Temat: Krótkie spotkanie z drzewem. Czw 29 Maj 2014, 20:10
Opis wspomnienia
Niedługa historia o tym, jak czołowe zderzenie z drzewem zaowocowało piękną znajomością z pewną, równie piękną, Krukonką.
Osoby: Wanda Whisper, Bill Steiner
Czas: 14.02.1976
Miejsce: błonia hogwartu
Bill Steiner
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Czw 29 Maj 2014, 20:11
Oszołomienie młodego umysłu przez pokaźną ilość mieszanego alkoholu wcale nie jest tak przyjemne, jak się wydaje. Zwłaszcza, gdy jest się Billem Steinerem i nie ma się doświadczenia w piciu większej ilości trunków wysokoprocentowych. Swoją drogą, skoro brak mu doświadczenia to logicznym jest, że bardzo rzadko pije alkohol. Co skłoniło go tym razem? Ano, dziwna historia. Swego czasu Bill spędzał mnóstwo czasu z Aurorą, znajomą z Domu. Ba, nawet się zaprzyjaźnili! Znajomość zaczęli w nietypowy sposób... Oboje lubią dłużej pospać i notorycznie spóźniać się na śniadanie. Nic więc dziwnego, że Bill pewnego razu po prostu przysiadł się do dziewczyny, w ten sposób zaczynając znajomość. Poza zamiłowaniem do długiego snu, odkryli dużo więcej wspólnych zainteresowań. Rozpoczęli wspólne obserwacje nieba po zachodzie słońca, nocne zwiedzenie szkoły, czy zwykłe urywanie się do Hogsmeade. Brzmi całkiem dobrze, prawda? Niestety, pech chciał, że Amor wycelował swoją strzałę w Billa w najmniej odpowiednim momencie. Chłopak ubzdurał sobie, że między nimi może być coś więcej niż przyjaźń... Szkoda tylko, że był to wymysł jego umysłu. Szybko zorientował się, że dziewczyna przypomina... kota. Niedostępna samotniczka krocząca własnymi ścieżkami, cała Aurora. Zdając sobie sprawę ze swojej porażki, Bill zaszył się w domu na całe ferie zimowe. Nie miał ochoty wysuwać nosa poza próg, toteż jego relacje z panną Aurorą nieco podupadły. Nie ma się co dziwić, Bill chciał dać sobie nieco czasu na próby oswojenia się z tą myślą. Sama Sinistra nie zdawała sobie sprawy z tego, co przeżywał Krukon. Może i lepiej... W każdym razie, gdy już ogarnął się i wrócił do Hogwartu z przemyconym asortymentem mugolskiego piwa, radośnie przechadzał się korytarzami Hogwartu. Spotkał nikogo innego, jak Lucasa – kumpla z domu, któremu kiedyś obiecał mugolskie piwo. Skierowali się do dormitorium, by owego napoju bogów skosztować. Brak słów, by opisać co przeżywali obaj... toć to był prawdziwy smakowy orgazm! Wypili ich dosłownie kilka... Lucas trzymał się na nogach, ale Bill tradycyjnie zaczął się chwiać, a jego język nagle został rozplątany. Zaczął pieprzyć o Sinistrze, o tym, jak dostał kosza, jak czuje się samotny... Bla, bla, bla. Pijacki bełkot, ot co. Pewno wyjście na zewnątrz w środku zimy było cholernie głupim pomysłem, ale kto by się przejmował? Alkohol rozgrzał mu żołądek, toteż nie odczuwał aż tak bardzo ujemnej temperatury. Biegł prosto przed siebie, ginąc za kolejnymi drzewami błoni. Ziemia posypana śniegiem dawała wyraźne sygnały, by nie zapuszczał się w kolejne warstwy śniegu. On, chwilowo będąc niespełna rozumu, przyśpieszył kroku. Doigrał się, gdy jego czoło spotkało się z jednym z pni. Billuś najprawdopodobniej poślizgnął się i runął w drzewo, które było naprzeciwko niego. Obłożył je pięściami w akcie protestu i złości. Jakim prawem ono w ogóle śmiało dotknąć jego czoła?! Uderzał w pień resztkami sił... To było naprawdę wyczerpujące ćwiczenie. Ale przynajmniej czuł ciepełko!
