IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Historia o uciekającym rysunku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość
avatar

Historia o uciekającym rysunku Empty
PisanieTemat: Historia o uciekającym rysunku   Historia o uciekającym rysunku EmptyPon 04 Sie 2014, 00:42

Opis wspomnienia
Słów kilka o tym jak napis "Minerwa McGonagall ma perukę i śmierdzi jej z buzi" biegał po szkole i próbował wyrządzić nieopisane szkody dwójce, niewinnych i to bardzo uczniów, którzy wcale, ale to wcale nie tworzą różne, podejrzane wynalazki w opuszczonej klasie.
Osoby:
Aeron Steward, Nadieżda Rylejew
Czas:
tak jakoś w Maju roku 1976
Miejsce:
w przewadze Hogwardzkie korytarze
Gość
avatar

Historia o uciekającym rysunku Empty
PisanieTemat: Re: Historia o uciekającym rysunku   Historia o uciekającym rysunku EmptyWto 05 Sie 2014, 19:02

Hogwart zdawał się znajdować w stanie jakiegoś dziwnego otumanienia. Nagle wszyscy uczniowie przypomnieli sobie o zbliżających się egzaminach i z nadzieją, że nie było jeszcze za późno na zasklepianie zaległości, pochłaniali podręczniki jeden po drugim, nie rozumiejąc z nich wcale więcej niż z lekcji. Takie zachowanie było nudne i na swój sposób przygnębiające, cóż raz na jakiś czas przytrafiał się uczeń, który w czasie nauki robił rożne dziwne miny, od wołania o łaskę do Opaczności, po walenie głową w blat stołu, kończąc na wyrazie twarzy wiecznego optymisty, nie no mimo wszystko powinienem zdać.
Nie mogąc wytrzymać takiego zachowania Nadzieja wolnym krokiem postanowiła udać się do TEGO miejsca. TO miejsce było jedną z opuszczonych hogwardzkich sal lekcyjnych, która już od kilku lat porastała kurzem, epizodycznie odwiedzana przez wymieniające się śliną pary, które tą czynność zwykły uprawiać razem z wszędobylskim macaniem. Jej to pomieszczenie służyło do zgoła odmiennych celów, razem ze swoim "kolegą" tworzyli tam dziwa, o których nie przyszło nawet marzyć filozofom.
Z delikatnym podnieceniem, na samą myśl o ich "wynalazku" przyspieszyła trochę. Dzisiaj mieli go przetestować, ich tajemnicza mikstura była już w fazie testów, a pustki w tej części szkoły spowodowane wielkim kuciem wydały się być idealnym momentem do nich.
Zastanawiacie się pewnie dlaczego Ślizgonka z językiem na brodzie nie powtarzała ze wszystkim zaklęć albo list ingrediencji. Odpowiedź była prosta, uczyła się na bieżąco, jej rodzice wydziedziczyli by ją gdyby chociaż raz opuściła się z lekcji, a gdyby nie wyrzucili by jej z rodziny to przynajmniej kazali by jej tak długo siedzieć w lodowatych wodach zatoki fińskiej, aż nie odpadłyby jej wszystkie palce u stóp, a do tego, żeby nie było za prosto, musiałaby w kółko śpiewać Katiuszę.
Kiedy w końcu dotarła do klasy, niepewnie rozejrzała się dookoła, jakby sprawdzając, czy nikt jej nie widzi, upewniając się, że korytarz jest pusty, przeszła przez próg klasy i zniknęła po drugiej stronie drewnianych drzwi.
Aeron Steward
Aeron Steward

Historia o uciekającym rysunku Empty
PisanieTemat: Re: Historia o uciekającym rysunku   Historia o uciekającym rysunku EmptyPią 08 Sie 2014, 00:24

