miesiąc nie był bogaty w wiele uśmiechów. Najadła się stresu, strachu i łez. Yui żądała miłych wspomnień. Carrow irytował ją, odbierając jej to. Cokolwiek by nie zrobiła, wiedziała, że będzie robił z tego powodu problemy. Była świadoma, że gdyby wyraziła zgodę i aprobatę na wyjazd z obcym chłopakiem, narobiłaby sobie i Amycusowi kłopotów. Chciała więc poznać jego zdanie, opinię. Musiał jej przypomnieć powód, dla którego musi rezygnować z przyjemności. Cały czas starała się zachować stoicki spokój świadoma, że są obserwowani przez co ciekawsze głowy. Nie mogła pozwolić sobie na wydzieranie się na niego na oczach uczniów. Zachowała więc stosowną od niego odległość i nie spuszczała zeń czujnego i wojowniczego wzroku.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:01

W niezwykle łatwy sposób można zainteresować kogoś swoją osobą, szczególnie jeśli zna się odpowiednie do tego metody i sprawdzone techniki, dzięki którym zrealizuje się z góry ustalony cel. Taki z pewnością cel posiadała Yumi, przekreślając wszelkie dotychczasowe zasady jakie stawiała w dziwnej relacji jaka między nimi pojawiała się od ponad pięciu lat. Amycus był pewien, że nie przemyślała dokładnie sposobu, w jaki chce zaprezentować jej swoje przemyślenia bądź problem, jaki pragnie poruszyć. Postanowił nie wybiegać myślami w przyszłość, przyjmując z otwartymi ramionami i delikatnym uśmiechem dokładnie to, co miała mu zaprezentować.
Nie pozwalał sobie na swobodę w tym otoczeniu, podchodząc z ostrożnością do wszystkich, którzy mogli go obserwować i czekać na chwilę słabości. Zbyt dobrze znał chociażby powiązanie Roginsky’ego i Rosiera z Czarnym Panem, ażeby mógł pozwolić sobie na chwilę zawahania bądź błędu, jaki może odbić się na nim już za parę miesięcy. Wystarczająco dobrze zadbał o rozszerzenie dotychczasowych kontaktów i polepszenie stosunków z poszczególnymi personami, aby odpowiednia osoba dowiedziała się o jego predyspozycjach związanych z przystąpieniem do grona Śmierciożerców. Przypatrywał się z niewielkim zainteresowaniem kroczącej z lewej strony narzeczonej, zastanawiając się chwilowo nad tym, na jakim poziomie znajduje się jej podejrzliwość względem nowo poznanych osób i ufność, którą z pewnością obdarzała nieodpowiednie persony. Przykładem takim mógł być chociażby młody Chant, który nakierował uwagę na wydarzenia rozgrywające się zaledwie kilka dni temu. Póki co, Amycus postanowił śledzić poczynania Merberetówny testując lojalność względem złożonych obietnic, udając dobrodusznie niewiedzę o tańcu-połamańcu, jaki odgrywali na środku mugolskiej kawiarni.
Zmarszczył lekko brwi i spojrzał na nią uważniej, opuszczając ręce wzdłuż tułowia i nim jeszcze jej pytanie nie zdążył ostygnąć, rozchylił usta w odpowiedzi: - Po pierwsze zdefiniuj słowo wszystko. Po drugie, ciebie też miło zobaczyć. – Po czym przechylił nieznacznie głowę i poszerzył uśmiech, tak ciepły i serdeczny, że mogła podejrzewać o podmianę Carrowa na kogoś innego. Nie czekając na reakcję ze strony dziewczyny wyprostował się i ruszył przed siebie, zerkając tylko raz przez ramię czy podążyła za nim. Rozmowa na terenie obozu nie mogła być lekka ani przyjemna, skoro Merberetówna od razu postanowiła go zaatakować.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:01

W przeciwieństwie do Carrowa miała znajomych normalnych. Takich, którzy nie zmuszali jej do analizowania każdego ich słowa, drgnięcia powieki i zmiany mimiki. Oferowali coś miłego, przeciętnego, zupełnie niewinnego i kuszącego. Spędzenie czasu i porzucenie frustrujących myśli. Nic dziwnego, że Yui z bólem odmawiała Lucowi. Nic dziwnego, że dręczyło ją to już od paru dni, a sumienie nie dawało spokoju. Oczywiście o wszystko obwiniała Amycusa, bo to przez niego musiała ograniczać swoje znajomości i formę spędzania czasu. Dobijało ją to, chciała wyjaśnień.
Nie dała nabrać się na jego uśmiech. Mógł świetnie bawić się jej kosztem, oglądając sobie jej irytację, zdenerwowanie i wyrzuty. Nigdy nie traktował jej złości poważnie. Nawet wtedy, gdy dwa miesiące temu uderzyła go w polik, gdy wytrącił ją z równowagi. Nie przejmował się tym, dlatego nie zwracała uwagi na ten z pozoru szczery uśmiech. Tylko przez parę sekund jej uwaga została rozproszona, na samym początku.
- Daruj sobie uprzejmości. - mruknęła, marszcząc czoło. Poczekała aż minie ją i dopiero po chwili odruchowo ruszyła za nim. Nie zrównała z nim kroku, szła lekko z tyłu zaciskając palce w pięść. Była na niego zła w każdym tego słowa znaczeniu. Nie zrobił nic, a mimo wszystko był winny każdej jej irytacji. Gdy zatrzymał się, zrobiła to samo, utrzymując dystans.
- Otrzymałam zaproszenie na biwak. Od kolegi z Ravenclawu. Odmówiłam. - powiedziała w miarę spokojnie, oddzielając każde słowo i wypowiadając je na nowej bazie świeżego powietrza. Uniosła wyżej brodę i wwiercała w niego oskarżycielskie oczy.