Wanda Whisper
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Czw 29 Maj 2014, 22:44
Walentynki. To cholernie komercyjne święto, którym każdy od młodego po starego się zachwycał. Oczywiście każdy kto miał drugą, ukochaną, lepszą połówkę i Ci co jej nie mieli, a mieli już nieźle w czubie. Sama Wanda nie miała nic do tego święta. Ba, wręcz przeciwnie. Lubiła całą tą otoczkę, romantyczne piosenki, zapachowe świece, serduszka i latające Amorki strzelające z łuku i niby to trafiające Cię w czoło. Wszystko to było naprawdę świetne, ba, urzekające. Dlatego też by uczcić ten zwyczaj wybrała się ze swoim najlepszym przyjacielem – Charlesem do jednej z uroczych knajpek gdzie serwowali najlepsze grzane wino z kondensowanymi wiśniami, które rozpływały się wprost w ustach. Do tego kawałek [albo i kilka] czekoladowego ciasta pachnącego cynamonem i długie rozmowy o niczym i wszystkim, wyśmiewanie zakochanych par i wyścigi kto zdoła zmieścić większą ilość placka. Wygrał oczywiście Pround ale nasza bohaterka jeszcze się zemści! Gdy wrócili razem do zamku dziewczyna stwierdziła, że niezbyt dobrze się czuje – to pewnie przez tą ogromną ilość słodkiego… Sama naliczyła, że zjadła około siedmiu kawałków cudownego placka, a teraz by ten uleżał sobie w jej brzuszku, to ta zdecydowała się przejść, skoro jeszcze pogoda na to pozwalała. Nie było zbyt zimno, mimo to dziewczyna przywdziała cieplutki czarny płaszczyk z wyraźnie zaznaczoną talią i błękitny gruby szal, który zakrywał praktycznie całą twarz dziewuszki. Niezrażona kilkoma płatkami śniegu, który wylądował na jej nosku wyszła z zamku i skierowała się gdzieś w stronę błoni – szła niespiesznie, w duchu śpiewając jedną z tych mugolskich piosenek o miłości, którą akurat gdzieś usłyszała. Stawiała kroki równo, a dłonie w rękawiczkach wsadziła do kieszeni głęboko, ze wzrokiem wbitym w ziemię. W pewnym momencie zauważyła odciski stóp, nieco większych od jej samych i zaciekawiona tym kogo wywiało w te rejony sama zaczęła się kierować w tamtą stronę. Słysząc sapanie zmieszane z cichym stąpaniem i unosząc wzrok spojrzała na postać siłującą się z drzewem. Starając się podejść jak najbliżej i jak najciszej spoglądała poniekąd rozbawiona na postać, którą okazał się jej serdeczny kolega z klasy – Bill. Nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu dziewczyna zagadnęła. - Bój się Boga, Billy, co Ci to drzewo zrobiło? – Pytanie wypowiedziała głośno żeby i ten ją dosłyszał mimo swego zaślepienia. Gdyby ten się nie odezwał to Wanda niezrażona milczeniem podeszła do niego jeszcze bliżej i puknęła go lekko w ramię by zwrócić jego uwagę na swoja osobę. Przez myśl jej przeszło, że chyba stało się coś złego skoro ten tutaj siedzi sam, bije się z rośliną, a w powietrzu unosi się zapach alkoholu.
Bill Steiner
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Pon 02 Cze 2014, 21:55
Walentynki? Ach... rzeczywiście! Bill nawet nie zwrócił uwagi na to święto. Zresztą, w jego przypadku byłoby to trudne i przykre. Kto normalny, będąc w emocjonalnym dołku, chciałby gloryfikować dzień zakochanych? Ano właśnie, chyba nieliczne jednostki, a dokładniej Ci, którzy nudne życie mają, albo nie mają go wcale. Okładał pięściami drzewo jeszcze przez jakiś czas dopóty, dopóki nie zorientował się, że z jego dłoni leci strużek krwi. Na zewnątrz było wystarczająco chłodno, by krew mogła w błyskawicznym tempie krzepnąć. Efekt końcowy był taki, że całe dłonie miał pokryte strupami krwi, które bezsprzecznie odpychały i brzydziły. Bill spojrzał na nie, ale jego pijacki wzrok nie pozwoli mu zbyt wiele dostrzec. Poczuł zapach krwi i ujrzał dwie kończyny pokryte czerwoną substancją. W głowie mu się zakręciło do tego widoku, dzięki czemu usiadł w końcu spokojnie, opierając się o pokryty śniegiem pień. Świat nagle spowolnił i zaczął przybierać ciekawe kształty. Szkoda tylko, że od nadmiaru nowych obrazów, Billowi zakręciło się w głowie. Poczuł nudności, które musiał zahamować w momencie, gdy usłyszał cudze kroki. Skąd one dochodziły...? Krukon z wielką trudnością obejrzał się za siebie, gdy w końcu dostrzegł koleżankę, Wandę. Na jej widok wdarł mu się niewielki uśmiech na twarz, który jednak szybko spełzł, nie zostawiając po sobie ani śladu. Chłopak naprawdę nie czuł się zbyt dobrze. Uniósł dłonie w górę, by pokazać Krukonce co się stało. Nie wyglądało to zbyt dobrze i potrzebowało natychmiastowego obejrzenia przez pielęgniarkę. Sęk w tym, że Bill był totalnie pijany, a w takim stanie nawet nie powinien pomyśleć o wejściu do Skrzydła Szpitalnego. - To monstrum bestialsko mnie zaatakowało... Widzisz?! Czuję, że cala krew ze mnie uszła... Aż mi słabo. - ciekawe, czy Wanda cokolwiek zrozumiała przez ten pijacki bełkot, który wydał z siebie. - A Tyyy...? Co tu robisz? Nie jest aby za zimno na spacery? - próbował wstać i należycie przywitać pannę, jednak próby skończyły się fiaskiem, gdy ponownie upadł i przywalił czółkiem w drzewo.