Szedł spokojnie poprzez korytarze szkoły. Wielkie szaleństwo ogarnęło prawie wszystkich. Zbliżające się egzaminy, bla bla bla. Słyszał to już chyba trzysta razy w ciągu minionego tygodnia. Szczerze mówiąc, miał to gdzieś. Jeżeli był jakiś głąb, który nie uczył się cały rok, to trudno. Nie szkoda takich. A prymusi, cóż. Ich nikt nie lubi, więc tak praktycznie można było ich w ogóle nie liczyć. Tak więc zostawali tacy ludzie jak on - szwendający się po szkole bez celu, albo wręcz przeciwnie, w poszukiwaniu jakiejś nowej przygody lub czegoś podobnego. Tak czy inaczej, z każdym krokiem oddalającym go od biblioteki, zostawiał za sobą ten cały hałas i problemy.  Wprawdzie miał jeszcze sporo czasu do umówionego spotkania, zdecydował jednak udać się tam trochę wcześniej. Przemierzał więc kolejne skrzyżowania szerokich korytarzy, wąskie przejścia między obrazami, tu i tam natykając się na najczęściej zagubionych uczniów, których mijał bez słowa. Sami się zgubili, sami się odnajdą. A jak nie, to najwyżej szkoła zyska więcej miejsca. Zupełnie go to nie obchodziło. Jedynie jego oczy czujnie rejestrowały wszelkie rzeczy warte uwagi. Tu jakieś zamknięte drzwi do jednej z opuszczonych sal, które tak często odwiedzał. Tam jakieś zabarykadowane przejście. Będzie musiał na nowo zapamiętać niektóre z nich. Sporo się pozmieniało w ostatnim czasie. W końcu znalazł się przed drzwiami do opuszczonej sali, w której miał spotkać się z pewną osobą, w pewnych celach. Delikatnie położył rękę na ciężkich drewnianych skrzydłach, i lekko je popchnął. Na jego szczęście nie zaskrzypiały, co było dobrym znakiem. Nie chciał sprowadzać tutaj nikogo nieproszonego. Przekroczył próg, i znalazł się w lekko zacienionym pomieszczeniu. Sporych rozmiarów zasłony na oknach były zasunięte, przez co ilość wpadającego przez nie światła była niewielka. Wszedł głębiej, i rozejrzał się dookoła. Wszędzie było widać kurz - na krzesłach, stołach, półkach. A to oznaczało, że nikt tu od dawna nie zaglądał, i raczej w najbliższym czasie się to nie zmieni. Zdmuchnął warstwę kurzu z jednego z krzeseł i usiadł na nim. Nie miał nic innego do roboty, więc zamknął oczy i odpłynął myślami daleko poza mury szkoły, poza granicę miasta. W takim stanie czekał na Nadię. Nie określili konkretnej godziny, toteż na każdy, nawet najmniejszy szmer za drzwiami Arcio gotowy był od razu się ogarnąć. Jednak przez dobrą godzinę nic się nie działo. Dopiero po tym czasie poczuł delikatny ruch powietrza gdy ciężkie drzwi się otwierały, ukazując postać dziewczyny. Odczekał aż podeszła na mniejszą odległość, po czym nieznacznie skinął głową i przywitał się.
- Witaj. -. Po tych słowach wyciągnął średniej wielkości kartkę i położył na starym stole. - Nikt nam nie powinien przeszkadzać tutaj. Przynajmniej mam taką nadzieję. - dodał jeszcze.
Gość
avatar

Historia o uciekającym rysunku Empty
PisanieTemat: Re: Historia o uciekającym rysunku   Historia o uciekającym rysunku EmptySob 09 Sie 2014, 23:56