- Przypomnij mi dlaczego musiałam odmówić. Dlaczego mam mieć zepsute wakacje i dlaczego ty jesteś temu winien. Chcę tam jechać, chcę spędzić czas normalnie. Przez ciebie muszę z tego zrezygnować. - nie owijała w bawełnę, mówiła wprost, że to wszystko jego wina. Za warstwą irytacji, było widać w jej lekko piwnych źrenicach tęsknotę, prawdziwe pragnienie zrealizowania tego biwaku na miotłach pod namiotami. Chciała usłyszeć legendy mugoli, podzielić się swoją wiedzą i pośmiać się. Carrow doprowadzał ją do obłędu zmuszając ją do konkretnych oczekiwanych zachowań. Wbiła paznokcie w swoje ręce, jeszcze mocniej zaciskając pięść. Yui była wściekła. On niczego nie musiał sobie odmawiać, z niczego nie wyrzekać się. Pasował perfekcyjnie do swojego świata, jak ulał. To był kolejny powód do gniewu. Nie sądziła, że przez głupie w jej mniemaniu zaręczyny jej życie ulegnie takiej zmianie.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:01

Czy rzeczywiście podejrzewała go o tak płytkie poczucie humoru, żeby na podstawie lekkiej irytacji odczuwać satysfakcję i radość płynącą z naburmuszonej miny? Przyjemność sprawiały mu o wiele bardziej skomplikowane precedensy i zawiłości, w których najmniejszy błąd oznaczać mógł wypadnięcie z gry bądź demaskację. Tym razem oceniał mimikę dziewczęcia jako specyficznie piękną, urokliwie zapamiętując wszelkie drobne spięcia mięśni twarzy z artystyczną pasją, odzwierciedlając w umyśle zaciśnięte wargi, które prosiły się wręcz o skalanie przekleństwami. Nawet bełkotliwa próba zmieszana ze zmarszczonym czołem wołała o przypięcie etykietki naburmuszonego dziecka, któremu właśnie odbierało się ukochaną zabaweczkę.
Przystanął dopiero po chwili nieadekwatnie do powagi poruszonego tematu podnosząc głowę w górę, aby skupić swoje spojrzenie na ćwierkającym wesoło wróbelku, jaki przeskakiwał z jednej gałęzi na drugą. Niezainteresowany rozgrywanym dramatem w sercu Krukowskiego dziewczęcia, przecinał ciszę z odległości blisko czterech metrów, pozwalając łaskawie sycić uszy swoim śpiewem jedynie Amycosowi – który jako jedyny zatrzymał się i postanowił pokontemplować poszczególne nutki w melodii.
Odwracając się przodem do Yumi stanowił całkowite przeciwieństwo, obdarzając ją pobłażliwym uśmiechem i rozczulonym spojrzeniem kiedy pokonywał dzielący ich dystans. Zręcznie, stanowczo, szybko, bez możliwości odwrotu. Maleńki ptaszek przestał istnieć dla Amycusa, chociaż jego śpiew wciąż rozbrzmiewał echem po umyśle i nie dawał o sobie zapomnieć. Wszystko to, co dziewczyna powiedziała w gniewie zostało przykryte cienkim woalem czarnej pustki, kiedy podniósł prawą dłoń i pochwycił jej policzek. Stanowcze pociągnięcie palcami po skórze było czystym spełnieniem teraźniejszej, niezwykle pilnej potrzeby Amycusa, sprawdzający równocześnie stan temperatury ciała. Z bliska jej oczy przepełnione były dziecinnym gniewem oraz tęsknotą tak prawdziwą, że chwytającą za serce. Ah, no tak. Prawie każdego chwytającego za serce. Chłopak nie dał możliwości uskoczenia Yumi, wypełniając przestrzeń między jedną sekundą a drugą czułym szeptem: - Ponieważ odebrałem ci Dereka.
Krótkie słowa zawisły między obojgiem, kiedy Carrow nie bronił się przed ewentualnymi reakcjami nastolatki. Wciąż uśmiechał się dobrodusznie, a w oczach nie mogła dostrzec ziarenka gniewu lub obojętności.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:02

Podejrzewała go o nieczyste zagranie i nabijanie się z wszystkiego, co robi pod jego adresem. Z każdego jej słowa napełnionego gniewem i irytacją. Nie podobała się jej jego mina, swoboda, rozluźnione mięśnie i uśmiech, z którego cieszyłaby się, gdyby nie zabijała go teraz wzrokiem. Zachowywał się źle. Nie tak, jak powinien, gdy Yui wysuwa pod jego adresem artylerię. Nie traktował jej nawet poważnie. Jego życzliwość i łagodność wzbudzała w niej zamęt. To nie jest Carrow jakiego zna. Nie umiała nawet ucieszyć się z tego, wszak właśnie takiego go chciała mieć. Zaraz, co ona właśnie pomyślała? Mieć? Jej źrenice zasnuła mgła gniewu, gdy zdała sobie z tego sprawę. Nie chciała go, nienawidziła, drażnił ją, dokuczał.
Irytował ją nawet oglądając wróbelka. Przecież miesiąc temu zabił tego ptaszka w swojej dłoni. Zamordował go dziwną magią, która uaktywniła się w nim przez przypadek. Jak mógł więc udawać, że interesuje go świergot wróbelka? Widziała jego zakłamanie. Dążył do wytrącenia z jej równowagi, to oczywiste. Lubił, gdy się wściekała, sam wszak jej o tym mówił jakiś tydzień temu. Yui potrzebowała paru głębokich wdechów, aby zachować spokój i nie zacząć na niego wrzeszczeć.
Spiorunowała go wzrokiem w chwili, gdy postąpił stopą o jeden metr bliżej. Nie miała zbyt wiele czasu na reakcję bądź uniemożliwienie czegokolwiek Amycusowi. Nie zdążyła nawet cofnąć się, bo jego ręka przygwoździła ją do ziemi. Wstrzymała nieświadomie powietrze w płucach, a jej źrenice rozszerzyły się, skupiając się teraz na gładkości ciepłych palców Amycusa. Wbiła w niego pytające i wściekłe spojrzenie, lekceważąc niedotlenienie mózgu.
Zgasił ją. Wylał na niej kubeł lodowatej wody i odebrał mowę. Zapomniała w jakim celu rozproszyła jego towarzyszy i dlaczego potrzebowała na niego krzyczeć. Mogła przysiąc, że przez jedną sekundę jej serce stanęło. Mięśnie umieszczone wokół jej nadgarstków zwiotczały brutalnie, luzując zacisk palców. Gapiła się oniemiała w jego wesołe oblicze. Deprawował ją. Nie potrafiła utrzymać gniewu na odpowiednim poziomie, skoro uśmiechał się tak ciepło i przyglądał się jej pobłażliwie. Irytowało ją to, owszem, ale też odbierało jedyną broń - gniew. Milczała przejęta wypowiedzianymi słowami. Były tak naturalne i normalne. Nie sprawiły mu żadnej trudności. Traktował to jako coś oczywistego. Łatwego, zupełnie jakby rozmawiali o pogodzie a nie o torturowaniu, pobiciu jej przyrodniego brata włącznie z wysłaniem go do szpitala na miesiąc. Tak, to właśnie musiała usłyszeć. Rezygnowała z przyjemności na rzecz uwolnienia się od Dereka.