Wanda Whisper
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Wto 03 Cze 2014, 09:54
Och, jak widać nasz słodki Krukon dzisiaj zaszalał jeżeli chodziło o wypitą ilość alkoholu. Nie dość, że zapach piwa unosił się wokół niego jak niechciany dym papierosowy, to jeszcze nie sposób było zrozumieć co też jej przyjaciel wygaduje. Starała się jak mogła go zrozumieć, ale za cholere nie mogła. Na szczęście ten jej pomógł i po prostu pokazał co się mu stało. - Twoje dłonie! Bill, głuptasie! – Zawołała, podchodząc do niego bliżej by spojrzeć na jego arcydzieło skąpane we krwi. Zmarszczyła brwi biorąc jego ręce w swoje odziane w rękawiczki i mruknęła coś pod nosem niezrozumiałego o nieodpowiedzialności, braku umiaru w piciu alkoholu i innych pierdołach. Widząc jak ten się zatacza pomogła mu usiąść wygodnie, by ten oparł się plecami o pień i kucnęła przy nim zaglądając mu prosto w oczy. Odgarnęła mu włosy z twarzy i westchnęła cicho pod nosem, zastanawiając się dlaczego ostatnio trafia na samych pijanych facetów. Spojrzała raz jeszcze na zakrwawione łapki Billa i pokiwała głową, twierdząc w duchu, że w takim stanie nawet nie ma szans by ktokolwiek zajął się nim w Skrzydle Szpitalnym. - Ładnie się urządziłeś. Opowiedz, co się stało? Kłopoty sercowe? – Spytała cicho, jednak tak by chłopak ją usłyszał i zaraz zdjęła swoje puchate rękawiczki i zaczęła szukać chusteczek w torbie. Po chwili jednak gdy nie mogła ich znaleźć westchnęła tylko ze zrezygnowaniem, stwierdzając, że jednak w damskiej torebce sama Wanda by się zgubiła i wyciągnęła swoją różdżkę zdecydowanym ruchem, co mogło nieco przestraszyć zawianego Steinera. Zmarszczyła nosek i ustawiła nadgarstek pod odpowiednim kątem i wycelowała w łapki przyjaciela swój oręż. - Teraz uważaj, będę delikatna, ale nie gwarantuję, że nie będzie bolało. Nie ruszaj się. – Powiedziała ciepłym tonem i posłała mu lekki uśmiech, by trochę uspokoić kompana, który chyba niezbyt wiedział co się dzieje wokół. Wandeczka wzięła głęboki wdech i z lekkością stuknęła czubkiem różdżki we wskazane wcześniej miejsce. - Episkey. – Z końca przedmiotu wydobył się błysk, który na moment oślepił Whisperównę, by zaraz zacząć działać leczniczo na poharatany wierzch dłoni młodzieńca. Zapewne mogło trochę szczypać, pobolewać, bo przecież tkanki się zrastały, a krew zasychała, ale jednak dziewczyna chciała, chciała pomóc – jeżeli jednak chodziło o wszelakie zaklęcia to była w tym dobra, na całe szczęście. Po chwili wpatrywania się w zaklepywane rany jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, który posłała w stronę towarzysza i klepnęła go w kolano, zadowolona z efektu swojej pracy. Krew już nie leciała, a rozcięcia wyglądały o wiele lepiej. - No i proszę, nie wygląda to teraz tak źle, widzisz? Następnym razem jak zamierzasz bić się z drzewem to załóż jakieś rękawiczki. I nie pij tyle. – Rzekła żartobliwie, chowając swoją broń na swoje prawowite miejsce i założyła powrotem na zziębnięte rękawiczki i zaraz dodała. - Powiedz, co się stało, że znajduję Cię w takim stanie?
Bill Steiner
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Nie 15 Cze 2014, 00:17
Bill nadal trzymał wysoko dłonie w geście gloryfikacji jego krzywd. Czymże zasłużył sobie na takie potraktowanie i okaleczenie? Chciał by Wanda faktycznie przejęła się jego biednym losem, a okaleczone dłonie bardzo mu w tym pomogły. Zwrócił na siebie chcianą uwagę, po czym uśmiechnął się nieznacznie. - Nie jestem głuptasem... To wszystko przez to drzewo! Kto je tu w ogóle posadził?! - wydzierał się, lecz tym razem mniej emocjonalnie niż poprzednio. Wzburzenie zmalało, a on sam doznał miłego uczucia, gdy położył krwawiące dłonie na śniegu. Przyjemny chłód, który owiał jego dłonie, sprawił, że przymknął oczy. Gdy wtórnie je otworzył spostrzegł, że dziewczyna macha przed nim różdżką. - Hola, hola! Co Ty chcesz mi zro... - nie zdążył dokończyć, gdy koniec różdżki Krukonki zajarzył się blaskiem. Nie dość, że jego koordynacja wzroku nie była w pełni sprawna, to jeszcze został oślepiony przez światło, które mignęło mu przed oczyma. Na jego twarz wdarł się grymas, bo chwilowo został pozbawiony wzroku. Pozostało mu więc nic innego, jak wymacać lokalizację koleżanki. Uniósł lewą rękę i po omacku szukał jej ciała, a gdy spotkał się z jej nogą delikatnie ją poklepał. Dziękuję za pomoc. - mruknął, a na jego twarzy z powrotem pojawił się uśmiech. Tym razem o wiele radośniejszy, niż wcześniej. Poczuł, że zaklęcie zaczyna działać i pomaga mu złagodzić te chwile katuszy. Naprawdę był wdzięczny Wandzie. Bez niej nijak by sobie nie poradził i najprawdopodobniej spotkałyby go niemałe problemy związane z wizytą u pani Pomfrey. Uśmiech zniknął wraz z zadaniem pytania. Wcale a wcale nie miał ochoty opowiadać o Sinistrze; bał się, że Wanda może go wyśmiać. Sytuacja rzeczywiście wydawała się zabawna do tego stopnia, że przekroczyła granicę bycia zabawną. Stała się żałosna. Który normalny nastolatek upija się z powodu nieodwzajemnionej miłości? W dodatku nie mówiąc o niczym obiektowi westchnień... Sam by się śmiał, gdyby usłyszał podobną historię, ale w tym momencie wcale nie było mu do śmiechu. Chciał zapomnieć o Krukonce, ale było to wysoce trudne. W końcu spędzał z nią każdą wolną chwilę... - Przemyciłem parę zgrzewek mugolskiego piwa. - chyba nie musiał dokańczać historii prawda? Wziął swojego kompana i oboje upili się na umór. - Może chcesz spróbować? Mam jeszcze trochę schowanego... O ile Lucas go nie gwizdnął. Mam nadzieję, że nie widział skąd je wyciągałem. - zmienił temat, coraz bardziej odbiegając od Aurory. To chyba jeszcze nie czas na takie rozmowy.