Przekroczyła próg opuszczonej klasy. Na jej twarzy wymalowało się obrzydzenie, w momencie gdy jej szarobylejakie oczy dostrzegły grubą warstwę kurzu i panujący dookoła nieład, chaos. O ile do chaosu w zasadzie nic nie miała, lubiła jego nieokiełznaną moc twórczą, to, że nie dało się nad nim zapanować. Tworzyło się go potem traciło nad nim kontrole, a on nadal istniał i niszczył, w całym tym akcie było coś pięknego i unikatowego. W porównaniu z tym kurz, brud, nieład, były czymś ułomnym, ubocznym efektem życia, egzystencji, dodatkowo nie miały żadnej mocy ani siły... no chyba, że za zdolność uznamy umiejętność tworzenia kataru.
Kolejne spojrzenie po pokoju i wzrok Nadziejki natrafił na Krukona, który już wyrywał się ze swojego małego zamyślenia i przenosił swoją uwagę na nią. Posłała mu delikatny uśmieszek po czym podeszła do ich dzieła.
Nie czuła się źle z tym, że kazała na siebie czekać. Po pierwsze nie ustalali konkretnej godziny, po drugie, na Boga Aeron już dawno powinien się przyzwyczaić do tego, że w jej świadomości coś takiego jak punktualność nie istniało. Chyba, że było to opłacalne, albo wymagała tego sytuacja, chociaż na bal zawsze wypadało się modnie spóźnić to samo tyczyło się wszystkich większych uroczystości.
-Dobry.- Odpowiedziała szybko na słowa chłopaka, po czym zaczęła grzebać w torbie przewieszonej przez ramię. Wśród miliona szpargałów, dostrzeżenie notesu obitego w cielęcą skórkę barwioną na karminowo, wcale nie należało do najprostszych zadań. Dopiero po kilku chwilach przerzucania klamotów dostrzegła poszukiwany notes. Wyjęła go i otworzyła na czystej stronie, po czym położyła go na stole i znowu wróciła do szperania w torbie.
Po chwili obok kartki papieru leżał niewielki kałamarz, na którym widniały rosyjskie bukwy.
-Wiara w nadzieje, naiwność. Z moim szczęściem, nie zdziwiłabym się gdyby przypatoczyła nam się tu jakaś wycieczka pierwszaków. - Zaśmiała się pod nosem, a w jej głosie słyszalny był rosyjski, śpiewny akcent. Kiedy panna Rylejew coś mówiła z daleka zdawało się, że coś śpiewała, swoim cichym, melodyjnym głosem.
-To jakiego potwora tworzymy najpierw.- Zażartowała, chociaż w sumie jeśli ich eliksir działał słusznie to stworzenie Frankensteina nie powinno być takie trudne, chociaż tylko na parę godzin i na słoneczną pogodę.
Aeron Steward
Aeron Steward

Historia o uciekającym rysunku Empty
PisanieTemat: Re: Historia o uciekającym rysunku   Historia o uciekającym rysunku EmptyPon 11 Sie 2014, 16:48

Poczekał spokojnie aż Nad przejdzie przez całą salę. Po drodze zauważyła chyba wszędobylski kurz, bo najwidoczniej to na jego widok lekko się skrzywiła. Gdy w końcu dotarła do Arcia, ten delikatnie wstał, tak by nie wzbić w powietrze tego szarego puchu. Nie żeby miał uczulenie, czy coś. Po prostu taki puch strasznie ciągnie do czarnych ubrań, a takie właśnie miał na sobie Aeron. A z jego doświadczenia wiedział, że ciężko potem ten puch wyczyścić. W międzyczasie usłyszał odpowiedź na jego powitanie. Zauważył też że Nadi od razu zaczęła grzebać w swojej torbie, którą ze sobą przytargała.
- Lepiej dla nas, jeśli nikt inny się tu nie pojawi. -. Zgodnie z powiedzeniem, im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Lepiej być ostrożnym, niż potem wypruwać sobie flaki tylko dlatego, że nie widzi się dalej niż pięć minut do przodu. A zazwyczaj spora część osób tak właśnie działa. Żyje chwilą, nie zastanawiając się co może być jutro, albo kto może stać za rogiem. Każdy, kto miał choć odrobinę wyobraźni, wiedział że obecne czasy bardzo dotkliwie każą lekkomyślnych ludzi. Wrócił jednak do teraźniejszości, bo najwidoczniej Nadi znalazła to, czego tak uparcie szukała w tej swojej torbie. Po chwili na stole, obok kurzu, stał zwykły notes, i dziwny kałamarz. No tak. Ich wynalazek. Żywy tusz, jakby można było go określić. Przynajmniej taki miał być w zamyśle, bo to będzie dopiero pierwsza próba w dużej, znaczy normalnej, skali. W teorii mógłby posłużyć do przekazywania informacji na krótkich odcinkach, jak na przykład tu w szkole. Z racji swej natury tusz źle znosi wodę i wszelkiej maści płyny, toteż ciężko by znosił deszcz lub sporą wilgoć. Tyle teoria. Arcio nie bardzo był pewien, czy w ogóle to zadziała, czy po prostu będzie to zwykły tusz. W najgorszym przypadku ciemna ciecz przeżre kartkę, stół, może i kamienną podłogę, i spadnie na głowę jakiemuś ślizgonowi, ewentualnie puchonowi. Ej, ale to w sumie nie jest najgorszy scenariusz. To nawet dobry pomysł. Ale raczej na inną okazję. W każdym razie, zwrócił się do Nadi:
- Cóż, żebyśmy się dowiedzieli czy to coś w ogóle działa, proponuję napisać próbny tekst, i zaadresować go do kogoś. W ten sposób, tak przynajmniej myślę, kartka powinna chcieć iść do danej osoby. A przynajmniej taką mam nadzieję, - powiedział. Nie bardzo wiedział czego się spodziewać. No i jego pismo mogło zostawiać wiele do życzenia, toteż podał notatnik Nadi.
- Do dzieła -
Gość
avatar