- On wróci. - uniosła drżący głos i zamrugała odpędzając sprzed oczu obrzydliwy uśmieszek brata. - A ty... - wskazała na niego palcem, ale nie umiała dokończyć myśli. Uniosła ręce do twarzy i pomasowała obie skronie, zdezorientowana. Zmusiła się do wzięcia głębszego wdechu.
-Chcę jechać na ten biwak. Chcę mieć chociaż jedno miłe wspomnienie z tych wakacji. - nadała swojemu głosowi trochę twardości i stanowczości. Nie mogła dać wciągnąć się w dyskusję na temat jej brata i tego, co próbował jej zrobić. Musiała skupiać się na głównym temacie tej rozmowy. Przyjęła argument do świadomości, lecz wciąż chciała wysłać sowę Lucowi z wyrażeniem chęci na realizację biwaku na miotłach pod namiotami.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:03

Oskarżenia wysnuwane w jego stronę przestały istnieć, kiedy Amycus odebrał im czterema słowami prawo do zasnuwania umysłu Yumi ciemnymi chmurami. Kilka miesięcy temu poinformował ją o drobnych zdarzeniach i rzeczach, jakie powinna wyszukiwać w swoim szarym życiu, aby cieszyć się z nich i czerpać energię na nadchodzące godziny życia. Wówczas otrzymał rozżalone stwierdzenie, że nie ma czegoś takiego jak radość, jeśli wydarzenie splatające się z kolejami losu Yumi, nacechowane jest negatywnymi emocjami i niekorzystnymi konsekwencjami.
W jego oczach nie pojawiły się nawet błyski przy wypowiadaniu niewielkiego zdania, które z całą pewnością wyrwało ją brutalnie z bezpodstawnych pretensji i gniewu, jaki sama podsycała irracjonalnymi myślami. Rysy twarzy Amycusa wyostrzyły się kiedy opuszczał końcówki warg, zmniejszając tym samym intensywność uśmiechu jakim przez cały czas ją obdarowywał. Uparty przekaz tkwił w podświadomości chłopaka, informujący go o egoistycznym problemie rozrywający osobowość Yumi na małe strzępy.
Przesuwał leniwie spojrzenie z prawego oka na lewe, sycąc się oszołomieniem jakie w niej wywołał. Stała sparaliżowana myślą o przyrodnim bracie, jak gdyby wcześniej nie zdawała sobie sprawy z drugiego dna umowy zawartej między dwoma rodami. Dopiero teraz dostrzegał rozluźnione mięśnie i źrenice, w których czaił się strach przed niewypowiedzianym. Odsunął dłoń od ciepłego policzka dziewczyny, tłumiąc w sobie pilną potrzebę zmanipulowania jej po to, aby dała mu dokładnie to, czego żąda. Natychmiast, bez żadnego sprzeciwu, burząc wszelkie moralne zasady. Zacmokał z niezadowoleniem, karcąco kiedy zadrżała i wypowiedziała na głos swoje najskrytsze obawy. Ręka, którą cofnął zatrzymała się na wysokości jej oczu, a kiedy pochylił się w jej stronę – wyprostował palec wskazujący i zaprzeczył gestem o nieprawdziwości tego stwierdzenia. Nawet kiedy wycelowała w niego oskarżycielsko dłoń, wyprostował się z wyższością przypatrując się jak goni uciekające z umysłu słowa. Stara się wypowiedzieć na głos to, czego boi się chyba bardziej niż samego Dereka i tych wszystkich psikusów, jakie ofiaruje jej po powrocie.
Uśmiech Amycusa zmienił całkowicie swój charakter, chociaż wygładził prawą stronę twarzy i uniósł bardziej lewy kącik ust. Jedynie trochę obniżył linię brwi i zmrużył powieki, w niemej obietnicy możliwości stojących przed nimi, jeśli tylko dziewczyna odważyła się postawić krok na przód. Smakował jej uczucia z niewielkiej odległości, dostrzegając jak wielki upór w niej drzemie, po raz kolejny dostrzegając niekorzystność kompilacji tej cechy w nieodpowiednich warunkach. Trwało to tylko chwilę, zanim zdecydowała się pomasować skronie i przerwać kontakt wzrokowy.
„Chociaż jedno miłe wspomnienie” zabrzmiało w jej ustach żałośnie, jakby prosiła go o pozwolenie na wyjazd i obdarowanie cukierkiem. Niewielka przecież słodycz, będąca ułudą raju jaki czeka za rogiem. Nie miał nic przeciwko iluzjom, jakie Yumi chciała się otaczać i pielęgnować, traktując siebie jako zwykłą nastolatkę.
- O co ty mnie prosisz, Yumi? – Starł ponownie szczerość, na którą się zdecydowała i wbił nieugięte spojrzenie w brązowych oczach, za którymi czaiły się łzy bezsilności. Rzeczywistość nakładała się z obrazami zapamiętanymi przez Amycusa, przez co wyczekiwał chwili w jakiej dziewczyna odejdzie od niego z płaczem. I tym razem nie będzie mógł odegrać roli bohatera walczącego z przedstawicielami złego losu, ponieważ to on stanowi źródło bólu. Ścierał ich rozmowę do krótkich słów i sensów, zmniejszając tym samym czas ich spotkania. Świadomie. Celowo. Z premedytacją. Przyglądał się Yumi, która próbowała wymusić na nim emocjonalną empatię i wczucie w sytuację, aby dostrzec złe położenie w jakim się znalazła. Trafiła na nie tego człowieka, ponieważ Amycus widział w chwili obecnej niewdzięczną dziewuchę z dziecięcymi, niskimi potrzebami, wiecznie niezadowoloną ze swojego życia. Przechlapane, bo w ciągu kilku miesięcy może zamienić się to w depresję. Albo chorobę dwubiegunową. W tak młodym wieku?