Wanda Whisper
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Wto 17 Cze 2014, 22:20
Dziewczyna przez ten cały czas obserwowała tylko paletę emocji, które przechodziły przez twarz Krukona, począwszy od złości, przez niedowierzanie, skończywszy na pewnym zadowoleniu. Sama bohaterka zaś spoglądała na niego ze zmarszczonymi brwiami, jakby nie wiedząc jak ma zareagować na jego zachowanie, które odbiegało nieco od normy spokojnych ludzi. W końcu widząc efekty swojej pracy uśmiechnęła się lekko i ledwo powstrzymując się od sprzedania małego kuksańca swojemu koledze z klasy. Wolała jednak tego nie robić, bo nie wiadomo jakby i ten zareagował. W końcu był pod wpływem alkoholu, więc nie jesteś do końca pewny czy osoba, z którą rozmawiasz nie odda Ci sto razy mocniej, zaśmieje się czy też po prostu rozpłacze. - Nie ma za co, mistrzu. Pamiętaj jednak, że następnym razem nie chcę widzieć Cię okładającego biedne drzewko. Ono też ma uczucia! - Dodała żartobliwym tonem by nieco rozładować atmosferę i wyprostowała się, zerkając na chłopaka, który chyba już się ogarnął. Przekrzywiła łepek na bok i wsadziła dłonie w kieszenie. Słysząc jego wzmiankę o mugolskim piwie, ta tylko otworzyła szerzej ciemne oczęta – słyszała wcześniej o czymś takim jednak nigdy nie miała możliwości sprawdzenia jak smakuje coś takiego i szczerze mówiąc trochę ją do tego ciągnęło. Teraz jednak nie miała ochoty na alkohol, nie kiedy Bill ledwo trzymał się na nogach i kiedy okazuje się, że to ona o dziwo jest tą odpowiedzialną. Posłała w jego stronę uroczy uśmiech nr. 69 i skinęła głową by i ten zrównał się z nią. - Wiesz co? Jakbyś miał jakiś problem to zawsze możesz ze mną pogadać. Podobno niezły ze mnie słuchacz, a i coś doradzić zawsze mogę. – Powiedziała lekko, chcącemu zaoferować swoją pomoc. W końcu od tego są dobrzy znajomi, prawda? Poza tym, Wanda sama wiedziała jak to jest kiedy ma się pewien temat do obmyślenia, a wszystkie emocje z tym związane w sobie dusisz.
Bill Steiner
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Czw 19 Cze 2014, 20:41
Próbował choć na chwilę wrócić do stanu pierwotnego, którym była trzeźwość, lecz każda próba kończyła się fiaskiem. Zaburzenia ruchu, wzroku, a tym bardziej bełkotliwa mowa, wcale mu w tym nie pomagały. Czuł się sponiewierany do tego stopnia, że przestał odczuwać jakikolwiek ból. Mógłby spędzić w tym śniegu nawet parę godzin, a i tak nie zauważyłby, że zamiast dolnych kończyn ma dwie kostki lodu... A to miała być tylko miła konsumpcja piwa w doborowym towarzystwie! Raz jeszcze spróbował doprowadzić się do normalnego stanu. Potrząsnął lekko głową, wysmarował twarz chłodnym śniegiem, klepał się po policzkach... Bez skutku. Nadal był w błogiej fazie upojenia, w którym nic go nie obchodziło, ani nie martwiło. Czuł się całkiem dobrze, pomijając fakt, że uczucia mdłości wzrastało wprost proporcjonalnie do ilości uderzeń, którymi obdarował swoją twarz. - Wandooo... Nie ma na to jakiegoś zaklęcia? - wymamrotał, choć odpowiedź doskonale znał. Jedynym lekarstwem na jego obecny stan był sen... porządna dawka snu. Szkoda tylko, że zamiast leżeć w łóżku, leżał pod jednym z drzew. Prawdziwy menel. - Chyba... chyba rzeczywiście masz rację. Potrzebuję rozmowy... - zaczął nieśmiało, choć wiedział, że gdyby był trzeźwy to za żadne skarby nie rozpocząłby tego tematu. Powoli i ostrożnie złapał się drzewa, które miało mu pomóc podnieść się z zaspy śniegu. Pozdzierawszy sobie wewnętrzne części dłoni, stanął wrażenie o własnych siłach. Zatoczył się lekko i podparł o Wandę, która mimowolnie zrobiła krok do tyłu pod ciężarem Krukona. - Mam nadzieję, że się nie połamiesz, kruszyno. - zaśmiał się, próbując wydostać swojego nogi z porządnej zaspy, w której dotychczasowo leżał. Chłopak sprytnie wykorzystał moment i pociągnął w swoją stronę Krukonkę, która chcąc, czy nie, wtuliła się w niego. Ostry wiatr, który wiał od jakiegoś czasu, wcale nie pomagał w utrzymaniu ciepła, dlatego wtulił w siebie dziewczynę. Odsunął się po krótkiej chwili, uznając za mało stosowane swoje zachowanie. Nie wiedział, czy dziewczynie podobał się ten gest, ale pal licho. Chciał ją tylko ogrzać, siebie przy okazji też. - Wejdźmy do zamku. Zaczyna się robić zimno i zmierzcha... - rozejrzał się dookoła, po czym podjął kroki w stronę zamku. Cóż, szło mu całkiem nieźle, zważając na fakt, że wciąż był pijany. Możliwe, że owiewający go wiatr nieco przewietrzył jego czaszkę. A może to dotyk Wandy ocucił jego tkankę mózgową... Nie miał zamiaru zapuszczać się gdzieś daleko. Usiedli w końcu jednego z korytarzy, który aktualnie był pusty. Nie chciał, by ktoś z grona pedagogicznego się na nich natknął. Przysporzyłoby mu to niepotrzebnych problemów... których i tak miał całkiem sporo. Usiadł na chłodnej posadzce, która w porównaniu z zimną ziemią była jak grzejnik. Dziewczyna pewnie nie była zachwycona perspektywą siedzenia w ciemnych korytarzu z pijanym Billem... ale jakoś wytrzyma, co? - Chyba nie zaskoczę Cię, jeśli powiem, że chodzi o dziewczynę?