Historia o uciekającym rysunku Empty
PisanieTemat: Re: Historia o uciekającym rysunku   Historia o uciekającym rysunku EmptyPon 11 Sie 2014, 19:29

Wpatrywała się w ich "wynalazek" z taką mocą, że nie zdziwiłaby się gdyby ten zaraz zmienił się w kupkę popiołu od samego jej spojrzenia. Nic takiego się jednak nie stało, słoiczek nadal tam stał, wypełniony po brzegi płynem, który nie wiele różnił się wiele od zwykłego atramentu. No może był trochę bardziej gęsty i Nadia wątpiła by zwykły atrament składał się z tak dużej ilości różnych składników. Wrzucili do niego chyba wszystkie możliwe magiczne ingrediencje jakie wpadły im w ręce, a niektóre z nich było naprawdę trudno dostać, za szpilę włosów demimozy musiała dać w zastaw swój srebrny zegarek, który dostała w spadku po dziadku. Zrobiła to z wielkim żalem, ale czego się nie robi w imię nauki. Zresztą, może jeśli ich dzieło da zadowalający efekty, uda im się to wpuścić na rynek, opatentować i zarobi tyle, że odzyska pamiątkę i będzie mieć tyle galeonów, że jej bokiem wyjdą.
-Pewnie masz racje. Nie uważasz, że dużo zabawniej byłoby gdyby jednak ktoś tu wszedł i odkrył nasz mały sekret. Moglibyśmy mu wymazać pamięć, zmienić ją tak, że wydawałoby mu się, że tańczył jezioro łabędzi na środku dziedzińca. To by było ciekawe przedstawienia.- Zaśmiała się cicho do swoich słów po czym spojrzała na chłopaka, mimo tego, że na jej twarzy zdawało się nie być żadnych emocji,w oczach świeciły się diabelskie ogniki. Och tak dla dobrej zabawy Rosjanka była wstanie zrobić dużo, szczególnie gdy czuła, że jej drobne igraszki, to igranie na krawędzi.
Przyglądając się leżącym na stole przedmiotom Ślizgonka po chwili zorientowała się, że czegoś im brakuje. Powstrzymała się przed pacnięciem się w czołu, które mogło by zbić w powietrze zbyt dużą ilość kurzy. Wróciła jednak ręką do swojej torebki w momencie gdy natrafiła na zwykły pędzel. Nie wiedząc jak ich mikstura może wpłynąć na stalówkę wolała nie ryzykować zniszczenia jej gdyby ich COŚ okazało się żrące.
Otworzyła słoiczek zmoczyła w nim końcówkę pióra, widząc, że ta nie dymi się, ani nie ulega jakiemuś większemu zniekształceniu Ślizgonka pochyliła się nad kartką. Przez chwilę na jej twarzy malowało się zamyślenie, co też powinno napisać najpierw. Mimo chwilowego braku weny, nagle do jej główki wpadł szaleńczy pomysł.
"Minerwa McGonagall ma perukę i śmierdzi jej z buzi"
Tekst napisany był schludny i bardzo wymyślną czcionką, która przypominała trochę pochyłą cyrylicę. Mimowolnie Ślizgonka uśmiechnęła się do kartki, odsunęła się na bezpieczną odległość w razie gdyby, papier nagle postanowił wybuchnąć, albo pluć żrącym kwasem. Nic się jednak nie działo. Chwila oczekiwania, a tu nic się nie dziej. Nadieżda miała już ochotę kląć na głupi, kosztowny eksperyment, który okazał się być totalnym niewypałem. Tyle przegrać.
Aeron Steward
Aeron Steward

Historia o uciekającym rysunku Empty
PisanieTemat: Re: Historia o uciekającym rysunku   Historia o uciekającym rysunku EmptyPon 15 Wrz 2014, 01:46