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:03

Dotychczas może i jej gniew był bezpodstawny, lecz z każdą następującą chwilą Amycus dolewał oliwy do ognia. Nie musiał nic mówić. Wystarczyła zmiana mimika i odsunięcie ręki, mrowiącego ciepła, które jej dał ot tak. Non stop przeplatał swoją mimikę i gesty zaprzeczając swojej prawdziwości. Oboje widzieli, że kłamał karmiąc złudnym i ciepłym uśmiechem. Nie obejmował on oczu, nie rozjaśniał brązu, nie wzbudzał wesołych błysków ani nie obiecywał wytchnienia. W chwili obecnej był czystym kłamstwem, który postanowił po raz kolejny wytrącić ją z równowagi.
Uczył ją egoizmu. Kazał myśleć o sobie, o swoich potrzebach i o swoim życiu. Mawiał, żeby nie patrzyła ciągle przez ramię i robiła to, co chciała. Miała możliwości, mogła być kim chciała i robić to, co chce (oczywiście jeśli Amycusowi to spodoba się i nie urazi to jego honoru), mogła tak wiele. Posłuchała go do pewnego stopnia, żądając aprobaty jej kilkudniowego wyjazdu. Lepiej, aby był świadomy poczynań swojej narzeczonej niźli był informowany o nich od osób trzecich? Z drugiej strony mogła zgodzić się na biwak i napisać sowę do Amycusa o przewidywanej nieobecności. Zostawiłaby go w niepewności, napawałaby się jego wściekłością, gdyby nie wiedział gdzie jest, z kim i co robi. Jeśli przejąłby się jej jakkolwiek jej wyjazdem, Yui starczyłoby, aby odczuć satysfakcję. Tylko i wyłącznie obietnica i tak zwana lojalność oparta narzeczeństwem nakazała dziewczynie przyjść i powiedzieć o wszystkim.
Wzniosła oczy ku niebu, pozbywając się dezorientacji. Znowu wyczuła w żyłach słodki gniew. Zmarszczyła brwi, gdy kiwał palcem, jakby była dzieckiem. Derek nie wróci. Wróci, to oczywiste. Nie wiedziała dokładnie co Amycus mu zrobił, ale on wróci. Obiecał jej unieszkodliwienie go, a mimo wszystko w Yui tkwiła świadomość, że wszystko prędzej czy później wróci do dawnej "normy". Nie pozbędzie się tej myśli tak łatwo, skoro została ona zasiana w niej pieć lat temu, gdy była o wiele mniej odporna psychicznie niż jest teraz.
W tak młodym wieku dorobi się nie tylko depresji, ale i nerwicy natręctw oraz siwych włosów, jeśli dalej pozwoli sobie na przebywanie w towarzystwie Amycusa potrafiącego doprowadzić jej ze skrajności w skrajność. Mógłby wywołać u niej łzy, znał ją tak dobrze, że potrafiłby wycelować w czuły punkt. Nie wiedział jednak, że Yumi była gotów wyrzec się nawet własnego życia, jeśli miałoby być ono usłane w emocje, które dotychczas jej towarzyszyły. Miała piętnaście lat, a odczuwała za wiele razy. Nie chciała od Carrowa empatii tylko odrobiny zrozumienia, że jej wakacje to jedno wielkie bagno. Stała jak stała, wryta w ziemię, oderwana od władzy nad kończynami dolnymi.
- Po tym obozie planuję wyjazd z Luca na biwak. Nie proszę ciebie o nic, tylko zaznaczam, że wolałabym, aby włos mu z głowy nie spadł, bo jestem wręcz pewna, że ten pomysł nie przypadnie tobie do gustu. - wycedziła przez zaciśnięte zęby i uniosła wyżej brodę. Nie planowała wyjazdu, ale mogła zaplanować planowanie i doprowadzić plany do zaplanowania. Wystarczył jeden list, aby wszystko ustalić. Wiedziała co właśnie powiedziała i co stanie się później. Młoda zaręczona dziewczyna wyjedzie z obcym chłopakiem i to w dodatku pod namiot? Cóż, mogła w każdej chwili rozpuścić plotkę, że jest ciężko chora, a ojca... umiała mu kłamać, jeśli tylko wiedziała jakich słów używać.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:04

Kolega z Ravenclawu nie schodził z drugiego planu w umyśle Carrowa, szczególnie że usłyszał kilka informacji na jego temat i – co ważniejsze – detale ze spotkania z Yumi. Dziwnym trafem jeden ze znajomych znalazł się w przypadkowej dzielnicy gdzie przebywała dziewczyna i natknął się na dwójkę zapoznających się ze sobą osób, tańczących przy dźwiękach spokojnie płynącej muzyki z szafy grającej. Zabrakło miejsca na niedowierzanie i niepewności, podczas gdy niedopowiedzenia i aluzje zagęszczały atmosferę między dwójką narzeczonych, tworząc pewnego rodzaju kokon ochronny przed niepowołanymi osobami próbującymi przerwać ich schadzkę.
Zdezorientowanie pozostawiło po sobie wyraźne ślady nie tylko na twarzy dziewczyny, ale przede wszystkim w głosie – o wiele słabszym i bardziej drżącym niż sprzed kilku chwil. Nieprzewidywalność zachowań Yumi zaczęło blaknąć, kiedy Amycus dostrzegł zależność wprowadzenia jej w stan szoku i wyprowadzenia z równowagi na tyle, aby zapomniała w jaki sposób używa się aparatu mowy. Wyciągnął na wierzch jeden z jej strachów nie jako element grozy, ale przewiercenia z powrotem do ziemi i przypomnienia na jak wiele się zdecydowała dotychczas. Minął pierwszy tydzień, odkąd rany dziewczyny nie nabrały świeżego blasku i skóra pozostała nienaruszona, szczęśliwa w swojej młodości i zdrowiu. Ułożył rękę wzdłuż swojego ciała, przesuwając niespiesznie spojrzeniem po okolicy i przekręcając głowę w prawą stronę zerknął po raz ostatni na puste już miejsce, gdzie niedawno gościł rozśpiewany ptaszek. Dopiero, gdy Krukonka odezwała się ponownie, wrócił wzrokiem i wyprostował głowę. Dostrzegł zmianę na jej twarzy, burzący niepewność i rodzący zażegnany chwilę wcześniej gniew. Nawet jeden skurcz mięśni nie przebiegł po twarzy Amycusa, kiedy dziewczyna poinformowała go o nieobecności oraz swoich planach związanych z Chantem. Tym razem nie podchodził, aby obdarować ją czułym gestem, chowając dłonie do przednich kieszeni spodni i wydłużając tym samym czas na swoją odpowiedź. – Pojedziesz pod moją opieką, w innym wypadku… nie ręczę za siebie. – Podczas niewielkiej przerwy wzruszył spokojnie ramionami, podkreślając tym samym brak jakiekolwiek władzy nad popędami Amycusa. Wiedziała o nim wiele, jednak póki co nie miała podstaw do tego, aby mu zagrozić. Jeśli jednak postanowiła wejść na wojenną ścieżkę uchybiając męskiej dumie Carrowa, decydowała się na brak delikatności z jego strony i nieczyste zagrania, przez które może żałować słów wcześniejszych. Dotychczas mogła usłyszeć o kilku przypadkach wybuchu agresji Amycusa, między innymi po niefortunnym pocałunku Chiary i Alecto, kiedy to nastąpiła seria brutalnych pobić i użycia nieprzyjemnych zaklęć w stosunku do każdego ucznia, który ośmielił się zakpić z jego siostry.