Wanda Whisper
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Pon 23 Cze 2014, 13:04
Wanda widząc niezdarne próby ogarnięcia się do poziomu ludzi trzeźwych swojego kolegi z klasy tylko parsknęła głośno, zaraz jednak przybierając surową minę matki, patrzącej karcąco na syna gdy ten coś zrobił nie tak. Była rozbawiona, a jakże, wszak sama wiedziała jak to jest po alkoholu, gdy słowa czy myśli obierają nie taki tor jaki byśmy chcieli. Taki już urok napojów wyskokowych, które mimo, że smakują dobrze, a nawet bardzo, to maja ten niemiły skutek jakim jest ból głowy, suchość w ustach czy właśnie brak koordynacji ruchowej. W tym wypadku dziewczyna tylko podtrzymała chłopaka, uginając lekko nogi w kolanach czując nagły ciężar ciała Krukona, które choć ciepłe i miłe w dotyku, wcale nie było lekkie. Uśmiechnęła się pod nosem, słysząc jego mamrotanie, którego nie do końca jeszcze udało się jej rozszyfrować, chociaż bardzo się starała. Świadczyły o tym zmarszczone brwi i ta konsternacja wymieszana z rozbawieniem na jej bladej twarzyczce. Płatki śniegu zdążyły się jej już przykleić do rzęs, i zbłąkanych kosmyków grzywki okalających jej czoło i mordkę. Kiwnęła głową, gdy ten zaproponował jej wejście do zamku. Faktycznie, pogoda nie była zbyt zachęcająca do robienia spacerów, nawet krótkich. Dlatego też jeszcze wzięła go pod ramię i starając się prowadzić go ruszyła wraz z Billym w stronę szkoły. - Masz rację. Więc teraz trzymaj się mnie mocno i na razie nic nie mów, bo nie wiadomo czy nie trafimy na jakiegoś nauczyciela, okej? Pozwól mi Cię prowadzić. Zaufaj mi. - Mówiła cicho, jednak tak by i ten ją usłyszał po czym posłała mu mam nadzieję pokrzepiające spojrzenie. Zaspy były ogromne i gdyby nie jakiś tam refleks dziewczęcia byłoby im trudno dotrzeć do budynku, który otulił ich ciepłem i światłem tak bardzo im potrzebnym. Wyminęli kilku uczniów, głównie z tych starszych roczników, których Wandzia nie znała i zaszyli się w jednym z korytarzy. Korzystając z okazji dziewczyna rozpięła kurtkę czy płaszczyk koleżki, by ten się nie zgrzał i sama sobie odwinęła długi szalik z szyi, przy czym jeszcze jednym, zdecydowanym ruchem zdjęła czapkę z głowy, pozwalając fali brązowym włosom zalać swoje ramiona. - Teraz jest o wiele lepiej, nie sądzisz? - Wygięła usta w lekkim uśmiechu i usadowiła się obok Steinera, by mieć na niego oko. Jak na razie zgrabnie unikali ciekawskich spojrzeń uczniów i osób dorosłych, więc... Przyjrzała mu się badawczo, słysząc wyrazy, które układały się w spójną całość - o dziwo. Jeszcze raz kiwnęła głową i szturchnęła go w ramię lekko, dając mu znak by kontynuował. - Wiadomo. Są Walentynki, a Ty siedziałeś napruty i zakrwawiony pod drzewem. To chyba znaczy, że TEN dzień nie należał do udanych, co? - Starała się mówić to ciepło i z uczuciem sympatii, tak by młodzieniec nie poczuł się w żaden sposób urażony. Słuchała tylko z napięciem jego opowiastki, bo była cholernie ciekawa kto też złamał serduszko naszemu Billemu, któremu obecnie Whisperówna bardzo współczuła. Być odrzuconym w Święto Zakochanym? Okropność.