Czekał aż jego towarzyszka zabierze się do pracy. Pojemnik z ich tworem stał spokojnie na stoliku. Gdyby ktoś nie wiedział z czym ma styczność, to zapewne pomyliłby go ze zwykłym atramentem. Nic dziwnego, w końcu kolor mają praktycznie ten sam. No i sam pojemnik służył kiedyś przechowywaniu środka do pisania. Jednak na tym podobieństwa się kończyły. Jeśli jakimś cudem śmiałek zdecydowałby się na powąchanie specyfiku, od razu zorientowałby się iż jest to inna substancja. Efektem tej czynności będzie jednak krótko trwająca, bo jakieś parę godzin śpiączka. Skąd tak dokładne dane? Cóż, jak większość naukowców, część eksperymentów testowali na sobie. Na szczęście większość z nich nie wykazywała zabójczych właściwości. Chyba. Patrząc na listę składników, których użyli przy tworzeniu tego czegoś, nauczyciel zielarstwa i eliksirów dostałby chyba zawału. Wiąże się z tym pewien kłopot. Jeśli jakimś cudem ich atrament będzie działał, i nie wysadzi niczego, to odtworzenie jego pierwotnego składu może okazać się z lekka awykonalne. I bardzo kosztowne. Na pomysł o zmianie wspomnień potencjalnej ofierze, która jakimś dziwnym trafem zawędrowałaby tutaj, Arcio uśmiechnął się ponuro. Pobawić się takimi zaklęciami to bardzo fajna sprawa. A bawić się nimi na żywej ofierze, to już odlot. Jednak mimo tego, wolał by nikt tu nie zaglądał. Lepiej minimalizować ryzyko jak najbardziej się da tak, by nic nie mogło ich zaskoczyć. Odpowiedział więc jej:
- Mimo iż jest to nader ciekawa idea, wolałbym by nikt tu nie wchodził. Nie lubię gdy ktoś mi przeszkadza -. Trochę czasu upłynęło, nim Nadia domyśliła się, że do napisania czegokolwiek na kartce, oprócz atramentu i papieru, potrzebny jest jeszcze pędzel. Arcio pokiwał głową z politowaniem, ale nie skomentował tego. Patrzył więc jak wyciąga czarny pędzel, macza jego końcówkę w ich wynalazku, i zaczyna nim coś pisać po kartce. Nie mógł sięgnąć wzrokiem poprzez jej ramie, poczekał więc aż skończyła pisać, i spojrzał na tekst. Napisany dziwnym charakterem pisma niewybredny żart z profesor McGonagall lśnił kolorem świeżego atramentu. I mimo iż czekali, nic się z nim nie działo. Arcio prychnął. Cóż, można się było tego spodziewać. To jakby ryzyko wpisane w ten zawód. Wyciągnął rękę, by podnieść kartkę i ją podrzeć, gdy w jednej chwili stało się coś niewiarygodnego. Kartka podskoczyła, jakby uderzona od spodu, po czym spadła na ziemię, i w jednej chwili zniknęła w szparze pod drzwiami. Oszołomiony Arcio stał, gapiąc się na pusty stół. Powoli dochodziło do niego co się właściwie stało. Ich atrament zadziałał. Już chciał coś powiedzieć, gdy nagle zimna kula spadła mu prosto do żołądka, gdy przypomniał sobie opisywanie własności ich wynalazku. Na nieistniejących bogów, ta głupia kartka jest właśnie w drodze do profesor McGonagall. Arcio wziął głęboki oddech. Jeśli ona tą kartkę przeczyta, to będzie spory problem. Mogliby udawać że to przecież nie oni, ale pewne ślady mogły prowadzić do nich. Trzeba ją znaleźć. I to natychmiast. Rzucił do stojącej obok, i chyba lekko zdziwionej ślizgonki:
- Na co czekasz? Trzeba ją znaleźć zanim trafi do adresata! -. Ledwie skończył mówić, wystrzelił jak z armaty przez drzwi wejściowe, i skręcił w prawo, stronę, w którą najprawdopodobniej poleciała ich kartka.
Sponsored content

Historia o uciekającym rysunku Empty
PisanieTemat: Re: Historia o uciekającym rysunku   Historia o uciekającym rysunku Empty

 

Historia o uciekającym rysunku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Historia Amycusa
» Historia kołem się toczy
» Historia historię gania.

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-