Tylko przez sekundę mogła dostrzec ostrzegawczy błysk w oczach Carrowa, tak łudząco podobny do spojrzenia jakim po raz ostatni obdarzył Dereka.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:04

Dobrze, że nie miała pojęcia o tym, że Carrow o wszystkim wie. Z drugiej strony nie miał o czym dowiadywać się skoro Yumi nie zrobiła niczego złego, co miałoby być ubytkiem w jego honorze. Wywołałby niewątpliwą awanturę i powróciłby do obozu wściekły, zirytowany i warczący. Nie pierwszy raz doprowadzała go do zimnej obojętności i gniewu. Miała ku temu talent, skoro go znała. Tak jak trafnie przewidywała, nie poparł jej pomysłu. Zdziwiłaby się, gdyby temu przytaknął. Nie mogła jednak nie spróbować sprawdzić swych racji. Jeszcze zanim cokolwiek powiedział, już wiedziała jak odpowie. "Potajemna schadzka" dla otoczenia mogła zostać interpretowana jak sobie ludzie chcieli. Zmienią diametralnie zdanie, jeśli Amycus doprowadzi Yui do wybuchu i z pewnością nie będzie to wybuch namiętności, a wściekłości. Dotychczas starała się zachowywać spokojnie i przykładnie, lecz jej to po prostu utrudniał. Śledziła uważnie drogę jego dłoni. Schował je do kieszeni zwlekając z odpowiedzią. Wciąż czuła na policzku ciepło jakie jej dał. Mrowienie, które będzie teraz ją prześladować do końca dnia i przez całą noc. Musiała pilnować swoich rąk, aby nie dotknąć policzka i nie zdradzić się, że jaka część jej umysłu wciąż analizuje ten gest. Cóż z tego, że zakłamany, ale ciepły. Przez chwilę mogła sobie wmawiać, że był prawdziwy.
Jęknęła, gdy postanowił zaszczycić ją jakże nieprzewidywalną odpowiedzią. Nie spodziewała się doprawdy niczego innego, ale chociaż mógłby udawać, że rozważa jej słowa, a nie decyduje od razu bez zająknięcia.
- Carrow. Skoro jestem na tyle dorosła, aby zaręczyć się, to tak samo jestem dorosła, żeby za siebie decydować i o siebie dbać. - coś w niej zadrżało znajomo, gdy dostrzegła groźbę w jego oczach. Identyczną. Widziała już ją. Nie tylko groźbę, ale obietnicę. Której dotrzymywał, skoro plamił sobie ręce i ubranie krwią. Yui już wiedziała, że z biwaku nici, jeśli Luca ma wyjść z tego cało. Może ona i zniosłaby wściekłość Carrowa, ale Luca... był synem drwala, jak się jej chwalił, był krzepkim siedemnastolatkiem, jednak wolała, aby nie musiał mieć do czynienia z Amycusem. W szczególności z zagniewanym.
- Wątpię, aby bawiło ciebie latanie na miotle, słuchanie mugolskich legend i pieczenie kiełbasek nad ogniskiem. Oszczędzę ci tego, więc łaskawie przestań zabijać Luca w myślach. - nie wyobrażała sobie jego obecności na biwaku. Popsułby to... choćby obiecał grzeczność, i tak za bardzo wyczuwałaby jego ciepło. Nie mogłaby rozluźnić się na tyle, na ile chciała, nie mogłaby cieszyć się całkowicie, skoro obserwowałby każdy jej gest, jednocześnie obiecując niemo Lucowi tortury, jeśli tylko spojrzy na nią zaciekawiony. W jej głowie pojawiła się absurdalna myśl.
- Jesteś tak dumny czy po prostu głupio zazdrosny? - zapytała, piorunując go wzrokiem. Ani to ani to nie pasowało do niego, jednak swoim zachowaniem pozwalał jej tak wnioskować.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:05

Czy rzeczywiście Yumi była skłonna złamać wszelkie zasady społecznego współżycia i dopuścić się zbrodni wyjazdu pod namiot z niemalże obcą osobą? Amycus dopiero po chwili pojął, że zagranie z jej strony może być ukartowane z wyrachowaniem aby upewnić się o jego zaangażowaniu w związek. Olśnienie przyszło jednak zbyt późno, aby wycofać słowa i użyć bardziej odpowiednich frazesów, usidlających dziewczynę w wykutych wcześniej ramach. Tym razem miała prześlizgnąć się między palcami Ślizgona, wodząc go za nos i manipulując nim w wyrafinowany sposób? Rozchylił usta i wypuścił ciepłe powietrze z płuc, które zaczęło mu wyjątkowo ciążyć. Póki co, znajomy stan utrzymywał się na bezpiecznym poziomie, nie dosięgając nawet irytacji i oddech wciąż był głęboki, równomierny. Musiał brać pod uwagę chłodną kalkulację malinowej dziewczyny, nawet jeśli pomysł miał niskie prawdopodobieństwo na realizację.
- Więc jesteś na tyle dorosła, aby szargać moje imię, tak? – Odbił zręcznie piłeczkę, tym razem nie przywołując na twarz życzliwego uśmiechu, ale jedynie skromne pobłażanie, za którym kryło się ostrzeżenie przed postąpieniem kolejnych kroków w kierunku ustanowionej przez niego granicy. Celowo pokazywał jej kolejny punkt widzenia, na nowo wymuszając w niej postawienie się w jego sytuacji i spojrzenie na podejmowaną przez nią decyzję z perspektywy narzeczonego. Polityczne zagranie ze strony obu rodów mogło zostać zaprzepaszczone jednym pomysłem nastolatki, która zaczęła dostrzegać potencjalne korzyści ze zmiany stanowiska. Czyżby postanowiła zbuntować się przeciwko rodzicielowi?