Bill Steiner
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Czw 26 Cze 2014, 11:13
Skinął głową, przytakując. Rzeczywiście teraz było o wiele przyjemniej i cieplej. Stopniowo przestał odczuwać ból związany z postępującym odmrażaniem kończyn, które de facto zapewne będą miały do niego pretensje o to, że wystawił je na taki mróz. Przez najbliższe dni na pewno dadzą mu popalić i nie pozwolą, by zapomniał, że spędził dużo czasu w lodowatym śniegu... No, ale tak się dzieje właśnie wtedy, gdy zamiast mózgiem myślimy zupełnie czymś innym. Czymś o wiele niżej. Sercem na przykład. - Dzięki, że mnie nie zostawiłaś. Inni pewnie mieliby niezły ubaw ze mnie, co? - żałośnie mamrotał, jeszcze trochę trzęsąc się. Resztki śniegu na ubraniu obecnie zmieniły się w wodę, która przesiąkła każdy milimetr jego ciuchów. Mało przyjemne uczucie, zwłaszcza że siedzieli na chłodnej zamkowej posadce. Był tradycyjnie ubrany na cebulkę, więc bez pośpiechu rozpoczął pozbywanie się odzieży wierzchniej. Najpierw kurtka, potem sweter, kolejny sweter... Dobył swojej różdżki z zakamarków przemoczonych spodni i wycelował nią w górę. - Lacarnum inflamarae – szepnął, a z końca różdżki wystrzelił mały płomień, który wił się po posadce, nim w końcu osiadł na miejscu. Nie dało się, nim podpalić; wytwarzał jedynie kojące ciepło, które było bardzo potrzebne. Nie chciał, żeby Krukonka zmarzła, a przecież nie mógł jej dać swoich ubrań, a tym bardziej przytulić do całkiem fajnego torsu. Zmoczyłby ją i jeszcze, by się pochorowała, a tego chciał uniknąć... Choć gdyby to ona chciała go przytulić do swojej klatki piersiowej to nie nie miałby nic przeciwko! W zasadzie to nie miał ochoty opowiadać o całej sytuacji od nowa. Wszystko powiedział Lucasowi, z którym to urżnął się, jak świnia. Ale im dłużej siedział na posadce z Wandą, tym bardziej czuł, że może się jej wygadać. Dziewczyna z całą pewnością wzbudzała szacunek i zaufanie, a Bill przecież nie mylił się co do ludzi. Potrafił ocenić, czy ktoś jest godny uwagi, czy trzeba omijać go szerokim łukiem. W przeszłości wiele razy przejechał się na swojej naiwności i łatwowierności, dlatego teraz był taki uważny i obserwował. Westchnął, obserwując jak wystrzelony chwilę wcześniej płomień dogasa ostatnimi iskrami. Powtórzył zaklęcie, by nadać przyjemniejszy klimat temu miejscu. Chyba mu się, za to nie oberwie, co? W końcu ten płomyk nie jest w stanie nikogo uszkodzić... A przynajmniej tak mu się wydawało. Jeśli się mylił, to trudno. - Właściwie nie chodzi o to, że dzisiaj są walentynki. To nie istotne. Dzień jak co dzień. Sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana... Kojarzysz Aurorę, prawda? To właśnie ona jest moim problemem. - prawdopodobnie użył niewłaściwego określenia, ale totalnie mu to zwisało. Wzruszył ramionami, odwracając głowę w bok. Było mu przykro, a jednocześnie na samą myśl o Sinistrze wzrastała w nim na nowo irytacja. Cholera, czy ona musiała być taką egoistką? Zawsze myślała tylko o sobie i o swoich potrzebach, zapominając w tym wszystkim o innych. Szkoda, że to właśnie ją upodobał sobie Bill, a dzięki temu skomplikował sobie nieco życie. Żeby czasem się nader nie nudził.
Wanda Whisper
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Pią 04 Lip 2014, 11:24
Wandzia tylko obserwowała w milczeniu jak jej dobry kolega pozbywa się sterty przemoczonych ciuchów, które warstwami lądowały na zimnej posadzce z cichym tąpnięciem. Ona sama nie była przemoczona, ale mimo wszystko by ten nie poczuł się samotny to ona rozpięła powoli płaszczyk i zsunęła go z ramion ukazując błękitny sweter w renifer ki i gwiazdeczki – sweterek typowo świąteczny i zimowy, a co za tym idzie nieziemsko cieplutki. Odzienie wierzchnie położyła gdzieś obok siebie by nie przeszkadzało im zbytnio i spojrzała na chłopaka i na to jak wytwarza płomień, który wijąc się obdarzył i ją trochę swoim ciepłem, na co Whisperówna szeroko się uśmiechnęła. - Och, o niebo lepiej, prawda? I czekaj… – Mruknęła, by znowu dobyć swej różdżki i tak jak on, wykonać ten sam ruch nadgarstka i po cichu mamrocząc to samo zaklęcie tworzące płomień. Na całę szczęście dziewczyna była trzeźwa, to i ogień był o wiele większy, a co za tym idzie, dawał więcej błogiego ciepełka. No i ubranka schły szybciej. Przysunęła się bliżej do Billa i objęła go jednym ramieniem, wsłuchując się w jego okropną historię, która prawie – prawie ściskała ją za serce. Znała Aurorę, była jedną z jej lepszych koleżanek, z którą mogła poplotkować o głupotach, odrabiać wspólnie lekcje, a nawet ich łóżka w dormitorium znajdowały się bardzo blisko siebie. Lubiła dziewczynę, bo nie była taka jak reszta, rozwydrzona i tania, czego nie cierpiała osobiście. Z drugiej strony jednak miała swój świat i raczej jako – tako nie interesowała się chłopakami, by nawiązać z nimi głębszą relację… Dlatego spojrzała jeszcze raz na twarz Steinera i uśmiechnęła się kącikiem ust chcąc pokazać, że nie jest tak źle jak być powinno. - Oczywiście, że ją znam. To świetna dziewczyna. I wiem, a przynajmniej staram się domyślać o co chodzi. Jedyne co mogę Ci powiedzieć to to, że mi bardzo przykro, Bill. – Mruknęła, obejmując go trochę mocniej, po przyjacielsku. Wiedziała, a raczej domyślała się jak chłopak mógł się czuć. Ona sama wiele razy miała złamane serduszko i długo nie mogła się po tym pozbierać, dlatego przez moment, przez jej twarz przebiegł smutny grymas, który zaraz zniknął, ukazując to cieplejsze i słodsze oblicze Whisperówny. - Nie smutaj już. Trzeba Ci jakoś poprawić humorek, co ? – Dźgnęła go lekko pod żebra, by ten na nią spojrzał i obdarzyła go szczerym uśmieszkiem, który mógł być nawet posądzany o zaraźliwy. Zmierzwiła mu włosy. - Może czekoladowe żaby, hm? Gdzieś powinnam jedną, albo dwie mieć. – Zaczęła szperać w kieszeniach swego płaszczyka w poszukiwaniu słodkości, którymi chciała się o dziwo podzielić.