Oceniała go przez pryzmat tego wszystkiego, z czym się zdradził i zamiast czuć chociażby niewielką ilość wdzięczności w stronę Yumi za zrozumienie, miał odwrotne skojarzenia. Oszczędzanie czasu i decydowanie co sprawia mu przyjemność nie należało do zadań dziewczyny, a mimo to próbowała wykazać się zainteresowaniem jego osobowości. Tylko czy aby na pewno? – Mogłem ci nie mówić. – Odpowiedział martwym głosem, a wibrująca w tonie pustka przekreślała dotychczasowe emocje widoczne na twarzy Carrowa. Tak bardzo nie pasujący do mglistego uśmiechu pałętającego się między wargami Ślizgona, unoszącymi się wraz z niewielkim oddechem wdzierającym się z ciepłym powietrzem do płuc. Patrzył na dziewczynę przez chwilę, uciekając spojrzeniem akurat w tym momencie, kiedy zakradły się iskierki zmęczenia i gniewu.
Brwi Amycusa drgnęły, a kiedy dziewczyna mrugała powiekami mogła dostrzec ponownie gwałtowną zmianę w dzielącym ich dystansie. I tak jak wcześniej obdarzył ją dotykiem na wysokości policzka, tak teraz jego dłonie zadziwiająco zręcznie przedostały się z wnętrza kieszeni prosto na smukłą talię. Wystarczająco, aby palce zacisnęły się na ciele dziewczyny i zmusiły ją do przystąpienia pół kroku w przód, przywierając ciasno do torsu chłopaka. – Docierasz do granicy mojej wyrozumiałości, Yu. – Wycedził przez zaciśnięte zęby dopiero wtedy, kiedy zmniejszył odległość między ich twarzami do dwóch centymetrów i mogła poczuć jego oddech na swojej skórze. Jeśli próbowała się wyrwać, z pewnością jej nie pozwolił, wzmacniając uścisk na jej ciele tak, aby pozostała nieruchoma.
Nie spodziewał się, że ta przestraszona dziewucha będzie aż taka krnąbrna i irytująca. Znajomy posmak gniewu zaczął przeplatać się z pożądaniem, które rosło w chłopaku z każdą mijającą sekundom kiedy miał władzę nad ciałem Yumi. Patrzył z bliska w jej oczęta i zapomniał o Chancie na korzyść ust Krukonki, w które się zaczął podświadomie wpatrywać. Mogła wyczuć subtelną zmianę w jego oddechu, kiedy myśli dotyczące zazdrości odsunęły się na bok i przełamał kolejną zasadę przez nią ustanowioną. Pochylił się jeszcze mocniej w jej stronę, odsuwając głowę w lewo i bez pytania o pozwolenie przyłożył rozgrzane wargi do skóry na odkrytym fragmencie przedramienia.
- Jesteś moja, Yui. Nie zapominaj o tym. - Czuły ton głosu biegnący prosto z serca przedarł się przez ochłapy świadomości, stanowiący zarówno obietnicę jak i groźbę. Amycus nie zastanawiał się nad tym, w jaki sposób dziewczyna to odbierze, zajęty myślami o czym innym.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:05

Wcale, ale to wcale nie była taka wyrachowana jak co poniektórzy. Ona? Przecież nazywa się Yumi Merberet, gdzieżby śmiała cokolwiek kartować i knuć? Cóż, uczyła się od mistrza. Żądała potwierdzenia swoich przypuszczeń co do jego reakcji. Wściekł się, dobrze to widziała za fasadą opanowanego głosu i ruchów ciała. Nie mogła zaprzeczyć, że nie poczuła słodkiej satysfakcji. Zaskakiwał ją non stop, tak więc miłą odmianą było trafne przewidzenie jego zachowania. Nawet sam jasnowidz i Wybitny z wróżbiarstwa nie mógłby pomóc w odczytaniu jego następnych ruchów. Piorunowała go wciąż wzrokiem wiedząc, że to i tak nic nie da. Nie speszy się i nie spuści wzroku. Nic na niego nie działało...
- Nie byłoby kłopotów, gdybyś chociaż trochę ze mną współpracował. Zachowujesz się jak dziecko, bo coś ci się nie podoba. Znowu. - wykrzywiła usta kwitując jego "aby szargać moje imię". Wymuszał na niej postawienie się w swojej sytuacji, skoro sam nie potrafił nawet odrobinę wczuć się w jej życie. Oczekiwał trochę za dużo. Skoro coś chciał brać, powinien też coś dać. Domyślała się, że bezinteresowność nie była jego mocną stroną, a już w szczególności myślenie o potrzebach drugiego człowieka. Ratował jej życie, owszem, lecz robił to, aby zdobyć jej zaufanie i przy okazji pobawić się w tortury na Dereku i mieć ku temu solidne argumenty. Nie sądziła, że zostawiłby ją w spokoju po odebraniu całkowitym jej brata. Nie chciała nawet, żeby zostawiał ją, wszak jej życie stałoby się nieznośne nudne. Miło było od czasu do czasu na kogoś pokrzyczeć, dla odmiany kogo innego przez chwilę nienawidzić i potajemnie cieszyć się bliskością drugiego ciała. Uczył ją egoizmu, więc teraz zbierze z tego plony.
To był jeden z nielicznych razów, gdy uciekł wzrokiem. Ostatnim razem ukrywał w ten sposób ból rąk, a teraz co? Przewidywała, że wściekłość na samego siebie. Podobało się jej to. Powinien raz na jakiś czas poczuć się analizowanym. W odpowiedzi zamrugała rzęsami niewinnie i uroczo, jakoby wcale nie sprawiał jej satysfakcji.