Ostatnio zmieniony przez Wanda Whisper dnia Sob 19 Lip 2014, 12:19, w całości zmieniany 1 raz
Bill Steiner
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Pią 18 Lip 2014, 19:06
bardzo przepraszam, że dopiero teraz... :<
- A mi nie jest przykro... wręcz przeciwnie. Mam to gdzieś – bąknął od niechcenia. Jeszcze sam nie wiedział, czy mówi to szczerze, czy oszukuje sam siebie. Najprawdopodobniej to drugie. Wcale nie tak łatwo zapomnieć o sobie, która maltretuje i nawiedza każdą twoją myśl... i mimo że teraz czuł potworną złość, to wiedział, że za moment to minie. Znów poczuje sympatię i kto wie... może nawet coś więcej. Wszystko zacznie się od początku, w końcu historia kołem się toczy. Zerknął na Wandę, której uśmiech udzielił się Billowi. Jej promienna twarz wyglądała jeszcze lepiej, niż zazwyczaj. Zawsze patrzył na nią przez pryzmat koleżanki, której może się wygadać, tak jak to robił owego czternastego lutego. Nigdy jednak nie dopuścił do siebie myśli, że on i Wanda... W zasadzie, to on nawet nie chciał, by kiedykolwiek taka myśl przewinęła się przez jego głowę. Whisper to tylko koleżanka, z którą można gnić na kanapie do trzynastej. Whisper to również koleżanka, która jest absolutnie najładniejszą dziewczyną w Ravenclaw. Nic więc dziwnego, że cieszy się takim zainteresowaniem... którego on prawdopodobnie nie zaskarbiłby u niej. Ciekawe, czy ona podobnie postrzega Billa... - Poprawiłaś go - posłał jej najcieplejszy uśmiech, na jaki miał siłę. – i za to Ci bardzo dziękuję - przytulił ją, dając jej trochę Steinerowego ciepła. Czuł przyjemność, dotykając jej swetra. Był miękki i delikatny, podobnie do skóry, która kryła się pod nim, otwierając Billowi drogę do sfery domysłów i wyobrażeń. Wyobraźnia faktycznie poszła w ruch, bo w myślach był już bardzo daleko... Ciepły, przytulny pokój, w którym przebywanie obeszłoby się bez takich zbędnych części garderoby, jak zimowy sweter. Czuł rozkosz wywoływaną dotykaniem jej zgrabnej talii i nienagannie zbudowanego ciała. Jeden szybki ruch i mógłby bez problemu pozbyć się reszty jej ubrań... Potrząsnął głową, by powrócić do rzeczywistości, w której niestety nie było rozbierania Wandy. Szkoda. Spojrzał na nią, bo przed chwilą coś mówiła, ale mącące jego umysł myśli nie dały mu szansy dowiedzenia się, o co jej chodzi. Postanowił więc zignorować to, co powiedziała, mając nadzieję, że się nie obrazi. - Nurtuje mnie jedna rzecz... Czemu tutaj ze mną siedzisz? Przecież są walentynki, gdzie masz swojego księcia?
Wanda Whisper
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Sob 19 Lip 2014, 13:07
Kobieta z rodu Whisper naprawdę cieszyła się, że nie miała takich problemów jak jej kolega z domu. Co prawda, kilku chłopców, a raczej rozmyślania o nich zajmowały jej serce, jak nie na tydzień, to na dwa, czy miesiąc. Na razie jednak nie znalazła nikogo takiego kto faktycznie potrafiłby nad nią zawładnąć, całkowicie opanować jej duszę i rozum. Przynajmniej nie teraz, nie na stałe. Co prawda od zawsze durzyła się w jednym z aurorów, ale to chyba za sprawą jego umiejętności i skrytego charakteru… By nie myśleć o takich sprawach przy Billu, spojrzała na jego twarz, na której malowała pełna gama odcieni skrywanego bólu, niepewności i złości. Wanda wcale mu się nie dziwiła, że ten nie wie co myśleć. Że jest skołowany. Każdy by był po wypiciu hektolitrów mugolskiego piwa i odrzuceniu przez dziewczynę. Na całe szczęście zauważyła, że kąciki ust towarzysza wyginają się w lekkim uśmiechu, za co w duchu przybiła sobie wysoką piątkę – dobra robota Whisper, umiesz prawie postawić kumpla z klasy na nogi. Może uda Ci się zrobić coś więcej, hm? Odwzajemniła przyjazny grymas, w pełni zadowolona z siebie i objęła go delikatnie, czując pod palcami jak materiał jego odzienia z minuty na minutę robi się coraz bardziej suchy. Dłonią delikatnie przejechała po jego ramieniu jakby chciała spojrzeć czy ten element jego garderoby na pewno wysechł… Złapała się na tym, że z niejaką fascynacją spoglądała na jego młodzieńczą buzię i na jego zamglone oczy, które dawały chyba znak, że ten nad czymś intensywnie myśli. Z rozbawionym uśmiechem zerknęła na niego raz jeszcze, i jeszcze i jeszcze, co chwila odwracając wzrok jakby spłoszona całą tą sytuacją, tymi gestami, tą bliskością. Było jej przyjemnie w towarzystwie Krukona, ten zawsze potrafił ją rozbawić. Chodzili razem na mecze, spotykali się na imprezach klasowych, nie raz siedzieli w jednej ławce. Jakoś nigdy nie wpadła na pomysł by choć raz spojrzeć na Billa nie jako na chłopaka z tego samego rocznika, a na partnera, którym mógłby zostać gdyby tylko chciał. Gdy padło pytanie na temat tego jak to ona spędziła ten dzień zakochanych tylko parsknęła śmiechem i odgarnęła zabłąkany kosmyk za ucho. - Księcia powiadasz? To ciekawe, ale sama nie wiem. Byłam z Charlesem w kawiarence, napchaliśmy się sernikiem – wiem, że jutro będę tego żałować. No i jakoś tak. Nie za ciekawie szczerze powiem. No, może dostałam kilka walentynek od trzecioklasistów, ale proszę Cię… Aż tacy młodzi mnie nie interesują. – Powiedziała szczerze, bo i po co miałaby cokolwiek tuszować przed nim. Nie była na żadnej randce, bo czy spotkanie z Proundem można było kiedykolwiek nazwać randką? Chyba nie…
Bill Steiner
Temat: Re: Krótkie spotkanie z drzewem. Pon 21 Lip 2014, 22:20
Zerknął na nią, wciąż myśląc o tym, że niezły szczęściarz z niego. Gdyby nie Wanda, to pewnie wciąż leżałby w zaspie mrożącego mu klejnoty śniegu. Nabawiłby się jakiejś choroby i musiałby najbliższy tydzień spędzić w Skrzydle Szpitalnym... do którego lubi zaglądać jego najukochańszy woźny. Wzdrygnął się na samą myśl o tej kreaturze i jego rybim oddechu, który zapiera dech w piersiach. Dosłownie. Człowiekowi odechciewa się oddychać w pobliżu jego jamy ustnej. Nic dziwnego, że jedyna panna, która go zechciała, to ta obleśna imitacja kota, Norriska. Gdy usłyszał imię Prouda, jego słuch nagle wyostrzył się o dwieście procent. Bill może nie miał uczulenia na tego gościa, ale sympatią też go nie darzył. Było go za dużo. Co chwilę widywał Wandę z nim, przez co nie mógł nawet z nią spokojnie porozmawiać. To cud, że na błoniach go nie było... Najwidoczniej zatrzymała go bardzo ważna sprawa, skoro nie mógł asystować Whisperównie w spacerze po błoniach. Ta dwójka może i nie randkowała, ale Bill miał wrażenie, że Charles liczy na coś więcej, niż przyjaźń. Dziewczyna pewnie nawet nie zdawała sobie z tego sprawy... Może to i lepiej. Takie informacje zwykle napawają nas dziwnymi myślami, które niekiedy przeradzają się w czyny, do których nigdy wcześniej byśmy się nie posunęli. Chwilę potem posłał jej gniewne spojrzenie, gdy dziewczyna wspomniała coś o żałowaniu zjedzenia sernika... Patrzcie państwo, najgrubsza dziewczyna z Hogwartu się odezwała. Żałował, że nie może jej pacnąć w głowę, by choć przez chwilę trzeźwo spojrzała na tę sytuację. Niczego jej nie brakuje. Nie jest ani patykiem, ani pniem. Jest piękną gałęzią, obrośniętą w obfite, kuszące liście. Takiej można tylko pozazdrościć, nie mówiąc już o pożądaniu, o którym musiał na nowo zapomnieć. - Whisperówna, ogarnij się i nie wygaduj bzdur – powiedział rzeczowo, choć po chwili parsknął śmiechem. Nie potrafił być poważny, zwłaszcza w chwili, gdy był jeszcze trochę podchmielony. - Ej, ej, przecież tegoroczni trzecioklasiści nie są tacy źli... Ale skoro wysoko stawiasz poprzeczkę, to dobre partie są tylko na naszym roczniku. Tylko i wyłącznie w Krukolandzie. - puścił jej oczko, tym samym sugerując siebie. A co! Kto mu zabroni trochę się powydurniać?