Przegapiła moment między własnym delikatnym rozbawionym uśmiechem, który zamierzała mu posłać, a momentem, gdy zniknął jak tylko dostrzegła, że po raz kolejny zjawia się zdecydowanie za blisko niej. Łamał tę granicę już dziesięciokrotnie i powinna przyzwyczajać się do tego, a mimo wszystko zirytowała się i uniosła obie ręce w ramach protestu. Z nogami wciąż nie miała kontaktu, więc nici było z ewakuacji. Uderzyło ją nagłe gorąco, policzki zapłonęły niewidocznie i poczęły ją palić od środka. Chcąc nie chcąc oparła rozprostowane palce na wysokości jego obojczyka. Ubranie i Carrow jednocześnie na skórze nie było dobrym połączeniem. Yu zrobiło się bardzo gorąco, a na skroni pojawiła się maleńka kropelka potu zdradzająca nagły skok temperatury jej ciała. Mogła przysiąc, że jej czoło teraz parzy. Przypomniała się jej sytuacja sprzed kilkunastu dni, gdy ją ciasno przytulił. Wtedy przez chwilę czerpała z tego niewinną przyjemność. Tym razem nie dawał jej możliwości wyboru, zaciskając jeszcze mocniej rękę na jej talii.
- Ty za to przełazisz przez wszystkie moje granice. - warknęła zirytowana i próbowała chociaż trochę zyskać swobody i móc odetchnąć albo wziąć głębszy wdech. Brakowało jej tchu przez palący oddech, który wyczuwała na całej twarzy, a w szczególności przy ustach. Zaschło jej w gardle, a skóra na wargach niebezpiecznie zaczęła pulsować. Zacisnęła ręce w pięści i jęknęła, gdy po jej przedramieniu rozlał się czysty żar.
- Jestem swoja, a nie twoja, Carrow. I przestań na Merlina, bo zacznę krzyczeć, że mnie napastujesz. - mówiła całkowicie poważnie! Z drugiej strony chciało się jej śmiać, jak o tym pomyślała. Narzeczony ją napastuje, któż potraktowałby to na serio? Przełknęła głośno gulę w gardle i zamknęła na chwilę oczy prosząc Merlina o odrobinkę więcej siły, aby nie kopnąć Amycusa między nogi. Jej serce skurczyło się gwałtownie wytropiwszy szczerość i pewność siebie jego słów. Naprawdę myślał, że jest jego. Nie wierzyła, że był tak naiwny, aby to sobie najpierw wmówić, a teraz głosić to jako świętą prawdę.
- Okej, z biwaku nici, ale puść mnie już, bo... - głos się załamał jej w dokładnie tym momencie. Położyła ręce ponownie tuż pod jego obojczykiem i próbowała go jakoś od siebie odepchnąć, ale równie dobrze mogłaby przesuwać sobie ścianę. Niechcący musnęła rozpaloną skórę na jej szyi, co wprawiło ją w większy szok termiczny niż przypuszczała. Gdyby tak mogła wyprostować łokcie i objąć jego kark, sprawdzając czy jest tak samo gorący jak szyja... odpędziła od siebie te szokujące myśli. Nie czuła już ramienia, mrowiącego od miękkich ust. Cała kończyna zdrętwiała, włącznie z opuszkami palców. Nie bała się tak, jak wtedy na korytarzu przed biblioteką. Yui była po prostu bezradna wobec reakcji swojego ciała, wyraźnie ulegającego bliskości Amycusa. Nie mogła odnaleźć w sobie sił, aby zaprotestować swojej dłoni, gdy ta przesunęła się powoli w bok. Rozprostowane palce paliły teraz ją ogniem zaraz po tym, jak położyła je na karku ślizgona. Skóra tutaj była gorętsza, albo to jej ręce nie odróżniały już temperatur. Ledwie wyczuwalnie przesunęła rękę ku górze, aby przypomnieć mu, że Yu mogłoby się to nie podobać, gdyby raczył zainteresować się tym.
- Carrow. - wykrzesała z siebie jeszcze jedno ostrzegawcze warknięcie, aby natychmiast odsunął się. Zrezygnowała już z biwaku, dopiął swego i powinien teraz niczym dżentelmen odprowadzić ją do jej namiotu i tam zostawić. Bezczelnie wykorzystywał jej słabość, a ona jeszcze mu na to pozwalała i chwilę wstrzymywała się przed oficjalnym krzyknięciem i poinformowaniem otoczenia o zachowaniu Amycusa. Nie mogła oderwać ręki od jego karku. Wyczuwała opuszkami palców jego kość krzyżową, ale najgorsze było palące ramię, bo tam ukrywał swoje usta i swój zapewne kpiący uśmieszek. Wspominała już może jak bardzo go nie cierpi?
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko EmptySro 13 Sie 2014, 17:05

Delikatny brąz spojrzenia Yumi wypuszczał w jego stronę niezmienne pioruny, który w założeniu miały speszyć go i przywołać do porządku. Utrzymać dominację w związku, jaki nie powinien w ogóle istnieć. Wystarczająco, aby subtelnie kierować zachowaniami Amycusa w taki sposób, że nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Dopiero teraz uświadomiła mu o błędzie, jaki przez cały czas popełniał nie doceniając umysłu skrytego pod czerepem czarnych włosów. Nawet zarzut braku kompromisu i współpracy brzmiał w jej słodkich ustach zadziwiająco groźnie. Zamiast zaatakować ją ciętą ripostą, postanowił porzucić analityczne słowo „znów”, jakiego burzyło porządek dyskusji i wprowadzało zamęt swoim atakiem personalnym w jednostkę, umniejszając wartość jej odmiennych zachowań na korzyść negatywnych – w tym przypadku niezadowolenia. Miał święte prawo do wyprowadzenia na prostą pannę Mereberet w swoim błędnym myśleniu, które tworzyło wokół niej koło z jakiego nie potrafiła wyjść o własnych siłach. Ośmielała się porównywać go do dziecka, będąc zaślepioną czystą chęcią pojechania na biwak, który był jedynie analogią do wolności, jaką utraciła wiążąc się z nim. Ludzie na każdym kroku potrafili zaskakiwać go zarówno mądrością, jak i głupotą, ale nie spodziewał się, że wśród tej drugiej grupy znajdzie się ta drobna dziewczyna, w której to żyłach płynie krew zarówno japońska, jak i angielska. Nie mógł od niej oczekiwać więcej ponad jej wiek, nawet jeśli była przedwcześnie doświadczona przez przemoc przyrodniego brata – pozostawała piętnastoletnią uczennicą, wchodzącą na drogę buntu. Celem Amycusa stało się delikatne podsycenie tego uczucia i pokierowania nim subtelnie w tą stronę, która wyda mu się najbardziej korzystna. W chwili obecnej ignorował wszelkie protesty z jej strony, chłonąc nienaturalny gorąc odkrytej skóry, podrażnianej przez oddech należący do niego. Zadziwiająco trudnym było odkrycie konkretnej temperatury trawiącej członki drugiej osoby, jednak kiedy dystans się zmniejszał wystarczyło skupić uwagę na przyspieszonym oddechu, jaki charakteryzował teraz Yumi. Łapczywie próbowała utrzymać wewnętrzną równowagę i protest, czerpiąc siły z gniewu drzemiącego w jej żyłach. Zamierzał podsycać go, przesuwając dłoń wzdłuż jej pleców, aby zatrzymać ostatecznie po lewej stronie głowy, gdzie palcami zbierał przeszkadzające kosmyki włosów. Podczas niewinnego spaceru przez cienki materiał wyczuwał delikatne drżenie mięśni dziewczyny, której protesty niknęły w przyjemnym szumie krwi. Nawet niewinny dźwięk wyrywający się spomiędzy jej spragnionych ust powodował wzmocnienie pewności siebie charakteryzującej Carrowa, podburzającej go do przesunięcia warg nieco wyżej w kolejnej imitacji pocałunku spijającego smak skóry.
Niczym spłoszona zwierzyna próbowała uciec, jednak robiła to na tyle nieudolnie i marnie, że nie przejął się słabymi gestami dłoni znajdujących się tuż przy jego obojczykach. Materiał bluzki nie stanowił nawet przeszkody w odczuwaniu drobnych poruszeń palców Yumi, nieświadomie obdarowującej mu pieszczotliwe gesty. Groźba zamarła w połowie kiedy Carrow znaczył ciepły ślad na malinowej szyi dziewczyny. Stanowiła zakazany owoc, który trzymał mocno w swoim objęciu i nie pozwalał odsunąć się nawet na kilka centymetrów. Gdyby wykrzesała w sobie choć trochę więcej percepcji nie skupiając się na wszechogarniającym cieple dostrzegłaby stanowcze pocałunki przesuwające się coraz wyżej jej ucha, w jakie wkładał delikatność. Fascynacja jej osobą zmieniła swój charakter, odsłaniając intencje Amycusa tuż po tym jak położyła otwartą dłoń na jego karku i przytrzymała go na połowę sekundy. To wystarczyło, aby jego własne palce wypuściły w końcu ciemne kosmyki włosów zmniejszając nacisk na ciało Krukonki. Tak jak podejrzewał, nie wykorzystała tej chwili na pośpieszną ucieczkę, ale z lekko rozchylonymi ustami próbowała złapać oddech i wyrównać myśli, wyprowadzone z równowagi zabiegami Amycusa. Władczym gestem przesunął po odsłoniętym boku dziewczyny, podczas gdy jej dłoń wciąż znajdowała się gdzieś pod potylicą a karkiem. Tuż przy uchu czuł parne powiewy wydychanego przez nią powietrza, łaskoczącego wrażliwe miejsce i podsycające pożądanie tlące się w ciele Ślizgona. Zatrzymał dłoń na biodrze, przeciągając ze swojej strony milczenie i w chwili kiedy nie patrzyła, przesunął rozognionym spojrzeniem po otoczeniu w poszukiwaniu nieproszonych gości. Daleko mu było do zachowania niestosowności w publicznym miejscu, nawet jeśli okoliczności były nastawione korzystnie i możliwości rozciągały się szeroką gamą przed jego oczyma. Wciąż pamiętał, że są na obozie i obowiązują ich pewne zasady, jednak nie miał zamiaru przypominać o nich Merberetównie. Rajska utopia rozpościerała się przed nią kilometrami, umożliwiając rozluźnienie i swobodniejsze zachowanie zmniejszające czujność, jednak twardo kierowała się podejrzliwością w stosunku do swojego wybawiciela. Spijał gęsią skórkę z jej ciała z wyczuciem mknąc w stronę dziewiczych ust, aby zaprezentować obietnicę rozkoszy płynącej z tak bardzo niechcianego przez nią kontaktu fizycznego. Nawet upomnienie do złudzenia przypominające warknięcie podjudzało go zamiast odstraszyć i przywołać do porządku. Piął się wargami w górę, pokonując linię żuchwy i dotarł już do zaczerwienionych policzków, tuż pod kością. Czas przestawał mieć jakiekolwiek znacznie w odniesieniu do rozgrywającej się sceny, stanowiącej zwieńczenie tych wszystkich dni następujących po uroczystości zaręczyn a będących wzmocnieniem więzi między dwójką obcych sobie osób. Świadomie drażnił ją swoim oddechem, przypatrując się roziskrzonemu spojrzeniu brązowych oczu z tak niewielkiej odległości iż bez problemu policzyłby rzęsy dziewczyny. Po co jednak zaprzątać sobie tym głowę, kiedy miękkie wargi po raz pierwszy posmakowały młodego ciała nastolatki. Ten cudowny moment pokonania reszty oporów i zmiażdżenia wszelkich wątpliwości zaprzątających umysł, przekonujący do wspólnej zabawy bez zmartwień i problemów pozostających poza granicami świadomości. Ulotna chwila stanowiąca ostatni krok zaproszenia do przyjemności i parzącego ciepła, namacalnie bolesnego jako początek końca. Po raz drugi dotknął rozchylonymi wargami ust Krukonki, zatrzymując się na dłużej, aby zachęcić odpowiednio subtelnie do przestraszonej sarenki. Wabił ją chłonąc pełnymi garściami z relacji, jaka miała trwać do końca jego życia i nie pozwalał sobie na błędy jakie zniweczyłyby osiągnięcie celów. Zasłonił błyski w ciemnych oczach powiekami, przymykając je zaledwie do połowy i hardo przysunął jej ciało bliżej swojego, aby musiała przywrzeć do niego przynajmniej biodrami. Ręka, którą wciąż utrzymywała na jego obojczyku przeszkadzała w skupieniu się na niewielkim biuście, kuszącym swoją miękkością i pączkowaniem, jakie z kolei wymuszało na Amycusie sprawdzenie ich wielości w odniesieniu do własnej dłoni. W ciągu najbliższych pięciu lat Yumi będzie dojrzewać i stawać się coraz piękniejszą kobietą, w odpowiedni sposób uświadomioną o własnej urodzie i zabiegach, jakimi powinna się kierować aby utrzymać ten stan. Miał w swoich ramionach brzydkie kaczątko.
Sponsored content

Obozowisko Empty
PisanieTemat: Re: Obozowisko   Obozowisko Empty

 

Obozowisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Teren Obozu
-